A czy związek, ktory skończył się rozstaniem zawsze jest "byle jaki"?
Czy warto tkwić w samotności, tylko dlatego, że jest mała szansa, że z potencjalnym partnerem nie doczekamy starości?
Ja tam bym wolała mieć 10 lat fajnego zwiazku, ale zakończonego rozstaniem, niż nie cierpieć z powodu rozstania kosztem samotnosci.
Przeżyłam jedno rozstanie, było ciężko - ale wstałam i żyje dalej. Skoro mogłam się raz podnieść po rozstaniu, mogę i drugi. Wizja rozstania przestała mnie przerażać.
Nie podoba mi się nazywanie nieidealnych (czyt. Nie spełniających wszystkich oczekiwań) związków "bylejakimi".
Pomiedzy "bylejakim facetem" (cokolwiek to znaczy) a miłością życia jest możliwości tyle, co pomiedzy zakupem pantofli Louboutina a klapkami z targu.
I zawsze mi się krew burzy kiedy czytam teorie, że jak kogoś nie stać na Louboutina, to przecież nie pojdzie sobie kupić klapek od Chińczyka, tylko lepiej już chodzić boso bo kiedys skora w koncu zgrubieje i przestanie boleć ...

A otóż i nie... pomiedzy "bylejakim facetem" a "miłością życia" jest wiele opcji.. na jedną noc, na wakacje, na rok, na 10 lat... na pół zycia ,)