pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 110 111 112 113 114 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7,216 do 7,280 z 8,335 ]

7,216

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nic nie napisze, bo nic ciekawego się nie dzieje.

Nie wiem czy odetchnąć z ulgą czy się załamać smile Tak czy siak zrzuciłaś mi kamień z serca, że się tu nie panoszymy jeszcze za bardzo.

Co do tego wieku i zostania babcia itd. to takie gdybanie, które może zaprowadzić w jakieś mroczne krainy, jeśli zawładnie nami żal.

Krótka historyjka smile

Jakiś czas temu skontaktowałam się telefonicznie z moim pierwszym chłopakiem, z którym nie widziałam się od ponad 20 lat. Pogadaliśmy sobie sympatycznie, obiecując sobie spotkanie, ale on zapytał mnie: co mnie napadło, że akurat teraz zdecydowałam się do niego zadzwonić, i czy przypadkiem nie mam mu czegoś do powiedzenia (i się zaśmiał). Totalnie nie zajarzyłam o co mu chodzi, to wyjawił, że może na spotkanie przyprowadzę jakiegoś synka z dawnych czasów yikes. Uśmiałam się i mówię, że chyba zwariował, nie wyobrażam sobie wpaść do pubu na piwko razem z 26 letnim dzieckiem i go przedstawić ojcu big_smile. Tak chlapnęłam ten wiek z sufitu, ale dotarło wtedy do nas, że rzeczywiście to dziecko miałoby teraz 26 lat, gdyby coś nam się kiedyś "omsknęło". W telefonie nastąpiła chwila milczenia z jednej i drugiej strony, i refleksja, że bylibyśmy już pewnie dziadkami w naszym wieku, właśnie. Później pomyślałam sobie jak moje życie mogłoby się potoczyć, gdyby tak właśnie by się wydarzyło i chyba wolałabym, aby mimo wszystko wyszło tak jak jest teraz, niezależnie od sytuacji z jakimi się w nim spotkałam i czego doświadczyłam.

I teraz trochę pompatycznej treści wink

Doceniajcie to co macie, bo gdyby nie to, co przeżyliście, nie bylibyście tym kim jesteście.

sad
Tp mam inaczej. w tym wieku jakoś zawsze widziałam się może jeszcze nie babcią ale matką dużych już dzieci w wieku licealnym, albo późna podstawówka. Czasem czuję jakbym na tym polu (mam na myśli rodzinę) żyła czyimś życiem.
Tak nieraz gdybam i dochidzę do wniosku, ze przypuśćmy, ze w wieku 30 lat zakładam rodzinę, to pewnie miałabym dwoje dzieci, męża, mieszkalibyśmy w większym mieszkaniu albo i domku, a może mieszkałaby, już dawno za granicą? Moja nerwica byłaby mniejsza, bo partner bu w tym pomagał (to pisze z wypowiedzi dziewczyn z forum, które też cieroią na nerwicę a obecnośc męża trochę pomaga). W rodzinie byłabym inaczej traktowana, nie jako ta, która ma zawsze czas bo nie ma rodziny, więc może zrobic to to i tamto. Nie słyszałabym docinków typu: pani nie musi gotować obiadów, bo nie ma komu. Albo: pani to może na urlop pojechać w listopadzie, bo nie ma dzieci.  Byłabym weselsza jeśli chodzi o strefe związków i dzieci, bo miałabym tę strefe o nie marudziłabym, ze jestem sama, albo, że nie mam dzieci. Byłabym też pewniejsza siebie i bezpieczniejsza na mieście. Kobietę niektórzy mężczyźni mają za śmieć, który można pbrażać.
Zawodowo pewnie robiłabym to samo. Koleżanki miała te same, plus matki moich dzieci, hobby miałabym to samo, a moze nawet więcej.

No patrz, jak to życie potrafi zaskakiwać.
Ja w tym wieku widziałam siebie jako samotną kobietę, samodzielną i niezależną, robiącą karierę i co jej się żywnie podoba.
A tu mąż, dziecko i "dom na głowie".
Tylko ja miałam zupełnie inne wyobrażenie o samotnej kobiecie jak Ty Ross, bo mnie nigdy nikt nie mógł sobie poobrażać.
Ja bym nie musiała gotować obiadków, bo mogłabym robić co tylko chcę.
Ja bym mogła brać urlop w wakacje, bo mam takie samo prawo jak inni pracownicy ( nawiasem mówiąc lubię brać część urlopu w listopadzie - za oknem deszcz, wiatr, ludziska marzną a ja sobie w ciepłym domku siedzę big_smile)

Ross, małżeństwo może równie dobrze wspierać co przeczołgać i pozbawić poczucia wartości. To nie jest panaceum na wszystkie problemy.
Poza tym jeszcze wszystko przed Tobą, serio.

Zobacz podobne tematy :

7,217

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

I to jest ten żal, o którym ja mówię Ross sad nie wpadaj w tą króliczą norę przeszłości, bo się sama nie wydostaniesz.

Pewnie, że partner dla osoby z nerwicą jest niestety takim filarem, poczuciem bezpieczeństwa, gwarancją. Mam siostrę z nerwicą to wiem jak to wygląda. Ona ma partnera od kilkudziesięciu lat. Narzeka na niego, bo on naprawdę nie jest dobrym partnerem, ale nie zakończy z nim związku, bo jest od niego uzależniona (filar i gwarancja, strach przed zmianą). Dzieci nie mają, klamka zapadła, bo są już dawno w wieku, w którym tych dzieci mieć nie będą. Jeszcze 10 lat temu płakała, że się nie zdecydowała na dziecko (tudzież nie "zmusiła" swojego partnera do decyzji w tym temacie) i już nie ma wyjścia. Teraz inwestuje swój czas w znajomych, zwierzęta i pomaganie im, akcje społeczne i tam się spełnia, oprócz pracy oczywiście. A majątek już zapisuje w głowie moim dzieciom - tu ma poczucie jakiejś "kontynuacji" poprzez moją rodzinę. Ale czy jest szczęśliwa z tym partnerem? Nie. Jest, bo jest, bo czuje, że nie ma innego wyjścia. A jemu też jest z nią wygodnie i tak sobie trwają - "byle tylko". Nie zawsze możesz dobrze trafić, ale jak na coś trafisz, to nie ma co się trzymać kurczowo, czy to będzie przyszłość czy wspomnienie z przeszłości.

7,218

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie wiem czy odetchnąć z ulgą czy się załamać smile Tak czy siak zrzuciłaś mi kamień z serca, że się tu nie panoszymy jeszcze za bardzo.

Co do tego wieku i zostania babcia itd. to takie gdybanie, które może zaprowadzić w jakieś mroczne krainy, jeśli zawładnie nami żal.

Krótka historyjka smile

Jakiś czas temu skontaktowałam się telefonicznie z moim pierwszym chłopakiem, z którym nie widziałam się od ponad 20 lat. Pogadaliśmy sobie sympatycznie, obiecując sobie spotkanie, ale on zapytał mnie: co mnie napadło, że akurat teraz zdecydowałam się do niego zadzwonić, i czy przypadkiem nie mam mu czegoś do powiedzenia (i się zaśmiał). Totalnie nie zajarzyłam o co mu chodzi, to wyjawił, że może na spotkanie przyprowadzę jakiegoś synka z dawnych czasów yikes. Uśmiałam się i mówię, że chyba zwariował, nie wyobrażam sobie wpaść do pubu na piwko razem z 26 letnim dzieckiem i go przedstawić ojcu big_smile. Tak chlapnęłam ten wiek z sufitu, ale dotarło wtedy do nas, że rzeczywiście to dziecko miałoby teraz 26 lat, gdyby coś nam się kiedyś "omsknęło". W telefonie nastąpiła chwila milczenia z jednej i drugiej strony, i refleksja, że bylibyśmy już pewnie dziadkami w naszym wieku, właśnie. Później pomyślałam sobie jak moje życie mogłoby się potoczyć, gdyby tak właśnie by się wydarzyło i chyba wolałabym, aby mimo wszystko wyszło tak jak jest teraz, niezależnie od sytuacji z jakimi się w nim spotkałam i czego doświadczyłam.

