Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Strony Poprzednia 1 6 7 8

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 510 z 510 ]

456

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Z tego co o niej pisales. To tak...
I rozumiem tez ze cieZko sie uwolnić od takich trujących kobiet bluszczy.... Są jak toksyna.
Stad twój post.
Tylko ze ona ciebie i cały Swiat traktuje przedmiotowo. A ty juz to wiesz.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
End_aluzja napisał/a:

I rozumiem tez ze cieZko sie uwolnić od takich trujących kobiet bluszczy.... Są jak toksyna.

Wbrew pozorom - nie. Najtrudniej jest wyzwolić się z więzienia wspomnień i wyobrażeń osoby, jaką JA widziałem, a nie jaką ona była. To jest wyzwanie.

458

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

No tak. Ale to dotyczy każdego z nas. Każdego człowieka na zakręcie.
Ja nie mogłabym nawet myśleć o pozostaniu z moim mężem po zdradzie gdybym nie pożegnała sie z wyobrazeniem o nim jakie miałam w głowie..

459

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Tak, priorytetem w naszych sytuacjach jest zderzenie wyimaginowanego wizerunku partnera/partnerki z czasów związku oraz z teraźniejszości. Gdy tą świadomość się uzyska, to reszta jest podporządkowana tylko jednemu czynnikowi - czasowi.

460

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

i układa sie teraz akcja świadków, postawa prawnika i lament Twojej żony na ostatniej rozprawie w całość. Dostrzegasz to?

461

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bags napisał/a:

i układa sie teraz akcja świadków, postawa prawnika i lament Twojej żony na ostatniej rozprawie w całość. Dostrzegasz to?

Hmmmm...czy możesz doprecyzować wypowiedź? Bo chyba nie wyłapałem sedna przekazu. Nie bardzo wiem, co masz na myśli Bags smile

462

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
bags napisał/a:

i układa sie teraz akcja świadków, postawa prawnika i lament Twojej żony na ostatniej rozprawie w całość. Dostrzegasz to?

Hmmmm...czy możesz doprecyzować wypowiedź? Bo chyba nie wyłapałem sedna przekazu. Nie bardzo wiem, co masz na myśli Bags smile

dlaczego świadkowie zeznawali przeciwko Tobie a teraz mogłaby zostac wydziedziczona za coś??? Harlekin sie rozsypał a maz "oberwał" i nie wyraza zgody na powrot. Prawnik sie bał zwrotu akcji w zeznaniach Twojej lubej.

463

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bags napisał/a:
Fevers napisał/a:
bags napisał/a:

i układa sie teraz akcja świadków, postawa prawnika i lament Twojej żony na ostatniej rozprawie w całość. Dostrzegasz to?

Hmmmm...czy możesz doprecyzować wypowiedź? Bo chyba nie wyłapałem sedna przekazu. Nie bardzo wiem, co masz na myśli Bags smile

dlaczego świadkowie zeznawali przeciwko Tobie a teraz mogłaby zostac wydziedziczona za coś??? Harlekin sie rozsypał a maz "oberwał" i nie wyraza zgody na powrot. Prawnik sie bał zwrotu akcji w zeznaniach Twojej lubej.

Ach, teraz łapię. Miałem problemy ze "sfokusowaniem" bo jestem po nieprzespanej nocy. Słuszne spostrzeżenie, nie patrzyłem na to od tej strony. Doszukiwałem się przyczyny w niewłaściwych sferach, ale teraz kiedy mnie naprowadziłeś to widzę sens tego.

464

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
bags napisał/a:
Fevers napisał/a:

Hmmmm...czy możesz doprecyzować wypowiedź? Bo chyba nie wyłapałem sedna przekazu. Nie bardzo wiem, co masz na myśli Bags smile

dlaczego świadkowie zeznawali przeciwko Tobie a teraz mogłaby zostac wydziedziczona za coś??? Harlekin sie rozsypał a maz "oberwał" i nie wyraza zgody na powrot. Prawnik sie bał zwrotu akcji w zeznaniach Twojej lubej.

Ach, teraz łapię. Miałem problemy ze "sfokusowaniem" bo jestem po nieprzespanej nocy. Słuszne spostrzeżenie, nie patrzyłem na to od tej strony. Doszukiwałem się przyczyny w niewłaściwych sferach, ale teraz kiedy mnie naprowadziłeś to widzę sens tego.

przejrzyste lustro i "zasłona dymna" prawnika przed świadkami... Co bedzie pierwsze: apelacja od wyroku czy lament na żywo w 4 oczy???  taktyka podobna do mojej eks... Tak wyrywała sie do rozwodu a potem siadła na odwłoku... ciekawe dlaczego? big_smile

465

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fever
Widziałeś płacz swojej ex i myślisz że,ona żałuje ale tak naprawdę nie znasz powodu tego płaczu.
W twoim mniemaniu jest to oznaka skruchy lub żalu dlatego że,wciąż ją kochasz i masz jeszcze nadzieję na jej powrót do ciebie.
To tylko twoja ocena sytuacji a druga może być zaskakująco inna.
Patrząc na ex oceniaj jej całokształt a nie tylko wyrwane z kontekstu zdarzenia.

466 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-06-07 10:18:16)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Panowie, sytuacja o tyle wzbudziła moje zainteresowanie, bo oprócz widowiska w sądzie zauważam bardzo dużą zmianę w jej codziennym życiu, chociaż opartą jedynie na informacjach facebookowych. Ale...moim zdaniem jest to jednak spora dawka informacji, jesli wie się, gdzie i jak patrzeć. W świetle jej zachowywania przez ten rok - taki pokaz emocji jest niewybaczalnym błędem, który odsłonił jej prawdziwe oblicze (?). Chodzi mi o to, że przez ten rok zachowywała żelazną konsekwencję w nienawidzeniu mnie, w dążeniu do rozwodu. Zgodnie z tym, na sam koniec nie miała prawa zareagować w taki sposób, w jaki zareagowała. To zburzyło jej całoroczny wysiłek, by pokazać mi, jak ona jest beze mnie szczęśliwa. Alterego, nie widzisz tego? Weź proszę pod uwagę, że mam dziś ogromny dystans do całości i nie ma rozpaczliwego pragnienia powrotu. Jest przede wszystkim analiza, ale już w trochę bardziej kalkulacyjny sposób niż do tej pory. Musi tak być, jesli mam nie zepsuć sobie przyszłości.

