pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 54 55 56 57 58 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 3,576 do 3,640 z 8,335 ]

3,576

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Winter.Kween napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Mi jakoś te wszystkie wybuchy namiętności, romanse pełne iskier, motylków i czego tam jeszcze jakoś specjalnie nie ciągną, wręcz przeciwnie. Kojarzy mi się to za bardzo z takim nastoletnim pojmowaniem uczuć, zamiast dojrzałym związkiem, jakoś wywołuje pewne zniesmaczenie..Ale może za stary jestem na to tongue
Pewnie prędzej bym próbował stworzyć z kimś relacje na takiej właśnie zasadzie, jak opisywani znajomi. W niektóry przypadkach ludzie, którzy stworzyli związek a wcześniej byli przyjaciółmi nie bardzo mieli jak postąpić inaczej, bo np co najmniej jedno z nich było w związku z kimś innym.


Jak ja tak czytam co Ty czasem mowisz i jaki suchy jestes w tym to mam ochote Ciebie tak wytarmosic i pocalowac w czubek glowy bo tak naprawde to jestes taki cute w tym.

Haha, w rzeczy samej smile

Czasem czytając Bagiennego myślę, że po prostu jeszcze go nie trafiło, ale jak trafi, to wpadnie jak śliwka w kompot.

Obserwowanie własnych uczuć jest dużo lepsze od kontroli czy unikania ich ze względu na jakiś obawy (np. przed utratą kontroli, niezależności) - choć nie wiem, czy chodzi faktycznie o strach. To tak trochę obok. Na pewnym estapie znajomości siebie człowiek się nie boi, że go poniesie jakaś niepohamowana fala, bo oprócz tego, że coś działa, wie jak to działa i zgrubsza wie, czy prowadzi w dobrym kierunku... i to wystarczy.

Zobacz podobne tematy :

3,577

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Natomiast na dłuższą metę, żeby leżeć w czyichś ramionach, głaskać się czy tulić wzajemnie, to musiałbym być chyba wytresowany:)

To ja bym tak mogła bardzo długo... big_smile Oczywiście nie z każdym (wbrew pozorom jestem strrrasznie niedotykalska), tylko z kimś, w kim jestem zakochana. Przez krótką chwilę miałam okazję tego doświadczyć i było to bardzo piękne... Tęsknię za tym smile A gdyby to było odwzajemnione zakochanie, to aż sobie nie umiem wyobrazić, jak by było nieziemsko big_smile

3,578

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Oj, widzę ,że wywołałem lawinę..

Postaram się to może jakoś inaczej wyjaśnić smile \
Pomyślcie Drogie Panie o czymś, co niespecjalnie sprawia Wam przyjemność, coś co robicie niechętnie, czujecie się z tym nieswojo lub niezręcznie. Nie musi to być koniecznie spowodowane stresem, ale zwyczajnie brakiem komfortu w danej sytuacji. Co zatem staracie się robić? Ano unikać wszelkich takich sytuacji, które mogą przynieść ze sobą nieprzyjemne odczucia smile
Nawet, jeśli wyczuwacie, że pewne odrębne aspekty mogą wydawać się ciekawe, intrygujące, to jednocześnie perspektywa owych niezręcznych czy niepożądanych wrażeń, zniechęca do podjęcia ryzyka. Może też widzicie w określonych zajęciach czy aktywnościach zdecydowanie więcej wad czy negatywnych aspektów, niż zalet i pozytywów? No, to macie teraz właściwy obraz smile

Powołując się na opinie wielu osób, którym bardzo brakuje wszelkich przymiotów i blasków, związanych z byciem z drugą osobą, można dostrzec, jak bardzo chcą ten stan rzeczy zmienić, gdyż CZUJĄ WYRAŹNIE, że radzą sobie z tym bardzo źle. Zatem skoro im to tak bardzo przeszkadza starają się to zmienić - to jest zrozumiałe smile Tylko dlaczego ja mam coś zmieniać, jeśli właśnie czuję się bardzo swobodnie i komfortowo w obecnej sytuacji? Jeśli człowiek wewnętrznie czuje, że coś jest zbędne/niewygodne/niekomfortowe to czy stara się to na siłę zmienić? Nie muszę specjalnie unikać czy kontrolować swoich uczuć, gdyż nie mam ich aż tak rozbudowanych. To, co czuję po wgłębieniu się w swój charakter, to fakt, że nie brakuje mi po  prostu tak bardzo, jak wielu innym osobom, bliskości drugiego człowieka, nie wspominając już o innych odsłonach związkowego życia, bo to jest może sprawa drugorzędna. Osoba samotna czująca się źle, czująca że czegoś jej brakuje stara się to zmienić, prawda? Co jednak powiedzieć, o kimś, kto jest sam, ale nie czuje się w żaden sposób samotny, ogólnie rzecz biorąc, nie jest przez brak partnera zamknięty w klatce, z której wychodzi jedynie sporadycznie na zaspokojenia najważniejszych potrzeb. Brak partnera nie sprawia, że ta osoba boi się zagadać do obcego człowieka na ulicy, czy nie jest w stanie nic załatwić. Brak partnera czy chęci do jego posiadania nie jest żadną przeszkodą w życiu ani wyznacznikiem normalności, taki człowiek nie zadręcza się ciągle, że nikogo przy sobie nie ma( co tutaj na forum jest nagminne) tylko sobie żyje po swojemu, ciesząc się z każdej chwili smile
Zatem to nie strach, unikanie czy kontrola - ale chłodna kalkulacja smile Świadomy wybór, że z pewnych spraw rezygnuję a przynajmniej nie robię wszystkiego, poświęcając na to czas, siły i środki, aby zmieniać coś, z czego jestem zadowolony.
Żeby nie być gołosłownym: oczywiście wcześniej, ładnych parę lat wstecz było trochę inaczej smile Angażując się w kilka znajomości, miały miejsce pewne sytuacje, które również zachodzą w formalnym związku, po czym się okazywało, że samo ich doświadczanie nie sprawiało specjalnych przyjemności, mimo iż coś z pewnością do tej osoby czułem.

3,579

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Nie mów tylko, że w otoczeniu NIE MA W OGÓLE facetów, powiedz, że Ci po prostu nie pasują

No tak, nie mówię, że wokół mnie nie ma facetów, tylko jest ich mało. A jak są to nie podobają mi się. Lubię wysokich, dobrze zbudowanych facetów. Jestem wysportowana, nie jestem zbyt wysoka ani duża (170cm, około 52 kg obecnie), a i tak mam problem ze znalezieniem kogoś większej postury. I ja nie mówię, że ma to być ktoś z siłowni z kupą mięśni. Może być nawet facet, który ma oponkę na brzuchu, ale jest wysoki, ma szerokie ramiona- to mi się podoba. Wokół mnie same chłopaki, którzy są po prostu malutcy: niscy (ale na wzrost nie ma wpływu, to wiem), wąskie ramionka, nóżki jak zapałki, na których bezwładnie wiszą spodnie, drobna budowa ciała. Podobałam się wielu takim chłopakom, próbowałam się do nich przekonać, ale nic z tego. Po prostu tacy nie podobają mi się. W rodzinie praktycznie wszyscy faceci: tata, bracia taty, dziadkowie, kuzyni, wszyscy są dobrze zbudowani, dlatego ja nie jestem nawet przyzwyczajona do tego typu facetów. Nie podobają mi się po prostu. Nie mówię tego głośno, bo boję się hejtu, ale no tak uważam. Czy jest sens wiązać się z kimś, kto nam się nie podoba?

Optimal96 napisał/a:

Wiele rzeczy postrzega się inaczej. Dla jednej osoby może to być randka a dla drugiej zwykłe wyjście z kumplem na miasto.

Dokładnie. W takich przypadkach łatwo o friendzone

Optimal96 napisał/a:

Ja bym nie poszedł na inny kierunek studiów, po to żeby kogoś sobie znaleźć. Pomijając fakt męczenia się na kierunku, który nam nie do końca leży, to po prostu uważam, że nie jest to gwarancja sukcesu.

Dokładnie. Plus tylko zajmuje się miejsce komuś, kto być może chciał to studiować. No ale koleżance się udało, ma faceta. Chociaż słyszałam od znajomej o podobnym przypadku, że laska poszła na 1 rok studiów na politechnikę, żeby znaleźć chłopaka, znalazła. Studia potem rzuciła, on też i na końcu się rozstali, więc nie ma tutaj żadnej gwarancji

bagienni_k napisał/a:

Kojarzy mi się to za bardzo z takim nastoletnim pojmowaniem uczuć, zamiast dojrzałym związkiem, jakoś wywołuje pewne zniesmaczenie

Ale to jest złe? Mnie właśnie fascynują takie pierwsze miłości. Przeważnie to dotyczy ludzi w wieku szkolnym- licealistów. Nie widzą świata poza sobą, są jeszcze młodzi, więc nie patrzą na świat tak jak dorośli, cieszą się chwilą, beztroską. Najważniejsza jest druga osoba....wiadomo, to pierwsza, szczenięca miłość, ale weddług mnie to piękne big_smile
Może tak uważam dlatego, że ja zawsze o takiej marzyłam, a nie miałam tego szczęścia, by doświadczyć? Nie wiem, ale zawsze mi się wydawało, że pierwsza miłość w tym wieku jest jak najbardziej wskazana.

niepodobna napisał/a:

Czasem czytając Bagiennego myślę, że po prostu jeszcze go nie trafiło, ale jak trafi, to wpadnie jak śliwka w kompot.

A to prawda. Jest wiele takich twardych ludzi, indywidualistów, a tu nagle trafi się im miłość ich życia i natychmiast się żenią/wychodzą za mąż.

umajona napisał/a:

To ja bym tak mogła bardzo długo... big_smile Oczywiście nie z każdym (wbrew pozorom jestem strrrasznie niedotykalska), tylko z kimś, w kim jestem zakochana. Przez krótką chwilę miałam okazję tego doświadczyć i było to bardzo piękne... Tęsknię za tym smile A gdyby to było odwzajemnione zakochanie, to aż sobie nie umiem wyobrazić, jak by było nieziemsko

Haha mam to samo. Bardzo nie lubię się przytulać, nawet na powitanie czy pożegnanie, ale jak mi się ktoś spodoba, albo jak się zakocham to aż mnie ciągnie do tej osoby. Ja niestety chłopaka nie miałam tego, którego bym chciała. Wielu, którym ja się podobałam dawałam szansę, ale przytulanie z nimi wręcz mnie brzydziło, więc urywałam kontakt. Ale jak się zakochałam, to popłynęłam. Była sytuacja, że przyszedł mi sms z pozytywną dla mnie wiadomością (mój dziadek przeżył trudną operację) i wręcz rzuciłam się na chłopaka, który mi się podobał i przytuliłam go, bo stał akurat z boku i nawet pytał, co u dziadka słychać. Czułam się wspaniale. Dopiero potem do mnie dotarło, co zrobiłam, bo było to przed wykładem i stało wokół nas z kilkanaście osób. Chociaż zdrowie dziadka było najważniejsze, więc nie przejęłam się zdaniem innych. No niestety z chłopakiem nie wyszło, no trudno, ale fakt, że nawet krótkie przytulanie było bardzo przyjemne big_smile

bagienni_k napisał/a:

Powołując się na opinie wielu osób, którym bardzo brakuje wszelkich przymiotów i blasków, związanych z byciem z drugą osobą, można dostrzec, jak bardzo chcą ten stan rzeczy zmienić, gdyż CZUJĄ WYRAŹNIE, że radzą sobie z tym bardzo źle. Zatem skoro im to tak bardzo przeszkadza starają się to zmienić - to jest zrozumiałe smile Tylko dlaczego ja mam coś zmieniać, jeśli właśnie czuję się bardzo swobodnie i komfortowo w obecnej sytuacji? Jeśli człowiek wewnętrznie czuje, że coś jest zbędne/niewygodne/niekomfortowe to czy stara się to na siłę zmienić? Nie muszę specjalnie unikać czy kontrolować swoich uczuć, gdyż nie mam ich aż tak rozbudowanych.

Wiesz, tu chyba nie chodzi nawet o zmienianie kogoś na siłę. Podejrzewam, że dziewczynom chodziło też o to, że nie spotkałeś właściwej osoby. Bo faktycznie, lepiej żyć samemu, niż z kimś na siłę i popieram taką postawę smile
Tylko nie zarzekaj się, że nigdy nie będziesz nikogo miał. Być może trafi się kiedyś TA wyjątkowa kobieta, tylko jeszcze o niej nie wiesz big_smile
Bycie w związku czy nie nie jest złe, tylko trzeba być szczęśliwym. I nikt Ci tu nie każe na siłę zmieniać stanu cywilnego big_smile
To tylko była sugestia, że w związku też można być szczęśliwym, że związek to nie więzienie ani ograniczenia. No chyba, że to toksyczny związek, ale mowa tu o zdrowej miłości wink

3,580

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie wiem, może z perspektywy mojego wzrostu (173) dziewczyna niższa o parę cm ode mnie może być wysoka, ale raczej popatrzyłbym na tzw rozkład normalny w populacji smile Być może to kwestia pokolenia,
ale w moim taki wzrost do niskich nie należy. Dla mnie dziewczyna powyżej 175 cm jest już bardzo wysoka, chociaż mam wrażenie, że teraz co druga nastolatka ma powyżej 180 cm.
Osobiście faceci raczej nie widzą przeszkód, żeby kobieta była im równa wzrostem bądź NIECO wyższa, ale właśnie już w drugą stronę różnica powinna być większa na korzyść faceta.
Gdzieś w sąsiednim dziale był wątek dziewczyny, której nie przeszkadzało w związku ABSOLUTNIE NIC, poza 4 cm różnicą wzrostu na jej korzyść. W takim wypadku jednak zastanawiam się gdzie leży granica rozsądku, tym bardziej, kiedy inne użytkowniczki czy sama Autorka wątku opisuje faceta prawie jak ideał, co zresztą spowodowało, że z nim jest. Tylko problem w tym, że nagle, po tych iluś latach zaczął jej ten drobny szczegół wzrostu przeszkadzać. Tak, jakby wcześniej na niego nie zwracała uwagi. Rozumiem, jak coś jest dla osoby ważne przez długi czas, ze raczej nie zmienia swoich ZASADNICZYCH preferencji, ale jak się coś zmienia po paru latach trwania w związku,  w którym niby wszystko pasuje - to można się zastanawiać, czy nie żyje się w jakimś matrixie.
Ok, skoro masz takie preferencje, to może warto się rozglądnąć wśród siatkarzy czy koszykarzy, bo jednak dla Ciebie dobry facet to pewnie tak koło 190 cm, a tam odsetek takich facetów jest spory. Idąc ulicą to raczej jest ich mało. Co do postury to akurat się nie dziwię, bo czasami jak widzę facetów w moim wieku albo młodszych, to wyglądają jak tyczki, które boją się wyjść na zewnątrz przy wietrznej pogodzie.

