2odiak napisał/a:KoralinaJones napisał/a:To raczy Ty się właśnie dosiadłeś
.
![]()
![]()
![]()
A nie przypłynąłem tym statkiem?
Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Ideałów nie ma, ale mam ze sobą worek, dam radę
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Strony Poprzednia 1 … 123 124 125 126 127 128 129 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
2odiak napisał/a:KoralinaJones napisał/a:To raczy Ty się właśnie dosiadłeś
.
![]()
![]()
![]()
A nie przypłynąłem tym statkiem?
Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Ideałów nie ma, ale mam ze sobą worek, dam radę
Ciut lepiej.
Zodiak, a możesz coś opowiedzieć o tych występach?
Bo nie wiem, czy to dziewoje i metalówy przychodziły spiewać dla Ciebie, abyś raczył wyjrzeć przez okno, czy też masz pod balkonem skwer osiedłowy, przeznaczony do lokalnych imprez letnich?
Ująłem to bardzo metaforycznie i oczywiście z żartem
Ale jak przychodziły pod okno koleżanki ( późniejsze dziewczyny) to różnych rzeczy można było się spodziewać, bo i hobby miały też różne. Było włażenie na okno, pukanie, a i nawet rzucanie kamieniami ( z wyczuciem) Jak okno z jakiś przyczyn się nie otwierało to próbowały różnych innych sposobów, a wyobraźnie miały sporą . Zresztą z mojej strony wyglądało to podobnie
Takie czasy...
Z czasem oczywiście to się zmieniało, aż ostatecznie ucichło. Można było zadzwonić normalnie do drzwi, ale poco? Łatwiej było przez okno, a jak romantycznie
Fanów oczywiście nie brakowało i w tym facetów, do których trzeba było wyjść niekiedy z wiadomych przyczyn. Było śpiewanie, a czasem srogi łomot. Inna sprawa, że mieszkałem w miejscach dość gwarnych dlatego były nawet takie sytuacje iż przychodził SMS z wiadomością " odpal radio na zetkę , dokładnie o tej godzinie" , a w nim piękna miłosna pieśń dedykowana dla mnie
Bossman was obserwuje
Na razie milczy
Myśli, a to nie jest częste zjawisko
Kamieniami w okno- to chyba w podstawówce?
Z tego, ci piszesz to jesteś dośc ciekawym typem
Albo mitomanem ( ale luz, dobra?)
Albo Di Caprio kolarstwa.
Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
Kamieniami w okno- to chyba w podstawówce?
Z tego, ci piszesz to jesteś dośc ciekawym typem
Albo mitomanem ( ale luz, dobra?)
Albo Di Caprio kolarstwa.
Oj tam, oj tam już widzę jak Cię okłamuję
A tak na poważnie to miałem bardzo barwne życie pełne dynamiki..Oprócz kolarstwa kilka innych pasji, stąd pewna wiedza i multum różnych historii. Dzięki temu nawet nie wstydzę, a tym bardziej boję pokazywać się Wam tutaj nawet swoich zdjęć . W mediach spędzam niewiele czasu . Najwięcej tylko w robocie i gdy jest luz, bo komp cały czas odpalony. Więcej mnie wśród ludzi i w ruchu jak w domu. Stąd też i wiadome podejście.
No dobra, dobra już kończę z tą powagą.
Ostatni raz kamykami w okno , chwilę przed aż mnie wojo nie zgarnęło, a jak wróciłem to po niedługim czasie się przeprowadziłem. Też było gwarno, ale tam już w okno , czy pokazać mi się w nim nikt nie ryzykował. 3 piętro i na SOR nie daleko, ale to trzeba jeszcze przeżyć Po co jak rozwinęła się telefonia komórkowa i przyszły czasy przydługawych SMS-ów. Pojawił się internet , choć sam byłem nieskomputeryzowany za bardzo, bo po co ? Zdecydowanie mIRC lepiej wypadał w kafejkach. Był ubaw, znów towarzystwo, pasje .... Dużo na prawdę opowiadać, książki by można pisać
KoralinaJones napisał/a:Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Oj papaja wezwałem, poradził sobie
KoralinaJones napisał/a:Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Każdy majtek przechodzi chrzest. "Nie chrzczeni" mogą sprowadzić na statek gniew Neptuna. Jak sobie poradzi, to zostanie pozostawiony w spokoju .