Bags - trafiłeś w samo sedno. jak zawsze zresztą smile Bardzo dużym czynnikiem na otrzeźwienie z tego amoku mojej ex była zmiana mojego wizerunku. Zarówno zawodowa jak i prywatna. Tego się nie spodziewała, bo liczyła zapewne, że na ostatniej rozprawie się rozkleję, a przez to utwierdzę ją w przekonaniu, że choć minęło tyle czasu, to ja za nią tak przeogromnie tęsknię, niczym szczeniak za swoim panem. A tu figa. Zobaczyła i poczuła, że obok niej stoi facet, który umie i może żyć bez niej. Facet, który zrozumiał, dlaczego odeszła i na czym zbudowała swój przewał. To jest właśnie to przysłowiowe lustro, o którym na początku tematu wspominałem. Ona poczuła w sądzie siłę i wagę przewału, jakiego dokonała. Tak sądzę. A po przesłuchaniu mnie przez sędziego - tego było moralnie jej za dużo smile Do tego uważam, że jej harlequin nie zadziałał tak, jak się spodziewała i dlatego siadła na odwłoku, jak to malowniczo ująłeś smile Widzę to raczej na zasadzie - "miałeś chamie tranzystorek, ostał ci się śrubek worek...". Chciała mieć życie w garści, a została z ręką w nocniku. Mogło być również tak, że po d koniec całego procesu zaczęła mieć wątpliwości, co do słuszności całości. Natomiast znając jej starych - uważam, że te ciołki docisnęły śrubę adwokatowi i zażądali, by ta sprawa się zakończyła jak najszybciej, bo przecież koszta lecą. Te ciule nie zdają sobie sprawy, jak ogromną krzywdę tym wyrządzili mojej ex. Jej potrzebne były jeszcze jakieś 2-3 miesiące, a jestem niemal pewny, że otworzyłaby się na mnie. Dlatego moim zdaniem separacja roczna powinna być obowiązkowa. Bags, powiem Ci szczerze chłopie, że może być jeszcze bardzo ciekawie w niedalekiej przyszłości. Bardzo ciekawie. Z mojej strony też była konsekwencja w działaniu, by wytworzyć w jej głowie wizerunek mężczyzny, który uporał się z problemem. To zadziałało. KOnsekwencja to bardzo, ale to bardzo potężna broń smile

467 Ostatnio edytowany przez Alterego1 (2013-06-07 15:00:56)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers
Ależ ja to rozumiem i widzę tylko zwracam ci delikatnie uwagę byś nie był takim huraoptymistą po tym zachowaniu ex żony.
Miałem kiedyś podobną sytuację z moją ex gdy po kilku m-cach od rozstania zobaczyła mnie z inną(atrakcyjniejszą)kobietą na imprezie u wspólnego kolegi.Zobaczyła wtedy faceta zewnętrznie szczęśliwego z nową kobietą.etc.Jej reakcja to foch,płacz w innym pomieszczeniu,itp.
Ex nie wiedziala tylko że,ta nowa to zaledwie koleżanka której nudziło się samej w domu więc skorzystala z chęcią z zaproszenia na imprezę.
Inaczej mówiąc
Płacz i to co było jest na fb może oznaczać zmianę taką jak myślisz ale może też wynikać z bezsilności i złości że,nie udało jej się zrobić tak jak zamierzała a na fb mogła być zwyczajna pokazówka.Być może za namową papugi vel znajomych i rodziców.
Oby była to ta wersja którą zakładasz bo to by coś dobrego znaczyło.

468 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-06-07 15:17:10)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Alterego1 napisał/a:

Fevers
Ależ ja to rozumiem i widzę tylko zwracam ci delikatnie uwagę byś nie był takim huraoptymistą po tym zachowaniu ex żony.
Miałem kiedyś podobną sytuację z moją ex gdy po kilku m-cach od rozstania zobaczyła mnie z inną(atrakcyjniejszą)kobietą na imprezie u wspólnego kolegi.Zobaczyła wtedy faceta zewnętrznie szczęśliwego z nową kobietą.etc.Jej reakcja to foch,płacz w innym pomieszczeniu,itp.
Ex nie wiedziala tylko że,ta nowa to zaledwie koleżanka której nudziło się samej w domu więc skorzystala z chęcią z zaproszenia na imprezę.
Inaczej mówiąc
Płacz i to co było jest na fb może oznaczać zmianę taką jak myślisz ale może też wynikać z bezsilności i złości że,nie udało jej się zrobić tak jak zamierzała a na fb mogła być zwyczajna pokazówka.Być może za namową papugi vel znajomych i rodziców.
Oby była to ta wersja którą zakładasz bo to by coś dobrego znaczyło.

Alterego, od euforii to ja jestem daleki. Nie po takim emocjonalnym wpierdzielu, jakiego z jej strony zaznałem smile Zdaję sobie sprawę, że może to być zalążek prawdopodobieństwa chęci powrotu, ale to może pójść w dwóch kierunkach. Albo w refleksji i procesie powrotu ( co zajmie na pewno miesiące ), albo w stronę orbity po gachach. Tu mi ciężko jest zakładać, który scenariusz wejdzie w życie, bo jednak wciąż ona ma nakopane w główce...

Natomiast, gdyby to poszło w stronę chęci powrotu to wtedy uważam, ze każda kobieta po przewale jest zdolna do powrotu, tylko trzeba odpowiednio wykreować swój nowy wizerunek, którym na nowo się zainteresuje i poprzez który to ona poczuje potrzebę powrotu. Na pewno w takiej sytuacji nie wolno pokazać, że nam nie wiadomo jak zależy.

469 Ostatnio edytowany przez End_aluzja (2013-06-10 11:14:38)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

fevers,, a ja czytam twoja wypowiedz i mam wrazenie, ze po jej lzach jestes nakrecony jak bak...

piszesz o strasznych emopcjonalnych przezyciach, a ja odbieram, ze prawie przebierasz nozkami majac nadzieje, ze ona zechce powroci
marzysz o tym, zeby jej pokazac, że jesteś inny, żenby spojrzala na ciebie tak, jakbys chcial, żeby cie widziala
zastanawiasz się nad strategią, każdym kolejnym ktokiem.. bo chcesz jej powrotu

sam piszesz -kobieta jest zdolna do powrotu

co to znaczy, wobec ciebie?? że taka kobieta nie ma zasad i posunie się tak daleko, że będzie nawet zdolna do tego, żeby wrocić do tej samej rzeki?/

czy chodzi ci o to, że jesli się postara, to jest na tyle sprytna, mądra i zdolna, że może spelnić twoje oczekiwania, gdyby chciala wrócić?
jakie to ma znaczenie fevers??

rozumiem, że ma
piszesz o kreowaniu nowego wizerunku... a ja czytam, jak bardzo jestes gotów się zmienić, żeby ona cię zechciala...

fevers.. a może jest tak, że ty dalej jesteś w tym samym miejcu jak na poczatku tego wątku?
założyłeś sobie, że kobiety wierzące w harlekiny sparząsie na pewno.. i wtedy wracają do tego, co jest trwałe
i ty nadal na to liczysz??

jestes taki fajny, mądry chłopak - a miłośc do niej wyprała ci mózg i przenicowała na lewa stronę...

chcesz, żeby wróciła??
co zrpobisz, żeby znowu nie poszła w taqngo?

powiedziałą i zrobiła tyle okropnych rzeczy
nie zadbała o ciebie -nie tylko jak o miłość, przyjaciela, bliską osobę
nie zadbała o ciebie nawet jak o psa. nastawiłą ludzi przeciwko tobie i szła po trupach do celu

a ty planujesz opcję z jej powrotem?

po co ci to fevers?
jest plany, ich zmiana, nie zmienią faktu, jakim człowiekiem ona jest

a jest - najgorszym
może pogubionym, może łatwowiernym,

\ale nastawionym na siebie, hołdującym zasadzie-po trupach do celu...

