bagienni_k napisał/a:Osoby, takie jak ta koleżanka, które nie widzą sensu w niczym poza poszukiwaniem partnera, mogą i się czymś tam spróbować zająć, tylko nie wiem czy do końca by się to sprawdziło. Czy to praca czy inne zajęcia, ktoś taki widzi pewnie wszędzie kandydatów na męża/żonę i na siłę zajmując się takim bądź innym zajęciem, niczego konkretnego by nie osiągnął.
Natomiast co do pracy, to akurat mi chodziło o coś innego: niezależnie czy dzienne studia są ciężkie czy też nie, nie widzę sensu tego przymusu pracy, kiedy nie ma takiej bieżącej i pilnej potrzeby. Skoro mam więcej czasu między zajęciami to wolę się angażować choćby w życie studenckie, poszerzać horyzonty, szukając zajęć związanych bardziej ze ścieżką zawodową. Wolę też mieć trochę czasu dla siebie i mniej stresu, niż koniecznie szukać jeszcze opcji, jakby tutaj zarobić. Nie lubię zajmować się zbyt wieloma rzeczami naraz, mało ze sobą powiązanymi, innymi słowy mogę mieć zapełniony grafik po brzegi, ale większość czasu wolę poświęcić na tyle spraw związanych z uczelnią czy zajęciami dodatkowymi, niż jeszcze ganiać za zarobkiem. Pożyteczny czas, to spędzony tak, jak każdy z osobna to widzi i niekoniecznie trzeba od razu go poświęcać na pracę. Ja wiem, że teraz to wszystko trzeba robić szybko, szybciej i jeszcze szybciej, ale na szczęście nie załapałem się na ten etap wiecznego gonienia, więc pewnie, gdybym musiał, to bym najpierw prqacował rok a nawet dwa a potem dopiero studiował - nikt mi broni przy głowie nie trzyma, żeby się całe życie spieszyć...
No tak to prawda. Jak ktoś nigdy nie był w związku, a przeżył ćwierć wieku to chcąc nie chcąc myśli o tym. Wiem na swoim przykładzie. W liceum było ze mną bardzo źle, nawet chciałam w pewnym momencie iść na jakiś łatwiejszy kierunek na politechnikę, żeby męża znaleźć. Totalna desperacja. Teraz jest już zdecydowanie lepiej, nieporównywalnie lepiej, nauczyłam się żyć sama ze sobą, teraz to nawet lubię, ale mimo to pojawia się często taka ciekawość: Jakby to było być w związku? Jakie to uczucie? Jak to wygląda?
I dlatego mówię o zainteresowaniach i pracy, bo jak człowiek ma za dużo wolnego, to różne rzeczy się dzieją, np. ja już nie ubolewam nad tym, że jestem sama, czasem pojawia się ciekawość, ale nie widzę w każdym facecie potencjalnego kandydata na męża, ale przez tą kwarantannę od połowy marca mam za dużo wolnego czasu i mam myśli typu:"w sumie Karol nie jest zły", "Może założyć tindera?", "Czemu nigdy mi nie wychodzi w sferze związkowej?!". Gdy mam uczelnię/pracę/cokolwiek innego to mam czym głowę zająć, a teraz jestem zbyt rozluźniona i mi głupoty w głowie
Z tą pracą wiem, o co chodziło, ale zamyśliłam się i napisałam o czymś innym, wybacz
Nie no masz rację. Jeśli studiujesz, chodzisz na kółka naukowe, rozwijasz pasje, zainteresowania, spotykasz się ze znajomymi czy nawet chodzisz na imprezy to to wszystko jest okej i nie neguję tego. Tylko w przypadku tej dziewczyny, ona mieszka w bloku tuż koło uczelni. Codziennie wygląda przez okno obserwując sąsiadów. Nie znam jej sąsiadów osobiście, ale doskonale od niej wiem, który ma jakie auto, kiedy je zmienił, kto sprowadza do domu tabuny kobiet, kto z kim sypia, kto wyjechał na weekend do domu. Raz szłam na zajęcia, przechodziłam koło jej bloku i dostałam smsa, że "Nie do twarzy Ci w tej fryzurze". Aż mnie zmroziło, bo nie wiedziałam, że można tak obserwować ludzi. Ma też założone fake konto na tinderze: zalogowana jest jako facet, przegląda, kto z uczelni i jej znajomych w okolicy ma tindera, ich zdjęcia i opisy, potem robi zdjęcia ich profili i się z nich śmieje. Wszystko to w przerwie na reklamę przy kolejnym filmie. Nawet jej współlokatorka, która jest całkiem ogarnięta powiedziała jej, żeby coś zrobiła z życiem, ale no ona nie chce. A potem płacze, że nie ma faceta. A wyszłaby do ludzi, właśnie do pracy, jak nie interesuje się niczym to może i by poznała kogoś fajnego
W tym sensie to piszę
Lady Loka napisał/a:Cenisz ludzi z zainteresowaniami, ale te zainteresowania muszą być z listy rzeczy, które Ty traktujesz jako zainteresowania smile wtedy tych ludzi cenisz. Jeżeli zainteresowania nie są z Twojej listy bo są "za proste" (np. seriale), to już tych ludzi nie cenisz.
