pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 8,335 ]

586

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Można też samemu dla siebie przeprowadzić eksperyment i powiedzieć sobie - w tym roku NIE szukam. Ten rok poświęcam tylko i wyłącznie sobie i swojemu samopoczuciu. Pozwalam swojej psychice odpocząć. Zapominam o tym dręczeniu się. Skupiam się tylko i wyłącznie na sprawach dla mnie przyjemnych. I również żadnych nadziei, że ten rok coś zmieni! Po prostu NIE MA tematu. Życie jest jakie jest, akceptuję je i jestem zadowolona z tego co mam. Zobaczysz, Natalka, że po takim odpoczynku zupełnie inaczej będziesz patrzeć na niektóre sprawy i może wtedy dostrzeżesz coś czego wcześniej nie widziałaś, a było tak oczywiste.

Powiedziałam sobie po depresji, że do 25 roku (czyli niecały rok wtedy) jak nikogo nie bede miała to nic sie nie stanie. Wyciszyłam sie i odżyłam... ale co w miedzy czasie pojawił sie tamten facet...przez którego sie tak zadręczam sad Mysłałam, że los się do mnie uśmiechnął .. i moje życie znowu stało sie koszmarem i jednym wielkim smutkiem. Problem w tym, że nie moge sobie poradzić żeby nie myśleć, że już nic z nim nie bedzie bo ma dziewczyne:( Chciałabym żebym juz sie w nikim nie zakochała... nawet nie wiesz jak bardzo sad:(

a teraz wiadomo jak jest ..........:(:(:(

DÓŁ:(

Zobacz podobne tematy :

587

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

I daj sobie Dziewczyno w końcu trochę spokoju, bo się sama niszczysz!

Już sie niszcze:( Nie umiem tego zmienić:(

Schodze obecnie z tabletek na depresje... i chyba bede musiałą wrócić do tego ale nei wiem czy to jeszcze pomoże;/

588

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
natali.k3 napisał/a:

I daj sobie Dziewczyno w końcu trochę spokoju, bo się sama niszczysz!

Już sie niszcze:( Nie umiem tego zmienić:(

Schodze obecnie z tabletek na depresje... i chyba bede musiałą wrócić do tego ale nei wiem czy to jeszcze pomoże;/

Ja wiem,ze myślenie w kółko o tym samym to wielka samoudreka.Tez przez to przechodzilam.Nawet teraz mam chwile załamania i zwątpienia,ale postanowiłam się nie dawać temu.Ok,czasem myślę sobie;dobra w tej chwili jest mi zle ,wiec się trochę pomartwie,bo udawanie ze jest super jak akurat nie jest nie jest w moim stylu.Iles to trwa,a potem zajmuje się czymś,a to cos przeczytam,obejze,sprzatne czy do kogoś zadzwonie.I przechodzi.Tez nie chce wpadać w te dołki.Póki mogę cos zrobić to się staram.Najlepiej wcale nie myśleć i żyć po prostu.Okazuje się,ze jest to sztuka.

589

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Natalka był to cios, ale na pewno nic z czego nie wyjdziesz, z czym sobie nie poradzisz!

Dobrze, że okazał się wcześniej tym niewłaściwym niż za późno.

Wiesz ile tu jest kobiet, które zostały porzucone np. będąc z takim w ciąży, albo mając malutkie dzieci?
Może się wydawać, że "one to przynajmniej mają dla kogo żyć". Ale wcale tak kolorowo nie jest. To są dopiero straszne problemy. Poczytaj.

Im też zrobiono wielką nadzieję na szczęście. I wielu wielu innym kobietom w innych życiowych sutyacjach również.
W każdej chwili to szczęście może zostać odebrane z różnych powodów. Z tym zawsze trzeba się liczyć.

I nie chyba, ale na pewno powinnaś wrócić do tabletek. Może jedynie warto je zmienić? Albo wypróbować innego lekarza? Nie chodzi o to, że tamten lekarz był zły, czy tamto leczenie, ale takie zmiany też wpływają pozytywnie na psychikę.
A takie tabletki zawsze dodadzą Ci znów tej energii, którą wyssał tamten facet.

I przede wszystkim jesteś JESZCZE MŁODA. Może Tobie się tak nie wydaje, ale tak jest. Masz dopiero dwadzieścia parę lat. Jeszcze WSZYSTKO może się w Twoim życiu wydarzyć.

Rossanka, to jest nawet WIELKA SZTUKA.

590

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wiesz ile tu jest kobiet, które zostały porzucone np. będąc z takim w ciąży, albo mając malutkie dzieci?
Może się wydawać, że "one to przynajmniej mają dla kogo żyć". Ale wcale tak kolorowo nie jest. To są dopiero straszne problemy. Poczytaj.

Im też zrobiono wielką nadzieję na szczęście. I wielu wielu innym kobietom w innych życiowych sutyacjach również.
W każdej chwili to szczęście może zostać odebrane z różnych powodów. Z tym zawsze trzeba się liczyć.

No tak rozstania nie są łatwe.... ale nei znam tego bo nie była nigdy z nikim,....  Mój kolega mieszkał 3 lata z dziewczyną.. ona znalazła sobie innego.. potem następnego i następnego... On strasznie zamknął sie w sobie... ale nie przeszkodziło mu to mieć jeszcze paru dziewczyn po drodze też... Może we mnie jest coś co odpycha po prostu...

I nie chyba, ale na pewno powinnaś wrócić do tabletek. Może jedynie warto je zmienić? Albo wypróbować innego lekarza? Nie chodzi o to, że tamten lekarz był zły, czy tamto leczenie, ale takie zmiany też wpływają pozytywnie na psychikę.
A takie tabletki zawsze dodadzą Ci znów tej energii, którą wyssał tamten facet.

Tamten lekarz to znajomy rodziców i mam opory żeby mu cokolwiek powiedzeić... Chociaż tamte tabletki sweho czasy wyciągnęły mnie....
teraz wyssał całą moja energie:( ale obawiam sie, że nie zapomne nigdy tego i nie zmobilizuje sie i juz nie bede nigdy taka jak byłam:( ale nie wiem czy to na smutek tego rodzaju pomoże:(


I przede wszystkim jesteś JESZCZE MŁODA. Może Tobie się tak nie wydaje, ale tak jest. Masz dopiero dwadzieścia parę lat. Jeszcze WSZYSTKO może się w Twoim życiu wydarzyć.

26lat to już nie taka młoda...jak we wcześniejszych latach mi sie nie udawało to co dopiero w tym wieku;/

591

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Natali.k3 Toczysz się w zamkniętym kręgu własnej "beznadziejności", a podejrzewam, że nakręcają to Twoje nieświadome kompleksy. Jak o sobie mówisz, tak siebie odbierasz a to wszystko zasklepia się w Twoim sposobie myślenia.
Tak jak mówią, że "nie jesteś kim jesteś teraz; jesteś tym, kim byłaś. A ten obraz siebie, co masz teraz przed oczyma, to cząstkowe obrazy z przeszłości". I dopóki się w tym - we własnych wdrukowaniach z przeszłości - babrasz, to nic się nie zmieni. Nawet medykamenty Cię na stałe z tego nie wyciągną, prędzej się do i od nich uzależnisz jak za przeproszeniem narkoman.
Poszukaj sobie na youtube filmowego wykładu pt "sekret", tam powinnaś znaleźć coś dla siebie, by z tego marazmu małymi kroczkami wyjść, bo w przeciwnym wypadku - jak tak dalej pójdzie - to się wykończysz psychicznie.