470

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Z postu End_aluzji przebija niewiara w człowieka.
Ale ludzie potrafią się zmieniać nie tylko na gorsze.

Jest tylko pytanie, co jest wystarczającym świadectwem takiej zmiany, trwałości tej zmiany, by można było podjąć ryzyko  ?
Albo może, jest to kwestia jakie wielkości zagrożenia które te ryzyko stwarza ?
Inaczej - ile można stracić ? smile

471

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Drzazga napisał/a:

Z postu End_aluzji przebija niewiara w człowieka.
Ale ludzie potrafią się zmieniać nie tylko na gorsze.

Widzisz Drzazga, jakos tak sie składa, że End_aluzję idzie doskonale zrozumieć, co chciała przez ta nie(do)wiarę w ludzi powiedzieć. Ten Jej zdrowy egoizm - bo tak to można nazwać - wynika z braku nawet najmniejszej skruchy; poczucia winy i samoistnej checi naprawy relacji ze strony partnerki Feversa. On o tym nie musi nawet pisac elaboratow, to widac gołym okiem "miedzy wierszami". I na tym opiera swoje wywody End_aluzja.

472

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

I moze złe kojarze. Ale to chyba nie pierwszy taki numer tej kobiety prawda?
Drzazga. Ja nie wierze ze ludzie sie zmieniają.
Ja wierze ze ludzie są dobrzy i maja dobre intencje. Czasami sie gubią. Czasami popełniają błędy. Czasami są psychifagami ale to zupełnie inna sprawa.
W życiu mozna sie pomylić. Potknac. Pójść po bandzie.
Dla mnie jest tylko jedna swieta zasada- ludzka godność i wartość.
I mogę jutro poznać super faceta zakochac sie od pierwszego wejrzenia i pójść za nim jak w dym.ale o mnie bedzie świadczyć nie to nowe zauroczenie ale to jak uszanuje człowieka który był częścią mojego życia dotychczas.
Dlatego dla mnie zachowanie partnerki feversa pokazuje skrajny egoizm egocentryzm i bezdusznosc tek kobiety.
Z czego to wynika? Nie wiem. Moze ktoś ja skrzywdził w dzieciństwie. Moze miała złe wzorce. Ale to nie zmienia faktu ze będąc dorosła w pełni odpowiedzialna osoba- moze manipulowana- nie potrafiła obronić ukochanego- nawet byłego- przed gooownem. I ja ten ból i cierpienie wielkie w postach feversa czytałam. Wkopala go w ziemie i jesCze Plula mu w twarz... Takie realia.

473 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-06-10 13:17:41)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Nie nie, nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi o to, że napalam się jak szczerbaty na suchary z byle powodu. Dla jasności sprawy - teoretyzyjąc - musiałbym uporać się z czymś, co dla mnie jest nie do zaakceptowania, a mianowicie - świadomością, że to, co zbudowaliśmy razem do czasu przewału, zostało skonsumowane z kimś innym. Nie umiem raczej wybaczyć niewierności w żadnej postaci. End_aluzja ma rację - chodziłem przez ten rok po ścianach, podczas gdy moja ex dobrze się bawiła i korzystała z wszelkich uciech życia, na domiar próbując mi manifestować swoje zadowolenie. To świadczy o tym, że była mściwa i jest mściwa, tylko coś poszło nie po jej myśli i prawdopodobnie poczuła, że utraciła coś/kogoś wartościowego, a jednocześnie szukać może tej przysłowiowej poduszki pod tyłkiem. End_aluzja - pisząc o kreacji wizerunku miałem na myśli to, że kluczem jest pokazać, że to odchodzący/odchodząca traci BEZPOWROTNIE coś/kogoś, o dużej wartości. Nie chodzi o takie manipulowanie image'm, by doprowadzić do powrotu, a jedynie o to, by uświadomić skalę świństwa, które zrobiła. W każdym razie - nie zmieniłem się dla niej. O nie! Zrobiłem to tylko i wyłącznie dla siebie i przyszłej partnerki. Bags słusznie zauważyłeś, że wciąż chodzi o egoizm. O jak najbardziej miękkie lądowanie. Ale nie mam zamiaru robić w tym przypadku za sprzęt ratowniczy.

Podsumowując - End_aluzja, przeczytałem i przeanalizowałem dokładnie Twój post 3 pozycje wyżej i zgadzam się z nim w pełni. Czasem potrzeba przeczytać czysto logiczne wypowiedzi, by nie kierować się emocjami i zrozumieć najprostsze fakty, przyćmione przez...wiele rzeczy. Dziękuję za Twój post, bo jest dla mnie niczym hamulec i wiaderko zimnej wody na rozgrzaną głowę.

Bags - Tobie też dziękuję, bo Twoje wypowiedzi i obserwacje od samego początku istnienia tego tematu były naprawdę ważnym drogowskazem. Zarówno moralnym jak i logicznym smile

474

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers: jak sytuacja? pojawily sie jakies nowe okolicznosci??

475

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
woytek napisał/a:

Fevers: jak sytuacja? pojawily sie jakies nowe okolicznosci??

Cześć Woytek. W zasadzie niewiele się zmieniło. Kontaktu nie było i nie ma, i na dobrą sprawę nie będzie. Ale tym razem już z mojego wyboru, nawet gdyby ona próbowała takowy nawiązać ( w co akurat szczerze wątpię ). Z pewnych źródeł doszły do mnie strzępki informacji, że gach do którego uciekła ode mnie kopnął ją w przysłowiowy tyłek. Nie wiem dlaczego, nie wiem na jakiej zasadzie - nie wnikam w to już. Ja skupiłem się na odzyskaniu swojego życia do stanu "sprzed", co jest naprawdę mega ciężkim zadaniem. Zwłaszcza na poziomie finansowym, ale nie chcę wdawać się w szczegóły. Wszelkie znaki na niebie wskazują, że ta istotka zamknęła na amen nasze 6 lat życia i nie ma problemów by się do tego wcale nie cofać myślami. Trudno, ja zaakceptowałem taki stan rzeczy. I choć było mi potwornie ciężko, to dostosowałem się do reguł gry, narzuconych przez EX. Dziś już wiem, że nie ma możliwości, abym kiedykolwiek zechciał z nią być. Od wielu miesięcy utrzymuję konsekwencję w odcięciu się od niej oraz skupieniu na odzyskaniu wigoru, energii i powera życiowego i przyniosło już pewne efekty, choćby w postaci jej załamania na i po rozprawie sądowej. Ale fakt faktem - docisnęła do samego końca, dostała co chciała. Tylko nie jestem pewien, czy ta dziewczyna pojęła, jaką krzywdę sobie zrobiła. Chyba nie. Ale to już jej cyrk i jej małpy. Zabawne, że kiedyś byłoby mi jej szkoda. Dziś wcale, bo ma to na własne życzenie, a do tego wszystko co do niej wróci zostało przez nią z uporem maniaka wytworzone. Mogła przez ten rok wiele razy wyciągnąć wnioski, ale tego nie zrobiła. Po rozprawie sądowej wysłałem do niej dwa kontrolne esemesy, by trochę podstępem wybadać co ma w głowie. Jej odpowiedzi dały mi pewność, że ona nie miała nic wspólnego przez ten rok z przemyśleniami, z kwarantanną związkową czy choćby zauważeniem swoich chorych mechanizmów. Co zabawne - jej esemesy dały mi dobitny dowód na to, że wciąż to ona uważa się za pokrzywdzoną ofiarę. Niech tak będzie. Mnie w tej chwili już nie interesuje, że przejmuje wspólnych znajomych udając wielce pokrzywdzoną. Niech ich zbiera, bo kiedyś jej się naprawdę przydadzą, kiedy pokrzywdzenie stanie się faktem, a nie wyimaginowaną wymówką by usprawiedliwić swoje kure**wo. Ja jej wybaczyłem co mogłem wybaczyć ( choć nie powinienem, bo wyrządziła mi wiele krzywdy i zrobiła masę świństw ), ale zapomnieć...nie, nigdy nie zapomnę. Dlatego też ta osoba dla mnie już nie istnieje.

