pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 8,335 ]

781

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Bardzo przepraszam, ale Ty jesteś doskonałym przykładem zawierania małżeństwa z innych pobudek niż miłość.
A także doskonałym przykładem, jak takie małżeństwa się kończą.

Ależ oczywiście.
Więc teraz sobie jednak poczekam na nieco inne pobudki.

To dobrze, że wyciągnęłaś z tego odpowiednią lekcję, tylko, żebyś czasem nie poszła w drugą stronę za daleko.*

*Żebyś nie bała się związku, żebyś racjonalnie podchodziła do związku.

Zobacz podobne tematy :

782 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-11 14:16:05)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O, Summerka mnie wyprzedziła. Gdzie Ty, Piegowata, wyczytałaś, że Troll nie ożenił się z miłości?

troll napisał/a:

Ja swoja zone poznalem majac lat dwadziescia. Od pierwszego dnia chcialem sie z nia ozenic bo jest taka o jakiej marzylem. Bywalo miedzy nami roznie, ale cale zycie o nia zabiegalem. Cale zycie wiem ze na nia nie zasluguje wiec i staram sie nawet bardziej niz musze. Na razie trzydziesci lat.

783

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
summerka88 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ja nigdzie i nigdy nie napisałam, że mój mąż był leniwy. Więc to nie to, co myślisz smile

A "Skrzypek na dachu" to niestety bajka, nie czarujmy się. Może i komuś gdzieś kiedyś podobny związek wyszedł i przerodził się w miłość - może... yeti też może istnieje...

Ja takie znam. Żeby nikt mi nie zarzucał, że zafiksowalam się na rodzicach - poczytaj wypowiedzi Trolla.

To troll się ożenił z rozsądku?

Tego to już nie wiem. Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.
Moi  starsi poznali się w średniej szkole i sami nie wiedzieli kiedy stali się parą.
Co do związków z rozsądku, to rzeczywiście chyba nieczęsto są szczęśliwe.

784

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.

... ale kto mówi, że w związku z miłości cały czas są motyle i wrażenia?

785

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.

... ale kto mówi, że w związku z miłości cały czas są motyle i wrażenia?

Nikt i tak odczytuję tę piosenkę ze "Skrzypka...".  Na tym się skupilam i - moja wina, sorry! - nie doczytałam, że chodzi o małżeństwo z rozsądku. Choć czytałam gdzieś jakieś opracowanie, że wbrew pozorom te aranżowane bywają całkiem udane. Ale sama niewiele tu mam do powiedzenia.

786

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Krejzolka82 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Bardzo przepraszam, ale Ty jesteś doskonałym przykładem zawierania małżeństwa z innych pobudek niż miłość.
A także doskonałym przykładem, jak takie małżeństwa się kończą.

Ależ oczywiście.
Więc teraz sobie jednak poczekam na nieco inne pobudki.

To dobrze, że wyciągnęłaś z tego odpowiednią lekcję, tylko, żebyś czasem nie poszła w drugą stronę za daleko.*

*Żebyś nie bała się związku, żebyś racjonalnie podchodziła do związku.

Tego też się obawiam, żebyś wiedziała. Ale jeśli mam wybierać, czy kolejna pomyłka (i ten koszmar toksycznego związku), czy samotność, wolę być sama.

787

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.

Jak dla mnie to jest właśnie podstawa prawdziwego, szczerego związku.

Tylko szczerze nie rozumiem "i nie szuka wrażeń", czyli, że co?

788

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Krejzolka82 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.

Jak dla mnie to jest właśnie podstawa prawdziwego, szczerego związku.

Tylko szczerze nie rozumiem "i nie szuka wrażeń", czyli, że co?

Docenia się zwykłe życie, nie zaklada się, że skoro motyle już nie łaskoczą, to nie ma miłości.

789

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Odnoszę się do tego, że są związki. które trwają lata i nie szuka się wrażeń, tylko po prostu idzie się razem przez życie.. Jest się z kimś świadomie i z przekonaniem.

Jak dla mnie to jest właśnie podstawa prawdziwego, szczerego związku.

Tylko szczerze nie rozumiem "i nie szuka wrażeń", czyli, że co?

Docenia się zwykłe życie, nie zaklada się, że skoro motyle już nie łaskoczą, to nie ma miłości.

Ale zdecydowanie można założyć, że w związkach z rozsądku czy z lęku przed samotnością tej miłości nie ma...

A wracając do małżeństw aranżowanych - gdzieś mi się o oczy obiły jakieś badania na ten temat i faktycznie jest/był spory odsetek szczęśliwych takich małżeństw, jeśli aranżowane było przez wyspecjalizowaną swatkę. Bo takie swatki nie swatały byle kogo z byle kim, tylko faktycznie kombinowały, żeby dobrze skompletować, były to z reguły kobiety z dużym doświadczeniem życiowym i pewnie dlatego im się to udawało smile
Coś w tym stylu próbują robić portale randkowe - wypełnianie jakichś testów osobowości i dopasowania na tej podstawie - ale to jednak nie to samo, co żywy człowiek...

790

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:

A wracając do małżeństw aranżowanych - gdzieś mi się o oczy obiły jakieś badania na ten temat i faktycznie jest/był spory odsetek szczęśliwych takich małżeństw, jeśli aranżowane było przez wyspecjalizowaną swatkę. Bo takie swatki nie swatały byle kogo z byle kim, tylko faktycznie kombinowały, żeby dobrze skompletować, były to z reguły kobiety z dużym doświadczeniem życiowym i pewnie dlatego im się to udawało smile
Coś w tym stylu próbują robić portale randkowe - wypełnianie jakichś testów osobowości i dopasowania na tej podstawie - ale to jednak nie to samo, co żywy człowiek...

No, nie zaprzeczę.

