Ze mną ślimat vel rozwielitka zakończyła znajomość, bo opierdzieliłam ją za wyznania miłosne.
Ze mną ślimat vel rozwielitka zakończyła znajomość, bo opierdzieliłam ją za wyznania miłosne.
nie mow:)) ale numer! co, gotow byl przejsc na Twoj wikt i opierunek znaczy?
wiesz, mnie tacy osobnicy, co z marszu sie "zakochuja" to troche przerazaja i zwiewam z szybkoscia swiatla. zrobilam podobnie jak Ty z tym Skypowym Hamerykaninem, znajac mnie ze skypa 2 dni gotow byl mi nieba przychylic i sprowadzic sie z calym majdanem do FIN. Total freak jak mowia tam u nich.
Masz racje, od wariatow lepiej z daleka:) ale moze....on rozpoczal jakas passe?;)
missnowegojorku napisał/a:Ze mną ślimat vel rozwielitka zakończyła znajomość, bo opierdzieliłam ją za wyznania miłosne.
nie mow:)) ale numer! co, gotow byl przejsc na Twoj wikt i opierunek znaczy?
wiesz, mnie tacy osobnicy, co z marszu sie "zakochuja" to troche przerazaja i zwiewam z szybkoscia swiatla. zrobilam podobnie jak Ty z tym Skypowym Hamerykaninem, znajac mnie ze skypa 2 dni gotow byl mi nieba przychylic i sprowadzic sie z calym majdanem do FIN. Total freak jak mowia tam u nich.Masz racje, od wariatow lepiej z daleka:) ale moze....on rozpoczal jakas passe?;)
Do niego nie dociera, tłumaczę mu jak chłop krowie na jarmarku od 3 lat, ze jest tylko znajomym z sieci, kolegą, a on ...jak but...nie słyszy...
Asterka10 napisał/a:...
To raczej Wy jesteście z jakiegoś rezerwatu do którego z radością bym pomkneła.Jak myślicie skąd moje zdanie o męzczyznach takie (...) w realacjach polskiej prowincji.I tą prowincję da się rozciągnąć na większośc polskich facetów, czasem nawet na kręgi biznesowe i uniwersyteckie...NO.
I z tym bym nie dyskutowała. Mówiłam, że jak szukać "chłopa", to tam gdzie "najgęściej" występuje? A jak mądrego, to TAM gdzie mądrzy obfitują?
Rossanka (nie pomnę) Ty na prowincji egzystujesz? mam wrażenie, że ośrodki akademickie nie są Ci obce?
Whatever. Z powyższych słów wiesz gdzie kroki swe kierować![]()
Czy już czujesz się pozbawiona złudzeń?
Anhedonio z ośrodkami akademickimi miałąm do czynienia w zakresie na poznanie faceta do czynienia 20 lat temu.Teraz mam do nich 160 km w najlepszym wypadku, a podyplomówek z nawigacji, logistyki wojskowej czy innych technicznych kierunków ruszać nie zamierzam.Jeśli już byłam na uczelni to pedagogicznej, gdzie wszyscy byli tak o dyszkę ode mnie młodsi i zajęci.Tudzież był to np. 1 fcet na 30 kobiet.
W sztabie , kapitanacie czy innej placówce obfitującej w facetó raczej bywać nie będę więc Twoje rady mogę między bajki włożyć.
Mussuka napisał/a:missnowegojorku napisał/a:Ze mną ślimat vel rozwielitka zakończyła znajomość, bo opierdzieliłam ją za wyznania miłosne.
nie mow:)) ale numer! co, gotow byl przejsc na Twoj wikt i opierunek znaczy?
wiesz, mnie tacy osobnicy, co z marszu sie "zakochuja" to troche przerazaja i zwiewam z szybkoscia swiatla. zrobilam podobnie jak Ty z tym Skypowym Hamerykaninem, znajac mnie ze skypa 2 dni gotow byl mi nieba przychylic i sprowadzic sie z calym majdanem do FIN. Total freak jak mowia tam u nich.Masz racje, od wariatow lepiej z daleka:) ale moze....on rozpoczal jakas passe?;)
Do niego nie dociera, tłumaczę mu jak chłop krowie na jarmarku od 3 lat, ze jest tylko znajomym z sieci, kolegą, a on ...jak but...nie słyszy...
3 lata za Toba lata??? No to wytrwaly facet. Albo prawdziwe uczucie;) a z tego samego regionu co Ty? Bo to by bylo dosc nieprzyjemne, wiesz stalking itp.
W sztabie , kapitanacie czy innej placówce obfitującej w facetó raczej bywać nie będę więc Twoje rady mogę między bajki włożyć.
a dlaczego nie?;) Jedziesz nad morze, Misska tez stamtych rejonow, a ja sama znam niejeden fajny dancing w Gdyni:) Nie dyskoteke dla malolatow.
Masz cos do stracenia, zebyscie nie mogly tam obie ktoregos wieczoru skoczyc, miedzy brodatych kapitanow czy pierwszych oficerow? Przynajmniej pobawic sie, potanczyc i dobrego wina napic.Tam wlasnie bywaja i samotne panie i panowie. Niedaleko Skweru Kosciuszki jest tez super Yacht club, fajna knajpa i tez chyba cos wieczorami organizuja.
332 2013-08-07 10:48:04 Ostatnio edytowany przez kenobi (2013-08-07 10:49:58)
Internet jest najlepszym miejscem, gdzie samotne osoby mogą poznać przyjadziela/kochanka/partnera na całe życie. Tak uważa wiele osób, które z tego skorzystały i im się udało... bardzo wiele osób. Może trzeba mieć trochę szczęścia, ale trzeba też zaangażowania -- choćby na spotkania, albo rozmowy IRC.
W sztabie , kapitanacie czy innej placówce obfitującej w facetó
A dlaczego nie? Internet -- nie. Miejsce gdzie są faceci -- nie. Hmmm... to gdzie ich spotkasz?
wiesz, mnie tacy osobnicy, co z marszu sie "zakochuja" to troche przerazaja i zwiewam z szybkoscia swiatla. zrobilam podobnie jak Ty z tym Skypowym Hamerykaninem, znajac mnie ze skypa 2 dni gotow byl mi nieba przychylic i sprowadzic sie z calym majdanem do FIN. Total freak jak mowia tam u nich.
