pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,236 do 1,300 z 8,335 ]

1,236

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

45... dostojnie wyciągam na prostej 25 wink
Ale  ja mam taki miejski rower, wygodny jak kanapa. big_smile

Mam nadzieję, że chiński licznik rowerowy za 16 złotych zamontowany na patencie mnie nie okłamuje smile
Miejski rower jest idealny właśnie dla kobiety żeby sobie tak pojezdzić na luzie, siedzi się wygodnie, pewnie jeszcze koszyczek z przodu a w środku czerwone jabłuszka, kapelusz na głowę i z uśmiechem przez miasto, tak to widzę smile

Ja bym niestety rowerka miejskiego mieć nie mógł, przy mojej jezdzie rozsypałby się po sezonie lol

Zobacz podobne tematy :

1,237

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

45... dostojnie wyciągam na prostej 25 wink
Ale  ja mam taki miejski rower, wygodny jak kanapa. big_smile

Mam nadzieję, że chiński licznik rowerowy za 16 złotych zamontowany na patencie mnie nie okłamuje smile
Miejski rower jest idealny właśnie dla kobiety żeby sobie tak pojezdzić na luzie, siedzi się wygodnie, pewnie jeszcze koszyczek z przodu a w środku czerwone jabłuszka, kapelusz na głowę i z uśmiechem przez miasto, tak to widzę smile

Ja bym niestety rowerka miejskiego mieć nie mógł, przy mojej jezdzie rozsypałby się po sezonie lol

Sigme kupiłam,  nie pamiętam modelu, pisali w necie że dobry smile
A koszyczka  nie mam. Błotniki za to musiałam kupic i światełka.
Co za czasy, takie "golasy"sprzedają.

1,238

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Sigme kupiłam,  nie pamiętam modelu, pisali w necie że dobry smile
A koszyczka  nie mam. Błotniki za to musiałam kupic i światełka.
Co za czasy, takie "golasy"sprzedają.

Szczerze mówiąc nie znam tej marki i nie wiem co to jest ale jak wąsate Janusze pisały na necie, że dobry to pewnie tak musiało być smile
No w moim tak samo, kompletnie nic nie było z akcesoriów, też musiałem skombinować błotniki, światełka, dzwoneczek, kieszenie itp.
W sumie to może i dobrze, że golasy sprzedają bo możesz sobie sama spersonalizować rower smile
Im więcej części na rowerze tym większa jego masa co za tym idzie ciężej się prowadzi.

1,239

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

Sigme kupiłam,  nie pamiętam modelu, pisali w necie że dobry smile
A koszyczka  nie mam. Błotniki za to musiałam kupic i światełka.
Co za czasy, takie "golasy"sprzedają.

Szczerze mówiąc nie znam tej marki i nie wiem co to jest ale jak wąsate Janusze pisały na necie, że dobry to pewnie tak musiało być smile
No w moim tak samo, kompletnie nic nie było z akcesoriów, też musiałem skombinować błotniki, światełka, dzwoneczek, kieszenie itp.
W sumie to może i dobrze, że golasy sprzedają bo możesz sobie sama spersonalizować rower smile
Im więcej części na rowerze tym większa jego masa co za tym idzie ciężej się prowadzi.

Dzwonek był.
Ale bildonu nie mogę zamontować,  nie ma tych dziurek na ramie.. Za późno się zorientowałam sad
Więc picie jeździ w plecaku.
Poza tym spełnia wszystkie funkcje. Miał być relaks i jest. Wysiłek fizyczny-i jest.. I miał mieć nisko ramę,  bo do miasta a temu trzeba schodzić i wchodzić i schodzić i wchodzić....

1,240

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Moim ostatnim rowerem były słynne Wigry3. Miały i dzwoneczek, i światełka, błotniki, nawet bagażnik i hamulec ręczny. No ale one socjalistyczne były tongue wink

1,241

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
SonyXperia napisał/a:

Moim ostatnim rowerem były słynne Wigry3. Miały i dzwoneczek, i światełka, błotniki, nawet bagażnik i hamulec ręczny. No ale one socjalistyczne były tongue wink

Kup sobie z przerzutkami. Ja przeżyłam swoisty szok, ale już opanowałam jazdę; )
Już nie pamiętam,  chyba go kupilam jakoś w 2014?

1,242

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
mallwusia napisał/a:

no widzisz, a trzeba było poprowadzić ten peleton big_smile big_smile big_smile Gapa!

rossanka napisał/a:

Ja akurat jeżdżę sama, także tego... smile

W takim razie zapraszam do peletonu, którego jestem organizatorem, już mamy dwie uczestniczki smile

To gdzie i kiedy? smile


Rossanko są takie mocowania do koszyczka, m.in. w decathlonie ( zapięcie uniwersalne).

1,243

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:

To gdzie i kiedy? smile

Rossanko są takie mocowania do koszyczka, m.in. w decathlonie ( zapięcie uniwersalne).

Teraz tylko się przyznaj, ze wyglądasz jak fit rowerzystki z insta wink i to Ty będziesz miała prywatny peleton lol

1,244

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
mallwusia napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
mallwusia napisał/a:

no widzisz, a trzeba było poprowadzić ten peleton big_smile big_smile big_smile Gapa!

rossanka napisał/a:

Ja akurat jeżdżę sama, także tego... smile

W takim razie zapraszam do peletonu, którego jestem organizatorem, już mamy dwie uczestniczki smile

To gdzie i kiedy? smile


Rossanko są takie mocowania do koszyczka, m.in. w decathlonie ( zapięcie uniwersalne).

Chodziło mi o bidon, nie koszyczek. smile
I zrobiło się rowerowo-sportowo big_smile
A moze i dobrze, bo siedzi sobie baba od 2013 roku i wciąż nawija o tym samym. Ale dzięki, ze ktoś to czyta smile
Przynajmniej tu mogę wyrzucić z siebie swoje myśli, a to już coś.

1,245

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Teraz pogoda idealna na wycieczki rowerowe big_smile

No i dojazd do pracy od razu przyjemniejszy.

1,246

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lucyfer666 napisał/a:

Teraz pogoda idealna na wycieczki rowerowe big_smile

No i dojazd do pracy od razu przyjemniejszy.

.. i kondycja większa, same plusy...
I miejsca do parkowania nie trzeba smile

1,247

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No ja ogólnie polecam jazdę na rowerze nawet w te gorsze miesiące, jak się jezdzi do pracy codziennie to naprawdę jest to super zdrowe ponieważ codzienny wysiłek fizyczny sprawia, że mamy ileś tam kilkadziesiąt procent mniejszych szans zachorowań na jakąś chorobę itp. smile
No ale tak czy siak rossanka widzę, że jednak jeszcze cały czas mielisz to w swojej głowie, że jesteś singielką, widać to po wypowiedziach.

1,248 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-06-08 13:14:58)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No ale tak czy siak rossanka widzę, że jednak jeszcze cały czas mielisz to w swojej głowie, że jesteś singielką, widać to po wypowiedziach.

Jak tak dalej pójdzie, to będę po 80tce i nadal będę mielić. Oj nie podoba mi się to, oj nie sad
Muszę z  tym skonczyć. Po raz nty.

1,249 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2019-06-08 13:25:26)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko

Tak tak, pisałam o mocowaniu koszyczka (uchwytu ) na bidon, a nie koszyka. Są takie specjalne mocowania, gdy w ramie nie ma otworu na śruby. Np. taki  SKS Anywhere

https://www.sbike.pl/public/cache/img/resources/private/offer/1/00009428/14292/MFAaAJhKAhAXFCgBhFhJ/300x300.jpg


Fajnie, że możecie jeździć rowerem do pracy. Ja się tylko raz wybrałam, bo mam 60 km w obie strony. Nie chce mi się tak wcześnie wstawać i wolę pojeździć do nocy po pracy.
A wątek rowerowo-sportowy byłby Rossanko całkiem fajny. Można by się kiedyś wybrać np. przejechać Wybrzeże albo Trasę Mużakowską big_smile  Byłaby wesoła grupa netkobietowa big_smile big_smile

1,250

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przykro mi ale nie skończysz z tym myśleniem bo tak działa ludzka psychika by szukać drugiej połówki, biologia i te sprawy, musiałabyś chociaż poznać jakiegoś dobrego przyjaciela smile

1,251 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-06-08 13:57:41)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Przykro mi ale nie skończysz z tym myśleniem bo tak działa ludzka psychika by szukać drugiej połówki, biologia i te sprawy, musiałabyś chociaż poznać jakiegoś dobrego przyjaciela smile

Czyli nic się nie da zrobić.
Jest też pozytywną strona, ominie mnie rozwód,  zdrady, albo wdowieństwo, albo brak poszanowania czy agresja partnera.
Może to czarny humor, ale pocieszające w jakimś stopniu.