Co do młodzieńczej miłości, to akurat w tym zaślepieniu i beztrosce widzę coś, co mnie zniesmacza, ale to raczej kwestia mojego wieku, choć raczej też nie mam za sobą czegoś takiego. W ogóle nie nazwałbym tego miłością, tylko młodzieńczym zadurzeniem, gdzie istotą takiej relacji jest wspólne przeżywanie jedynie pozytywnych i szczęśliwych chwil. Jeśli to przetrwa dłużej i rozwinie się w coś poważnego, to już bym powiedział, że to "normalne" uczucie.
W kwestii perspektywy wejścia w związek - jeśli generalnie ludziom brakuje drugiej osoby, to starają się jakoś stworzyć sytuację, która by sprzyjała poznawaniu ludzi, z cichą nadzieją, że się kogoś znajdzie - nie mówię oczywiście o żadnej desperacji, ale o powolnym i ostrożnym szukaniu znajomości. Jeśli zaś człowiekowi jest dobrze w takim stanie, w jakim jest aktualnie, to po prostu nie zaprząta sobie tym głowy, nie skupia się na tym, tylko na zupełnie innych sprawach. Choćby woli spotkać się z ludźmi, których zna, zamiast nastawiać się na poznawanie innych..

3,581

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

W ogóle nie nazwałbym tego miłością, tylko młodzieńczym zadurzeniem, gdzie istotą takiej relacji jest wspólne przeżywanie jedynie pozytywnych i szczęśliwych chwil.

Przypadkiem nie zazdrościsz młodym? W końcu Ty nie masz, i nie będziesz miał, takich doświadczeń?

3,582

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mogę Ci Znerx napisać, że W ŻADNYM WYPADKU nie zazdroszczę, a przynajmniej jest mi to obojętne, ale rozumiem, że możesz nie wierzyć. W każdym razie czerpałem przyjemność w młodości z innych rzeczy, niż wpatrywanie się nawzajem sobie w oczy, przytulanie czy randki z świetle Księżyca..

3,583

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

W każdym razie czerpałem przyjemność w młodości z innych rzeczy, niż wpatrywanie się nawzajem sobie w oczy, przytulanie czy randki z świetle Księżyca..

Hihi, zabrzmiało to, jakbyś był sędziwym staruszkiem big_smile

3,584

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

wpatrywanie się nawzajem sobie w oczy, przytulanie czy randki z świetle Księżyca..

W tym wieku to zostaje tylko pierścionek, wspólny kredyt i szybka prokreacja. wink

Spoko... wierzę, że jak byłeś w szkole to nie latałeś za dziewczynami. Sam nie latałem big_smile... zresztą kilku kolegów z LO, też nie i np.: byliśmy solo na studniówce lol. Chociaż dla większości to drama, żeby sobie kogoś znaleźć.

3,585 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-25 19:22:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Staruszkiem się nie czuję, ale będąc w wieku 33 lat, ludzie w wieku poniżej 20 lat są dla mnie dziećmi, tego ukryć się nie da smile Poza tym wartości czy priorytety się zmieniają między wiekiem nastoletnim a dorosłością, więc ciężko patrzeć w tym wieku na to, co jest ciekawe w wieku lat kilkunastu..
EDIT: Znerx Ja byłem akurat z kuzynką, bo studniówka naprawdę nie była moim priorytetem tongue A do tego dochodziła konieczność zachowania trzeźwości i stabilności, bo na drugi dzień rano musiałem się stawić w WKU big_smile

3,586 Ostatnio edytowany przez Optimal96 (2020-05-25 20:27:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie ma sensu się wiązać z kimś, kto nam się nie podoba. Skrajności są złe. Zarówno posiadanie ekstremalnie niskiej wagi, jak i bycie otyłym w naturalny sposób nas odrzuca i nie widzę powodu dla którego ktokolwiek miałby brać to co się w życiu przytrafi.
Co do znaczenia wzrostu to bym nie przesadzał ale prawda jest taka, że kobiety chciałby mieć partnera przynajmniej w gracach 10 cm wyższego do siebie. Przy wzroście od 175cm w górę może być ciężko ale też nie ma zbyt wielu tak wysokich kobiet. No chyba, że się szuka wśród modelek ale to wtedy samemu trzeba spełniać wyśrubowane wymagania. Faktem jest, że rzeczywiście przynajmniej w moim przedziale wiekowym jest wielu facetów drobnej budowy ciała, gdzie ciężko mówić o atrakcyjności fizycznej. Tutaj niby można nad tym pracować ale dużą rolę odgrywają uwarunkowania genetyczne. Niektórzy mają predyspozycje do budowy masy mięśniowej, inni musieliby włożyć w to o wiele więcej wysiłku. Miałem 2 kolegów pod koniec liceum, właśnie takich wysokich patyczaków, którzy postanowili, że będą chodzić na siłownie i chcą "zrobić masę". Po kilku miesiącach się zniechęcili i im przeszło, bo oczekiwali od razu mega efektów big_smile
Zresztą tutaj i tak najważniejsze jest, żeby dobrze się czuć w swoim ciele. Co z tego, że jestem dosyć duży i dobrze zbudowany jak ciągle się doszukuje mankamentów w proporcjach i jednak chciałbym ważyć kilka kg mniej. Psychika może wszystko odwrócić do góry nogami i w ten sposób nigdy nie będziemy zadowoleni z swojego wyglądu, czy budowy ciała. Próbuje z tym walczyć ale jedyne co udaje się osiągnąć to tolerowanie niektórych rzeczy, zamiast myślenie o nich jako o zaletach.

Szczerze mówiąc to jak chodzi o strefę uczuciową to mam zbliżone podejście do bagiennego. Jestem trochę młodszy ale sceptycznie podchodzę do nagłego zakochiwania się i takiego "trafienia" strzałą amora. Jestem zbyt stabilny emocjonalnie i wątpię żeby porwał mnie szał młodzieńczej miłości. Żeby mówić o jakichkolwiek uczuciach to muszę nabrać zaufania do tej osoby, a to nie jest kwestia dni czy tygodni. Być może kilka lat do tyłu, kiedy miałem luźniejsze podejście i nie przejmowałem się wieloma rzeczami mogłoby być inaczej ale jest jak jest. Z wiekiem traci się spontaniczność i pojawia się kalkulacja, odpowiedzialność, spokojne przemyślenia i ogólnie zwraca się uwagę przyszłość. W wieku kilkunastu lat mało kto się tym przejmuje. Nie mówię, że nigdy się nie zakocham ale też mówienie sobie co roku, że kiedyś się trafi jest bez sensu. Po prostu jest duże prawdopodobieństwo, że za 5 lat będę w tym samym miejscu. Nie ma we mnie zbyt wiele optymizmu ale po prostu nigdy nie miałem styczności z odwzajemnioną miłością.

3,587

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Ok, skoro masz takie preferencje, to może warto się rozglądnąć wśród siatkarzy czy koszykarzy, bo jednak dla Ciebie dobry facet to pewnie tak koło 190 cm, a tam odsetek takich facetów jest spory. Idąc ulicą to raczej jest ich mało. Co do postury to akurat się nie dziwię, bo czasami jak widzę facetów w moim wieku albo młodszych, to wyglądają jak tyczki, które boją się wyjść na zewnątrz przy wietrznej pogodzie.

Wiesz, ja w swojej wypowiedzi zaznaczyłam, że na wzrost nie mamy wpływu, więc nie mogę się o to czepiać, wysoki jest spoko, ale sama osobiście się zakochałam w chłopaku, który miał taki sam wzrost co ja- 169 cm, więc nie ma reguły (przynajmniej u mnie), ale nie był chudy, był bardzo proporcjonalny. Nie bałam się, że jak wyjdzie w wietrzny dzień to go zdmuchnie haha
A 173 cm to wcale nie jest mało. Średnio wzrostu u kobiet to 162 cm (jeśli dobrze pamiętam), więc nie masz na co narzekać big_smile
Byle tylko być zadbanym, nie mieć nóg z galarety (żeby nie było- u dziewczyn też tego nie lubię) i będzie super big_smile

bagienni_k napisał/a:

Co do młodzieńczej miłości, to akurat w tym zaślepieniu i beztrosce widzę coś, co mnie zniesmacza, ale to raczej kwestia mojego wieku, choć raczej też nie mam za sobą czegoś takiego. W ogóle nie nazwałbym tego miłością, tylko młodzieńczym zadurzeniem, gdzie istotą takiej relacji jest wspólne przeżywanie jedynie pozytywnych i szczęśliwych chwil. Jeśli to przetrwa dłużej i rozwinie się w coś poważnego, to już bym powiedział, że to "normalne" uczucie.

Nie no rozumiem i w sumie to się zgodzę. Nie można nazwać tego wielką miłością, ale to pierwsza miłość, której się nigdy nie zapomni, pierwszy pocałunek, pierwszy seks...co innego, gdy przeżywasz to mając 17-19 lat, a inaczej to przeżywasz mając lat 25. Ja mam lat ile mam i wolałabym patrzeć z zaślepieniem w tą pierwszą miłość w wieku lat nastu niż teraz uczyć się wszystkiego od początku

Znerx napisał/a:

Przypadkiem nie zazdrościsz młodym? W końcu Ty nie masz, i nie będziesz miał, takich doświadczeń?

Wiem, że nie do mnie pytanie, ale bardzo mnie kusi. Ja np. zazdroszczę. Całe liceum to była dla mnie nauka i nauka. Nie było żadnej pierwszej miłości i bardzo zazdroszczę licealistom, że coś takiego przeżyli. To jest jakieś doświadczenie w życiu, potem inaczej wchodzisz w świat dorosły. Uczysz się relacji jako młodsza osoba, uczysz się okazywać uczucia. To jest na prawdę cenne doświadczenie. Ja w wieku lat 17-18 byłam gotowa na pierwszy poważniejszy związek, ale nie miałam szczęścia w miłości. Teraz mam 23 lata i jestem już bardziej zamknięta na te sprawy. Nawet nie bardzo lubię, gdy mnie ktoś dotyka. Nie umiem flirtować, nie całowałam się nigdy, o seksie nie wspomnę (chociaż wielu kolesi chciało mnie przelecieć, ale nie byłam zainteresowana nigdy jednorazowymi numerkami). Jestem przez to bardziej zamknięta na ludzi. Niestety tak jest, że im jesteśmy młodsi tym lepiej nam do głowy wchodzą pewne rzeczy- tak mówił mój profesor od fizjologii na uczelni. I to prawda. Jak zaczniesz się uczyć angielskiego w szkole to pójdzie łatwiej, jak masz 40 lat to zdecydowanie gorzej. Co prawda ja nadal jestem młoda i niby mam czas, ale czas leci prędko, a ja od tylu lat liczę, że w końcu kogoś znajdę i z roku na rok jest coraz gorzej. Ja nie mówię, że chcę mieć męża i dzieci od razu. Nie. Chcę mieć tylko chłopka, nawet, gdybym miała się z nim potem rozstać. To też doświadczenie, przeżycie, wspomnienia

Optimal96 napisał/a:

Nie ma sensu się wiązać z kimś, kto nam się nie podoba. Skrajności są złe. Zarówno posiadanie ekstremalnie niskiej wagi, jak i bycie otyłym w naturalny sposób nas odrzuca i nie widzę powodu dla którego ktokolwiek miałby brać to co się w życiu przytrafi.

Dokładnie. To już podchodzi nawet pod desperację. Poza tym nawet gdy kogoś kochamy istnieje jakaś szansa, że ktoś inny wpadnie nam w oko, a jak ktoś nam się zupełnie nie podoba, a my się z tą osobą zwiążemy to tak na prawdę jest nawet brak szacunku do tej osoby

Optimal96 napisał/a:

Co do znaczenia wzrostu to bym nie przesadzał ale prawda jest taka, że kobiety chciałby mieć partnera przynajmniej w gracach 10 cm wyższego do siebie. Przy wzroście od 175cm w górę może być ciężko ale też nie ma zbyt wielu tak wysokich kobiet.

Ja wyznaję zasadę, że ktoś ma być nie niższy ode mnie i już będzie dobrze, chociaż fakt, że najbardziej komfortowo się czuję przy wyższych chłopakach, ale jak to mówią miłość jest ślepa, rok temu dałabym się pokroić za chłopaka mojego, niezbyt wysokiego wzrostu, a na chłopaku bardzo mi zależało, także to, co dziewczyny mówią, że lubią, a to, w kim się zakochają to też co innego.
I to prawda. Nie ma aż tylu bardzo wysokich kobiet
Gdzieś czytałam, że średni wzrost wśród kobiet to 162 cm. Ja mam 169 i dla mnie chłopak 170 jest przeciętny, ale mam sporo koleżanek 155 cm, więc dla nich taki 170 będzie ideałem, więc pojęcie "zbyt niski" czy "zbyt wysoki" to tylko kwestia perspektywy. Ja najbardziej komfortowo się czuję przy facetach około 182-185 cm, ale to nie znaczy, że takich mających 5cm mniej skreślam. A przy takich powyżej 190 czuję się już dziwnie, ale to też nie znaczy, że ich skreślam. Jak na kimś nam zależy to wzrost nie jest najważniejszy, przynajmniej dla mnie, bo do budowy ciała nie mogę się przyzwyczaić, bo ja jako dziewczyna jestem szczupła, ale mam kobiece kształty i średnio mi się podobają faceci, którzy wyglądają jak patyczaki, ale to tylko mój gust. Wiele koleżanek ma takich chłopaków i nie narzekają

Optimal96 napisał/a:

Tutaj niby można nad tym pracować ale dużą rolę odgrywają uwarunkowania genetyczne. Niektórzy mają predyspozycje do budowy masy mięśniowej, inni musieliby włożyć w to o wiele więcej wysiłku. Miałem 2 kolegów pod koniec liceum, właśnie takich wysokich patyczaków, którzy postanowili, że będą chodzić na siłownie i chcą "zrobić masę". Po kilku miesiącach się zniechęcili i im przeszło, bo oczekiwali od razu mega efektów

To się nazywa ektomorficzna budowa ciała. Ektomorficy mogą dużo jeść, dużo ćwiczyć, a i tak będą jak patyki. Mezomorficy mają rozbudowaną tkankę mięśniową. Endomorficy mają więcej tłuszczyku. Jednak to nie jest powiedziane, że się nie da. Trzeba włożyć więcej wysiłku, ale no to trzeba chcieć. Ja jestem endomorfikiem, ale całe życie byłam aktywna fizycznie, więc udało mi się zbudować mięśnie, dlatego jestem trochę krytyczna na tym punkcie, bo wiem, że jest to możliwe, tylko trzeba chcieć

Optimal96 napisał/a:

Co z tego, że jestem dosyć duży i dobrze zbudowany jak ciągle się doszukuje mankamentów w proporcjach i jednak chciałbym ważyć kilka kg mniej. Psychika może wszystko odwrócić do góry nogami i w ten sposób nigdy nie będziemy zadowoleni z swojego wyglądu, czy budowy ciała.