Gary napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Każdy majtek przechodzi chrzest. "Nie chrzczeni" mogą sprowadzić na statek gniew Neptuna. Jak sobie poradzi, to zostanie pozostawiony w spokoju
.
Znaczy za burtę z nim ?
Przybył Neptun na statek, w gości , trochę rumu ....
Koralina: - Się dosiadłeś i choroba morskie
I ten se wziął znikł
Adela:- Gdzie Neptun?!
Evergreen:- Gdzie Neptun?!
Rossanka: - Gary widziałeś Neptuna?
Z serenami lata i nie zadaje pytań
Ja:- No autentycznie widziałem, jak bum, cyk, cyk. Gdzie Neptun?!
Znaczy za burtę z nim ?
Sam se wysiadł
KoralinaJones napisał/a:Gary napisał/a:Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Każdy majtek przechodzi chrzest. "Nie chrzczeni" mogą sprowadzić na statek gniew Neptuna. Jak sobie poradzi, to zostanie pozostawiony w spokoju
.
Znaczy za burtę z nim ?
Za burtę! Neptuna udaje
paslawek napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Każdy majtek przechodzi chrzest. "Nie chrzczeni" mogą sprowadzić na statek gniew Neptuna. Jak sobie poradzi, to zostanie pozostawiony w spokoju
.
Znaczy za burtę z nim ?
Za burtę! Neptuna udaje
Że z serenami lata? A to przebieraniec
KoralinaJones napisał/a:Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Btw. Jest jeszcze inne powiedzenie . Przyczepiło się "g" do okrętu i...
.
Neptuna czy Zeusa ?
Neptuna czy Zeusa ?
Przecież nie Posejdona.
Gary napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Zdecydowanie wsiadłeś po drodze a na dodatek okazując objawy choroby morskiej.
Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Btw. Jest jeszcze inne powiedzenie
. Przyczepiło się "g" do okrętu i...
.
No to już jest słabe. Dzięki. Wysiadam.
KoralinaJones napisał/a:Gary napisał/a:Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Btw. Jest jeszcze inne powiedzenie
. Przyczepiło się "g" do okrętu i...
.
No to już jest słabe. Dzięki. Wysiadam.
Nie umiesz pływać?
Bosman, nowy majtek nam wymięka .
Ever z gaśnicą nawet wypłynęła - pamiętam łatwizna
KoralinaJones napisał/a:Gary napisał/a:Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Btw. Jest jeszcze inne powiedzenie
. Przyczepiło się "g" do okrętu i...
.
No to już jest słabe. Dzięki. Wysiadam.
Słabe to jest to Twoje flow show srow w pierdząco - słodkim stylu. Tinder drogi, to można było wrzucić foty na jakimś forum . I nie ma to jak zrobić wielką dramą o bzdurny wpis. Którą to już z kolei?
O Boże, skąd w Tobie tyle jadu, wulgaryzmu i pogardy. Ktoś Ci musiał w życiu jakąś krzywdę wyrządzić. Jeżeli chcesz wiedzieć to mnie to nie rusza i to jest Twój problem. Sama się tylko pogrążasz. Opamiętaj się, bo jak tak dalej pójdzie to ostatecznie zostaniesz sama . Pamiętaj, że tak jak Ty traktujesz innych tak będą traktować Ciebie.
A jeżeli chodzi o mnie to nie przyszedłem tutaj na żadne podrywy, a co najwyżej czasem porozmawiać poważnie, czasem pożartować i czasem stworzyć z kimś coś co nazywa się rozmową na fali. I ta rozmowa z wieloma osobami się udała, bo są normalne i da się z nimi nawiązać normalny kontakt. tak, tak wyglądają kontakty międzyludzkie, a wrzucanie własnych zdjęć nie jest niczym nowym i złym . Na wielu forach zwłaszcza tematycznych ludzie takowe wrzucają, z różnych przyczyn. Takimi jest chociażby chęć poznania innych. Jak widzisz wrzuciłem normalne zdjęcia nawiązujące do luźnego tematu w sposób poznawczo żartobliwy, a nie takie jakie bym wrzucił na jakikolwiek portal randkowy w celach wiadomo jakich. Z mojej strony to wszystko. Życzę udanej zabawy. Pozdrawiam.