476

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Wiem chlopie o czym piszesz. Widze wiele podobienstw w naszych historiach. Przykre jest to ze osoby nam kiedys bliskie rania nas tak bardzo, uzywajac bardzo prymitywnych wymowek.  Ja mam ostatnio jakies nawroty i znowu zaczelo byc troche pod gorke, ale musze sobie i z tym poradzic.
pozdrawiam

477

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
woytek napisał/a:

Wiem chlopie o czym piszesz. Widze wiele podobienstw w naszych historiach. Przykre jest to ze osoby nam kiedys bliskie rania nas tak bardzo, uzywajac bardzo prymitywnych wymowek.  Ja mam ostatnio jakies nawroty i znowu zaczelo byc troche pod gorke, ale musze sobie i z tym poradzic.
pozdrawiam

Wiem, że jest Ci bardzo trudno. Ale niestety - powinieneś utrzymać się na drodze, na której jesteś. Dla samego siebie. W przyszłości to bardzo zaprocentuje. Nie poddawaj się i nie załamuj. Postaraj skupić się na jakimś celu. Powinno pomóc.
Pozdrawiam Cię serdecznie.

478

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers: O momentu przeczytania tego wątku zadomowiłem się na netkobiety.
Czytając to co napisałeś domyslałem się co mnie czeka.
Od tamtej pory mogłem sie przygotowywać na nieuchronne, a to co czytałem pozwoliło mi często zachować zimną krew w sytuacjach prawie ekstremalnych.
Napisz co u Ciebie ?

479

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bullet napisał/a:

Fevers: O momentu przeczytania tego wątku zadomowiłem się na netkobiety.
Czytając to co napisałeś domyslałem się co mnie czeka.
Od tamtej pory mogłem sie przygotowywać na nieuchronne, a to co czytałem pozwoliło mi często zachować zimną krew w sytuacjach prawie ekstremalnych.
Napisz co u Ciebie ?

Cześć. Co u mnie? Hmmmm...
Można powiedzieć, że dobrze. Po tych wszystkich zawirowaniach, wahaniach nastrojów i męczarniach - nadszedł dla mnie okres, w którym przeszłość stała się naprawdę przeszłością i bez żadnego bólu mogę w nią zaglądać, kiedy tylko chcę ( o ile chcę ). Powiem więcej - jestem na takim etapie, że gdyby moja była chciała do mnie wrócić, to bym ją pogonił. W pełni świadomie i bez żadnych emocji. Dlaczego? Dlatego, że nie ma miejsca w moim życiu dla kogoś, kto raz mnie potraktował jak inwestycję. Przy chęci powrotu takiej osoby intencje prawie nigdy nie są czyste. Pomyślcie sami - kiedyś deklarowała miłość do grobowej deski, ślub i cała otoczka, by po czasie powiedzieć prosto w twarz : nie kocham cię". I nagle, po jakimś czasie znowu miałyby być deklaracje wierności i miłości, kiedy ta wierność została złamana raz i na zawsze? O nie, za stary cap jestem, żeby nabrać się na krokodyle łzy amatorek wygodnickiego życia.
Po tym całym czasie, który upłynął od rozwodu moje życie mocno nabiera rozpędu. Pojawiło się sporo nowych, ciekawych ludzi, wróciłem do swoich zainteresowań, siłownia, sport...jest dobrze. Naprawdę dobrze. Ale najważniejsze, że ani trochę nie boli mnie już przeszłość, miejsca związane z ex. Można powiedzieć, że jestem całkowicie uleczony. Fakt faktem - zajęło to 2 lata. Ostatnio nawet na facebooku zajrzałem na profil ex. Obejrzałem jej zdjęcia tak, jakbym oglądał wiadomości na onecie - z lekkim znudzeniem, bez stresu, bez adrenaliny. To najdobitniej pokazało mi, że ja już jej nie kocham i ona dla mnie jako bliska mi kiedyś osoba nie istnieje. Został "ktoś". I dobrze się z tym czuję.

To chyba tyle, co mi przychodzi na razie do głowy odnośnie wszystkiego, co się ostatnio wydarzyło. Jak jeszcze coś mi wpadnie do głowy, to podzielę się tym z Wami.
Pozdrawiam ciepło.

480

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

I jak się potoczyła Twoja sytuacja już po 6 latach ?

481

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

hahaha, Fevers nie udzielał się od 2016 roku więc o ile kiedykolwiek, cokolwiek napisze może to "trochę" potrwać. Wspominał o jakiejś niewieście więc pewnie żyją długo i szczęśliwie ...

482

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Odnawiam temat, powodem jest wypłynięcie ostatnio kilku historii analogicznych gdzie zdradzeni są w początkowej fazie swojej nowej drogi życiowej. Padają tam analogiczne pytania co tutaj więc niech czerpią wiedzę od tych co to przeszli i wiedzą jak jest naprawdę a nie jak im lub zdradzającym się wydaje. Jeżeli natomiast ktoś z osób które tu uczestniczyły w dyskusji pojawił się to byłoby wskazane napisane co po czasie dłuższym się stało / działo rzucając światło na dalszy przebieg zdradzonych i zdradzających. Są opisy które powinny byc w chwilach ZERO czytane od deski do deski aby wiedzieć jak postępować, dlaczego tak się dzieje i co może się dalej stać = schematy zdrad. Pozdrawiam

