Miałem kiedyś znajomego co wziął ślub w wieku 21 lat
Normalnie zdębiałem i zapytałem się co skłoniło go do takiej decyzji
Odpowiedział mi, że trzeba się śpieszyć z szukaniem dziewczyny bo potem to już nie ma w czym przebierać.
Wtedy się uśmiałem po pachy jak nic 
Ale wraz z upływem czasu zaczynam to dostrzegać, mam 25 lat i mam wrażenie, że 70-80% kobiet-rówieśniczek jest zajętych na ,,dzień dobry" (nie ważne czy fajna/nie fajna) po prostu mam wrażenie, że wszystkie są zajęte. Jak miałem 18-21 lat to znacznie więcej było wolnych dam, tak więc faktycznie trzeba się ,,śpieszyć" ...
Znajomy opowiadał, że jeszcze w moim wieku nie ma tragedii,
Powiedział mi, że po 30stce to dopiero jest ,,hardcor" bo praktycznie każda wolna dziewczyna to albo samotna matka albo z ostrym bagażem doświadczeń (typu podwójna rozwódka, ex. mąż alkoholik, ćpun itp.) i w takim wieku to już jest los na loterii żeby znaleźć jakąś normalną wolną bezdzietną dziewczynę.
P.S.
Nawet swego czasu próbowałem znaleźć jakąś dziewczynę w miejscu swojej pracy
No ale ja p...le każda, podkreślam: każda jest zajęta...