pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,431 do 1,495 z 8,335 ]

1,431 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-06-27 10:28:22)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Spotkałeś się z psycholożką co lubi manipulacje?
To nic nie pozostaje, jak zwiewać.
Co do pracy to uważam jak Sony, że przesadzasz- po prostu dziewczyny szukały tematu do rozmowy: Chociaż 'zabierzesz mnie tam?" to rzeczywiście samobój.
Inna sprawa że pewnie temat pracy przełknąłbyś łatwo- gdyby dziewczyna była interesująca dla Ciebie pod innymi względami.
Rozumiem że trzymanie w skrytości dotyczy rzeczy materialnych, a nie cech charakteru, bo to by się mijało z celem.

O ile czyjaś praca nie jest tajna, to dziwne jest nie lubić rozmawiać o niej.
Spotkałam wprawdzie jednego prezesa dużej firmy, który wszedł do sali konferencyjnej gdzie czekałam notabene na niego,  w wytartym sweterku przedstawiając się jako portier ( starszy Pan ok 70 wink ) i proponując że pokaże mi zakład bo prezes ma zebranie, z czego skorzystałam oczywiście.
Potem była kupa śmiechu i dostałam kontrakt o który biło się parę firm - ale to sytuacja zawodowa była..

Na randce pytania o pracę nie są nietaktem, tak myślę.

Zobacz podobne tematy :

1,432 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-27 11:01:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jak widać to bardzo indywidualna sprawa, co kogo odrzuca, czym i kogo można zrazić do siebie.
Mnie tekst "zabierzesz mnie tam?" nie razi. Sama bym może tak się odezwała żartem, dla wyrażenia zainteresowania i podziwu. Czasem mówię koledze, który często jeździ w Bieszczady w ramach pracy: "Kurczę, weź mnie chociaż do bagażnika!". Normalnie, spontanicznie i bez podtekstów.
Problem w tym, że dopowiadamy sobie całe historie do neutralnych w sumie faktów. Ja też nie jestem od tego wolna, o czym nieraz pisałam.
Praca nie jest w moim życiu najważniejsza, ale wypełnia nam co najmniej jedną trzecią doby, trudno o niej nie rozmawiać, tak jak nie wyobrażam sobie nie mówić o moim dziecku, rowerowych przejażdżkach czy ulubionych książkach.

Ale przyznam, że nie znoszę stylu rozmowy typu "przesłuchanie". Przykładem akurat nie są randki, lecz pewna moja koleżanka, nota bene z pracy. "A co u ciebie słychać?", "A kiedy mama przyjeżdża?", "A samolotem przyjeżdża czy autokarem?",  "A co twoja siostra robi?". Niby wychodzi mi naprzeciw, niby nie nawija tylko o sobie, a wręcz przeciwnie, niby słucha, ale czuję się jak na komisariacie. Nie wyczuwam w tym autentycznego zainteresowania, serdecznej szczerości, nie daje mi nic od siebie, a jedynie wyciąga i sprawia, że staję się przy niej powściągliwa i zamknięta.

1,433 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2019-06-27 10:45:31)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A mnie owszem razi. Szczególnie, kiedy pojawia się bardzo często. Odczytuje to następująco : „bede się z Tobą spotykać bo masz atrakcyjna prace i od czasu do czasu może jakaś wycieczka się trafi” - pragmatyzm i materializm w białych rękawiczkach.
Chodziło mino to, ze wspomniana psycholog z która się spotkałem, miała problem z prowadzeniem rozmowy i udawała głupsza niż jest. Jak sie okazało, nastawiła się w taki sposób bo faceci nie lubią kiedy kobieta przeważa ich wiedzą. Ja nie mam tego problemu - Ty możesz mieć wiedzę na dany temat a ja na inny. Normalna sprawa.

1,434 Ostatnio edytowany przez Szkot (2019-06-27 10:48:11)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wszystko zależy od szerszego kontekstu, mnie osobiście nie zraziłby tekst: Zabierzesz mnie tam..? Byłem w podobnej sytuacji, poznałem dziewczynę której marzeniem było zobaczyć zorze polarną ale nie miała auta/prawa jazdy ani nie znała nikogo ktoby chciał z nią pojechać na północ Norwegii. Wspomniała o tym na naszym pierwszym spotkaniu a gdy powiedziałem jej że też nie widziałem i chętnie bym zobaczył, wprost zapytała czy pojedziemy razem..? Nie odebrałem tego źle, no może trochę zbyt bezpośrednio na samym początku znajomości ale rozumiem, skoro było to jej marzenie smile Po prostu nie wziąłem tego aż tak na poważnie.

Koniec końców nie pojechaliśmy i zakończyłem tą znajomość bo przebywanie z nią było irytujące - była uzależniona od smartfona i non stop z nim chodziła i z kimś pisała.

1,435

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Może i była głupsza niż się jej wydawało big_smile
Nie bardzo wierzę w jej tłumaczenie

1,436 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-27 11:16:30)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Brrr! Aż mnie telepie, gdy słyszę te mądrości, że kobieta nie powinna pokazywać przy facecie swojej inteligencji, że faceci silnych kobie nie lubią itd. Jakie to poniżające.
Jeśli mam być w związku, to chcę cieszyć się tym, że mogę być sobą, że niczego nie muszę udawać (swoją drogą nigdy niczego nie muszę udawać i ani myślę), że ktoś mnie pokochał, jaką jestem. Co nie znaczy, że mam się z partnerem siłować ; on też niech będzie sobą i niech nam razem będzie po drodze.

Pani psycholog - dobre sobie.

1,437

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tu raczej chodziło o to, że te kobiety stają się strasznie przymilne gdy wychodzi temat pracy. Wtedy mnie też by to odrzucalo.

1,438

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szkot napisał/a:

Wszystko zależy od szerszego kontekstu, mnie osobiście nie zraziłby tekst: Zabierzesz mnie tam..? Byłem w podobnej sytuacji, poznałem dziewczynę której marzeniem było zobaczyć zorze polarną ale nie miała auta/prawa jazdy ani nie znała nikogo ktoby chciał z nią pojechać na północ Norwegii. Wspomniała o tym na naszym pierwszym spotkaniu a gdy powiedziałem jej że też nie widziałem i chętnie bym zobaczył, wprost zapytała czy pojedziemy razem..? Nie odebrałem tego źle, no może trochę zbyt bezpośrednio na samym początku znajomości ale rozumiem, skoro było to jej marzenie smile Po prostu nie wziąłem tego aż tak na poważnie.

To jednak inna sytuacja, bo wynikała z rozmowy. Mnie chodzi o takie bardzo bezpośrednie pytanie "na gorąco".
Przecież wie, że jeśli ją zabiorę to nie będziemy spać w osobnych łóżkach, głupia chyba nie jest smile
Trudno nie odebrać tego jak próby "przypodobania się".
Teraz na pytania o pracę odpowiadam, że zajmuje się sprzedażą usług informatycznych - i przynajmniej nie drążą wink

1,439

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Do głowy by mi nie przyszło, że "zabierzesz mnie?" od razu sugeruje łóżko. Wcale nie musi, choć może.
Pierwsze, co "słyszę" w takim pytaniu to: "Ale ci fajnie, że tak sobie możesz podróżować, też bym tak chciała!".

