Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 510 ]

131

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers i Bags - macie moje pelne poparcie! wszystkie wasze przemyslenia i wartosc sa jakby moimi!
Nie wiem dlaczego kobiety obecne w dyskusji tak bardzo sie dziwia naszej postawie? jest to takie dziwne, ze facet kocha swoja zone i nie ma zamiaru jej zdradac? Dla mnie, Bagsa i Feversa i pewnie wielu innych tez, malzenstwo to swietosc, ktorej byle jaka pierdola nie moze zszargac, a niestety dla naszych zon jest to nic nie znaczacy epizod, bo przeciez jest rozwod.
Niedojrzalosc emocjonalna i nic wiecej.
Kobietki, uwielbiam Was, ale ja przynajmniej do rozwodu nie mam zamiaru zaglebiac sie w temat realcji damsko-meskich.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:
geniu napisał/a:

zmuszam sie do chodzenia do pracy, nie widze sensu w niczym,chcem sie zapisac na silownie jak to bylo za dawnych lat.tyle mi zostalo,choc chcialem wygladac dobrze dla niej.tyle ,ze na silce sie wyzyje i moze bede wiecej spal niz 5h.to i tak o godzine wiecej niz miesiac temu.w sumie tak zyje bez celu jak robot,bo mam syna z poprzedniego zwiazku wiec nie mam wyboru.musze ciagnac dalej.trace nadzieje ,ze ona sie odezwie i ,ze bedzie dobrze.kolejna faza ktora powinna zaistniec to pogodzenie sie z rozstaniem i uswiadomienie sobie ,ze to juz koniec.i to ciezko przeskoczyc.mysle sobie ,ze wiosna idzie,bylo by tyle wspolnych wycieczek nad morze,na klify i pewnie bede sam tam jezdzil.bylem juz nawet na klifie samobojcow kiedys.kobiety...jezdze londynskim metrem,pracuje w centrum kiedys tu zauwazalem mnostow zadbanych pieknych kobiet,a teraz zadnej nie widze,na zadna nie patrze.analizuje bledy,wielu zaluje i co z tego.i tak mija czas na "czekaniu".reasumujac jest spoko.

W moim przekonaniu dla Ciebie w tym momencie jest najważniejsze, byś nie negował swojego bólu wewnętrznego. Nie wypieraj się go, nie dawaj sobie wpajać formułek typu "będzie dobrze:. Oczywiście, będzie dobrze, ale dopiero, gdy Ty się na taką mozliwość otworzysz, gdy będziesz na to GOTOWY. Każdą chwilę spokoju wewnetrznego traktuj na razie jak ciszę przed burzą. Tak będzie przez pewien czas i tego nie zmienisz. Ciesz się każdą minutą stanu spokoju. To Ci ulży. Nie staraj się na siłę uszczęśliwić siebie. Nie pchaj się na siłownię na siłę. Musisz teraz zatracić siebie, by po czasie samemu zdefiniować się na nowo. Podkreślę jeszcze raz, bo to ważne: NIE NEGUJ SWOJEGO BÓLU I CIERPIENIA. Ciesz się nimi, bo one Cię po czasie oczyszczą. Przekonasz się o tym sam. Choć teraz Cię bardzo boli, to ból z każdym tygodniem będzie malał. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że dasz radę!

mój Ty Boże, nie słuchaj tych bredni, jakie "zatracenie siebie"??? skoro już to zrobiłeś... i nie bądź jebanym masochistą,,, może w wirtualu kogoś to podnieca... ale Ty wyjdź do reala... panienek mnogo tam jest... i tyle...

gen na sile chcesz zarazic kogos swoim podejsciem do zycia. jak sie ma kogos w sercu to ma sie inne podejscie do zycia. zycie nie tylko opiera sie na podrywaniu panienek. dla Ciebie zranione kobiety to moze byc latwa zdobycz ,a Ty dla nich mozesz sie stac kims kto utwierdzi je w strachu przed zaufaniem. moze jeszcze nie doszedles do etapu uczucia. ale jak jest Ci dobrze tak jak opisujesz toi w porzadku. wiele osob tak ma. kazdy ma inne podejscie do zycia. bylem ostatnio na baletach i panienki podbijaly,ale jakos nie czulem ,ze sie fajnie bawie i sie zawinalem. nie ma sesnu sie uszczesliwiac i oszukiwac na sile.

133

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
geniu napisał/a:
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:

W moim przekonaniu dla Ciebie w tym momencie jest najważniejsze, byś nie negował swojego bólu wewnętrznego. Nie wypieraj się go, nie dawaj sobie wpajać formułek typu "będzie dobrze:. Oczywiście, będzie dobrze, ale dopiero, gdy Ty się na taką mozliwość otworzysz, gdy będziesz na to GOTOWY. Każdą chwilę spokoju wewnetrznego traktuj na razie jak ciszę przed burzą. Tak będzie przez pewien czas i tego nie zmienisz. Ciesz się każdą minutą stanu spokoju. To Ci ulży. Nie staraj się na siłę uszczęśliwić siebie. Nie pchaj się na siłownię na siłę. Musisz teraz zatracić siebie, by po czasie samemu zdefiniować się na nowo. Podkreślę jeszcze raz, bo to ważne: NIE NEGUJ SWOJEGO BÓLU I CIERPIENIA. Ciesz się nimi, bo one Cię po czasie oczyszczą. Przekonasz się o tym sam. Choć teraz Cię bardzo boli, to ból z każdym tygodniem będzie malał. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że dasz radę!

mój Ty Boże, nie słuchaj tych bredni, jakie "zatracenie siebie"??? skoro już to zrobiłeś... i nie bądź jebanym masochistą,,, może w wirtualu kogoś to podnieca... ale Ty wyjdź do reala... panienek mnogo tam jest... i tyle...

gen na sile chcesz zarazic kogos swoim podejsciem do zycia. jak sie ma kogos w sercu to ma sie inne podejscie do zycia. zycie nie tylko opiera sie na podrywaniu panienek. dla Ciebie zranione kobiety to moze byc latwa zdobycz ,a Ty dla nich mozesz sie stac kims kto utwierdzi je w strachu przed zaufaniem. moze jeszcze nie doszedles do etapu uczucia. ale jak jest Ci dobrze tak jak opisujesz toi w porzadku. wiele osob tak ma. kazdy ma inne podejscie do zycia. bylem ostatnio na baletach i panienki podbijaly,ale jakos nie czulem ,ze sie fajnie bawie i sie zawinalem. nie ma sesnu sie uszczesliwiac i oszukiwac na sile.

Krótko i na temat smile Geniu, widzę, że siana w głowie nie masz i przy odrobinie czasu jaki dasz sobie, wyciągniesz wnioski i osiągniesz spokój ducha. I dużą dojrzałość "pozwiązkową" smile

134

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Panowie, czytam wątek, ale może niezbyt dokładnie:
Czy wszyscy tkwicie z pozwami rozwodowymi w ręku? Jak wygląda obecnie status Waszego związku?