Mallwusia - takich uchwytów nie widziałam,  coś takiego by mi odpowiadało. Tymczasem rozpływam  się w upale. smile

1,252

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Jest też pozytywną strona, ominie mnie rozwód,  zdrady, albo wdowieństwo, albo brak poszanowania czy agresja partnera.
Może to czarny humor, ale pocieszające w jakimś stopniu.

Najlepiej to nie wychodzić z domu, wtedy na pewno nikt nas nie rozjedzie na pasach samochodem smile

1,253

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, a nie zmęczyło Cię jeszcze to mielenie? Miewałam takie stany, ale na dłuższą metę, to mnie męczyło, nudziło i po prostu już mi się nie chciało.
Stworzyłam sobie na własny użytek pojęcie przekierowania emocjonalnego. To nie może być ucieczka, bo gdy uciekamy, to w gruncie rzeczy wciąż mielemy. Zwróciłam jednak uwagę, że gdy zajmuję się czymś frapującym, zajmuje mnie przedmiot zafrapowania, a nie samotność. Najlepiej, gdy jest to coś przyjemnego, fajnego, ale czasem i zwykłe plewieniei ogródka (mam coś, co od biedy ogródkiem można nazwać) bywa zbawienne.
Nie sądziłam, że niektórym taką trudność może sprawiać zadowolenie ze zwykłego życia, bo mnie się zawsze wydawało to zupełnie oczywiste, że mam frajdę z własnego szczypiorku, jazdy na rowerze, głaskania kota. Dziś nieziemsko mi dobrze we własnym domu, gdzie czuję się jak na letnisku, bo jest cieplutko i słonecznie, a ja rozwieszam pranie na dworze (kurrrde, jak pachnie! smile ), gadam z sąsiadami (tu się żyje na podwórku). Przyszedł do syna w odwiedziny kuzyn, doszedł sześciolatek z sąsiedztwa. To mi wystarcza, udany związek byłby miłym dotatkiem.

1,254

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bardzo ładnie napisane.
Ja jedynie powiedziałabym, że warto być zadowolonym z takiego życia, jakie mamy ze świadomością tego, że nie na wszystko w tym życiu mamy wpływ, czasem mimo naszych usilnych starań.

1,255

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, a nie zmęczyło Cię jeszcze to mielenie? Miewałam takie stany, ale na dłuższą metę, to mnie męczyło, nudziło i po prostu już mi się nie chciało.

Nie sądziłam, że niektórym taką trudność może sprawiać zadowolenie ze zwykłego życia, bo mnie się zawsze wydawało to zupełnie oczywiste, że mam frajdę z własnego szczypiorku, jazdy na rowerze, głaskania kota. m.

A kogo konkrotnie masz na myśli pisząc,  że niektórym trudnosc sprawia zadowolenie że zwykłego życia?

A tak, zmęczyło,  co napisałam już wielokrotnie. I mam się zamiar tego pozbyć.  Tzn tego mielenia.
Bo chęci aby z kimś być nigdy sie nie pozbęde. Chyba, żebym sobie to wmówila, że nie chce. Może da się tak zrobić,  kto wie.

1,256 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-08 22:24:35)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, nie mam najmniejszej ochoty robić jakiś personalnych wycieczek. Po prostu zaobserwowałam w wielu rozmowach, również na forum że bardzo rozpowszechnione jest oczekiwanie rzeczy wielkich, ekscytujących, a niedocenianie zwykłego życia, nie zauważanie, jaka fajna może być codzienność - również w pojedynkę albo na przykład z koleżanką.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, że brak mielenia nie musi oznaczać braku ochoty na związek. Absolutnie nie.

1,257

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Rossanko, nie mam najmniejszej ochoty robić jakiś personalnych wycieczek. Po prostu zaobserwowałam w wielu rozmowach, również na forum że bardzo rozpowszechnione jest oczekiwanie rzeczy wielkich, ekscytujących, a niedocenianie zwykłego życia, nie zauważanie, jaka fajna może być codzienność - również w pojedynkę albo na przykład z koleżanką.
Całkowicie się z Tobą zgadzam, że brak mielenia nie musi oznaczać braku ochoty na związek. Absolutnie nie.

Moim zdaniem partner, partnerka, to nie są rzeczy ekscytujące i niespotykane ale właśnie codzienność.
Co innego jakby ktoś napisał post w stylu, marzy mi się  podróż dookoła świata,  zakup rezydencji w Monako,  zostanie astronautą albo prezydentem Francji i kupno  trzech aut, każde o wartości 300 tys zl. To faktycznie są niecodzienne wymagania i marzenia (chociaż są tacy, co zostają prezydetami, lecą  w kosmos czy zwiedzają świat- fakt,  są to jednostki, ale zawsze). A jakieś tam marzenia czy potrzebę życia z kimś ma i pani sprzątaczka,  pan kolejarz czy pani gwiazda telewizji, albo nauczycielka, barman, bezrobotny,  kierowca,  pielęgniarka. .... takie potrzeby, chęci mają i 20 i 50 latkowie, wystarczy porozmawiać z ludźmi,  poczytać forum. Myślę też,  że będą i tacy, którzy posiadanie partnera przyrownają z lekarstwem na wszystko, na samotność,  niepowodzenia  ,,na wypełnienie zycia,  jakby Tylko partner miał je rozjaśnić. Błąd.
Ale są i tacy co doceniają codzienne życie,  są w jakiś sposób wdzięczni za to co mają. A mimo to, mają wciąż pragnienie by być z kimś.  Jak dobrze jednak wiecie, to nie bajka, część osób kogoś pozna, inni będą żyć samotnie. Szaleństwem jest  oczekiwanie, że ja to na pewno, ale to na pewno kiedyś  będę miała tego partnera,  a panowie partnerkę.
Myślę również,  że w tym pragnieniu  nie ma nic złego.

1,258 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-06-09 10:16:52)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A ja myślę że miłość z drugim człowiekiem jest właśnie czymś wielkim, ekscytującym wink

1,259

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
SonyXperia napisał/a:

A ja myślę że miłość z drugim człowiekiem jest właśnie czymś wielkim, ekscytującym wink

Tak, i inne sprawy, takie codzienne, zyskują przez to całkiem nowy wymiar, nowe tło, wszystko jest jakby jaśniejsze, nawet na trudności do pokonania w życiu patrzy się inaczej, problemy przestają być absolutne...
Miłość można porównać z wiarą. Nie da się kochać po coś, jak i wierzyć po coś, ale kiedy to jest, myślenie zmienia się samo.

1,260

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

A ja myślę że miłość z drugim człowiekiem jest właśnie czymś wielkim, ekscytującym wink

Tak, i inne sprawy, takie codzienne, zyskują przez to całkiem nowy wymiar, nowe tło, wszystko jest jakby jaśniejsze, nawet na trudności do pokonania w życiu patrzy się inaczej, problemy przestają być absolutne...
Miłość można porównać z wiarą. Nie da się kochać po coś, jak i wierzyć po coś, ale kiedy to jest, myślenie zmienia się samo.