I teraz trochę pompatycznej treści wink

Doceniajcie to co macie, bo gdyby nie to, co przeżyliście, nie bylibyście tym kim jesteście.

sad
Tp mam inaczej. w tym wieku jakoś zawsze widziałam się może jeszcze nie babcią ale matką dużych już dzieci w wieku licealnym, albo późna podstawówka. Czasem czuję jakbym na tym polu (mam na myśli rodzinę) żyła czyimś życiem.
Tak nieraz gdybam i dochidzę do wniosku, ze przypuśćmy, ze w wieku 30 lat zakładam rodzinę, to pewnie miałabym dwoje dzieci, męża, mieszkalibyśmy w większym mieszkaniu albo i domku, a może mieszkałaby, już dawno za granicą? Moja nerwica byłaby mniejsza, bo partner bu w tym pomagał (to pisze z wypowiedzi dziewczyn z forum, które też cieroią na nerwicę a obecnośc męża trochę pomaga). W rodzinie byłabym inaczej traktowana, nie jako ta, która ma zawsze czas bo nie ma rodziny, więc może zrobic to to i tamto. Nie słyszałabym docinków typu: pani nie musi gotować obiadów, bo nie ma komu. Albo: pani to może na urlop pojechać w listopadzie, bo nie ma dzieci.  Byłabym weselsza jeśli chodzi o strefe związków i dzieci, bo miałabym tę strefe o nie marudziłabym, ze jestem sama, albo, że nie mam dzieci. Byłabym też pewniejsza siebie i bezpieczniejsza na mieście. Kobietę niektórzy mężczyźni mają za śmieć, który można pbrażać.
Zawodowo pewnie robiłabym to samo. Koleżanki miała te same, plus matki moich dzieci, hobby miałabym to samo, a moze nawet więcej.

No patrz, jak to życie potrafi zaskakiwać.
Ja w tym wieku widziałam siebie jako samotną kobietę, samodzielną i niezależną, robiącą karierę i co jej się żywnie podoba.
A tu mąż, dziecko i "dom na głowie".
Tylko ja miałam zupełnie inne wyobrażenie o samotnej kobiecie jak Ty Ross, bo mnie nigdy nikt nie mógł sobie poobrażać.
Ja bym nie musiała gotować obiadków, bo mogłabym robić co tylko chcę.
Ja bym mogła brać urlop w wakacje, bo mam takie samo prawo jak inni pracownicy ( nawiasem mówiąc lubię brać część urlopu w listopadzie - za oknem deszcz, wiatr, ludziska marzną a ja sobie w ciepłym domku siedzę big_smile)

Ross, małżeństwo może równie dobrze wspierać co przeczołgać i pozbawić poczucia wartości. To nie jest panaceum na wszystkie problemy.
Poza tym jeszcze wszystko przed Tobą, serio.

Tak wiem, mogłabym mieć męża pijaka i kryminalistę, jedno dziecko z białaczką, a drugie z Zespołem Downa, a potem mąż zaciągnąłby kredyt, któregoby nie spłacil i spadłoby to na mnie, poza tym zrobiłby dziecko kochance i to by były bliźniaki, na które płaciłby alimenty - jasne, ale wiesz o czym pisze. Przejaskrawiłam jakby co.:d big_smile:D

Nie uważam małzeństwa za panaceum, ale rozmawiamy o tym, jak sobie (powiedzmy w wieku 18lat) wyobrażali przyszłość.

Ja siebie widziałam z dziećmi, mężem, w bloku albo małym domku, gotującą pomidorówkę, dzieci latałyby z piłką na dworze a mąż siedział na rybach. W wakacje jezdzilibyśmy z dzieciakami na kemping nad jezioro.  A zimą piekłabym ciasto drożdzowe. Mielibyśmy psa i czytali dużo książek.
O karierze nie myślałam. Chciałam tylko mieć studia, znać języki i mieć pracę, która mnie interesuje.

7,219

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

A majątek już zapisuje w głowie moim dzieciom - tu ma poczucie jakiejś "kontynuacji" poprzez moją rodzinę..

Tez miałam takie myśli, aby rozdzielić  "majątek" między dzieci w rodzinie, ale ostatnio zmieniłam zdanie i postanowiłam go wydawać tylko na siebie, a co zostanie , to się mogą podzielić.
Sama zarobiłam to sama wydam big_smile

7,220 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2022-08-06 16:00:53)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie no chodzi o jakieś nieruchomości, zapowiada, że będą dla moich dzieciaków po jej śmierci. To co ma, to sobie teraz pożytkuje, no co Ty big_smile Działkę sobie kupiła i też tam teraz dłubie w ziemi, lubi to (partner nie pomaga w żadnym stopniu, bo nie lubi). No i znajduje sobie takie przyjemności.

7,221

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Nie no chodzi o jakieś nieruchomości, zapowiada, że będą dla moich dzieciaków po jej śmierci. To co ma, to sobie teraz pożytkuje, no co Ty big_smile Działkę sobie kupiła i też tam teraz dłubie w ziemi, lubi to (partner nie pomaga w żadnym stopniu, bo nie lubi). No i znajduje sobie takie przyjemności.

O zapomniałam, miałam mieć też ogródek warzywny big_smile

7,222

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie no chodzi o jakieś nieruchomości, zapowiada, że będą dla moich dzieciaków po jej śmierci. To co ma, to sobie teraz pożytkuje, no co Ty big_smile Działkę sobie kupiła i też tam teraz dłubie w ziemi, lubi to (partner nie pomaga w żadnym stopniu, bo nie lubi). No i znajduje sobie takie przyjemności.

O zapomniałam, miałam mieć też ogródek warzywny big_smile

To się akurat da zrealizować, bez problemu. Skoro nie wydajesz funduszy na dzieciaki (tu nie wiadomo czy się inwestycja zwróci), to wydaj na ogródek big_smile (będą korzyści na 100%).

7,223 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-08-06 16:23:38)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie no chodzi o jakieś nieruchomości, zapowiada, że będą dla moich dzieciaków po jej śmierci. To co ma, to sobie teraz pożytkuje, no co Ty big_smile Działkę sobie kupiła i też tam teraz dłubie w ziemi, lubi to (partner nie pomaga w żadnym stopniu, bo nie lubi). No i znajduje sobie takie przyjemności.

O zapomniałam, miałam mieć też ogródek warzywny big_smile

@Ross Ty wiesz ile to roboty przy tym jest,to trzeba kochać pielenie,kopanie,nawozy,kompost
zielsko,dużo zielsko i jeszcze więcej zielska big_smile
potem mszyce,ślimaki,przędziorki,ćmy (larwy niektórych),turkucie podjadki,osy,krety,nornice etc
dżungla normalnie - przetrwają najsilniejsi 

@Agnes drobiazg smile

@Adela Deep jest mocno zajęta samozwańczo się panoszę i terminuje ćwiczebnie smile

7,224

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Tak mnie naszła pewna refleksja, jeśli chodzi o to, czego można na danym etapie życia żałować a czego nie. Choć bardziej należałoby powiedzieć, z czego jesteś zadowolony/a a co byś zmienił, jakbyś miał możliwość przeżyć życie jeszcze raz. I szczerze, to nie wiem, czy bym z obecnej pozycji chciał coś zmieniać, myślę, że niewiele. Zatem  mogę śmiało powiedzieć, że na pewno nie żałuję tego, jak mojhe życie wyglądało do tej pory, choć oczywiście mogło wyglądać  inaczej("lepiej"). BO "lepiej" to określenie bardzo, ale to bardzo względne. Być może to choroba pokazała mi, że warto doceniać w życiu to, co się ma i nie narzekać ciągle na to, czego się nie ma, bo np. inni to mają. A skąd wiadomo, że ja chcę dokładnie tego samego co inni? Może to tylko chwilowa iluzja i właśnie chce podążyć zupełnie inną, wybraną przez siebie drogą?