No tak, tacy ludzie też są. Co prawda nie znam zbyt wielu takich facetów, ale mam wiele bardzo ładnych koleżanek, które nie wierzą w to, że są ładne, mimo że są piękniejsze niż niektóre miss świata. A one w to nie wierzą.

Optimal96 napisał/a:

Z wiekiem traci się spontaniczność i pojawia się kalkulacja, odpowiedzialność, spokojne przemyślenia i ogólnie zwraca się uwagę przyszłość. W wieku kilkunastu lat mało kto się tym przejmuje. Nie mówię, że nigdy się nie zakocham ale też mówienie sobie co roku, że kiedyś się trafi jest bez sensu. Po prostu jest duże prawdopodobieństwo, że za 5 lat będę w tym samym miejscu. Nie ma we mnie zbyt wiele optymizmu ale po prostu nigdy nie miałem styczności z odwzajemnioną miłością.

No i właśnie o tym pisałam wyżej- że miłość np. w liceum jest ciekawa, bo człowiek nie jest już ani małym dzieckiem, więc na coś więcej może sobie pozwolić, ale nie jest też dorosłym, który się musi martwić o obowiązki. Dlatego wydaje mi się, że miłość w tym okresie jest inna, specyficzna. Ludzie nie muszą się martwić, czy zaliczą sesję, czy nie zawalą pracy (kartkówki i sprawdziany to jednak nie to samo), są wakacje i beztroski czas tylko dla siebie tak na prawdę, gdy jeszcze nie znamy życia dorosłego. Byłam młodsza- tak w podstawówce, potem w gimnazjum i liczyłam, że w liceum kogoś sobie znajdę i marzyłam właśnie o tej pierwszej miłości. Nawet pisałam o niej w pamiętnikach. Bardzo mnie bolało, gdy liceum przeminęło, ja tylko z nosem w książkach i nic więcej. Potem, miałam 20 lat to poszłam na studia, na 1 roku poznałam wielu chłopaków, ale to nie to samo, z żadnym nie wyszło. Potem znowu długo nic. Teraz mam lat ile mam i czuję lekką blokadę, jeśli chodzi o relacje z ludźmi.
To prawda, mówienie, że za rok może będzie lepiej nie jest super rozwiązaniem, chociaż mnie osobiście pomaga przetrwać trudny czas. Powtarzam sobie, że gdzieś tam może jest ta osoba, ale biorę pod uwagę też to, że mogę być sama. Dzięki temu jeszcze nie oszalałam albo nie jestem zdesperowana jak niektórzy ludzie w moim otoczeniu

Bardzo mi przykro sad
Też miałam zawsze tak, że ja się komuś podobałam, to ktoś nie podobał się mi, albo mi się ktoś spodobał, ale albo zajęty albo niezainteresowany. Dlatego zastanawiam się czasem jak to jest, że ludzie z taką łatwością wskakują w związki. Jeden skończyli i już są w następnym. Dla mnie to takie dziwne i niecodzienne, bo ja nawet w jeden nie mogę wejść. A powiedzenie "Nie ten to inny" aż mnie zadziwia, bo ja wiem, że jak nie ten to innego może przez długi czas nie być

3,588

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Gdy miałam tyle lat co Ty, chłopaka się po prostu dokarmiało, więc książka kucharska i śmiało smile

3,589

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Optimal96 Co do wzrostu to ciężko dyskutować, bo to naprawdę chyba indywidualna sprawa, poza tendencją, gdzie kobiety wolą jednak facetów wyższych lub w ostateczności równych wzrostem smile Chociaż pamiętam chyba jaką parę aktorów, gdzie facet był niższy od partnerki prawie o głowę smile
Mam dobrego znajomego o typie budowy ektomorficznej i sam się dziwię, że gość ma taką sylwetkę, jaką ma. Je dość dużo, ale nawet specjalnie nie ćwiczy i do tego pracuje siedząco a nie tyje smile Może się to wiązać z predyspozycjami genetycznymi i/lub wysokim poziomem przemiany materii, chociaż czasami świadczyć to też może o niektórych chorobach.
Co do uczuć to się w pełni z Tobą zgadzam: żeby się zaangażować to raczej potrzebowałbym więcej czasu. Aby powstało jakieś głębsze uczucie i więź emocjonalna, trzeba kogoś dobrze poznać a na to trzeba czasu. Dlatego tak wiele tutaj można znaleźć wątków Pań, które narzekają, że ich "partnerzy" nie spełniają ich oczekiwań lub dziwią się, że facet im nie okazuje zainteresowania. Tymczasem po tak krótkim czasie zwykle ciężko mówić o jakimś głębszym uczuciu i kiedy facet szczerze wyznaje, że nawet nie zdążył pomyśleć o związku, kobieta już się zdążyła zaangażować. Dlatego kalkulacja, odpowiedzialność i przemyślenia właśnie są
dla mnie sygnałem dorosłości, a kierowanie się spontanicznością raczej nie powinno być normą. Ja zresztą nigdy, nawet w młodości, nie byłem nigdy tak spontaniczny, jak wiele osób w tym samym wieku. Nigdy nie lubiłem podejmować nagłych decyzji, takich na pstryknięcie palcem, z reguły o tym, co zrobię w ciągu najbliższych 24-48 godzin wiedziałem wcześniej. Nie potrafiłem nigdy nagle, powiedzmy spakować plecak i ruszyć na drugi koniec Polski. Bardzo często, jak ma sporo do zrobienia, to sobie to rozplanuje na kilka dni i raczej trzymam się planu. Ktoś mógłby powiedzieć, że prowadzę zbyt uporządkowane i nudne życie? Ok, jak ktoś tak twierdzi - jego prawo, ale nie mogę podzielać tego zdania, skoro mi jest dobrze i wygodnie, prowadząc właśnie takie życie smile

3,590

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Co do wzrostu to ciężko dyskutować, bo to naprawdę chyba indywidualna sprawa, poza tendencją, gdzie kobiety wolą jednak facetów wyższych lub w ostateczności równych wzrostem smile

Naprawdę nie wiem, co tak wielu panów na tym forum ma z tym wzrostem za problem ;p Zupełnie jakby faceci nie woleli niższych od siebie kobiet.
Bagienni_k, jesteś biologiem, to miałeś anatomię i antropologię. Zresztą i bez tego widać, że kobiety anatomicznie są drobniejsze od mężczyzn, więc logiczne, że preferują mężczyzn większych od siebie. Oczywiście różnie się trafia (serce nie sługa), ale ogólna tendencja jest w tą stronę.
Tak swoją drogą, miałeś zajęcia z panem Głąbem? smile

3,591 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-26 00:15:38)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zacytowany przez Ciebie fragment dotyczył wypowiedzi, w której nie miałem w żadnym wypadku wznosić do kobiet pretensji, po prostu stwierdziłem fakt i tyle. Nie mam absolutnie do Pań żalu o ich wybory smile Przyjmuję to ze spokojem, bo już parę razy było tutaj paru takich co chyba wyrywało sobie włosy z głowy nad tym, że taka kolej losu..
Sam zresztą przyznaję, że widok faceta niższego od kobiety o więcej niż pół głowy, wygląda dość specyficznie i jest raczej rzadko spotykany. Owszem, miałem te przedmioty na studiach, więc wiem z czym się to wiąże. Poza tym, to jeszcze za bardzo tłukli nam do głów różne elementy biologii ewolucyjnej, gdzie dobitnie widać znaczenie doboru płciowego w dobieraniu się partnerów wśród zwierząt smile Myślę, że im bardziej się rozumie biologiczne podstawy naszych zachowań, tym lepiej się z niektórymi pogodzić.
Bezpośrednio z prof. Głąbem nie, ale z kilkoma innymi pracownikami Zakładu Antropologii i śp. prof Kaczanowskim tak smile

Nie mów, że Ty jesteś po biologii na UJ? tongue

3,592 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-05-26 08:54:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Co do wzrostu to ciężko dyskutować, bo to naprawdę chyba indywidualna sprawa, poza tendencją, gdzie kobiety wolą jednak facetów wyższych lub w ostateczności równych wzrostem smile

Naprawdę nie wiem, co tak wielu panów na tym forum ma z tym wzrostem za problem ;p Zupełnie jakby faceci nie woleli niższych od siebie kobiet.
Bagienni_k, jesteś biologiem, to miałeś anatomię i antropologię. Zresztą i bez tego widać, że kobiety anatomicznie są drobniejsze od mężczyzn, więc logiczne, że preferują mężczyzn większych od siebie. Oczywiście różnie się trafia (serce nie sługa), ale ogólna tendencja jest w tą stronę.
Tak swoją drogą, miałeś zajęcia z panem Głąbem? smile

Zwróć uwagę, że brak widocznych centymetrów (wzrost) czyni bardzo wielu mężczyzn niewidzialnymi dla kobiet, można to tylko porównać do skrajnego zaniedbania kobiety. Na dalszym etapie u mężczyzn mogą dojść problemy z brakiem centymetrów w innym miejscu i to kolejny przyczynek do męskich porażek. To cechy anatomiczne na które nie ma wpływu. I broń Boże, to nie przytyk, tak po prostu jest i tyle, z naturą nie wygrasz. A gdzie reszta składowych, które trzeba spełnić, żeby być atrakcyjnym... wink

PS Nie tylko na tym forum podnoszone są te kwestie.

3,593

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To dla mnie ciekawe, że tak wielu panów chciałoby mieć wyższą od siebie kobietę. Zawsze myślałam, że wolą niższe.

3,594 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-05-26 09:37:04)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

To dla mnie ciekawe, że tak wielu panów chciałoby mieć wyższą od siebie kobietę. Zawsze myślałam, że wolą niższe.

A gdzie tu jest tak napisane...? Bo chyba się nie zrozumieliśmy...

3,595

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
assassin napisał/a:
umajona napisał/a:

To dla mnie ciekawe, że tak wielu panów chciałoby mieć wyższą od siebie kobietę. Zawsze myślałam, że wolą niższe.

A gdzie tu jest tak napisane...? Bo chyba się nie zrozumieliśmy...

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

3,596

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
assassin napisał/a:
umajona napisał/a:

To dla mnie ciekawe, że tak wielu panów chciałoby mieć wyższą od siebie kobietę. Zawsze myślałam, że wolą niższe.

A gdzie tu jest tak napisane...? Bo chyba się nie zrozumieliśmy...

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

Wielu panów ma kłopot, że kobiety W OGÓLE ich nie wolą, a nie że wolą wyższych.

3,597

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie można wymagać, żeby każdy czy prawie każdy zwracał na nas uwagę, czy to na ulicy czy w innych sytuacjach. Jeśli zatem przyjdzie na kobiece forum jakiś facet średniego wzrostu i zacznie narzekać, że WSZYSTKIE kobiety wolą wysokich, to można się zastanawiać dlaczego mu tak zależy na opiniach WSZYSTKICH kobiet? Szczególnie tych wyraźnie od niego wyższych czy niemal równych wzrostem, ale lubiących paradować w szpilkach? Niech on zacznie zwracać uwagę na niższe kobiety smile Wszystko się chyba sprowadza do ZAAKCEPTOWANIA SIEBIE i swoich cech, by potem nie emanować na zewnątrz tymi kompleksami. Nie może być tak, że facet wstydzi się wyjść na ulicę bo jest za niski i żadna kobieta na niego nie spojrzy.A co to ja jestem, obraz w muzeum, żeby mnie oglądać? Idę sobie przez ulicę a jak jakąś będzie chciała, to się popatrzy..Zresztą, ile razy się mżę zdarzyć, że akurat dziewczyna równa mi wzrostem zaakceptuje mój wygląd a ta niższa o 10 cm stwierdzi, że mi wypadałoby mieć te z 10 więcej? Ale co się będę przejmował? Nie każda kobieta musi za mną odwracać wzrok na ulicy, żebym się dobrze poczuł smile To akurat właśnie wielu Paniom brakuje, kiedy faceci się za nimi NIE oglądają, niezależenie czy mają partnera czy nie..

3,598

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Poddaję się, nie dogadamy się, chyba źle tłumaczę wink

3,599

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jeśli mówisz o czymś POZA wzrostem, to chyba zbyt ogólnie zabrzmiało smile

3,600

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rin Trine napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Ok, skoro masz takie preferencje, to może warto się rozglądnąć wśród siatkarzy czy koszykarzy, bo jednak dla Ciebie dobry facet to pewnie tak koło 190 cm, a tam odsetek takich facetów jest spory. Idąc ulicą to raczej jest ich mało. Co do postury to akurat się nie dziwię, bo czasami jak widzę facetów w moim wieku albo młodszych, to wyglądają jak tyczki, które boją się wyjść na zewnątrz przy wietrznej pogodzie.

Wiesz, ja w swojej wypowiedzi zaznaczyłam, że na wzrost nie mamy wpływu, więc nie mogę się o to czepiać, wysoki jest spoko, ale sama osobiście się zakochałam w chłopaku, który miał taki sam wzrost co ja- 169 cm, więc nie ma reguły (przynajmniej u mnie), ale nie był chudy, był bardzo proporcjonalny. Nie bałam się, że jak wyjdzie w wietrzny dzień to go zdmuchnie haha
A 173 cm to wcale nie jest mało. Średnio wzrostu u kobiet to 162 cm (jeśli dobrze pamiętam), więc nie masz na co narzekać big_smile
Byle tylko być zadbanym, nie mieć nóg z galarety (żeby nie było- u dziewczyn też tego nie lubię) i będzie super big_smile

bagienni_k napisał/a:

Co do młodzieńczej miłości, to akurat w tym zaślepieniu i beztrosce widzę coś, co mnie zniesmacza, ale to raczej kwestia mojego wieku, choć raczej też nie mam za sobą czegoś takiego. W ogóle nie nazwałbym tego miłością, tylko młodzieńczym zadurzeniem, gdzie istotą takiej relacji jest wspólne przeżywanie jedynie pozytywnych i szczęśliwych chwil. Jeśli to przetrwa dłużej i rozwinie się w coś poważnego, to już bym powiedział, że to "normalne" uczucie.