791

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:

A wracając do małżeństw aranżowanych - gdzieś mi się o oczy obiły jakieś badania na ten temat i faktycznie jest/był spory odsetek szczęśliwych takich małżeństw, jeśli aranżowane było przez wyspecjalizowaną swatkę. Bo takie swatki nie swatały byle kogo z byle kim, tylko faktycznie kombinowały, żeby dobrze skompletować, były to z reguły kobiety z dużym doświadczeniem życiowym i pewnie dlatego im się to udawało smile
Coś w tym stylu próbują robić portale randkowe - wypełnianie jakichś testów osobowości i dopasowania na tej podstawie - ale to jednak nie to samo, co żywy człowiek...

Czytałam w wywiadzie z Wojcieszke, że nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, że są jakieś cechy, których kombinacja zaowocuje udanym związkiem. Nawet jak coś wychodzi w jednym badaniu to jest podważane w innym.

792 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-11 15:07:10)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
summerka88 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A wracając do małżeństw aranżowanych - gdzieś mi się o oczy obiły jakieś badania na ten temat i faktycznie jest/był spory odsetek szczęśliwych takich małżeństw, jeśli aranżowane było przez wyspecjalizowaną swatkę. Bo takie swatki nie swatały byle kogo z byle kim, tylko faktycznie kombinowały, żeby dobrze skompletować, były to z reguły kobiety z dużym doświadczeniem życiowym i pewnie dlatego im się to udawało smile
Coś w tym stylu próbują robić portale randkowe - wypełnianie jakichś testów osobowości i dopasowania na tej podstawie - ale to jednak nie to samo, co żywy człowiek...

Czytałam w wywiadzie z Wojcieszke, że nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, że są jakieś cechy, których kombinacja zaowocuje udanym związkiem. Nawet jak coś wychodzi w jednym badaniu to jest podważane w innym.

Tylko że swatki miały do czynienia z żywymi ludźmi, więc pewnie nie o konkretne cechy chodziło, a o całokształt - i pewnie tu jest sedno smile coś w stylu "dobrana by była z nich para" smile Nie mam pojęcia, nie byłam nigdy swatką, ale tak to sobie mniej więcej wyobrażam - bo one nie brały listy kandydatów i nie szukały według cech, tylko taki kandydat czy kandydatka do swatania musieli się osobiście przedstawiać. To miałam na myśli, pisząc, że kombinowały. Że Jasiek od Staśków ma taki charakter, to się dobrze dogada z Agatką od Józka czy coś w tym guście big_smile
Bo w dopasowywanie komputerowe odpowiedzi a, b, c, d to i ja nie wierzę big_smile

793

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:
summerka88 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

A wracając do małżeństw aranżowanych - gdzieś mi się o oczy obiły jakieś badania na ten temat i faktycznie jest/był spory odsetek szczęśliwych takich małżeństw, jeśli aranżowane było przez wyspecjalizowaną swatkę. Bo takie swatki nie swatały byle kogo z byle kim, tylko faktycznie kombinowały, żeby dobrze skompletować, były to z reguły kobiety z dużym doświadczeniem życiowym i pewnie dlatego im się to udawało smile
Coś w tym stylu próbują robić portale randkowe - wypełnianie jakichś testów osobowości i dopasowania na tej podstawie - ale to jednak nie to samo, co żywy człowiek...

Czytałam w wywiadzie z Wojcieszke, że nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, że są jakieś cechy, których kombinacja zaowocuje udanym związkiem. Nawet jak coś wychodzi w jednym badaniu to jest podważane w innym.

Tylko że swatki miały do czynienia z żywymi ludźmi, więc pewnie nie o konkretne cechy chodziło, a o całokształt - i pewnie tu jest sedno smile coś w stylu "dobrana by była z nich para" smile Nie mam pojęcia, nie byłam nigdy swatką, ale tak to sobie mniej więcej wyobrażam - bo one nie brały listy kandydatów i nie szukały według cech, tylko taki kandydat czy kandydatka do swatania musieli się osobiście przedstawiać. To miałam na myśli, pisząc, że kombinowały. Że Jasiek od Staśków ma taki charakter, to się dobrze dogada z Agatką od Józka czy coś w tym guście big_smile
Bo w dopasowywanie komputerowe odpowiedzi a, b, c, d to i ja nie wierzę big_smile

Myślisz, że swatki łączyły ludzi pasujących do siebie osobowością, poziomem intelektualnym czy życiowymi aspiracjami? Chyba bardziej chodziło o pochodzenie, kulturę i wyznawana wiarę oraz odpowiednie wiano wink

Też nie wierzę w łączenie na podstawie odpowiedzi, bo to nie cechy decyzdują o powodzeniu związku i jego trwałości, ale to jak się ludzie w związku zachowują, czy się szanują i czy i jak umieją wspólnie rozwiązywać problemy, pokonywać trudności.

794

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
summerka88 napisał/a:

Myślisz, że swatki łączyły ludzi pasujących do siebie osobowością, poziomem intelektualnym czy życiowymi aspiracjami? Chyba bardziej chodziło o pochodzenie, kulturę i wyznawana wiarę oraz odpowiednie wiano wink

Też nie wierzę w łączenie na podstawie odpowiedzi, bo to nie cechy decyzdują o powodzeniu związku i jego trwałości, ale to jak się ludzie w związku zachowują, czy się szanują i czy i jak umieją wspólnie rozwiązywać problemy, pokonywać trudności.

Ja mówię o takich wsiowych przedwojennych swatkach. Wiano też wchodziło w grę, a jakże, ale właśnie podobno niekoniecznie, czasem potrzebna była tylko "robotna" i z szerokimi biodrami do rodzenia dzieci big_smile
Czytałam o tym w książce, ale choćbyście mnie prały po łbie, to sobie nie przypomnę tytułu, myślę nad tym już od godziny - był to właściwie dokument oparty na wspomnieniach takiej wyswatanej w okresie międzywojennym pani (ale ogólnie książka nie była o swatkach, tylko opowiadała w jednym miejscu o tym, jak to wyglądało big_smile ). I wcale też nie było tak, że młodzi na to małżeństwo nie mieli całkiem wpływu, do jej rodziców przyprowadzono bodajże 3 kandydatów, a nie że konkretny, wybrany i amen smile Jej przyszły mąż też coś ze 3 kandydatki miał i z tego sobie wybierał. Wiadomo, że rodzice też jakiś tam wpływ na wybór mieli na pewno, ale jednak.  I dopiero po dokonaniu wyboru przechodzono do negocjacji, co kto komu wniesie - np. czy syn pierworodny, czy ostatni, czy dziewczyna jakieś tam pole dostanie, jak to był np. drugi syn, to zależało mu, żeby jakieś pole było, bo z reguły nie dostawał od rodziców i takie tam... wszystkie takie zwyczaje były pięknie opisane smile
Jak sobie przypomnę tytuł, to napiszę smile