Na całe szczęście w poszukiwaniu swojego szczęścia nigdy nie oglądałem się na innych, kiedy szukałem jakiegoś wzorca smile Bo to trzeba w sobie odkryć a nie w innych.

7,225

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie no chodzi o jakieś nieruchomości, zapowiada, że będą dla moich dzieciaków po jej śmierci. To co ma, to sobie teraz pożytkuje, no co Ty big_smile Działkę sobie kupiła i też tam teraz dłubie w ziemi, lubi to (partner nie pomaga w żadnym stopniu, bo nie lubi). No i znajduje sobie takie przyjemności.

O zapomniałam, miałam mieć też ogródek warzywny big_smile

@Ross Ty wiesz ile to roboty przy tym jest,to trzeba kochać pielenie,kopanie,nawozy,kompost
zielsko,dużo zielsko i jeszcze więcej zielska big_smile
potem mszyce,ślimaki,przędziorki,ćmy (larwy niektórych),turkucie podjadki,osy,krety,nornice etc
dżungla normalnie - przetrwają najsilniejsi 
)

Wiem big_smile
Ale to nie miałaby być jakaś wielka plantacja.

7,226

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Tak wiem, mogłabym mieć męża pijaka i kryminalistę, jedno dziecko z białaczką, a drugie z Zespołem Downa, a potem mąż zaciągnąłby kredyt, któregoby nie spłacil i spadłoby to na mnie, poza tym zrobiłby dziecko kochance i to by były bliźniaki, na które płaciłby alimenty - jasne, ale wiesz o czym pisze. Przejaskrawiłam jakby co.:d big_smile:D

No dobra jesteś, ja bym tego nie wymyśliła xDDD.

A tak z innej beczki - ten ogródek to gdzie chciałabyś mieć?
Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się, jak chcesz pogodzić pracę i pielenie ?

7,227

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak wiem, mogłabym mieć męża pijaka i kryminalistę, jedno dziecko z białaczką, a drugie z Zespołem Downa, a potem mąż zaciągnąłby kredyt, któregoby nie spłacil i spadłoby to na mnie, poza tym zrobiłby dziecko kochance i to by były bliźniaki, na które płaciłby alimenty - jasne, ale wiesz o czym pisze. Przejaskrawiłam jakby co.:d big_smile:D

No dobra jesteś, ja bym tego nie wymyśliła xDDD.

A tak z innej beczki - ten ogródek to gdzie chciałabyś mieć?
Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się, jak chcesz pogodzić pracę i pielenie ?

Taki miejski.

7,228

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak wiem, mogłabym mieć męża pijaka i kryminalistę, jedno dziecko z białaczką, a drugie z Zespołem Downa, a potem mąż zaciągnąłby kredyt, któregoby nie spłacil i spadłoby to na mnie, poza tym zrobiłby dziecko kochance i to by były bliźniaki, na które płaciłby alimenty - jasne, ale wiesz o czym pisze. Przejaskrawiłam jakby co.:d big_smile:D

No dobra jesteś, ja bym tego nie wymyśliła xDDD.

A tak z innej beczki - ten ogródek to gdzie chciałabyś mieć?
Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się, jak chcesz pogodzić pracę i pielenie ?

Taki miejski.

Myślisz o 4 arach na RODOS?
To pewnie da się zrobić, chociaż podobno od początku pandemii wszystko co wolne schodziło na pniu.
Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz jaki to miód wink
Szukaj, tylko taki cobyś mogła dojść pieszo w razie potrzeby. A tam na działkach może jakieś samotne mężczyzny siedzą...kto to wie wink
Jak Ci się znudzi to łatwo opchnąć dalej, dużo nie ryzykujesz.

7,229

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Hmm, moja mama ma 49 lat i widać po niej, że chciałaby wnuki, a tu klops big_smile

7,230

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Serberys napisał/a:

Hmm, moja mama ma 49 lat i widać po niej, że chciałaby wnuki, a tu klops big_smile

Oj Serberys co Cię zatem powstrzymuje, by zaspokoić serce matki? wink

Matkę masz jednakowoż młodą, to prawie tak jak z tej mojej historyjki z pierwszym chłopakiem - prawie kropka w kropkę, HE! No i powiedz, czy jest ona zadowolona, że urodziła Cię w wieku 19 lat? W każdym razie, nie poszedłeś w jej ślady, jak mniemam.

7,231

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wydaje się zadowolona, chociaż jakby nie była, to wątpię, że powiedziałaby mi to xD
Powstrzymuje mnie brak partnerki i ogólna niechęć do posiadania potomstwa, ogólnie rodzice źle reagują na wiadomość, że nie chcę mieć dzieci w przyszłości ;p

7,232

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

No dobra jesteś, ja bym tego nie wymyśliła xDDD.

A tak z innej beczki - ten ogródek to gdzie chciałabyś mieć?
Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się, jak chcesz pogodzić pracę i pielenie ?

Taki miejski.

Myślisz o 4 arach na RODOS?
To pewnie da się zrobić, chociaż podobno od początku pandemii wszystko co wolne schodziło na pniu.
Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz jaki to miód wink
Szukaj, tylko taki cobyś mogła dojść pieszo w razie potrzeby. A tam na działkach może jakieś samotne mężczyzny siedzą...kto to wie wink
Jak Ci się znudzi to łatwo opchnąć dalej, dużo nie ryzykujesz.

To może na początek jakiś mały klomb wystarczy.

7,233 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-08-06 17:09:46)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Serberys napisał/a:

Wydaje się zadowolona, chociaż jakby nie była, to wątpię, że powiedziałaby mi to xD
Powstrzymuje mnie brak partnerki i ogólna niechęć do posiadania potomstwa, ogólnie rodzice źle reagują na wiadomość, że nie chcę mieć dzieci w przyszłości ;p

Zawsze mnie dziwę,  dlaczego temat dzieci jest taki gorący? Dziadki chcą mieć wnuki, zdarza się, że wiercą dzieciom dziurę w brzuchu. Na spotkaniach rodzinnych temat dzieci, a Ty kiedy, a dlaczego nie, a mize Ci się zmieni, spotkanie koleżanek po latach: ułożyłaś sobie życie, masz dzieci?
A potem babcia narzeka, że dopiero odchowane dzieci córki, bo córka musiała wrócić do pracy, a teraz synowi urodziło się dziecko i teraz nim się zajmuje, a nie ma już siły.
Że starszymi też różnie. Czasem jest sie czym pochwalić, wnuczka taka zdolna, gra na skrzypcach, wnuk geniusz, same szóstki uczy się w najlepszym liceum i ma stypendium.
O wnuczce, która wagaruje i popala trawkę czy o wnuku, który nie zdał, na dodatek pofarbował włosy na purpurowo i zrobił sobie kolczyk w brwi-o tych niechętnie się mówi.

7,234

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

rossanka +1

Już chyba zyskałem naturalną odporność na takie stwierdzenia big_smile jednak też słyszę, że mi się odmieni jeszcze (ciekawe kiedy, w wieku 40 lat ma mi się odmieniać nagle?) i że będę żałował w przyszłości xd

7,235

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Serberys napisał/a:

rossanka +1

Już chyba zyskałem naturalną odporność na takie stwierdzenia big_smile jednak też słyszę, że mi się odmieni jeszcze (ciekawe kiedy, w wieku 40 lat ma mi się odmieniać nagle?) i że będę żałował w przyszłości xd

Może tak, może nie. Są przypadko, że komuś się odmieniło i jest zadowolony z bycia rodzicem. Jak i przypadki, gdy ktoś chciałby cofnąć czas i się nie rozmnożyć nigdy.

7,236 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-08-06 17:26:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
paslawek napisał/a:

Jeżeli miałaś Urodziny lub będziesz je mieć - życzę Wszystkiego Najlepszego Panno Kapitanno
z tej okazji smile


paslawku, podziękowała smile Jeszcze nie jestem o rok starsza tongue Przy tej okazji polecę banałem i napiszę, że życie jest piękne i szkoda czasu na pielęgnowaniu w nim smutków.