Nie no rozumiem i w sumie to się zgodzę. Nie można nazwać tego wielką miłością, ale to pierwsza miłość, której się nigdy nie zapomni, pierwszy pocałunek, pierwszy seks...co innego, gdy przeżywasz to mając 17-19 lat, a inaczej to przeżywasz mając lat 25. Ja mam lat ile mam i wolałabym patrzeć z zaślepieniem w tą pierwszą miłość w wieku lat nastu niż teraz uczyć się wszystkiego od początku

Znerx napisał/a:

Przypadkiem nie zazdrościsz młodym? W końcu Ty nie masz, i nie będziesz miał, takich doświadczeń?

Wiem, że nie do mnie pytanie, ale bardzo mnie kusi. Ja np. zazdroszczę. Całe liceum to była dla mnie nauka i nauka. Nie było żadnej pierwszej miłości i bardzo zazdroszczę licealistom, że coś takiego przeżyli. To jest jakieś doświadczenie w życiu, potem inaczej wchodzisz w świat dorosły. Uczysz się relacji jako młodsza osoba, uczysz się okazywać uczucia. To jest na prawdę cenne doświadczenie. Ja w wieku lat 17-18 byłam gotowa na pierwszy poważniejszy związek, ale nie miałam szczęścia w miłości. Teraz mam 23 lata i jestem już bardziej zamknięta na te sprawy. Nawet nie bardzo lubię, gdy mnie ktoś dotyka. Nie umiem flirtować, nie całowałam się nigdy, o seksie nie wspomnę (chociaż wielu kolesi chciało mnie przelecieć, ale nie byłam zainteresowana nigdy jednorazowymi numerkami). Jestem przez to bardziej zamknięta na ludzi. Niestety tak jest, że im jesteśmy młodsi tym lepiej nam do głowy wchodzą pewne rzeczy- tak mówił mój profesor od fizjologii na uczelni. I to prawda. Jak zaczniesz się uczyć angielskiego w szkole to pójdzie łatwiej, jak masz 40 lat to zdecydowanie gorzej. Co prawda ja nadal jestem młoda i niby mam czas, ale czas leci prędko, a ja od tylu lat liczę, że w końcu kogoś znajdę i z roku na rok jest coraz gorzej. Ja nie mówię, że chcę mieć męża i dzieci od razu. Nie. Chcę mieć tylko chłopka, nawet, gdybym miała się z nim potem rozstać. To też doświadczenie, przeżycie, wspomnienia

Optimal96 napisał/a:

Nie ma sensu się wiązać z kimś, kto nam się nie podoba. Skrajności są złe. Zarówno posiadanie ekstremalnie niskiej wagi, jak i bycie otyłym w naturalny sposób nas odrzuca i nie widzę powodu dla którego ktokolwiek miałby brać to co się w życiu przytrafi.

Dokładnie. To już podchodzi nawet pod desperację. Poza tym nawet gdy kogoś kochamy istnieje jakaś szansa, że ktoś inny wpadnie nam w oko, a jak ktoś nam się zupełnie nie podoba, a my się z tą osobą zwiążemy to tak na prawdę jest nawet brak szacunku do tej osoby

Optimal96 napisał/a:

Co do znaczenia wzrostu to bym nie przesadzał ale prawda jest taka, że kobiety chciałby mieć partnera przynajmniej w gracach 10 cm wyższego do siebie. Przy wzroście od 175cm w górę może być ciężko ale też nie ma zbyt wielu tak wysokich kobiet.

Ja wyznaję zasadę, że ktoś ma być nie niższy ode mnie i już będzie dobrze, chociaż fakt, że najbardziej komfortowo się czuję przy wyższych chłopakach, ale jak to mówią miłość jest ślepa, rok temu dałabym się pokroić za chłopaka mojego, niezbyt wysokiego wzrostu, a na chłopaku bardzo mi zależało, także to, co dziewczyny mówią, że lubią, a to, w kim się zakochają to też co innego.
I to prawda. Nie ma aż tylu bardzo wysokich kobiet
Gdzieś czytałam, że średni wzrost wśród kobiet to 162 cm. Ja mam 169 i dla mnie chłopak 170 jest przeciętny, ale mam sporo koleżanek 155 cm, więc dla nich taki 170 będzie ideałem, więc pojęcie "zbyt niski" czy "zbyt wysoki" to tylko kwestia perspektywy. Ja najbardziej komfortowo się czuję przy facetach około 182-185 cm, ale to nie znaczy, że takich mających 5cm mniej skreślam. A przy takich powyżej 190 czuję się już dziwnie, ale to też nie znaczy, że ich skreślam. Jak na kimś nam zależy to wzrost nie jest najważniejszy, przynajmniej dla mnie, bo do budowy ciała nie mogę się przyzwyczaić, bo ja jako dziewczyna jestem szczupła, ale mam kobiece kształty i średnio mi się podobają faceci, którzy wyglądają jak patyczaki, ale to tylko mój gust. Wiele koleżanek ma takich chłopaków i nie narzekają

Optimal96 napisał/a:

Tutaj niby można nad tym pracować ale dużą rolę odgrywają uwarunkowania genetyczne. Niektórzy mają predyspozycje do budowy masy mięśniowej, inni musieliby włożyć w to o wiele więcej wysiłku. Miałem 2 kolegów pod koniec liceum, właśnie takich wysokich patyczaków, którzy postanowili, że będą chodzić na siłownie i chcą "zrobić masę". Po kilku miesiącach się zniechęcili i im przeszło, bo oczekiwali od razu mega efektów

To się nazywa ektomorficzna budowa ciała. Ektomorficy mogą dużo jeść, dużo ćwiczyć, a i tak będą jak patyki. Mezomorficy mają rozbudowaną tkankę mięśniową. Endomorficy mają więcej tłuszczyku. Jednak to nie jest powiedziane, że się nie da. Trzeba włożyć więcej wysiłku, ale no to trzeba chcieć. Ja jestem endomorfikiem, ale całe życie byłam aktywna fizycznie, więc udało mi się zbudować mięśnie, dlatego jestem trochę krytyczna na tym punkcie, bo wiem, że jest to możliwe, tylko trzeba chcieć


Tylko wiesz, że obrażasz osoby bardzo szczupłe?. Określenie "patyk" jest tak samo obraźliwe jak "świnia" np gruba jak świnia. Osobiście jestem genetycznie bardzo szczupła i tak mam nóźki chudziutkie jak laleczka. Też chciałabym mieć troszkę grubsze, ale mimo, że więcej jem to i tak trudno mi zgrubnąć, bo mam taką przemiane materii. To nie jest takie łatwe zgrubnąć. Tak samo nigdy nie będziesz taka szczupła ( pamiętam jak pisałaś, że się głodziłaś w liceum), bo nie masz takiej budowy ciała i zawsze będziesz miała jak to nazwałaś "kobiece kształy". Nie mamy czasami za bardzo wpłwyu nad naszym ciałem jasne może schudnąć, ale rozkładu kości się nie zmieni. Więc najlepiej zaakcpetować, a i tak gusta są różne i niektórzy wolą bardziej kobiece kształty a inni drobne kobiety typu azjatki które są właśnie takie małe i drobniutkie ( oczywiście uogólniam teraz).

Chciałam ci tylko zwrócić uwagę, że słowo patyk jest tak samo obraźliwe jak dla grubych "świnia".

3,601

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm? Przecież to chodzi już nawet jak mem lol i to od lat.

Spytaj koleżanek, przy okazji jakichś rozmów:
- jacy faceci wam się podobają?

Jeżeli 90% nie powie, że "wysocy" to zjem swój beret wink
Cholera, nawet znajomi o orientacji LGBT uważają, że facet to musi być wysoki.

3,602

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Znerx napisał/a:
umajona napisał/a:

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm?

Nigdy nie słyszałeś, że faceci wolą cycate blondynki? ;p

3,603

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wprawdzie wolę Panie o ciemnych włosach, ale akurat obfite kształty u kobiet (byle tylko naturalne!) są akurat DOKŁADNIE tak samo warunkowane atawistycznie, jak wysoki wzrost u faceta tongue

3,604 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-05-26 20:39:17)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bagiennik, bym zapomniała - przez jakiś czas miałam styczność z IZ smile

3,605

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
Znerx napisał/a:
umajona napisał/a:

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm?

Nigdy nie słyszałeś, że faceci wolą cycate blondynki? ;p

No nie, muszę się wtrącić. wink
Ja wolę brunetki o normalnych kształtach.

3,606

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Myślę, że każdy kolor ma swój urok, byle był naturalny smile Sztuczność jest be smile

umajona studiowałaś na wydziale czy tylko tak przelotnie? Teraz wszytko się pozmieniało smile W każdym razie miłe uczucie, kiedy na anonimowym forum padają znajome nazwiska i miejsca, do których się człowiek przywiązał smile

3,607

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Znerx napisał/a:

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm? Przecież to chodzi już nawet jak mem lol i to od lat.

Znam małżeństwo: ona 165cm, ona 175cm+przeważnie nosiła szpilki. Wyglądało to trochę zabawnie, ale no całkiem zgrane małżeństwo. Znam sporo niskich facetów, którzy mają fajne kobiety, także jeśli chodzi o wzrost nie ma reguły. Ja mam szczęście, że nie jestem aż tak wysoka, więc w najgorszym razie spotykam facetów równego wzrostu (i to dosyć często).

bagienni_k napisał/a:

Niech on zacznie zwracać uwagę na niższe kobiety smile Wszystko się chyba sprowadza do ZAAKCEPTOWANIA SIEBIE i swoich cech, by potem nie emanować na zewnątrz tymi kompleksami. Nie może być tak, że facet wstydzi się wyjść na ulicę bo jest za niski i żadna kobieta na niego nie spojrzy.A co to ja jestem, obraz w muzeum, żeby mnie oglądać?

Dokładnie. Pewność siebie jest bardzo sexy (nie mylić z arogancją). Znałam kiedyś chłopaków, którzy nie byli super urodziwi (nie mówię o wzroście, ale ogólnie), ale tak pewni siebie, z ogromnym poczuciem humoru, pozytywnym nastawieniem do życia, że nie mogli się opędzić od dziewczyn

Monica1008 napisał/a:

Tylko wiesz, że obrażasz osoby bardzo szczupłe?. Określenie "patyk" jest tak samo obraźliwe jak "świnia" np gruba jak świnia. Osobiście jestem genetycznie bardzo szczupła i tak mam nóźki chudziutkie jak laleczka. Też chciałabym mieć troszkę grubsze, ale mimo, że więcej jem to i tak trudno mi zgrubnąć, bo mam taką przemiane materii. To nie jest takie łatwe zgrubnąć. Tak samo nigdy nie będziesz taka szczupła ( pamiętam jak pisałaś, że się głodziłaś w liceum), bo nie masz takiej budowy ciała i zawsze będziesz miała jak to nazwałaś "kobiece kształy". Nie mamy czasami za bardzo wpłwyu nad naszym ciałem jasne może schudnąć, ale rozkładu kości się nie zmieni. Więc najlepiej zaakcpetować, a i tak gusta są różne i niektórzy wolą bardziej kobiece kształty a inni drobne kobiety typu azjatki które są właśnie takie małe i drobniutkie ( oczywiście uogólniam teraz).

Chciałam ci tylko zwrócić uwagę, że słowo patyk jest tak samo obraźliwe jak dla grubych "świnia".

Z tym zdaniem " To nie jest takie łatwe zgrubnąć. Tak samo nigdy nie będziesz taka szczupła ( pamiętam jak pisałaś, że się głodziłaś w liceum), bo nie masz takiej budowy ciała i zawsze będziesz miała jak to nazwałaś "kobiece kształy"." to troszkę nie w temacie, bo pomyliłaś mnie z kimś innym z forum. Owszem, przez epizod depresyjny miałam pierwsze objawy anoreksji, nie miałam apetytu, ale nigdy się nie głodziłam specjalnie. Przez to, że nadal ćwiczyłam to proporcje miałam zachowane. Gdybym nie ćwiczyła, wyglądałabym jak wieszak.

Możliwe, że ja patrzę bardzo krytycznie na ludzi, bo sama ciężko pracowałam, żeby wyglądać w miarę dobrze (a do perfekcji i tak brakuje). Też kiedyś byłam totalnym patykiem (mały biust, mały tyłek, drobna, filigranowa sylwetka) i nie podobałam się sobie. Od zawsze dużo jadłam i nie tyłam. Do tego okresie dojrzewania przez hormony wszystko odkładało mi się na brzuchu, więc byłam na całym ciele patykiem z brzuchem większym niż biust. Wyglądało to strasznie. Tylko wzięłam się w garść, ograniczyłam słodycze, regularnie ćwiczyłam pływanie (dorzuciłam jeszcze własne treningi w domu) i po kilkunastu miesiącach wyglądałam już w miarę dobrze. Byłam szczupła, ale miałam mięśnie, zamiast wystającego brzucha miałam (i mam do teraz) delikatny "kaloryfer". Nogi i tyłek to samo- wytrenowane mięśnie wyglądają świetnie. Dodają takiej "ponętności" sylwetce (oczywiście nie mówię o kulturystach, tylko normalnej, wyćwiczonej masie mięśniowej). Biustu zbyt dużego nie mam, ale dzięki ćwiczeniom optycznie wydaje się on większy, bo jest jędrny. Do teraz zdrowo się odżywiam, staram się choć odrobinę ruszać i taka sylwetka mi została. Jednak do tego trzeba cierpliwości.
Dużo osób mi mówi, jak to fajnie, że mam takie geny, bo jem ile chcę a wyglądam świetnie. Aż mnie szlag trafia, bo to nie żadne geny tylko moja wieloletnia ciężka praca. Owszem osoba z mezomorficzną budową ciała będzie miała łatwiej niż ektomorfik (czyli ja), pisałam wszystko wyżej.
Tak, są uwarunkowania genetyczne, ale zawsze można choć częściowo temu zaradzić


Tak więc może przez to jestem teraz bardziej krytyczna w stosunku do innych ludzi, no ale  sama wiem po sobie, że da się choć trochę zmodyfikować sylwetkę przez ćwiczenia, dlatego o ile ktoś nie jest chory, przez co nie może schudnąć/przybrać na wadze to nie robi to na mnie wrażenia.
I no taki mam gust- podobają mi się więksi faceci. I o tym pisałam, że pociągają mnie dobrze zbudowanie chłopaki, a nie mam zbyt wielu takich w okolicy. I to opisywałam jako problem, a nie fakt, że potępiam wszystkich, którzy tych norm nie spełniają. Mało tego, czasami może nam się spodobać zupełne przeciwieństwo tego, co teoretycznie nam się podoba (ja się zakochałam w niskim i chudym chłopaku), więc no tyle jeśli chodzi o logikę, haha. Niech każdy żyje jak chce. Jeśli to według Ciebie źle, że ktoś ma swój gust, tylko ma brać co jest, nie narzekać, nawet jeśli ktoś nam się nie podoba, to nie mamy o czym mówić

3,608

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:
Znerx napisał/a:
umajona napisał/a:

No skoro tak wielu panów na problem z tym, że kobiety wolą wyższych, to innego powodu nie widzę.