Nawet jeśli sama ze sobą nie będziesz zadowolona ze swojego życia, tak tego szczęścia nie znajdziesz w partnerze u jego boku, ani On Ci Twojej oazy szczęścia nie pokaże. Nie ma mocnych.

592

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

26lat to już nie taka młoda...jak we wcześniejszych latach mi sie nie udawało to co dopiero w tym wieku;/

Nie rozsmieszaj mnie tym wiekiem.:-) Bo się znaczne z Toba licytowac.:-)
BTW  na TVNie dają Cast  Away.Czy oglądacie?Czy tylko ja juz dwudziesty raz:-)

593

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

wpisałąm "sekret", ale wyświetla mi się jedynie jakaś dłuhowieczniść albo film polski;/

594

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
natali.k3 napisał/a:

wpisałąm "sekret", ale wyświetla mi się jedynie jakaś dłuhowieczniść albo film polski;/

Wpisz "Sekret PL" - czas trwania 1.31.05. powinnaś mieć na 1 pozycji smile jak sprawdziłem przez smartfona.

595

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

26lat to już nie taka młoda...jak we wcześniejszych latach mi sie nie udawało to co dopiero w tym wieku;/

Nie rozsmieszaj mnie tym wiekiem.:-) Bo się znaczne z Toba licytowac.:-)
BTW  na TVNie dają Cast  Away.Czy oglądacie?Czy tylko ja juz dwudziesty raz:-)

Nie ma co sie licytować.. Ale młodość to to już nie jest..Tak się czuje!
faceci interesujący mnie zajęci.. myśle, że w tym wieku to na stałe mają związki...

Ooo znowu ten film, pamietam jak byłam na premierze tego hitu:D
zamiast Kevina Cast Away w wakacje puszczaja

Bags mam dzięki , zawsze cos do obejrzenia..

596 Ostatnio edytowany przez N4VV (2013-08-25 21:51:57)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bags napisał/a:

....Nawet jeśli sama ze sobą nie będziesz zadowolona ze swojego życia, tak tego szczęścia nie znajdziesz w partnerze u jego boku, ani On Ci Twojej oazy szczęścia nie pokaże. Nie ma mocnych.

To jest prawda niestety.


Co nie znaczy, że nie jesteśmy chętni nieść pomoc. wink

597

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Natalka ja poznałam swojego faceta w wieku 27lat. Moja przyjaciółka w wieku 30.
Masz teraz wg mnie stan depresyjny i dlatego tak czarno to wszystko widzisz.
Uważam, że zdecydowanie musisz zmienić lekarza.
Musi to być osoba, z która tylko Ty masz kontakt.
To ma być Twój lekarz, który Tobie ma pomóc i przy którym masz się czuć swobodnie, bo to BARDZO WAŻNE, żeby wiedział dokładnie WSZYSTKO. Tylko wtedy będzie w stanie Ci pomóc. A jeśli to znajomy Twoich rodziców to wiadomo, że zawsze będziesz skrępowana i nie pokażesz swoich prawdziwych emocji.
Zmień w pierwszej kolejności lekarza, bo to naprawdę bardzo ważne.
Po takich tabletkach zaczniesz inaczej myśleć. Minimum po 3 miesiącach podniesiesz się z tego i o wszystkim zapomnisz. Znów odżyjesz.
Jesteś jeszcze bardzo młoda i naprawdę masz duże szanse pozytywnie zmienić swoje życie tylko najpierw musisz wyjść z depresji.
I tutaj czas Ci faktycznie ucieka.
Nie masz na co czekać, działaj!

598

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dziś dół ,dół.

599

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Dziś dół ,dół.

dlaczego?

600

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

AJ.Widziałam wczoraj na mieście byłego.W domu tak jakoś siadlam potem przed kompem i nie wiem czemu ptzegladalam zdjęcia z ubiegłych wakacji z nim.Po co mi to było?Potem byłam zła na siebie .A dziś dół.A juz mi tak dobrze szło.Myslalam,ze zapomnialam.A tu nie.Podlamalo mnie.

601

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MysteriousLady napisał/a:

Natalka ja poznałam swojego faceta w wieku 27lat. Moja przyjaciółka w wieku 30.
Masz teraz wg mnie stan depresyjny i dlatego tak czarno to wszystko widzisz.
Uważam, że zdecydowanie musisz zmienić lekarza.
Musi to być osoba, z która tylko Ty masz kontakt.
To ma być Twój lekarz, który Tobie ma pomóc i przy którym masz się czuć swobodnie, bo to BARDZO WAŻNE, żeby wiedział dokładnie WSZYSTKO. Tylko wtedy będzie w stanie Ci pomóc. A jeśli to znajomy Twoich rodziców to wiadomo, że zawsze będziesz skrępowana i nie pokażesz swoich prawdziwych emocji.
Zmień w pierwszej kolejności lekarza, bo to naprawdę bardzo ważne.
Po takich tabletkach zaczniesz inaczej myśleć. Minimum po 3 miesiącach podniesiesz się z tego i o wszystkim zapomnisz. Znów odżyjesz.
Jesteś jeszcze bardzo młoda i naprawdę masz duże szanse pozytywnie zmienić swoje życie tylko najpierw musisz wyjść z depresji.
I tutaj czas Ci faktycznie ucieka.
Nie masz na co czekać, działaj!

Takie głupie emocjonalne podejście miałam zawsze.. przed depresją tak samo było...
chociaż teraz mam problemy żeby wstać.. i budze sie ze strasznym smutkiem.. nie wiem czy to wynika z tej sytuacji która była i smutek musi przejść czy to nawrót depresji..

602

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

AJ.Widziałam wczoraj na mieście byłego.W domu tak jakoś siadlam potem przed kompem i nie wiem czemu ptzegladalam zdjęcia z ubiegłych wakacji z nim.Po co mi to było?Potem byłam zła na siebie .A dziś dół.A juz mi tak dobrze szło.Myslalam,ze zapomnialam.A tu nie.Podlamalo mnie.

Minie, minie..tylko po co to grzebac sie w czasach zaprzeszlych? Tez djecia obejrzysz sobie kiedys, za dluzszy czas jak bedziesz z kims innym, teraz schowaj do lamusa. Doly maja to do siebie, ze za nimi sa wzgorza.

603

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Mussuka napisał/a:

Minie, minie..tylko po co to grzebac sie w czasach zaprzeszlych? Tez djecia obejrzysz sobie kiedys, za dluzszy czas jak bedziesz z kims innym, teraz schowaj do lamusa. Doly maja to do siebie, ze za nimi sa wzgorza.

Wszystko kiedyś minie,to jest pocieszajace.Podobno nie powinno się za bardzo odwracać za siebie.BO SIE NIEPOTRZEBNIE rozgrzebuje przykre rzeczy.Zamiast przeglądać foty z byłym lepiej skupie się na wybraniu i wywołaniu zdjęć z urlopu.Cyfrowki sa fajne,ale minusem jest milion zdjęć i człowiek nie może się potem zdecydować,które dac do albumu.Jakoś sprytnie dam rade.

604

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Mussuka napisał/a:

Minie, minie..tylko po co to grzebac sie w czasach zaprzeszlych? Tez djecia obejrzysz sobie kiedys, za dluzszy czas jak bedziesz z kims innym, teraz schowaj do lamusa. Doly maja to do siebie, ze za nimi sa wzgorza.