Masz racje, od wariatow lepiej z daleka:) ale moze....on rozpoczal jakas passe?;)
O, ja też miałam takich , co to od razu wyznania miłosne i plany na najbliższe 10 lat.To przerażające.Ale jacyś dziwni i tak byli.
ps.A jak długo mieszkasz w Finlandii?
Zarowno kobiety jak i mezczyzni chemie cielesna MUSZA poczuc do siebie, bez tego ani rusz. Ja jedynie kwestionuje, ze cala ta chemia bierze sie jedynie z ladnej buzki i slicznej figury. Kazdy z nas ma jakis swoj atut, musi go odkryc i tego atutu uzywac smialo i odwaznie.
Chemia może też pojawić się przez pisanie... a potem wystarczy "aby wygląd był nieodpychający".
Mussuka napisał/a:wiesz, mnie tacy osobnicy, co z marszu sie "zakochuja" to troche przerazaja i zwiewam z szybkoscia swiatla. zrobilam podobnie jak Ty z tym Skypowym Hamerykaninem, znajac mnie ze skypa 2 dni gotow byl mi nieba przychylic i sprowadzic sie z calym majdanem do FIN. Total freak jak mowia tam u nich.
Masz racje, od wariatow lepiej z daleka:) ale moze....on rozpoczal jakas passe?;)O, ja też miałam takich , co to od razu wyznania miłosne i plany na najbliższe 10 lat.To przerażające.Ale jacyś dziwni i tak byli.
ps.A jak długo mieszkasz w Finlandii?
No bo jak się jest niedojrzałym, to takie bzudry jak sprowadzenie się do kogoś, albo plany na najbliższe lata można snuć. Ale jak się jest dojrzałym, to wtedy stać na powiedzenie po pierwszej randce, że się zakochało lub zauroczyło. To bardzo duża acz subtelna różnica.
Internet jest najlepszym miejscem, gdzie samotne osoby mogą poznać przyjadziela/kochanka/partnera na całe życie. Tak uważa wiele osób, które z tego skorzystały i im się udało... bardzo wiele osób. Może trzeba mieć trochę szczęścia, ale trzeba też zaangażowania -- choćby na spotkania, albo rozmowy IRC.
Właśnie.Ja byłego poznałam na portalu radndkowym.Więc jacyś normalni też się tam zdarzają.
ps.A jak długo mieszkasz w Finlandii?
12 lat z hakiem:) a swojego przyszlego, obecnie bylego, meza Fina poznalam wlasnie na IRCu - keine granze jak spiewa M. Wisniewski.
Maz byl i sie zbyl ale Finlandie polubilam i tu zostalam:) Z juz innym teraz panem u boku;) on tez sie powoli zaaklimatyzowal i nawet coraz lepiej swiergoli po finsku:)
Chemia może też pojawić się przez pisanie... a potem wystarczy "aby wygląd był nieodpychający".
Nie zawsze. Dwa razy zdarzyło mi się, że nawet była ta chemia przez internet, a w rzeczywistości - porażka.I nie chodziło o wygląd.
Po prostu osoby okazały się inne nie w necie(charakterologicznie).Dobrze, ze korespondencja była krótka.
338 2013-08-07 11:07:39 Ostatnio edytowany przez kenobi (2013-08-07 11:08:59)
Dwa razy zdarzyło mi się, że nawet była ta chemia przez internet, a w rzeczywistości - porażka.I nie chodziło o wygląd.
Po prostu osoby okazały się inne nie w necie(charakterologicznie).Dobrze, ze korespondencja była krótka.
A nie jest tak, że jak się trochę dłużej pisze, to w końcu ktoś komuś szpilę w serce wsadzi? Jeśli jest "chemia przez pisanie w internecie", to chyba na zasadzie, że każde słowo, każde zdanie nam pasuje. Nic nie kłuje, nie odraża... Nie mam w takim dużego doświadczenia, ale tak sobie myślę...
12 lat z hakiem:) a swojego przyszlego, obecnie bylego, meza Fina poznalam wlasnie na IRCu - keine granze jak spiewa M. Wisniewski.
Maz byl i sie zbyl ale Finlandie polubilam i tu zostalam:) Z juz innym teraz panem u boku;) on tez sie powoli zaaklimatyzowal i nawet coraz lepiej swiergoli po finsku:)
Byłam w Szwecji w te wakacje.Bardzo mi się podobało.Chciałabym zwiedzić resztę "północy".Finlandia tez myśle, że jest ciekawa. swoją droga ostatnio się rozjezdziłam.
Jak byłam młodsza jakoś mnie nie ciągnęło w świat.A już nie do pomyślenia było kiedyś dla mnie pojechać samej (tzn prywatnie, a nie z biura podróży).a tu się już od paru lat okazuje że można,.Zastanawiające.
rossanka napisał/a:Dwa razy zdarzyło mi się, że nawet była ta chemia przez internet, a w rzeczywistości - porażka.I nie chodziło o wygląd.
Po prostu osoby okazały się inne nie w necie(charakterologicznie).Dobrze, ze korespondencja była krótka.A nie jest tak, że jak się trochę dłużej pisze, to w końcu ktoś komuś szpilę w serce wsadzi? Jeśli jest "chemia przez pisanie w internecie", to chyba na zasadzie, że każde słowo, każde zdanie nam pasuje. Nic nie kłuje, nie odraża... Nie mam w takim dużego doświadczenia, ale tak sobie myślę...
Nie wiem.Zazwyczaj szybko dążyłam do spotkania na żywo.Nie umiałabym pisać z kimś np poł roku i zakochiwać się w osobie z komputera.
Masz racje, prawie każde zdanie mi pasowało, ale na żywo osoba okazywała się całkiem inna.Az w szoku byłam.Na jednorazowych spotkaniach sie skończyło.
Nie wiem.Zazwyczaj szybko dążyłam do spotkania na żywo.Nie umiałabym pisać z kimś np poł roku i zakochiwać się w osobie z komputera.