1,440

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A"le ci fajnie, że tak sobie możesz podróżować, też bym tak chciała" (podoba mi się, że podróżujesz, też bym chciała) vs "Zabierzesz mnie tam ze sobą ?" (weź mnie tam a będe Twoja)

Widzisz różnicę?

1,441

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
fuorviatos napisał/a:

A"le ci fajnie, że tak sobie możesz podróżować, też bym tak chciała" (podoba mi się, że podróżujesz, też bym chciała) vs "Zabierzesz mnie tam ze sobą ?" (weź mnie tam a będe Twoja)

[...]

Ale że to drugie to cytat?

1,442 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-27 13:16:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
fuorviatos napisał/a:

A"le ci fajnie, że tak sobie możesz podróżować, też bym tak chciała" (podoba mi się, że podróżujesz, też bym chciała) vs "Zabierzesz mnie tam ze sobą ?" (weź mnie tam a będe Twoja)

Widzisz różnicę?

Pytanie jedno, a Twoja i moja interpretacja zupełnie odmienne.

Kurde, słowa są źródłem nieporozumień, jak ponoć napisano w "Małym Księciu".

1,443 Ostatnio edytowany przez Szkot (2019-06-27 13:16:06)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
fuorviatos napisał/a:
Szkot napisał/a:

Wszystko zależy od szerszego kontekstu, mnie osobiście nie zraziłby tekst: Zabierzesz mnie tam..? Byłem w podobnej sytuacji, poznałem dziewczynę której marzeniem było zobaczyć zorze polarną ale nie miała auta/prawa jazdy ani nie znała nikogo ktoby chciał z nią pojechać na północ Norwegii. Wspomniała o tym na naszym pierwszym spotkaniu a gdy powiedziałem jej że też nie widziałem i chętnie bym zobaczył, wprost zapytała czy pojedziemy razem..? Nie odebrałem tego źle, no może trochę zbyt bezpośrednio na samym początku znajomości ale rozumiem, skoro było to jej marzenie smile Po prostu nie wziąłem tego aż tak na poważnie.

To jednak inna sytuacja, bo wynikała z rozmowy. Mnie chodzi o takie bardzo bezpośrednie pytanie "na gorąco".
Przecież wie, że jeśli ją zabiorę to nie będziemy spać w osobnych łóżkach, głupia chyba nie jest smile
Trudno nie odebrać tego jak próby "przypodobania się".
Teraz na pytania o pracę odpowiadam, że zajmuje się sprzedażą usług informatycznych - i przynajmniej nie drążą wink

Myślę że jesteś trochę przerważliwiony... no i pierwsze słyszę aby zawód o którym wspomniałeś był kojarzony z jakąś wielką kasą. Już bardziej mój (zabezpieczam banki przed hackerami), ale jakoś nie zauważyłem aby jakakolwiek kobieta pakowała mi się do łóżka gdy o tym usłyszy a poznaję/poznałem ich sporo. Conajwyżej wspomni że ma problem z komputerem, albo z przerażeniem pyta czy potrafię się włamać na każde konto na FB.

1,444

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie chciałabym, aby mnie ktoś na wstępie okłamywał w kwestii swej pracy i zawodu. Aby mnie okłamywał w jakiejkolwiek kwestii.

1,445

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:

Nie chciałabym, aby mnie ktoś na wstępie okłamywał w kwestii swej pracy i zawodu. Aby mnie okłamywał w jakiejkolwiek kwestii.

Ja też. I to zarówno nie chciałabym, aby ktoś celowo umniejszał swoje wykształcenie, czy podawał fałszywy zawód celem sprawdzenia mojej reakcji na niego, jak również, aby ktoś kreował się na kogoś więcej niż jest w rzeczywistości. Nie wiem, co gorsze.

1,446

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A mimo wszystko nie chcemy się dzielić wiedzą o sobie na różne tematy.

1,447

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

A mimo wszystko nie chcemy się dzielić wiedzą o sobie na różne tematy.


wystarczy powiedzieć  - "opowiem o tym później" albo "nic specjalnego, kiedyś Ci opowiem" albo "słodka tajemnica" i już smile

1,448

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:

Nie chciałabym, aby mnie ktoś na wstępie okłamywał w kwestii swej pracy i zawodu. Aby mnie okłamywał w jakiejkolwiek kwestii.

Dokładnie. Nie chcę manipulacji, testów i aktorstwa.

1,449

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zajęcie kolegi Szkota brzmi gorzej niż Urzędnik skarbowy. Nie chwalilabym się chyba

1,450

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:

Zajęcie kolegi Szkota brzmi gorzej niż Urzędnik skarbowy. Nie chwalilabym się chyba

Haha smile możliwe. Czasem na pytanie o zawód odmawiam odpowiedzi mówiąc że po pracy nie mam ochoty o niej rozmawiać wink Zresztą i tak mogę o niej pogadać tylko z kolegami z branży (koleżanek u mnie mało), reszta nie wie o co chodzi.

1,451

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

E tam od razu kłamstwo. Dla mnie nie ma znaczenia co dana Kobieta robi, to czemu ja mam odpowiadać?
I szczerze mówiąc w ogóle nie lubię rozmawiać o pracy.
Dotychczasowe przypadki nauczyły mnie, że lepiej nie wspominać o tego typu rzeczach bo zaraz trafi się oportunistka szukająca darmowego biletu smile.

1,452

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:
Burzowy napisał/a:

A mimo wszystko nie chcemy się dzielić wiedzą o sobie na różne tematy.


wystarczy powiedzieć  - "opowiem o tym później" albo "nic specjalnego, kiedyś Ci opowiem" albo "słodka tajemnica" i już :)

Tak, starczy. Chyba nikt nie pisał, że warto kłamać.

Ale też niekoniecznie warto dać się wciągać w rozmowy, których nie ma się ochoty prowadzić.

Nikomu nie 'należy się' każda wiedza, jakiej na nasz temat zapragnie i w dowolnej chwili.

1,453

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Czasem lepiej być samemu, niż na siłę iść w związek, który nam nie odpowiada, byle tylko mieć kogoś obok siebie. Trzeba umieć żyć samemu, a nie stale szukać w kimś oparcia. Przynajmniej ja tak uważam, zobaczymy za 13 lat, jak będę na to patrzeć.

1,454 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-27 16:20:30)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zatajanie i kłamstwo bardzo blisko siebie są.

A ja uważam, że zawód Szkota akurat mega ciekawy i zazdro trochę.

1,455

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Zatajanie i kłamstwo bardzo blisko siebie są.

A ja uważam, że zawód Szkota akurat mega ciekawy i zazdro trochę.

Zatajanie to by było, gdybyś był z kimś, i ona by miała przed Tobą takie tajemnice.