O Boże, skąd w Tobie tyle jadu, wulgaryzmu i pogardy. Ktoś Ci musiał w życiu jakąś krzywdę wyrządzić. Jeżeli chcesz wiedzieć to mnie to nie rusza i to jest Twój problem. Sama się tylko pogrążasz. Opamiętaj się, bo jak tak dalej pójdzie to ostatecznie zostaniesz sama . Pamiętaj, że tak jak Ty traktujesz innych tak będą traktować Ciebie.
I ten protekcjonalny ton i styl. I co umówiłeś się już na randkę z netkobiet? Pogrążasz się Ty - swoimi fotkami
.
"bo jak tak dalej pójdzie to ostatecznie zostaniesz sama ."
Ty się gościu dobrze czujesz? Jakbym miała do wyboru Ciebie albo samotność, to tak .
Edit: Zapalają mi się wszystkie czerwona lampki kiedy czytam Twoje sztuczne, "słodkie" posty. A teraz "oddaję Cię" w ręce wszystkich zainteresowanych Pań. Kłaniam się nisko.
KoralinaJones napisał/a:Gary napisał/a:Boszzzz... aż włosy na głowie mnie bolą... litości, pliiiis... litości... nie tak ostro
![]()
Btw. Jest jeszcze inne powiedzenie
. Przyczepiło się "g" do okrętu i...
.
No to już jest słabe. Dzięki. Wysiadam.
Skoro ta szalupa g*wnosłowiem wypełniona, to ja też wysiadam.
Zobaczymy się 2odiak na innych wątkach. Powodzenia.
Jedną już niektórzy zatopili, pora na druga .
Waćpanno Kapitanno!
Człowiek za burtą to ratować trzeba.
Na szczęście Ever z tą gaśnicą się zjawiła i sprawę wzięła w swoje ręce.
I żadna inna szalupa nie będzie zatapiana.
Howk.
Obawiam się, że niektórzy członkowie załogi to dywersanci. Zatopią ją wcześniej czy później. Mają w tym wprawę .
O Boże, skąd w Tobie tyle jadu, wulgaryzmu i pogardy. Ktoś Ci musiał w życiu jakąś krzywdę wyrządzić. Jeżeli chcesz wiedzieć to mnie to nie rusza i to jest Twój problem. Sama się tylko pogrążasz. Opamiętaj się, bo jak tak dalej pójdzie to ostatecznie zostaniesz sama.
Ile razy słyszałam to zdanie Ross, jak będziesz taka czy taka czy taka to zostaniesz sama. Jakby to była kara i cos złego bycie samym, co się przydarza za kare, bo ktoś był taki czy taki.
Ile razy słyszałam to zdanie Ross, jak będziesz taka czy taka czy taka to zostaniesz sama. Jakby to była kara i cos złego bycie samym, co się przydarza za kare, bo ktoś był taki czy taki.
Pewnie dlatego ja w młodości myślałam, że będę sama. Dokładnie wiedziałam,że nie chcę się zmieniać tak, aby komuś było ze mną wygodnie moim kosztem. Widziałam te nieszczęśliwe kobiety poświęcające się dla mężów i dzieci i za żadne skarby nie chciałam takiego losu.
Wiedziałam czego chcę i czego nie chcę. A skoro miałam być sama to dobrze się przygotowywałam do samodzielności i samowystarczalności.
Samotność z wyboru jest lepsza niż przymus życia z kimś za wszelką cenę.
rossanka napisał/a:Ile razy słyszałam to zdanie Ross, jak będziesz taka czy taka czy taka to zostaniesz sama. Jakby to była kara i cos złego bycie samym, co się przydarza za kare, bo ktoś był taki czy taki.