Masz racje, prawie każde zdanie mi pasowało, ale na żywo osoba okazywała się całkiem inna.Az w szoku byłam.Na jednorazowych spotkaniach sie skończyło.
ja ze swoim bylym mezem pisalam od marca a on live zobaczylismy sie w lipcu, wlasnie tu u niego. Tez sie balam, bo pomimo ogromnej chemii w korespondencji, pozniej godzinnych rozmow (na koszt finskiej Nokii oczywiscie;) a takze wzajemnej akceptacji na wymienionych zdjeciach to zawsze istnialo ryzyko, ze nie zaiskrzy. Ale zaiskrzylo od momentu spotkania na lotnisku i kamien spadl mi z serca, bo inaczej bylabym "udupiona" z jakims nie pasujacym mi (albo ja jemu) facetem na 2 tygodnie:))
Ale wiesz jak to mowia w biznesie: business without the risk is like champagne without the bubbles.
I w zyciu podobnie:)
ja ze swoim bylym mezem pisalam od marca a on live zobaczylismy sie w lipcu, wlasnie tu u niego. Tez sie balam, bo pomimo ogromnej chemii w korespondencji, pozniej godzinnych rozmow (na koszt finskiej Nokii oczywiscie;) a takze wzajemnej akceptacji na wymienionych zdjeciach to zawsze istnialo ryzyko, ze nie zaiskrzy. Ale zaiskrzylo od momentu spotkania na lotnisku i kamien spadl mi z serca, bo inaczej bylabym "udupiona" z jakims nie pasujacym mi (albo ja jemu) facetem na 2 tygodnie:))
Ale wiesz jak to mowia w biznesie: business without the risk is like champagne without the bubbles.
I w zyciu podobnie:)
To coś słabo mi ten biznes idzie.Nie mogę go rozkręcić.
Muss, na szczęście z daleka Rozwielita jest i nigdy się z nim na żywo nie widziałam, jedynie przez skejp...
Aster, ja 16 lat pracowałam prawie z samymi chłopami jak radzą nie którzy i doopa, wielka biała doopa. Więc taka rada to jak modliwta o męża, taka sama gwarancja.
344 2013-08-07 11:21:57 Ostatnio edytowany przez kenobi (2013-08-07 11:23:54)
kamien spadl mi z serca, bo inaczej bylabym "udupiona" z jakims nie pasujacym mi (albo ja jemu) facetem na 2 tygodnie
O kurcze! Fajna historia. Gratuluję.
To coś słabo mi ten biznes idzie.Nie mogę go rozkręcić.
Masz doświadczenie, więc się dziwię... Przecież jest tysiące facetów na Sy***tia.pl i jakiś jeden fajny tam musi być...
Masz doświadczenie, więc się dziwię... Przecież jest tysiące facetów na Sy***tia.pl i jakiś jeden fajny tam musi być...
Tam tez zesmy sie spotkali z byłym.
A potem trafiałam na same dziwne przypadki.W skrócie wiekszość szukała wesołych przygód z paniami.Teraz jestem na innym portalu.
Muss, na szczęście z daleka Rozwielita jest i nigdy się z nim na żywo nie widziałam, jedynie przez skejp...
Aster, ja 16 lat pracowałam prawie z samymi chłopami jak radzą nie którzy i doopa, wielka biała doopa. Więc taka rada to jak modliwta o męża, taka sama gwarancja.
Moja siostra też pracuje z chłopami.Od lat w męskim gronie i też nic.A niegłupia, niebrzydka, niewyemancypowana i nie zahukana.Przeznaczenie?I młodsza ode mnie , ma 30.
missnowegojorku napisał/a:Muss, na szczęście z daleka Rozwielita jest i nigdy się z nim na żywo nie widziałam, jedynie przez skejp...
Aster, ja 16 lat pracowałam prawie z samymi chłopami jak radzą nie którzy i doopa, wielka biała doopa. Więc taka rada to jak modliwta o męża, taka sama gwarancja.
Moja siostra też pracuje z chłopami.Od lat w męskim gronie i też nic.A niegłupia, niebrzydka, niewyemancypowana i nie zahukana.Przeznaczenie?I młodsza ode mnie , ma 30.
Jeju, to nie gwarancja tylko zwiekszenie szansy. Raczej pracujac w salonie kosmetycznym albo w fabryce Pudliszki przytasmie z samymi babkami faceta nie znajdziesz. Ale jasne, ze mozesz i do US Navy sie zaciagnac i tez nic. Jednakze..potencjal jest juz wiekszy;)
A obecnego partnera poznalam na targach budowlanych (tez meski sektor), gdzie bywaja i przystojni i rozgarnieci i chetni do zabawy. A ze ja od zabawy nigdy nie stronilam to takie srodowisko niezwykle mi podpasowalo:). No i z zabawy wyszlo na serio:)
Miss, jak sie nie chce spotkac, to nawet ryby w jeziorze mozna uniknac.
349 2013-08-07 12:34:16 Ostatnio edytowany przez Asterka10 (2013-08-07 12:38:36)
Adler , znowu zaczynasz?Słuchaj kobieto, ani ja ani Miss nie jesteśmy mrukami, niedorajdami,szkaradami.I ona i ja chciałybyśmy kogoś poznać - ale do tego są też potrzebne dobre chęci i odrobina starania z drugiej strony.TEGO NIE MA.W naszym prymitywnym kraiku, kobieta po 36 roku to odpad poprodukcyjny.I jeśli już chłop szuka kobiety w takim wieku to na żonę i gospodynię i wybierze sobie wdowę lub rozwódkę.Przyuczoną odpowiednio do życia w związku, a nie singielkę, która nie będzie mu obiadów z 4 dań robić i z miłością prać gaci.Bo to jej obowiązek.
Kobieta, która żyła długo sama pewnych rzeczy nie uważa za oczywistość.Nie sprzeda swojej wolności tylko za sponsoring i pieniądze tudzież wygodę.Kobieta, która byłą w związku z trudem wyobraża sobie życie bez drugiej pensji i bezpieczeństwa finansowego.
Muss, ja nie jestem typem rozrywkowym.Zresztą podpierałam ściany na dyskotekach przez całą podstawówkę, liceum i wczesne studia.Nawet się tańczyć nie maiałam okazji nauczyć.Więc nie pójdę tam gdzie będę się czuła zupełnie nie na miejscu.Ty z góy zakłądasz, że miło spędzę czas.A ja z góry wiem, że przesiedzę wieczór na barowym stołku sącząc wino.