483 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2021-05-14 05:05:19)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Bardzo dobry temat, przeczytałem od deski do deski.... Od dnia zero u mnie minęło 10 miesięcy, od jakiś 6 doskonale wiem że moja jż (1 rozprawa i mam nadzieję ostatnia za tydzień) to female fatale i żadnych powrotów nie biorę pod uwagę. Czy przez to, że drzwi już mam dla niej zamknięte to kochałem mniej niż aktywni którzy wypowiadali się w wątku? Uważam, że nie, po prostu szybciej udało mi się dojść do pewnych wniosków. Też początkowo żywiołem się nadzieją, że może zrozumie swój błąd, nie powielałem jednak błędów autora, nie śledziłem nie sprawdziłem, znajomym zakazałem przekazywać informacji o jej życiu. Po prostu pełne odcięcie od zdrajcy, do sądu idę tylko aby formalnie zakończyć małżeństwo bo przestało ono istnieć jak ją drugi raz złapałem na zdradzie (chętnym proponuję poczytać mój wątek). Niech sobie ta moja pomyłka żyje własnym życiem, które wybrała. Ja po wielu godzinach pracy nad sobą (psycholog, rozmowy z przyjaciółmi, lektura internetowych forów, wiele nieprzespanych nocy, stresów które przypłaciłem siwymi włosami) jestem na etapie gdzie jej los jest mi już na tyle obojętny, że jedyne czym się stresuje to tym czy nie odwali jakiejś maniany w sądzie i nie będzie przedłużać/utrudniać rozwodu z orzeczeniem o jej winie (w odpowiedzi na pozew potwierdziła że rozpad małżeństwa jest z wyłącznie jej winny i zgadza się w całości z treścią pozwu).
Przytoczył bym tutaj jeszcze jeden temat, w którym są dywagacje na temat tego jak będziemy postrzegani po potencjalnym powrocie, ale nie mogę go odnaleźć. Chodziło o to, że będziemy zawsze traktowani jako partner drugiej kategorii, jako ktoś z braku laku, samiec beta, czy bezpieczna przystań, zaś emocje, motylki, mega udany sex myślami będą zawsze przyklejone do kochanka. Dlatego nie warto brać pod uwagę żadnych powrotów jeśli kobita poszła w tango i nie jest to jednorazowy wyskok po alkoholu pod wpływem impulsu. Kobiety najpierw odchodzą w głowie, sam akt zdrady jest tylko wisienka na torcie. I nie będę tutaj roztrząsał powodów ich decyzji bo ich pewnie jest tyle ile opisywanych przypadków. Czy będą żałować, czy los je przeczołga powinno nam zdradzonym być to obojętne. To w końcu tylko i wyłącznie ich świadome wybory wykreują ich nową rzeczywistość, a w niej nie ma już dla nas miejsca.

484

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Pwgen Czytałem wcześniej Twój wątek i powiem szczerze, że naprawdę takie zakończenia, mimo wszystko cieszą. Cieszy to, że osoba, która doświadczyła krzywdy i przkrości w końcu staje na nogi i może powiedzieć: "Udało się!" Twoja historia pokazuje, jak ważne jest, aby podchodzić do innych osób i relacji, jakie z nami miały CAŁOŚCIOWO, nie tylko na to zaś, co było dobre. Tym bardziej, jeśli ktoś po raz drugi i na wielu płaszczyznach zawiódł nasze zaufanie. Powodzenia!

485

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bagienni_k napisał/a:

Pwgen Czytałem wcześniej Twój wątek i powiem szczerze, że naprawdę takie zakończenia, mimo wszystko cieszą. Cieszy to, że osoba, która doświadczyła krzywdy i przkrości w końcu staje na nogi i może powiedzieć: "Udało się!" Twoja historia pokazuje, jak ważne jest, aby podchodzić do innych osób i relacji, jakie z nami miały CAŁOŚCIOWO, nie tylko na to zaś, co było dobre. Tym bardziej, jeśli ktoś po raz drugi i na wielu płaszczyznach zawiódł nasze zaufanie. Powodzenia!

Cieszą, że człowiek potrafił też na siebie spojrzeć krytycznie, ponaprawiać błędy i wyjść z podniesioną głową z jakże trudnej sytuacji. Jednak nie cieszy cały ten pokręcony nowy Świat, gdzie ludzie nie doceniają tego co mają, nudzą się bardzo szybko, szukają chwilowych wrażeń i niszczą wszystko za sobą. Nie chcę generalizować, ale tylko kobiety tak potrafią napsuć krwi. Faceci jak odchodzą to zazwyczaj chcą zrobić to jak najszybciej, jak najmniej boleśnie i z "honorem". Jak jednak się okaże że zrobili błąd, przyznają się i potrafią chociaż przeprosić.

486

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Franek1987 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Pwgen Czytałem wcześniej Twój wątek i powiem szczerze, że naprawdę takie zakończenia, mimo wszystko cieszą. Cieszy to, że osoba, która doświadczyła krzywdy i przkrości w końcu staje na nogi i może powiedzieć: "Udało się!" Twoja historia pokazuje, jak ważne jest, aby podchodzić do innych osób i relacji, jakie z nami miały CAŁOŚCIOWO, nie tylko na to zaś, co było dobre. Tym bardziej, jeśli ktoś po raz drugi i na wielu płaszczyznach zawiódł nasze zaufanie. Powodzenia!

Cieszą, że człowiek potrafił też na siebie spojrzeć krytycznie, ponaprawiać błędy i wyjść z podniesioną głową z jakże trudnej sytuacji. Jednak nie cieszy cały ten pokręcony nowy Świat, gdzie ludzie nie doceniają tego co mają, nudzą się bardzo szybko, szukają chwilowych wrażeń i niszczą wszystko za sobą. Nie chcę generalizować, ale tylko kobiety tak potrafią napsuć krwi. Faceci jak odchodzą to zazwyczaj chcą zrobić to jak najszybciej, jak najmniej boleśnie i z "honorem". Jak jednak się okaże że zrobili błąd, przyznają się i potrafią chociaż przeprosić.

Oj Franek właśnie generalizujesz, a faceci też potrafią nawywijać i napsuć krwi bardzo ostro i równie często jak kobiety,nie ma co za wszelką cenę bronić naszej płci ,

487

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

W  tych sprawach nie ma co generalizować, bo akurat zdolność do przyznania się do błędu, przeprosin czy honorowego wyjścia jest dzisiaj coraz rzadziej spotykana i to wszędzie, niezależnie od płci. Raczej przychodzą mi inne rzeczy na myśl, jak chodzi o typowe dla jednej czy drugiej płci w takich przypadkach, ale to nie wątek o zemście czy odgrywaniu się, poprzez skomplikowane intrygi..

488

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Jak nie chcesz generalizowac  Franek to nie generalizuj.
A jakbyś troszkę logiki włączył to łatwo zauważyć że większość ludzi jest hetero więc w zdrajcach biorą  udział osoby obu płci.