Pewnie dlatego ja w młodości myślałam, że będę sama. Dokładnie wiedziałam,że nie chcę się zmieniać tak, aby komuś było ze mną wygodnie moim kosztem. Widziałam te nieszczęśliwe kobiety poświęcające się dla mężów i dzieci i za żadne skarby nie chciałam takiego losu.
Wiedziałam czego chcę i czego nie chcę. A skoro miałam być sama to dobrze się przygotowywałam do samodzielności i .
To ja odwrotnie. Starałam się za kazdy m razem zadowolić, dopasować się do bliskich osób, czy to rodziców, czy rodziny, koleżanek, do grupy znajomych, na końcu do chłopaków, potem mężczyzn, do których cos czułam, co kończyło się tym, że nie byłam szczęśliwa, a mężczyźni się wówczas mną nie interesowali.
Tak było w czasach nastoletnich, po 20stce i tak do 35 roku życia około. Mniej więcej.
Dotyczyło to nie tylko relacji z mężczyznami, ale ogólnie z ludźmi, bo bałam się, że mnie odrzucą. Wtedy wpadałam też w takie lęki, bo np bałam się sprzeciwić komuś, powiedzieć, że coś mi się nie podoba albo, że czegoś nie zrobię, więc wynikiem tego było utrzymanie relacji koleżeńskich czy rodzinnych, ale za cenę zalamamej psychiki. Zwykle miałam tak, że gdy robiłam coś na siłę, wbrew sobie, aby tylko ktoś nie był na mnie zły, nie krzyczał, nie obraził się na mnie czy nie odrzucił- faktycznie nic takiego się nie działo bo siedziałam cicho, ale nerwica mi szalała, co objawiało się w ciele.
Miało być krótko, wyszło długo.
Ross, po pierwsze wyszło krótko, a po drugie to wcale nie jest istotne, ważne jest czy merytoryczne. W tym przypadku jest
Dbanie o dobre samopoczucie innych, jak wszystko, ma swoje dobre i złe strony. Jeśli najbardziej dbasz o dobro innych własnym kosztem, to sama stajesz się mniej interesująca i wartościowa. Poza tym nie da się całe życie dbać tylko o innych, bo w końcu człowiek dochodzi do ściany a kumulowane niezadowolenie osiąga takie ciśnienie, że wszystko potrafi rozsadzić od środka.
Dam Ci przykład jednej znanej kobiety, której po kolei rozlatywały się wszystkie związki.
Każdy zaczynał się podobnie: kobieta starała się robić jak najlepsze wrażenie i robiła wszystko o czym partner mógłby zamarzyć. Życzenia odgadywała w lot i spełniała zanim zdążył poprosić.
Czy tak naprawdę robiła to dla niego? No niekoniecznie. Bo przecież nadrzędnym jej celem było zatrzymanie go przy sobie, a nie jego dobro.
Po drugie nie zawsze partnerowi zależało akurat na tym co dostawał, a nieraz po prostu nie wypadało odmówić gdy ktoś daje, zwłaszcza gdy kosztowało to darczyńcę sporo wysiłku (wszyscy znamy np. ten przymus jedzenia bo gospodyni tak bardzo się starała i dwa dni stała dla nas w kuchni).
Potem w takim związku następuje zmęczenie materiału z obu stron. Pani czuje się wykorzystywana a w zamian nie dostaje niczego, co by ją uszczęśliwiało, a pan jest znudzony wiecznym byciem w centrum uwagi i w końcu zmęczony.
Pani zaczyna coraz mniej podobać się sytuacja, w której ona się poświęca dla niego, a on nie poświęca się dla niej. Nie dopuszcza do siebie, że życie w związku nie polega na poświęcaniu się dla innej osoby. Nie bardzo wie, jak zorganizować własne życie i jak uczynić je ciekawym, więc koncentruje się na partnerze, robi wszystko dla niego i z czasem odczuwa coraz większą niesprawiedliwość losu, bo te starania nie przybliżają jej do poczucia szczęścia. Uważa, że On nie kwapi się do uszczęśliwiania jej, a problem w tym, że ona sama nie wie, co by jej szczęście przyniosło.