Tu była mowa o początku znajomości, no nie jest tak, że na etapie poznawania się druga osoba ma obowiązek odpowiadać na wszystkie pytania.  I to ona decyduje, co jest na ten moment informacją prywatną. Ludzie są różni.

Nie przyszłoby mi na myśl, żeby kogoś zmuszać do gadania i oskarżać o kłamstwo, gdy nie chce.

1,456

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Czyli zdradzenie takiej informacji, która by była dla Ciebie czymś bardzo negatywnym już w trakcie trwania związku nie byłoby niczym niewłaściwym?

1,457

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Czyli zdradzenie takiej informacji, która by była dla Ciebie czymś bardzo negatywnym już w trakcie trwania związku nie byłoby niczym niewłaściwym?

Myślę że każdy się otwiera w swoim własnym tempie, jeśli usłyszymy pytanie które jest dla nas niewygodne, mamy pełne prawo powiedzieć że póki co nie chcemy o tym rozmawiać. Ktoś na przykład nie chce być postrzegany przez pryzmat swojego zawodu, natomiast na późniejszym etapie taka informacja ma już nieco inny wydźwięk.

1,458 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-06-27 17:46:58)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Czyli zdradzenie takiej informacji, która by była dla Ciebie czymś bardzo negatywnym już w trakcie trwania związku nie byłoby niczym niewłaściwym?

Nie chodzi o to, że mówienie o czymś jest niewłaściwe, a sama sprawa 'negatywna', tylko o to, że jest to, dla kogoś, subiektywnie, zbyt prywatne na dany moment, zbyt męczące, zbyt nudne czy zbyt jakiekolwiek. Ostatecznie może mu się po prostu nie chcieć i ma do tego prawo. Ja wyciągać informacji na siłę nie mam prawa. Nie decyduję bowiem sama o treści rozmów, ani o tempie poznawania się. Ten drugi człowiek też ma w tym coś do powiedzenia, jakiś wybór.
Tylko tyle i aż tyle.
Wartościowanie jest tu nieporozumieniem.

1,459

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Okej, rozumiem... Chociaż dla mnie to jest posobna rzecz co kłamstwo, ale daje nam to poczucie komfortu, że niby jesteśmy szczerzy, ale zatajamy informacje które być może by nas skreślily. Coz, ja nie lubię tego i często się z tym spotykałem, a zatajona informacja było np posiadanie narzeczonego.

1,460

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Okej, rozumiem... Chociaż dla mnie to jest posobna rzecz co kłamstwo, ale daje nam to poczucie komfortu, że niby jesteśmy szczerzy, ale zatajamy informacje które być może by nas skreślily. Coz, ja nie lubię tego i często się z tym spotykałem, a zatajona informacja było np posiadanie narzeczonego.

Ale w jakiej sytuacji zatajona? Koleżeńskiego, neutralnego kontaktu, w którym dziewczyna nie wysyłała sygnałów, że interesujesz ją jako facet, a ona Ciebie jakoś interesowała i oczekiwałeś, że będzie sama? Tzn. masz pretensje, że zwykła znajoma nie opowiedziała Ci życia.

Czy już takiej znajomości, w której wiadomo, o co obu stronom chodzi, zaczynają z sobą 'kręcić', tylko ktoś nie mówi, że ma partnera?

1,461

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
fuorviatos napisał/a:

E tam od razu kłamstwo. Dla mnie nie ma znaczenia co dana Kobieta robi, to czemu ja mam odpowiadać?
I szczerze mówiąc w ogóle nie lubię rozmawiać o pracy.
Dotychczasowe przypadki nauczyły mnie, że lepiej nie wspominać o tego typu rzeczach bo zaraz trafi się oportunistka szukająca darmowego biletu smile.

nie ma żadnego zawodu, który by skreślił u Ciebie kobietę? Ani jednego?

A co do pań chętnych na darmowy bilet, to w sumie lepiej je odsiać od razu ?

1,462 Ostatnio edytowany przez niedojrzalychlopczyk (2019-06-27 18:07:14)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

witam.
Mam 36 lat i juz dosyć bycia samej.Było parę znajomości ,albo ktoś mnie odrzucal,albo ja kogos i tak mijały lata.W końcu pojawił się Ktoś, byłam pewna,ze to już To,niestety po kilku latach sie skończyło.Jak stwierdził,nie ma juz między nami iskry.Bardzo to przezylam.
Aby nie przedłużać,chciałam się wyzalic,ze mi źle,szukam ,szukam i nic.Mówi się,ze miłości się nie szuka,ale tonie prawda,bo jak się tylko siedzi i czeka to nic samo nie przyjdzie.Z drugiej strony,jak się usilnie za czymś goni,to tez się tego nie osiąga.Błędne kolo.Męcze się bardzo.
A ze juz mam swoje lata,to chyba jestem zmuszona dacsobie juz spokój.
Jak miałam 20lat w zyciu bym nie powiedziała,ze tak to się s kończy,

Doskonale Panią rozumiem smile Samotny przez 24 lata. To nie do opisania szczególnie jak znajomi sie już nawet przestają śmiać że jesteś gejem bo już wiedza że nie jesteś bo kogoś byś sobie znalazł. Tak samo rodzina, kiedyś irytowała "a kiedy jakąś Panne przyprowadzisz" teraz straciła nadzieje i najbardziej boli jak traktują Cie gorzej od młodszego rodzeństwa które się pożeniło i ma dzieci. Mam pozbawić Panią złudzeń ? Postaram sie choć temat jest mi podobno obcy smile Jest Pani kobietą, to już duzy plus. To troche jak wygrać wyścig biologiczny bo zauważyłem że kobiety z reguły mają wieksze powodzenie niż mężczyźni ( dziekujemy wielce matko naturo smile). To mężczyzna musi zagadać itd wiec wierze ba, jestem pewien że na pewno znajdzie Pani wspaniałego mężczyzne a raczej on Panią i jeszcze bedzie sie Pani z tego posta śmiać smile

1,463

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Okej, rozumiem... Chociaż dla mnie to jest posobna rzecz co kłamstwo, ale daje nam to poczucie komfortu, że niby jesteśmy szczerzy, ale zatajamy informacje które być może by nas skreślily. Coz, ja nie lubię tego i często się z tym spotykałem, a zatajona informacja było np posiadanie narzeczonego.

Ale w jakiej sytuacji zatajona? Koleżeńskiego, neutralnego kontaktu, w którym dziewczyna nie wysyłała sygnałów, że interesujesz ją jako facet, a ona Ciebie jakoś interesowała i oczekiwałeś, że będzie sama? Tzn. masz pretensje, że zwykła znajoma nie opowiedziała Ci życia.

Czy już takiej znajomości, w której wiadomo, o co obu stronom chodzi, zaczynają z sobą 'kręcić', tylko ktoś nie mówi, że ma partnera?

No skąd, gdyby chodziło mi o coś takiego jak 1 opisana sytuacja, to by było absurdalne. Za kogo mnie masz;)? Mowa o sytuacji, kiedy kobieta jest wybitnie zainteresowana, sama robi podchody, a prawdę wyjawia np dopiero gdy już się jakoś zblzymy do siebie.