135

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Panowie, czytam wątek, ale może niezbyt dokładnie:
Czy wszyscy tkwicie z pozwami rozwodowymi w ręku? Jak wygląda obecnie status Waszego związku?

nie wiem jak oponenci, ale ja jestem żonaty, dzieciaty i od roku dziadkowaty...

136

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

gen czyli Twoja partnerka jest z Tobą. Czy tak?

137

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

gen czyli Twoja partnerka jest z Tobą. Czy tak?

dokładnie tak, jest moją osobistą żoną od ponad 32 lat... i nawet, o dziwo mnie nie zabiła...

138

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Panowie, czytam wątek, ale może niezbyt dokładnie:
Czy wszyscy tkwicie z pozwami rozwodowymi w ręku? Jak wygląda obecnie status Waszego związku?

Jestem zawieszony miedzy mlotem a kowadlem. Zona mnie poinformowala 2 miesiace temu, ze chce zdecydowanie (?) wniesc pozew o rozwod. Nomen omen jest to jej 3 "podejscie", czy bedzie skuteczne... czas pokaze. Do tej pory byl to slomiany zapal, choc tesciowa jest obrotna i swego czasu "prowadzala sie" w roznych tematach po sadach. Wyrywa sie jz przed szegreg, to puszcze przodem jak to kulturalny szacuneczek mezczyzn do kobiet wymaga smile
Poki co jest kompletna cisza ze przelatujaca muche slychac jak rozklekotany helikopter big_smile

139

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

bags a jak wyobrażasz sobie wspólne życie po tym 3. powrocie?

140

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
Catwoman napisał/a:

gen czyli Twoja partnerka jest z Tobą. Czy tak?

dokładnie tak, jest moją osobistą żoną od ponad 32 lat... i nawet, o dziwo mnie nie zabiła...

No tak ,żaden Harleqin nie przewidział tak długiego pożycia małżeńskiego...więc jestes poniekąd Gen  usprawiedliwiony ze swoich  mocno dyskusyjnych poglądów .. a nick Gen to od uszkodzonego odpowiedzialnego za zdrade genu DNA ??

141 Ostatnio edytowany przez gen (2013-03-16 11:55:55)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
hera.1 napisał/a:
gen napisał/a:
Catwoman napisał/a:

gen czyli Twoja partnerka jest z Tobą. Czy tak?

dokładnie tak, jest moją osobistą żoną od ponad 32 lat... i nawet, o dziwo mnie nie zabiła...

No tak ,żaden Harleqin nie przewidział tak długiego pożycia małżeńskiego...więc jestes poniekąd Gen  usprawiedliwiony ze swoich  mocno dyskusyjnych poglądów .. a nick Gen to od uszkodzonego odpowiedzialnego za zdrade genu DNA ??

zawsze chodzę pod prąd, chociaż niby z prądem lżej... a nick taki to z lenistwa - krótki jest, to klepać długo w klawiaturę nie trzeba... jakie zdrady???, chwile słabości natury ułomnej mocno... lubię kobiety, nawet bez podtekstów seksualnych...

142

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

bags a jak wyobrażasz sobie wspólne życie po tym 3. powrocie?

Jesli dojdzie to bedzie 1 powrot do siebie przy 3 probach rozwodowych. Jest przygotowane fachowe zaplecze psychologiczne na znak sygnal i moim warunkiem jest to, ze zona musi sie poddac terapii i odpepowic. inaczej sobie powrotu nie wyobrazam. Poza tym jest glowny problem zdrady... ja wiem - zona poki co o tym nie wie - ze jest ktos trzeci miedzy nami , reklamowany wszem i  wobec.
Czy to tylko pokazowka czy cos wiecej, to nie wiem i nie wnikam. Czas i moj plan dzialania pokaze co bedzie dalej. Jedno jest pewne "spuchnie" lub bedzie klamac to get out.

143 Ostatnio edytowany przez hera.1 (2013-03-16 12:02:56)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Ze wszystkich ludzkich ułomności najsmutniejszy jest brak zdrowego rozsądku... no cóż jak to mawiają kryzys wieku sredniego ..każde tłumaczenie jest dobre...zdradzacze tak maja..A to ,ze nie idzie sie zgodnie ze stereotypami to moze byc na in  plus , wszak charaktery niepokorne jakzesz sa pociagajace , ale zależy czego ten pociąg i niepokorność dotyczy..

144

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

bags a co się teraz dzieje? Gdzie mieszka żona? Wiem, ze tam teściowa mieszała dość ostro.
ps. żona zna "reguły" i wie, że jesteś gotów ją przyjąć?

145

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
hera.1 napisał/a:

Ze wszystkich ludzkich ułomności najsmutniejszy jest brak zdrowego rozsądku... no cóż jak to mawiają kryzys wieku sredniego ..każde tłumaczenie jest dobre...zdradzacze tak maja..A to ,ze nie idzie sie zgodnie ze stereotypami to moze byc na in  plus , wszak charaktery niepokorne jakzesz sa pociagajace , ale zależy czego ten pociąg i niepokorność dotyczy..

Koleżanko, czyli lepiej by było gdybym tu kłamał, że niby ja to nigdy... i takie tam...

146

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Panowie, czytam wątek, ale może niezbyt dokładnie:
Czy wszyscy tkwicie z pozwami rozwodowymi w ręku? Jak wygląda obecnie status Waszego związku?

W moim przypadku jest to już końcówka procesu rozwodowego. Mógł trwać jeszcze kilka miesięcy, ale zrezygnowałem z tego, z przyczyn, które opisałem wcześniej. Ale nie tylko. Proces wyniszcza psychicznie. Osiągnąłem już względny spokój ducha, bo nie miałem z żoną kontaktu od pierwszej rozprawy. Niestety za 2 tygodnie znowu będę zmuszony się z nią widzieć i prawdopodobnie rozmawiać, więc wszystko, co do tej pory zbudowałem - zostanie zburzone na nowo. Chcąc nie chcąc - wbrew mojej woli wrócą wspomnienia, sentymenty i wszystkie emocje, które przez ostatnie miesiące starałem się uspokoić. Przez pierwsze pół roku nie było ani jednej nocy, aby moja żona nie śniła mi się. Ani jednej. Później jej udział w moich snach malał, najpierw częściowo by w końcu móc przespać całą noc bez niej. Niestety w miarę zbliżania się kolejnej rozprawy sytuacja zaczyna się odwracać do pierwotnego stanu. No, dziś mi się śniła. Rano poczułem się, jakby mi ktoś zabrał coś najbliższe mojemu sercu. To samo łóżko, w którym rano bym ją przytulił i dał buzi na dzień dobry wita co ranek samotnością. Poczucie straty niestety było od samego początku i jeszcze długo zostanie. Ale tak to chyba juz jest, kiedy nic nie potrafi zgasić miłości do drugiej osoby. Reasumując - u mnie już można śmiało powiedzieć, że związku nie ma. Poza formalnym dokumentem. Przynajmniej z jej strony.