A co do portali - nie chodzi tylko o łączenie na podstawie odpowiedzi na test. Wypełniłam kiedyś takie testy na paru portalach i jak mam być szczera, to wcale mi nie pasowały odpowiedzi, więc zaznaczałam byle co big_smile I tyle z dopasowań wynika, bo sądzę, że "przeciwnicy" mieli podobny problem big_smile

795

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:
Symbi napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Myślałam, że w życiu takie znasz...

Byłam przez jakis czas w takim związku, nie wytrzymałam.

A no widzisz smile

ja napisałam, że istnieją nadal związki z rozsądku, nie twierdziłam, że zawsze szczęśliwe.
Ludzie często pobierają się z "wielkiej miłości", a potem wielu rozchodzi się z hukiem.

796

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
santapietruszka napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Myślisz, że swatki łączyły ludzi pasujących do siebie osobowością, poziomem intelektualnym czy życiowymi aspiracjami? Chyba bardziej chodziło o pochodzenie, kulturę i wyznawana wiarę oraz odpowiednie wiano wink

Też nie wierzę w łączenie na podstawie odpowiedzi, bo to nie cechy decyzdują o powodzeniu związku i jego trwałości, ale to jak się ludzie w związku zachowują, czy się szanują i czy i jak umieją wspólnie rozwiązywać problemy, pokonywać trudności.

Ja mówię o takich wsiowych przedwojennych swatkach. Wiano też wchodziło w grę, a jakże, ale właśnie podobno niekoniecznie, czasem potrzebna była tylko "robotna" i z szerokimi biodrami do rodzenia dzieci big_smile
Czytałam o tym w książce, ale choćbyście mnie prały po łbie, to sobie nie przypomnę tytułu, myślę nad tym już od godziny - był to właściwie dokument oparty na wspomnieniach takiej wyswatanej w okresie międzywojennym pani (ale ogólnie książka nie była o swatkach, tylko opowiadała w jednym miejscu o tym, jak to wyglądało big_smile ). I wcale też nie było tak, że młodzi na to małżeństwo nie mieli całkiem wpływu, do jej rodziców przyprowadzono bodajże 3 kandydatów, a nie że konkretny, wybrany i amen smile Jej przyszły mąż też coś ze 3 kandydatki miał i z tego sobie wybierał. Wiadomo, że rodzice też jakiś tam wpływ na wybór mieli na pewno, ale jednak.  I dopiero po dokonaniu wyboru przechodzono do negocjacji, co kto komu wniesie - np. czy syn pierworodny, czy ostatni, czy dziewczyna jakieś tam pole dostanie, jak to był np. drugi syn, to zależało mu, żeby jakieś pole było, bo z reguły nie dostawał od rodziców i takie tam... wszystkie takie zwyczaje były pięknie opisane smile
Jak sobie przypomnę tytuł, to napiszę smile

A co do portali - nie chodzi tylko o łączenie na podstawie odpowiedzi na test. Wypełniłam kiedyś takie testy na paru portalach i jak mam być szczera, to wcale mi nie pasowały odpowiedzi, więc zaznaczałam byle co big_smile I tyle z dopasowań wynika, bo sądzę, że "przeciwnicy" mieli podobny problem big_smile

W niektórych kulturach nadal są swatki, np. w Indiach. Wierzy się tam powszechnie, że takie aranżowane małżeństwa są trwalsze niż te z "miłości".

797

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Symbi napisał/a:

W niektórych kulturach nadal są swatki, np. w Indiach. Wierzy się tam powszechnie, że takie aranżowane małżeństwa są trwalsze niż te z "miłości".

Z tym "powszechnie" to bym nie była pewna.

Owszem, swatki istnieją na wsiach i grupach plemiennych, albo wprost przeciwnie, wsrod ludzi z wysokich warstw społecznych, ale swatanie to nie jest tak, że swatka ma jakikolwiek wpływ na to kto się z kim żeni. Swatka pelni role jedynie łącznika - taki facebook w wersji ożywionej.

Ale młodzi Hindusi wcale nie chcą korzystać z ich usług. Jezeli juz dochodzi do małżeństwa aranżowanego odbywa sie to raczej na zasadzie "znajoma kuzynki ciotki ma córkę o odpowiednim wieku, wyksztalceniu i pochodzeniu" po czym następuje zapoznanie i mlodzi sobie juz dalej sami decydują czy znajomosc chca rozwinąć.
W typowych rodzinach wcale nie jest tak, że do slubu dochodzi na zimno, z czystej kalkulacji.

798

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:
Symbi napisał/a:

W niektórych kulturach nadal są swatki, np. w Indiach. Wierzy się tam powszechnie, że takie aranżowane małżeństwa są trwalsze niż te z "miłości".

Z tym "powszechnie" to bym nie była pewna.

Dziękuję Iceni, zawsze warto uzupełnić wiedzę :)

799 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-06-11 19:22:46)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mozesz, albo znalezc bylejakiego faceta i stworzyc z nim bylejaka rodzine, albo zrozumiec, ze nie kazdemu jest dane poznac milosc swego zycia i przezyc z nim ten caly czas w szczesciu. Juz tak jest, malzenstwa sa w wiekszosci nieszczesliwe, wypalone i pelne problemow. Ludzie sa razem, rozchodza sie. Nie dostaniesz na to gwarancji. Ja na Twoim miejscu - chcac miec rodzine - zrobilabym wszystko, zeby sie ustawic w zyciu - mieszkanie, dobra pensja - i wtedy, zrobilabym inwitro. Czekac na wymarzonego partnera to mozesz nawet do 60 i, i tak sie nie doczekac. Milosc przyjdzie sama, naucz sie czekac. Frustrujac sie tylko obnizasz swoje wymagania i kolejny zwiazek ma wieksze szanse na klape. Nikt nie chce byc sam, ale czerpiemy z zycia to co nam daje. Jesli nie ma milosci - trudno. Sa inne pozytywne rzeczy. My baby mamy jeszcze ten zegar biologiczny. Jesli opcja invitro Ci nie lezy, zamroz jajeczka. I ciesz sie zyciem. Olej presje wieku. W dzisiejszych czasach juz mozna smile

800 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-06-11 19:41:18)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?

Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?

Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.

Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać. 

Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków  "bylejakimi".

Pomiedzy "bylejakim facetem"  (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.

I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć  ...
tongue
A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat...  na pół zycia ,)

801

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:

A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?

Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?

Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.

Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać. 

Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków  "bylejakimi".

Pomiedzy "bylejakim facetem"  (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.

I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć  ...
tongue
A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat...  na pół zycia ,)

świetne podsumowanie!!

kazdy nas może czegoś nauczyć, każdy nam moze coś dac
trzeba tylko chcieć brać

802 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-11 20:22:37)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pomyłka

803

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:

A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?

Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?

Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.

Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać. 

Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków  "bylejakimi".

Pomiedzy "bylejakim facetem"  (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.

I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć  ...
tongue
A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat...  na pół zycia ,)

Świetna wypowiedź!

804 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-11 22:28:42)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:

A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?

Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?

Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.

Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać. 

Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków  "bylejakimi".

Pomiedzy "bylejakim facetem"  (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.

I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć  ...
tongue
A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat...  na pół zycia ,)

To wszystko prawda, ale ludzie mają różne preferencje i różną wrażliwość. Używając obuwniczego porównania, chyba jednak pójdę boso smile

A samotność? Niesparowanie to jeszcze nie jest samotność. Mam to szczęście funkcjonować w pewnej sieci społecznej, cieszyć się przyjaźnią, koleżeństwem i rodzinnymi więzami.

805

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:
Iceni napisał/a:

A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?

Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?

Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.

Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać. 

Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków  "bylejakimi".

Pomiedzy "bylejakim facetem"  (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.

I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć  ...
tongue
A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat...  na pół zycia ,)

To wszystko prawda, ale ludzie mają różne preferencje i różną wrażliwość. Używając obuwniczego porównania, chyba jednak pójdę boso smile

Ale dlaczego? Naprawdę nie rozumiem takiego niemodyfikowalnego podejścia. Nie o preferencje tu chodzi, tylko o to, że nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się relacja potoczy. Nawet miłość życia czasem się kończy.

806

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Aga, oczywiście, że nie jesteśmy jasnowidzami, ale ma się nadzieję, że to będzie na dłużej niż krócej, prawda?
A jeśli z góry wiem, że na krócej, to właśnie kwestia preferencji.

807

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pooba mi się wasze obuwnicze porównanie.
W moim życiu miałam tak, że spotykałam buty, które chciałam mieć,  ale albo mi je ktoś podkupil, albo uważałam,  że mnie na nie nie stac i tylko podziwialam  je na wystawie.
Aby zaś nie chodzić boso, wbijalam się w buty za ciasne, niewygodne, albo nie dopasowane do nogi, w nadziei, że się dopasują  i rozchodzą. Tak się jednak nie działo,  bo uwierały  mnie coraz bardziej i bardziej.
Zawsze szukałam średniego modelu, że ie tak wyrażę.  Nie jakiegoś Lubutona ale też nie chińskich klapek. Okazało się,  że to nie było wcale latwe, ale możliwe,  że zabrałam się do tego z calkowicie złej strony.  Tylko co mi teraz po tej wiedzy.

808

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Tylko co mi teraz po tej wiedzy.

Teraz?.. teraz masz przed sobą jeszcze wiele lat  do przechodzenia smile znacznie lepiej wiesz jakimi ścieżkami chcesz chodzić i jakie buty do tego będą najodpowiedniejsze wink

809

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Buty mają być wygodne i podobać mi się. Nieważne, czy od Chińczyka, czy  od jakiegoś tam lobotoma wink Jeśli takich nie dostanę - pójdę boso. Chodzenie boso po chłodnej trawie jest megaprzyjemne wink

810

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tylko co mi teraz po tej wiedzy.

Teraz?.. teraz masz przed sobą jeszcze wiele lat  do przechodzenia smile znacznie lepiej wiesz jakimi ścieżkami chcesz chodzić i jakie buty do tego będą najodpowiedniejsze wink

To wiem, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego modelu w sklepie, a jak już go znajdę,  to okazuje się,  że został już zamówiony przez inną klientke. smile
Już nawet przestałam chodzić po tych sklepach.

811

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Buty mają być wygodne i podobać mi się. Nieważne, czy od Chińczyka, czy  od jakiegoś tam lobotoma wink Jeśli takich nie dostanę - pójdę boso. Chodzenie boso po chłodnej trawie jest megaprzyjemne wink

Po trawie tak, ale w życiu nie zawsze chodzi się  po chłodnej, porannej trawie. Czasem człowiek wchodzi w kałuże,  albo idzie po  śniegu,  albo po ostrych kamieniach, wtedy dobre buty są wskazane.

812

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Iceni napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tylko co mi teraz po tej wiedzy.

Teraz?.. teraz masz przed sobą jeszcze wiele lat  do przechodzenia smile znacznie lepiej wiesz jakimi ścieżkami chcesz chodzić i jakie buty do tego będą najodpowiedniejsze wink

To wiem, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego modelu w sklepie, a jak już go znajdę,  to okazuje się,  że został już zamówiony przez inną klientke. smile
Już nawet przestałam chodzić po tych sklepach.