1,464

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:
niepodobna napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Okej, rozumiem... Chociaż dla mnie to jest posobna rzecz co kłamstwo, ale daje nam to poczucie komfortu, że niby jesteśmy szczerzy, ale zatajamy informacje które być może by nas skreślily. Coz, ja nie lubię tego i często się z tym spotykałem, a zatajona informacja było np posiadanie narzeczonego.

Ale w jakiej sytuacji zatajona? Koleżeńskiego, neutralnego kontaktu, w którym dziewczyna nie wysyłała sygnałów, że interesujesz ją jako facet, a ona Ciebie jakoś interesowała i oczekiwałeś, że będzie sama? Tzn. masz pretensje, że zwykła znajoma nie opowiedziała Ci życia.

Czy już takiej znajomości, w której wiadomo, o co obu stronom chodzi, zaczynają z sobą 'kręcić', tylko ktoś nie mówi, że ma partnera?

No skąd, gdyby chodziło mi o coś takiego jak 1 opisana sytuacja, to by było absurdalne. Za kogo mnie masz;)? Mowa o sytuacji, kiedy kobieta jest wybitnie zainteresowana, sama robi podchody, a prawdę wyjawia np dopiero gdy już się jakoś zblzymy do siebie.


No, to jest, rzecz jasna, nie w porządku.
Tylko nie ma sensu porównywać takiej sytuacji z niechęcią do gadania o pracy/ zaczynania od tego.

1,465

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale takich przykładów może być masa. Dlatego zatajanie to zło. Moim zdaniem rzecz jasna.

1,466

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Ale takich przykładów może być masa. Dlatego zatajanie to zło. Moim zdaniem rzecz jasna.

Wypowiem się i ja, bo byłam (mam nadzieję że ten czas zostanie) w podobnej sytuacji poszukiwania/pomagania szczęściu/ bycia na portalu randkowym.
U nas wyglądało to tak, jak już wymieniliśmy się numerami tel od razu w pierwszej rozmowie wypytaliśmy się siebie o dzieci, byłych mężów, partnerów i relacje z Nimi. Czas kiedy doszło do rozwodu , pracę itp.
A to dlatego, że oboje szukaliśmy związku i normalnym było dowiedzenie się istotnych rzeczy zanim umówimy się na randkę, po co tracić czas.

1,467

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Burzowy napisał/a:

Zatajanie i kłamstwo bardzo blisko siebie są.

A ja uważam, że zawód Szkota akurat mega ciekawy i zazdro trochę.

nie o to chodzi że nieciekawy, tylko daje mu przewagę nad kimś. Której może kobieta nie chce.

1,468

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Zatajanie i kłamstwo bardzo blisko siebie są.

A ja uważam, że zawód Szkota akurat mega ciekawy i zazdro trochę.

nie o to chodzi że nieciekawy, tylko daje mu przewagę nad kimś. Której może kobieta nie chce.

Zainteresowało mnie to co napisałaś, o jaką przewagę Ci chodzi...?

1,469

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szkot napisał/a:
Ela210 napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Zatajanie i kłamstwo bardzo blisko siebie są.

A ja uważam, że zawód Szkota akurat mega ciekawy i zazdro trochę.

nie o to chodzi że nieciekawy, tylko daje mu przewagę nad kimś. Której może kobieta nie chce.

Zainteresowało mnie to co napisałaś, o jaką przewagę Ci chodzi...?

taką jak w Mr Robot, ale może przesadzam..

1,470

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Ela210 napisał/a:
Szkot napisał/a:
Ela210 napisał/a:

nie o to chodzi że nieciekawy, tylko daje mu przewagę nad kimś. Której może kobieta nie chce.

Zainteresowało mnie to co napisałaś, o jaką przewagę Ci chodzi...?

taką jak w Mr Robot, ale może przesadzam..

Nie wiem nawet co to jest... zgaduję że jakiś film smile

1,471

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
fuorviatos napisał/a:

E tam od razu kłamstwo. Dla mnie nie ma znaczenia co dana Kobieta robi, to czemu ja mam odpowiadać?
I szczerze mówiąc w ogóle nie lubię rozmawiać o pracy.
Dotychczasowe przypadki nauczyły mnie, że lepiej nie wspominać o tego typu rzeczach bo zaraz trafi się oportunistka szukająca darmowego biletu smile.

Dla mnie to dość dziwne.
Ja bardzo lubię rozmawiać o pracy. Praca to w zasadzie sens tego kim jestem, najwięcej o mnie mówi, bo to wybór jakiejś drogi życiowej. Z tych samych powodów ciekawi mnie też praca innych. I nie chodzi wcale o pieniądze, tylko o to czym chcą się zajmować w życiu, jak chcą poprawiać świat. Lubię gdy ludzie mówią mi o swojej pracy z pasją, jakakolwiek by nie była. Nie lubię, gdy się wykręcają, mówią "praca to praca", nie mają do niej szacunku. Myślę wtedy, że żyją pod przymusem, i sam do nich trochę tego szacunku tracę.

Szkot napisał/a:

Czasem na pytanie o zawód odmawiam odpowiedzi mówiąc że po pracy nie mam ochoty o niej rozmawiać wink Zresztą i tak mogę o niej pogadać tylko z kolegami z branży (koleżanek u mnie mało), reszta nie wie o co chodzi.

Moim zdaniem, każdy może porozmawiać z każdym o swojej pracy, pod warunkiem, że jeden chce mówić, a drugi słuchać.

1,472

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:

Dla mnie to dość dziwne.
Ja bardzo lubię rozmawiać o pracy. Praca to w zasadzie sens tego kim jestem, najwięcej o mnie mówi, bo to wybór jakiejś drogi życiowej. Z tych samych powodów ciekawi mnie też praca innych. I nie chodzi wcale o pieniądze, tylko o to czym chcą się zajmować w życiu, jak chcą poprawiać świat. Lubię gdy ludzie mówią mi o swojej pracy z pasją, jakakolwiek by nie była. Nie lubię, gdy się wykręcają, mówią "praca to praca", nie mają do niej szacunku. Myślę wtedy, że żyją pod przymusem, i sam do nich trochę tego szacunku tracę.

No ja np. twierdzę, że praca to praca, więc z mety nie zasługuję na Twój szacunek :-P Bo moje życie nie kręci się wokół pracy i już wystarczy? A wyobraź sobie, że wiele osób, jak się dowiaduje czym się zajmuję a właściwie zajmowałam (kilka miesięcy temu zmieniłam zawód), to wpadało w zachwyt, bo im się wydawało to takie wyjątkowe, a dla mnie to po prostu praca, czyli sposób na zarabianie pieniędzy na życie, bo prawdziwe życie dla mnie zaczyna się po pracy. I nie, to nie jest tak, że nie lubię swojej pracy, bo lubię, bo zwiedziłam dzięki niej kawał świata, bo właściwie ustawiła mi ona pewne rzeczy na resztę życia, ale to dalej tylko praca.