Ona z czasem daje upust swojej frustracji i pretensjom, co wywołuje jego zdziwienie, bo miał prawo myśleć, że sama chciała to wszystko robić. On jej o to nie prosił i połowy z tego nie potrzebował. W końcu zaczynają się wypominki i wystawianie rachunku krzywd, na co on reaguje najpierw zdziwieniem a potem złością. Na koniec oboje są tak sobą zmęczeni, że każde ma dość wspólnego życia i następuje rozstanie.
Ross, to opis innej kobiety więc nie bierz tego do Siebie. Chciałam Ci tylko pokazać, że brak własnych potrzeb i życie dla drugiej osoby może być niekorzystne dla obojga.
Agnes76 napisał/a:rossanka napisał/a:Ile razy słyszałam to zdanie Ross, jak będziesz taka czy taka czy taka to zostaniesz sama. Jakby to była kara i cos złego bycie samym, co się przydarza za kare, bo ktoś był taki czy taki.
Pewnie dlatego ja w młodości myślałam, że będę sama. Dokładnie wiedziałam,że nie chcę się zmieniać tak, aby komuś było ze mną wygodnie moim kosztem. Widziałam te nieszczęśliwe kobiety poświęcające się dla mężów i dzieci i za żadne skarby nie chciałam takiego losu.
Wiedziałam czego chcę i czego nie chcę. A skoro miałam być sama to dobrze się przygotowywałam do samodzielności i .To ja odwrotnie. Starałam się za kazdy m razem zadowolić, dopasować się do bliskich osób, czy to rodziców, czy rodziny, koleżanek, do grupy znajomych, na końcu do chłopaków, potem mężczyzn, do których cos czułam, co kończyło się tym, że nie byłam szczęśliwa, a mężczyźni się wówczas mną nie interesowali.
Tak było w czasach nastoletnich, po 20stce i tak do 35 roku życia około. Mniej więcej.
Dotyczyło to nie tylko relacji z mężczyznami, ale ogólnie z ludźmi, bo bałam się, że mnie odrzucą. Wtedy wpadałam też w takie lęki, bo np bałam się sprzeciwić komuś, powiedzieć, że coś mi się nie podoba albo, że czegoś nie zrobię, więc wynikiem tego było utrzymanie relacji koleżeńskich czy rodzinnych, ale za cenę zalamamej psychiki. Zwykle miałam tak, że gdy robiłam coś na siłę, wbrew sobie, aby tylko ktoś nie był na mnie zły, nie krzyczał, nie obraził się na mnie czy nie odrzucił- faktycznie nic takiego się nie działo bo siedziałam cicho, ale nerwica mi szalała, co objawiało się w ciele.
Miało być krótko, wyszło długo.
Że co? No proszę Cię, masz konkretne zainteresowania i dopasowywałaś się do reszty? Zapewne nie jedni, mogli by się od Ciebie uczyć. Skutki blokowania się, zamykania, dopasowywania, są zawsze złe, a konsekwencją presji chociażby " Jak wypadnę" może być nerwica. Masz być sobą, Nie wyjdzie? Trudno. Albo ktoś akceptuje, albo nie. Tego kwiatu pół światu, wartościowy zawsze zrozumie, zaakceptuje, bo Ty też akceptujesz, wiec jest zachowana prawidłowa równowaga.
Z zainteresowaniami:
- Wchodzisz w miejsca , gdzie są tacy sami ludzie ( fora, grupy FB ), wymieniasz się doświadczeniem poznajesz ludzi, nikt Cie nie odrzuci.
- Przebywasz w miejscach , gdzie są tacy sami ludzie, - skateparki, szlaki, kluby, imprezy..
Jakby to była kara i cos złego bycie samym, co się przydarza za kare, bo ktoś był taki czy taki.