Mówisz, że nie każdy musi pracować na studiach, a potem mówisz, że jak ktoś ma dużo czasu to przecież powinien pracować, bo inaczej ma za dużo czasu i za dużo myśli. Ale nie każdy ma takie podejście i ja o tym pisałam.
Ja rozumiem, że patrzysz teraz na moje posty przez pryzmat tego, że na pewno się ze mną nie zgodzisz, bo to ja tongue ale przemyśl sobie po prostu jakimi mechanizmami się w życiu kierujesz. Bo ja z moimi przyjaciółkami jestem w stanie porozmawiać i o simsach i o serialach na netflixie i o polityce i o ekonomii światowej. Człowiek potrzebuje czasami pierdoły na odstresowanie się po długim dniu, a do tego dobre są simsy albo seriale. Ty tak naprawdę nie wiesz, jak świat odbiera ta Twoja koleżanka, o której mówisz, że ma za dużo czasu i mogłaby iść do pracy, a nie ciągnąć od rodziców i oglądać netflixa codziennie. Ale może akurat ona tego potrzebuje? Może ma gorszy czas? Może coś przeżywa? Może to jest jej sposób na odcięcie się od rzeczywistości, bo ma gorszy nastrój? Może ma depresję? Może, może, może. Nie oceniaj innych ludzi Rin.
Ja też miałam w życiu taki czas, kiedy seriale miałam odpalone cały czas jak tylko byłam w domu, bo nie byłam w stanie znieść ciszy. A zainteresowania są różne. Jeden może się interesować kolorowankami dla dorosłych, a inny łucznictwem sportowym, ktoś będzie uczył się robić super makijaże i wzorki na paznokciach, a jeszcze inny może znać wszystkie możliwe rodzaje dinozaurów i czytać o nich w każdej wolnej chwili. Zainteresowania to coś dla nas. To nie przymus, to coś, co ma nas cieszyć, sprawiać nam radość i pozwalać nam mieć coś od życia. Więc jeżeli ktoś stwierdza, że na ten moment chce oglądnąć wszystkie seriale, na które wcześniej nie miał czasu, to dlaczego my to mamy oceniać? Uwielbiam układać puzzle, a zawsze mam wyrzuty sumienia, kiedy to robię, bo dla mojej mamy jest to marnowanie czasu. Ocenami można kogoś bardzo skrzywdzić. Nawet nieświadomie.
Tu nie ma żadnej listy. Moja mama się interesowała filmami i serialami, tylko jej interesowanie się nie polegało na siedzeniu przed TV z paczką czipsów i butelką wina. Ona zna historię kina, historię filmu, może dużo powiedzieć o najbardziej znanych aktorach czy reżyserach. Za czasów studenckich regularnie chodziła z moim tatą do teatru. Sama była statystką w 2 filmach. Także no nie porównujmy takiej osoby do laski, która ogląda serial za serialem, nie wiedząc nawet, kto w nim gra, bo to obraza dla fanów kinematografii
Wyobraź sobie, że to, że Ty jesteś w stanie porozmawiać o simsach, netflixie polityce czy ekonomii to nie jest nic wyjątkowego. U nas większość osób o tym rozmawia i nie ma z tym problemu. Sęk jest w tym, żeby być elastycznym i rozmawiać o wszystkim, nie tylko o pojedynczych rzeczach 
Tak, też kocham kino. Kocham filmy. Co weekend coś oglądam (lub prawie codziennie jak teraz), ale w życiu bym nie powiedziała, że to jakaś moja pasja czy zainteresowanie. To po prostu forma odpoczynku. Czemu tak ciężko to zrozumieć?