Dlatego  nie krytykuje tych, którzy szukają sobie kogoś do życia i chcą być w związku.  To nic złego.
Rady zajmij się sobą,  żyj,  miej swoje życie  -co ma jedno do drugiego? Przecież każdy ma swoje życie.  Studia, prace, spotkania ze znajomymi, z rodzicami,  wyjazdy sluzbowe, chodzenie na pływalnie, albo na rolki, czy kursy zdobienia paznokci... Zwykle życie.  Typowe siedzenie 24/24 w domu - to już skrajności,  nie no takich osobach mówię.

1,261

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

A ja myślę że miłość z drugim człowiekiem jest właśnie czymś wielkim, ekscytującym wink

Tak, i inne sprawy, takie codzienne, zyskują przez to całkiem nowy wymiar, nowe tło, wszystko jest jakby jaśniejsze, nawet na trudności do pokonania w życiu patrzy się inaczej, problemy przestają być absolutne...
Miłość można porównać z wiarą. Nie da się kochać po coś, jak i wierzyć po coś, ale kiedy to jest, myślenie zmienia się samo.

Dlatego  nie krytykuje tych, którzy szukają sobie kogoś do życia i chcą być w związku.  To nic złego.
Rady zajmij się sobą,  żyj,  miej swoje życie  -co ma jedno do drugiego? Przecież każdy ma swoje życie.  Studia, prace, spotkania ze znajomymi, z rodzicami,  wyjazdy sluzbowe, chodzenie na pływalnie, albo na rolki, czy kursy zdobienia paznokci... Zwykle życie.  Typowe siedzenie 24/24 w domu - to już skrajności,  nie no takich osobach mówię.

Ja bym takie rady odbierała raczej tak, że przez skupienie myśli i emocji tylko na braku (tutaj związku) traci się dużo z tego, czym można się w życiu zająć, cieszyć, co osiągnąć poza tym.
Bo usilne chcenie też ma to do siebie, że wszystko przenika i pochłania 3/4 uwagi, nawet, gdy akurat robi się inne rzeczy.
Też należę do osób, które mają jeszcze nadzieję i chęć na zbudowanie czegoś od nowa, z tym właściwym człowiekiem, ale staram się nie czynić z tego przewodniej myśli i oddzielać próby poznawania od tak zwanej reszty życia, i tą resztą zajmować się bez szumu w tle. Nie jest to proste. Ale można nad tym popracować. Ja zresztą w ogóle muszę pracować nad koncentracją, nawet poza tym kontekstem.

1,262

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Tak, i inne sprawy, takie codzienne, zyskują przez to całkiem nowy wymiar, nowe tło, wszystko jest jakby jaśniejsze, nawet na trudności do pokonania w życiu patrzy się inaczej, problemy przestają być absolutne...
Miłość można porównać z wiarą. Nie da się kochać po coś, jak i wierzyć po coś, ale kiedy to jest, myślenie zmienia się samo.

Dlatego  nie krytykuje tych, którzy szukają sobie kogoś do życia i chcą być w związku.  To nic złego.
Rady zajmij się sobą,  żyj,  miej swoje życie  -co ma jedno do drugiego? Przecież każdy ma swoje życie.  Studia, prace, spotkania ze znajomymi, z rodzicami,  wyjazdy sluzbowe, chodzenie na pływalnie, albo na rolki, czy kursy zdobienia paznokci... Zwykle życie.  Typowe siedzenie 24/24 w domu - to już skrajności,  nie no takich osobach mówię.

Ja bym takie rady odbierała raczej tak, że przez skupienie myśli i emocji tylko na braku (tutaj związku) traci się dużo z tego, czym można się w życiu zająć, cieszyć, co osiągnąć poza tym.
Bo usilne chcenie też ma to do siebie, że wszystko przenika i pochłania 3/4 uwagi, nawet, gdy akurat robi się inne rzeczy.
Też należę do osób, które mają jeszcze nadzieję i chęć na zbudowanie czegoś od nowa, z tym właściwym człowiekiem, ale staram się nie czynić z tego przewodniej myśli i oddzielać próby poznawania od tak zwanej reszty życia, i tą resztą zajmować się bez szumu w tle. Nie jest to proste. Ale można nad tym popracować. Ja zresztą w ogóle muszę pracować nad koncentracją, nawet poza tym kontekstem.

To akurat robie cały czas.  Jednak jak nachodzi mnie faza rozmyślań,  wtedy przelewam swoje spostrzeżenia na forum. A temat jest jaki jest, więc wychodzi na to, że myślę o tym cały czas. A nie opisuje tutaj nawet ułamka mojego życia.  Z resztą prywatnie chyba nie wyglądam na samotną, bo często zdarzają się pytania o męża,  dzieci, ludzie są bardzo zdziwieni jak mówię,  że nie ma ani jednego ani drugiego.
Wczoraj oglądałam jakiś program na TVN,  zwykły mężczyzna  (w znaczeniu, że nie celebryta) przyznał się, że chciałby jeszcze poznać kobietę i się z nią zestarzec  a sam boi się,  że będzie już zawsze sam, żadnej kobiety już nie pozna, jednym słowem boi się samotności.  Utkwilo mi to w pamięci,  jakoś tak mam przekonanie, że są to głównie lęki kobiet,mną samotność,  a mezczyznom  tak bardzo ona nie przeszkadza (-oprócz brak regularnego wspolzycia). Uswiadomiłam  sobie jednocześnie,  że chyba źle oceniam mimo wszystko mężczyzn.  Tzn uważam,  że nie mają oni jakiś większych uczuć  (z wyjatkami), że nie przejmują się tak bardzo kobietami, związkami,  czy będą sami czy nie. Jak nie jedna kobieta, to druga i kolejna. Podczas, gdy kobieta przeżywa,  martwi się,  stara -facet ma na wszystko wywalone.
Tym cenniejsza jest dla mnie lektura forum, gdzie mamy paru  panów,  po których widać,  że uczucia jednak mają,  są wrażliwi,  kochający i  są wartościowymi ludźmi. Niby to wszystko wiedziałam,  ale jak tak patrzę w otoczeniu,  to trudno te cechy zauważyć.  Faceci wydają się całkiem pozbawieni uczuć i nastawieni na luźne znajomości.  A szkoda.

1,263

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Niektórzy faceci mają ,,wywalone" bo podświadomie wiedzą, że mogą spłodzić potomka nawet w wieku +60
U kobiety jest niestety inny mechanizm, jest większy nacisk biologiczny na drugą osobę itp.
I w 100% zgadzam się z tym, że kobiety gorzej znoszą samotność od mężczyzn bo chłop to chłop zawsze gdzieś sobie poradzi, zaś kobieta bardzo mocno to odczuwa, zwłaszcza jak koleżanki rodzą dzieci, zabierają do przedszkola, opowiadają jakie są szczęśliwe itp.

1,264 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-06-09 12:11:58)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:

Dlatego  nie krytykuje tych, którzy szukają sobie kogoś do życia i chcą być w związku.  To nic złego.
Rady zajmij się sobą,  żyj,  miej swoje życie  -co ma jedno do drugiego? Przecież każdy ma swoje życie.  Studia, prace, spotkania ze znajomymi, z rodzicami,  wyjazdy sluzbowe, chodzenie na pływalnie, albo na rolki, czy kursy zdobienia paznokci... Zwykle życie.  Typowe siedzenie 24/24 w domu - to już skrajności,  nie no takich osobach mówię.

Ja bym takie rady odbierała raczej tak, że przez skupienie myśli i emocji tylko na braku (tutaj związku) traci się dużo z tego, czym można się w życiu zająć, cieszyć, co osiągnąć poza tym.
Bo usilne chcenie też ma to do siebie, że wszystko przenika i pochłania 3/4 uwagi, nawet, gdy akurat robi się inne rzeczy.
Też należę do osób, które mają jeszcze nadzieję i chęć na zbudowanie czegoś od nowa, z tym właściwym człowiekiem, ale staram się nie czynić z tego przewodniej myśli i oddzielać próby poznawania od tak zwanej reszty życia, i tą resztą zajmować się bez szumu w tle. Nie jest to proste. Ale można nad tym popracować. Ja zresztą w ogóle muszę pracować nad koncentracją, nawet poza tym kontekstem.