489

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Wiadomo, że każdy odchodzący, a nawet ten opuszczony wchodząc z roli ofiary w kata, jest w stanie uprzykrzyć nam życie. Nie bronię swojej płci. Po prostu z życia wiem, że większość facetów zostawia sobie jakąś furtkę na powrót i stara się nie zburzyć wszystkich mostów. No ale to właśnie wynika trochę z płci bo faceci z założenia myślą bardziej logicznie, planują, kalkulują. Kobiety zaś wkładają w to więcej emocji i dla nich ważne jest tu i teraz. Dodatkowo są bardziej mściwe i potrafią lepiej uderzyć tam gdzie najbardziej boli np dzieci. Nie wkładam wszystkich do jednego worka, że kobiety zawsze tak a mężczyźni tak. Po prostu zaobserwowałem pewną zależność, no ale to są tylko moje osobiste obserwacje, nie koniecznie muszę mieć rację. Też jest stara taka prawda, że nikt nie jest tak zawzięty jak zraniona kobieta.

490 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-14 21:45:02)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Proponuję  poszukanie nowych aktualnych prawd..A to że ktoś sobie zostawia furtkę  wcale takie szlachetne być  nie musi jak Ci się wydaje.

491

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Ela210 napisał/a:

Proponuję  poszukanie nowych aktualnych prawd..A to że ktoś sobie zostawia furtkę  wcale takie szlachetne być  nie musi jak Ci się wydaje.

Napisałem, że opieram się tylko na doświadczeniu zdobytym ze znajomego mi grona. Jeśli Ty masz inne doświadczenia, inne obserwacje to ok, nie wnikam w to.

Jednak nawet w tym wątku jasno widać jak mężczyzna, który kocha żonę, który zabiega o jej powrót zostaje spuszczony w toalecie razem z wiadrem pomyj.

W wątkach, gdy kobieto - małpka zmienia swoją gałąź schematy się powtarzają. Zaczynają się te tematy - zrobiłem to i to źle! Mogłem to i to zrobić lepiej. Popracuję nad tym i nad tamtym. Będę walczył o nią itd. Na końcu facet jest wypruty z całej swojej godności.

Gdy facet odchodzi: odszedł do innej, nie odzywa się, głupia lala odbiła mi męża, ja nic złego nie zrobiłam, chcę żeby wrócił.

Nie wygląda tak 100 procent tematów, ale tendencja jest wysoka. Nie będę załączał po kolei, każdy sobie może sam poszukać i przeanalizować. Być może mam problemy z czytaniem ze zrozumieniem i wyłapuję tylko to co chcę, ale nikt nie musi sobie tego brać do serca. Każdy ma swoją głowę i może wyciagnac z tego co zechce.

Jeśli chodzi o aktualne dane to są one takie, że coraz częściej kobiety nudzą się małżeństwami, rozbijają rodziny. Dużo częściej składają pozwy rozwodowe. Tutaj już nie trzeba obserwacji, a po prostu przejrzeć statystykę.

Dodatkowo jak kobieta odchodzi od męża i zabiera dzieci: jesteś odważna, dobrze zrobiłaś, masz prawo do szczęścia, korzystaj z życia itd.

Facet odchodzi: frajer, opuścił rodzinę, a niechby najlepiej skisł i ogólnie diabeł wcielony.

492 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2021-05-15 00:53:56)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Franek1987 napisał/a:

Jeśli chodzi o aktualne dane to są one takie, że coraz częściej kobiety nudzą się małżeństwami, rozbijają rodziny. Dużo częściej składają pozwy rozwodowe. Tutaj już nie trzeba obserwacji, a po prostu przejrzeć statystykę.

Dodatkowo jak kobieta odchodzi od męża i zabiera dzieci: jesteś odważna, dobrze zrobiłaś, masz prawo do szczęścia, korzystaj z życia itd.

Facet odchodzi: frajer, opuścił rodzinę, a niechby najlepiej skisł i ogólnie diabeł wcielony.

Doskonałe spostrzeżenie, choć po krótkim zastanowieniu się można powiedzieć, że oczywiste.

Przyczyną takich zachowań kobiet jest najczęściej brak równowagi w relacji. Ja w tej chwili to właśnie przerabiam na własnej skórze i nie wiem, czy nie wyląduje za jakiś czas w psychiatryku. Za dużo czasu poświęciłem zarabianiu i obsypywaniu żony i dzieci pieniędzmi, a za mało mieli mojej uwagi (choć myślałem, że było ok, bo nie dostawałem jasnych sygnałów). Żona natomiast dawała z siebie 200% uczuć i wychowała dzieci na medal, ale przez kilkanaście lat małżeństwa to ja ją utrzymywałem. Niedawno mi powiedziała, że jest wypalona w złotej klatce i już nie ma w niej żadnej miłości pomimo tego, że uważa mnie wciąż za wartościowego mężczyznę. W pierwszej chwili poczułem się jakbym wpadł pod pociąg, bo to było kompletnie niespodziewane. Ona parę dni wcześniej mówiła, że mnie kocha a później zamknęła drzwi w jednym momencie, teraz na chłodno analizuję całą sytuację co zrobić, żebyśmy oboje zaczęli zmierzać do tej równowagi. Jestem w tej chwili za granicą (w robocie, a jakże) i latam przez to po ścianach, ale jeszcze piłka jest w grze, bo oboje myślimy o terapii dla par. Wszystko się wyjaśni, gdy wrócę do domu, gdzie mam plan zostać do momentu, aż to pójdzie w jedną lub drugą stronę.

Chciałbym się też jedną rzeczą podzielić i myślę, że będę o tym nieraz wspominał niejednemu współtowarzyszowi niedoli. Siedzę tu sam od tygodni i przez ten czas wylałem morze łez, na pewno więcej, niż przez ostatnie 20 lat. Żona mi co chwile daje sprzeczne sygnały, raz że spróbujemy, a później że nie miałaby nic przeciwko, jakbym sobie kogoś znalazł, bo wie że byłbym po tej lekcji dla kogoś innego lepszy. Pomyślałem sobie o jednej koleżance naszych znajomych, którą niekiedy widywaliśmy u nich i która mi się zawsze podobała. Ja nie jestem typem babiarza i romansów nigdy nie miałem, choć wiem, że zwracam uwagę płci przeciwnej. Gdy będę wiedział, że w małżeństwie jest już pozamiatane to na pewno się odezwę do tej dziewczyny, choć oczywiście nawet nie wiem czy będzie jeszcze wolna i czy w ogóle by mnie chciała. Wyciągnęło mnie to z dołka bardzo szybko, gdy sobie o niej przypomniałem, a jednocześnie nie odebrało mi w najmniejszym stopni sił, żeby walczyć o małżeństwo, być może nawet dodało bardziej, bo myślę że nie będę występował z pozycji odtrąconego dzieciaka.

493 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-05-15 09:52:11)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Akurat Franek możę mieć trochę racji, szczególnie z tą mściwością..Zadziwia mnie to, jak ludzie potrafią się zawziąć, aby się na kimś odegrać czy zemścić..
Zresztą bardziej emocjonalne podejście u jednej strony niejako gwarantuje pewne "problemy".
Natomiast ostatnie zdanie, to o odchodzeniu wydaje się barfdzo często sprawdzać: kobiecie czegoś brakuje, to odchodzi, jeśli po wielu próbach nie dostała tego, czego chciała - jest to postrzegane jako rozsądne zachowanie, czemu w sumie ciężko zaprzeczyć. Natomiast, jak facet odchodzi, to zakłada się zwykle, żę mu niczego nie brakuje a to może być błąd...
Deszcz Myślisz, że fakt, iż to Ty zarabiałeś tylko na rodzinę(jeśli dobrze zrozumiałem) wpłynęło znacząco na to, jak żona się zmieniła?