Nieraz się spotkałem z taką interpretacją, często zastanawiałem się czemu, choć mogę się tylko domyślać ( życie się na mnie uwzieło, jestem sama , to jakaś kara, - tak to sobie ludzie tłumaczą). To jest skutek, nie kara, skutek czyjegoś zachowania. Ktoś np jest toksyczny i wszyscy go omijają, - to tak w skrócie. Karą jest wyrok, mandat, czy grzywna. Bycie samym nie jest niczym złym. Wiele osób wybiera taką drogę, bo oddaje się np pasji. Każdy ma prawo do życia jak mu się żywnie podoba i tego się trzymaj. Żyj tak jak się Tobie podoba, a nie by kogoś uszczęśliwiać, coś utrzymać itd... Życie masz jedno.
Z zainteresowaniami:
- Wchodzisz w miejsca , gdzie są tacy sami ludzie ( fora, grupy FB ), wymieniasz się doświadczeniem poznajesz ludzi, nikt Cie nie odrzuci.
- Przebywasz w miejscach , gdzie są tacy sami ludzie, - skateparki, szlaki, kluby, imprezy.
Nie byłbym taki pewny
2odiak napisał/a:Z zainteresowaniami:
- Wchodzisz w miejsca , gdzie są tacy sami ludzie ( fora, grupy FB ), wymieniasz się doświadczeniem poznajesz ludzi, nikt Cie nie odrzuci.
- Przebywasz w miejscach , gdzie są tacy sami ludzie, - skateparki, szlaki, kluby, imprezy.Nie byłbym taki pewny
Musiałaby być nieźle poblokowana na tym punkcie. To jej niestety nie grozi
rakastankielia napisał/a:2odiak napisał/a:Z zainteresowaniami:
- Wchodzisz w miejsca , gdzie są tacy sami ludzie ( fora, grupy FB ), wymieniasz się doświadczeniem poznajesz ludzi, nikt Cie nie odrzuci.
- Przebywasz w miejscach , gdzie są tacy sami ludzie, - skateparki, szlaki, kluby, imprezy.Nie byłbym taki pewny
Musiałaby być nieźle poblokowana na tym punkcie. To jej niestety nie grozi
![]()
No jej pewnie nie odrzucą, ale nie jest to reguła.
2odiak napisał/a:rakastankielia napisał/a:Nie byłbym taki pewny
Musiałaby być nieźle poblokowana na tym punkcie. To jej niestety nie grozi
![]()
No jej pewnie nie odrzucą, ale nie jest to reguła.
Ale zdajesz sobie sprawę, że pisząc w jej temacie i w dodatku ją cytując swoje słowa kieruje do niej
Odkurzam wątek. Chce napisać, że bycie samemu przed bardzo długi czas wcale nie jest do końca dobre, bo brakuje drugiego człowieka, bliskości, czułości, fizycznosci i zrozumienia, pomocy i wspolnego życia razem w codzienności.
Może to ma jakiś sens po 80tce ( patrzcie na wdowy czy wdowcow). Chociaż nie bo i bardziej wiekowi już ludzie dobierają się ponownie w pary. Chociażby na wspólne spędzanie czasu, spacery czy pilnowanie o porach przyjmowania własnych leków.
Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Odkurzam wątek. Chce napisać, że bycie samemu przed bardzo długi czas wcale nie jest do końca dobre, bo brakuje drugiego człowieka, bliskości, czułości, fizycznosci i zrozumienia, pomocy i wspolnego życia razem w codzienności.
Może to ma jakiś sens po 80tce ( patrzcie na wdowy czy wdowcow). Chociaż nie bo i bardziej wiekowi już ludzie dobierają się ponownie w pary. Chociażby na wspólne spędzanie czasu, spacery czy pilnowanie o porach przyjmowania własnych leków.Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Ja to moge jako singielka max 3 miesiace wytrzymac, pozniej juz czuje potrzebe bycia w zwiazku. Jestem w zwiazku obecnie
Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
rossanka napisał/a:Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
oj Farmer Farmer czasem to może lepiej nie tykać klawiatury .
rossanka napisał/a:Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
Wolę warana z komodo.
rossanka napisał/a:Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
Stary Farmer farmę miał, i ja i ja o. A na tej farmie nie miał kota.... I ja i ja o.
I to niejednego. Stąd polecajka.