Przy okazji wink

7,237

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ale narzekanie to domena Polaków, nasza cecha narodowa, i wszędzie problemy i nic nie jest takie jak trzeba. Nie ma co się nad tym pochylać tylko do Hiszpanii jechać i zobaczyć tą różnicę wink. Ross Ty asertywnie (lub jeśli chcesz agresywnie) i krótko na te wszystkie odzywki odpowiadaj, a nie się w nich maczasz niepotrzebnie. Spadówa wszyscy, jeśli nie akceptują Twojego statusu! wink

Serberys partnerkę to się pewnie znajdzie, a z dziećmi, to przecież Twój wybór, nikomu nic do tego. Faceci to nawet mogą mieć dzieci w wieku 80 lat, więc niestety macie z tym prościej, w razie tzw. "pomyłki w ocenie". Kobiety co innego, nie wpadną w okienko rozrodcze i koniec zabawy.
Co do partnerki, to źle trafiasz, nie wychodzisz, nikt Ci się nie podoba? Jesteś właściwie w takim wieku, że może być pewien konflikt interesów. Jeśli załóżmy celujesz w rówieśnice, które już teraz myślą o tym jak założyć rodzinę, bo dzwonek biologiczny dzwoni im w głowie (jeśli dzwoni), a teraz Ty od razu zakładasz, że tych dzieci, to sobie nie życzysz za żadne skarby, to masz chyba skromny wybór. Chyba, że nie celujesz w takie rówieśnice i nie ma o czym deliberować smile

7,238

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Evergreen ogólnie ciężko kogoś poznać, żeby się dopasować charakterem (tu już pomijam kwestię dzieci nawet), podoba mi się sporo kobiet, wychodzić wychodzę, ale nie potrafię zwyczajnie zawierać znajomości wink
Nie wykluczam też, że może być ze mną coś mocno nie tak, a zwyczajnie nie zdaję sobie z tego sprawy big_smile

7,239

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Kto wie, może tak jest jak mówisz smile a może potrzebujesz jakiegoś impulsu z zewnątrz, żeby coś odblokować w środku? smile
Właściwie, to ja nie wiem czy jest coś takiego jak niedopasowanie lub dopasowanie charakterem. Miałam w życiu kontakt z wieloma ludźmi z częścią z nich byłam w bliskich relacjach i każdy jeden był różny ode mnie - niektórzy ekstremalnie, niektórzy zbliżeni. To chyba nie do końca chodzi o charakter, lecz wyznawane wartości Serberys wynikające z wychowania i doświadczenia. Jeśli druga strona wyznaje podobne cele i wartości w życiu, to możecie, mimo różnic w charakterze podążać jedną ścieżką, a w pozostałych aspektach się uzupełniać, wypełniać luki, które każdy z Was ma.

"Zawierać znajomości", znaczy "utrzymać" czy "zaczepiać i zagadywać"?

7,240

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Najpierw zaczepić i zagadać a potem utrzymać ^^

7,241

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pomiędzy "zaczepić i zagadać" a "utrzymać" włożyłabym "rozwinąć" wink

7,242

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Serberys napisał/a:

Najpierw zaczepić i zagadać a potem utrzymać ^^

Zgadzam się Panna, jeszcze "rozwinąć" smile

Kolejność jest oczywista Serberys big_smile Ale Ty masz problem z etapem pierwszym, rozumiem. Do tego procesu potrzeba: nieco pewności siebie, szczyptę bezczelności, sporą dawkę poczucia humoru, luz jeśli chodzi o niepowodzenia, upór. Jeśli nie masz tego, to możesz jeszcze przyciągać wzrokiem, ruchem, urodą, i wtedy samo się zacznie z tej drugiej strony. Przynajmniej w sieci jakoś Ci wychodzi wink skoro ktoś odpowiada na Twoje posty big_smile

7,243

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

W sieci jakoś wychodzi, to prawda tongue

7,244

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Agnes, karta która wyciągnęłaś, dobrze wpisuje się w to, co się u mnie dzieje. Zaobserwowałam, że dzięki mojej potrzebie więzi, kontaktu z ludźmi, udaje mi się nie poddawać temu odizolowaniu, unikaniu życia, tym aspektom zawartym w odwróconej karcie.
Aczkolwiek rzeczywiście, od czasu rozpadu związku i zdrady, poznałam siebie jak nigdy wcześniej. Ta podróż, chociaż nie chciana pozwoliła mi na lepszy wgląd w swoje wnętrze ( dwa lata terapii)
Dzięki, Agnes.

7,245

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
adela 07 napisał/a:

Agnes, karta która wyciągnęłaś, dobrze wpisuje się w to, co się u mnie dzieje. Zaobserwowałam, że dzięki mojej potrzebie więzi, kontaktu z ludźmi, udaje mi się nie poddawać temu odizolowaniu, unikaniu życia, tym aspektom zawartym w odwróconej karcie.
Aczkolwiek rzeczywiście, od czasu rozpadu związku i zdrady, poznałam siebie jak nigdy wcześniej. Ta podróż, chociaż nie chciana pozwoliła mi na lepszy wgląd w swoje wnętrze ( dwa lata terapii)
Dzięki, Agnes.

To teraz Ty wyciągasz Adela kartę dla kogoś smile

7,246 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-08-07 22:24:06)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A ja rozbieram tego Diabła od wczoraj i strasznie mnie gniecie. Napiszę Wam o co biega, bo mnie to zamęczy w końcu.

Mam problem ze starszą osobą o trudnych życiowych przejściach Co jakiś czas robi mi jazdy, bo potrzebuje sobie odreagować trudne położenie.
To wszystko  się na mnie odbijało przez lata, po każdej jeździe chodziłam kilka dni jak zoombie, aż w końcu dziecko i mąż powiedzieli, że mam się nie  interesować, nie rozmawiać bo to się na nich też odbija. Jak jestem taka struta to oni nie wiedzą czy do nich coś mam, czy chora jestem, czy mam poważne problemy, i w sumie wszyscy się martwimy. Łatwiej powiedzieć, zrobić trudniej.

. Dosłownie pułapka. Nie mam żadnego ruchu a wszystko moja wina. Mam wgląd w jej sytuację -wiem że jest na chodzie, nic złego się nie dzieje, ma zabezpieczone wszystkie potrzeby
Ona jest cwana, wie, że jak tylko wykona ruch, to ja na ten ruch szybko zareaguję, pomogę, zaopiekuję się itp. Ma to jak w banku.
A mnie i tak gniecie, że może czuje się opuszczona, że nie tak to powinno wyglądać.
No i od wczoraj jak mi pasławek wyciągnął Diabła znowu biję się z myślami.
Może jestem nieczuła na cudze potrzeby, może jestem leniwa i chcę zbyt wielkiej wolności, może próbuję przełamać teraz stereotypowe role by doświadczyć prawdziwej wolności duszy  a za to potem zostanę z poczuciem, że poszłam o jeden most za daleko i przekroczyłam granice
Diabeł to też symbol uwikłania w walkę emocjonalną.
Diabeł to symbol ludzi związanych, ale łańcuch są na tyle luźne, że łatwo je zrzucić.
A może iść za radą Diabła, że można nie robić  nic ?
Wyciągnęłam kartę dla niej i wyszedł Głupiec.
Ja nie wiem jak Diabeł ma dogadać się z Głupcem.

7,247 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-08-07 19:42:39)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

@Agnes
Teraz taka karta wyciągnęła  się
coś tam jakby się zgadza.

https://mocgwiazd.pl/img/tarot/classic_kolor/karta_papiez.jpg

"Negatywna strona karty Papieża wskazuje na słabość woli i nadmiar dobroci. Dzięki twojej naiwnej i ufnej naturze pozwalasz, by inni czerpali z ciebie to, co najlepsze. Zaniedbujesz swoje własne priorytety, aby skupić się na tym, czego chcą inni. W tej konkretnej sytuacji odrobina egoizmu przyniesie lepszy rezultat. Nie ma niczego złego w chęci dbania o siebie."