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm?

Nigdy nie słyszałeś, że faceci wolą cycate blondynki? ;p

Na pewno słyszał.
I na pewno widział, że mnóstwo niecycatych nieblondynek podoba się facetom.
Ale to nic.
Ta druga zasada jest ABSOLUTNA smile

3,609

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rin Trine napisał/a:
Znerx napisał/a:

Nigdy nie słyszałaś, że mężczyzna zaczyna się od 185 cm? Przecież to chodzi już nawet jak mem lol i to od lat.

Znam małżeństwo: ona 165cm, ona 175cm+przeważnie nosiła szpilki. Wyglądało to trochę zabawnie, ale no całkiem zgrane małżeństwo. Znam sporo niskich facetów, którzy mają fajne kobiety, także jeśli chodzi o wzrost nie ma reguły. Ja mam szczęście, że nie jestem aż tak wysoka, więc w najgorszym razie spotykam facetów równego wzrostu (i to dosyć często).

bagienni_k napisał/a:

Niech on zacznie zwracać uwagę na niższe kobiety smile Wszystko się chyba sprowadza do ZAAKCEPTOWANIA SIEBIE i swoich cech, by potem nie emanować na zewnątrz tymi kompleksami. Nie może być tak, że facet wstydzi się wyjść na ulicę bo jest za niski i żadna kobieta na niego nie spojrzy.A co to ja jestem, obraz w muzeum, żeby mnie oglądać?

Dokładnie. Pewność siebie jest bardzo sexy (nie mylić z arogancją). Znałam kiedyś chłopaków, którzy nie byli super urodziwi (nie mówię o wzroście, ale ogólnie), ale tak pewni siebie, z ogromnym poczuciem humoru, pozytywnym nastawieniem do życia, że nie mogli się opędzić od dziewczyn

Monica1008 napisał/a:

Tylko wiesz, że obrażasz osoby bardzo szczupłe?. Określenie "patyk" jest tak samo obraźliwe jak "świnia" np gruba jak świnia. Osobiście jestem genetycznie bardzo szczupła i tak mam nóźki chudziutkie jak laleczka. Też chciałabym mieć troszkę grubsze, ale mimo, że więcej jem to i tak trudno mi zgrubnąć, bo mam taką przemiane materii. To nie jest takie łatwe zgrubnąć. Tak samo nigdy nie będziesz taka szczupła ( pamiętam jak pisałaś, że się głodziłaś w liceum), bo nie masz takiej budowy ciała i zawsze będziesz miała jak to nazwałaś "kobiece kształy". Nie mamy czasami za bardzo wpłwyu nad naszym ciałem jasne może schudnąć, ale rozkładu kości się nie zmieni. Więc najlepiej zaakcpetować, a i tak gusta są różne i niektórzy wolą bardziej kobiece kształty a inni drobne kobiety typu azjatki które są właśnie takie małe i drobniutkie ( oczywiście uogólniam teraz).

Chciałam ci tylko zwrócić uwagę, że słowo patyk jest tak samo obraźliwe jak dla grubych "świnia".

Z tym zdaniem " To nie jest takie łatwe zgrubnąć. Tak samo nigdy nie będziesz taka szczupła ( pamiętam jak pisałaś, że się głodziłaś w liceum), bo nie masz takiej budowy ciała i zawsze będziesz miała jak to nazwałaś "kobiece kształy"." to troszkę nie w temacie, bo pomyliłaś mnie z kimś innym z forum. Owszem, przez epizod depresyjny miałam pierwsze objawy anoreksji, nie miałam apetytu, ale nigdy się nie głodziłam specjalnie. Przez to, że nadal ćwiczyłam to proporcje miałam zachowane. Gdybym nie ćwiczyła, wyglądałabym jak wieszak.

Możliwe, że ja patrzę bardzo krytycznie na ludzi, bo sama ciężko pracowałam, żeby wyglądać w miarę dobrze (a do perfekcji i tak brakuje). Też kiedyś byłam totalnym patykiem (mały biust, mały tyłek, drobna, filigranowa sylwetka) i nie podobałam się sobie. Od zawsze dużo jadłam i nie tyłam. Do tego okresie dojrzewania przez hormony wszystko odkładało mi się na brzuchu, więc byłam na całym ciele patykiem z brzuchem większym niż biust. Wyglądało to strasznie. Tylko wzięłam się w garść, ograniczyłam słodycze, regularnie ćwiczyłam pływanie (dorzuciłam jeszcze własne treningi w domu) i po kilkunastu miesiącach wyglądałam już w miarę dobrze. Byłam szczupła, ale miałam mięśnie, zamiast wystającego brzucha miałam (i mam do teraz) delikatny "kaloryfer". Nogi i tyłek to samo- wytrenowane mięśnie wyglądają świetnie. Dodają takiej "ponętności" sylwetce (oczywiście nie mówię o kulturystach, tylko normalnej, wyćwiczonej masie mięśniowej). Biustu zbyt dużego nie mam, ale dzięki ćwiczeniom optycznie wydaje się on większy, bo jest jędrny. Do teraz zdrowo się odżywiam, staram się choć odrobinę ruszać i taka sylwetka mi została. Jednak do tego trzeba cierpliwości.
Dużo osób mi mówi, jak to fajnie, że mam takie geny, bo jem ile chcę a wyglądam świetnie. Aż mnie szlag trafia, bo to nie żadne geny tylko moja wieloletnia ciężka praca. Owszem osoba z mezomorficzną budową ciała będzie miała łatwiej niż ektomorfik (czyli ja), pisałam wszystko wyżej.
Tak, są uwarunkowania genetyczne, ale zawsze można choć częściowo temu zaradzić


Tak więc może przez to jestem teraz bardziej krytyczna w stosunku do innych ludzi, no ale  sama wiem po sobie, że da się choć trochę zmodyfikować sylwetkę przez ćwiczenia, dlatego o ile ktoś nie jest chory, przez co nie może schudnąć/przybrać na wadze to nie robi to na mnie wrażenia.
I no taki mam gust- podobają mi się więksi faceci. I o tym pisałam, że pociągają mnie dobrze zbudowanie chłopaki, a nie mam zbyt wielu takich w okolicy. I to opisywałam jako problem, a nie fakt, że potępiam wszystkich, którzy tych norm nie spełniają. Mało tego, czasami może nam się spodobać zupełne przeciwieństwo tego, co teoretycznie nam się podoba (ja się zakochałam w niskim i chudym chłopaku), więc no tyle jeśli chodzi o logikę, haha. Niech każdy żyje jak chce. Jeśli to według Ciebie źle, że ktoś ma swój gust, tylko ma brać co jest, nie narzekać, nawet jeśli ktoś nam się nie podoba, to nie mamy o czym mówić

Laska zazdroszcze samooceny, bo na siebie patrzysz widzę z takim uwielbieniem że aż normalnie podziwiam tongue
Widzisz tak pracowałaś nad wyglądem aż do perfekcji a nic ci to nie dało jeśli chodzi o życie uczuciowe. A dużo dziewczyn grubych, bardzo szczupłych mają facetów i to niektóre nawet przystojnych. Myślę, że problem może leżeć w twoim nastawieniu może za duże wymagania co do płci przeciwnej, nie znam cię prywatnie więc nie wiem jaki może być powód takiego stanu rzeczy, ale poprzez ostatnie wypowiedzi wydajesz się zarozumiała.

Fajnie, że pracujesz nad własnym ciałem to się ceni, ale określenie "patyk czy "wieszak" jest bardzo obraźliwe. Możesz mieć swój własny gust, ale nie obrażaj osób bardzo szczupłych, bo widzę w twoich wypowiedziach jak ktoś w twoim miemaniu jest bardzo szczupły to musi sie brać za siebie aby zgrubnąć bo inaczej to jest patyk i wieszak. Kurczę odwróć sobie sytuacja jakbyś tak pisała o osobach grubych i pisała ciężką pracą można schudnąć i nie być grubą świnią.

Każdy ma swój gust, ty dążysz do kobiecych kształtów to sobie dąż, ale może ci faceci którzy ci się podobali lubią właśnie drobne, niskie dziewczyny bo taki mają gust.

Mi chodzi tylko o określenie "patyk" na osoby bardzo szczupłe to jest tak samo obraźliwe jakbyś napisała na osobe grubą "świnia". No ale zauważyłam, że osoby bardzo szczupłe można wyzywać, że wieszak, patyk. A jak osoba gruba zostanie nazwa świnią to wielkie oburzenie.

3,610

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rin Mistrzowska autoreklama, jestem pod wrażeniem smile, chociaż chcąc znaleźć kandydata na potencjalnego partnera, to zapaliłaby mi się lampka, gdybym coś takiego przeczytał np w opisie na portalu randkowym. Fajnie, że o siebie dbasz i ćwiczysz, bo to przynajmniej dowód, że się nie poddajesz i dążysz do celu. Może tak przerzucić ten zapał na inne dziedziny życia? smile Określenia "patyk" czy "wieszak" mogą być rzeczywiście obraźliwe, tak samo jak te, odnoszące się do obfitej tuszy. Gusta są różne, i niektórych może kręcić zarówno szczupła budowa ciała jak i krągłości. Z czysto męskiego punktu widzenia ZBYT umięśniona kobieta może zniechęcić faceta, bo nie wzbudza tak bardzo opiekuńczych skłonności, niż kiedy sylwetka kobieca jest szczupła i drobna.

3,611

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przypomniało mi się teraz jak kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej. Myślę, że media kreują sylwetkę typu kim kardashian i dziewczyny myślą że jak beda miec super miesnie to są mega atrakcyjne.

3,612

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przede wszystkim media kreują taki obraz kobiety, który ma być JEDYNĄ wskazówką, co do jej atrakcyjności i wartości. A niestety tylko te wymienione walory mogą być przydatne, ale właściwie w jednym celu i dla krótkich znajomości bez zobowiązań. Przecież poza cieszenia się swoim cudownym wyglądem i pożądaniem, trzeba jeszcze mieć o czym pogadać i mieć jakąś płaszczyznę porozumienia.

3,613

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Monica1008 napisał/a:

Przypomniało mi się teraz jak kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej. Myślę, że media kreują sylwetkę typu kim kardashian i dziewczyny myślą że jak beda miec super miesnie to są mega atrakcyjne.

Pewnie Panowie wrzucili szukaj w google i pomyśleli że ta druga to Ty:)

3,614

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:
Monica1008 napisał/a:

Przypomniało mi się teraz jak kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej. Myślę, że media kreują sylwetkę typu kim kardashian i dziewczyny myślą że jak beda miec super miesnie to są mega atrakcyjne.

Pewnie Panowie wrzucili szukaj w google i pomyśleli że ta druga to Ty:)

Nie, bo widzieli, że są to fotki z instagrama. Zrobiłam rzut ekranu instagrama z zdjeciem.

3,615

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No nie wiem, ale znając  mężczyzn to nie sądzę  by na tak zadane przez kobietę  pytanie odpowiedzieli bez analizy  co opłacalne.:)
Kumplowi powiedzieliby szczerze. smile
Ale nawet jak by bardziej się im podobała ta pierwsza, to co z z tego? Ostatecznie decydują  inne rzeczy, jeśli chodzi o stałą  partnerkę.
Natomiast ludzie płci obojga, przywiązani do jakiegoś  ideału  urody mają pod górkę  i sami ograniczają  sobie wybór.

3,616

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Może trzeba sobie zadać pytanie jakimi kryteriami mieli się kierować ci panowie. Skłonny jestem przyznać, że spora część mogłaby wybrać na stałą partnerkę kobietę drobnej budowy, zaś taką Kim bardziej na przelotną znajomość, chyba, że dostrzega w tejże Kim jeszcze jakieś inne walory smile W każdym razie wśród opinii wielu kolegów spotkałem się właśnie ze stwierdzeniem, żę drobna sylwetka wywołuje u facetów odruch opiekuńczości, podczas gdy kobieta zbyt mocno umięśniona kojarzy im się raczej mało kobieco smile
W utrzymywaniu dobrej formy i kondycji fizycznej główną rolę powinna grać osobista chęć a nie potrzeba podobania się innym. Po sobie widzę, że gdybym chciał emanować kaloryferem czy szerokimi barami, aby się kobiety za mną oglądały( jeśli w ogóle im to imponuje), to musiałbym spędzać całe dnie na siłce. Tymczasem wolę już pracować nad samą kondycją i wytrzymałością niż na budowaniu masy mięśniowej smile

3,617

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Serio? Inny typ na stała partnerkę a inny ma przelotna znajomość? Eeee...wątpię, panowie raczej maja stały typ urody i nie ma takiego rozróżnienia wink ale przyznaję, ze panowie chyba wola takie drobne kobiety, a umięśnione nie maja tylu adoratorów, tylko drobna nie znaczy zaraz bez kształtów, może być drobna kobieta z talia osy i ładnym tyłeczkiem, niekoniecznie zaraz w stylu Kim big_smile nie popadajmy w skrajności big_smile

3,618

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

No nie wiem, ale znając  mężczyzn to nie sądzę  by na tak zadane przez kobietę  pytanie odpowiedzieli bez analizy  co opłacalne.:)
Kumplowi powiedzieliby szczerze. smile
Ale nawet jak by bardziej się im podobała ta pierwsza, to co z z tego? Ostatecznie decydują  inne rzeczy, jeśli chodzi o stałą  partnerkę.
Natomiast ludzie płci obojga, przywiązani do jakiegoś  ideału  urody mają pod górkę  i sami ograniczają  sobie wybór.

Nie siedze im w głowie więc nie wiem czy odpowiedzieli szczerze.

Myślę, że zależy od mężczyzny niektóry lubi te drobne inny bardziej kobiece kształty.