Ech, ja niczego nie zaczynam... (kreci glowa z poczuciem deja vu). Ja paluchem wskazuje na oczywiste. Wiele kobiet na forum przychodzi starajac sie poradzic jak znalezc faceta. Sluchaja roznych porad, wyprobowuja, mowia jak poszlo, no i w wiekszosci przypadkow sa, przynajmniej, male sukcesy (ktore mnie zawsze baaardzo ciesza ). Ty i Miss na dancing nie pojdziecie- bo nic z tego nie wyjdzie, z internetu nie skorzystacie- bo nic z tego nie wyjdzie, nie pokokietujecie- bo nic z tego nie bedzie...itd. Ludzie, czasem mam wrazenie, ze Wy macie nagrane odpowiedzi na jakims playbacku!
A może to Adler po prostu przerobiłyśmy?Wystarczyło mi podpieranie ścian na dyskotekach przez wiele lat i utwierdzanie się w tym, że mnie facet za maoryskich bogów nie poprosi ma mi wpłynąć na poprawę samopoczucia???????
Albo czytanie kolejnych wypocin analfabetów, seksoholików i zboczeńców.Tudzież żonkosi znudzonych?
Nie uważasz, że to masochizm, a nie próba układania sobie życia?Jeśli nie pasuje Ci coś, bo przetestowałaś KILKADZIESIĄT razy to głupotą krańcową byłoby się tego trzymać.
Nie mam jak osoby piszące tu problemów z podejściem do faceta i zapytania się o co kolwiek.Nie mam problemów z rozmową, powiedzeniem komplementu - tylko niczego nie uzyskuje w zamian.Jest to zwykła relacja człowiek-człowiek, a nie kobieta-męzczyzna.Gdyby rozwiązanie mojej sytuacji byłoby proste nie zawracałąbym głowy ludziom na forum.
Asterka, faktycznie Twoja sytuacja nie ma zadnego rozwiazania. Z jakis nadprzyrodzonych powodow nie zachecasz do siebie ani uroda, ani usmiechem, ani poczuciem humoru, ani gadka, ani feromonami. Facet patrzy i widzi pusta przestrzen. Moze Ty po prostu jestes niewidzialna (to by z pewnoscia wyjasnilo te nadprzyrodzone powody)? W takim wypadku, to najlepiej sobie popiolem glowe posypac, o zadne rady nie pytac, bo i tak nic nie pomoze.
Muss, ja nie jestem typem rozrywkowym.Zresztą podpierałam ściany na dyskotekach przez całą podstawówkę, liceum i wczesne studia.Nawet się tańczyć nie maiałam okazji nauczyć.Więc nie pójdę tam gdzie będę się czuła zupełnie nie na miejscu.Ty z góy zakłądasz, że miło spędzę czas.A ja z góry wiem, że przesiedzę wieczór na barowym stołku sącząc wino.
No tak zalozylam, bo wydawalo mi sie to dosc fajnym i bezpiecznym rozwiazaniem, zwlaszcza jesli panie poszlyby razem, nie samotnie. I nie na dyskoteke z barowymi stolkami tylko dancing dla doroslych ludzi, ze stolikami, menu itp. Gdzie nikogo nie razilyby dwie samotne kobiety.
Ja tez czesto podpieralam sciany a bywaly disca, kiedy ani razu z chlopakiem nie zatanczylam. Pozniej nauczylam sie to olewac i przy szybkich kawalkach,kiedy partner jest Ci zbedny, tanczylam albo z kumpelami albo nawet solo. A jak bylo wolne to szlam sobie siasc do stolika i napic sie i przeczekac tango przytulango.
No ale skoro nie lubisz i nie umiesz tanczyc to rzeczywiscie nie jest to miejsce odpowiednie.
Muss, robiłam to samo.Starałam się dobrze bawić, choć bywało , że łzy napływały mi do oczu.Ale po pewnej dyskotece, kiedy facet poproszony przez koleżankę, zeby ze mną zatańczył - przyszedł, oblukał mnie , podał mi rękę i powiedział miło mi było poznać koleżankę-koleżanki i poszedł sobie dałam spokój.Koleżance szczęka opadła , bo nie spodziewała się po nim takiej reakcji.
Taka dyskoteka to najlepsze miejsce by potwierdzić swoją nieatrakcyjność - bo jak kręcisz biodrami, śmiejesz się i wygłupiasz z kumpelami to chyba wystarczający sygnał dla męzczyzny by podejśc i poprosić jak mu się podobasz?
Adler, tak trudno uwierzyć, że ktoś ma w życiu inaczej?Że nie jest tak ślicznie, kolorowo jak Ci się wydaje, a mężczyźni nie dla wszystkich kobiet są mili, sympatyczni i zainteresowani?
Gdybym sobie głowę popiołem chciała posypać to bym to zrobiła samodzielnie.Bez Twego pozwolenia.Ale nie chcę....
355 2013-08-07 13:52:31 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2013-08-07 13:57:25)
Ja niestety nigdy nie nauczyłam się tańczyć. Jestem starsznie skrępowana i pewnie po pół godzinie wybiegłabym z rykiem, zresztą dokładnie tak było w sanatorium, leciałam za każdym razem z zabawy tanecznej do szpitala naszego z wyciem godnym syreny strażackiej, a potem trzy dni miałam totalnego doła. Musiałbym se wypić, a to nie wykonalne. Zresztą tak mam od 15 roku życia, dlatego się rozchlałam, wtedy miałam facetów na pęczki. Dodam jeszcze, że wykłocać sie na tym forum już nie będę, choćby do najgorszych debili i takich tam mnie szkalowano. Piszę tylko i wyłacznie o swoich doświadczeniach. Howgh...
Muss, robiłam to samo.Starałam się dobrze bawić, choć bywało , że łzy napływały mi do oczu.Ale po pewnej dyskotece, kiedy facet poproszony przez koleżankę, zeby ze mną zatańczył - przyszedł, oblukał mnie , podał mi rękę i powiedział miło mi było poznać koleżankę-koleżanki i poszedł sobie dałam spokój.Koleżance szczęka opadła , bo nie spodziewała się po nim takiej reakcji.
No i kolejny raz walnelam zuchwa w biurko! Chryste, gdzie Ty bywasz? Tak prymitywnego buraka jeszcze jak zyje nie spotkalam a przeciez lata swoje mam..i nawet na zabawach w remizach wiejskich sie bawilam.