Wszystko kiedyś minie,to jest pocieszajace.Podobno nie powinno się za bardzo odwracać za siebie.BO SIE NIEPOTRZEBNIE rozgrzebuje przykre rzeczy.Zamiast przeglądać foty z byłym lepiej skupie się na wybraniu i wywołaniu zdjęć z urlopu.Cyfrowki sa fajne,ale minusem jest milion zdjęć i człowiek nie może się potem zdecydować,które dac do albumu.Jakoś sprytnie dam rade.

Ale masz chociaz zajecie na dlugie jesienne wieczory, wkrotce:) chodzi o te zdjecia:)
Wiesz, po kazdej operacji lekarze zalecaja jedynie zmiane opatrunku i nabieranie sil. Grzebanie w ranach nie jest dobrym pomyslem. Raczej jakas rehabilitacja by Ci sie przydala. Masz jakis pomysl co bys chciala zaczac robic teraz jak ida chlodniejsze i krotsze dni? Zanim Cie smutek, depresja, samotnosc i inne zmory dopadna?

605

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja mam pełno pomysłów i nigdy się nie nudze.Myslalam o kursie fotografii.W styczniu sie ui nas zaczyna.Wiec może?

606

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Ja mam pełno pomysłów i nigdy się nie nudze.Myslalam o kursie fotografii.W styczniu sie ui nas zaczyna.Wiec może?

fajna sprawa, tylko chyba dosc kosztowna?

jak sie nie nudzisz i masz mnostwo pomyslow, to kwestia znalezienia partnera na dobre i na zle to tylko sprawa czasu:) I mam nadzieje, ze za szpetna tez sie nie uwazasz?;)

607

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Mussuka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja mam pełno pomysłów i nigdy się nie nudze.Myslalam o kursie fotografii.W styczniu sie ui nas zaczyna.Wiec może?

fajna sprawa, tylko chyba dosc kosztowna?

jak sie nie nudzisz i masz mnostwo pomyslow, to kwestia znalezienia partnera na dobre i na zle to tylko sprawa czasu:) I mam nadzieje, ze za szpetna tez sie nie uwazasz?;)

... sory że tak z ... biegu.
Jak się ma jakieś zainteresowania , to mozna wdepnąć w towarzysko i ... perspektywy same się zaczną otwierać... się by przydał obiektyw szerokokątny

608

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Mussuka napisał/a:

Wiesz, po kazdej operacji lekarze zalecaja jedynie zmiane opatrunku i nabieranie sil. Grzebanie w ranach nie jest dobrym pomyslem. Raczej jakas rehabilitacja by Ci sie przydala.

A co jest opatrunkiem na te rany w życiu?

609 Ostatnio edytowany przez rossanka (2013-08-27 16:18:11)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:
Mussuka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja mam pełno pomysłów i nigdy się nie nudze.Myslalam o kursie fotografii.W styczniu sie ui nas zaczyna.Wiec może?

fajna sprawa, tylko chyba dosc kosztowna?

jak sie nie nudzisz i masz mnostwo pomyslow, to kwestia znalezienia partnera na dobre i na zle to tylko sprawa czasu:) I mam nadzieje, ze za szpetna tez sie nie uwazasz?;)

... sory że tak z ... biegu.
Jak się ma jakieś zainteresowania , to mozna wdepnąć w towarzysko i ... perspektywy same się zaczną otwierać... się by przydał obiektyw szerokokątny

Na razie musi wystarczyć zwykle pstrykadlo cyfrowe.Ale tak pomyślałem,ze przydało by mi się liznac trochę zasad kompozycji zdjęcia,oświetlenia itd.Robiąc zdjecia robie co mogę,ale zawsze można robić to lepiej,bo nie zawsze wychodzą mi tak jak chce.Chciałabym być takim lepszym amatorem.
Natali----opatrunek to każdy sobie sam musi znaleźć.Niestety nie ma jednego uniwersalnego.
Mussuka-----z kosztami kursu właśnie muszę się dokładnie zorientować co i jak i czy chętni będą.Czym szpetna?E,chyba nie odstaje jakoś rażąco od populacji.Może być.Jakbym miała narzekać,to biust mógłby być większy,ale juz przez tyle lat się przyzwyczailam.:-)

610

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Natalka, wydaje mi się, że to nawrót depresji.
Musisz iść do fachowca. Na 100% Ci pomoże. Poszukaj po opiniach na stronie znanylekarz.pl . Poczytaj o lekarzach w Twojej okolicy i znajdź takiego, który wzbudzi Twoje zaufanie. Jesteś jeszcze taką młodą kobietką, naprawdę szkoda, żebyś marnowała swoje życie przez stan, z którego można Cię wyleczyć. Trzeba tylko dobrze dobrać leki, a tego lekarz nie uczyni, jeśli nie pozna dokładnie wszystkich Twoich emocji. Musisz być szczera.

611

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Wrze dzisiaj na forum, wrze...Aby innych wątków nie zaśmiecać, zapytam już na tym.
Ile u was drodzy forumowicze trwa okres, kiedy po zakończeniu związku dochodzicie już całkiem do siebie?Miesiąc, sześć miesięcy, rok, wiecej?
U mnie juz osiem minęło (około) i nagle znowu mnie naszły wspominki. Co z tym  próbuje walczyć, wychodze gdzieś, spotykam się z koleżankami,czy coś tam sobie w domu robie, to jeszcze siedzą mi te myśli w głowie, jak rzep jakiś.I tak się męczę i męczę.Co już jest lepiej, już mam jakieś zajęcie, zapomnę, to trach , za jakiś czas przypominają mi się chwile razem , zwłaszcza te dobre.
Tak sobie pomyślalam, że ktoś nowy sprawiłby, ze tamto zamknę.Tylko że dopóki przeszłości całkiem nie zamknę, nie ruszę do przodu i nikogo nie poznam.Koło się zamyka.Nie umiem tego przerwać. Bywaja dni, a nawet tygodnie, ze jest lepiej, jestem "uleczona", po czym znowu mnie dopada. Myślę, że czas ma tu istotne znaczenie, tylko ile mi jeszcze trzeba tego czasu?
Na swoje nieszczęście jestem bardzo monogamiczna i nawet teraz do końca nie umiem sobie wyobrazić, ze jestem z kimś innym.Jest jeszcze gorzej, parę razy spotkałam się z kilkoma mężczyznami (kawa), ale przeważnie czułam się, jakbym zdradzała byłego.To niezdrowe.
Czuję się jak chomik w takiej okrągłej zabawce, kiedy to biegnie i biegnie, ale w rzeczywistości stoi w miejscu.

612

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Nikt się nie wypowie?

613

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Rossanka, myślę, że z tym czasem, w którym dochodzi się do siebie po rozstaniu jest różnie. Ja rozstałam się z mężem ponad półtora roku temu i nadal nachodzą mnie smutne wspomnienia sad Nie rozpaczam już z tego powodu, mam teraz fajne życie, ale gdzieś w głębi smutek pozostał. Unikam sytuacji z nim związanych, zrezygnowałam ze wspólnych znajomych, choć przez to nie mam teraz prawie żadnych, odcięłam się zupełnie, ale myślę, że nigdy nie będzie tak, że pamięć się oczyści.
Myślę, że dużo w tym racji, że nowa miłość pomaga oczyścić swoje życie i iść dalej. Trzeba tylko się otworzyć na nią, a to akurat moim zdaniem w dużej mierze zależy od nastawienia umysłu. Trzeba mieć - nie wiem jak to nazwać - pewną gotowość na zakochanie się.
U Ciebie też z czasem te wspominki będą pewnie coraz rzadsze i mniej intensywne smile

614

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

bosa_----mam taka nadzieje.Męcze się bardzo z tym ostatnio.Wpadłam w jakaś dziwna strefę i nie mogę wyjść.

