Krejzolka82 NIE MAM w zwyczaju kłamać ani w realu, ani w sieci. Dlatego raczej to, co piszę jest w 100 % szczere
Po co kłamać? Jak mawiał pewien pisarz: "Tylko prawda jest ciekawa!" 
Zatem mogę jedynie potwierdzić swoje wcześniejsze zapewnienie: TAK, jestem sam Z WYBORU.
Wiadomo, kiedyś tam się starałem, zależało mi, parę razy w życiu się człowiek zakochał, miało się parę przelotnych znajomości, z czego jedna o mało co, nie rozwinęła się w związek.
No cóż, wtedy mógłbym powiedzieć, że nie wyszło. Z drugiej strony czy zakochanie to proces nieodwracalny? Chyba nie..
Potem jakoś mnie specjalnie nie ciągnęło, nie szukałem i tak mi zostało. A wiadomo, że jak się nie szuka, to się nie znajdzie. Teraz raczej wręcz unikam takich sytuacji. Nie oznacza to, że jestem odludkiem, bo akurat cenie sobie bardzo kontakt z przyjaciółmi, znajomymi, czy nawet obcymi ludźmi, choćby np. kupując coś w sklepie. Odczuwam jednak, że stopień związania dwojga ludzi w przeciętnym związku, to zbyt wiele, jak dla mnie. Niczego tak w życiu nie cenię, jak niezależność i indywidualność. Zatem mówiąć inaczej wycofuję się, gdy tylko poczuję, że coś się święci. Ciężko jest mi się poświęcić i zaangażować dla rozwijania głębszej znajomości. Nie w takim znaczeniu, że chcę, ale mi ciężko, tylko czuje się z tym niezręcznie, wręcz niekomfortowo. Nie problem się dogadać czy pójśc na kompromis, ale póki nie jest to jakaś bliższa relacja.
Do sedna jednak:
Zatem zestawiając blaski i cienie bycia w związku, owe "cienie" zdecydowanie przeważają, co decyduje o moim aktualnym stanie ,w którym zadziwiająco się dobrze czuję
Co ważne, szczególnie niezręcznie czułbym się, gdybym musiał ciągle się o kogoś starać, skakać koło niego, udowadniając jak mi na nim zależy. Do tego dochodzi tak ważna dla Was Pań sfera uczuciowa w związku: potrzeba bliskości, okazywania uczuć, czułe słówka, celebrowanie "ważnych " dat czy wydarzeń - kompletnie mnie to nie rusza ani nie cieszy. Zupełnie nie potrzebuję tego do szczęścia. Nie potrzebuję sam, żeby ktoś mi ciągle pokazywał, jak bardzo mu na mnie zależy, jaki jestem wyjątkowy itp. - nie musze podbudowywać poczucia własnej wartości przy pomocy drugiej osoby. Ot jestem zwykłym szarym człowiekiem, żyjacym przede wszystkim dla siebie i ciewszącym się życiem
Nie przepadam za robieniem jakiś szalonych, spontanicznych rzeczy DLA KOGOŚ, żeby KOMUŚ zrobić przyjemność, tym bardziej poświęcać coś ze swojego życia, rzucić coś ważnego w życiu dla drugiej osoby. Z boku możnaby to określić jako: niegotowy lub nieprzystosowany do związku. Dlatego, własnie kiedy poczuje, że ktoś się we mnie zakochuje, czy odwrotnie to ucinam kontakt lub stawiam sprawę jasno i uczciwie na samym początku: nic z tego nie będzie!
No i jeszcze kwestia dzieci. Najlepiej jak dzieci:
- są cudze
- cudze dzieci śpią
- cudze dzieci, jeśli nie śpią, to przebywają w moim najbliższym otoczeniu nie dłużej niż godzinę
PODSUMOWUJĄC: NICZEGO SOBIE NIE WMAWIAM, NIE OKŁAMUJĘ NIKOGO( zakładam, ze ludzie tutaj na forum mówią prawdę, więc ze swojej strony też staram się mówić prawdę), mówię szczerze to co myślę. Nie mam powodu, żeby coś ukrywać czy przeinaczać. Nie lubię tez schamatów myślowych czy życiowych, z których wiele osób nie może się oderwać. Właśnie, tak jak tutaj..
Edytowałem post i zauważyłem, zę Piegowata wspomniała właśnie o tym: "Słowa są źródłem nieporozumień" Czego bym nie napisał, i tak pewnie ktoś może mi nie uwierzyć. Tak samo, jak ja się w tej chwili dziwię, że ktoś mi zarzuca autopromocję. NIgdy i nigdzie NIE BYŁO moją intencją anonsowanie się czy reklamowanie. Nie wiem, dlaczego jest to tak odbierane..? Tam, gdzie było to napisane, na pewno nie miałem na celu pokazanie ,jaki jestem zaj**ty, bo to ostatnia rzecz, jaką bym na tym forum zrobił.