147

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Aha, czyli Ty, Fevers już nie czekasz na nią.
Wiesz.... czasem trzeba pozwolić sprawom odejść...

Kilka sentencji, dość prawdziwych wink

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

148

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Aha, czyli Ty, Fevers już nie czekasz na nią.
Wiesz.... czasem trzeba pozwolić sprawom odejść...

Kilka sentencji, dość prawdziwych wink

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

dobra żona sama odchodzi po trzech latach... by gen

149 Ostatnio edytowany przez hera.1 (2013-03-16 12:27:25)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
hera.1 napisał/a:

Ze wszystkich ludzkich ułomności najsmutniejszy jest brak zdrowego rozsądku... no cóż jak to mawiają kryzys wieku sredniego ..każde tłumaczenie jest dobre...zdradzacze tak maja..A to ,ze nie idzie sie zgodnie ze stereotypami to moze byc na in  plus , wszak charaktery niepokorne jakzesz sa pociagajace , ale zależy czego ten pociąg i niepokorność dotyczy..

Koleżanko, czyli lepiej by było gdybym tu kłamał, że niby ja to nigdy... i takie tam...

Oj  nie ..przeciez o to chodzi ,żeby sie tutaj otworzyć jak w konfesjonale , nawet dla tych ktorzy w takowym sie nie oczyszczaja jak ja np. Chodzi o forme doradztwa i pomocy..  , chodzi o Twoja formę wypowiedzi , raczej wysmiewania i drwin z odczuć i zasad innych.. Żebys mnie zle nie zrozumiał , czasami cynizm i sarkazm jest tutaj potrzebny ,żeby Kogos sprowadzic na ziemie , ale Twoje uwagi czasami sa naprawde niesmaczne..tym bardziej ,ze skierowałes je w stosunku do osób tutaj powazanych i cenionych za swoje poglądy i niestronniczość.. Bags tez lubi ostre przycinki , ale sa one w odpowiednnim miejscu i czasie postawione , że nikogo nie urazaja.. wiec nim napiszesz coś zastanów sie..nie broda czyni mędrcem...

150

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
hera.1 napisał/a:
gen napisał/a:
hera.1 napisał/a:

Ze wszystkich ludzkich ułomności najsmutniejszy jest brak zdrowego rozsądku... no cóż jak to mawiają kryzys wieku sredniego ..każde tłumaczenie jest dobre...zdradzacze tak maja..A to ,ze nie idzie sie zgodnie ze stereotypami to moze byc na in  plus , wszak charaktery niepokorne jakzesz sa pociagajace , ale zależy czego ten pociąg i niepokorność dotyczy..

Koleżanko, czyli lepiej by było gdybym tu kłamał, że niby ja to nigdy... i takie tam...

Oj  nie ..przeciez o to chodzi ,żeby sie tutaj otworzyć jak w konfesjonale , nawet dla tych ktorzy w takowym sie nie oczyszczaja jak ja np. Chodzi o forme doradztwa i pomocy..  , chodzi o Twoja formę wypowiedzi , raczej wysmiewania i drwin z odczuć i zasad innych.. Żebys mnie zle nie zrozumiał , czasami cynizm i sarkazm jest tutaj potrzebny ,żeby Kogos sprowadzic na ziemie , ale Twoje uwagi czasami sa naprawde niesmaczne..tym bardziej ,ze skierowałes je w stosunku do osób tutaj powazanych i cenionych za swoje poglądy i niestronniczość.. Bags tez lubi ostre przycinki , ale sa one w odpowiednnim miejscu i czasie postawione , że nikogo nie urazaja.. wiec nim napiszesz coś zastanów sie..nie broda czyni mędrcem...

aluzju paniał...

151

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Aha, czyli Ty, Fevers już nie czekasz na nią.
Wiesz.... czasem trzeba pozwolić sprawom odejść...

Kilka sentencji, dość prawdziwych wink

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

Nie, czekam, tylko nie robię tego w sposób pasywny. Nie leżę i nie patrzę w sufit zalewając się łzami. Staram się w międzyczasie unormalizować swoje życie.

Natomiast co do Ciebie Gen - poczytałem trochę z Twoich wypowiedzi i dla mnie jesteś namiastką faceta. Nie znasz kobiet ani trochę. Nie znasz ich psychiki. Próbujesz krótko mówiąc rżnąć samca alfa, ale uwierz mi, że z mizernym efektem, bo samiec alfa to nie tylko siła fizyczna, ale przede wszystkim umiejętnośc zadbania o "stado". Ale nie w aspekcie materialnym. Ty...sorry, ale po tym jak się napuszyłeś, że przynajmniej jesteś z jedną i tą samą żoną 32 lata...pokazałeś, że w bani masz jedynie bagno. Bardzo rzadko posuwam się do obrażania kogokolwiek, ale Tobie się należy, bo jesteś zadufanym w sobie pierdzielem, który uważa, że z racji wieku posiadł wszystkie mądrości świata, a tak naprawdę jesteś tylko małym, zagubionym chłopcem. Twoje zdrady o tym świadczą. Gdybyś był prawdziwym mężczyzną z krwi i kości, to nie poszedłbyś na lewiznę. Tylko nie jestem pewien, czy Twój rozum jest w stanie pojąć ten fakt. Do tego jesteś tchórzem, i to podwójnym, bo raz wracałeś do kochanki, a raz do żony. Moralności w Tobie nie ma żadnej, a o sile psychicznej lepiej się nie wypowiadać. Współczuję szczerze wszystkim kobietom, które miały kiedykolwiek i będa miały nieszczęście znaleźć się w Twoim otoczeniu, bo jeśli Twoje paramądrości forumowe odzwierciedlają Twoje poglądy życiowe, to wyniosą z tego jedynie krzywdę i uprzedzenia do Mężczyzn przez duże M.

152

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
hera.1 napisał/a:
gen napisał/a:

Koleżanko, czyli lepiej by było gdybym tu kłamał, że niby ja to nigdy... i takie tam...