615

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Powiem Ci to co często mówił do mnie mój ex - nad umysłem można panować. Na początku strasznie mnie wkurzał ten tekst, bo zawsze reagowałam bardzo emocjonalnie, w głowie kołowrót myśli, mózg nigdy nie odpoczywał. Zadręczałam się tym jak będę żyć bez męża, świat wydawał mi się obcy i jakby poza mną, do tego dodawałam sobie udręki w stylu: już nikt nigdy mnie nie pocałuje, nigdy nikogo fajnego nie poznam itp. Jednak z czasem zrozumiałam, że mój ex ma rację, że muszę się wziąć w karby, a raczej swoje myśli. Z uporem zaczęłam więc odrzucać te które mnie dołują. Jak nic nie pomagało, to leżałam z zamkniętymi oczami i powtarzałam sobie "olewam to, olewam to". Może to głupie, ale z czasem pomagało smile
Teraz też nie mam idealnej sytuacji i miałabym dość często powody do smutku, ale mu się nie daję smile Co najwyżej chwilę sobie popłaczę a potem biorę się za jakieś zajęcie i przechodzi.
Jestem w podobnym wieku co Ty, wiem co to samotność i ból, ale wierzę, że zarówno ja i Ty będziemy jeszcze bardzo szczęśliwe smile

616

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Dzięki za pociechę.
Trudno jednak panować nad umysłem.
Co nie znaczy,ze nie należy próbować.

617

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

No łatwo nie jest, szczególnie jak człowiek ma doła i myśli sobie, że nic dobrego go nie spotka...
Pisałaś, że myślisz o jakimś kursie fotografii. To dobry pomysł, bo nowe środowisko, wyzwania. może poznasz tam kogoś fajnego?
Ja też muszę pomyśleć o jakimś zajęciu na jesień, żeby nie siedzieć sama w domu. Wiem, że szczególnie jesień i zima będą ciężkie pod tym względem.

618

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Mam parę jeszcze kursów na oku.Wiesz,mnie wiele rzeczy interesuje.Lubie uczyć się czegoś nowego.Taki 'głód świata i wiedzy'.Tylko finansowo muszę się rozejzec co i jak.

619

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja myślałam o kursie językowym, a teraz siostra mnie namawia na wizażu. Nie wiem czy coś się uda bo to spore wydatki jednak.
W ubiegłe wakacje byłam na intensywnym kursie angielskiego. Fajny kurs, ale miałam nadzieję, że poznam jakieś towarzystwo, może wyskoczymy razem na piwo, a tu nic. Młodzi byli, studenci koło dwudziestki, więc chyba byłam dla nich za stara wink

620

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bosa napisał/a:

Ja myślałam o kursie językowym, a teraz siostra mnie namawia na wizażu. Nie wiem czy coś się uda bo to spore wydatki jednak.
W ubiegłe wakacje byłam na intensywnym kursie angielskiego. Fajny kurs, ale miałam nadzieję, że poznam jakieś towarzystwo, może wyskoczymy razem na piwo, a tu nic. Młodzi byli, studenci koło dwudziestki, więc chyba byłam dla nich za stara wink

Ale angielski poprawilas:-)

621

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Na chwilę smile Potem niestety znowu odpuściłam i większość z głowy uleciało. Jakoś nie mogę się zmobilizować do samodzielnej nauki choć by się przydało...
O jakich innych kursach myślałaś?

622

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Językowy,pierwszej pomocy,samoobrony,fotografii,ale wybiore jeden tylko,bo finanse.A jeszcze decupageu.Na taniec towarzyski tez bym poszła,ale partnera brak.Kiedyś chodzilam.

623

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Ja byłam w ubiegłym roku na kursie salsy solo i bardzo mi się podobało więc polecam smile Nawet nie był taki drogi, bo babeczka organizowała go w jakiejś szkole. Tańczyć się za bardzo nie nauczyłam, bo średni mam dryg do tego, ale było zabawnie no i trochę się poruszałam. Były prawie same panie i jeden chłopak, który szybko doszedł do wniosku, że chociaż matematyka to jego konik, to jednak nie umie zliczyć do trzech i ciągle mu się nogi myliły big_smile

624

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Witaj Rossanka!

A!!!! Gdzie ten kurs? I ile? Podeślij jakiegoś linka smile

Mussu
Nie, Rossanka nie jest "szpetna" wink, ani jeśli chodzi o wygląd, ani o podejście do życia smile

Rossanka
Wiesz napewno sama, że to indywidualne jest, jeśli chodzi o ten tzw. okres żałoby. Akurat mam na myśli ten najgorszy czas - takiego poczucia beznadzieji prawie wink Ale w kwestii dochodzenia do siebie...
Rossanka - przecież wszystko, co przeżyliśmy pozostaje w nas. I zarówno każdy wspomina dzieciństwo, szkołę podstawową, średnią, jak i... swoje związki smile Z natury nasza pamięć chyba koncentruje się na dobrych wspomnieniach. Bo ja bardzo dobrze wspominam rozpakowywanie prezentów spod choinki a zdecydowanie mniej plątanie się mamie pod nogami i marudzenie i nudzenie i przeszkadzanie, kiedy usiłowała w końcu skończyć przygotowania do Wigilii wink
Mimo wszystko - to dobrze że są wspomnienia także z zakończonych związków. Pozytywne. Bo co by to było, gdybyśmy w pamięci mieli jedynie te złe? Że innych nie było??? Mija czas, zacierają się powoli urazy i wtedy zaczyna się wspominać to co było dobre. A zawsze - w każdym prawie zdarzeniu, relacji, związku - takie dobre chwile są. Tylko.... Może warto pamiętać, że nie wspomnieniami się jedynie żyje, że może najpiękniejszych chwil jednak nie było aż tak wiele - albo nie były piękne do końca...? Przecież jakiś powód był - rozstania. Nie wierzę, że w związku jedno czuje się źle i odchodzi a drugie zawsze czuło się dobrze i było spełnione? To skąd rozstanie, prawda?

Może nie do końca chodzi o dochodzenie do siebie? Bo rozstanie chyba nie ma w efekcie doprowadzić do amnezji? Masz wspomnienia, to bardzo dobrze - że one są piękne. Ale przykrość pewnego rodzaju, jaka się pojawia w przypadku wspomnień, może wynika z faktu, że najnormalniej na świecie potrzebujesz czyjejś bliskości, troski i czułości? I w tym momencie wiążesz ze sobą osobę byłego już partnera z obecnymi potrzebami?