494

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bagienni_k napisał/a:

Deszcz Myślisz, że fakt, iż to Ty zarabiałeś tylko na rodzinę(jeśli dobrze zrozumiałem) wpłynęło znacząco na to, jak żona się zmieniła?

Tak, najbrutalniejsze opinie jakie usłyszałem były takie, że "ona nie zarabiała, miała za dobrze i dzięki temu też czas na rozmyślanie o pierdołach".

495

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

a nie to, ze po prostu nie dzieliliście razem życia bo nie mieszkaliście razem?
dla jasności nie usprawiedliwiam Twojej żony- ale zwiazki na odległość nie sprawdzaja sie.

496

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Ela210 napisał/a:

a nie to, ze po prostu nie dzieliliście razem życia bo nie mieszkaliście razem?
dla jasności nie usprawiedliwiam Twojej żony- ale zwiazki na odległość nie sprawdzaja sie.

Mieszkamy razem od samego początku, tylko ja mam taką pracę, że kilka miesięcy w roku jestem za granicą,  nie jednym ciągiem oczywiście.

497 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-15 10:51:42)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Deszcz napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Deszcz Myślisz, że fakt, iż to Ty zarabiałeś tylko na rodzinę(jeśli dobrze zrozumiałem) wpłynęło znacząco na to, jak żona się zmieniła?

Tak, najbrutalniejsze opinie jakie usłyszałem były takie, że "ona nie zarabiała, miała za dobrze i dzięki temu też czas na rozmyślanie o pierdołach".

Ale do pracy nie poszła z własnej inicjatywy ? Zabraniałeś jej pracować - chyba nie.
Myślisz może że jak by poszła to by się "nie wypaliła" ?
Stwierdzenie że ją znasz dobrze " na wylot " (to z innego wątku),jest na wyrost i trąci idealizowaniem nieco ,trochę na zasadzie kochania wyobrażenia o kimś ,a nie realnej osoby z krwi i kości.
Dość nietypowe że żona nie ma kochanka,jeżeli wiesz to na 100% ,ale w życiu wszystko możliwe i stereotypy nie działają 1:1.

Zrób rozdzielność majątkową tak na wszelki wypadek jeżeli nie macie intercyzy.

498

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
paslawek napisał/a:
Deszcz napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Deszcz Myślisz, że fakt, iż to Ty zarabiałeś tylko na rodzinę(jeśli dobrze zrozumiałem) wpłynęło znacząco na to, jak żona się zmieniła?

Tak, najbrutalniejsze opinie jakie usłyszałem były takie, że "ona nie zarabiała, miała za dobrze i dzięki temu też czas na rozmyślanie o pierdołach".

Ale do pracy nie poszła z własnej inicjatywy ? Zabraniałeś jej pracować - chyba nie.
Myślisz może że jak by poszła to by się "nie wypaliła" ?
Stwierdzenie że ją znasz dobrze ,jest na wyrost i trąci idealizowaniem nieco ,trochę na zasadzie kochania wyobrażenia o kimś ,a nie realnej osoby z krwi i kości.
Dość nietypowe że żona nie ma kochanka,jeżeli wiesz to na 100% ,ale w życiu wszystko możliwe i stereotypy nie działają 1:1.

Zrób rozdzielność majątkową tak na wszelki wypadek jeżeli nie macie intercyzy.

Oczywiście, że nikogo nie pozna się nigdy na 100%. Myślę, że jakby miała pracę to by wszystko było inaczej, ale pomimo że ma dobre wykształcenie to zawsze było coś na "nie", do tego fakt, że ja zarabiam dobrze, ale często mnie w domu nie ma też jej nie motywował. Część tego czasu na pewno wykorzystała efektywnie poświęcając się dzieciom, nie powiem, są kochane i mądre, co jest w dużej mierze jej zasługą. Myślę, że podświadomie jednak widzi, że jest z nią coś nie tak i wzięła się za szukanie (mieszkamy w dużym mieście, więc to nie problem). Może to jakoś pomoże jej zejść na ziemię.

499

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Deszcz czy Ty masz zamiar zjechać na stałe do kraju i pracować tutaj ?

500

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Deszcz, po raz kolejny proszę Cię o założenie własnego wątku.
Co stoi na przeszkodzie, abyś to wreszcie zrobił i tam omawiał swoje problemy?

501

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Tak by było w sumie wygodniej bo w czterech wątkach są Twoje osobiste wypowiedzi .

502

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
paslawek napisał/a:

Deszcz czy Ty masz zamiar zjechać na stałe do kraju i pracować tutaj ?

Chyba w koncu bede musial, choc moja praca łączy się stricte z podróżami.

Isabella tak wiem, że pisałaś, ja tym razem nie rozpoczynałem tu swojej całej litanii, bo by rzeczywiście potrzebny był na to osobny wątek. Nie chcę tego zrobić, bo nie wiem czy żona nie wchodzi na to forum, w ten sposób mogłaby łatwo to znaleźć i skojarzyć fakty, a tak moje słowa po czasie gdzieś "zginą" w środku.. Gdyby to odczytała to pewnie rozwód murowany, a ja jeszcze mam wolę walki, żeby to ratować.

Dziękuję z góry za zrozumienie i zrobienie dla mnie wyjątku, ale możemy o tym dyskutować w jednym miejscu, jak sugeruje paslawek.

503

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Od regulaminu forum nie ma wyjątków. Nie wolno dominować czyjegoś wątku dyskusją o swoich problemach, bo przez to kłopoty założyciela tematu rozmywają się i tracą na aktualności - nikt nie poświęca im już czasu i uwagi.
To niegrzeczne.

Nie rozumiem również Twoich obiekcji co do tego, że nie zakładając wątku, a jedynie pisząc posty w różnych tematach, jesteś bezpieczny od skojarzeń żony.
Przecież to jedno i to samo. Twoje posty, to Twoje posty - niezależnie od tego w jakim wątku je umieścisz, czy w cudzym, czy wreszcie w swoim. W jednym i w drugim miejscu mają taką samą szansę na to, aby zostać przeczytane.

Deszcz napisał/a:

Dziękuję z góry za zrozumienie i zrobienie dla mnie wyjątku, ale możemy o tym dyskutować w jednym miejscu, jak sugeruje paslawek.

Tak. I tym miejscem niech będzie Twój własny wątek.

504

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
IsaBella77 napisał/a:

Od regulaminu forum nie ma wyjątków. Nie wolno dominować czyjegoś wątku dyskusją o swoich problemach, bo przez to kłopoty założyciela tematu rozmywają się i tracą na aktualności - nikt nie poświęca im już czasu i uwagi.
To niegrzeczne.