Masz rację jeśli chodzi o stałą partnerkę z tym się również zgadzam smile

3,619

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Rin Mistrzowska autoreklama, jestem pod wrażeniem smile, chociaż chcąc znaleźć kandydata na potencjalnego partnera, to zapaliłaby mi się lampka, gdybym coś takiego przeczytał np w opisie na portalu randkowym. Fajnie, że o siebie dbasz i ćwiczysz, bo to przynajmniej dowód, że się nie poddajesz i dążysz do celu. Może tak przerzucić ten zapał na inne dziedziny życia? smile Określenia "patyk" czy "wieszak" mogą być rzeczywiście obraźliwe, tak samo jak te, odnoszące się do obfitej tuszy. Gusta są różne, i niektórych może kręcić zarówno szczupła budowa ciała jak i krągłości. Z czysto męskiego punktu widzenia ZBYT umięśniona kobieta może zniechęcić faceta, bo nie wzbudza tak bardzo opiekuńczych skłonności, niż kiedy sylwetka kobieca jest szczupła i drobna.

Haha nie no na portalu randkowym nie napisałabym czegoś takiego big_smile
Głupio mi było to nawet tu pisać. Na początku umieściłam takie zdanie, że nie chcę się przechwalać, ale opisać muszę, bo Monika po prostu nie zrozumiała o co mi chodziło. Słowo "patyk" może być obraźliwe, jeśli mówimy to do kogoś wprost (np ja to słyszałam wiele razy od "znajomych" z klasy), ale użyłam tego określenia bardzo ogólnie, nikomu tego nie powiedziałam, chciałam tylko pokazać Monice, że da się wszystko i nie ma co się usprawiedliwiać. Jest tylko ciężka praca i geny mogą pomóc, ale nie mogą być jedyną wymówką.
Ja nie chcę nikogo obrażać, niech każdy wygląda jak chce, tylko napisałam i podkreśliłam to, że mi się tacy podobają. Oczywiście wszystko może się zmienić, bo miłość jest ślepa, ale uważam, że wyrażenie własnego zdania nie powinno być piętnowane. Mojej koleżance podobają się faceci z kręconymi włosami, a na tych z prostą grzywką mówi, że nie podobają jej się wiszące druty. Nie uważam, żeby to była obraza dla kogoś, ale no to zależy, jak bardzo jesteśmy wrażliwi

Z tymi dziedzinami życia to prawda. Chciałabym mieć tyle zapału do nauki na uczelnię co do sportu haha. No a jest jak jest

Monica1008 napisał/a:

Przypomniało mi się teraz jak kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej. Myślę, że media kreują sylwetkę typu kim kardashian i dziewczyny myślą że jak beda miec super miesnie to są mega atrakcyjne.

Nie popadajmy ze skrajności w skrajność: ani same mięśnie, ani same kości nie są super atrakcyjne. Nie można tego wypośrodkować? Ktoś może mieć mięśnie, jędrne ciało, ale zdrowe ciało. Tak też się da, a niekoniecznie albo drobinka albo Kim. Ty chyba jednak zrozumiałaś to nieco inaczej. Można ćwiczyć i mieć super figurę, bez przerostu mięśni (żeby mieć tak rozrośnięte mięśnie jak kulturyści też trzeba się postarać). Patrz na taką Chodakowską, Sharapovą, Pellegrini- wszystkie z nich to sportowcy, nie mają przerośniętych mięśni, mają ładne, kobiece ciała, kobiece kształty i mięśnie, przy tym są drobnymi kobietami. Jak widać- da się
Kim Kardashian ma większość rzeczy sztuczne i na pewno nie chodzi tu o mięśnie, więc no to nie jest to zbyt dobry przykład, bo ja piszę o takich zdrowych i wysportowanych, ale kobiecych figurach. To samo tyczy mężczyzn. Przesada w żadną stronę nie jest dobra.

Może pytałaś młodych chłopców. Ja nie słyszałam nigdy czegoś takiego z ust chłopaków takich 20 i 30+. Nawet słyszałam, że zbyt chude dziewczyny, bez jakichkolwiek kształtów nie podobają się, a jak zaczęłam je bronić, że każdy może wyglądać jak chce, to dostałam reakcje "haha" na fejsie od jakiś facetów
Poza tym w zdrowym ciele zdrowy duch. Nawet łagodne ćwiczenia są zdrowe dla organizmu i dla naszego zdrowia w przyszłości powinniśmy cokolwiek ćwiczyć. I nie mówię o wielogodzinnych treningach na siłowni, tylko nawet zwykłym spacerze.

bagienni_k napisał/a:

Przede wszystkim media kreują taki obraz kobiety, który ma być JEDYNĄ wskazówką, co do jej atrakcyjności i wartości. A niestety tylko te wymienione walory mogą być przydatne, ale właściwie w jednym celu i dla krótkich znajomości bez zobowiązań. Przecież poza cieszenia się swoim cudownym wyglądem i pożądaniem, trzeba jeszcze mieć o czym pogadać i mieć jakąś płaszczyznę porozumienia.

Nic dodać nic ująć. Niestety to musi być smutne, żeby nie można było z kimś normalnie porozmawiać. Ale to nie tylko taki obraz kobiety się pokazuje. Media pokazują też facetów jako tych, którzy mają kasę i kupę mięśni i nie muszą już niczego więcej sobą reprezentować. Co prawda nie zawsze i nie wszędzie, ale no w wielu filmach to zauważyłam, że bardzo pokazuje się, jak ważny jest wygląd, ale nie patrzy się już na zainteresowania, pasje, umiejętności, osiągnięcia tylko liczy się wygląd i kasa

bagienni_k napisał/a:

W każdym razie wśród opinii wielu kolegów spotkałem się właśnie ze stwierdzeniem, żę drobna sylwetka wywołuje u facetów odruch opiekuńczości, podczas gdy kobieta zbyt mocno umięśniona kojarzy im się raczej mało kobieco

Szczerze mówiąc chyba mało kto lubi kulturystów. Np spójrz sobie na zdjęcia w googlach Natalii Damek. Ładna dziewczyna, ale za dużo mięśni. Tylko to samo tyczy się facetów- mi się kulturyści nie podobają. Ale to kwestia gustu, bo zaś moja współlokatorka podziwia takie mięśnie. Nie ma reguły. I to samo u facetów- jeden woli wysportowane, inny nie lubi wysportowanych, jeden lubi taki kolor włosów, drugi taki.

lody miętowe napisał/a:

tylko drobna nie znaczy zaraz bez kształtów, może być drobna kobieta z talia osy i ładnym tyłeczkiem, niekoniecznie zaraz w stylu Kim big_smile nie popadajmy w skrajności

Jak się cieszę, że wreszcie ktoś to zauważył. Jedna osoba zaczęła porównywać drobinkę do Kim a reszta podłapała, a to nie o to chodzi. Podałam wyżej 3 nazwiska sportsmenek. To są kobiety drobne, a zarazem umięśnione i z kształtami. Da się? Da. A Kim jest raczej poprawiana operacyjnie, więc nie porównujmy tego do mięśni. Jeśli już to podałam nazwisko zawodniczki bikini czegoś tam Natalę Damek i to faktycznie wygląda trochę dziwnie, ale to nie tylko u dziewczyn, ale też u facetów i to już kwestia gustu. Nie mam tylko pojęcia czemu jak ktoś mówi, że lubi się u kogoś mięśnie to od razu paker z siłki. Przecież można mieć mniejsze mięśnie (ale mieć), i nie wyglądać jak Pudzianowski. Nawet widziałam chłopaków, którzy mają fajne mięśnie na rękach, ale mają lekką oponkę na brzuchu. Nie jest to złe. Nie każdy musi mieć kaloryfer. Tylko żeby też nie wystawały komuś żebra. Właśnie o to mi chodziło

3,620

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Monica1008 napisał/a:

Przypomniało mi się teraz jak kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej. Myślę, że media kreują sylwetkę typu kim kardashian i dziewczyny myślą że jak beda miec super miesnie to są mega atrakcyjne.

Kim Kardashian nie ma super mięśni, ona ma tylko duży tyłek smile

Różne są gusta. W moim odczuciu chodzi nie tyle o to, czy mięśni jest więcej czy mniej, tylko czy są silne i jędrne, czy widać, że pracują. Zwisy wyglądają słabo zarówno u osoby szczupłej, jak grubszej.

3,621

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rin Trine - Każdy ma inne obserwacje, bo różnymi osobami się otacza. Myślę, że gusta kobiecego ciała są różne. Jedni wolą te drobniejsze drudzy te z bardzo kobiecymi kształtami.

Fakt lepiej wygląda sylwetka umięśniona, ale też myślę, że taka bardzo umięśniona u kobiety nie wygląda dobrze. Najlepiej chyba mieć jędrną skóre lepiej to wygląda niż jakiś flak. Jednak też to jaką mamy figure nie da nam szczęścia w życiu uczuciowym więc czy jest sens wpędzać się w ten całą pogoń za pięknem wykreowanym przez media i katować się na siłowni. Kiedy to właśnie bardzo gruba dziewczyna ( powyżej 100 kg) jest w super szcześliwym związku i jej się powodzi na tym obszarze. Można ćwiczyć dla siebie, dla lepszego sampoczucia, ale bezsensu jest ta pogoń za tymi ideałami, bo to nam nic nie zapewni tak naprawde.

3,622

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Staruszkiem się nie czuję, ale będąc w wieku 33 lat, ludzie w wieku poniżej 20 lat są dla mnie dziećmi, tego ukryć się nie da smile Poza tym wartości czy priorytety się zmieniają między wiekiem nastoletnim a dorosłością, więc ciężko patrzeć w tym wieku na to, co jest ciekawe w wieku lat kilkunastu..
EDIT: Znerx Ja byłem akurat z kuzynką, bo studniówka naprawdę nie była moim priorytetem tongue A do tego dochodziła konieczność zachowania trzeźwości i stabilności, bo na drugi dzień rano musiałem się stawić w WKU big_smile

To, ze czujesz zniesmaczenie wyraznie wskazuje na konflikt w TOBIE.
Tutaj nie ma co sie sprzeczac, bo pewnie sam nawet o tym nie wiesz. To po prostu widac, jezeli ktos pracuje z takimi rzeczami.

Druga sprawa to jest to, ze to nie ma zadnego zwiazku z wiekiem, oczywiscie big_smile
Randki w swietle ksiezyca i inne romantyczne rzeczy to moj maz nadal robi, a ma lat 38. Ba, moi rodzice robia, a maja lat 48 i 51.
Taka romantycznosc i zauroczenie to nie kwestia wieku jest, tylko albo osobowosci, albo tego jak nowa jest znajomosc.
Kochany, moja kolezanka, ktora ma 60 lat w nowym zwiazku jest jak 'nastolatka'.
Ona to dopiero moze powiedziec, ze jest w jakims 'wieku'.


Rin Trine, gratulacje ciezkiej pracy! Jestem pewna, ze wygladasz wspaniale.

3,623

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Winter Rozumiem i szanuje Twój punkt widzenia. Jeśli stykasz się z takimi ludźmi a im to przeszkadza i chcą to zmienić - w porządku! Nawet jeśli coś we mnie jest, ja tego NIE CZUJĘ i nie zamierzam tego rozkopywać. Nie udaję, że mnie to nie dotyczy, tylko nie czuję TU i TERAZ tej potrzeby. Poza tym moje myśli, troski, uczucia i plany krążą zupełnie wokół czegoś innego, zatem jeśli gdzieś tam ta potrzeba jest to jest bardzo, ale to baaardzo głęboko i na razie się raczej nie przebije. Nie zamierzam walczyć sam ze sobą, żeby sobie czy innym udowodnić, ze jednak postępuję błędnie.

Rin Oczywiście, że takich określeń nie używa się w bezpośredniej bliskości tych osób, jednak nawet, kiedy ich nie ma niektóre słowa czy określenia ciężko przechodzą przez gardło. Nawet w kontekście zwykłego opisu, zawsze wolę używać bardziej dyplomatycznych określeń. Przez media z kolei, to akurat powstaje sporo stereotypowych wyobrażeń na temat związków.

3,624

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O, rany! Rin, to nieustanne analizowanie wykończy Cię. Zajęta nim nawet nie zauważysz, kiedy szansa na związek przejdzie Ci koło nosa.
Dla mnie kobiety nadmiernie skupione na wyglądzie same siebie traktują przedmiotowo, jak towar do wzięcia (lub odrzucenia). Zgadzam się z Elą, że o relacji decyduje coś znacznie więcej, całokształt.
Zamiast snuć teorie może po prostu lepiej poznawać ludzi i albo "pyknie" z kimś, albo nie.
Ja urodą nie porażam, choć i za paskudną się nie mam, prawie nigdy się nie maluję, bo mnie to irytuje i męczy, nie zawsze chce mi się stroić, a komu miałam się podobać, to się podobałam - nieraz w dżinsowych portkach i flanelowej koszuli.
A co do romantyzmu, to Mama opowiadała mi, jak mój zupełnie "normalny" Tata wychodził po nią z parasolem, gdy wracała z pracy w deszczowy dzień i tak kombinował, żeby spotkanie wypadło w parku. Romantyzm to niekoniecznie wielkie "achy" i "ochy". Całe życie rodzice lubili spędzać czas razem i to było takie normalne, zwyczajne. Piękne.

3,625

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A niech sobie dziewczyna analizuje tongue Skoro jej to ulgę przynosi smile to niech to z siebie wyrzuci, ja tam mogę wysłuchać, ale fakt - w końcu trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, jeśli chce się przejść od analizowania do działania smile Ta granica, gdzie kończy się dbanie o siebie dla własnego dobrego samopoczucia a zaczyna się dbanie o siebie na pokaz można niestety łatwo przeoczyć. Grunt to być sobą i nie robić nic na siłę. Sam nie przepadam za basenem czy w ogóle pływaniem i pomimo niewątpliwych zalet takiej rozrywki, raczej nie piszę się na to. Wolę raczej ćwiczyć kondycję i wytrzymałość poprzez piesze wędrówki czy rower. Tak samo z siłownią - wolę sobie poćwiczyć w domu czy pobiegać po schodach smile

3,626

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To prawda, że takie analizowanie męczy ale przy wyglądzie nie ma co zbyt długo rozmyślać. Są w końcu rzeczy które możemy poprawić ale najważniejsze to dobrze czuć się w swoim ciele. Z mojej perspektywy to większe problemy sprawia psychika. Tu właśnie może się kryć problem, jak w pewnym wieku nikogo się nie ma i nigdy jeszcze nie miało. Chociaż staramy się trzeźwo patrzeć na sytuacje to mózg zawsze coś od siebie dorzuci, tak żebyśmy mieli o czym myśleć. Niektóre lepiej doświadczone osoby już patrzą na związki i randki przez pewien schemat podejmowanych działań. Są oswojeni z bliskością i uważają ją za rzecz zupełnie normalną. Można przeczytać na forach takie tematy, że jak przecież nie było pocałunku na 3 randce to na pewno nic z tego nie będzie bo w końcu mu się nie podobam, nie pociągam i będę tylko koleżanką... Ja to bym musiał się do samego przytulenia dosyć długo przekonywać ale taką już mam osobowość i na każdy etap potrzebuje czasu.