To akurat robie cały czas.  Jednak jak nachodzi mnie faza rozmyślań,  wtedy przelewam swoje spostrzeżenia na forum. A temat jest jaki jest, więc wychodzi na to, że myślę o tym cały czas. A nie opisuje tutaj nawet ułamka mojego życia.  Z resztą prywatnie chyba nie wyglądam na samotną, bo często zdarzają się pytania o męża,  dzieci, ludzie są bardzo zdziwieni jak mówię,  że nie ma ani jednego ani drugiego.
Wczoraj oglądałam jakiś program na TVN,  zwykły mężczyzna  (w znaczeniu, że nie celebryta) przyznał się, że chciałby jeszcze poznać kobietę i się z nią zestarzec  a sam boi się,  że będzie już zawsze sam, żadnej kobiety już nie pozna, jednym słowem boi się samotności.  Utkwilo mi to w pamięci,  jakoś tak mam przekonanie, że są to głównie lęki kobiet,mną samotność,  a mezczyznom  tak bardzo ona nie przeszkadza (-oprócz brak regularnego wspolzycia). Uswiadomiłam  sobie jednocześnie,  że chyba źle oceniam mimo wszystko mężczyzn.  Tzn uważam,  że nie mają oni jakiś większych uczuć  (z wyjatkami), że nie przejmują się tak bardzo kobietami, związkami,  czy będą sami czy nie. Jak nie jedna kobieta, to druga i kolejna. Podczas, gdy kobieta przeżywa,  martwi się,  stara -facet ma na wszystko wywalone.
Tym cenniejsza jest dla mnie lektura forum, gdzie mamy paru  panów,  po których widać,  że uczucia jednak mają,  są wrażliwi,  kochający i  są wartościowymi ludźmi. Niby to wszystko wiedziałam,  ale jak tak patrzę w otoczeniu,  to trudno te cechy zauważyć.  Faceci wydają się całkiem pozbawieni uczuć i nastawieni na luźne znajomości.  A szkoda.

Wiesz, ja mam wrażenie, że te potrzeby męskie mocno zmieniają się z wiekiem, im dalej, tym trudniej spotkać kogoś, kto ma tak zwane wyższe potrzeby w relacji z drugą osobą, wykraczające poza możliwość regularnego seksu i tego, że ktoś (kobieta) ogarnie im dom i obiadki.
Ale przede wszystkim seks. Dla wielu samotność to tylko brak seksu, chociaż w różne słowa to będzie ubierane.
Jeśli szuka się faceta, który w związku będzie przede wszystkim przyjacielem, to niestety szanse na to dramatycznie majeją z wiekiem. Ci młodsi częściej mają ten typ wrażliwości, o który nam chyba chodzi.
Kiedy poznaję równolatka, to najczęściej b. szybko pojawia się myśl: o matko i córko, znowu to samo...

Edit: tak, na forum są tacy wrażliwi, refleksyjni i uczuciowi panowie, wiedzący na czym polega więź z kobietą i w ogóle drugim człowiekiem. Ale jak ich spotkać w realnym świecie i w dodatku nie zajętych, to nie wiem.

1,265

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Hmmm, Rossanko zwróciłaś mi uwagę i przyłapałaś na pewnym myślowym stereotypie. Zawsze gdy czytam o braku partnera, miłości, czytam skargi, że życie jest szare, puste, nijakie. I to mi się kojarzy z potrzebą ekscytacji. A przecież, jak zauważyłać i jak również uważam, niekoniecznie o ekscytację chodzi. Sama marząc o związku, marzę bardziej o zwykłym, normalnym życiu dzielonym z kimś, kogo darzy się ciepłem, życzliwością, do kogo chcę się przytulić i być z nim blisko, niż o jakichś szalonych namiętnościach. Te po toksycznym i burzliwym małżeństwie wcale mi się dobrze nie kojarzą. Chcę czuć ciepło, spokój, zadowolenie  i radość.
Udało mi się jednak osiągnąć ten ogromnie dla mnie pozytywny stan i komfort psychiczny, że nie potrzeba mi związku, by czuć radość, spokój i zadowolenie, a nawet szczęście, gdy na przykład dzisiaj poderwało mnie bladym świtem i w otwartym szeroko oknie słuchałam pierwszych ptaków. Związek to będzie po prostu jescze jedna radość. Dobry związek oczywiście.
Wiele lat w życiu przeszłam w pojedynkę, może dlatego dosyć szybko i stosunkowo łatwo (podkreślam: stosunkowo, bo to łatwe wcale nie było) przystosowałam się do samotności po rozstaniu z mężem. Zachwycała mnie odzyskana wolność i nadal zachwyca, choć wcale się nie zarzekam, że nikogo nie chcę.
Zgadzam się z Niepodobną, że oprócz sfery związkowej istnieje jeszcze cała reszta życia. Przebogata i fascynująca.

1,266

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Ja bym takie rady odbierała raczej tak, że przez skupienie myśli i emocji tylko na braku (tutaj związku) traci się dużo z tego, czym można się w życiu zająć, cieszyć, co osiągnąć poza tym.
Bo usilne chcenie też ma to do siebie, że wszystko przenika i pochłania 3/4 uwagi, nawet, gdy akurat robi się inne rzeczy.
Też należę do osób, które mają jeszcze nadzieję i chęć na zbudowanie czegoś od nowa, z tym właściwym człowiekiem, ale staram się nie czynić z tego przewodniej myśli i oddzielać próby poznawania od tak zwanej reszty życia, i tą resztą zajmować się bez szumu w tle. Nie jest to proste. Ale można nad tym popracować. Ja zresztą w ogóle muszę pracować nad koncentracją, nawet poza tym kontekstem.

To akurat robie cały czas.  Jednak jak nachodzi mnie faza rozmyślań,  wtedy przelewam swoje spostrzeżenia na forum. A temat jest jaki jest, więc wychodzi na to, że myślę o tym cały czas. A nie opisuje tutaj nawet ułamka mojego życia.  Z resztą prywatnie chyba nie wyglądam na samotną, bo często zdarzają się pytania o męża,  dzieci, ludzie są bardzo zdziwieni jak mówię,  że nie ma ani jednego ani drugiego.
Wczoraj oglądałam jakiś program na TVN,  zwykły mężczyzna  (w znaczeniu, że nie celebryta) przyznał się, że chciałby jeszcze poznać kobietę i się z nią zestarzec  a sam boi się,  że będzie już zawsze sam, żadnej kobiety już nie pozna, jednym słowem boi się samotności.  Utkwilo mi to w pamięci,  jakoś tak mam przekonanie, że są to głównie lęki kobiet,mną samotność,  a mezczyznom  tak bardzo ona nie przeszkadza (-oprócz brak regularnego wspolzycia). Uswiadomiłam  sobie jednocześnie,  że chyba źle oceniam mimo wszystko mężczyzn.  Tzn uważam,  że nie mają oni jakiś większych uczuć  (z wyjatkami), że nie przejmują się tak bardzo kobietami, związkami,  czy będą sami czy nie. Jak nie jedna kobieta, to druga i kolejna. Podczas, gdy kobieta przeżywa,  martwi się,  stara -facet ma na wszystko wywalone.
Tym cenniejsza jest dla mnie lektura forum, gdzie mamy paru  panów,  po których widać,  że uczucia jednak mają,  są wrażliwi,  kochający i  są wartościowymi ludźmi. Niby to wszystko wiedziałam,  ale jak tak patrzę w otoczeniu,  to trudno te cechy zauważyć.  Faceci wydają się całkiem pozbawieni uczuć i nastawieni na luźne znajomości.  A szkoda.