Nie rozumiem również Twoich obiekcji co do tego, że nie zakładając wątku, a jedynie pisząc posty w różnych tematach, jesteś bezpieczny od skojarzeń żony.
Przecież to jedno i to samo. Twoje posty, to Twoje posty - niezależnie od tego w jakim wątku je umieścisz, czy w cudzym, czy wreszcie w swoim. W jednym i w drugim miejscu mają taką samą szansę na to, aby zostać przeczytane.

Deszcz napisał/a:

Dziękuję z góry za zrozumienie i zrobienie dla mnie wyjątku, ale możemy o tym dyskutować w jednym miejscu, jak sugeruje paslawek.

Tak. I tym miejscem niech będzie Twój własny wątek.

Ten w wątek został założony 8 lat temu i przez autora prawie przez tyle samo lat nie odwiedzany. Nie czytałem całości, ale myślę, że już dawno zatracił swój pierwotny przekaz.

505 Ostatnio edytowany przez Olinka (2021-05-15 18:24:45)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

"Ten w wątek został założony 8 lat temu i przez autora prawie przez tyle samo lat nie odwiedzany. Nie czytałem całości, ale myślę, że już dawno zatracił swój pierwotny przekaz."

Czyżby ??? ja uważam że dalej jest aktualny. Juz nie raz były powielane schematy zdrad i czasu po. Pomyślcie ile nerwów , zdrowia, czasu i pieniędzy zaoszczędziłoby się gdyby choć odrobina uczciwości była w zdradzających bo przecież i tak to się rozsypie, no może za kilka lat niektórzy się zschodzą ale na całkowicie innych zasadach.
Zgadza się wątek jest stary i nie liczyłem by ,,bohaterowie" jego jeszcze tu zaglądali (a szkoda bo ich wiedza co dalszej sytuacji bezcenna) tylko chciałem aby aktualnie doświadczający zdrady zobaczyli - przeczytali jak jest naprawdę a nie jak oni czy ktoś sobie wyobraża. Niektóre wątki są bezcennne z punktu widzenia zaistniałej zdrady, nie będę wspominał autorów a było tu paru którzy swoją postawą przebrneli bezstratnie idąc dalej z podniesionym czołem.
I jeszcze jedno mam takie odczucie jakby poziom wypowiedzi i ich merytoryczność się obniżył zdeczko ale to moje osobiste odczucie. Krytykować jest łatwo ale samemu coś wnieść w sprawę to już trudniej.
Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń

506

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

zycie pisze rozne scenariusze.. nie zawsze tam gdzie jest zdrada sie rozsypie (choc moze zalezy jakiego typu ta zdrada) , albo kwestia.. ze jeszcze sie moze rozsypac, czas pokaze...

507

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
normalnyjestem napisał/a:

"Ten w wątek został założony 8 lat temu i przez autora prawie przez tyle samo lat nie odwiedzany. Nie czytałem całości, ale myślę, że już dawno zatracił swój pierwotny przekaz."

Czyżby ??? ja uważam że dalej jest aktualny. Juz nie raz były powielane schematy zdrad i czasu po. Pomyślcie ile nerwów , zdrowia, czasu i pieniędzy zaoszczędziłoby się gdyby choć odrobina uczciwości była w zdradzających bo przecież i tak to się rozsypie, no może za kilka lat niektórzy się zschodzą ale na całkowicie innych zasadach.
Zgadza się wątek jest stary i nie liczyłem by ,,bohaterowie" jego jeszcze tu zaglądali (a szkoda bo ich wiedza co dalszej sytuacji bezcenna) tylko chciałem aby aktualnie doświadczający zdrady zobaczyli - przeczytali jak jest naprawdę a nie jak oni czy ktoś sobie wyobraża. Niektóre wątki są bezcennne z punktu widzenia zaistniałej zdrady, nie będę wspominał autorów a było tu paru którzy swoją postawą przebrneli bezstratnie idąc dalej z podniesionym czołem.
I jeszcze jedno mam takie odczucie jakby poziom wypowiedzi i ich merytoryczność się obniżył zdeczko ale to moje osobiste odczucie. Krytykować jest łatwo ale samemu coś wnieść w sprawę to już trudniej.
Pozdrawiam i życzę owocnych przemyśleń

Może niejasno się wyraziłem. Autorowi już on zapewne nie jest potrzebny, bo tu nie zagląda, zatem "przejęcie" jego tematu i odwrócenie uwagi od jego konkretnych problemów nie ma tu już miejsca. Co do reszty wypowiedzi to masz całkowitą rację. Jeśli moja sytuacja rozwinie się dla małżeństwa dobrze to na pewno dam tutaj znać i napiszę co pomogło, jeśli rozwinie się źle to wtedy na pewno założę nowy wątek i rozłożę na czynniki pierwsze całą tą machinę, która mnie teraz wciąga i miażdży.

508 Ostatnio edytowany przez bullet (2021-05-17 11:15:03)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Tak , ten watek ma dużą wartość, dla Nas i dla następnych.
Warto go przypominać ale nie powinniśmy go rozbudowywać własnymi historiami. Proszę , ja również ... o nie komentowanie i nie wpinanie tutaj własnych historii.

Deszcz napisał/a:

Może niejasno się wyraziłem. Autorowi już on zapewne nie jest potrzebny, bo tu nie zagląda, zatem "przejęcie" jego tematu i odwrócenie uwagi od jego konkretnych problemów nie ma tu już miejsca. ....

ma znaczenie skoro zostały wobec Ciebie wyrażone takie sugestie.
Jeśli coś leży z pozoru niczyje nie znaczy, ze możesz sobie to zabrać.
Trzeba to wyartykułować , to jest watek FEVERS'a i nigdy nie wiadomo czy nie będzie ciągu dalszego jego historii, choćby pozytywnego.
Wskazując go w innym wątku, chciałem by wyciągnąć wnioski na jego podstawie, nie by ktoś dopisywał swój ciąg dalszy.
Załóż swój wątek. Tylko tyle i aż tyle.
Moderacje proszę o niezamykanie.

509 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-17 11:14:33)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Deszcz nie rozumiemy się wygodniej by było jak byś jednak założył własny wątek chodzi o odpowiadanie Ci po prostu ,ponieważ ten temat jest dość konkretny i dotyczył ewentualnych powrotów eks po rozwodzie ,rozstaniu i tego wszystkiego co z tym związane.
Nie zatracił moim zdaniem charakteru,Twoja historia wydaje się być jeszcze innego rodzaju .

510

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
paslawek napisał/a:

Deszcz nie rozumiemy się wygodniej by było jak byś jednak założył własny wątek chodzi o odpowiadanie Ci po prostu ,ponieważ ten temat jest dość konkretny i dotyczył ewentualnych powrotów eks po rozwodzie ,rozstaniu i tego wszystkiego co z tym związane.
Nie zatracił moim zdaniem charakteru,Twoja historia wydaje się być jeszcze innego rodzaju .

OK, rozumiem. Założę w końcu mój wątek, potrzebuję tylko żeby się zebrać w sobie i trafić na odpowiedni moment, bo huśtawka w mojej relacji jest niezwykle szybka.

Posty [ 456 do 510 z 510 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024