Rumunski_Zolnierz napisał/a:rossaka napisał/a:Rownouprównie polega na tym, że w Twoja córka, albo siostra, albo matka, albo kuzynka czy zona ma prawo studiować to samo co mężczyzna (a nie zakończyć edukację na 8 klasach), może pracować na tym samym stanowisku, dostanie też to samo wynagrodzenie, co jej kolega biurko obok, a nie powiedzmy 1/5 tej sumy. 
- kobiety mają otwarte uniwersytety od ponad 100 lat
Właśnie. Dopiero od 100 lat kobiecie można studiować. Gdyby nie ruch wyzwolenie (czy jak zwał to zwał), do dziś uczelnie byłyby tylko dla mężczyzn. Miałbyś córkę, to niestety, edukacje kończyłaby co najwyzej na maturze i nic byś nie zrobił.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:- kobieta może pracować na każdym stanowisku co mężczyzna (np. policja - wydział antyterrorystyczny, operatorka działka przeciwlotniczego, szambonurek, transporter sprzętu opancerzonego, mechanik okrętowy, śmieciarz, mechanik pojazdów ciężarowych itp.) - a no zapomniałem! Panie chcą się pchać tylko za biurko 
Chcesz to możesz pracować za biurkiem, zamiast być antyterrorystą czy szambonurkiem. Możesz nawet być modystą, florystą, albo robić manicure.
Który zawód wybierasz? W każdym może pracować i kobieta i mężczyzna. Mają równe szanse.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Tylko mi chodziło o troszeczkę inne równouprawnienie a mianowicie w kontaktach społecznych.
Skoro facet od średniowiecza był tym, który zagadywał jako ,,pierwszy" to może i kobieta by zagadała jako pierwsza?
Nie chodzi o zagadanie. Zagadywać to ja zagaduje i facetów i staruszki na bazarze, czasem dzieci pod blokiem, także...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Skoro facet zaprasza do restauracji i płaci za księżniczkę to może chociaż raz by kobieta podjęła taki krok? może by kobieta zaprosiła chłopa do karczmy i opłaciła mu obiad? tak raz dla wyjątku? 
To już później, jak się znamy i mamy ku sobie albo i już jesteśmy w związku. Wiem, bo praktykowałam. Głupio bym się czuła z resztą, jakbym ciagle była zapraszana z friko przez swojego faceta,
jakąś dumę mam i inne starożytne cechy 
Niestety - ale pierwsza randka - tu zaproszenie i oprawa muzyczno-kulinarna należy do mężczyzny i nie odbierajmy im tej przyjemności 
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Co do kupowania kwiatów jako przykład równouprawnienia - uważam, że trochę nietrafiony argument. To tak jakbym się zapytał jakbyś się czuła gdyby facet kupił Ci sprzęgło do opla..
Boże, ideał, gdzie takich dają???
( i to nie jest żart)
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Chodzi o to, że skoro kobieta dostaje kwiatki, czekoladki, sukieneczki, futro, prezenciki (czyli jest biorcą przedmiotów) to może w ramach równouprawnienia sama by dała facetowi jakiś przedmiot (przystosowany do zainteresowań mężczyzny)
No przecież w związku to działa w dwie strony: on jej kolczyki ona mu Ulubione książki. On jej książkę ona funduje bilety do kina itd. Tylko to musisz znależć poukładaną kobietę, a nie kobietę która jedynie "wygląda". Bo jak jedynie "wygląda" to szykuj się na prezenty, nieststy.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Co do przepuszczania w drzwiach - w świecie gdzie byłoby 100% równouprawnienie, przepuszczanie w drzwiach przez kobiety byłoby normalne.
Nie, to akurat dobre wychowanie. Tak jak młody chłopak przepuszcza dziadka w drzwiach, jak się wchodzi do pomieszczenia mówi się "dzieńdobry" )choć nie ma takiego nakazu, używa się słów :proszę, przepraszam itd. Oczywiście nie jest to obowiązkowe. 
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Niestety ale świat, w którym żyjemy obecnie jest tak przesiąknięty historycznymi normami społecznymi, że jakby teraz jakaś kobieta przepuściła faceta w drzwiach to byłoby wręcz skandaliczne.
Z moich znajomych żaden by na to nie pozwolił, prędzej by się spalił ze wstydu hmm.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Co do siatek - jak wyciągam 20 siatek z bagażnika to nie miałbym nic przeciwko jakby kobieta wzięła chociaż dwie a nie tylko stała i pachniała.
Było sobie wziąć " normalną" kobietę, a nie księżniczkę, która tylko "wygląda" - to już Twój problem.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:O ile pamiętam to Polska (chyba jako pierwsze państwo w Europie) dało kobietom prawa wyborcze tak więc nie wiem w ogóle po co poruszamy temat, przecież to już jest od wielu lat 
Teraz poruszyłaś równouprawnienie w aspekcie politycznym a mi cały czas chodziło o ten aspekt społeczny.
Po to poruszamy, że gdyby nie było uprawnienia to Twoja mama, czy kuzynka, czy ciotka, czy córka nie mogłyby oddać swojego głosu. Nadal by było jak było, czyli nie miałyby żadnych praw.
tri napisał/a:Witaj rossanko.
Witaj Tri 
rossanka napisał/a:Oczywiście było dokładnie odwrotnie, to koleżanki wybrzydzały. A to brzydki i jej nie pociąga, a to nudny, a to są niski, albo łysy, albo ma już dziecko, albo jest tylko kolegą, albo jest mało inteligentny. I tak przebierały i brzebieraly i w końcu wybrały. I już dawno mają pozakladane rodziny. A ja byłam zadowolona jak ktokolwiek się interesował chociaż zupełnie nie pociagał mnie fizycznie a charakter też mi nie odpowiadał. Ale to były dawne czasy.
Też nie wybrzydzałam z fałszywego i głupiego przekonania, że trzeba spróbować zanim kogoś się odrzuci. Nie ufałam swojej intuicji, bałam się, że ktoś powie, że jestem księżniczką.. To był ogromny błąd, ale widzę to dopiero teraz. Najgorsze, że straconego czasu z tymi facetami nic mi nie zwróci. Teraz postrzegam czas inaczej i widzę, że wszystkie długie chwile samotności nie były, aż tak długie i zdecydowanie mogłam się nie spieszyć i poczekać... o już się poprawiam "wybrzydzać" 
To jest nas dwie 
rossanka napisał/a:Chociaż teraz przyznaje, lubię, jak ktoś uważa, że jestem sama bo szukałam księcia z bajki, daje mi to pewną przewagę, tzn , że to jest mój stan, jaki wybrałam, a nie, że tak wyszło.
Diagnoza "księżniczka" nie pasuje do Ciebie wcale. Może jesteś "za miła"? 
Tak, coś w tym może być. Przesada w żadną stronę nie jest poządana.
tri napisał/a:Wmawiać kobietom, że nie mają partnera bo "szukają księcia z bajki" często lubią panowie, którzy mają problem ze sobą i wchodzeniem w udane związki. To zrozumiałe, bo łatwiej im powiedzieć, że to wina "wybrednych" kobiet, a nie ich niepoukładanych spraw. Dla innych panów to taki argument "zmiękczający", po którym łatwiej się taką wygłodniałą bliskości kobietę zaciągnie do łóżka.. bo zegar tyka, więc jeśli będziesz "marudzić" to sama zostaniesz na wieki.
Wiesz co, a mnie zastanawia, czy sami zniżają te swoje poprzeczki, bo nie wydaje mi się. 