1,473

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:
fuorviatos napisał/a:

E tam od razu kłamstwo. Dla mnie nie ma znaczenia co dana Kobieta robi, to czemu ja mam odpowiadać?
I szczerze mówiąc w ogóle nie lubię rozmawiać o pracy.
Dotychczasowe przypadki nauczyły mnie, że lepiej nie wspominać o tego typu rzeczach bo zaraz trafi się oportunistka szukająca darmowego biletu smile.

Dla mnie to dość dziwne.
Ja bardzo lubię rozmawiać o pracy. Praca to w zasadzie sens tego kim jestem, najwięcej o mnie mówi, bo to wybór jakiejś drogi życiowej. Z tych samych powodów ciekawi mnie też praca innych. I nie chodzi wcale o pieniądze, tylko o to czym chcą się zajmować w życiu, jak chcą poprawiać świat. Lubię gdy ludzie mówią mi o swojej pracy z pasją, jakakolwiek by nie była. Nie lubię, gdy się wykręcają, mówią "praca to praca", nie mają do niej szacunku. Myślę wtedy, że żyją pod przymusem, i sam do nich trochę tego szacunku tracę.

Szkot napisał/a:

Czasem na pytanie o zawód odmawiam odpowiedzi mówiąc że po pracy nie mam ochoty o niej rozmawiać wink Zresztą i tak mogę o niej pogadać tylko z kolegami z branży (koleżanek u mnie mało), reszta nie wie o co chodzi.

Moim zdaniem, każdy może porozmawiać z każdym o swojej pracy, pod warunkiem, że jeden chce mówić, a drugi słuchać.

No widzisz, a dla mnie jest dziwne aby po pracy rozmawiać o niej smile tym bardziej że dla 99.9% ludzi to co robię jest czystą abstrakcją, i mówię to z żalem bo nawet jak chcę to nie potrafię nikomu wyjaśnić czym tak naprawdę się zajmuję.

1,474 Ostatnio edytowany przez Tycho (2019-06-27 23:23:33)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

No ja np. twierdzę, że praca to praca, wiec z mety nie zasługuję na Twój szacunek :-P

Mówisz tak z przekory smile Skoro lubisz swoją pracę, to ok. Zresztą za podejście "praca to praca" nie traci się całego szacunku, co najwyżej parę punktów.

MagdaLena1111 napisał/a:

Bo moje życie nie kręci się wokół pracy i już wystarczy?

Moje też nie. Zajmowałem się i zajmuję po pracy wieloma rzeczami. Ale powiedzmy sobie wprost - to jest zabawa. Świat mało kiedy będzie od tego lepszy (no, znam parę wyjątków). Oczywiście, nie mówię tu o rodzinie, bo jak ją ktoś ma to wiadomo, ze to sprawa priorytetowa.

MagdaLena1111 napisał/a:

bo prawdziwe życie dla mnie zaczyna się po pracy.

A co to jest dla Ciebie to "prawdziwe życie"?

Szkot napisał/a:

No widzisz, a dla mnie jest dziwne aby po pracy rozmawiać o niej smile tym bardziej że dla 99.9% ludzi to co robię jest czystą abstrakcją, i mówię to z żalem bo nawet jak chcę to nie potrafię nikomu wyjaśnić czym tak naprawdę się zajmuję.

Wydaje mi się, że może trochę nie doceniasz ludzi. Przecież jasno powiedziałeś czym się zajmujesz, dalej to już kwestia zobrazowania konkretnych problemów, i sposobów radzenia sobie z nimi. Wierzę, że byłbyś w stanie opowiedzieć o tym tak, by obecne tu osoby, które nie mają o Twojej pracy pojęcia, się tym zainteresowały i co nieco zrozumiały.

1,475 Ostatnio edytowany przez Szkot (2019-06-27 23:45:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:

Wydaje mi się, że może trochę nie doceniasz ludzi. Przecież jasno powiedziałeś czym się zajmujesz, dalej to już kwestia zobrazowania konkretnych problemów, i sposobów radzenia sobie z nimi. Wierzę, że byłbyś w stanie opowiedzieć o tym tak, by obecne tu osoby, które nie mają o Twojej pracy pojęcia, się tym zainteresowały i co nieco zrozumiały.

Właśnie, wydaje Ci się. Mi też się kiedyś wydawało ale po paru sekundach już wszyscy ziewali albo rozglądali się dookoła więc... dałem spokój wink Dla kogoś nie-z-branży to jest nudniejsze od formularzy w urzędzie skarbowym.

1,476

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szkot napisał/a:

Właśnie, wydaje Ci się. Mi też się kiedyś wydawało ale po paru sekundach już wszyscy ziewali albo rozglądali się dookoła więc... dałem spokój wink Dla kogoś nie-z-branży to jest nudniejsze od formularzy w urzędzie skarbowym.

Dobrze, zmieniam swoją tezę z "Wierzę, że byłbyś w stanie", na "Wierzę, że można".

1,477

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:

A co to jest dla Ciebie to "prawdziwe życie"?

Prawdziwe życie to jest to wszystko, co wzbudza we mnie emocje, z czym jestem związana emocjonalnie.
Bo nawet, gdy piszę, że lubię swoją pracę, to nie różni się to wiele od stwierdzenia, że lubię pomidory :-D Praca mnie po prostu nie definiuje, bo nie towarzyszy temu żaden wyraźny afekt. W tej obecnej jest trochę inaczej, bo ważne są relacje a im zawsze towarzyszy ładunek emocjonalny, natomiast w poprzedniej ludzi wręcz unikałam, bo to było zupełnie nieodpowiadające mi środowisko i mam dosłownie kilka znajomości z tych lat, które podtrzymuję.
Zatem właśnie relacje są tym, co jest dla mnie prawdziwym życiem. Relacje z rodziną, przyjaciółmi, partnerem, ale też relacja z moimi zainteresowaniami, moim domem, otoczeniem, które wybrałam do życia.

1,478

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

Prawdziwe życie to jest to wszystko, co wzbudza we mnie emocje, z czym jestem związana emocjonalnie.

Ok. Zgodzę się, że emocje są ważne. Dlatego tym bardziej powinny towarzyszyć zajęciu, które wykonujemy przez większą część naszego dnia czyli pracy, bo poza samymi hormonami, które w nas wydzielają, zaangażowanie emocjonalne w pracę daje lepsze wyniki.

MagdaLena1111 napisał/a:

Praca mnie po prostu nie definiuje, bo nie towarzyszy temu żaden wyraźny afekt.

Wydaje mi się, że każdego z nas trochę definiuje. Nawet z perspektywy całego świata, każdy z nas ma jakąś (prawie) unikalną rolę: stróż w Muzeum Historii Naturalnej, kierownik działu D w korporacji X, kucharka w restauracji Y.

MagdaLena1111 napisał/a:

W tej obecnej jest trochę inaczej, bo ważne są relacje a im zawsze towarzyszy ładunek emocjonalny, natomiast w poprzedniej ludzi wręcz unikałam, bo to było zupełnie nieodpowiadające mi środowisko i mam dosłownie kilka znajomości z tych lat, które podtrzymuję.