I to niejednego. Stąd polecajka.
A po czym poznać samotną kobietę po 30 tce?
Po stadzie kotów
Koleżanka 32 lata, samotna. Zapytałem, czy ma kota.
Ma 3 ...
Coś w tym jednak jest.
Wolę warana z komodo.
Duże to, śmierdzące i jadowite. Potrafi człowieka zjeść.
adela 07 napisał/a:I to niejednego. Stąd polecajka.
A po czym poznać samotną kobietę po 30 tce?
Po stadzie kotów
![]()
![]()
Koleżanka 32 lata, samotna. Zapytałem, czy ma kota.
Ma 3 ...
Coś w tym jednak jest.
Może ma dom na wsi i myszy w piwnicy? Wiesz, że jest też taka opcja?
rossanka napisał/a:Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
Jest pewien kraj gdzie nikt nie ma kota ani psa w domu. Kraj w którym psy i koty zyją na wolności a ludzie zajmują się nimi na wolności
W tym kraju niehumanitarne i wbrew naturze jest trzymać psa/kota w domu
Psy/koty dokarmia państwo i się nimi zajmuje. Są zaszczepione i szczęśliwe ..
Kot/pies nie zastąpi nigdy drugiej osoby i każdy normalny to wie ..
rossanka napisał/a:Wolę warana z komodo.
Duże to, śmierdzące i jadowite. Potrafi człowieka zjeść.
Ej, kiedy mnie widziałeś?
rossanka napisał/a:Wolę warana z komodo.
Duże to, śmierdzące i jadowite. Potrafi człowieka zjeść.
Etam jak zje samotną osobę to problem samotności zniknie.
Choć nie , bo Waran zostanie sam
adela 07 napisał/a:I to niejednego. Stąd polecajka.
A po czym poznać samotną kobietę po 30 tce?
Po stadzie kotów
![]()
![]()
Koleżanka 32 lata, samotna. Zapytałem, czy ma kota.
Ma 3 ...
Coś w tym jednak jest.
Ale bez sensu, Jakby powiedziała, że ma 32 lata, męża , 5 letnie dziecko i kota - to co by to znaczyło
?
Farmer napisał/a:rossanka napisał/a:Żeby nie było, to nie jest wpis, gdzie się żale, że jestem sama, tylko wpis, że bycie samemu dłuższy czas niekorzystnie odbija się na psychice.
Kup sobie kota.
Jest pewien kraj gdzie nikt nie ma kota ani psa w domu. Kraj w którym psy i koty zyją na wolności a ludzie zajmują się nimi na wolności
W tym kraju niehumanitarne i wbrew naturze jest trzymać psa/kota w domuPsy/koty dokarmia państwo i się nimi zajmuje. Są zaszczepione i szczęśliwe ..
Kot/pies nie zastąpi nigdy drugiej osoby i każdy normalny to wie ..
Zaraz, ale kot to kot, pies to pies, maż to mąż, a dziecko to dziecko, dziecko nagle nie zastąpi kota ani pies męża, nie idzmy już za daleko.
Mam tylko jednego kota i jedną żonę - peszek
Ale bez sensu, Jakby powiedziała, że ma 32 lata, męża , 5 letnie dziecko i kota - to co by to znaczyło
?
Nic.
Że ma zwierzę w domu. które nie ma być zamiennikiem (męża/partnera/dziecka).
Zobacz niektóre samotne kobiety. Kupują małe pieski czy koty. Specjalne ubranka i traktują je jak dzieci. Często dla takiej kobiety pies/czy kot to taki substytut dziecka albo męża/partnera.
Rozmawiają z nimi, mówią do nich i itd. Traktują jak człowieka którym nigdy nie będzie ...
Człowiek samotny idiocieje i głupieje. Robi się często dziwolągiem ...
Ja sam znałem w pracy taką samotną kociarę. Na pulpicie komputera zdjęcie kota, na telefonie zdjęcia kota. Co chwilę mówiła o swoim kocie i itd ..
rossanka napisał/a:Ale bez sensu, Jakby powiedziała, że ma 32 lata, męża , 5 letnie dziecko i kota - to co by to znaczyło
?Nic.