Wiesz, ja mam wrażenie, że te potrzeby męskie mocno zmieniają się z wiekiem, im dalej, tym trudniej spotkać kogoś, kto ma tak zwane wyższe potrzeby w relacji z drugą osobą, wykraczające poza możliwość regularnego seksu i tego, że ktoś (kobieta) ogarnie im dom i obiadki.
Ale przede wszystkim seks. Dla wielu samotność to tylko brak seksu, chociaż w różne słowa to będzie ubierane.
Jeśli szuka się faceta, który w związku będzie przede wszystkim przyjacielem, to niestety szanse na to dramatycznie majeją z wiekiem. Ci młodsi częściej mają ten typ wrażliwości, o który nam chyba chodzi.
Kiedy poznaję równolatka, to najczęściej b. szybko pojawia się myśl: o matko i córko, znowu to samo...

Mam nadzieje, ze nie. Ten mężczyzna z wywiadu był koło 40 ki,  nie był więc mlodzikiem.
A z resztą,  tak tu tylko sobie teoretyzuje, wychodzi na to, że w każdej rodzinie musi być jedna stara panna, nie ma bata, to muszę być ja;)
Coś mi się zdaje, że nigdy nie pozbęde się chceci bycia z kimś,  ale mogę się pogodzić  (przynajmniej ostro nad tym pracuje), że nie wszyscy będą z kimś,  część populacji będzie sama, cóż,  padło na mnie.
W kółko o tym tu piszą na forum, aż się zloszcze sama na siebie, że ta sprawa tak mi zajmuje głowę.  Nie podoba mi się to nic a nic.
Ale trochę mi szkoda, że tak wyszło.

1,267

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Udało mi się jednak osiągnąć ten ogromnie dla mnie pozytywny stan i komfort psychiczny, że nie potrzeba mi związku, by czuć radość, spokój i zadowolenie, a nawet szczęście, gdy na przykład dzisiaj poderwało mnie bladym świtem i w otwartym szeroko oknie słuchałam pierwszych ptaków. Związek to będzie po prostu jescze jedna radość. Dobry związek oczywiście.
a.

To witaj w klubie. Bo tez związek,  facet, mężczyzna,  parter,  zwał jak zwał,  nie jest mi już od jakiegoś czasu potrzebny do wypełnienia pustki (której nie ma),  odczuwania zadowolenia z życia,  i dania szczescia. A mimo tego jeśli by sie ktoś sensowny znalazł,  plus efekt wow na poziomie fizycznym, nie powiem nie, a wręcz przeciwnie.
Sama mogę dużo oferować  (przynajmniej mam taką nadzieje).

1,268

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A moje obserwacje mówią mi, że to mężczyźni gorzej znoszą samotność. Znacznie szybciej wchodzą w nowe znajomości, poznają nowe kobiety. A kobiety często po rozwodach czy owdowieniu są same kilkanaście, kilkadziesiąt lat, a nawet do końca życia.

1,269

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Udało mi się jednak osiągnąć ten ogromnie dla mnie pozytywny stan i komfort psychiczny, że nie potrzeba mi związku, by czuć radość, spokój i zadowolenie, a nawet szczęście, gdy na przykład dzisiaj poderwało mnie bladym świtem i w otwartym szeroko oknie słuchałam pierwszych ptaków. Związek to będzie po prostu jescze jedna radość. Dobry związek oczywiście.
a.

To witaj w klubie. Bo tez związek,  facet, mężczyzna,  parter,  zwał jak zwał,  nie jest mi już od jakiegoś czasu potrzebny do wypełnienia pustki (której nie ma),  odczuwania zadowolenia z życia,  i dania szczescia. A mimo tego jeśli by sie ktoś sensowny znalazł,  plus efekt wow na poziomie fizycznym, nie powiem nie, a wręcz przeciwnie.
Sama mogę dużo oferować  (przynajmniej mam taką nadzieje).

Zawsze miałam duże wątpliwości na temat tego, co mogę zaoferować jako kobieta, ale podobno mogę, moja wiara w to wzrosła w ostatnich latach, bo otworzyłam się na pozytywne komunikaty od otoczenia i oczywiście panów. Podobam się niejednemu, jestem lubiana, mówią mi, że fajna. Szkopuł tylko w rozbieżności oczekiwań, jeszcze nie trafiłam na "swego".

1,270 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-06-09 12:30:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Udało mi się jednak osiągnąć ten ogromnie dla mnie pozytywny stan i komfort psychiczny, że nie potrzeba mi związku, by czuć radość, spokój i zadowolenie, a nawet szczęście, gdy na przykład dzisiaj poderwało mnie bladym świtem i w otwartym szeroko oknie słuchałam pierwszych ptaków. Związek to będzie po prostu jescze jedna radość. Dobry związek oczywiście.
a.

To witaj w klubie. Bo tez związek,  facet, mężczyzna,  parter,  zwał jak zwał,  nie jest mi już od jakiegoś czasu potrzebny do wypełnienia pustki (której nie ma),  odczuwania zadowolenia z życia,  i dania szczescia. A mimo tego jeśli by sie ktoś sensowny znalazł,  plus efekt wow na poziomie fizycznym, nie powiem nie, a wręcz przeciwnie.
Sama mogę dużo oferować  (przynajmniej mam taką nadzieje).

Zawsze miałam duże wątpliwości na temat tego, co mogę zaoferować jako kobieta, ale podobno mogę, moja wiara w to wzrosła w ostatnich latach, bo otworzyłam się na pozytywne komunikaty od otoczenia i oczywiście panów. Podobam się niejednemu, jestem lubiana, mówią mi, że fajna. Szkopuł tylko w rozbieżności oczekiwań, jeszcze nie trafiłam na "swego".

W tym "zaoferowac" nie chodziło mi o oferte np urody,  pracowitosci czy prowadzenia domu, ale o to, że też mogę się kimś opiekować,  dbać o kogos, wspierać,  darzyc uczuciem, a nie tylko brać,  jak takie puste naczynie, które tylko czeka jak je ktoś napełni. Kiedyś tego nie rozumiałam,  co więcej czułam się jak (może bardziej obrazowo) jak pusta szklanka, która blaga aby ktoś nadal jej wody. Teraz moja szklanka, mam wrażenie, że jest pełna,  nawet się z niej wylewa, mogę się z kimś podzielić.
Zmieniła mi się perspektywa chęci bycia z kimś.

1,271

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rozmawiałam kiedyś z Panem Pomocnikiem. Powiedział mi jakiś komplement, więc zapytałam: "Gdzie wy wszyscy (faceci) byliście 20 lat temu? Jakoś wtedy nie słyszałam tylu wyrazów uznania." A on mi na to, że 20 lat temu liczyło się coś innego, ciało, seks, a teraz szuka się czegoś więcej. No więc... smile

1,272 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-09 12:55:14)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

W tym "zaoferowac" nie chodziło mi o oferte np urody,  pracowitosci czy prowadzenia domu, ale o to, że też mogę się kimś opiekować,  dbać o kogos, wspierać,  darzyc uczuciem, a nie tylko brać,  jak takie puste naczynie, które tylko czeka jak je ktoś napełni. Kiedyś tego nie rozumiałam,  co więcej czułam się jak (może bardziej obrazowo) jak pusta szklanka, która blaga aby ktoś nadal jej wody. Teraz moja szklanka, mam wrażenie, że jest pełna,  nawet się z niej wylewa, mogę się z kimś podzielić.
Zmieniła mi się perspektywa chęci bycia z kimś.

Ta "oferta" to bardzo ciekawy temat. Miałam nawet ochotę zapytać Cię, co masz do zaoferowania potencjalnemu partnerowi.
Myśląc o tym dochodzę do wniosku, że czasami za mało się doceniamy.
Ja mam dużo radości życia, spontaniczność, poczucie humoru. Jestem zdrowo i pozytywnie "szurnięta" i lubię to w sobie. Jestem ponoć mądra, a już na pewno chce mi się myśleć. Mam empatię. Mam życzliwość, uczynność, z przyjemnością pomagam innym, lubię ludzi. Jestem wierna w związku i mam swoje zasady. Mam swoje zdanie. Jestem niezależna i nie duszę partnera ani się na nim nie uwieszam. Przyjaciółka mówi, że można ze mną konie kraść. Mam zainteresowania, którymi chętnie się podzielę. Jestem mądrzejsza o dawne doświadczenia i wiele się nauczyłam o sobie oraz innych. Poza tym nieźle gotuję i nie terroryzuję domowników sprzątaniem wink Kocham dzieci, przyrodę i zwierzęta. I życie.
Wady też mam, oczywiście (na przykład bywam śmierdzącym leniem i odkładam wszystko na później, nienawidzę sprzątania, jestem potwornie roztargniona, bardzo zmienna emocjonalnie itd. wink ) ale nie o nich teraz mowa.