Może w końcu szewc się w Tobie zakocha big_smile

813

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Iceni napisał/a:
rossanka napisał/a:
Iceni napisał/a:

Teraz?.. teraz masz przed sobą jeszcze wiele lat  do przechodzenia smile znacznie lepiej wiesz jakimi ścieżkami chcesz chodzić i jakie buty do tego będą najodpowiedniejsze wink

To wiem, ale nie mogę znaleźć odpowiedniego modelu w sklepie, a jak już go znajdę,  to okazuje się,  że został już zamówiony przez inną klientke. smile
Już nawet przestałam chodzić po tych sklepach.

Może w końcu szewc się w Tobie zakocha big_smile

Szczerze, to już nic nie wiem.
Tu się może wszystko zdarzyć.
Albo i nic się  nie zdarzy.

814

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Lubisz koty?

815

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

Zaryzykuję śmiałą tezę, że więcej małżeństw niż się zdaje powstała z pobudek innych niż miłość. Często jest to pragnienie miłości, związku, ucieczka przed sobą i samotnością. Nagminnie - związek przechodzony i dziecko w drodze. A po paru latach mamy rozwody, bo komuś się otwierają oczy, bo nie dostrzegał wcześniej (często dostrzec nie chciał) tego, co ważne. Koleżanki których młodość przypadła na czasy PRL często podejmowały decyzję o ślubie dla mieszkania, znam też niejedną, która miała dosyć rodzinnego domu i chciała się wyrwać. I tak się to pięknie nazywało - miłość. A z tą miłością niestety, bywało różnie. Nie twierdzę oczywiście, że nie ma związków nią podyktowanych, ale nie sądzę, by stanowiły miażdżącą większość. Nie trzeba też skrajnej desperacji, by wejść w taką relację. Jest ich naprawdę wiele.

A ja dopowiem, że i takie związki mogą być szczęśliwe.
Co więcej znam ludzi, którzy uważają małżeństwo jako instytucję i są w niej dziesiąt lat. Co prawda miłości nie ma, ale są inne wartości.

816

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Pooba mi się wasze obuwnicze porównanie.
W moim życiu miałam tak, że spotykałam buty, które chciałam mieć,  ale albo mi je ktoś podkupil, albo uważałam,  że mnie na nie nie stac i tylko podziwialam  je na wystawie.
Aby zaś nie chodzić boso, wbijalam się w buty za ciasne, niewygodne, albo nie dopasowane do nogi, w nadziei, że się dopasują  i rozchodzą. Tak się jednak nie działo,  bo uwierały  mnie coraz bardziej i bardziej.
Zawsze szukałam średniego modelu, że ie tak wyrażę.  Nie jakiegoś Lubutona ale też nie chińskich klapek. Okazało się,  że to nie było wcale latwe, ale możliwe,  że zabrałam się do tego z calkowicie złej strony.  Tylko co mi teraz po tej wiedzy.

haha big_smile
Ja chyba podobnie, może nie chińskich klapek, ale raczej skóra ekologiczna nie naturalna big_smile
Może ze skóry naturalnej rozchodziłyby się tongue

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

rozumiem Twoj bol ... jak sie pare razy nie udalo to czlowiek zaczyna wierzyc w swojego pecha . Tymczasem cos takiego jak " pech " nie istnieje a wszystkie zdarzenia sa w naczym zyciu po cos . Moze powinnas sie nie skupiac na samotnosci czy nie udanej przeszlosci tylko zauwaz , ze samotne zycie nie jest tylko okrutne a ma swoje uroki. Czy widzisz siebie z "januszem " ktorego glownym zajeciem jest zlopanie piwa  ? Zrezsta nie chodzi tu o " janusza" ,ale o dopasowanie 2 ludzi do siebie ..Wiesz ile par jest niedopasowanych ,ale zaciskaja zeby bo sie zwyczajnei boja samotnosci ( tym bardziej majac slub kredyt dzieci...).
Jesli wiele razy sie nie udawalo to szczerze bym mogla polecic terapie. Ja mialam swoje ciezkie perypetie i w sumie dzieki terapii zrozumialam skad sie wziely te dziwne , chore zwiazki.

818

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
natalia.zapotoczna napisał/a:

rozumiem Twoj bol ... jak sie pare razy nie udalo to czlowiek zaczyna wierzyc w swojego pecha . Tymczasem cos takiego jak " pech " nie istnieje a wszystkie zdarzenia sa w naczym zyciu po cos . Moze powinnas sie nie skupiac na samotnosci czy nie udanej przeszlosci tylko zauwaz , ze samotne zycie nie jest tylko okrutne a ma swoje uroki. Czy widzisz siebie z "januszem " ktorego glownym zajeciem jest zlopanie piwa  ? Zrezsta nie chodzi tu o " janusza" ,ale o dopasowanie 2 ludzi do siebie ..Wiesz ile par jest niedopasowanych ,ale zaciskaja zeby bo sie zwyczajnei boja samotnosci ( tym bardziej majac slub kredyt dzieci...).
Jesli wiele razy sie nie udawalo to szczerze bym mogla polecic terapie. Ja mialam swoje ciezkie perypetie i w sumie dzieki terapii zrozumialam skad sie wziely te dziwne , chore zwiazki.

Byłam na terapii.
I wiem, że samotne życie też ma swoje uroki.
Po prostu niektórzy będą sami , niechętnie to przyznaję, bo zawsze walczyłam z takim myśleniem, ale najwidoczniej myliłam się i taka jest prawda. Ktoś będzie w szczęśliwym związku, ktoś w nieudanym a inny będzie sam. Nie ma o co kruszyć kopii. wink

819 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-07-10 19:29:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dobra myśl, nie każdemu dane jest życie z kimś u boku. W pewnym wieku wypada wyrosnąć z bajek. Nie ma nic bardziej irytującego od słów: "Jeszcze kogoś znajdziesz, nie martw się, jesteś młoda". Nie potrzebuję współczucia i nie pozwolę by ktoś mydlił mi oczy dennymi tekstami.

PabloDiablo007- ja lubię koty. smile

820

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
beacia96 napisał/a:

Dobra myśl, nie każdemu dane jest życie z kimś u boku. W pewnym wieku wypada wyrosnąć z bajek. Nie ma nic bardziej irytującego od słów: "Jeszcze kogoś znajdziesz, nie martw się, jesteś młoda". Nie potrzebuję współczucia i nie pozwolę by ktoś mydlił mi oczy dennymi tekstami.