Ku pokrzepieniu teraz

"Ta karta odnosi się do mistrza i nauki prawa naturalnego w praktyce. Jej energia wskazuje na jakiś środek lub źródło, które może ujawnić tajemnice życia, cykle Księżyca i przypływów, powiązania między ludźmi i niebiosami. W średniowieczu klasztory były jedynymi miejscami, w których człowiek mógł nauczyć się czytać, Hierofant był tym, do którego uczeń wnioskował o wejście. To on ustalał program nauczania dla neofitów."

"Kiedy karta Papieża zostanie odwrócona, może to oznaczać, że sprowadzasz niepotrzebny epizod buntu przeciwko tradycyjnym ideałom i duchowym wierzeniom. Tymczasem bez stałego wpływu tradycji przestrzeganej z pokolenia na pokolenie, nie byłoby stabilnego systemu wsparcia, w ramach którego możesz pozwolić sobie na bunt. Nie gryź ręki, która cię karmi. Uważaj, żeby nie nadwątlić dobrej relacji z Wielką Tajemnicą."
W pozycji rady

"Papież radzi wrócić do roli skrupulatnego ucznia. Dowiedz się wszystkiego, co możesz o tym czego dotyczy twoje pytanie. Niech ta wiedza stanie się częścią ciebie i czynnikiem wpływającym na twoją świadomość. W ten sposób powoli ugruntujesz wiarygodność w swojej dziedzinie lub wybranym temacie, zdobędziesz szacunek i uznanie poprzez poszerzenie doświadczenia. Jeśli masz już wszystkie potrzebne umiejętności, napisz ponownie swoje CV, żeby inni mogli docenić i zrozumieć co możecie wnieść do ich dzieła. Prawdopodobnie jesteś mistrzem w swojej dziedzinie. Skoncentruj się na swoim celu, nawet nie wiesz jak potężna wiadomość czeka na ciebie!"

7,248

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Agnes ale ja widzę, ze Ty doskonale wiesz co masz zrobić i to właśnie robisz. A wiesz z czym jest problem? Z reakcją na tą sytuację. Tylko na to masz wpływ. Drugiej strony nie zmienisz, nie wytłumaczysz jej, nie uzyskasz wsparcia, ani "dziękuję". Osoby, które opiekują się osobą niedołężną (czy to fizycznie czy psychicznie) zostają tymi chłopcami do bicia. Najczęściej wybierane są takie osoby, które przejmują tą emocjonalność od strony zaburzonej - czyli idealne ofiary. Myślę, że ta osoba po rozmowie z Tobą czuje się świetnie, bo zrzuca emocje na Ciebie, Ty je elegancko wchłaniasz, ona to czuje i widzi, raduje się, że ktoś ma gorzej (czyli ona ma nie tak źle). Poza tym cieszy ją to, że każdy kit można Ci wcisnąć i zwrócić Twoją uwagę i zobaczyć Twoje zmieszanie, gdy wiesz, że to kit (to takie radosne). Przemoc, przemoc, przemoc, Agnes.

Co z tym robić? Mam taką osobę w swoim otoczeniu, która właśnie w ten sposób się zachowuje. Nie mam wyjścia, muszę się nią zajmować. Jednak jak dzwoni i znowu wymyśla swoje teorie, czego to ja nie robię, niby, NIGDY, albo robię według niej ZAWSZE, to potakuję mówiąc "uhmm, uhmm" i zajmuję się w tym czasie swoimi sprawami. "Czyli nic Cię nie obchodzę?!" odp.: "Jak uważasz" itp.itd. - odcięcie emocjonalne, bo inaczej się wykończysz. Jak dochodzi do zapętlenia, to zmieniasz temat na coś konkretnego i istotnego dla Ciebie (czyli kiedy masz przyjechać, co podrzucić itd - KONKRETY nie jakiś bełkot emocjonalny).

Nie daj się wbić w poczucie winy (bo to studnia bez dna), jeśli tylko obiektywnie uważasz, ze robisz sporo, a po tym opisie widać, ze robisz ZA DUŻO. Zmienić możesz tylko siebie.

7,249

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

O 29 lipca minęło 9 lat od założenia tematu. Wtedy bałam się, że już nikogo nie poznam i nie zdążę urodzić dzieci(co się sprawdzilo). Byłam przekonana,cze nie chce być sama, że chciałabym być z kimś, mieć fajny związek, bo życie w pojedynkę jest nie dla mnie. Po tych 9 latach stwierdzam, że zdecydowanie wolałabym być z kimś, że życie w pojedynkę to nie dla mnie, a samotność mam już powyżej dziurek w nosie.
Właśnie wróciłam z małej wycieczki, byłam sama, było super, bardzo jestem zadowolona. Narobiłam nawet trochę zdjęć zad zalewem. Piękna pogoda.
Jak widać umiem sobie zorganizować czas, nie czekam na faceta by wyjść z domu aby on mi zorganizował wyjście.
Mimo tego już nie chce być sama.
Jak ktoś daje rady, aby nauczyć się żyć samemu, to niech sobie sam żyje.
Tak było super, a wróciłam do domu o humor mi się zdarzył.
Na ulicach tłumy, nad wodą też, pełno par albo rodzin z dziećmi. Albo emerytek na rowerach. Pewnie wdowy.

7,250

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Pasławek, kurcze, aż mi łezka poszła.
Wyciągnąłeś najlepszą kartę jaka mogła wyjść. Dam radę.
Dziekuję Ci bardzo.

7,251

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Agnes ale ja widzę, ze Ty doskonale wiesz co masz zrobić i to właśnie robisz. A wiesz z czym jest problem? Z reakcją na tą sytuację. Tylko na to masz wpływ. Drugiej strony nie zmienisz, nie wytłumaczysz jej, nie uzyskasz wsparcia, ani "dziękuję". Osoby, które opiekują się osobą niedołężną (czy to fizycznie czy psychicznie) zostają tymi chłopcami do bicia. Najczęściej wybierane są takie osoby, które przejmują tą emocjonalność od strony zaburzonej - czyli idealne ofiary. Myślę, że ta osoba po rozmowie z Tobą czuje się świetnie, bo zrzuca emocje na Ciebie, Ty je elegancko wchłaniasz, ona to czuje i widzi, raduje się, że ktoś ma gorzej (czyli ona ma nie tak źle). Poza tym cieszy ją to, że każdy kit można Ci wcisnąć i zwrócić Twoją uwagę i zobaczyć Twoje zmieszanie, gdy wiesz, że to kit (to takie radosne). Przemoc, przemoc, przemoc, Agnes.

Co z tym robić? Mam taką osobę w swoim otoczeniu, która właśnie w ten sposób się zachowuje. Nie mam wyjścia, muszę się nią zajmować. Jednak jak dzwoni i znowu wymyśla swoje teorie, czego to ja nie robię, niby, NIGDY, albo robię według niej ZAWSZE, to potakuję mówiąc "uhmm, uhmm" i zajmuję się w tym czasie swoimi sprawami. "Czyli nic Cię nie obchodzę?!" odp.: "Jak uważasz" itp.itd. - odcięcie emocjonalne, bo inaczej się wykończysz. Jak dochodzi do zapętlenia, to zmieniasz temat na coś konkretnego i istotnego dla Ciebie (czyli kiedy masz przyjechać, co podrzucić itd - KONKRETY nie jakiś bełkot emocjonalny).

Nie daj się wbić w poczucie winy (bo to studnia bez dna), jeśli tylko obiektywnie uważasz, ze robisz sporo, a po tym opisie widać, ze robisz ZA DUŻO. Zmienić możesz tylko siebie.