1,273

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Edit: tak, na forum są tacy wrażliwi, refleksyjni i uczuciowi panowie, wiedzący na czym polega więź z kobietą i w ogóle drugim człowiekiem. Ale jak ich spotkać w realnym świecie i w dodatku nie zajętych, to nie wiem.

Skoro są na forum, to są i w realnym życiu, przecież stamtąd tutaj przybyli smile
Jak ich spotkać? Rozmawiać smile Nie o d...e Marynie, ale o tym, co naprawdę nas obchodzi. I widzieć w sobie ludzi, a nie tylko płeć, czy rasę, czy zawód. Rozmawianie z facetami nie przychodzi mi z taką łatwością jak z momi żeńskimi pobratymczyniami, mam stare urazy, ale warto i jeszcze raz warto rozmawiać. Zawsze pod jakimś pretekstem można zejść na te wszystkie poruszające i ważne tematy. Wciąż się tego uczę.

1,274

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Edit: tak, na forum są tacy wrażliwi, refleksyjni i uczuciowi panowie, wiedzący na czym polega więź z kobietą i w ogóle drugim człowiekiem. Ale jak ich spotkać w realnym świecie i w dodatku nie zajętych, to nie wiem.

Skoro są na forum, to są i w realnym życiu, przecież stamtąd tutaj przybyli smile
Jak ich spotkać? Rozmawiać smile Nie o d...e Marynie, ale o tym, co naprawdę nas obchodzi. I widzieć w sobie ludzi, a nie tylko płeć, czy rasę, czy zawód. Rozmawianie z facetami nie przychodzi mi z taką łatwością jak z momi żeńskimi pobratymczyniami, mam stare urazy, ale warto i jeszcze raz warto rozmawiać. Zawsze pod jakimś pretekstem można zejść na te wszystkie poruszające i ważne tematy. Wciąż się tego uczę.

To nie mój cytat. wink

1,275

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

witam.
Mam 36 lat i juz dosyć bycia samej.Było parę znajomości ,albo ktoś mnie odrzucal,albo ja kogos i tak mijały lata.W końcu pojawił się Ktoś, byłam pewna,ze to już To,niestety po kilku latach sie skończyło.Jak stwierdził,nie ma juz między nami iskry.Bardzo to przezylam.
Aby nie przedłużać,chciałam się wyzalic,ze mi źle,szukam ,szukam i nic.Mówi się,ze miłości się nie szuka,ale tonie prawda,bo jak się tylko siedzi i czeka to nic samo nie przyjdzie.Z drugiej strony,jak się usilnie za czymś goni,to tez się tego nie osiąga.Błędne kolo.Męcze się bardzo.
A ze juz mam swoje lata,to chyba jestem zmuszona dacsobie juz spokój.
Jak miałam 20lat w zyciu bym nie powiedziała,ze tak to się s kończy,


Tak to jest a życie tak szybko ucieka.

1,276

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Edit: tak, na forum są tacy wrażliwi, refleksyjni i uczuciowi panowie, wiedzący na czym polega więź z kobietą i w ogóle drugim człowiekiem. Ale jak ich spotkać w realnym świecie i w dodatku nie zajętych, to nie wiem.

Skoro są na forum, to są i w realnym życiu, przecież stamtąd tutaj przybyli smile
Jak ich spotkać? Rozmawiać smile Nie o d...e Marynie, ale o tym, co naprawdę nas obchodzi. I widzieć w sobie ludzi, a nie tylko płeć, czy rasę, czy zawód. Rozmawianie z facetami nie przychodzi mi z taką łatwością jak z momi żeńskimi pobratymczyniami, mam stare urazy, ale warto i jeszcze raz warto rozmawiać. Zawsze pod jakimś pretekstem można zejść na te wszystkie poruszające i ważne tematy. Wciąż się tego uczę.

To nie mój cytat. wink

Przepraszam, to Niepodobna smile
Dla mnie faceci to też ludzie. Inni trochę od nas, kobiet, ale czujący i myślący. A pustaki zdarzają się po obu stronach barykady wink

1,277

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja w lipcu będę miał 35 lol

Przejmę temat wink

Wolę być sam niż z byle kim tongue Chociaż tych byle kich już się kilka przerobiło lol

1,278

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Harvey napisał/a:

Ja w lipcu będę miał 35 lol

Przejmę temat wink

Wolę być sam niż z byle kim tongue Chociaż tych byle kich już się kilka przerobiło lol

Ale zdajesz sobie sprawę,  że wtedy nikogo nie poznasz?  Ten temat nie ma happy endu big_smile

1,279

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

1,280

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Żadna tragedia. Jestem zadowolona ze swojego towarzystwa. Fajnie też byłoby być z mężczyzną. Ale jak nie ma to nie ma.
smile

1,281

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Żadna tragedia. Jestem zadowolona ze swojego towarzystwa. Fajnie też byłoby być z mężczyzną. Ale jak nie ma to nie ma.
smile


Amen. smile smile smile

1,282

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Na wieki wieków

1,283 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-06-15 17:06:30)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Żadna tragedia. Jestem zadowolona ze swojego towarzystwa. Fajnie też byłoby być z mężczyzną. Ale jak nie ma to nie ma.
smile

Może należało by obniżyć trochę wymagania. Życie za szybko ucieka. Dzieci, jeżeli są to dorosną i odejdą na swoje. Rodzice też nie będą żyć wiecznie. Człowiek zostanie całkiem sam.

1,284

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Nie jest to tragedia. Ale potrzeba bycia dla kogoś ważnym, rozumianym, potrzeba afirmacji (akceptacja to za mało), uczuć, przyjaźni w związku, bliskości, dzielenia z drugim człowiekiem myśli, wrażeń, codziennego dnia, choć niekoniecznie musi to być 24 na dobę (to nawet niezdrowe) - jest takim aspektem naszej psychiki, którego nie da się wyprzeć. Nie da się tego zastąpić innymi elementami, czy aktywnościami, z których można być nawet jak najszczerzej zadowolonym... To inne poziomy. Jest jakaś grupa ludzi, którym naprawdę dobrze bez partnera, ale to mniejszość.
Nie sztuka jednak znaleźć 'kogoś', a tym bardziej seks, jeśli komuś zależy głównie na tym, bo chodzi o to, żeby wszystko co ważne, zagrało. Uważam, że osoby które mają kolejność ustawioną tak, że najpierw wszystko musi zagrać, a dopiero gdy gra, jest sens bliskości fizycznej - spotkanie partnera mają mocno utrudnione. Będę się powtarzać, ale to jest łatwe do zrealizowania tylko w młodym wieku. W trochę starszym, gdy się nie uznaje półśrodków, ani nie szuka przygód, szanse są niewielkie.

1,285

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
rossanka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Żadna tragedia. Jestem zadowolona ze swojego towarzystwa. Fajnie też byłoby być z mężczyzną. Ale jak nie ma to nie ma.
smile

Może należało by obniżyć trochę wymagania. Życie za szybko ucieka. Dzieci, jeżeli są to dorosną i odejdą na swoje. Rodzice też nie będą żyć wiecznie. Człowiek zostanie całkiem sam.

Kolego, a może należało najpierw przeczytać cały wątek, zanim udzieliłeś odpowiedzi?
Co to znaczy "obniżyć trochę wymagania"?