Oj  nie ..przeciez o to chodzi ,żeby sie tutaj otworzyć jak w konfesjonale , nawet dla tych ktorzy w takowym sie nie oczyszczaja jak ja np. Chodzi o forme doradztwa i pomocy..  , chodzi o Twoja formę wypowiedzi , raczej wysmiewania i drwin z odczuć i zasad innych.. Żebys mnie zle nie zrozumiał , czasami cynizm i sarkazm jest tutaj potrzebny ,żeby Kogos sprowadzic na ziemie , ale Twoje uwagi czasami sa naprawde niesmaczne..tym bardziej ,ze skierowałes je w stosunku do osób tutaj powazanych i cenionych za swoje poglądy i niestronniczość.. Bags tez lubi ostre przycinki , ale sa one w odpowiednnim miejscu i czasie postawione , że nikogo nie urazaja.. wiec nim napiszesz coś zastanów sie..nie broda czyni mędrcem...

aluzju paniał...

Pozdrawiam Gen ...bez złosliwości...powinnam zmienic nick na Hetera..

153

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

bags a co się teraz dzieje? Gdzie mieszka żona? Wiem, ze tam teściowa mieszała dość ostro.
ps. żona zna "reguły" i wie, że jesteś gotów ją przyjąć?

Zona mieszka u siebie na wiosce, ja u siebie w miescie smile cisza od poczatku stycznia kompletna.
To prawda. wyrocznia nie tyle zdrowo co rowno i dokladnie mieszala w moim malzenstwie a odciela sie w jakim stopniu - tak to odczulem - po sierpniowej "interwencji" ksiedza, gdzie Jej tez sie dostalo za swoje.
Odpuscilem "walke" o zwiazek z koncem listopada, z poczatkiem stycznia dostalem wiadomosci o zdradzie - lub "zdradzie" smile
Caly czas trzymalem sie formy, ze mimo checi rozwodowych zony, ja chce "walczyc" o zwiazek. Zona zna "reguly", moje zdanie o zdradzie, ktore zamierzam na spokojnie i z zimna krwia "wybadac";  wie, ze ja chcialem powrotu do siebie. Ale nie wie o "warunkach", ktore bedzie musiala spelnic jesli sie jeszcze w pore ocknie i zechce wracac.

154

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
Catwoman napisał/a:

Aha, czyli Ty, Fevers już nie czekasz na nią.
Wiesz.... czasem trzeba pozwolić sprawom odejść...

Kilka sentencji, dość prawdziwych wink

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

Nie, czekam, tylko nie robię tego w sposób pasywny. Nie leżę i nie patrzę w sufit zalewając się łzami. Staram się w międzyczasie unormalizować swoje życie.

Natomiast co do Ciebie Gen - poczytałem trochę z Twoich wypowiedzi i dla mnie jesteś namiastką faceta. Nie znasz kobiet ani trochę. Nie znasz ich psychiki. Próbujesz krótko mówiąc rżnąć samca alfa, ale uwierz mi, że z mizernym efektem, bo samiec alfa to nie tylko siła fizyczna, ale przede wszystkim umiejętnośc zadbania o "stado". Ale nie w aspekcie materialnym. Ty...sorry, ale po tym jak się napuszyłeś, że przynajmniej jesteś z jedną i tą samą żoną 32 lata...pokazałeś, że w bani masz jedynie bagno. Bardzo rzadko posuwam się do obrażania kogokolwiek, ale Tobie się należy, bo jesteś zadufanym w sobie pierdzielem, który uważa, że z racji wieku posiadł wszystkie mądrości świata, a tak naprawdę jesteś tylko małym, zagubionym chłopcem. Twoje zdrady o tym świadczą. Gdybyś był prawdziwym mężczyzną z krwi i kości, to nie poszedłbyś na lewiznę. Tylko nie jestem pewien, czy Twój rozum jest w stanie pojąć ten fakt. Do tego jesteś tchórzem, i to podwójnym, bo raz wracałeś do kochanki, a raz do żony. Moralności w Tobie nie ma żadnej, a o sile psychicznej lepiej się nie wypowiadać. Współczuję szczerze wszystkim kobietom, które miały kiedykolwiek i będa miały nieszczęście znaleźć się w Twoim otoczeniu, bo jeśli Twoje paramądrości forumowe odzwierciedlają Twoje poglądy życiowe, to wyniosą z tego jedynie krzywdę i uprzedzenia do Mężczyzn przez duże M.

Bóg zapłać za słowa otuchy, potrzebowałem tego bardzo... od jutra się zmieniam... możesz już zakończyć te wycieczki...

155

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:
Catwoman napisał/a:

Aha, czyli Ty, Fevers już nie czekasz na nią.
Wiesz.... czasem trzeba pozwolić sprawom odejść...

Kilka sentencji, dość prawdziwych wink

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

Nie, czekam, tylko nie robię tego w sposób pasywny. Nie leżę i nie patrzę w sufit zalewając się łzami. Staram się w międzyczasie unormalizować swoje życie.

Natomiast co do Ciebie Gen - poczytałem trochę z Twoich wypowiedzi i dla mnie jesteś namiastką faceta. Nie znasz kobiet ani trochę. Nie znasz ich psychiki. Próbujesz krótko mówiąc rżnąć samca alfa, ale uwierz mi, że z mizernym efektem, bo samiec alfa to nie tylko siła fizyczna, ale przede wszystkim umiejętnośc zadbania o "stado". Ale nie w aspekcie materialnym. Ty...sorry, ale po tym jak się napuszyłeś, że przynajmniej jesteś z jedną i tą samą żoną 32 lata...pokazałeś, że w bani masz jedynie bagno. Bardzo rzadko posuwam się do obrażania kogokolwiek, ale Tobie się należy, bo jesteś zadufanym w sobie pierdzielem, który uważa, że z racji wieku posiadł wszystkie mądrości świata, a tak naprawdę jesteś tylko małym, zagubionym chłopcem. Twoje zdrady o tym świadczą. Gdybyś był prawdziwym mężczyzną z krwi i kości, to nie poszedłbyś na lewiznę. Tylko nie jestem pewien, czy Twój rozum jest w stanie pojąć ten fakt. Do tego jesteś tchórzem, i to podwójnym, bo raz wracałeś do kochanki, a raz do żony. Moralności w Tobie nie ma żadnej, a o sile psychicznej lepiej się nie wypowiadać. Współczuję szczerze wszystkim kobietom, które miały kiedykolwiek i będa miały nieszczęście znaleźć się w Twoim otoczeniu, bo jeśli Twoje paramądrości forumowe odzwierciedlają Twoje poglądy życiowe, to wyniosą z tego jedynie krzywdę i uprzedzenia do Mężczyzn przez duże M.

Bóg zapłać za słowa otuchy, potrzebowałem tego bardzo... od jutra się zmieniam... możesz już zakończyć te wycieczki...

Nie musisz się zmieniać. Wystarczy, że pójdziesz gdzieś, gdzie docenią Twój wysokorozwinięty intelekt życiowy.