Evergreen no z ta reakcją jest najtrudniej. Prawie za każdym razem od nowa muszę sobie wszystko w głowie układać, żeby nie zwariować.
Mnie bardzo trudno posądzać kogoś o złe intencje, bo takie motywy są mi obce, wbrew mojej naturze, wręcz bałabym się celowo komuś szkodzić.
Postanowiłam jednak, że postaram się od następnego razu postawić jakąś barierę emocjonalną, żeby się chronić.
Co z tego wyjdzie życie pokaże wink

7,252

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

O 29 lipca minęło 9 lat od założenia tematu. Wtedy bałam się, że już nikogo nie poznam i nie zdążę urodzić dzieci(co się sprawdzilo). Byłam przekonana,cze nie chce być sama, że chciałabym być z kimś, mieć fajny związek, bo życie w pojedynkę jest nie dla mnie. Po tych 9 latach stwierdzam, że zdecydowanie wolałabym być z kimś, że życie w pojedynkę to nie dla mnie, a samotność mam już powyżej dziurek w nosie.
Właśnie wróciłam z małej wycieczki, byłam sama, było super, bardzo jestem zadowolona. Narobiłam nawet trochę zdjęć zad zalewem. Piękna pogoda.
Jak widać umiem sobie zorganizować czas, nie czekam na faceta by wyjść z domu aby on mi zorganizował wyjście.
Mimo tego już nie chce być sama.
Jak ktoś daje rady, aby nauczyć się żyć samemu, to niech sobie sam żyje.
Tak było super, a wróciłam do domu o humor mi się zdarzył.
Na ulicach tłumy, nad wodą też, pełno par albo rodzin z dziećmi. Albo emerytek na rowerach. Pewnie wdowy.

To ja Ci życzę, żebyś spotkała tego jedynego na następnym spacerze smile
A jakiego chciałabyś spotkać? Wyobrażasz go sobie jakoś?

7,253 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-08-07 18:01:45)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

O 29 lipca minęło 9 lat od założenia tematu. Wtedy bałam się, że już nikogo nie poznam i nie zdążę urodzić dzieci(co się sprawdzilo). Byłam przekonana,cze nie chce być sama, że chciałabym być z kimś, mieć fajny związek, bo życie w pojedynkę jest nie dla mnie. Po tych 9 latach stwierdzam, że zdecydowanie wolałabym być z kimś, że życie w pojedynkę to nie dla mnie, a samotność mam już powyżej dziurek w nosie.
Właśnie wróciłam z małej wycieczki, byłam sama, było super, bardzo jestem zadowolona. Narobiłam nawet trochę zdjęć zad zalewem. Piękna pogoda.
Jak widać umiem sobie zorganizować czas, nie czekam na faceta by wyjść z domu aby on mi zorganizował wyjście.
Mimo tego już nie chce być sama.
Jak ktoś daje rady, aby nauczyć się żyć samemu, to niech sobie sam żyje.
Tak było super, a wróciłam do domu o humor mi się zdarzył.
Na ulicach tłumy, nad wodą też, pełno par albo rodzin z dziećmi. Albo emerytek na rowerach. Pewnie wdowy.

To ja Ci życzę, żebyś spotkała tego jedynego na następnym spacerze smile
A jakiego chciałabyś spotkać? Wyobrażasz go sobie jakoś?

Dzięki to była mała wycieczka a nie spacer big_smile
A na spacer to teraz się wybieram. Sama. smile
Nie muszę sobie go wyobrażać bo go już poznałam, ale tradycyjnie nie chce mnie sad

7,254

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To ja nic z tego nie rozumiem sad
Jak Cie nie chce to kij mu w oko. Połowa światu tego kwiatu.
Szukasz następnego !

7,255

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

To ja nic z tego nie rozumiem sad
Jak Cie nie chce to kij mu w oko. Połowa światu tego kwiatu.
Szukasz następnego !

Taki jest tylko jeden sad

7,256

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nie no Ross, daj spokój, skoro nie jest zainteresowany to znaczy, że nie jest "ten jeden, jedyny". Z resztą nie wiem co znaczy "ten wyjątkowy i jedyny", bo ja w takim razie napotkałam takich wyjątkowych wielu w swoim życiu. Każdy inny. Każdy jeden. Nie chce, to środkowy palec i jedziesz dalej, a nie jakieś porównania do tego czy tamtego hmm

7,257

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:

Nie no Ross, daj spokój, skoro nie jest zainteresowany to znaczy, że nie jest "ten jeden, jedyny". Z resztą nie wiem co znaczy "ten wyjątkowy i jedyny", bo ja w takim razie napotkałam takich wyjątkowych wielu w swoim życiu. Każdy inny. Każdy jeden. Nie chce, to środkowy palec i jedziesz dalej, a nie jakieś porównania do tego czy tamtego hmm

To już się ze 3 lata ciągnie. Nie przechodzi;(

7,258

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie no Ross, daj spokój, skoro nie jest zainteresowany to znaczy, że nie jest "ten jeden, jedyny". Z resztą nie wiem co znaczy "ten wyjątkowy i jedyny", bo ja w takim razie napotkałam takich wyjątkowych wielu w swoim życiu. Każdy inny. Każdy jeden. Nie chce, to środkowy palec i jedziesz dalej, a nie jakieś porównania do tego czy tamtego hmm

To już się ze 3 lata ciągnie. Nie przechodzi;(

Gdybym była genialnym neurochirurgiem to wycięłabym Ci z mózgu ten fragment z nim i Twoim eksem związany, ale nie jestem. Jedyną osobą, która może Cię z niego i tamtego uleczyć jesteś Ty sama, nie masz na co czekać, bo nikt Cię z tego nie uratuje. Nie da się uciec od siebie samej, Ross. Co takiego otrzymałaś od tych kolesi, że się tak ich kurczowo przez lata trzymasz?

7,259

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, a może to tylko wymówka, aby nie podejmować trudu i ryzyka poznawania kogoś innego?
Co Ci  przeszkadza zawierać nowe znajomości ?
Przecież skoro Cie nie chce, to nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Jesteś wolna i powinnaś dawać sobie szansę poznania kolejnego jedynego. Wyjdzie to dobrze, a nie wyjdzie to drugie dobrze.
Jak chcesz wygrać to daj Bogu szansę,  kup los na loterię wink

7,260

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

paslawek pisałeś żeby wychodzić z domu bo inaczej mnie "coś" ominie. Staram się, wychodzę często, ale chyba mnie "coś" omija mimo wszystko. No chyba, że to nie tak działa big_smile

7,261

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Serberys napisał/a:

paslawek pisałeś żeby wychodzić z domu bo inaczej mnie "coś" ominie. Staram się, wychodzę często, ale chyba mnie "coś" omija mimo wszystko. No chyba, że to nie tak działa big_smile

Daj czas czasowi,jakie to niecierpliwe stworzenie
dwa dni i już natychmiast smile
spokojnie bez nerw smile

7,262

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

@Ross, a ten jeden, jedyny czymś się charakteryzuje takim wyjątkowym, że zaprząta Ci myśli już 3 lata? Czy to po prostu zbiór jakichś konkretnych cech, który wyjątkowo Ci odpowiada czy ogólne wrażenie?

7,263

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

paslawek a gdzie tu nerwy, szkoda energii na denerwowanie się ^^

7,264

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Evergreen napisał/a:
rossanka napisał/a:
Evergreen napisał/a:

Nie no Ross, daj spokój, skoro nie jest zainteresowany to znaczy, że nie jest "ten jeden, jedyny". Z resztą nie wiem co znaczy "ten wyjątkowy i jedyny", bo ja w takim razie napotkałam takich wyjątkowych wielu w swoim życiu. Każdy inny. Każdy jeden. Nie chce, to środkowy palec i jedziesz dalej, a nie jakieś porównania do tego czy tamtego :/

To już się ze 3 lata ciągnie. Nie przechodzi;(

Gdybym była genialnym neurochirurgiem to wycięłabym Ci z mózgu ten fragment z nim i Twoim eksem związany, ale nie jestem. Jedyną osobą, która może Cię z niego i tamtego uleczyć jesteś Ty sama, nie masz na co czekać, bo nikt Cię z tego nie uratuje. Nie da się uciec od siebie samej, Ross. Co takiego otrzymałaś od tych kolesi, że się tak ich kurczowo przez lata trzymasz?