Bez obrazy, ale Ty jesteś bardzo młoda, a że ktoś Ci mówi : "Jeszcze kogoś znajdziesz, nie martw się, jesteś młoda" - to nie dlatego, że Ci współczuje i chce pocieszyć, ale
taka jest prawda.
Ale nic na siłę, jak ktoś nie chce być w związku - nie jest to obowiązkowe wink

821

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mam 22 lata, ale czuję się staro tongue Z tym, że jestem młoda to się jeszcze zgodzę, a z tym, że kiedyś z kimś będę to niekoniecznie.  Z tym pchaniem się w coś na siłę to bardzo dobra rada. smile

822

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
beacia96 napisał/a:

Mam 22 lata, ale czuję się staro tongue Z tym, że jestem młoda to się jeszcze zgodzę, a z tym, że kiedyś z kimś będę to niekoniecznie.  Z tym pchaniem się w coś na siłę to bardzo dobra rada. smile

To ja odwrotnie, czuję się młodo wink
Czy z kim będziesz czy nie - prawdopodobnie będziesz, ale 100 procent pewności nie masz. Z resztą 22 lata i takie myśli? Skąd???

823 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-07-10 19:50:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Po prostu do tej pory spotkały mnie same porażki w kwestii związków i postanowiłam dać sobie spokój. Szkoda mi czasu i nerwów na takie coś. Nie warto i tyle.

824

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
beacia96 napisał/a:

Po prostu do tej pory spotkały mnie same porażki w kwestii związków i postanowiłam dać sobie spokój. Szkoda mi czasu i nerwów na takie coś. Nie warto i tyle.

Tak, odpoczynek czasami pomaga. Nic na siłe jak mówię.

825

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tak, zwłaszcza taki na kilkadziesiąt lat tongue

826

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
beacia96 napisał/a:

Tak, zwłaszcza taki na kilkadziesiąt lat tongue

Jak Co odpowiada, to czemu nie big_smile

827

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
beacia96 napisał/a:

Po prostu do tej pory spotkały mnie same porażki w kwestii związków i postanowiłam dać sobie spokój. Szkoda mi czasu i nerwów na takie coś. Nie warto i tyle.

można spojrzeć się na to pozytywnie tongue
jeśli jesteś w nieudanym związku - lata całe porażka! to nawet nie masz jak odpocząć, a ty jak już odpoczniesz/zatęsknisz za osobnikiem płci odmiennej to spokojnie możesz wyruszyć na łowy big_smile

828 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-07-11 18:41:34)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wątpię czy ochota na mężczyzn mi przyjdzie, bo już mi się wszystkiego odechciało na amen tongue Przyjaźń bez żadnych podtekstów seksualnych to chyba maximum.

829

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Z drugiej tak szczerze się zastanawiam po co ktoś miałby próbować wchodzić w związek. Mimo wszystko te całe "gry", sprawdzanie czy to ta osoba itd. to jak dla już obecnie całkowita strata czasu. Zwłaszcza z perspektywą ponownego przejechania się na jakiejś osobie.

Sam wybrałem świadomą samotność, a owe "pokusy" z różnym skutkiem zwalczam, bo jeszcze nic mnie nie przekonało, że warto by się było o jakiekolwiek związek walczyć.

830

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Lucyfer666- brawo, myślę dokładnie tak samo jak Ty. Na jakieś gierki, flirciki itp. szkoda czasu. Od zwalczania pokus są pewne gadżety. wink

831

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A ja nie rozumiem takiego dwubiegunowego podejścia: szukam, albo zupełnie ignoruję temat.
Żyję sobie swoim życiem i jeśli kogoś poznam to fajnie, a jeśli nie - tyz piknie wink

832

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Piegowata'76 napisał/a:

A ja nie rozumiem takiego dwubiegunowego podejścia: szukam, albo zupełnie ignoruję temat.
Żyję sobie swoim życiem i jeśli kogoś poznam to fajnie, a jeśli nie - tyz piknie wink

do dobra można szukać lub nie szukać, ale żeby walczyć z sobą samym, żeby zwalczać pokusy... Lucyfer666 jesteś prawie jak jakiś średniowieczny mnich-pustelnik tongue

833 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-07-12 14:09:03)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale jakie konkretnie pokusy?
Ktoś już wyżej napisał, że na pokusy są sposoby. Kwestia wyboru, co komu pasuje.

834 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2018-07-12 15:19:34)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Averyl napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A ja nie rozumiem takiego dwubiegunowego podejścia: szukam, albo zupełnie ignoruję temat.
Żyję sobie swoim życiem i jeśli kogoś poznam to fajnie, a jeśli nie - tyz piknie wink

do dobra można szukać lub nie szukać, ale żeby walczyć z sobą samym, żeby zwalczać pokusy... Lucyfer666 jesteś prawie jak jakiś średniowieczny mnich-pustelnik tongue

Rosenrot, oh Rosenrot wink

A tak na poważnie, to jak najbardziej walczę z cechami, które uważam, że negatywnie się odbijają na moim życiu.
Biologia (wysokie libido) lubi mi się odzywać dosyć często, dlatego fizycznie rozładowuję się przez aktywność sportową. Poznawać ludzi mi się za bardzo nie chce (skrajny intro), a nawet jeżeli ktoś by się mną zainteresował, to i tak nie jestem w stanie się przestawić na rytm życia z kimś - po prostu do takiej samotności się przyzwyczaiłem i nie mam ochoty tego zmieniać. Wycofanie pewnie jest połączone z obawą przed kolejnymi porażkami/niepowodzeniami, czyli straconym czasem i zasobami. Jednak jeszcze nikt nie potrafił mi nigdy podać argumentu, dlaczego takowymi obawami nie miałbym się kierować.