Że ma zwierzę w domu. które nie ma być zamiennikiem (męża/partnera/dziecka).
Zobacz niektóre samotne kobiety. Kupują małe pieski czy koty. Specjalne ubranka i traktują je jak dzieci. Często dla takiej kobiety pies/czy kot to taki substytut dziecka albo męża/partnera.
Rozmawiają z nimi, mówią do nich i itd. Traktują jak człowieka którym nigdy nie będzie ...
Człowiek samotny idiocieje i głupieje. Robi się często dziwolągiem ...
Ja sam znałem w pracy taką samotną kociarę. Na pulpicie komputera zdjęcie kota, na telefonie zdjęcia kota. Co chwilę mówiła o swoim kocie i itd ..
Jezu, Kaszpir, ale o kim miała mówić, kogo zdjęcie mieć na pulpicie skoro nie miała dzieci, męża?
Paprotke miała sfotografowac czy ją ubierać?
A ja nie mam kota, jestem po 30-stce i nie mam chłopa. Za to zamężna koleżanka z dwójka dzieci ma kotów 3. Druga zamężna z dwójką dzieci ma dwa psy. Dziwne to.
Ross już "dyplomatycznie " i "subtelnie" dostałaś łatkę etykietkę od kolegów - nie wygrasz, wiedzą lepiej
A koleżanka Adela była w związku 10lat i mieli trzy koty z partnerem hmmmm dziwne dziwne i znam dużo więcej takich przypadków
Idę poważnie pogadać z Adelą musi byś jakaś dziwna jednak
Ross już "dyplomatycznie " i "subtelnie" dostałaś łatkę etykietkę od kolegów - nie wygrasz, wiedzą lepiej
![]()
A koleżanka Adela była w związku 10lat i mieli trzy koty z partnerem hmmmm dziwne dziwne
![]()
Idę poważnie pogadać z Adelą musi byś jakaś dziwna jednak
To nie są moi koledzy
Rossanka też jest sama i nie ma kota. Może te samotne kobiety po prostu słyszą takie rady jak od Farmera "kup kota, kup kota" to kupują a legenda się sama nakręca?
Rossanka też jest sama i nie ma kota. Może te samotne kobiety po prostu słyszą takie rady jak od Farmera "kup kota, kup kota" to kupują a legenda się sama nakręca?
Robi sobie wałka z kołdry. Kotek jednak koteek nigdy za póżno.
Farmer napisał/a:adela 07 napisał/a:I to niejednego. Stąd polecajka.
A po czym poznać samotną kobietę po 30 tce?
Po stadzie kotów
![]()
![]()
Koleżanka 32 lata, samotna. Zapytałem, czy ma kota.
Ma 3 ...
Coś w tym jednak jest.Ale bez sensu, Jakby powiedziała, że ma 32 lata, męża , 5 letnie dziecko i kota - to co by to znaczyło
?
Ekspertem od tej teorii wszystko zaczeło. Brakuje miłości, kobiety przelewają na koty.
Rossanka też jest sama i nie ma kota. Może te samotne kobiety po prostu słyszą takie rady jak od Farmera "kup kota, kup kota" to kupują a legenda się sama nakręca?
może tak być
Nie chwalił ma kota i męża, znaczy nie ma miłości. Kotka na kolanka i miziu miziu. Piesek jednak nie lubi.
Za to stary kawaler ma w domu syf, pudła po pizzy i pleśniejący ser w lodówce? A brak kobiety rekompensuje pornhubem?
Wymyślcie , panowie coś bardziej oryginalnego, bo pieprzycie jak proboszcz z Sierpuchowa.
Wiekszość kobiet potrzebuja miłości, żonata czy samotna. Nie ma ujścia milości, przelewają na koteczka. Nie wszyscy mężczyźni potrafią okazywać miłość, dlatego kotki są idealne.
Psychika kobiet to nie tylko sam kontakt fizyczny, bardziej istotna jest sfera uczuciowa i okazywanie uczuć.
Strony Poprzednia 1 … 123 124 125 126 127 128 129 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024