Exa się już dawno nie trzymam, co on mnie obchodzi, niech sobie żyje spokojnie. Jedynie co związek wspominam
Za związkiem mo tęskno, nie za osobą.
A ten drugi jego lubię, lubię z nim przebywać, rozmawiać i przyciąga mnie fizycznie, na dodatek jest wolny. Mi tyle wystarczy.

7,265

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

Ross, a może to tylko wymówka, aby nie podejmować trudu i ryzyka poznawania kogoś innego?
Co Ci  przeszkadza zawierać nowe znajomości ?
Przecież skoro Cie nie chce, to nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Jesteś wolna i powinnaś dawać sobie szansę poznania kolejnego jedynego. Wyjdzie to dobrze, a nie wyjdzie to drugie dobrze.
Jak chcesz wygrać to daj Bogu szansę,  kup los na loterię wink

Ależ poznaje innych. Jeden-nawet mi się spodobal, fajnie się rozmawia, podoba mi się fizycznie tylko jest jeden szkopuł,  ja się mu nie podobam. big_smile
Z kolejnym byłam na spotkaniu, ale poszłam tam na siłę

7,266

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To może pora zacząć pracować nad swoją atrakcyjnością?

7,267

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ross, a może to tylko wymówka, aby nie podejmować trudu i ryzyka poznawania kogoś innego?
Co Ci  przeszkadza zawierać nowe znajomości ?
Przecież skoro Cie nie chce, to nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Jesteś wolna i powinnaś dawać sobie szansę poznania kolejnego jedynego. Wyjdzie to dobrze, a nie wyjdzie to drugie dobrze.
Jak chcesz wygrać to daj Bogu szansę,  kup los na loterię wink

Ależ poznaje innych. Jeden-nawet mi się spodobal, fajnie się rozmawia, podoba mi się fizycznie tylko jest jeden szkopuł,  ja się mu nie podobam. big_smile
Z kolejnym byłam na spotkaniu, ale poszłam tam na siłę

Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz wink
Ci panowie odpadli więc pora poznać kolejne osoby, skoro chcesz coś trwałego stworzyć.

Tak mi się w nocy przypomniało odnośnie tego "jedynego" wink
W mojej miejscowości mieszkał mężczyzna który całe życie chodził do jednej panny. Najpierw ona nie podobała się jego matce wiec tylko się spotykali. Jak matka zmarła to ona coś nie mogła się zdecydować. Potem raz chodzili ze sobą a raz mieli przerwy - i tak w kółko jak czapla z bocianem. Fajny, naprawdę przystojny i piękny mężczyzna, wykształcony, inteligentny, oczytany, , pracowity, elokwentny(świetnie mi się z nim rozmawiało na wiele różnych  tematów chociaż był ode mnie starszy jakieś35 lat),  zaradny i majętny zmarł w wieku 85 lat jako kawaler.
Wszyscy się dziwili że oboje całe życie się kochali, całe życie on do niej zachodził,  a nigdy się nie pobrali i żyli samotnie.
Też tak chcesz Ross ?

7,268

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ross, a może to tylko wymówka, aby nie podejmować trudu i ryzyka poznawania kogoś innego?
Co Ci  przeszkadza zawierać nowe znajomości ?
Przecież skoro Cie nie chce, to nie masz wobec niego żadnych zobowiązań. Jesteś wolna i powinnaś dawać sobie szansę poznania kolejnego jedynego. Wyjdzie to dobrze, a nie wyjdzie to drugie dobrze.
Jak chcesz wygrać to daj Bogu szansę,  kup los na loterię wink

Ależ poznaje innych. Jeden-nawet mi się spodobal, fajnie się rozmawia, podoba mi się fizycznie tylko jest jeden szkopuł,  ja się mu nie podobam. big_smile
Z kolejnym byłam na spotkaniu, ale poszłam tam na siłę

Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz wink
Ci panowie odpadli więc pora poznać kolejne osoby, skoro chcesz coś trwałego stworzyć.

Tak mi się w nocy przypomniało odnośnie tego "jedynego" wink
W mojej miejscowości mieszkał mężczyzna który całe życie chodził do jednej panny. Najpierw ona nie podobała się jego matce wiec tylko się spotykali. Jak matka zmarła to ona coś nie mogła się zdecydować. Potem raz chodzili ze sobą a raz mieli przerwy - i tak w kółko jak czapla z bocianem. Fajny, naprawdę przystojny i piękny mężczyzna, wykształcony, inteligentny, oczytany, , pracowity, elokwentny(świetnie mi się z nim rozmawiało na wiele różnych  tematów chociaż był ode mnie starszy jakieś35 lat),  zaradny i majętny zmarł w wieku 85 lat jako kawaler.
Wszyscy się dziwili że oboje całe życie się kochali, całe życie on do niej zachodził,  a nigdy się nie pobrali i żyli samotnie.
Też tak chcesz Ross ?

Nie no co Ty.
Ale jak miał być z inną na siłę, to tak też bym nie chciała

7,269 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-08-08 16:57:13)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dlatego trzeba zamykać sprawy i iść dalej, dążyć do swoich celów, spełniać marzenia.
Przede wszystkim powinnaś być otwarta na nowe osoby, a Ty, mam takie wrażenie,  utknęłaś w jakimś dziwnym zawieszeniu. Sama to sobie robisz.

Pierwsze co powinnaś zrobić to zdecydować co z  relacją, która zżera Twoją energię a nie daje żadnych szans.
Nie mówię, że trzeba zaraz ją kończyć, tylko trzeba sobie jasno powiedzieć, że z tego nic nie będzie, że ten człowiek nie będzie dla Ciebie życiowym partnerem.
A Ty mówisz "on mnie nie chce" i stoisz w miejscu.

7,270

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

Dlatego trzeba zamykać sprawy i iść dalej, dążyć do swoich celów, spełniać marzenia.
Przede wszystkim powinnaś być otwarta na nowe osoby, a Ty, mam takie wrażenie,  utknęłaś w jakimś dziwnym zawieszeniu. Sama to sobie robisz.

Pierwsze co powinnaś zrobić to zdecydować co z  relacją, która zżera Twoją energię a nie daje żadnych szans.
Nie mówię, że trzeba zaraz ją kończyć, tylko trzeba sobie jasno powiedzieć, że z tego nic nie będzie, że ten człowiek nie będzie dla Ciebie życiowym partnerem.
A Ty mówisz "on mnie nie chce" i stoisz w miejscu.

Tego nie wiem, może mu się odmieni? Z tego co pamiętam Piegiwata i Bagiennik pisali cis o tym, że nie na miłości od pierwszego wejrzenia że wszystko powinno powstawać powoli na bazie przyjaźni. Może więc muszę jeszcze trochę poczekać?

Co do poznawania innych to jestem otwarta, cały czas poznaje nowych. Np ostatnio na skwerku uciekłam pogawędkę z miłym panem, który mnie zaczepił. Bardzo miło się rozmawiało.

Inny znowu jechał na rowerze, też zaczęliśmy rozmawiać coś o sprzęcie, sporcie, potem życzyli sobie miłego wieczoru.

Dużo ludzi poznaje. Kobiet też.

7,271

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ross, jak długo już czekasz? trzy lata, to ten?

7,272

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

Ross, jak długo już czekasz? trzy lata, to ten?

No tak. Mnie zawsze długo trzyma. Podoba mi się zwykle jeden na raz ale tak bardzo . A inni tak sobie. Jak byłam w związku to na innych nawet nie patrzylam

7,273

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ross, jak długo już czekasz? trzy lata, to ten?