Ani nigdy zadnej z moich kolezanek nikt tak nie potraktowal z buta. Owszem, zmuszony czy poproszony zatanczylby ten jeden taniec i poszedl sobie ale to co opisujesz to jakas inna galaktyka.Co to znaczy oblukal Cie? Jak konia na targowisku? OK, wiem, ze ludzie sie "wylapuja" na takich imprezach ale ja nawet najbrzydszemu chlopakowi odmowilabym jakos grzeczniej, ze mi sie noga skrecila albo wlasnie musze isc do WC, ale nie tak na zasadzie "a Ty czego? nie dla psa kielbasa".
Asterko ja coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze cos z tym Twoim srodowiskiem jest nie tak, bo co opiszesz jakies Twoje przygody z mezczyznami to coraz wieksze oczy robie. Naprawde nigdy nie spotkalam sie z jednym az tak drastycznym przypadkiem wsrod znanych mi mezczyzn, rowniez tych w Polsce.
Ja niestety nigdy nie nauczyłam się tańczyć. Jestem starsznie skrępowana i pewnie po pół godzinie wybiegłabym z rykiem, zresztą dokładnie tak było w sanatorium, leciałam za każdym razem z zabawy tanecznej do szpitala naszego z wyciem godnym syreny strażackiej, a potem trzy dni miałam totalnego doła. Musiałbym se wypić, a to nie wykonalne. Zresztą tak mam od 15 roku życia, dlatego się rozchlałam, wtedy miałam facetów na pęczki. Dodam jeszcze, że wykłocać sie na tym forum już nie będę, choćby do najgorszych debili i takich tam mnie szkalowano. Piszę tylko i wyłacznie o swoich doświadczeniach. Howgh...
Misska, co jest z tym Twoim ryczeniem? Czy nie nazbyt emocjonalnie reagujesz na kazde male potkniecie? Przeciez w sanatorium to na jakies fajfy sie ponoc chodzi a tam konkurencji raczej malo dla Ciebie;) ze niby tam same Maseraki i Herbusie wystepowali? Dziewczyno, przypominasz mi slonia z tego dowcipu finskiego:)) bez obrazy i aluzji wagowych;)
Otoz co mysli sobie Amerykanin patrzac na slonia w ZOO? - ciekawe ile hamburgerow mozna by z niego zrobic i zarobic..
co mysli Rosjanin? - ciekawe za ile rubli moglbym go sprzedac w Moskwie?
co mysli Fin? - ciekawe co ten slon o mnie mysli.
Czy nie za bardzo skupiasz sie na sobie i tym jak inni Cie ocenia? Tak mi sie z tych opisow wydaje. Bo co mala porazka to Miss syrene wlacza i w nogi..ale dlaczego? W ten sposob niczego sie nie nauczysz (chocby tanca na kursie tanca) ani strachow nie przelamiesz.
missnowegojorku napisał/a:Ja niestety nigdy nie nauczyłam się tańczyć. Jestem starsznie skrępowana i pewnie po pół godzinie wybiegłabym z rykiem, zresztą dokładnie tak było w sanatorium, leciałam za każdym razem z zabawy tanecznej do szpitala naszego z wyciem godnym syreny strażackiej, a potem trzy dni miałam totalnego doła. Musiałbym se wypić, a to nie wykonalne. Zresztą tak mam od 15 roku życia, dlatego się rozchlałam, wtedy miałam facetów na pęczki. Dodam jeszcze, że wykłocać sie na tym forum już nie będę, choćby do najgorszych debili i takich tam mnie szkalowano. Piszę tylko i wyłacznie o swoich doświadczeniach. Howgh...
Misska, co jest z tym Twoim ryczeniem? Czy nie nazbyt emocjonalnie reagujesz na kazde male potkniecie? Przeciez w sanatorium to na jakies fajfy sie ponoc chodzi a tam konkurencji raczej malo dla Ciebie;) ze niby tam same Maseraki i Herbusie wystepowali? Dziewczyno, przypominasz mi slonia z tego dowcipu finskiego:)) bez obrazy i aluzji wagowych;)
Otoz co mysli sobie Amerykanin patrzac na slonia w ZOO? - ciekawe ile hamburgerow mozna by z niego zrobic i zarobic..
co mysli Rosjanin? - ciekawe za ile rubli moglbym go sprzedac w Moskwie?
co mysli Fin? - ciekawe co ten slon o mnie mysli.
Czy nie za bardzo skupiasz sie na sobie i tym jak inni Cie ocenia? Tak mi sie z tych opisow wydaje. Bo co mala porazka to Miss syrene wlacza i w nogi..ale dlaczego? W ten sposob niczego sie nie nauczysz (chocby tanca na kursie tanca) ani strachow nie przelamiesz.
ogarnia mnie taki lek, kreci mi się głowie, mam pustkę w głowie, robi mi się nie dobrze.
Facetowi wcale nie jest lepiej. Ja też nigdy nie potrafiłem tańczyć. Kumple jeżdżą na imprezy i zapraszają ale po cholerę mam jechać. Napić się piwa mogę w domu a do podpierania ścian jak mniemam są już odpowiednie filary.
I tak właśnie mija równy rok odkąd jestem sam i chyba z tą rocznicą uświadomiłem sobie że jeśli kogoś poznam to będzie to przypadek. Żadne starania tu nic nie dadzą bo ile razy się starałem coś zawalczyć to nie wychodziło za dobrze.
Spotykam same imprezowiczki więc tematów wspólnych brak. Facet niech podejdzie, facet niech zagada, niech się stara...
Same księżniczki...
ogarnia mnie taki lek, kreci mi się głowie, mam pustkę w głowie, robi mi się nie dobrze.
no to to wcale smieszne nie jest i wyglada na powazny problem. Za duzy dla laika wiec ja Ci nie pomoge, ale to nie jest naturalne zachowanie dla doroslej osoby, ktora juz umie sobie logicznie wytlumaczyc, ze swiat nie runal, nikt sie z niej nie wysmiewa, malo kogo to obeszlo, nastepnym razem sie uda, itp. Taka reakcja u dziecka, zwlaszcza czesto ganionego przez starszych moze byc zrozumiala ale nie u Ciebie. Konsultowalas to z kims?
361 2013-08-07 14:25:56 Ostatnio edytowany przez Gocha42 (2013-08-07 14:29:36)
Miss ja też nie umiem tańczyć, na parkiet mam odwagę wyjść dopiero po całkiem sporej dawce alkoholu. Nie mam zupelnie poczucia rytmu, poza tym nie umiem ruszac ładnie biodrami. Do tego zawsze mnie krępowało jak prosili mnie do tanca faceci sięgający mi co najwyżej do ucha.