Wiesz.... Mnie się zdarza wspomnieć pierwszego partnera jeszcze "dziś" - choć nie powiem, pewnie raz na tzw, pół roku. I się uśmiecham smile Ale to lata świetlne temu było, w ogóle nie wiem, gdzież człowiek może się podziewać, nie tęsknię absolutnie za tym człowiekiem. Po prostu mam kilka przecudownych wspomnień z tamtego okresu ze mną i z nim w rolach głównych smile I nic więcej w tym nie ma smile

Dochodzenie do siebie, to czas na zrozumienie tego właśnie? Może to to.... Oj, ja długo "dochodziłam" do takich wniosków, przyznaję. Z tego co pamiętam, to bardziej był chyba żal i rozgoryczenie - "dlaczego tak się stało MNIE", niż cokolwiek innego. I żal - czemu inni są w dobrych związkach, a ja nie?
Teraz jest ciutkę inaczej.
Czemu tak się stało - już wiem. Czemu inni potrafią tworzyć dobre związki - powoli zaczynam się dowiadywać więcej wink Czy chciałabym powrotu? Nie. Czy chciałabym być w związku? Tak. smile Oczywiście, że chciałabym być w związku i być z partnerem, któremu na dobrym związku zależy smile

625

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Wrze dzisiaj na forum, wrze...Aby innych wątków nie zaśmiecać, zapytam już na tym.
Ile u was drodzy forumowicze trwa okres, kiedy po zakończeniu związku dochodzicie już całkiem do siebie?Miesiąc, sześć miesięcy, rok, wiecej?
U mnie juz osiem minęło (około) i nagle znowu mnie naszły wspominki. Co z tym  próbuje walczyć, wychodze gdzieś, spotykam się z koleżankami,czy coś tam sobie w domu robie, to jeszcze siedzą mi te myśli w głowie, jak rzep jakiś.I tak się męczę i męczę.Co już jest lepiej, już mam jakieś zajęcie, zapomnę, to trach , za jakiś czas przypominają mi się chwile razem , zwłaszcza te dobre.
Tak sobie pomyślalam, że ktoś nowy sprawiłby, ze tamto zamknę.Tylko że dopóki przeszłości całkiem nie zamknę, nie ruszę do przodu i nikogo nie poznam.Koło się zamyka.Nie umiem tego przerwać. Bywaja dni, a nawet tygodnie, ze jest lepiej, jestem "uleczona", po czym znowu mnie dopada. Myślę, że czas ma tu istotne znaczenie, tylko ile mi jeszcze trzeba tego czasu?
Na swoje nieszczęście jestem bardzo monogamiczna i nawet teraz do końca nie umiem sobie wyobrazić, ze jestem z kimś innym.Jest jeszcze gorzej, parę razy spotkałam się z kilkoma mężczyznami (kawa), ale przeważnie czułam się, jakbym zdradzała byłego.To niezdrowe.
Czuję się jak chomik w takiej okrągłej zabawce, kiedy to biegnie i biegnie, ale w rzeczywistości stoi w miejscu.

Dochodzenie do siebie po zakończeniu związku trwa 5,5 do 6,5 tygodni. Jeśli trwa to dłużej to powinnaś udać się do lekarza.
Na marginesie chomiki to stadne zwierzęta, i najlepiej czują się, gdy jest ich więcej lubią się kochać i robią to często...Koło się zamyka, bo TY się zamykasz w sobie żyjąć przeszłością, nikt się przez to nie przebija jeśli sama z tym nie skończysz, a trwać bęzie do momentu, kiedy sama z tym nie skończysz. Jest taki powiedzenie, że dla kobiety stara miłość nic nie znaczy gdy już spotka tę następną... pewnie dla tego, że angażuje się w pełni emocjonalnie całą sobą - nie ma wtedy miejsca na przeszłość, która nadal by tętniła życiem.

626

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

Dochodzenie do siebie po zakończeniu związku trwa 5,5 do 6,5 tygodni. Jeśli trwa to dłużej to powinnaś udać się do lekarza.
Na marginesie chomiki to stadne zwierzęta, i najlepiej czują się, gdy jest ich więcej lubią się kochać i robią to często...Koło się zamyka, bo TY się zamykasz w sobie żyjąć przeszłością, nikt się przez to nie przebija jeśli sama z tym nie skończysz, a trwać bęzie do momentu, kiedy sama z tym nie skończysz. Jest taki powiedzenie, że dla kobiety stara miłość nic nie znaczy gdy już spotka tę następną... pewnie dla tego, że angażuje się w pełni emocjonalnie całą sobą - nie ma wtedy miejsca na przeszłość, która nadal by tętniła życiem.

Ja wiem, ze muszę to sama zakończyć, ale nie wiem jak.Zajmuję się czyms , odwracam myśli ale i tak wraca.Jak nie żyć przeszłościa?Jak bym wiedziała, to bym się nie pytała.
Mężczyźni tak bardzo nie przeżywają.Też bym tak chciała.

627

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Przeżywają, ale na swój sposób. Nie są tak emocjonalni i tak jak Ci pisałam łatwiej im zapanować nad myślami.

628 Ostatnio edytowany przez rossanka (2013-08-29 12:16:17)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bosa napisał/a:

Przeżywają, ale na swój sposób. Nie są tak emocjonalni i tak jak Ci pisałam łatwiej im zapanować nad myślami.

Mam czasem wrażenie, że im zalezy mniej.A jak już są pewni kobiety, związku to odpuszczają.Ale nie mówie, że wszyscy.Teraz generalizuję.
Powinnam raczej napisać :niektórzy z nich.
Chciałabym trafić na jakiegoś odpowiedzialnego i stałego, a nie takiego jak chorągiewka.

629

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

A jeśli ktoś przeżywa zauroczenie drugą osobą niewaidomo ile.. a ta osoba go nie zna.. ;/ JAk sie tego pozbyć, nie da się;/

630

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

Dochodzenie do siebie po zakończeniu związku trwa 5,5 do 6,5 tygodni. Jeśli trwa to dłużej to powinnaś udać się do lekarza.
Na marginesie chomiki to stadne zwierzęta, i najlepiej czują się, gdy jest ich więcej lubią się kochać i robią to często...Koło się zamyka, bo TY się zamykasz w sobie żyjąć przeszłością, nikt się przez to nie przebija jeśli sama z tym nie skończysz, a trwać bęzie do momentu, kiedy sama z tym nie skończysz. Jest taki powiedzenie, że dla kobiety stara miłość nic nie znaczy gdy już spotka tę następną... pewnie dla tego, że angażuje się w pełni emocjonalnie całą sobą - nie ma wtedy miejsca na przeszłość, która nadal by tętniła życiem.

Ja wiem, ze muszę to sama zakończyć, ale nie wiem jak.Zajmuję się czyms , odwracam myśli ale i tak wraca.Jak nie żyć przeszłościa?Jak bym wiedziała, to bym się nie pytała.
Mężczyźni tak bardzo nie przeżywają.Też bym tak chciała.

Twoje dotychczasowe postępowanie jest zgodne z tym, co wiekszość ludzi by moga Ci tu poradzić w tej sytuacji, wiesz że czas leczy rany, choć ta wiedza w praktyce obecnie wydaje się nie praktyczna, mimo wszystko działa. Jeśli nie czas - to inna miłość.

Co do tego jak mężczyźni przeżywają takie rzeczy ... hmm przezywają inaczej, albo tak samo, to zależy od jednostki, zdarzają się również samobójcy, którzy piszą (na tym forum również) że nie mogą wytrzymać straty - rozpadu związku, odejścia kobiet i myślą o targnięćiu sie na życie. Nie wiem czy byś tak chciała, są słabsi od Ciebie i silniejsi płeć tu nie ma znaczenia, nie ma reguły.

631

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

To też nie jest tak, że im zależy mniej, przynajmniej nie wszystkim. Po prostu mężczyźni rzadziej poświęcają się całkowicie drugiej osobie, najczęściej mają jakieś swoje życie poza związkiem (mam na myśli hobby, kumpli itp.). To nie znaczy, że nie kochają mocno, tylko mają też swój świat. A kobiety? No cóż, często w związku rezygnują ze swojego życia i ich świat kręci się wokół mężczyzny. A w razie rozstania mają poczucie, że więcej tracą.

632

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

Twoje dotychczasowe postępowanie jest zgodne z tym, co wiekszość ludzi by moga Ci tu poradzić w tej sytuacji, wiesz że czas leczy rany, choć ta wiedza w praktyce obecnie wydaje się nie praktyczna, mimo wszystko działa. Jeśli nie czas - to inna miłość.