156

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Mężczyźnie samotność może dopomóc w odnalezieniu siebie, kobietę zabija. (O.Wilde)

no to by sie poniekad zgadzalo smile

Jeżeli małżeństwo jest szkołą życia, to uczniem w tej szkole jest najczęściej mąż.
Bułatowicz Józef

W moim/Naszym meskim przypadku tu bym polemizowal przy butelce dobrego wina smile

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

A to cos z tych terminologii i teorii koscielnych, ktore jako ten sakramentalny czlonek stowarzyszenia Sychar z bolem potwierdzam...

A dlaczego partnerka odchodzi???
"Gdy kobieta opisuje ideal swojego mezczyzny... opisuje inna kobiete"... ktorej tenze facet bedzie 'pasowal"? smile
"Partner jest zazdrosny o poprzednika, partnerka o nastepczynie"... jak to wyjasnic? big_smile
Co Wy na to?

157

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:

Nie, czekam, tylko nie robię tego w sposób pasywny. Nie leżę i nie patrzę w sufit zalewając się łzami. Staram się w międzyczasie unormalizować swoje życie.

Natomiast co do Ciebie Gen - poczytałem trochę z Twoich wypowiedzi i dla mnie jesteś namiastką faceta. Nie znasz kobiet ani trochę. Nie znasz ich psychiki. Próbujesz krótko mówiąc rżnąć samca alfa, ale uwierz mi, że z mizernym efektem, bo samiec alfa to nie tylko siła fizyczna, ale przede wszystkim umiejętnośc zadbania o "stado". Ale nie w aspekcie materialnym. Ty...sorry, ale po tym jak się napuszyłeś, że przynajmniej jesteś z jedną i tą samą żoną 32 lata...pokazałeś, że w bani masz jedynie bagno. Bardzo rzadko posuwam się do obrażania kogokolwiek, ale Tobie się należy, bo jesteś zadufanym w sobie pierdzielem, który uważa, że z racji wieku posiadł wszystkie mądrości świata, a tak naprawdę jesteś tylko małym, zagubionym chłopcem. Twoje zdrady o tym świadczą. Gdybyś był prawdziwym mężczyzną z krwi i kości, to nie poszedłbyś na lewiznę. Tylko nie jestem pewien, czy Twój rozum jest w stanie pojąć ten fakt. Do tego jesteś tchórzem, i to podwójnym, bo raz wracałeś do kochanki, a raz do żony. Moralności w Tobie nie ma żadnej, a o sile psychicznej lepiej się nie wypowiadać. Współczuję szczerze wszystkim kobietom, które miały kiedykolwiek i będa miały nieszczęście znaleźć się w Twoim otoczeniu, bo jeśli Twoje paramądrości forumowe odzwierciedlają Twoje poglądy życiowe, to wyniosą z tego jedynie krzywdę i uprzedzenia do Mężczyzn przez duże M.

Bóg zapłać za słowa otuchy, potrzebowałem tego bardzo... od jutra się zmieniam... możesz już zakończyć te wycieczki...

Nie musisz się zmieniać. Wystarczy, że pójdziesz gdzieś, gdzie docenią Twój wysokorozwinięty intelekt życiowy.

a nie pomyślałeś że wszędzie są dobrzy i źli, cnoty i dziwki, złodzieje i policjanci, mogłem ściemniać i dostosować się do klimatu strony... ale nie lubię, bo taki jestem... i Tobie guzik do tego, bo jak na razie, to Ty oglądasz puste łóżko, masz traumę i marszczysz freda... Gwoli jasności, nie wyśmiewam się, nawet współczuję, ale może nie narzucaj na siłę Twoich wartości... bez sensu ta pyskówka...

158

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Gen zanizyles poziom,ponizej zera.

159 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 15:05:06)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:
gen napisał/a:

Bóg zapłać za słowa otuchy, potrzebowałem tego bardzo... od jutra się zmieniam... możesz już zakończyć te wycieczki...

Nie musisz się zmieniać. Wystarczy, że pójdziesz gdzieś, gdzie docenią Twój wysokorozwinięty intelekt życiowy.

a nie pomyślałeś że wszędzie są dobrzy i źli, cnoty i dziwki, złodzieje i policjanci, mogłem ściemniać i dostosować się do klimatu strony... ale nie lubię, bo taki jestem... i Tobie guzik do tego, bo jak na razie, to Ty oglądasz puste łóżko, masz traumę i marszczysz freda... Gwoli jasności, nie wyśmiewam się, nawet współczuję, ale może nie narzucaj na siłę Twoich wartości... bez sensu ta pyskówka...

Człowiek na odpowiednim poziomie kulturalnym wie, że docenia się go takiego, jakim jest, a nie takiego, jakim chce by go postrzegano. Nie za fałsz się docenia ludzi, a za ich umiejętność pokazania swoich wad jako zalety. Bo tak też można. Do klimatu strony nie byłbyś raczej w stanie się dostosować, co już niejednokrotnie w swoich wypowiedziach udowodniłeś. Musiałbyś mieć w sobie mechanizm rozumienia kobiecej psychiki wykraczającej poza swoje ramy postrzegania, które ja oceniam w twoim wykonaniu jako dewizę życiową sprowadzającą się do jakże lakonicznego hasła "ruchać baby". U Ciebie niemal każda rada, niemal każda wypowiedź sprowadza się do sfery czysto fizycznej, pomijając zupełnie aspekt duchowy i emocjonalny. Cały czas wylewasz z siebie gorycz, cynizm, złość, niemal jak jedna z dwóch postaci loży szyderców z Muppet Show. Tylko, że tamci mieli przynajmniej polot w swoich wypowiedziach. Może faktycznie oglądam puste łóżko, ale robię to z wyboru, by nie skrzywdzić innej kobiety wchodząc w związek na który nie jestem gotowy. Nie kieruję się samolubnym podejściem jak Ty, który zamiast wykrzesać z siebie siły by urozmaicić życie małżeńskie, by dać żonie coś od siebie, a nie tylko skupiać się na swoich potrzebach,  to jak pawian poleciałeś w ramiona kochanki. Sorry, ale ktoś taki jak Ty nie ma podstaw, by mnie oceniać, bo daleko Ci do rozwoju osób pokroju np. Bagsa, które takie prawo mają z racji ogromnej dojrzałości. A przypominam Ci jeszcze raz - ta dojrzałość wynikła właśnie z oglądania pustego łóżka, a nie szukania kobiet do zaspokojenia swojego popędu. Bo inaczej w Twoim przypadku nie umiem tego ocenić. Ty nawet nie szukałeś w kochance miłości, bo gdyby tak było, to byś do żony z podkulonym ogonem nie wrócił. Ale jak to się mówi - "z wróbla orła nie zrobisz". Tak, mam traumę, bo czuję się skrzywdzony, dlatego, że zostało zdruzgotane moje zaufanie do osoby, którą nadal kocham ponad własne życie. Bo nie spodziewałbym się, że ta osoba będzie umiała i co ważniejsze - będzie chciała te wszystkie wspólne trwałe wartości zanegować, by zyskać tymczasowe samozadowolenie i ułudę szczęścia. Dlatego mnie to boli, bo jestem świadkiem upadku moralnego osoby, w której pokładałem wielkie nadzieje. Ale nawet mimo obecnej sytuacji między nią a mną, nie skreśliłem jej, bo wiem, że człowiek popełnia błędy i może za nie szczerze żałować. Dla Ciebie wszystko sprowadza się do sfery seksualnej. Z góry zakładasz, że marszczę freda, jak to raczyłeś kolorowo i sugestywnie ująć. Tylko do Twojego rozumku nie zaświtała nawet myśl, że poza sferą seksualną są dużo ważniejsze sprawy, jak na przykład stałość w uczuciach wobec jednej kobiety i implikacje z tego wynikające. Nie uprawiam seksu z własnej woli. Tylko i wyłącznie. Bo chcę z tego całego zamętu rozwodowego wyjść z podniesionym czołem, z godnie wypiętą piersią, a nie jak szczur ganiający kanałami od żony do kochanki i odwrotnie. Dam CI dobrą radę jeśli mogę. jeśli masz w sobie pewną inteligencję, to zrozumiesz co mam na myśli i przestaniesz odbijać piłeczkę pogrążając się w każdej kolejnej wypowiedzi w bagno, które sam przed sobą tworzysz. Moja rada jest taka: Ty współczuj nie mi, ale sobie. I przebywaj więcej wśród Kobiet, ale słuchając i obserwując je, a nie próbując rżnąć przed nimi koguta. Na dzień dzisiejszy o ich mechanizmach, potrzebach i psychice znasz się tak, jak żaba na trampolinie.