Jeżeli ktoś ma dane wymagania to niech ma i niech z nich nie rezygnuje, bo prędzej czy później pod wpływem frustracji czy czegoś innego będzie się wypominało partnerowi.
A poza tym śmieszą mnie te całe wymagania, bo uwierz, czasem zakochujemy się w człowieku, który nie spełnia tych wymagań.

Serio nie rozumiem po co ciągle gada/pisze się o wymaganiach.

1,286

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
niepodobna napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Kurczę, a czy to taka tragedia być singlem? Już dawno ustaliliśmy że większość ludzi by chciała, ale nadając tak ogromne znaczenie związkom, sami skazujemy się na cierpienie.

Nie jest to tragedia. Ale potrzeba bycia dla kogoś ważnym, rozumianym, potrzeba afirmacji (akceptacja to za mało), uczuć, przyjaźni w związku, bliskości, dzielenia z drugim człowiekiem myśli, wrażeń, codziennego dnia, choć niekoniecznie musi to być 24 na dobę (to nawet niezdrowe) - jest takim aspektem naszej psychiki, którego nie da się wyprzeć. Nie da się tego zastąpić innymi elementami, czy aktywnościami, z których można być nawet jak najszczerzej zadowolonym... To inne poziomy. Jest jakaś grupa ludzi, którym naprawdę dobrze bez partnera, ale to mniejszość.
Nie sztuka jednak znaleźć 'kogoś', a tym bardziej seks, jeśli komuś zależy głównie na tym, bo chodzi o to, żeby wszystko co ważne, zagrało. Uważam, że osoby które mają kolejność ustawioną tak, że najpierw wszystko musi zagrać, a dopiero gdy gra, jest sens bliskości fizycznej - spotkanie partnera mają mocno utrudnione. Będę się powtarzać, ale to jest łatwe do zrealizowania tylko w młodym wieku. W trochę starszym, gdy się nie uznaje półśrodków, ani nie szuka przygód, szanse są niewielkie.

Bardzo ładnie i trafnie napisane, tego się nie da zastąpić, bo wszystko inne to będzie tylko namiastka, erzac.
Ponadto bez partnera nie można zrealizować wielu elementarnych dla człowieka potrzeb.

1,287

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Krejzolka82 napisał/a:
Peter4x napisał/a:
rossanka napisał/a:

Żadna tragedia. Jestem zadowolona ze swojego towarzystwa. Fajnie też byłoby być z mężczyzną. Ale jak nie ma to nie ma.
smile

Może należało by obniżyć trochę wymagania. Życie za szybko ucieka. Dzieci, jeżeli są to dorosną i odejdą na swoje. Rodzice też nie będą żyć wiecznie. Człowiek zostanie całkiem sam.

Kolego, a może należało najpierw przeczytać cały wątek, zanim udzieliłeś odpowiedzi?
Co to znaczy "obniżyć trochę wymagania"?

Jeżeli ktoś ma dane wymagania to niech ma i niech z nich nie rezygnuje, bo prędzej czy później pod wpływem frustracji czy czegoś innego będzie się wypominało partnerowi.
A poza tym śmieszą mnie te całe wymagania, bo uwierz, czasem zakochujemy się w człowieku, który nie spełnia tych wymagań.

Serio nie rozumiem po co ciągle gada/pisze się o wymaganiach.

Wątek za długi do przeczytania, ale kilka miesięcy temu przeczytałem dość dużą część.

Ok, może "wymagania" było zbyt ogólnym sformuowaniem. Nie chodziło o wymagania materialne, czy finansowe, typu zarobki partnera itp. Generalnie, osobom po 40-tce trundo zaakceptować niektóre rzeczy, które jeszcze 20 lat wcześniej nie stanowiły by problemu. Ktoś tu dobrze napisał że w tym wieku nie uznaje się półśrodków, raczej nie szuka przygód. Ja bym jeszcze dodał że jeżeli jesteśy przyzwyczjeni do pewnych standardów to trudbo nam z nich zrezygnować. Jeżeli dodamy do tego że jeszcze charaktery i zainteresowania muszą być kompatybilne to szanse są równe zero, o ile nie zrezygnujemy z czegoś np wspólnych zainteresowań.

1,288

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:
Peter4x napisał/a:

Może należało by obniżyć trochę wymagania. Życie za szybko ucieka. Dzieci, jeżeli są to dorosną i odejdą na swoje. Rodzice też nie będą żyć wiecznie. Człowiek zostanie całkiem sam.

Kolego, a może należało najpierw przeczytać cały wątek, zanim udzieliłeś odpowiedzi?
Co to znaczy "obniżyć trochę wymagania"?

Jeżeli ktoś ma dane wymagania to niech ma i niech z nich nie rezygnuje, bo prędzej czy później pod wpływem frustracji czy czegoś innego będzie się wypominało partnerowi.
A poza tym śmieszą mnie te całe wymagania, bo uwierz, czasem zakochujemy się w człowieku, który nie spełnia tych wymagań.

Serio nie rozumiem po co ciągle gada/pisze się o wymaganiach.

Wątek za długi do przeczytania, ale kilka miesięcy temu przeczytałem dość dużą część.

Ok, może "wymagania" było zbyt ogólnym sformuowaniem. Nie chodziło o wymagania materialne, czy finansowe, typu zarobki partnera itp. Generalnie, osobom po 40-tce trundo zaakceptować niektóre rzeczy, które jeszcze 20 lat wcześniej nie stanowiły by problemu. Ktoś tu dobrze napisał że w tym wieku nie uznaje się półśrodków, raczej nie szuka przygód. Ja bym jeszcze dodał że jeżeli jesteśy przyzwyczjeni do pewnych standardów to trudbo nam z nich zrezygnować. Jeżeli dodamy do tego że jeszcze charaktery i zainteresowania muszą być kompatybilne to szanse są równe zero, o ile nie zrezygnujemy z czegoś np wspólnych zainteresowań.

No to dlaczego napisałeś, że Ross powinna obniżyć wymagania?

1,289 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-06-15 18:20:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:
Peter4x napisał/a:

Może należało by obniżyć trochę wymagania. Życie za szybko ucieka. Dzieci, jeżeli są to dorosną i odejdą na swoje. Rodzice też nie będą żyć wiecznie. Człowiek zostanie całkiem sam.

Kolego, a może należało najpierw przeczytać cały wątek, zanim udzieliłeś odpowiedzi?
Co to znaczy "obniżyć trochę wymagania"?

Jeżeli ktoś ma dane wymagania to niech ma i niech z nich nie rezygnuje, bo prędzej czy później pod wpływem frustracji czy czegoś innego będzie się wypominało partnerowi.
A poza tym śmieszą mnie te całe wymagania, bo uwierz, czasem zakochujemy się w człowieku, który nie spełnia tych wymagań.

Serio nie rozumiem po co ciągle gada/pisze się o wymaganiach.

Wątek za długi do przeczytania, ale kilka miesięcy temu przeczytałem dość dużą część.

Ok, może "wymagania" było zbyt ogólnym sformuowaniem. Nie chodziło o wymagania materialne, czy finansowe, typu zarobki partnera itp. Generalnie, osobom po 40-tce trundo zaakceptować niektóre rzeczy, które jeszcze 20 lat wcześniej nie stanowiły by problemu. Ktoś tu dobrze napisał że w tym wieku nie uznaje się półśrodków, raczej nie szuka przygód. Ja bym jeszcze dodał że jeżeli jesteśy przyzwyczjeni do pewnych standardów to trudbo nam z nich zrezygnować. Jeżeli dodamy do tego że jeszcze charaktery i zainteresowania muszą być kompatybilne to szanse są równe zero, o ile nie zrezygnujemy z czegoś np wspólnych zainteresowań.

Mnie się wydaje, że jest właśnie zupełnie inaczej. To właśnie po 40 człowiek jest w stanie zaakceptować pewne rzecz, które 20 lat wcześniej były dla niego nie do przeskoczenia. I nie chodzi o to słynne już "obniżenie wymagań" lecz o większą tolerancję wobec zachowań, sytuacji. Ewentualnie zmieniają się priorytety. Oczywiście problem może być wtedy kiedy czterdziestolatka/czterdziestolatek ma infantylne marzenia i oczekiwania dwudziestolatki/tka typu pierwsza wielka miłość, biała suknia i zero przeszłości wybranki/a.