Jednym słowem idę w dobrym kierunku?Czas plus nowa, inna miłość?

Dunkis napisał/a:

Co do tego jak mężczyźni przeżywają takie rzeczy ... hmm przezywają inaczej, albo tak samo, to zależy od jednostki, zdarzają się również samobójcy, którzy piszą (na tym forum również) że nie mogą wytrzymać straty - rozpadu związku, odejścia kobiet i myślą o targnięćiu sie na życie. Nie wiem czy byś tak chciała, są słabsi od Ciebie i silniejsi płeć tu nie ma znaczenia, nie ma reguły.

Hmmm.Ciekawe, ciekawe.Najlepiej wiec dobrać się z kimś o podobnej wrażliwości.Najłatwiej wtedy o porozumienie.
Samobójstwo z miłości?Nie.Ale wyobrażam sobie, że ból musi być wtedy ogromny i brak jakiejkolwiek nadziei na jakiekolwiek jutro.Taka pustka.
Tylko, ze potem nie ma już kompletnie nic.

633

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bosa napisał/a:

To też nie jest tak, że im zależy mniej, przynajmniej nie wszystkim. Po prostu mężczyźni rzadziej poświęcają się całkowicie drugiej osobie, najczęściej mają jakieś swoje życie poza związkiem (mam na myśli hobby, kumpli itp.). To nie znaczy, że nie kochają mocno, tylko mają też swój świat. A kobiety? No cóż, często w związku rezygnują ze swojego życia i ich świat kręci się wokół mężczyzny. A w razie rozstania mają poczucie, że więcej tracą.

Zawsze mnie to zastanawiało.Moze to wina konstrukcji psychicznej albo wychowania?

634

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

Twoje dotychczasowe postępowanie jest zgodne z tym, co wiekszość ludzi by moga Ci tu poradzić w tej sytuacji, wiesz że czas leczy rany, choć ta wiedza w praktyce obecnie wydaje się nie praktyczna, mimo wszystko działa. Jeśli nie czas - to inna miłość.

Jednym słowem idę w dobrym kierunku?Czas plus nowa, inna miłość?

Dunkis napisał/a:

Co do tego jak mężczyźni przeżywają takie rzeczy ... hmm przezywają inaczej, albo tak samo, to zależy od jednostki, zdarzają się również samobójcy, którzy piszą (na tym forum również) że nie mogą wytrzymać straty - rozpadu związku, odejścia kobiet i myślą o targnięćiu sie na życie. Nie wiem czy byś tak chciała, są słabsi od Ciebie i silniejsi płeć tu nie ma znaczenia, nie ma reguły.

Hmmm.Ciekawe, ciekawe.Najlepiej wiec dobrać się z kimś o podobnej wrażliwości.Najłatwiej wtedy o porozumienie.
Samobójstwo z miłości?Nie.Ale wyobrażam sobie, że ból musi być wtedy ogromny i brak jakiejkolwiek nadziei na jakiekolwiek jutro.Taka pustka.
Tylko, ze potem nie ma już kompletnie nic.

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

635

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

Znam z teorii.Jeżeli tzw zimna suka , jak to ujałeś, jest na jednym biegunie, to ja jestem na drugim.Tylko czasem myśle, że takim zimnym ludziom już nie zależnie od płci jest łatwiej.Mniej się angażują, mniej przeżywaja i analizują. Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala.

636

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

Znam z teorii.Jeżeli tzw zimna suka , jak to ujałeś, jest na jednym biegunie, to ja jestem na drugim.Tylko czasem myśle, że takim zimnym ludziom już nie zależnie od płci jest łatwiej.Mniej się angażują, mniej przeżywaja i analizują. Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala.

Może i tak, ale jestem pewna, że jakby doszło co do czego to byś nie zamieniła swojej wrażliwości na bycie "zimną suką" smile

637

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

Znam z teorii.Jeżeli tzw zimna suka , jak to ujałeś, jest na jednym biegunie, to ja jestem na drugim.Tylko czasem myśle, że takim zimnym ludziom już nie zależnie od płci jest łatwiej.Mniej się angażują, mniej przeżywaja i analizują. Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala.

Przestań biadolić i myśleć jednokierunkowo, zacznij doceniać co masz zamiast to krytykować. Trzba wykorzysytwć w życiu to co się ma, a nie ciągle patreć na innych i zazdrościć. Pozwól innym zazdrość tego czym Ty jesteś.

A, to czy im jest łatwiej - pewnie tak, ale zastanawiałaś się w jakich momentach i jak one długo trwają?
A terez zastanów się jak Ci sami ludzie odbierają to co się dzieje gdy są w związku - powierzchwonie, bo nie mają krytykowanej przez Ciebie Twojej wrażliwości i empatii. Nadal uważasz że im to tak fajnie?

Naprawdę byś chciała oddać tę umiejętność pełni przeżywanych radości itp., w zamian za to by łatwiej znosić rozstania?

"Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala." dopisz sobe .... ale ile potrafi dać frajdy smile

638

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
bosa napisał/a:
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

Znam z teorii.Jeżeli tzw zimna suka , jak to ujałeś, jest na jednym biegunie, to ja jestem na drugim.Tylko czasem myśle, że takim zimnym ludziom już nie zależnie od płci jest łatwiej.Mniej się angażują, mniej przeżywaja i analizują. Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala.

Może i tak, ale jestem pewna, że jakby doszło co do czego to byś nie zamieniła swojej wrażliwości na bycie "zimną suką" smile

podbijam smile

639

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Bosa,Dunkis---nie wiem jak Wam to ująć,ale dla mnie te dwie moje cechy to wada.Nie mowie,ze to źle ogólnie je mieć,ale dla mnie to utrapienie.Teraz jestem w takim punkcie życia,ze wydaje mi się,ze lepiej by mi było być taka 'zimna''.
I nie biadole.:-)
Tylko stwierdzam fakt.Jak do tad nic mi to nie dało,poza tym,ze jeszcze czasem cierpie chociaż juz tyle czasu 'po'.
Nie odbierajcie mnie jak marude.
Dunkins-----co masz na myśli mówiąc,ze myślę jednokierunkowo?Juz któraś osoba mi to mówi (pozostałe akurat w realu),a ja nie wiem o co chodzi.Właśnie jak Ty mówią,ze myślę ,czy jednotorowo.To znaczy jak?Ze zakladam jakiś scenariusz?hm.