835

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lucyfer666 napisał/a:

Jednak jeszcze nikt nie potrafił mi nigdy podać argumentu, dlaczego takowymi obawami nie miałbym się kierować.

twoje życie, twoje obawy smile

wiesz, ale jeśli ktoś wypowiada się w temacie "samotności" to jest duża szansa, że mu rzeczona samotność dokucza... i tyle w temacie, jeśli czujesz, że jest OK, to znaczy, że jest OK smile jeżeli zamiast seksu wolisz sport, to pewnie tak jest tongue

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Lucyfer ma racje bo po kilku nieudanych zwiazkach dokladnie tak odbieram poznawanie drugiej osoby --> jako strate czasu . Przykre, ale w istocie tak jest. Poznajesz kogos, przyzyczajasz , planujesz przycszlosc a potem wszystko burzy sie jak domek z kart i zostaje sie z niczym . Mialam dokladnie dwa razy w zyciu takie przypadki i jak sobie pomysle o kolejnym przechodza mnie ciarki po plecach .. To cale cierpienie po stracie, bol, samotnosc... Zeby potem poznac kogos znowu , kto moze zrujnuje i wyciagnie z zycia jakis czas.

837 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2018-07-12 15:58:49)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Averyl napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Jednak jeszcze nikt nie potrafił mi nigdy podać argumentu, dlaczego takowymi obawami nie miałbym się kierować.

twoje życie, twoje obawy smile

wiesz, ale jeśli ktoś wypowiada się w temacie "samotności" to jest duża szansa, że mu rzeczona samotność dokucza... i tyle w temacie, jeśli czujesz, że jest OK, to znaczy, że jest OK smile jeżeli zamiast seksu wolisz sport, to pewnie tak jest tongue

Ja nie mówię, że mi nie dokucza
Ja mówię, że na swój sposób z owym dokuczaniem walczę wink

Ale jak sam dobrze podsumowałeś - nasze życie, nasze decyzje - co będzie to będzie

838

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja tam nie boję się samotności, bardziej przeraża wizja męczenia się z kimś.

839

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lucyfer666 napisał/a:

Z drugiej tak szczerze się zastanawiam po co ktoś miałby próbować wchodzić w związek. Mimo wszystko te całe "gry", sprawdzanie czy to ta osoba itd. to jak dla już obecnie całkowita strata czasu. Zwłaszcza z perspektywą ponownego przejechania się na jakiejś osobie.

Sam wybrałem świadomą samotność, a owe "pokusy" z różnym skutkiem zwalczam, bo jeszcze nic mnie nie przekonało, że warto by się było o jakiekolwiek związek walczyć.

Ale serio sam świadomie wybrałeś samotność?

Bo dla mnie świadome wybranie samotności jest wtedy, kiedy poznałabym faceta, który chciałby być ze mną a ja z nim, ale i tak i tak wybieram samotność.
Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to, jak masło maślane. big_smile

Ale nikt Ci nie każe walczyć o związek, związek to nie walka.

840

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pamiętam, że chyba kiedyś pisałem na ten temat Krejzolko wink


Widzisz - pięknie zaznaczyłaś "wtedy, kiedy poznałabym" - po prostu przeszedłem w taki tryb życia, że może poznanie nie jest problemem, co samo podejście, chęć do zaangażowania się, spotykania z daną osobą, przejście przez te pierwsze gierki to jest coś czego mi się autentycznie nie chce i nie widzę z tym większego sensu, skoro nigdy to mi nic pozytywnego nie przeniosło. Więc na swój sposób wybieram samotność świadomie, bo tak sobie zorganizowałem życie, że nie ma na nim obecnie miejsca na zabawy towarzyskie.
Co będzie za nie wiem parę lat nie wiem, więc może się odmieni.

841

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lucyfer666 napisał/a:

Pamiętam, że chyba kiedyś pisałem na ten temat Krejzolko wink


Widzisz - pięknie zaznaczyłaś "wtedy, kiedy poznałabym" - po prostu przeszedłem w taki tryb życia, że może poznanie nie jest problemem, co samo podejście, chęć do zaangażowania się, spotykania z daną osobą, przejście przez te pierwsze gierki to jest coś czego mi się autentycznie nie chce i nie widzę z tym większego sensu, skoro nigdy to mi nic pozytywnego nie przeniosło. Więc na swój sposób wybieram samotność świadomie, bo tak sobie zorganizowałem życie, że nie ma na nim obecnie miejsca na zabawy towarzyskie.
Co będzie za nie wiem parę lat nie wiem, więc może się odmieni.

Według mnie głupio robisz, szkoda życia, chciałabym mieć znów 26 lat wink
Ale oczywiście masz prawo do takich decyzji.
Ważne byś był w tym szczęśliwy, anie tylko mówił sobie, ze jesteś szczęśliwy. A to różnica.

842

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Pamiętam, że chyba kiedyś pisałem na ten temat Krejzolko wink


Widzisz - pięknie zaznaczyłaś "wtedy, kiedy poznałabym" - po prostu przeszedłem w taki tryb życia, że może poznanie nie jest problemem, co samo podejście, chęć do zaangażowania się, spotykania z daną osobą, przejście przez te pierwsze gierki to jest coś czego mi się autentycznie nie chce i nie widzę z tym większego sensu, skoro nigdy to mi nic pozytywnego nie przeniosło. Więc na swój sposób wybieram samotność świadomie, bo tak sobie zorganizowałem życie, że nie ma na nim obecnie miejsca na zabawy towarzyskie.
Co będzie za nie wiem parę lat nie wiem, więc może się odmieni.

Według mnie głupio robisz, szkoda życia, chciałabym mieć znów 26 lat wink
Ale oczywiście masz prawo do takich decyzji.
Ważne byś był w tym szczęśliwy, anie tylko mówił sobie, ze jesteś szczęśliwy. A to różnica.

Nie pierwsza "głupia" decyzja i nie ostatnia w życiu Rossanko smile
ale widzisz ja naprawdę nie widzę sensu wchodzenia po raz kolejny w strefę, którą uważam za szambo - jeżeli człowieka spotkały same porażki i upokorzenia, to wybacz, ale nie mam argumentu, ani nikt mi jeszcze takowego nie dał, dlaczego miałbym jeszcze raz w nie wchodzić. Nie będę kłamał, że wśród znajomych, czy rodzi też jest "kiedy kogoś w końcu poznam" i taka presja nie pomaga. Już wolę być sfrustrowany z powodu libido niż porażek. Pewnie, że na swój sposób marnuję życie i rozwój tego pola, ale z drugiej strony stale rozwijam się na innych.