160

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
gen napisał/a:
Fevers napisał/a:

Nie musisz się zmieniać. Wystarczy, że pójdziesz gdzieś, gdzie docenią Twój wysokorozwinięty intelekt życiowy.

a nie pomyślałeś że wszędzie są dobrzy i źli, cnoty i dziwki, złodzieje i policjanci, mogłem ściemniać i dostosować się do klimatu strony... ale nie lubię, bo taki jestem... i Tobie guzik do tego, bo jak na razie, to Ty oglądasz puste łóżko, masz traumę i marszczysz freda... Gwoli jasności, nie wyśmiewam się, nawet współczuję, ale może nie narzucaj na siłę Twoich wartości... bez sensu ta pyskówka...

Człowiek na odpowiednim poziomie kulturalnym wie, że docenia się go takiego, jakim jest, a nie takiego, jakim chce by go postrzegano. Nie za fałsz się docenia ludzi, a za ich umiejętność pokazania swoich wad jako zalety. Bo tak też można. Do klimatu strony nie byłbyś raczej w stanie się dostosować, co już niejednokrotnie w swoich wypowiedziach udowodniłeś. Musiałbyś mieć w sobie mechanizm rozumienia kobiecej psychiki wykraczającej poza swoje ramy postrzegania, które ja oceniam w twoim wykonaniu jako dewizę życiową sprowadzającą się do jakże lakonicznego hasła "ruchać baby". U Ciebie niemal każda rada, niemal każda wypowiedź sprowadza się do sfery czysto fizycznej, pomijając zupełnie aspekt duchowy i emocjonalny. Cały czas wylewasz z siebie gorycz, cynizm, złość, niemal jak jedna z dwóch postaci loży szyderców z Muppet Show. Tylko, że tamci mieli przynajmniej polot w swoich wypowiedziach. Może faktycznie oglądam puste łóżko, ale robię to z wyboru, by nie skrzywdzić innej kobiety wchodząc w związek na który nie jestem gotowy. Nie kieruję się samolubnym podejściem jak Ty, który zamiast wykrzesać z siebie siły by urozmaicić życie małżeńskie, by dać żonie coś od siebie, a nie tylko skupiać się na swoich potrzebach,  to jak pawian poleciałeś w ramiona kochanki. Sorry, ale ktoś taki jak Ty nie ma podstaw, by mnie oceniać, bo daleko Ci do rozwoju osób pokroju np. Bagsa, które takie prawo mają z racji ogromnej dojrzałości. A przypominam Ci jeszcze raz - ta dojrzałość wynikła właśnie z oglądania pustego łóżka, a nie szukania kobiet do zaspokojenia swojego popędu. Bo inaczej w Twoim przypadku nie umiem tego ocenić. Ty nawet nie szukałeś w kochance miłości, bo gdyby tak było, to byś do żony z podkulonym ogonem nie wrócił. Ale jak to się mówi - "z wróbla orła nie zrobisz". Tak, mam traumę, bo czuję się skrzywdzony, dlatego, że zostało zdruzgotane moje zaufanie do osoby, którą nadal kocham ponad własne życie. Bo nie spodziewałbym się, że ta osoba będzie umiała i co ważniejsze - będzie chciała te wszystkie wspólne trwałe wartości zanegować, by zyskać tymczasowe samozadowolenie i ułudę szczęścia. Dlatego mnie to boli, bo jestem świadkiem upadku moralnego osoby, w której pokładałem wielkie nadzieje. Ale nawet mimo obecnej sytuacji między nią a mną, nie skreśliłem jej, bo wiem, że człowiek popełnia błędy i może za nie szczerze żałować. Dla Ciebie wszystko sprowadza się do sfery seksualnej. Z góry zakładasz, że marszczę freda, jak to raczyłeś kolorowo i sugestywnie ująć. Tylko do Twojego rozumku nie zaświtała nawet myśl, że poza sferą seksualną są dużo ważniejsze sprawy, jak na przykład stałość w uczuciach wobec jednej kobiety i implikacje z tego wynikające. Nie uprawiam seksu z własnej woli. Tylko i wyłącznie. Bo chcę z tego całego zamętu rozwodowego wyjść z podniesionym czołem, z godnie wypiętą piersią, a nie jak szczur ganiający kanałami od żony do kochanki i odwrotnie. Dam CI dobrą radę jeśli mogę. jeśli masz w sobie pewną inteligencję, to zrozumiesz co mam na myśli i przestaniesz odbijać piłeczkę pogrążając się w każdej kolejnej wypowiedzi w bagno, które sam przed sobą tworzysz. Moja rada jest taka: Ty współczuj nie mi, ale sobie. I przebywaj więcej wśród Kobiet, ale słuchając i obserwując je, a nie próbując rżnąć przed nimi koguta. Na dzień dzisiejszy o ich mechanizmach, potrzebach i psychice znasz się tak, jak żaba na trampolinie.

jeśli Tobie ulżyło, to niech będzie... jesteś miszczem...