640

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:

Bosa,Dunkis---nie wiem jak Wam to ująć,ale dla mnie te dwie moje cechy to wada.Nie mowie,ze to źle ogólnie je mieć,ale dla mnie to utrapienie.Teraz jestem w takim punkcie życia,ze wydaje mi się,ze lepiej by mi było być taka 'zimna''.
I nie biadole.:-)
Tylko stwierdzam fakt.Jak do tad nic mi to nie dało,poza tym,ze jeszcze czasem cierpie chociaż juz tyle czasu 'po'.
Nie odbierajcie mnie jak marude.
Dunkins-----co masz na myśli mówiąc,ze myślę jednokierunkowo?Juz któraś osoba mi to mówi (pozostałe akurat w realu),a ja nie wiem o co chodzi.Właśnie jak Ty mówią,ze myślę ,czy jednotorowo.To znaczy jak?Ze zakladam jakiś scenariusz?hm.

jedokierunkowo - znaczy hmmm, jak by to ująć, nie poszukujesz perspektywy, już powyższym wpisem podkreślasz "ten" swój sposób myślenia
nie chodzi o biadolenie, bo to rozumie się samo przez się, ale właśnie to, że nie nazywasz tego biadoleniem, tylko sprawiasz wrażenie, jakbys była pogodzona z tym co się dzieje, bo tak musi być, mimo że wydaje się że robisz coś zupełnie odwrotnego. Tyle , że nastawienie jest ważniejsze od tego co się robi, a na pewno w Twoim przypadku
mam wrażenie, że jak sobie coś założysz to trudno Ci się przestawić, na inne tory, że może być inaczej niż zakładasz, nie dopuszczasz do siebie
piszesz że nie biadolisz - a robisz to, piszesz, że nie jesteś marudą, a marudzisz, no i jesteś niecierpliwa, co przy Twoim, mimo wszystko mocno stąpającym po ziemi charakterze jest jaby nie na miejscu.
Mam wrażenie że nie mówisz wszystkigo, a to co piszesz wskazuje na zupełnie inny stan Twojej osoby co w moim odczuciu kłóci się ze sobą, i w momencie gdy nastrój rozmowy zdaje się wskazywać, że jesteś gotowa do zmiany - otwarata na nią, okazuje się że stoisz w tym samym miejscu
przykład - piszesz, że nie dajesz sobie radę z obecną sytuacją, jest Ci Ciężko, piszesz, że dla Ciebie to utrapienie, ale robisz to w sposób właśnie chłodny - dający nadzieję, że umiesz wyłączyć tę empatię, a potem wracasz do punktu wyjścia.
CO nie zmienia faktu, że podoba mi się jak marudzisz, jest to wręcz rozkoszne.
Myślę, że te osoby które znasz powinnaś zapytać, to przez to rozumieją, ja znam CIe tyle, to te pare linijek tu przeczytałem.
O i jeszcze jedno, ta jednokierunkowosć, sprawiasz wrażenie widza który ogląda swoje życie, i tak jakbyś miała napisany scenariusz, wiesz że on jest dobry (bo wydaje się on ok) ale nie pozwalasz by on się zmienił,nawet jeśli poddajesz go krytyce. nie umiem tego lepiej ubrać w słowa.

641

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

jedokierunkowo - znaczy hmmm, jak by to ująć, nie poszukujesz perspektywy, już powyższym wpisem podkreślasz "ten" swój sposób myślenia
nie chodzi o biadolenie, bo to rozumie się samo przez się, ale właśnie to, że nie nazywasz tego biadoleniem, tylko sprawiasz wrażenie, jakbys była pogodzona z tym co się dzieje, bo tak musi być, mimo że wydaje się że robisz coś zupełnie odwrotnego.

Hm,bo widzisz to jest tak,że z jednej strony, trudno mi się pogodzić z samotnością, pewnie, że chciałabym mieć kogoś bliskiego, zbudować coś,ale z drugiej , tej racjonalnej strony widzę, że najlepiej jakbym sobie dała i czas i otworzyła się na coś nowego.Jedna połowa chce już , teraz, natychmiast a druga chce poczekać, pobyć ze sobą.
Rozdzieliłam się jakby na dwie osoby, które nie moga się do końca porozumieć.;/


Dunkis napisał/a:

Tyle , że nastawienie jest ważniejsze od tego co się robi, a na pewno w Twoim przypadku
mam wrażenie, że jak sobie coś założysz to trudno Ci się przestawić, na inne tory, że może być inaczej niż zakładasz, nie dopuszczasz do siebie
piszesz że nie biadolisz - a robisz to, piszesz, że nie jesteś marudą, a marudzisz, no i jesteś niecierpliwa, co przy Twoim, mimo wszystko mocno stąpającym po ziemi charakterze jest jaby nie na miejscu.

Z tym przestawianiem się na inne tory akurat trafiłes.To mo ja że tak powiem pięta Achillesowa.Ale ostatnio jest i tak lepiej.Jak byłam młodsza, to to co sobie zaplanowałam musiało być i już.Inaczej wpadałam w panikę.Teraz jest o niebo lepiej.Ale jak widać jakieś echo jeszcze jest.

Dunkis napisał/a:

Mam wrażenie że nie mówisz wszystkigo,

Możliwe.

Dunkis napisał/a:

a to co piszesz wskazuje na zupełnie inny stan Twojej osoby co w moim odczuciu kłóci się ze sobą, i w momencie gdy nastrój rozmowy zdaje się wskazywać, że jesteś gotowa do zmiany - otwarata na nią, okazuje się że stoisz w tym samym miejscu
przykład - piszesz, że nie dajesz sobie radę z obecną sytuacją, jest Ci Ciężko, piszesz, że dla Ciebie to utrapienie, ale robisz to w sposób właśnie chłodny - dający nadzieję, że umiesz wyłączyć tę empatię, a potem wracasz do punktu wyjścia.
CO nie zmienia faktu, że podoba mi się jak marudzisz, jest to wręcz rozkoszne.,

Patrz wyżej.Te dwie osoby co się kłócą i nie moga dojść do ładu.I właśnie to jest tym, co mnie męczy.Dodatkowo pierwsza z nich mówi, żebym zapomniała całkiem o byłym, ale druga na to nie pozwala.;/

Dunkis napisał/a:

Myślę, że te osoby które znasz powinnaś zapytać, to przez to rozumieją, ja znam CIe tyle, to te pare linijek tu przeczytałem.
O i jeszcze jedno, ta jednokierunkowosć, sprawiasz wrażenie widza który ogląda swoje życie, i tak jakbyś miała napisany scenariusz, wiesz że on jest dobry (bo wydaje się on ok) ale nie pozwalasz by on się zmienił,nawet jeśli poddajesz go krytyce. nie umiem tego lepiej ubrać w słowa.

Nie pozwalam by się zmienił?Ten scenariusz?

642 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2013-08-30 10:30:19)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

Myślę, że te osoby które znasz powinnaś zapytać, to przez to rozumieją, ja znam CIe tyle, to te pare linijek tu przeczytałem.
O i jeszcze jedno, ta jednokierunkowosć, sprawiasz wrażenie widza który ogląda swoje życie, i tak jakbyś miała napisany scenariusz, wiesz że on jest dobry (bo wydaje się on ok) ale nie pozwalasz by on się zmienił,nawet jeśli poddajesz go krytyce. nie umiem tego lepiej ubrać w słowa.

Nie pozwalam by się zmienił?Ten scenariusz?

Może inaczej, sprawasz wrażenia osoby nieprzekonanej do tego co sama robisz, jakbyś stała trochę z boku tego scenariusza, bardziej nadzowrowała go niż czuła się jego uczestnikiem.

Czego nie mówisz do końca smile ???

643

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

Może inaczej, sprawasz wrażenia osoby nieprzekonanej do tego co sama robisz, jakbyś stała trochę z boku tego scenariusza, bardziej nadzowrowała go niż czuła się jego uczestnikiem.

Czego nie mówisz do końca smile ???

Ba, tylko jak to zrobić?Jak tak chłodnym okiem spojrze na moją sytuację, to wiem co robić(tak jak piszesz stoję wtedy z boku).Ale nie potrafię tego zrobić jako uczestnik,ja jako ja.
Mam jakiś blok. Jakbym w tej sferze była w dwóch osobach, czy coś.Nie umiem tego ogarnąć.

644

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

Może inaczej, sprawasz wrażenia osoby nieprzekonanej do tego co sama robisz, jakbyś stała trochę z boku tego scenariusza, bardziej nadzowrowała go niż czuła się jego uczestnikiem.