843

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Lucyfer666 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Pamiętam, że chyba kiedyś pisałem na ten temat Krejzolko wink


Widzisz - pięknie zaznaczyłaś "wtedy, kiedy poznałabym" - po prostu przeszedłem w taki tryb życia, że może poznanie nie jest problemem, co samo podejście, chęć do zaangażowania się, spotykania z daną osobą, przejście przez te pierwsze gierki to jest coś czego mi się autentycznie nie chce i nie widzę z tym większego sensu, skoro nigdy to mi nic pozytywnego nie przeniosło. Więc na swój sposób wybieram samotność świadomie, bo tak sobie zorganizowałem życie, że nie ma na nim obecnie miejsca na zabawy towarzyskie.
Co będzie za nie wiem parę lat nie wiem, więc może się odmieni.

Według mnie głupio robisz, szkoda życia, chciałabym mieć znów 26 lat wink
Ale oczywiście masz prawo do takich decyzji.
Ważne byś był w tym szczęśliwy, anie tylko mówił sobie, ze jesteś szczęśliwy. A to różnica.

Nie pierwsza "głupia" decyzja i nie ostatnia w życiu Rossanko smile
ale widzisz ja naprawdę nie widzę sensu wchodzenia po raz kolejny w strefę, którą uważam za szambo - jeżeli człowieka spotkały same porażki i upokorzenia, to wybacz, ale nie mam argumentu, ani nikt mi jeszcze takowego nie dał, dlaczego miałbym jeszcze raz w nie wchodzić. Nie będę kłamał, że wśród znajomych, czy rodzi też jest "kiedy kogoś w końcu poznam" i taka presja nie pomaga. Już wolę być sfrustrowany z powodu libido niż porażek. Pewnie, że na swój sposób marnuję życie i rozwój tego pola, ale z drugiej strony stale rozwijam się na innych.

Szkoda. Masz tylko 26 lat, to początek drogi miłosnej. Ja bym tego nie marnowała ale zrobisz jak chcesz.
A że porazki w życiu związkowym? Ty wiesz, ile ja miałam porażek? Jakby się teraz ktoś fajny zakręcił, to nie powiem nie.
Ale kobieta lat 41 i mężczyzna lat 26 to całkiem inne poziomy i punkty wyjścia.
Zrozumiałabym jakbyś miał 66 lat. Ale dziwi mnie taka postawa u tak młodych ludzi.

844

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Szkoda, że nie mogę zmienić tytułu mojego tematu, bo nie mam już 36 lat.
Ciekawe, co by mi teraz ludzie napisali " Pozbawcie mnie złudzeń mam 41 lat".
Jakieś pomysły?

845 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2018-07-15 14:46:16)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Według mnie głupio robisz, szkoda życia, chciałabym mieć znów 26 lat wink
Ale oczywiście masz prawo do takich decyzji.
Ważne byś był w tym szczęśliwy, anie tylko mówił sobie, ze jesteś szczęśliwy. A to różnica.

Nie pierwsza "głupia" decyzja i nie ostatnia w życiu Rossanko smile
ale widzisz ja naprawdę nie widzę sensu wchodzenia po raz kolejny w strefę, którą uważam za szambo - jeżeli człowieka spotkały same porażki i upokorzenia, to wybacz, ale nie mam argumentu, ani nikt mi jeszcze takowego nie dał, dlaczego miałbym jeszcze raz w nie wchodzić. Nie będę kłamał, że wśród znajomych, czy rodzi też jest "kiedy kogoś w końcu poznam" i taka presja nie pomaga. Już wolę być sfrustrowany z powodu libido niż porażek. Pewnie, że na swój sposób marnuję życie i rozwój tego pola, ale z drugiej strony stale rozwijam się na innych.

Szkoda. Masz tylko 26 lat, to początek drogi miłosnej. Ja bym tego nie marnowała ale zrobisz jak chcesz.
A że porazki w życiu związkowym? Ty wiesz, ile ja miałam porażek? Jakby się teraz ktoś fajny zakręcił, to nie powiem nie.
Ale kobieta lat 41 i mężczyzna lat 26 to całkiem inne poziomy i punkty wyjścia.
Zrozumiałabym jakbyś miał 66 lat. Ale dziwi mnie taka postawa u tak młodych ludzi.

Dla mnie Twoje podejście jest zdrowe smile
Jak się trafiało na takie rówieśniczki albo młodsze, które uważają, że facet na "koncie" powinien już mieć odklepane to, to i to i z tego powodu całkowicie zrywają kontakt po pewnym czasie to wybacz, ale się nie chce wink
Szybciej powiem tak od siebie - jak tak rozmiawiam z ludźmi to wychodzi, że normy społeczne u młodych nie zmieniają się tylko, brzydko bardzo mówiąc p******ą (już wolę dosadnie określić).
Wybacz, ale jak dla dziewczyny w wieku 25 lat naczelnym problemem jest to, że nie miałem wcześniej związku i nie seksiłem to ręce odpadają. (a ze 3 razy argument w takim stylu słyszałem)
Pewnie, że człowiek sobie takie znajomości wybrał, ale ileź razy można trafiać tak.

rossanka napisał/a:

Szkoda, że nie mogę zmienić tytułu mojego tematu, bo nie mam już 36 lat.
Ciekawe, co by mi teraz ludzie napisali " Pozbawcie mnie złudzeń mam 41 lat".
Jakieś pomysły?


"Only a very few find the way, and most of them don't recognize it when they do. Delusions, too, die hard. Only the savage regard the endurance of pain as the measure of worth. Forgetting pain is convenient, remembering it... agonizing."

Trzeba maszerować dalej przez życie i walczyć o to co nasze i co jest w naszych możliwościach

Posty [ 781 do 845 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024