161

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bags napisał/a:

Gdyby małżonkowie nie mieszkali razem, dobre małżeństwa byłyby częstsze.
Friedrich Nietzsche

A to cos z tych terminologii i teorii koscielnych, ktore jako ten sakramentalny czlonek stowarzyszenia Sychar z bolem potwierdzam...

Tu bym trochę podyskutował smile moim zdaniem zamieszkanie ze sobą pod jednym dachem przed ślubem jest rozwiązaniem bardzo dobrym, ponieważ daje szansę poznania się partnerów w zyciu codziennym, w zderzeniu z niedogodnościami codzienności. Daje mozliwość poznania swoich zalet, ale co najwazniejsze - wad. W przypadku mieszkania oddzielnie sytuacja może być o tyle niebezpieczna, że na randkach chcemy pokazać siebie z jak najlepszej strony starając się ukryć wady. No i nie możemy zostać przetestowani jako wspólna komórka rodzinna w sytuacjach awaryjnych. Tu moim zdaniem tkwi niebezpieczeństwo. Mieszkając razem docieramy się, sprawdzamy, czy wady partnera/partnerki nie są dla nas na tyle nie do zaakceptowania, by nie wiązać się z nim/nią. Dzięki temu po slubie nie ma czegos takiego, jak zdziwienie, że partner nagle okazuje się być innym czowiekiem, niz uważaliśmy.Takie moje zdanie.

bags napisał/a:

"Gdy kobieta opisuje ideal swojego mezczyzny... opisuje inna kobiete"... ktorej tenze facet bedzie 'pasowal"? smile
"Partner jest zazdrosny o poprzednika, partnerka o nastepczynie"... jak to wyjasnic? big_smile
Co Wy na to?

Partner chce być ostatnim i najlepszym mężczyzną kobiety. To kwestia biologiczna, że chce być "alfą" czyli naj naj. A kobieta...kobieta może chcieć "mieć ciastko i chcieć zjeść ciastko" smile Dlatego mimo, że rozchodzi się z partnerem, to rości sobie do niego pewne prawa wyłączności. Trudno to zrozumieć, ale myslę, że sprowadza się do podświadomych założeń powrotu, gdy z kolejnym nic nie wyjdzie. Na zasadzie wyboru najmniejszego zła, lub, przykro to pisać, zabezpieczenia bytu z osobą, która ma wady, ale które jednak są do przeżycia. oczywiście dopiero, gdy harlequin się wypali.Zaznaczam, że to sa moje przemyślenia i jak zawsze - są wyjątki od reguły.

162

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Jak cudownie, że potraficie nazywać po imieniu rzeczy, które są ... krzywdą. Fever potrafisz pokazać, że "chłopaki płaczą" i nie oznacza to wcale słabości.

163

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Jak cudownie, że potraficie nazywać po imieniu rzeczy, które są ... krzywdą. Fever potrafisz pokazać, że "chłopaki płaczą" i nie oznacza to wcale słabości.

Catwoman, bo mężczyźni pod fasada siły zewnętrznej są bardzo wrażliwi. Naprawdę. Nie uważam tego za słabość czy ujmę, bo to pozwala wczuć się w kobietę. Lepiej ją zrozumieć, lepiej uczestniczyć w jej cierpieniu i dać wsparcie. Co prawda mężczyźni unikają pokazania łez w swoich oczach kierując się stereotypem, że to niemęskie. Owszem, beczenie, rozklejanie się i chlipanie nie jest pociągające, ale pokazanie kobiecie, że ma się swoja granicę wytrzymałości, swoja granicę bólu jest moim zdaniem oznaką prawdziwej siły wewnętrznej.

164

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

A powiedzcie mi, jak na to rozstanie z partnerką zareagowały Wasze rodziny? Czy Was wspierano? Wytykano słabość?.....

165 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 15:35:59)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

A powiedzcie mi, jak na to rozstanie z partnerką zareagowały Wasze rodziny? Czy Was wspierano? Wytykano słabość?.....

No, tu jest pewna niedoskonałość sytuacyjna. Nasze rodziny nas wspierały, bo jesteśmy częścia tej rodziny. Swój zawsze broni swego. Tu muszę się pochwalić, bo jestem z tego dumny, że moi rodzice byli bardzo obiektywni. Nie zanegowali mojej winy, moich błędów. Natomiast rodzice małżonki..."my swoją córkę wychowaliśmy dobrze". Tym stwierdzeniem tylko podkreślili patologię emocjonalną w swojej rodzinie.

Ale dla moich rodziców, dla naszych ( moich i żony ) znajomych i dalszej rodziny, jej decyzja, jej zachowanie było szokiem stulecia. NIkt by sie tego po niej nie spodziewał. Co mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że odeszła szukać czy za rogiem trawa nie jest bardziej zielona. Czy to wyklucza nasze ponowne zejście się? Nie wiem.

166

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Aha. No to tyle dobrze. Bo wiesz.... jakby zaczęli np. brat, siostra, szwagrowie - wszyscy zwykle mają "pożywkę" przy rozwodzie w rodzinie gadać: "Weź się chłopie w garść, nie rozklejaj się, nie bądź baba".... to ja tego za wsparcie nie uważam.

167

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers
Co racja to racja, tylko w "powiazaniu" Friedricha Nietzschego z zadasami sakramentalnymi jest haczyk, ktory zwie sie tak ladnie 'sex'.
Bo nawet nadmiar tego "przed" moze obrzydzic wsio w stanie "po" sakramentalnym. a nie da sie ukryc ze jest on jednym z nie tyle waznych, co kluczowych aspektow trwalosci zwiazku.

Gen
Syndrom pustego lozka czy tez parafrazujac analogicznie do tego lozkowego tematu "syndrom opuszczonego gniazda malzenskiego"  w niczym Nam nie ujmuje meskosci, nie zmusza do "wspomagania sie" w formie naturalnej.
Widzisz kolego...
Pewna dojrzalosc i pelna swiadomosc - moze nawet z premedytacja - podjetych i zaprzysiezonych decyzji wzgledem partnerki zmusza Nas do takowego a nie innego "dochowania" pustego loza malzenskiego. Bo jesli nawet zechca One wrocic, to czekaja na nie nie tylko otwarte ramiona meza. A taka swiadomosc "czystosci" malzenskiej takowego miejsca dla kobiety tez z pewnoscia wiele znaczy.

168 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 15:50:08)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Aha. No to tyle dobrze. Bo wiesz.... jakby zaczęli np. brat, siostra, szwagrowie - wszyscy zwykle mają "pożywkę" przy rozwodzie w rodzinie gadać: "Weź się chłopie w garść, nie rozklejaj się, nie bądź baba".... to ja tego za wsparcie nie uważam.

To naturalne, że takie stwierdzenia się pojawiają wcześniej czy później. takie lub podobne. Ale wynikają one z niezrozumienia burzy uczuć i emocji znajdującej się w porzuconym. Tylko ktoś, kto był w analogicznej sytuacji jest w stanie wykazać się prawdziwym współodczuwaniem i znaleźć właściwą drogę pocieszenia, która zdejmie trochę ciężaru z barków cierpiącego.