Patrzysz na emocje w pracy wyłącznie przez pryzmat relacji z ludźmi. Mi chodzi o emocje związane z tym co się robi.

MagdaLena1111 napisał/a:

Zatem właśnie relacje są tym, co jest dla mnie prawdziwym życiem. Relacje z rodziną, przyjaciółmi, partnerem, ale też relacja z moimi zainteresowaniami, moim domem, otoczeniem, które wybrałam do życia.

Czemu nie "relacja z pracą"?

1,479 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-28 11:59:21)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tycho, dzięki za ten post :-). Coś sobie uzmysłowiłam dzięki Tobie.

Tycho napisał/a:

Ok. Zgodzę się, że emocje są ważne. Dlatego tym bardziej powinny towarzyszyć zajęciu, które wykonujemy przez większą część naszego dnia czyli pracy, bo poza samymi hormonami, które w nas wydzielają, zaangażowanie emocjonalne w pracę daje lepsze wyniki.

Może nie potrzebuję w pracy zaangażowania emocjonalnego, rozumianego jako motywacja wewnętrzna. Tutaj mam tylko potrzebę bycia profesjonalną, ale także bycia docenianą za swój wysiłek, ale mi to nie daje flow, o którym wczoraj w innym wątku pisała Monoceros. To znaczy, ze mnie to nie porywa. Kiedyś na początku to była przygoda, ale potem przeszła w rutynę, bez frajdy, spowszechniała.

Wydaje mi się, że każdego z nas trochę definiuje. Nawet z perspektywy całego świata, każdy z nas ma jakąś (prawie) unikalną rolę: stróż w Muzeum Historii Naturalnej, kierownik działu D w korporacji X, kucharka w restauracji Y.

Chyba nie chcę, żeby mnie definiowała, bo nie oddaje tego, kim jestem. Było jakby wręcz na odwrót, bo skupiała się na takiej warstwie mnie, przez którą często ludzie na mnie patrzą a to mało istotny aspekt mnie. Na pewno nie ten, który chciałabym podkreślać, więc może to stąd ta niechęć.

Patrzysz na emocje w pracy wyłącznie przez pryzmat relacji z ludźmi. Mi chodzi o emocje związane z tym co się robi.

No to nie budzi to we mnie wiele więcej poza ciekawością i chęcią sprawdzenia siebie. To nie są emocje, które mnie budują

Czemu nie "relacja z pracą"?

Bo to nie mój wybór, tylko splot okoliczności. Chociaż dzieje się tu tyle nowości, które zaczynają mnie inspirować, że może z tego przypadku urodzi się pasja :-)
Ale nie dzisiaj, bo wszyscy na urlopach i nudy straszne, stąd moja obecność tutaj teraz zresztą ;-D



PS
Napisałabyś, co Ty czerpiesz z pracy? Na czym polega Twoja satysfakcja, co Cię w pracy buduje i czy to nie jest w zastępstwie czegoś, bo mi tak chodzi po głowie. Jesteś w związku? Jeśli tak, to czy praca jest tylko mało znaczącym dodatkiem do związku, czy na odwrót, czy bardziej praca a potem cała reszta.

1,480

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tycho, tak trudno Ci zrozumieć że nie wszystkich ludzi definiuje praca..?

Dla mnie praca (i z tego co widzę dla Magdy także) to tylko sposób na zarabianie pieniędzy: zrobię co trzeba zapłacą mi i nara, mogę iść do domu i robić co mi się podoba a nie to co się podoba szefowi. W bajki o "pracy dla pasji" już nie wierzę, ta bajka się zamienia w brutalną rzeczywistość jak trzeba siedzieć do rana nad projektem bo ktoś zawalił a firmie grożą gigantyczne kary za niewdrożenie czegoś na czas.

1,481

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szkot napisał/a:

Tycho, tak trudno Ci zrozumieć że nie wszystkich ludzi definiuje praca..?

Pewnie nie wszystkich. Zwłaszcza bezrobotnych wink Jednak pomijając kwestie zajmowania się rodziną, praca to i tak najsensowniejsza rzecz, którą większość ludzi wykonuje w życiu, niezależnie od ich stosunku do niej. I co by sobie nie myśleli o swoim życiu poza pracą, jest ono warte cokolwiek wyłącznie dla nich, zwłaszcza, że w większości przypadków sprowadza się do tego samego: czytania książek, grania w gry, chodzenia na siłownię, czasem jakiegoś podróżowania.

Szkot napisał/a:

Dla mnie praca (i z tego co widzę dla Magdy także) to tylko sposób na zarabianie pieniędzy: zrobię co trzeba zapłacą mi i nara, mogę iść do domu i robić co mi się podoba a nie to co się podoba szefowi. W bajki o "pracy dla pasji" już nie wierzę, ta bajka się zamienia w brutalną rzeczywistość jak trzeba siedzieć do rana nad projektem bo ktoś zawalił a firmie grożą gigantyczne kary za niewdrożenie czegoś na czas.

Zarabiać pieniądze możemy na milion sposobów, ale wybraliśmy akurat ten. Zresztą czasem wcale nie musimy, wielu ludzi zgromadziło majątek pozwalający im żyć beztrosko do końca życia, a mimo to pracują. Dla mnie podejście które prezentujesz jest w sumie smutne. Robić coś bez przyjemności przez 8 godzin, czasem więcej, dojeżdżać, po ty by mieć potem te parę godzin wolności. Wykorzystanej na co? Pisanie na netkobietach? wink Pachnie mi to niewolnictwem, nawet gorzej, bo na własne życzenie. Przypomina mi to też inne, równie cyniczne, podejście do związków. "Chłop nie jest od dawania orgazmów, tylko żeby pieniądze przynosił". "Baba jest od uprania gaci i postawienia michy, a w bajki o motylki w brzuchu to nie wierzę".

1,482

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:
Szkot napisał/a:

Tycho, tak trudno Ci zrozumieć że nie wszystkich ludzi definiuje praca..?

Pewnie nie wszystkich. Zwłaszcza bezrobotnych wink Jednak pomijając kwestie zajmowania się rodziną, praca to i tak najsensowniejsza rzecz, którą większość ludzi wykonuje w życiu, niezależnie od ich stosunku do niej. I co by sobie nie myśleli o swoim życiu poza pracą, jest ono warte cokolwiek wyłącznie dla nich, zwłaszcza, że w większości przypadków sprowadza się do tego samego: czytania książek, grania w gry, chodzenia na siłownię, czasem jakiegoś podróżowania.

Szkot napisał/a:

Dla mnie praca (i z tego co widzę dla Magdy także) to tylko sposób na zarabianie pieniędzy: zrobię co trzeba zapłacą mi i nara, mogę iść do domu i robić co mi się podoba a nie to co się podoba szefowi. W bajki o "pracy dla pasji" już nie wierzę, ta bajka się zamienia w brutalną rzeczywistość jak trzeba siedzieć do rana nad projektem bo ktoś zawalił a firmie grożą gigantyczne kary za niewdrożenie czegoś na czas.