Asterko skąd takie wyobrażenie o rozwódkach i wdowach? Jaki kurna sponsoring? Kobiety po przejściach oczekują od faceta tylko bezpieczenstwa finansowego? Zanim się coś takiego napisze może warto by sie zastanowić.
missnowegojorku napisał/a:ogarnia mnie taki lek, kreci mi się głowie, mam pustkę w głowie, robi mi się nie dobrze.
no to to wcale smieszne nie jest i wyglada na powazny problem. Za duzy dla laika wiec ja Ci nie pomoge, ale to nie jest naturalne zachowanie dla doroslej osoby, ktora juz umie sobie logicznie wytlumaczyc, ze swiat nie runal, nikt sie z niej nie wysmiewa, malo kogo to obeszlo, nastepnym razem sie uda, itp. Taka reakcja u dziecka, zwlaszcza czesto ganionego przez starszych moze byc zrozumiala ale nie u Ciebie. Konsultowalas to z kims?
Tak, chodziłam 3 lata na terapię indywidualną, byłam na 3mieisęcznej grupowej i miesiąc w szpitalu dla nerwowo chorych.
Miss ja też nie umiem tańczyć, na parkiet mam odwagę wyjść dopiero po całkiem sporej dawce alkoholu. Nie mam zupelnie poczucia rytmu, poza tym nie umiem ruszac ładnie biodrami. Do tego zawsze mnie krępowało jak prosili mnie do tanca faceci sięgający mi co najwyżej do ucha.
oj, dobrze, to byl tylko przyklad, pomysl, jasne, ze trzeba robic to co sie lubi i w czym czuje sie dobrze i swobodnie:) ja moglabym w Rio cala noc sambe wywijac, bo i lubie i ponoc potrafie (tak mi znajome Brazylijki tu powiedzialy;) ale na snowboardzie dupe bym w drobny mak potlukla i caly stok rozbawila..wiec sie tego nie imam:)
Mussuka napisał/a:missnowegojorku napisał/a:ogarnia mnie taki lek, kreci mi się głowie, mam pustkę w głowie, robi mi się nie dobrze.
no to to wcale smieszne nie jest i wyglada na powazny problem. Za duzy dla laika wiec ja Ci nie pomoge, ale to nie jest naturalne zachowanie dla doroslej osoby, ktora juz umie sobie logicznie wytlumaczyc, ze swiat nie runal, nikt sie z niej nie wysmiewa, malo kogo to obeszlo, nastepnym razem sie uda, itp. Taka reakcja u dziecka, zwlaszcza czesto ganionego przez starszych moze byc zrozumiala ale nie u Ciebie. Konsultowalas to z kims?
Tak, chodziłam 3 lata na terapię indywidualną, byłam na 3mieisęcznej grupowej i miesiąc w szpitalu dla nerwowo chorych.
Pomoglo? Moge spytac skad sie to przyplatalo?
mam to od zawsze nic nie pomogło
Mussu wiem, że to był przykład. Po prostu u jednej osoby będzie to coś z czego można sie pośmiać, tak jak w moim przypadku, u Miss będzie to już dużym problemem. To ma pewnie jakies podłoże psychologiczne.
mam to od zawsze nic nie pomogło
jak to od zawsze? od niemowlaka tak sie trzeslas i reagowalas? jakos sie ten Twoj lek nazywa? Cos obilo mi sie o uszy o tzw. atakach paniki ale to chyba nie to. Tez trzeba hospitalizowac.
Miss ja też nie umiem tańczyć, na parkiet mam odwagę wyjść dopiero po całkiem sporej dawce alkoholu. Nie mam zupelnie poczucia rytmu, poza tym nie umiem ruszac ładnie biodrami. Do tego zawsze mnie krępowało jak prosili mnie do tanca faceci sięgający mi co najwyżej do ucha.
Asterko skąd takie wyobrażenie o rozwódkach i wdowach? Jaki kurna sponsoring? Kobiety po przejściach oczekują od faceta tylko bezpieczenstwa finansowego? Zanim się coś takiego napisze może warto by sie zastanowić.
Gosiu, ja właśnie dlatego jestem alkoholiczką, bo bez alkoholu nie żyłam towarzysko wcale.
missnowegojorku napisał/a:mam to od zawsze nic nie pomogło
jak to od zawsze? od niemowlaka tak sie trzeslas i reagowalas? jakos sie ten Twoj lek nazywa? Cos obilo mi sie o uszy o tzw. atakach paniki ale to chyba nie to. Tez trzeba hospitalizowac.
Jak byłm niemowlakiem, tooczywiście nie pamiętam, ale póżniej było juz tak już w przedszkolau, to się wg mnie zwie socjofobia.
Asterka10 napisał/a:Muss, robiłam to samo.Starałam się dobrze bawić, choć bywało , że łzy napływały mi do oczu.Ale po pewnej dyskotece, kiedy facet poproszony przez koleżankę, zeby ze mną zatańczył - przyszedł, oblukał mnie , podał mi rękę i powiedział miło mi było poznać koleżankę-koleżanki i poszedł sobie dałam spokój.Koleżance szczęka opadła , bo nie spodziewała się po nim takiej reakcji.
No i kolejny raz walnelam zuchwa w biurko! Chryste, gdzie Ty bywasz? Tak prymitywnego buraka jeszcze jak zyje nie spotkalam a przeciez lata swoje mam..i nawet na zabawach w remizach wiejskich sie bawilam.
Ani nigdy zadnej z moich kolezanek nikt tak nie potraktowal z buta. Owszem, zmuszony czy poproszony zatanczylby ten jeden taniec i poszedl sobie ale to co opisujesz to jakas inna galaktyka.Co to znaczy oblukal Cie? Jak konia na targowisku? OK, wiem, ze ludzie sie "wylapuja" na takich imprezach ale ja nawet najbrzydszemu chlopakowi odmowilabym jakos grzeczniej, ze mi sie noga skrecila albo wlasnie musze isc do WC, ale nie tak na zasadzie "a Ty czego? nie dla psa kielbasa".Asterko ja coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze cos z tym Twoim srodowiskiem jest nie tak, bo co opiszesz jakies Twoje przygody z mezczyznami to coraz wieksze oczy robie. Naprawde nigdy nie spotkalam sie z jednym az tak drastycznym przypadkiem wsrod znanych mi mezczyzn, rowniez tych w Polsce.