"Ty tak naprawdę nie wiesz, jak świat odbiera ta Twoja koleżanka, o której mówisz, że ma za dużo czasu i mogłaby iść do pracy, a nie ciągnąć od rodziców i oglądać netflixa codziennie. Ale może akurat ona tego potrzebuje? Może ma gorszy czas? Może coś przeżywa? Może to jest jej sposób na odcięcie się od rzeczywistości, bo ma gorszy nastrój? Może ma depresję? Może, może, może. Nie oceniaj innych ludzi Rin."- nie no pewnie, ja mam jej nie oceniać (bo przecież ja tu tak to nałogowo robię, haha), ale jak Ty mnie tu oceniasz, gadasz jakieś głupoty o tym, że obgaduję ludzi to już jest okej? Problem w tym, że ja ją znam osobiście i wiem o niej sporo, a Ty nie znasz mnie wcale, a oceniasz. Co tu jest nie tak?
"To nie przymus, to coś, co ma nas cieszyć, sprawiać nam radość i pozwalać nam mieć coś od życia. Więc jeżeli ktoś stwierdza, że na ten moment chce oglądnąć wszystkie seriale, na które wcześniej nie miał czasu, to dlaczego my to mamy oceniać?"- oczywiście, że nie mamy tego oceniać, nawet nie wypada. Tylko niech ktoś nie rozgaduje, że jego pasją jest np. oglądanie gry o tron, a jak zapytasz o pierwszą lepszą rzecz to ktoś nie wie. Ja kiedyś byłam wręcz uzależniona od seriali, ale no bałabym się powiedzieć, że to moje zainteresowanie, bo ludzie np.uprawiający sport, pasjonaci motoryzacji itp. wyśmialiby mnie. Jestem na fb w grupie o wspinaczce. Nie wspinałam się nigdy, ale ciekawiło mnie to przez długi czas. Jeden chłopak też się wykłócał, że leżenie przed TV to jego pasja aż dostał bana i tyle w temacie
Lady Loka napisał/a:Nie wiem jak Ty uważasz, ale dla mnie to są idealne przykłady obgadywania i krytykowania. Wiadomo, że w internecie to inaczej wygląda, bo jak powiesz, że Aśka jest głupia, to nikt z nas nie będzie wiedział, kim jest Aśka. Ale dosyć wprost wyrażasz się na temat tego, jak bardzo beznadziejnych w Twojej opinii masz ludzi dookoła Ciebie.
Myślałaś kiedyś o tym, że oni wyczuwają to, jaką masz o nich opinię i dlatego nikt z nich nie chce mieć z Tobą bliższej relacji? Wykorzystują Cię żeby sobie ponarzekać i się wygadać do Ciebie, bo im na to pozwalasz, ale żadne z nich nie chce niczego głębszego z Tobą, bo Ty po prostu nimi gardzisz.
Powiem Ci, że nie zaskoczyłaś mnie, byłam pewna, że się do tego przyczepisz 
Nie, to nie są idealne przykłady obgadywania. Takie przykłady podałam wyżej.
Dla przypomnienia wkleję tu jeszcze raz definicję
"obgadywać- mówić o kimś za czyimiś plecami, z reguły fałszywie i pogardliwie; oczerniać, szkalować"
Nie mówię o kimś za jego plecami, bo nie znacie tej osoby. Opisałam tylko fragment nawiązujący do rozmowy. Nie ma tu nic fałszywego, pogardliwego, nie ma oczerniania i szkalowania. Tak więc przykłady nietrafione
Gdybym widziała Cię twarzą w twarz i bym powiedziała "Ej, Basia Nowak to ostatnio się tak roztyła, je tylko te słodycze i je i nic z tym nie robi" to byłoby chamskie, ale nie znasz ani mnie, ani tej osoby, nie wiesz o kim mówię, podałam ją jako przykład nawet bez dokładnego opisu, tylko ogólny.