Zarabiać pieniądze możemy na milion sposobów, ale wybraliśmy akurat ten. Zresztą czasem wcale nie musimy, wielu ludzi zgromadziło majątek pozwalający im żyć beztrosko do końca życia, a mimo to pracują. Dla mnie podejście które prezentujesz jest w sumie smutne. Robić coś bez przyjemności przez 8 godzin, czasem więcej, dojeżdżać, po ty by mieć potem te parę godzin wolności. Wykorzystanej na co? Pisanie na netkobietach? wink Pachnie mi to niewolnictwem, nawet gorzej, bo na własne życzenie. Przypomina mi to też inne, równie cyniczne, podejście do związków. "Chłop nie jest od dawania orgazmów, tylko żeby pieniądze przynosił". "Baba jest od uprania gaci i postawienia michy, a w bajki o motylki w brzuchu to nie wierzę".

Trudno z Tobą rozmawiać bo wbijesz sobie coś do głowy a później doszukujesz się na siłę potwierdzenia tego. Lubię moją pracę bo nigdzie nie dojeżdżam, jest przyjemna i daje mi wolność 100x większą jak sobie możesz wyobrazić, m.in. dlatego mogę sobie teraz bezkarnie pisać na netkobietach wink bo taką mam ochotę. Zaraz pójdę na spacer nad morze bo ładna pogoda. Ale to mnie nie definiuje. Definiuje mnie np. muzyka albo piękno przyrody.

1,483

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

Tycho, dzięki za ten post :-). Coś sobie uzmysłowiłam dzięki Tobie.

Zdradzisz co?

MagdaLena1111 napisał/a:

Może nie potrzebuję w pracy zaangażowania emocjonalnego, rozumianego jako motywacja wewnętrzna. Tutaj mam tylko potrzebę bycia profesjonalną, ale także bycia docenianą za swój wysiłek, ale mi to nie daje flow, o którym wczoraj w innym wątku pisała Monoceros. To znaczy, ze mnie to nie porywa. Kiedyś na początku to była przygoda, ale potem przeszła w rutynę, bez frajdy, spowszechniała.

Wiadomo, że tak się dzieje, ale to wciąż jest ok. Nie chodzi o to by myśleć tylko o pracy i nic poza nią nie widzieć, ale żeby w tych nielicznych momentach, gdy trafiasz na człowieka dla którego ten świat jest obcy mieć radość z oprowadzenia go po nim. To jak z oprowadzaniem gości po swoim domu: wszędzie jest jakaś cząstka Ciebie, jakiś Twój wybór, jakaś historia. Mamy przyjemność z dzielenia się z ludźmi opowieścią o nim, ale to nie znaczy, że mamy żyć tylko domem. Są też ludzie, którym jest to obce. Dom to dla nich tylko 4 sciany. Czasem go w ogole nie mają bo żyją w drodze.

MagdaLena1111 napisał/a:

Napisałabyś, co Ty czerpiesz z pracy? Na czym polega Twoja satysfakcja, co Cię w pracy buduje i czy to nie jest w zastępstwie czegoś, bo mi tak chodzi po głowie. Jesteś w związku? Jeśli tak, to czy praca jest tylko mało znaczącym dodatkiem do związku, czy na odwrót, czy bardziej praca a potem cała reszta.

Nie jestem w związku. Ale to nie jest tak, że pracą sobie ten brak rekompensuje, bo praca, w sensie uczenie się, było dla mnie ważne jeszcze w szkole. Na czym polega moja satysfakcja z pracy? Mógłbym powiedzieć, że robię super rzeczy, o robieniu których zawsze marzyłem. Ale chyba nie to jest istotne. 10 lat temu też chętnie rozmawiałem o swojej pracy, chociaż z dzisiejszej perspektywy robiłem wtedy rzeczy totalnie nudne, do tego stopnia, że nawet wstydzę się trochę tej ówczesnej ekscytacji smile. Może za 10 lat będę się wstydził ekscytacji tym co robię teraz? Nie wiem. W każdym razie cieszę się, że przykładam rękę do tego by coś poprawić na świecie.

1,484

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:

Zdradzisz co?

Chodzi mniej więcej o to, co sam ująłeś:

W każdym razie cieszę się, że przykładam rękę do tego by coś poprawić na świecie.

To jest chyba sedno. Widzieć w tym, co się robi zawodowo coś więcej. Ale tak naprawdę ile osób pracuje w zawodzie, który przekłada się na dobro na świecie? Tylko niech nikt nie pisze, że każda praca niesie w sobie jakiś sens i przyczynia się do podnoszenia dobrostanu społeczeństwa, albo poprawy i usprawnienia czegoś na świecie ;-)

Tobie gratuluję, że czujesz swoją sprawczość w kreowaniu czegoś dobrego :-)

1,485

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Szkot napisał/a:

Trudno z Tobą rozmawiać bo wbijesz sobie coś do głowy a później doszukujesz się na siłę potwierdzenia tego.

Niczego sobie nie wbijam, odnoszę się wyłącznie do Twoich własnych stwierdzeń.

Szkot napisał/a:

Lubię moją pracę bo nigdzie nie dojeżdżam, jest przyjemna i daje mi wolność 100x większą jak sobie możesz wyobrazić

skoro najpierw piszesz, że "po pracy nie musisz robić tego co ci szef każe" to chyba z tą wolnością w pracy, a przynajmniej z jej subiektywnym poczuciem przez Ciebie jest nie tak

Szkot napisał/a:

Ale to mnie nie definiuje. Definiuje mnie np. muzyka albo piękno przyrody.

Jesteś informatykiem, więc chyba powinieneś rozumieć, że definicja jest precyzyjnym pojęciem. "Definiuje" oznacza "określa granice". Pokazuje innym czym ktoś/coś jest, a czym nie jest. Z naciskiem na słowo INNYM. Jeśli nie tworzysz muzyki, ona Cię nie definiuje, jedynie to czego słuchasz coś tam o Tobie mówi. Mnie też nie definiuje, mimo że spędziłem tysiące godzin grając na instrumentach. To jedynie dodatek do mojego życia, dla mnie bardzo istotny, ale dla innych bez większego znaczenia. Tym bardziej "piękno przyrody". Czy to, że jesteś wrażliwy na jej piękno czyni Cię w jakiś sposób bardziej unikalnym od reszty ludzi?

To co robisz zawodowo jest ciekawe i co ważniejsze, ma pewien wpływ na świat, a i o Tobie mówi dużo więcej. Brakuje Ci tylko chęci by się z tym podzielić z innymi, tak jak chciałbyś się dzielić np. zamiłowaniami muzycznymi czy czymkolwiek innym. Nie rozumiem tego trochę. Bo jeśli nie chodzi o wstyd z tego, że nie robi się tego o czym się marzyło, to czasem takie zblazowanie pokazuje coś przeciwnego - poczucie wyższości, w stylu: "rajcujecie się tym co dla mnie jest chlebem powszednim".