Rin, Masz dobre, takie konkretne podejście i też właśnie zazdroszczę samooceny big_smile Być może nie będziesz miała łatwo o atrakcyjnego fizycznie faceta ale przynajmniej nie będziesz tracić czasu na znajomości, gdzie trzeba się przekonać do kogoś na siłę. Tylko właśnie na portalach to bym uważał bo tam pierwszy etap weryfikacji potencjalnego partnera stanowi wygląd. Mówiąc, że najlepiej czujesz się w gronie facetów w tych klasycznych widełkach wzrostu 182-186 cm to poniekąd niżsi faceci mogą potrzebować dużo pewności siebie żeby zagadać. Ja wiem, że wzrost to też nie problem, bo opisywałaś sytuacje jak się zakochałaś w chłopaku twojego wzrostu. Tylko tam się znaliście i uczucie się pojawiło bo miałaś okazję poznać jego charakter i zachowanie względem twojej osoby smile 

Monica1008, Nie wiem czy to był miarodajny test.  Z wiekiem faceci trochę inaczej postrzegają sylwetkę kobiety która ich pociąga. W gimnazjum/liceum to raczej na zasadzie im szczuplejsza, tym lepiej. Oczywiście zgadzam się, że każdemu podoba się co innego i jest wielu facetów uganiających się za bardzo drobnymi dziewczynami smile Tak samo jest, że u wielu bardzo szczupłych dziewczyn największy kompleks to zbyt mały biust. Ale serio są faceci dla których to będzie zaleta. Mnie nie ciągnie do dużych piersi. Mały biust może być bardziej sexi niż taki wielki albo co gorsza powiększony operacyjnie.
W kwestii sylwetki to osobiście wolałbym jakiś kompromis, bo uważam że mięśnie u kobiet nie są niczym złym i jak się potrafi zachować proporcje i umiar to można osiągnąć super efekt. Przesadzać też nie ma co, sam się nie czuje zbyt komfortowo przy większych albo zbyt wysokich dziewczynach, chociaż akurat z wzrostem nie mam problemu bo jest powyżej 180cm.

3,627

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
umajona napisał/a:

[
Nigdy nie słyszałeś, że faceci wolą cycate blondynki? ;p

To chyba nawet jest udowodnione naukowo... ale w większości, tak pewnie z 80%, to i tak nie mają specjalnego wyboru.

Rine Trine napisał/a:

Znam małżeństwo: ona 165cm, ona 175cm+przeważnie nosiła szpilk

Peter Dinklage też ma żonę ale to nie oznacza, że takie są dominujące preferencje co fizyczności partnera. Taka różnica wzrostu pewnie występuje u poniżej 1% małżeństw.

Monica1008 napisał/a:

k kiedyś z nudów zrobiłam eksperyment i przypadkowych kolesi z neta pytałam się którą sylwetkę wolą i wysyłałam dwa zdjęcia. Pierwsze zdjęcie to sylwetka kreowana bardzo przez media czyli talia osoy, duża jędrna dupa a drugie zdjęcie sylwetki to dziewczyny właśnie drobnej szczuplutkiej. W 90% wybierali sylwetkę tej drobnej, pisali że im się taka podoba najbardziej.

1. Goście z netu, na priv, z dziewczyną? Pewnie połowa już myślała, ze pkt 2. wink
2. Pewnie wiedzieli, że sama jesteś typ 2, więc inna odpowiedź przekreślałaby ich szanse. lol
3. Kwestia jakie zdjęcia. Talia osy była z sekcji premium a drobna "girl next door". Więc nawet jeżeli myśleli, że 1sza jest bardziej sexy to racjonalizowali sobie na 2gą, u której realnie mieliby jakieś szanse.

lody mietowe napisał/a:

Serio? Inny typ na stała partnerkę a inny ma przelotna znajomość? Eeee...wątpię, panowie raczej maja stały typ urody i nie ma takiego rozróżnienia

Ja bym powiedział, że to zależy od "brania" i "libido". W końcu, jak się tego brania nie ma/ma się duże libido to można zejść z wymagań.

3,628

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Winter.Kween napisał/a:

Rin Trine, gratulacje ciezkiej pracy! Jestem pewna, ze wygladasz wspaniale.

Dziękuję za miłe słowa <3
Z boku to mogło zabrzmieć jakbym się przechwalała, ale tak nie jest, bo ja widzę w sobie 1000 mankamentów. Nikt nie jest idealny. Chciałam tylko napisać, że da się wyćwiczyć nawet bardzo szczupłą osobę

bagienni_k napisał/a:

Rin Oczywiście, że takich określeń nie używa się w bezpośredniej bliskości tych osób, jednak nawet, kiedy ich nie ma niektóre słowa czy określenia ciężko przechodzą przez gardło. Nawet w kontekście zwykłego opisu, zawsze wolę używać bardziej dyplomatycznych określeń. Przez media z kolei, to akurat powstaje sporo stereotypowych wyobrażeń na temat związków.

Wiesz, ja mogłabym za każdym razem używać stwierdzenia "osoby o wyjątkowo szczupłej posturze, ednomorficznej budowie ciała z wystającymi żebrami", ale było to dość długie stwierdzenie. Nie chciałam nikogo obrazić. Nie wzięłam pod uwagę tego, że ktoś mógł poczuć się urażony. Będę unikać tego słowa

Piegowata'76 napisał/a:

O, rany! Rin, to nieustanne analizowanie wykończy Cię. Zajęta nim nawet nie zauważysz, kiedy szansa na związek przejdzie Ci koło nosa.
Dla mnie kobiety nadmiernie skupione na wyglądzie same siebie traktują przedmiotowo, jak towar do wzięcia (lub odrzucenia). Zgadzam się z Elą, że o relacji decyduje coś znacznie więcej, całokształt.
Zamiast snuć teorie może po prostu lepiej poznawać ludzi i albo "pyknie" z kimś, albo nie.
Ja urodą nie porażam, choć i za paskudną się nie mam, prawie nigdy się nie maluję, bo mnie to irytuje i męczy, nie zawsze chce mi się stroić, a komu miałam się podobać, to się podobałam - nieraz w dżinsowych portkach i flanelowej koszuli.
A co do romantyzmu, to Mama opowiadała mi, jak mój zupełnie "normalny" Tata wychodził po nią z parasolem, gdy wracała z pracy w deszczowy dzień i tak kombinował, żeby spotkanie wypadło w parku. Romantyzm to niekoniecznie wielkie "achy" i "ochy". Całe życie rodzice lubili spędzać czas razem i to było takie normalne, zwyczajne. Piękne.

No wiem sad
Rodzice mnie tego nauczyli- sami całe życie analizowali różne sytuacje. Weszło mi to w krew.
Też się zgadzam z Elą- liczy się całokształt. Nie pisałam o tym, bo wydawało mi się to jasne, ale oczywiście, że nie oceniam chłopaków przez sam pryzmat wyglądu. Napisałam wcześniej, że jak pojawią się uczucia to wszystko schodzi na boczny tor. Sama zakochałam się jakiś czas temu w chłopaku, który był przeciętny z wyglądu i na pierwszy rzut oka nie zwróciłabym na niego uwagi, ale był bardzo inteligentny i to mi się w nim spodobało. Miał też jakieś swoje zainteresowania (sklejał różne modele statków). Fajny chłopak. Jednak wygląd też się liczy- przynajmniej na pierwszy rzut oka. Dopiero przy bliższym poznaniu decydujemy, co o danej osobie sądzimy.
A jeśli o nadmierne skupianie się na wyglądzie miałaś na myśli to, że napisałam, że wyćwiczyłam dobrą figurę, bo wyglądałam nieciekawie to nie wiem kompletnie co jest złego w dbaniu o siebie. Sport to zdrowie i będę to powtarzać jeszcze długo.
Tak samo jak higiena- mam się nie myć codziennie, żeby nie skupiać się zbyt na wyglądzie? Nie w tym rzecz. Ważne, żeby czuć się dobrze w swoim ciele. Gusta są różne i nawet najpiękniejsze ciało może nie podobać się jednemu, a drugiemu już tak. Nie ma na to rady

A opowieść z mamą bardzo piękna i pokazuje, że właśnie takie drobne gesty świadczą o miłości big_smile
Właśnie o takim kimś marzę <3
Niby taki niewinny spacer a ile radości

Optimal96 napisał/a:

Rin, Masz dobre, takie konkretne podejście i też właśnie zazdroszczę samooceny big_smile Być może nie będziesz miała łatwo o atrakcyjnego fizycznie faceta ale przynajmniej nie będziesz tracić czasu na znajomości, gdzie trzeba się przekonać do kogoś na siłę.

Ja chyba faktycznie przesadziłam, ale nie chciałam, żeby to zabrzmiało jak przechwałka. Stwierdziłam fakt, że wyglądałam źle, ale to wyćwiczyłam, ale to nie znaczy, że mam super samoocenę. Wręcz przeciwnie- ludzie mi mówią, że do modelki mi brakuje tylko wzrostu, urody nie, ale jak mam poderwać chłopaka, który mi się podoba to mnie paraliżuje, bo uważam, że jest masa ładniejszych dziewczyn ode mnie. Na rozmowach kwalifikacyjnych to samo- zawsze mam wrażenie, że pracy nie dostanę, bo jest masa lepszych kandydatów. Na uczelni to samo. Moja pewność siebie leży. Sam wygląd to nie wszystko. Na siłownię też nie chodzę, żeby ludzie się na mnie nie gapili i nie oceniali

bagienni_k napisał/a:

A niech sobie dziewczyna analizuje tongue Skoro jej to ulgę przynosi smile to niech to z siebie wyrzuci, ja tam mogę wysłuchać, ale fakt - w końcu trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, jeśli chce się przejść od analizowania do działania smile Ta granica, gdzie kończy się dbanie o siebie dla własnego dobrego samopoczucia a zaczyna się dbanie o siebie na pokaz można niestety łatwo przeoczyć. Grunt to być sobą i nie robić nic na siłę. Sam nie przepadam za basenem czy w ogóle pływaniem i pomimo niewątpliwych zalet takiej rozrywki, raczej nie piszę się na to. Wolę raczej ćwiczyć kondycję i wytrzymałość poprzez piesze wędrówki czy rower. Tak samo z siłownią - wolę sobie poćwiczyć w domu czy pobiegać po schodach

Z tą granicą dbania o siebie dla zdrowia a na pokaz to jest prawda. Bardzo dużo osób chodzi teraz ćwiczyć różne rzeczy, wrzucając zdjęcia na instagrama w celu pochwalenia się, a z ćwiczeniami nie ma to zbyt wiele wspólnego.
No ale nic z tym raczej nie zrobimy
Ale ćwiczenia w domu czy bieganie po schodach też są super. Generalnie jakikolwiek ruch jest wskazany. Nie jest nigdzie powiedziane, że tylko np. piłka nożna uczyni z nas ludzi fit. Nie. Nawet zwykłe spacery są długie. Ja raz przeszłam w jednym dniu 25 km i spaliłam około 1200 kcal. Też się da jak widać. Byle znaleźć coś, co się lubi i nie siedzieć cały czas w domu, bo to po prostu niezdrowe

3,629 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-05-29 02:42:25)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Te wstydzenie sie wysokiej samooceny w Polsce, jest dziwne.
Nie wiem, jakies to jest takie dla mnie z lekka smutne.

Ja uwazam siebie za piekna. Mam wspaniale cialo i twarz. Uwielbiam na siebie patrzec i nie zmienilabym jednej rzeczy. Nie zamienilabym sie z nikim innym. To jest kwestia gustu, a ja jestem w moim guscie i tylko to sie liczy. Nie bardzo rozumiem po co udawac, ze 'hehe, niee ja? ja to nie jestem taka fajna' kiedy wygladam zajebiscie big_smile
Mam tez wysokie zdanie na temat swojego intelektu, ale to z kolei jest obiektywna prawda.

Nie bardzo lubie jakies takiej naciaganej skromnosci. Cieszmy sie soba, Jezu. Przeciez nie musimy byc jakimis wiecznie pokutujacymi i udajacymi, ze nie jestesmy wystarczajaco dobrzy. Jak widze kogos pieknego i utalentowanego kto sie tak nad soba 'zneca' to dla mnie to idiotyzm. Marnuje czas.

Nie wspominajac juz o tym, ile mi dalo znanie swojej wartosci. Dalo mi odwage i arogancje w pracy i innych miejscach by prosic o to czego chce.
Do tego tez trzeba bezczelnosci czasami.
Raz bylam spozniona na wazna rozmowe o prace i w dodatku padal deszcz. Przybieglam w rozwalonych wlosach, z tuszem splywajacym po policzkach i spozniona o prawie pol godziny mimo, ze bieglam zdyszana (rozmowa byla w innym miescie i zgubilam sie, a moj autobus byl tez spozniony). Wlazlam tam i mowilam o sobie i bylam tak arogancka jak gdybym miala zostac koronowana niedlugo.
W srodku, az sama sie smialam z tego w jaki sposob rozmawiam i nie moglam uwierzyc, ze jeszcze ta kobieta notuje co mowie i nie patrzy na mnie jak na wariatke.

3,630

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale jeszcze jestes młoda! Przebywaj z ludźmi, ze znajomymi, przyjaciółmi. Tak jak napisałas nie musisz gonic za tym aby znaleźć kogoś, po prostu nie izoluj się. Uwierz w to, że jednego dnia kogoś spotkasz. Siła myśli jest niezwykła!