Twierdzisz więc, że każdy na tym forum udzielając się w wątkach np. o relacjach w rodzinie obgaduje ich? No niestety tak to nie działa. Wiem, że umajona zaczęła tak gadać, ale trzeba mieć też swoje zdanie, chociaż ja może jakaś dziwna jestem
I masz rację, ktoś mógł wyczuć to, że ja już mam dosyć tego narzekania. Mało tego, ja im to wiele razy mówiłam "Idź do psychologa/psychiatry, bo potrzebujesz pomocy". Nie posłuchał nikt. Tylko skoro by to niby wyczuli, to po co cały czas do mnie przychodzą?
"Wykorzystują Cię żeby sobie ponarzekać i się wygadać do Ciebie, bo im na to pozwalasz, ale żadne z nich nie chce niczego głębszego z Tobą, bo Ty po prostu nimi gardzisz."- to jest trochę bez sensu. Jak ci źle i smutno to raczej idziesz do kogoś, komu ufasz, a nie kogo nie lubisz. Poza tym piszesz taki oksymoron, bo z tego, co napisałaś wynika, że to oni gardzą mną, a nie ja nimi, a napisałaś na odwrót. Jeśli masz na myśli, że mną gardzą, to tak, też to zauważyłam. Niestety mam miękkie serce, przez to, że sama kiedyś przechodziłam depresję mam w sobie dużo empatii, bo nie życzę nikomu, żeby tak cierpiał. Dlatego np. jak coś się dzieje, to do mnie przylatuje jedna koleżanka, zwierza mi się, płacze, ja ją pocieszam, ale np. oczekując na zajęcia czy gdziekolwiek indziej nie trzyma ze mną tylko ze swoją współlokatorką (mieszkają razem w akademiku), której się boi, a wiem to, bo wielokrotnie mówiła, że "Muszę już iść, bo obiecałam Gosi, że będę o 18 i się obrazi, jak się spóźnię". Mną tak trochę poniewiera, bo wie, że mam miękkie serce, a szanuje współlokatorkę, która obraża się o byle co (przy czym nie wie o połowie jej problemów). Jak to się mówi "Jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twardy tyłek" i coś w tym jest
Lady Loka napisał/a:Dokładnie.
Poza tym jak człowiek słyszy o zainteresowaniach to wydaje mu się, że powinien nagle mieć jakieś wielkie pasje typu "po pracy chowam się w piwnicy, gdzie w tajnym laboratorium szukam leki na raka" albo coś w tym stylu.
A zainteresowania i pasje mogą być naprawdę bardzo proste i trywialne, że aż jak się ktoś nas pyta o nasze zainteresowania, to nawet nam to do głowy by nie przyszło smile dlatego dopiero jak się człowieka lepiej poznaje, to widać dokładniej to, jaki jest i to, czym się interesuje.
To samo napisałam wcześniej, a ty zaprzeczasz, po czym piszesz dokładnie to samo.
Zainteresowania są przeróżne, bo każdy człowiek jest inny- to nic odkrywczego.
Ja cenię ludzi, którzy mają właśnie zainteresowania i pasje. Czemu? Bo takie osoby przeważnie są entuzjastyczne, mają ambicje i chęci do życia. Przynajmniej w większości przypadków.
Ja jestem marudą, co widać tutaj, ale i tak się hamuję, bo wiem, że jest inne życie niż tylko uczelnia, ale jak ktoś nic nie robi w życiu to potem jest jak jest
bagienni_k napisał/a:Mi się dość często zdarza np oglądać jakieś głupkowate programy lub filmiki dla samego śmiechu i wywołania poczucia luzu, choć przez chwilę
Mi też 
Codziennie siedzę na youtube
Tylko zaznaczam, że nie mówię, że to moja pasja, bo nie jestem youtuberem, ja to tylko oglądam. I to jest właśnie różnica, o której mówię 