1,486

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale tak naprawdę ile osób pracuje w zawodzie, który przekłada się na dobro na świecie? Tylko niech nikt nie pisze, że każda praca niesie w sobie jakiś sens i przyczynia się do podnoszenia dobrostanu społeczeństwa, albo poprawy i usprawnienia czegoś na świecie ;-)

No nie każda. Sporo zawodów wiąże się z kreowaniem problemów dla świata, zamiast ich rozwiązywaniem, albo ze zwalczaniem swoich odpowiedników stojących po drugiej stronie barykady na polu walki o klienta. Dlatego mam nadzieję, że nie jesteś np. copywriterką z dynamicznej agencji reklamowej. A jeśli jesteś, to zrozumiem, skąd ten brak ekscytacji zawodem smile

1,487

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale tak naprawdę ile osób pracuje w zawodzie, który przekłada się na dobro na świecie? Tylko niech nikt nie pisze, że każda praca niesie w sobie jakiś sens i przyczynia się do podnoszenia dobrostanu społeczeństwa, albo poprawy i usprawnienia czegoś na świecie ;-)

No nie każda. Sporo zawodów wiąże się z kreowaniem problemów dla świata, zamiast ich rozwiązywaniem, albo ze zwalczaniem swoich odpowiedników stojących po drugiej stronie barykady na polu walki o klienta. Dlatego mam nadzieję, że nie jesteś np. copywriterką z dynamicznej agencji reklamowej. A jeśli jesteś, to zrozumiem, skąd ten brak ekscytacji zawodem smile

Copywriterką nie jestem, ale też nie dbam o zrównoważony rozwój świata :-D

1,488

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

Copywriterką nie jestem, ale też nie dbam o zrównoważony rozwój świata :-D

Co stoi na przeszkodzie by zacząć? Nawet w ramach obecnego zawodu?

1,489

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja.

1,490 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-28 14:46:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Copywriterką nie jestem, ale też nie dbam o zrównoważony rozwój świata :-D

Co stoi na przeszkodzie by zacząć? Nawet w ramach obecnego zawodu?

W pracy mam określony zakres obowiązków, w dodatku to branża, która bardziej zagraża niż wspiera rozwój świata a ja to muszę ładnie „maskować”. Taka sytuacja...

No i jeszcze ja Burzowego stoi na przeszkodzie ;-)

1,491

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

W pracy mam określony zakres obowiązków, w dodatku to branża, która bardziej zagraża niż wspiera rozwój świata a ja to muszę ładnie „maskować”. Taka sytuacja...

No i jeszcze ja Burzowego stoi na przeszkodzie ;-)

Hmm... nie będę pytał jak się z tym czujesz, bo na to już w sumie odpowiedziałaś.
Możesz pora by nie "maskować" a faktycznie próbować zmienić tę branżę od środka? A jeśli nie czujesz się na siłach - może po prostu zająć się czymś innym? W obu rzeczach mogę Cię psychicznie wesprzeć. A Burzowym się nie przejmuj! smile

1,492

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

No ja np. twierdzę, że praca to praca, więc z mety nie zasługuję na Twój szacunek :-P Bo moje życie nie kręci się wokół pracy i już wystarczy? A wyobraź sobie, że wiele osób, jak się dowiaduje czym się zajmuję a właściwie zajmowałam (kilka miesięcy temu zmieniłam zawód), to wpadało w zachwyt, bo im się wydawało to takie wyjątkowe, a dla mnie to po prostu praca, czyli sposób na zarabianie pieniędzy na życie, bo prawdziwe życie dla mnie zaczyna się po pracy. I nie, to nie jest tak, że nie lubię swojej pracy, bo lubię, bo zwiedziłam dzięki niej kawał świata, bo właściwie ustawiła mi ona pewne rzeczy na resztę życia, ale to dalej tylko praca.

Uważam tak samo. Jeśli temat pracy pojawia się w rozmowie i jest wstępem do ciekawszej dyskusji, to mogę to zaakceptować.
W przypadku kiedy, dziewczyna "zawiesza" się na tym jednym punkcie a później zachwyca się jaka to moja praca nie jest "fajna" etc, to mi się odechciewa bo.

1. Ocenia mnie przez to co robię co świadczy o jej krótkowzroczności.

(Kiedyś muszę przeprowadzić eksperyment i powiedzieć, że zawodowo łowie ryby wink )

2. Nie zna aspektów mojej pracy. Jej może wydać się sielanką a dla latanie w koszuli i marynarce w upały może być męczarnią.

Można rozmawiać o wszystkim, ale nie ciągle o jednym, bitch please smile

1,493 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-06-29 06:58:08)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Tycho napisał/a:

Możesz pora by nie "maskować" a faktycznie próbować zmienić tę branżę od środka? A jeśli nie czujesz się na siłach - może po prostu zająć się czymś innym? W obu rzeczach mogę Cię psychicznie wesprzeć.

Wow! Dzięki :-)
Przeceniasz mnie. Mogłabym co najwyżej stać się sygnalistą :-).
Chociaż świat już widzi konieczność zmian, tylko na naszym podwórku wciąż próbuje się czarować rzeczywistość. To samo w końcu pęknie, beze mnie, jak tylko społeczeństwo zacznie dostrzegać związki przyczynowo-skutkowe.



fuorviatos napisał/a:

Kiedyś muszę przeprowadzić eksperyment i powiedzieć, że zawodowo łowie ryby wink

Znaczy udawać rybaka :-D
Co jest nudniejsze od wędkowania (doceniam wyciszenie itp. kwestie)?
Łowienie ryb w wirtualu :-D Mój tata ma taką gierkę na tel i czasami gra - myślałam, że padnę, jak to odkryłam :-D

1,494

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MagdaLena1111 napisał/a:

Wow! Dzięki :-)
Przeceniasz mnie. Mogłabym co najwyżej stać się sygnalistą :-).
Chociaż świat już widzi konieczność zmian, tylko na naszym podwórku wciąż próbuje się czarować rzeczywistość. To samo w końcu pęknie, beze mnie, jak tylko społeczeństwo zacznie dostrzegać związki przyczynowo-skutkowe.

A zdradzisz co to jest?

1,495

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Jak grube ryby to może CBA?
Zawód wykonywany może i człowieka nie określa, ale podejście do tego co i jak robi i po co- już wiele o nim mówi.
Oczywiście nie we wszystkich aspektach, ale jak o tym opowiada wiele odkrywa.
Ale fakt są zawody które mają jakieś powszechne skojarzenia i jak już ktoś wie, jaka będzie reakcja i że będzie musiał coś prostować, udowadniać i odpowiadać na 1000 to samo pytanie- to rozumiem, że może się odniechcieć..
Sama mam złe zdanie o jednym zawodzie bo przez lata na palcach 1 ręki policzę ludzi rozwiniętych tym się parających i wiem, że moja mina nie ukryje 1 rozczarowania, choćbym nie wiem jak się starała..

Posty [ 1,431 do 1,495 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 21 22 23 24 25 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024