Czego nie mówisz do końca smile ???

Ba, tylko jak to zrobić?Jak tak chłodnym okiem spojrze na moją sytuację, to wiem co robić(tak jak piszesz stoję wtedy z boku).Ale nie potrafię tego zrobić jako uczestnik,ja jako ja.
Mam jakiś blok. Jakbym w tej sferze była w dwóch osobach, czy coś.Nie umiem tego ogarnąć.

czyli moja ocena nie jest tak daleka od rzeczywistośći, spodziewałem, się że napiszesz że bzdury gadam. Jesteś dość wyjątkowa, zazwyczaj osoby stoją albo całkiem wewnątrz i nic nie widzą, albo z zewnątrz, tak jakby to ich nie dotyczyło. TY jesteś fenomenem, jesteś wewnątrz - wtedy wydajesz się mieć ograniczone spojrzenie i dla tego nic z tym nie robisz, a jednocześnie na zewnątrz, ale wtedy jak nawet masz perspektywę- to zachowujesz się jak bierny obserwator ... i tez nic nie robisz. Tak jakbyś poddawała się prądowi.
Czy dostatecznie wyrzuciałaś to z siebie wszystko i nic w Tobie nie zostało, czy za mało i to jest tym blokiem?

645

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
Dunkis napisał/a:

czyli moja ocena nie jest tak daleka od rzeczywistośći, spodziewałem, się że napiszesz że bzdury gadam. Jesteś dość wyjątkowa, zazwyczaj osoby stoją albo całkiem wewnątrz i nic nie widzą, albo z zewnątrz, tak jakby to ich nie dotyczyło. TY jesteś fenomenem, jesteś wewnątrz - wtedy wydajesz się mieć ograniczone spojrzenie i dla tego nic z tym nie robisz, a jednocześnie na zewnątrz, ale wtedy jak nawet masz perspektywę- to zachowujesz się jak bierny obserwator ... i tez nic nie robisz. Tak jakbyś poddawała się prądowi.
Czy dostatecznie wyrzuciałaś to z siebie wszystko i nic w Tobie nie zostało, czy za mało i to jest tym blokiem?

Sam więc widzisz, że trzymam się niejako w szachu.Sama siebie.N-I-E POTRAFIE tego przerwać.Pisałam, jak ten chomik biegnę i biegnę, ale stoję.;/
Czy wyrzuciłam wszystko z siebie?Ano nie.Nie wiem.Może przeze mnie to się rozpadło.

646 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2013-08-30 12:03:28)

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

czyli moja ocena nie jest tak daleka od rzeczywistośći, spodziewałem, się że napiszesz że bzdury gadam. Jesteś dość wyjątkowa, zazwyczaj osoby stoją albo całkiem wewnątrz i nic nie widzą, albo z zewnątrz, tak jakby to ich nie dotyczyło. TY jesteś fenomenem, jesteś wewnątrz - wtedy wydajesz się mieć ograniczone spojrzenie i dla tego nic z tym nie robisz, a jednocześnie na zewnątrz, ale wtedy jak nawet masz perspektywę- to zachowujesz się jak bierny obserwator ... i tez nic nie robisz. Tak jakbyś poddawała się prądowi.
Czy dostatecznie wyrzuciałaś to z siebie wszystko i nic w Tobie nie zostało, czy za mało i to jest tym blokiem?

Sam więc widzisz, że trzymam się niejako w szachu.Sama siebie.N-I-E POTRAFIE tego przerwać.Pisałam, jak ten chomik biegnę i biegnę, ale stoję.;/
Czy wyrzuciłam wszystko z siebie?Ano nie.Nie wiem.Może przeze mnie to się rozpadło.

zaczynasz mówić o tym, czego nie mówiłaś.

647

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Juz odpisałam.

648

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
natali.k3 napisał/a:
MysteriousLady napisał/a:

Natalka ja poznałam swojego faceta w wieku 27lat. Moja przyjaciółka w wieku 30.
Masz teraz wg mnie stan depresyjny i dlatego tak czarno to wszystko widzisz.
Uważam, że zdecydowanie musisz zmienić lekarza.
Musi to być osoba, z która tylko Ty masz kontakt.
To ma być Twój lekarz, który Tobie ma pomóc i przy którym masz się czuć swobodnie, bo to BARDZO WAŻNE, żeby wiedział dokładnie WSZYSTKO. Tylko wtedy będzie w stanie Ci pomóc. A jeśli to znajomy Twoich rodziców to wiadomo, że zawsze będziesz skrępowana i nie pokażesz swoich prawdziwych emocji.
Zmień w pierwszej kolejności lekarza, bo to naprawdę bardzo ważne.
Po takich tabletkach zaczniesz inaczej myśleć. Minimum po 3 miesiącach podniesiesz się z tego i o wszystkim zapomnisz. Znów odżyjesz.
Jesteś jeszcze bardzo młoda i naprawdę masz duże szanse pozytywnie zmienić swoje życie tylko najpierw musisz wyjść z depresji.
I tutaj czas Ci faktycznie ucieka.
Nie masz na co czekać, działaj!

Takie głupie emocjonalne podejście miałam zawsze.. przed depresją tak samo było...
chociaż teraz mam problemy żeby wstać.. i budze sie ze strasznym smutkiem.. nie wiem czy to wynika z tej sytuacji która była i smutek musi przejść czy to nawrót depresji..

Skoro miałaś już raz depresję to każda taka sytuacja może wywołać jej nawrót. Nawet po dłuższym okresie lepszego samopoczucia.
Jeśli pójdziesz do lekarza, któremu będziesz umiała zaufać to na pewno zdiagnozuje na ile poważny jest Twój stan.
Jeśli jest to nawrót depresji to trzeba szybko działać, a nie czekać aż zacznie się ona pogłębiać.

649

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
MysteriousLady napisał/a:

Skoro miałaś już raz depresję to każda taka sytuacja może wywołać jej nawrót. Nawet po dłuższym okresie lepszego samopoczucia.
Jeśli pójdziesz do lekarza, któremu będziesz umiała zaufać to na pewno zdiagnozuje na ile poważny jest Twój stan.
Jeśli jest to nawrót depresji to trzeba szybko działać, a nie czekać aż zacznie się ona pogłębiać.

Wybieram się do lekarza..;/

Odp: pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat
rossanka napisał/a:
Dunkis napisał/a:

pragnienie pozbycia się bólu powoduje nieracjonalne zachowania z punktu widzenia osoby która tego nie doświadcza, ale tu i tak wrażliwość jednostki jest równie ważna....
tak na marginesie są sytuacje odwrotne, znasz pewnie pojęcia zimna suka.... takie potrafią wgnieść faceta w ziemię, przechodząc nad nim, gdy on się wije na ziemi, nie miły widok, ale też się zdarza

Znam z teorii.Jeżeli tzw zimna suka , jak to ujałeś, jest na jednym biegunie, to ja jestem na drugim.Tylko czasem myśle, że takim zimnym ludziom już nie zależnie od płci jest łatwiej.Mniej się angażują, mniej przeżywaja i analizują. Nadmierna wrażliwość bardzo męczy.A empatyczność wypala.

Nadmierna wrażliwość również utrudnia życie. Każde niepowodzenie, każdą przykrość przeżywa się głębiej, niż są one tego warte. Człowiek wie, że nie powinien w ten sposób reagować. Pomimo tego, dalej powiela swoje błędy.

Posty [ 586 do 650 z 8,335 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 129 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » pozbawcie mnie zludzen, mam 36 lat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024