3,631

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Z tym emanowaniem swoją samooceną czy wyjątkowością nie ma co przesadzać. Czy naprawdę jak się idzie np. na basen, to głównym celem jest to, zęby inni podziwiali wspaniałości naszego ciała? Czy może raczej po to, żeby się odprężyć czy zwyczajnie zapewnić sobie zdrową dawkę pożytecznego wysiłku fizycznego? Mogę czuć się wyjątkowy czy po prostu doceniać sam siebie, ale nie muszę tym wszędzie emanować i podkreślać jaki nie jestem zaje**sty! Gdzieś przecież leży ta granica dobrego smaku i jeśli spotykam kogoś, kto na Instagramie chwali się 20 zdjęciami z jednym kostiumie każde zrobione z innego kąta, to juz zaczynam czuć niesmak. Dlatego właśnie sam wolę dbać o swoją kondycję w domowym zaciszu, gdzie spokojnie mogę się skupić na tym, a nie być ciągle rozpraszanym przez tłum ludzi. Gdyby człowiekowi zależało na opinii innych na temat swojej cielesności, to bym kilka razy w tygodniu chodził na siłkę czy basen, po to tylko, aby inni widzieli jaki jestem "wyjątkowy". Dlatego wolę raczej przejść 30 km piechotą czy przejechać 50 na rowerze, niż siedzieć na basenie lub siłce pół dnia. Nie lubię się afiszować ze sobą. Dbam o siebie i swoje zdrowie a nie po to, żeby inni widzieli, jaki jestem "doskonały". Dlaczego? Bo doskonały mogę się czuć TYLKO dla siebie a opinie innych na to NIE WPŁYWAJĄ. Każdy może o mnie mieć zdanie, jakie tylko chce i nie będę na siłę go przekonywał, że jest inaczej smile
Takie ogólne przesłanie smile

3,632 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-05-29 17:06:09)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O wiele lepiej żyje się, nie myśląc nieustannie, jakie wrażenie robi się na innych. Jeśli ktoś autentycznie docenia swą wartość, nie musi tego udowadniać. Paradoksalnie to często zjednuje ludzi, bo ktoś taki jest pogodniejszy, skłaniający, by go poznać, nie boi się ludzi. Lubi życie - a życie lubi jego smile
Bardzo charakterystyczną rzecz usłyszałam kiedyś od siostry (już o tym pisałam). Opowiedziałam jej kiedyś, jak miło mi było usłyszeć od faceta, że jestem "fajną babeczką", a ona mi na to, że nigdy nie przyszło jej do głowy zastanawiać się, czy dla kogokolwiek jest fajna. A jest - nie tylko ja, siostra, to stwierdzam, żeby mi braku obiektywizmu nie zarzucono - atrakcyjną kobietą.

3,633

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Bardzo charakterystyczną rzecz usłyszałam kiedyś od siostry (już o tym pisałam). Opowiedziałam jej kiedyś, jak miło mi było usłyszeć od faceta, że jestem "fajną babeczką", a ona mi na to, że nigdy nie przyszło jej do głowy zastanawiać się, czy dla kogokolwiek jest fajna. A jest - nie tylko ja, siostra, to stwierdzam, żeby mi braku obiektywizmu nie zarzucono - atrakcyjną kobietą.

Mam podobnie, choć chyba nieco inaczej. Sama sobie się podobam, nawet bardzo, no i lubię siebie, ale nie zastanawiam się, jak odbierają mnie inni, nie ma to dla mnie znaczenia. Na wianuszku adoratorów nigdy mi nie zależało, od nastoletnich lat marzyłam raczej o tym jedynym smile Komplementy od innych nie robią na mnie wrażenia. Natomiast gdy chłopak, w którym się zakochałam, mówił mi, że jestem śliczna, to bardzo mnie to cieszyło, wywoływało to uśmiech na mojej buzi smile
A tak w ogóle, to fajnie, że jeszcze czasem się pojawiasz na forum i dzielisz się swoimi przemyśleniami! smile

Znerx, to, że według Ciebie i jakichś badań kobieta zaczyna się od konkretnego rozmiaru biustonosza, ani trochę nie sprawia, że czuję się mniej kobieco wink

Monica1008, Rin Trine ma nieco specyficzny sposób opisywania innych osób, więc nie bierz tego do siebie smile

bagienni_k, nie chcę opisywać tu szczegółów, w każdym razie z sympatią wspominam zarówno IZ, jak i wspomnianego pana. Swoją drogą, kto wie, może minęliśmy się gdzieś na korytarzu big_smile

3,634 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-05-29 23:17:54)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bagienni_k napisał/a:

Z tym emanowaniem swoją samooceną czy wyjątkowością nie ma co przesadzać. Czy naprawdę jak się idzie np. na basen, to głównym celem jest to, zęby inni podziwiali wspaniałości naszego ciała? Czy może raczej po to, żeby się odprężyć czy zwyczajnie zapewnić sobie zdrową dawkę pożytecznego wysiłku fizycznego? Mogę czuć się wyjątkowy czy po prostu doceniać sam siebie, ale nie muszę tym wszędzie emanować i podkreślać jaki nie jestem zaje**sty! Gdzieś przecież leży ta granica dobrego smaku i jeśli spotykam kogoś, kto na Instagramie chwali się 20 zdjęciami z jednym kostiumie każde zrobione z innego kąta, to juz zaczynam czuć niesmak. Dlatego właśnie sam wolę dbać o swoją kondycję w domowym zaciszu, gdzie spokojnie mogę się skupić na tym, a nie być ciągle rozpraszanym przez tłum ludzi. Gdyby człowiekowi zależało na opinii innych na temat swojej cielesności, to bym kilka razy w tygodniu chodził na siłkę czy basen, po to tylko, aby inni widzieli jaki jestem "wyjątkowy". Dlatego wolę raczej przejść 30 km piechotą czy przejechać 50 na rowerze, niż siedzieć na basenie lub siłce pół dnia. Nie lubię się afiszować ze sobą. Dbam o siebie i swoje zdrowie a nie po to, żeby inni widzieli, jaki jestem "doskonały". Dlaczego? Bo doskonały mogę się czuć TYLKO dla siebie a opinie innych na to NIE WPŁYWAJĄ. Każdy może o mnie mieć zdanie, jakie tylko chce i nie będę na siłę go przekonywał, że jest inaczej smile
Takie ogólne przesłanie smile

To co opisales to nie jest wysoka samoocena tylko niska. Nikt z wysoka samoocena nie idzie na basen z celem by go podziwiano.
Poza tym wie, ze jest podziwiany kiedy jest big_smile
Ja osobiscie nie lubie komplementow na temat wygladu bo nie wiem co odpowiedziec poza 'wiem, dzieki', ale za to lubie inne korzysci plynace. Darmowe kawy, wieksze frytki, otwieranie parasolki nad moja glowa bo pada i tak dalej.


Rin, nie przekroczyla w zadnym razie granicy dobrego smaku i wlasnie do tego sie odwolalam tutaj, ze zaraz osoba w Polszy musi sie tlumaczyc 'ale przeciez mam kompleksy, ale nie sadze, ze jestem idealna'
Czemu nie ma sadzic, ze jest idealna z wygladu?
W koncu cale zycie bedzie w tym ciele?

Jesli chodzi z kolei o wyjatkowosc to powiedzialabym, ze nikt nie jest wyjatkowy. Madrzejszy lub ladniejszy tak, ale nie wyjatkowy.


Co do gustow facetow, to wielu woli drobne kobiety. To jest powszechne.

3,635 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-05-30 10:45:04)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Umajona, dzięki za ciepłe słowo. Też lubię Twoje posty, bo masz rozsądne wypowiedzi.
Ja kiedyś dużo pisałam, dziś uważam, że za dużo, dawałam się ponieść gadulstwu i emocjom. Jednak widzę, że coś w sobie układałam, porządkowałam i muszę przyznać, że forum okazało się pomocne. Aczkolwiek trochę żałuję paru zgrzytów z koleżankami.

Czy ja się sobie podobam? Często, ale nie zawsze. Ostatnio mam trochę problemów, kłopoty ze zdrowiem odbiły się na moim wyglądzie, a lęk przed specjalistą jest silny, więc odwlekam i chodzę taka średnio urodziwa. I nie jestem sobą zachwycona, ale też nie zaprząta mi to głowy dniem i nocą.  A nawet i w takim stanie przyciągnęłam faceta... Szkoda tylko, że okazał się nieodpowiedni. No, trudno.
...I choćby z tego ostatniego względu nie przeceniałabym roli wyglądu (choć nie twierdzę, że jest bez znaczenia), faktu podobania się, posiadania wianuszka adoratorów itd. Nie zawsze urodziwe kobiety są szczęśliwe, nie zawsze tzw. powodzenie gwarantuje udane życie osobiste. To złożona sprawa.

Winter, a moim zdaniem wyjątkowa jest każda osoba. Bo jedyna i niepowtarzalna smile

3,636 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-05-30 15:44:00)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

...I choćby z tego ostatniego względu nie przeceniałabym roli wyglądu (choć nie twierdzę, że jest bez znaczenia), faktu podobania się, posiadania wianuszka adoratorów itd. Nie zawsze urodziwe kobiety są szczęśliwe, nie zawsze tzw. powodzenie gwarantuje udane życie osobiste. To złożona sprawa.

Ja co prawda sobie samej się podobam i nie chciałabym być inna, ale klasyczną pięknością nie jestem. Wianuszka adoratorow nie mam i nie mialam, jednak jakoś nigdy mi na tym nie zależało. Nawet makijażu nie nakładam big_smile Nie licząc tuszu do rzęs ;p Ale to tak dla siebie, bo sobie samej się bardziej podobam z podkreślonymi rzęsami.
Pamiętam, że nieraz się po cichu dziwiłam, jak kuzynka w dawnych nastoletnich latach opowiadała o różnych podbojach ze strony chłopaków. Dziwiło mnie to, dlaczego ją tak to cieszy, skoro jej na żadnym z nich nie zależy, nie jest w żadnym z nich zakochana. A może to ja jestem dziwna big_smile I cieszą mnie tylko komplementy od kogoś, kogo darzę uczuciem... Ale to też jest złudne. Bo co z tego, że mu się podobałam, skoro nic więcej we mnie nie widział.
Generalnie uważam, że to żaden wyczyn, jeśli facet chce zaciągnąć kobietę do łóżka. Żaden powód do tego, by uważać siebie za wyjątkową i atrakcyjną, skoro ktoś chce się przespać. Tak więc jakieś podrywy nie są dla mnie powodem do dumy. Raczej przykrym stwierdzeniem, że widzi się we mnie tylko obiekt do wyruchania. Wyczynem jest sprawić, żeby pokochał... A tu uroda ma drugorzędne znaczenie. Co nie zmienia faktu, że w oczach tego wybranego chcę być piękna smile

Edit: ostatnio pochłaniają mnie na YT filmiki z łyżwiarstwem figurowym. Chciałabym tak umieć... big_smile

3,637 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-30 18:08:29)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ależ oczywiście, że każdy jest wyjątkowy smile Przynajmniej biologicznie, ale też charakterologicznie. Kiedyś dawno temu to usłyszałem, po czym stwierdziłem, że sobie będę zawsze to powtarzał,
jak złapie doła smile Kompleksów czy choćby wmawiania sobie, że jej mam, pozbyłem się w szkole średniej. Potem zwyczajnie spotkałem ludzi, dla których nie jest ważne to, jaki kto jest wysoki/chudy/umięśniony itp, tylko jakim jest człowiekiem, tam w środku. To końca życia chyba nie zrozumie ludzi, którzy wręcz potrzebują do życia czy połechtania własnego ego zachwytów i komplementów z czyjeś strony. To jest dla mnie sygnałem, że ktoś się samemu sobie nie podoba i potrzebuje, żeby inni mu to uświadamiali cały czas. Jeśli już, to rzeczywiście przyjemnie słyszeć takie słowa, ale od bardzo bliskiej osoby(osób) a nie
od przypadkowych ludzi.
umajona Ty już bywałaś w nowym budynku IZ? Ja to jeszcze z czasów, jak urzędowali na Ingardena smile

3,638

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Ja kiedyś dużo pisałam, dziś uważam, że za dużo, dawałam się ponieść gadulstwu i emocjom. Jednak widzę, że coś w sobie układałam, porządkowałam i muszę przyznać, że forum okazało się pomocne. Aczkolwiek trochę żałuję paru zgrzytów z koleżankami.

Też tak uważam, ze za duzo tu spędzałam czasu, to jest sztuczny świat, ale przynajmniej się wygadałam.
Doczytałam, że jednak nie wyszło z PP, szkoda, bycie w udanym związku jest lepsze niż bycie samemu, ale jak piszesz w grę wchodził alkohol, to zrozumiałe. Dobrze, że miałaś siłę aby to skończyć, znajoma od lat uwikłana jest w takie coś, co dziwne, zawsze go tłumaczy, że to przez problemy w pracy, albo przez kolegów, kórzy namawiają go do picia. Współuzależnienie jest więc również dużym problemem co alkoholozm.

Winter Kween - czytam Twoje posty, czy jesteś po jakiejś terapii, czy zawsze miałaś takie poglądy i podejście do życia? W zasadzie zgadzam się zwykle ze wszystkim co piszesz.

3,639

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, byłam już w toksycznym związku, który zabrał mi prawie 10 lat. Wiedziałam, że jeśli przyjdzie mi rozstać się z PP, zrobię to nawet za cenę pewnej bezwzględności.
Gdybym dziś miała powtórzyć sytuację z byłym mężem, który uniemożliwił mi rozstanie we względnej zgodzie (jeszcze przed ślubem), nie wahałabym się nawet wezwać policję. To straszne, ale lepsze niż późniejsze lata gehenny. Więc nie bałam się rozstania z PP, choć do łatwych nie należało.
Jasne, że trochę mi go brakuje. Dziś taki smętny dzień, że chętnie chwyciłabym za telefon, pogadałabym z nim, by poczuć się raźniej, ale nie zrobię tego, by mu nie robić zbędnej nadziei.
Co do usprawiedliwiania picia, mogę być wyrozumiała dla ludzkich słabości, ale nie kosztem własnym.
Trudno mi pojąć, dlaczego dziś, gdy świadomość i wiedza są tak dostępne, wciąż znajdują się ludzie dobrowolnie pakujący się w bagno. Cóż... każdemu wydaje się na początku, że to nic groźnego...

3,640 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-05-31 21:41:01)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Umajona, przy odrobinie dystansu i zdrowego rozsądku można jednak skorzystać z pozytywnych przekazów od otoczenia, by wzmocnić swoją samoocenę. Ja za młodu zupełnie nie zauważałam, że jednak niektórym się podobam, a dziś jakoś jestem o to spokojna. Nie byłoby tego, gdybym sama nie odważyła się wyjrzeć ze swojej szklanej wieży i zauważyć coś poza czubkiem własnego nosa.
Może i niektórzy chcieliby mnie tylko do jednego, ale gdybym się nie podobała - nie okazywaliby mi tego. Nie muszę korzystać z ich "propozycji", ale jednak świadczy, że nie najgorzej z moją atrakcyjnością (pomijając ewentualnych desperatów, którym wszystko jedno...)

Zapytałam kiedyś pewnego faceta, który zwierzył mi się z przygodnej nocy z naszą wspólną znajomą: "Nie przeszkadzało ci, że jakiś pasztet z niej (myliłam wtedy znaczenie tego określenia, sądziłam, że pasztet to kobieta tzw. "łatwa")?". A on mi na to: "Z pasztetem bym się nie bzykał"(mając na myśli atrakcyjność).

Posty [ 3,576 do 3,640 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 54 55 56 57 58 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024