1,290

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Krejzolka82 napisał/a:
Peter4x napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Kolego, a może należało najpierw przeczytać cały wątek, zanim udzieliłeś odpowiedzi?
Co to znaczy "obniżyć trochę wymagania"?

Jeżeli ktoś ma dane wymagania to niech ma i niech z nich nie rezygnuje, bo prędzej czy później pod wpływem frustracji czy czegoś innego będzie się wypominało partnerowi.
A poza tym śmieszą mnie te całe wymagania, bo uwierz, czasem zakochujemy się w człowieku, który nie spełnia tych wymagań.

Serio nie rozumiem po co ciągle gada/pisze się o wymaganiach.

Wątek za długi do przeczytania, ale kilka miesięcy temu przeczytałem dość dużą część.

Ok, może "wymagania" było zbyt ogólnym sformuowaniem. Nie chodziło o wymagania materialne, czy finansowe, typu zarobki partnera itp. Generalnie, osobom po 40-tce trundo zaakceptować niektóre rzeczy, które jeszcze 20 lat wcześniej nie stanowiły by problemu. Ktoś tu dobrze napisał że w tym wieku nie uznaje się półśrodków, raczej nie szuka przygód. Ja bym jeszcze dodał że jeżeli jesteśy przyzwyczjeni do pewnych standardów to trudbo nam z nich zrezygnować. Jeżeli dodamy do tego że jeszcze charaktery i zainteresowania muszą być kompatybilne to szanse są równe zero, o ile nie zrezygnujemy z czegoś np wspólnych zainteresowań.

No to dlaczego napisałeś, że Ross powinna obniżyć wymagania?

Wydaje mi się że źle nie napisałem. Jednak mogłem sprecyzować o jakie wymagania chodzi. W poprzednim poście podałem jako przykład zainteresowania. Ale równie dobrze może chodzić o wygląd fizyczny, typ charakteru, itp.

Dodatkowo uważam że trzeba się w pewnym stopniu poświęcić aby zdobyć szczerą sympatię drugiej osoby. Np. nienawidzę teatru czy opery, ale gdyby mi na kimś zależało kto to lubi to bym się raz na jakiś czas poświęcił i przecierpiał.

1,291 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2019-06-15 23:39:44)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No ja bym tam nie chciała męczyć się z ukochanym na jakichś "Gwiezdnych wojnach". Niech idzie sam i dobrze się bawi. Ewentualnie mogłabym potowarzyszyć na meczu, bo tam można czytać sobie książkę, o co w kinie raczej trudno smile
Sama też nie zmuszałabym nikogo, by na siłę towarzyszył mi np. na koncercie muzyki dawnej. To że jesteśmy razem, nie musi oznaczać, że mamy być do siebie non stop przyklejeni.

1,292 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2019-06-16 00:03:47)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Peter4x napisał/a:

Wydaje mi się że źle nie napisałem. Jednak mogłem sprecyzować o jakie wymagania chodzi. W poprzednim poście podałem jako przykład zainteresowania. Ale równie dobrze może chodzić o wygląd fizyczny, typ charakteru, itp.

Dodatkowo uważam że trzeba się w pewnym stopniu poświęcić aby zdobyć szczerą sympatię drugiej osoby. Np. nienawidzę teatru czy opery, ale gdyby mi na kimś zależało kto to lubi to bym się raz na jakiś czas poświęcił i przecierpiał.

Długo nie dałbyś rady "cierpieć". Znam to z własnego doświadczenia. Przez jakiś czas "On" oglądał ze mną filmy, chodził na koncerty poezji śpiewanej itp. Z czasem wyszła prawdziwa dusza fana muzyki ciężkiej oraz sportowca, który nie poświęci treningu, czy biegu dla pójścia do teatru, czy opery sad

1,293 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-06-16 01:20:29)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lou71.71 napisał/a:
Peter4x napisał/a:

Wydaje mi się że źle nie napisałem. Jednak mogłem sprecyzować o jakie wymagania chodzi. W poprzednim poście podałem jako przykład zainteresowania. Ale równie dobrze może chodzić o wygląd fizyczny, typ charakteru, itp.

Dodatkowo uważam że trzeba się w pewnym stopniu poświęcić aby zdobyć szczerą sympatię drugiej osoby. Np. nienawidzę teatru czy opery, ale gdyby mi na kimś zależało kto to lubi to bym się raz na jakiś czas poświęcił i przecierpiał.

Długo nie dałbyś rady "cierpieć". Znam to z własnego doświadczenia. Przez jakiś czas "On" oglądał ze mną filmy, chodził na koncerty poezji śpiewanej itp. Z czasem wyszła prawdziwa dusza fana muzyki ciężkiej oraz sportowca, który nie poświęci treningu, czy biegu dla pójścia do teatru, czy opery sad

Pisząc "raz na jakiś czas" w odniesieniu do czegoś czego nie lubię, miałem na myśli raz na kilka miesięcy bądź nawet pół roku. Wiem dobrze że częściej bym nie wytrzymał.

Jeżeli np. chodzi o filmy, nawet kiepskie to wspólne oglądanie wcale mi tak bardzo nie przeszkadzało.

1,294

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Naprodukowaliscie  postów.
A z ciekawosci, jakie wymagania powinnam obniżyć?

1,295

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wymagania powinny być adekwatne do tego co samemu można zaoferować.

1,296

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wymagania powinny być adekwatne do tego co samemu można zaoferować.

A więc właśnie.  Czyli nie muszę ich obniżać.

1,297

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wymagania powinny być adekwatne do tego co samemu można zaoferować.

A więc właśnie.  Czyli nie muszę ich obniżać.

Mogę się z tym zgodzić.

Tak działa społeczeństwo, że ludzie dobierają się w pary będąc na podobnym poziomie.
Jak ktoś jest np. bogaczem to nie ma powodu aby obniżał wymagania do tego stopnia by wiązać się z bezdomnym.
Jak np. dziewczyna jest szczupła i wysportowana to nie ma obowiązku aby zmniejszyła wymagania do zaniedbanych alkoholików z brzuchem.

To jest normalne moim zdaniem.

Tylko najważniejsze pytanie - czy jesteśmy w stanie realnie oszacować co możemy zaoferować drugiej osobie?
Bo czasami człowiek ma zbyt wysokie mniemanie o sobie i szuka gwiazdki z nieba podczas gdy rzeczywistość jest inna.

1,298

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wymagania powinny być adekwatne do tego co samemu można zaoferować.

A więc właśnie.  Czyli nie muszę ich obniżać.

Mogę się z tym zgodzić.

Tak działa społeczeństwo, że ludzie dobierają się w pary będąc na podobnym poziomie.
Jak ktoś jest np. bogaczem to nie ma powodu aby obniżał wymagania do tego stopnia by wiązać się z bezdomnym.
Jak np. dziewczyna jest szczupła i wysportowana to nie ma obowiązku aby zmniejszyła wymagania do zaniedbanych alkoholików z brzuchem.

To jest normalne moim zdaniem.

Tylko najważniejsze pytanie - czy jesteśmy w stanie realnie oszacować co możemy zaoferować drugiej osobie?
Bo czasami człowiek ma zbyt wysokie mniemanie o sobie i szuka gwiazdki z nieba podczas gdy rzeczywistość jest inna.

Nadal nie wiem, nie, to nie napisał,  które dokładnie wymagania mam obniżyć?

1,299

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Nadal nie wiem, nie, to nie napisał,  które dokładnie wymagania mam obniżyć?

Hmmm... a na której stronie można poczytać o tych Twoich wymaganiach? smile

1,300

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Może zamiast milionera z Mercedesem rozejrzeć się za dobrym chłopakiem z polskiego blokowiska? smile

Posty [ 1,236 do 1,300 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024