Muss to była dyskoteka w akademiku Uniwersytetu Łódzkiego.Żadna tam moja prowincjonalna impreza.Wierzysz teraz, że mogę się czuć tak jak czuję?
Gocha42 napisał/a:Miss ja też nie umiem tańczyć, na parkiet mam odwagę wyjść dopiero po całkiem sporej dawce alkoholu. Nie mam zupelnie poczucia rytmu, poza tym nie umiem ruszac ładnie biodrami. Do tego zawsze mnie krępowało jak prosili mnie do tanca faceci sięgający mi co najwyżej do ucha.
Asterko skąd takie wyobrażenie o rozwódkach i wdowach? Jaki kurna sponsoring? Kobiety po przejściach oczekują od faceta tylko bezpieczenstwa finansowego? Zanim się coś takiego napisze może warto by sie zastanowić.Gosiu, ja właśnie dlatego jestem alkoholiczką, bo bez alkoholu nie żyłam towarzysko wcale.
Tak wiem, pisałaś o tym. Tym bardziej Cię podziwiam i szanuję, za to, że trwasz w trzeźwości, że umiesz o tym mówić. Po prostu szacun.
Gosiu, od pewnego czasu staram się nie udawać, mówię o sobie zgodnie z prawdą, tak jak jest, i tak długo żyłam w udawaniu kogoś innego niż jestem, mam dość, tylko akceptacja siebie chocby najgporszej i najdziwaczniejszej może mi tylko pomóc.
Muss to była dyskoteka w akademiku Uniwersytetu Łódzkiego.Żadna tam moja prowincjonalna impreza.Wierzysz teraz, że mogę się czuć tak jak czuję?
Znaczy tzw. inteligencja, przyszlosc narodu itp.? No ale wiesz, z chama pana nie zrobisz, nawet nadajac mu tytuly.
Rozumiem jednak, ze nie spodziewalas sie takiego bufona w takim miejscu.
Wierz, ze czujesz sie zle i z ta przeszloscia i z terazniejszoscia ale jakies wyjscie musi sie znalezc. Po prostu musi. Bo inaczej to tylko siasc i plakac, a tego zadna kobieta nie chce:) jutro pokontynuujemy, bo teraz zamkna mnie w biurze na noc. Pedze zazyc kapieli chlodzacych, bo mimo, ze polnoc to temperatury mamy poludniowe:)
Asterka10 napisał/a:Muss to była dyskoteka w akademiku Uniwersytetu Łódzkiego.Żadna tam moja prowincjonalna impreza.Wierzysz teraz, że mogę się czuć tak jak czuję?
Znaczy tzw. inteligencja, przyszlosc narodu itp.? No ale wiesz, z chama pana nie zrobisz, nawet nadajac mu tytuly.
Rozumiem jednak, ze nie spodziewalas sie takiego bufona w takim miejscu.Wierz, ze czujesz sie zle i z ta przeszloscia i z terazniejszoscia ale jakies wyjscie musi sie znalezc. Po prostu musi. Bo inaczej to tylko siasc i plakac, a tego zadna kobieta nie chce:) jutro pokontynuujemy, bo teraz zamkna mnie w biurze na noc. Pedze zazyc kapieli chlodzacych, bo mimo, ze polnoc to temperatury mamy poludniowe:)
Trzym się i wypoczywaj...
Mussuka napisał/a:Asterka10 napisał/a:Muss to była dyskoteka w akademiku Uniwersytetu Łódzkiego.Żadna tam moja prowincjonalna impreza.Wierzysz teraz, że mogę się czuć tak jak czuję?
Znaczy tzw. inteligencja, przyszlosc narodu itp.? No ale wiesz, z chama pana nie zrobisz, nawet nadajac mu tytuly.
Rozumiem jednak, ze nie spodziewalas sie takiego bufona w takim miejscu.Wierz, ze czujesz sie zle i z ta przeszloscia i z terazniejszoscia ale jakies wyjscie musi sie znalezc. Po prostu musi. Bo inaczej to tylko siasc i plakac, a tego zadna kobieta nie chce:) jutro pokontynuujemy, bo teraz zamkna mnie w biurze na noc. Pedze zazyc kapieli chlodzacych, bo mimo, ze polnoc to temperatury mamy poludniowe:)
Trzym się i wypoczywaj...
Tez sie trzym i opij niepotrzebna biopsje..woda niegazowana albo bardzo mocna czarna herbata , na upaly najlepsza:) - sprawdzone w Turcji.
Gosiu, od pewnego czasu staram się nie udawać, mówię o sobie zgodnie z prawdą, tak jak jest, i tak długo żyłam w udawaniu kogoś innego niż jestem, mam dość, tylko akceptacja siebie chocby najgporszej i najdziwaczniejszej może mi tylko pomóc.
Ale z Twoich postow wcale nie wynika, że Jesteś gorsza, czy dziwaczna. Może inna, może z problemami ale na pewno Jesteś inteligentna, masz fantastyczne poczucie homoru i Jesteś ladna, widzialam fotki:) Taką siebie chyba latwo zaakceptować?
missnowegojorku napisał/a:Gosiu, od pewnego czasu staram się nie udawać, mówię o sobie zgodnie z prawdą, tak jak jest, i tak długo żyłam w udawaniu kogoś innego niż jestem, mam dość, tylko akceptacja siebie chocby najgporszej i najdziwaczniejszej może mi tylko pomóc.
Ale z Twoich postow wcale nie wynika, że Jesteś gorsza, czy dziwaczna. Może inna, może z problemami ale na pewno Jesteś inteligentna, masz fantastyczne poczucie homoru i Jesteś ladna, widzialam fotki:) Taką siebie chyba latwo zaakceptować?
Dziekuję, to bardzo miłe słowa, staram się żyć w taki sposób aby było to dla mnie jak najmniej trudne psychicznie i jakoś leci W końcu nie ma obowiązku uczestniczenia w zabawach i spędach towarzyskich. Za to spędzam udane wakacje z moimi małymi siostrzeńcami, czuję się dzieki nim mniej samotna, a zaraz ide spędzić popołudnie w kinie, sama, bo tak najbadziej lubię. Pozdrawiam.