No tak. Mnie zawsze długo trzyma. Podoba mi się zwykle jeden na raz ale tak bardzo . A inni tak sobie. Jak byłam w związku to na innych nawet nie patrzylam

O to mi właśnie chodzi. Koncentrujesz się na jednym, a inni ot tak, towarzysko, zbyt zainteresowana nimi nie jesteś. A to się widzi i czuje!
Nie ma tego spojrzenia, tych ruchów ciała by się podobać, tego zainteresowania jego osobą, a jedynie tematem rozmowy. Dopóki się nie przestawisz to będziesz sobie gadać z facetami i spotykać z przymusu. Już ja widzę co z tego wyjdzie.

Jak facet nie jest zainteresowany po trzech latach to sprawa jest przegrana. Nie czekaj dłużej.
Człowiek ma taki mechanizm, który po latach aktywnej znajomości i przebywania ze sobą, przestawia się z funkcji kochanka/kochanek na funkcję siostra/brat. To miało nas zabezpieczać przed związkami kazirodczymi. Co prawda zdarza się, że nagle kogoś "odkrywamy" ale to może się zdarzyć jeśli znajomość była przelotna albo miała długą przerwę.

7,274

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ross, jak długo już czekasz? trzy lata, to ten?

No tak. Mnie zawsze długo trzyma. Podoba mi się zwykle jeden na raz ale tak bardzo . A inni tak sobie. Jak byłam w związku to na innych nawet nie patrzylam

O to mi właśnie chodzi. Koncentrujesz się na jednym, a inni ot tak, towarzysko, zbyt zainteresowana nimi nie jesteś. A to się widzi i czuje!
Nie ma tego spojrzenia, tych ruchów ciała by się podobać, tego zainteresowania jego osobą, a jedynie tematem rozmowy. Dopóki się nie przestawisz to będziesz sobie gadać z facetami i spotykać z przymusu. Już ja widzę co z tego wyjdzie.

Jak facet nie jest zainteresowany po trzech latach to sprawa jest przegrana. Nie czekaj dłużej.
Człowiek ma taki mechanizm, który po latach aktywnej znajomości i przebywania ze sobą, przestawia się z funkcji kochanka/kochanek na funkcję siostra/brat. To miało nas zabezpieczać przed związkami kazirodczymi. Co prawda zdarza się, że nagle kogoś "odkrywamy" ale to może się zdarzyć jeśli znajomość była przelotna albo miała długą przerwę.

To nie był mój kochanek.
A nie będę flirtować i robić aluzji oraz pokazywać facetowi, że mi się podoba, skoro mi się nie podoba (ogólnie pisze, nie tylko o wygladzie). A z kolegami to się mogę kolegować A nie chodzić do łóżka. sad
Ale przez te 3 lata, a w zasadzie zaraz 4 będą  to ponad dwa lata był z kimś, więc sama rozumiesz, nie mogłam tu nic zadziałać.

7,275

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja rozumiem, że to nie był Twój kochanek, tutaj mi  chodziło o zainteresowanie drugą osobą pod względem erotycznym, o pożądanie.

Nie będziesz pokazywać facetowi, że Ci się podoba skoro Ci się nie podoba, a nie podoba się bo jesteś skoncentrowana zawsze na jednym.
To jest błędne koło.

Od jakiego czasu jest wolny? Jak wyglądają Wasze kontakty? Co robisz aby sprawdzić, jakie masz szanse? Czy on wie, że jesteś nim zainteresowana?

7,276

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

Ja rozumiem, że to nie był Twój kochanek, tutaj mi  chodziło o zainteresowanie drugą osobą pod względem erotycznym, o pożądanie.

Nie będziesz pokazywać facetowi, że Ci się podoba skoro Ci się nie podoba, a nie podoba się bo jesteś skoncentrowana zawsze na jednym.
To jest błędne koło.

Od jakiego czasu jest wolny? Jak wyglądają Wasze kontakty? Co robisz aby sprawdzić, jakie masz szanse? Czy on wie, że jesteś nim zainteresowana?

Bez sensu. Może mi się jakiś facet po prostu nie podobać, nie pociągać i to nie znaczy, że mnie inny blokuje. Nie podobał się 10 lat temu i nie podoba się teraz  ale możemy być znajomymi. Takich to chyba ze stu mam w otoczeniu. I listonosz i w pracy i w mediamarkcie i w bloku i na różnych kursach i elektryk, mój hydraulik, mechanicy... dużo znam mężczyzn i nie oałam akurat do nich specjalnymi uczuciami.
Wolny nie wiem, ponad rok. Chociaż może teraz kogoś ma, przecież Go nie śledzę.
Co robiłam aby sprawdzić jakie mam szanse? Zaprosiłam go raz. Potem parę razy, zawsze zasłaniał się pracą.
Na pewno wie że jestem zainteresowana pewnie podbija mu to samoocenę.

7,277

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanko, ja chyba Cię nie rozumiem.
Najpierw piszesz

Podoba mi się zwykle jeden na raz ale tak bardzo . A inni tak sobie. Jak byłam w związku to na innych nawet nie patrzylam

a za chwilę

Może mi się jakiś facet po prostu nie podobać, nie pociągać i to nie znaczy, że mnie inny blokuje. Nie podobał się 10 lat temu i nie podoba się teraz  ale możemy być znajomymi. Takich to chyba ze stu mam w otoczeniu. I listonosz i w pracy i w mediamarkcie i w bloku i na różnych kursach i elektryk, mój hydraulik, mechanicy... dużo znam mężczyzn i nie oałam akurat do nich specjalnymi uczuciami.

No może Ci się facet nie podobać, ja nie twierdzę, że każdy ma Ci się podobać.
Tylko czy jak się na tym jedynym zafiksowałaś, to jeszcze jakiś ma szansę Cie oczarować?

7,278

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Agnes76 napisał/a:

Rossanko, ja chyba Cię nie rozumiem.
Najpierw piszesz

Podoba mi się zwykle jeden na raz ale tak bardzo . A inni tak sobie. Jak byłam w związku to na innych nawet nie patrzylam

a za chwilę

Może mi się jakiś facet po prostu nie podobać, nie pociągać i to nie znaczy, że mnie inny blokuje. Nie podobał się 10 lat temu i nie podoba się teraz  ale możemy być znajomymi. Takich to chyba ze stu mam w otoczeniu. I listonosz i w pracy i w mediamarkcie i w bloku i na różnych kursach i elektryk, mój hydraulik, mechanicy... dużo znam mężczyzn i nie oałam akurat do nich specjalnymi uczuciami.

No może Ci się facet nie podobać, ja nie twierdzę, że każdy ma Ci się podobać.
Tylko czy jak się na tym jedynym zafiksowałaś, to jeszcze jakiś ma szansę Cie oczarować?

Może. Nawet jednego poznałam, ale chyba żle oceniłam, flirty wziełam ma zainteresowanie, a to było tylko gadanie. Standard. Na moment o tamtym nawet zapomniałam. No może nie zapomniałam, ale mi trochę osłabło. Pokręcone to wszystko.

7,279 Ostatnio edytowany przez Panna z Dworu (2022-08-08 22:56:55)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A ja nie rozumiem jednego. Skoro, kiedy okazuje się że facet jest poza zasięgiem, czyli np. żonaty, przestaje Ci się podobać, to dlaczego, kiedy facet nie jest zainteresowany też automatycznie nie przestaje Ci się podobać? Nie jest zainteresowany, to też facet poza zasięgiem. Po co tracić czas i energię dla kogoś kto nie chce z nami być?

7,280

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Panna z Dworu napisał/a:

A ja nie rozumiem jednego. Skoro, kiedy okazuje się że facet jest poza zasięgiem, czyli np. żonaty, przestaje Ci się podobać, to dlaczego, kiedy facet nie jest zainteresowany też automatycznie nie przestaje Ci się podobać? Nie jest zainteresowany, to też facet poza zasięgiem. Po co tracić czas i energię dla kogoś kto nie chce z nami być?

Żebym to wiedziała sad

Posty [ 7,216 do 7,280 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 110 111 112 113 114 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024