378 2013-08-07 15:21:21 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2013-08-07 15:35:07)
...
W sztabie , kapitanacie czy innej placówce obfitującej w facetó raczej bywać nie będę więc Twoje rady mogę między bajki włożyć.
TOBIE radzić nie zamierzałam, bo to zwyczajnie bezcelowe.
Wątek natomiast pięknie kwitnie i może AUTORKA wyniesie z tego korzyść. Albo ktoś INNY.
Dla odmiany...
kenobi napisał/a:Chemia może też pojawić się przez pisanie... a potem wystarczy "aby wygląd był nieodpychający".
Nie zawsze. Dwa razy zdarzyło mi się, że nawet była ta chemia przez internet, a w rzeczywistości - porażka.I nie chodziło o wygląd.
Po prostu osoby okazały się inne nie w necie(charakterologicznie).Dobrze, ze korespondencja była krótka.
To tak jak na TYM forum.
Z pisania ponoć wynika INNY obraz człowieka niż TO jaki jest w rzeczywistości. Pytanie tylko dlaczego? I po jaką cholerę?
Odważny/ciekawy/imponujący/zaradny/ciepły w wirtualnym świecie, w realu JUŻ taki nie jest? BO nosi maski? CO te maski mają ich właścicielom DAĆ?
Miss i Asterka próbują ze wszelkich sił przekonać jeszcze tych nie przekonanych, że ich zdanie i tylko ich jest słuszne i prawdziwe. Przedstawiają niezbite dowody na to, że one żadnego związku nie są w stanie zbudować. Z takim podejściem to faktycznie dooopa blada, zostało tylko siedzieć i płakać. Bo skoro próbowałyście tyle lat, na wszystkie sposoby, no to rzeczywiście, macie racje, nie uda się. Wierzycie w to tak mocno, że nie ma szans, by się cokolwiek w tym temacie zmieniło i udało. Mnie przekonałyście.
fajnie
Kaja, to jest krysztalowo widoczne. Niektore kobiety powinny sobie mozg przemodelowac.
a to sie zgadza...niektóre...
Miss byłaś w kinie? Cos fajnego obejrzałaś? Ja ostatnio byłam na World War Z. Lubię takie klimaty.
Też byłam na World War Z, dziś byłam na OBECNOSCI, a czaję się jeszcze na ELIZJUM.
O, też mam ochotę na ten film. I jak Ci się podobał? Widziałam tylko trailery.
Fabuła jest bardzo standartowa...Ale w sumie można obejrzeć, szału jednak nie ma...
W naszym prymitywnym kraiku, kobieta po 36 roku to odpad poprodukcyjny.I jeśli już chłop szuka kobiety w takim wieku to na żonę i gospodynię i wybierze sobie wdowę lub rozwódkę.Przyuczoną odpowiednio do życia w związku, a nie singielkę, która nie będzie mu obiadów z 4 dań robić i z miłością prać gaci.Bo to jej obowiązek.
Kobieta, która żyła długo sama pewnych rzeczy nie uważa za oczywistość.Nie sprzeda swojej wolności tylko za sponsoring i pieniądze tudzież wygodę.Kobieta, która byłą w związku z trudem wyobraża sobie życie bez drugiej pensji i bezpieczeństwa finansowego.
No a gdzie tu miłość?Jak bym spotkała takiego,który szuka zony tylko aby mieć kucharke i sprzataczke,czy jeszcze kogoś,to przecież za niego nie wyjde, tylko dlatego,żeby za niego wyjść i zmienić stan.
Tak sobie czytam Twoje wpisy i wydaje mi się,ze nie ma tu słowa o milosci,tylko takie kalkulowanie.35plus,czyli jest to produkt,który ma ładnie wyglądać,pracować,prowadzić dom.
Jeśli juz ,to trzeba sobie postawić pytanie;czy znajdę mężczyznę,który mnie pokocha a pokocham jego,a nie czy jakiemuś się nie spodobam,bo jestem za stara/gruba/chuda/pomarszczona/gadatliwa/mrukliwa.Chodzi mi o taki inny punkt wyjścia.Trzeba szukać takiego co pokocha i zaakceptuje,a nie tracić czas na takich,którzy szukają wdowy czy rozwodki aby mieć gospodynie.
Przerzucić sposób myślenia w inny punkt.To tak,jakby mieć eksmeza alkoholika i szukać następnego,ale przy każdej znajomości zwracać właśnie uwagę na kolejnych i kolejnych alkoholików,nie zauważając innych facetów o innych cechach.Trudno to ubrać w słowa :/Tak to chciałam Wam ładnie przekazać:/
W skrócie ,chodzi o uczucie.
Rossanko, posty Asterki należy traktować nieco z przymrużeniem oka. Jest zgorzchniałą kobietą i to ma odzwierciedlenie w Jej postach. Oczywiście, że związek bez miłości a z wyrachowania nie ma sensu. To znaczy są i tacy którym to odpowiada, ale my mówimy o szukaniu prawdziwej miłości. Trochę już żyję na tym świecie i wiem, że jeżeli jest się zakochanym i ta miłość jest odwzajemniona to nie ma znaczenia czy to singielka, rozwódka czy wdowa, bezdzietna, czy z dziećmi. Po prostu pewnego dnia Rossanko spotykasz kogoś i nagle okazuje się, że to właśnie na niego czekałaś cały ten czas.
Rossanko, posty Asterki należy traktować nieco z przymrużeniem oka. Jest zgorzchniałą kobietą i to ma odzwierciedlenie w Jej postach.
No wiesz, po iluś tam razach jak nic nie wychodzi można się naprawdę załamać.Tak bywa czasami.Człowiek ma w pewnym momencie dosyć .
Oczywiście, że związek bez miłości a z wyrachowania nie ma sensu. To znaczy są i tacy którym to odpowiada, ale my mówimy o szukaniu prawdziwej miłości. Trochę już żyję na tym świecie i wiem, że jeżeli jest się zakochanym i ta miłość jest odwzajemniona to nie ma znaczenia czy to singielka, rozwódka czy wdowa, bezdzietna, czy z dziećmi. Po prostu pewnego dnia Rossanko spotykasz kogoś i nagle okazuje się, że to właśnie na niego czekałaś cały ten czas.
Podobno tak jest,alem nigdy tego nie doświadczyłam.Musi być miło.
Co nie znaczy, że nie doświadczysz:)