Bags, uważam, że jesli partnerzy zgrywają się temperamentami, czerpią z seksu tylko radość i pogłębiają za jego pomocą więzi między sobą, to zagrożenia tu nie ma:) Inaczej rzecz się ma, jeśli w tej sferze pojawiają się dysonanse. Wtedy to może przejść w fazę "przymusowego" współzycia, bo tak wypada. A tu jest równia pochyła do upadku takiej relacji.

169

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

bags a czy to nieskalane łoże, to nie ma być takie nieme wyznanie: "Widzisz, gdy ty się szlajałaś, ja byłem wierny naszej przysiędze. Masz być mi a to wdzięczna do końca życia" wink

170

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

bags a czy to nieskalane łoże, to nie ma być takie nieme wyznanie: "Widzisz, gdy ty się szlajałaś, ja byłem wierny naszej przysiędze. Masz być mi a to wdzięczna do końca życia" wink

My to robimy dla siebie, nie po to, by kiedyś w przypadku ewentualnego powrotu wykorzystywać jako kartę przetargową. Równie dobrze moglibysmy dziś powiedzieć sobie, że będziemy żyli pełnią zycia i co będzie to będzie. Ale nie tędy droga moim zdaniem.

171

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

To znaczy Ty, Fevers z tego co pisałeś, już masz sytuację jasną, "pozamiataną" więc spokojnie możesz zacząć chodzić na randki wink

172

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

bags a czy to nieskalane łoże, to nie ma być takie nieme wyznanie: "Widzisz, gdy ty się szlajałaś, ja byłem wierny naszej przysiędze. Masz być mi a to wdzięczna do końca życia" wink

Mysle ze dochowuje sie tzw"czystosci" z milosci, a nie dla posiadania miecza.

173 Ostatnio edytowany przez bags (2013-03-16 16:11:52)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Jak cudownie, że potraficie nazywać po imieniu rzeczy, które są ... krzywdą. Fever potrafisz pokazać, że "chłopaki płaczą" i nie oznacza to wcale słabości.

Nie da sie ukryc ze jest to wyzsza szkola jazdy, by wspiac sie na takie wyzyny i otwarcie, po mesku o tym mowic. Do tego chyba swietnie pasuje wytlumaczenie, ze "kazdy  jest inny a nie winny" i umiejetnosc znalezienia w tym zlotego srodka, nawet kosztem lez wymaga wielu wyrzeczen dla zachowania dobrego image nie tyle siebie, co patnera/ki

Catwoman napisał/a:

A powiedzcie mi, jak na to rozstanie z partnerką zareagowały Wasze rodziny? Czy Was wspierano? Wytykano słabość?

Dla wielu byl to szok, zwlaszcza na ostatnim "finalnym" wirazu, bo znali ja i jej opinie o mnie jakby z tej potocznej gornej polki. Weszla i zostala zaakceptowana przez rodzine blyskawicznie.
Byly i sa dalej slowa wsparcia, podtrzymania na duchu mimo tej zdradzieckiej sytuacji i nadal mam kontakt z tymi, ktorzy byli przy mnie od samego poczatku walki i nadal z checia sluza rada i pomoca.
Wytykania slabosci... hmm tu komentarz raczej jest zbedny, bo lyzka dziegciu wszedzie i u kazdego sie znajdzie. Nie zaprzeczam, byly takowe "ataki" lecz w wiekszosci od osob postronnych niz ze strony rodziny czy teamu wsparcia.

174

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

To znaczy Ty, Fevers z tego co pisałeś, już masz sytuację jasną, "pozamiataną" więc spokojnie możesz zacząć chodzić na randki wink

Wbrew pozorom nie smile Nie jest jeszcze wyklarowana do końca, ponieważ założyłem sobie okres czasu, podczas którego będę czekał na to, czy sprawdzi się teoria powrotu, czy też nie. Jeśli ten termin upłynie a nie będzie "nas", to wtedy tak - wtedy będę miał czyste konto i moje zobowiązania duchowe wobec żony zostaną spłacone. Do tego czasu jest to sytuacja wciąż niepewna.

mayk222, lepiej bym tego nie ujął.

175

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
mayk222 napisał/a:
Fevers napisał/a:
Catwoman napisał/a:

bags a czy to nieskalane łoże, to nie ma być takie nieme wyznanie: "Widzisz, gdy ty się szlajałaś, ja byłem wierny naszej przysiędze. Masz być mi a to wdzięczna do końca życia" wink

My to robimy dla siebie, nie po to, by kiedyś w przypadku ewentualnego powrotu wykorzystywać jako kartę przetargową. Równie dobrze moglibysmy dziś powiedzieć sobie, że będziemy żyli pełnią zycia i co będzie to będzie. Ale nie tędy droga moim zdaniem.

Mysle ze dochowuje sie tzw"czystosci" z milosci, a nie dla posiadania miecza.

Nie odbieralbym tego jako proby szantazu po fakcie powrotu, karty przetargowej i etc. "bo Ty masz mi cos tam", ale jako okazania co znacza fundamentalne slowa przysiegi.
Mozliwe, ze tez i u mnie jest tak jak napisalas Feversowi ze jest juz "po zawodach", jest "pozamiatane", ale tu chce poniekad wlasnym sposobem to zakonczyc i polozyc kres tej nierownej walki zony. Zeby pomimo Jej "pewnosci" wygranej i uzyskania rozwodu bez orzekania o winie, zobaczyla sama po sobie, ze jest przegrana.
Nie jest to proba zemsty, bo nie podejmuje rekawicy walki o prawde, nie wytykam jej zdrady. Odchodze jako przegrany maz... ale czy na pewno???

176 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 16:14:22)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
bags napisał/a:
mayk222 napisał/a:
Fevers napisał/a:

My to robimy dla siebie, nie po to, by kiedyś w przypadku ewentualnego powrotu wykorzystywać jako kartę przetargową. Równie dobrze moglibysmy dziś powiedzieć sobie, że będziemy żyli pełnią zycia i co będzie to będzie. Ale nie tędy droga moim zdaniem.

Mysle ze dochowuje sie tzw"czystosci" z milosci, a nie dla posiadania miecza.

Nie odbieralbym tego jako proby szantazu po fakcie powrotu, karty przetargowej i etc. "bo Ty masz mi cos tam", ale jako okazania co znacza fundamentalne slowa przysiegi.
Mozliwe, ze tez i u mnie jest tak jak napisalas Feversowi ze jest juz "po zawodach", jest "pozamiatane", ale tu chce poniekad wlasnym sposobem to zakonczyc i polozyc kres tej nierownej walki zony. Zeby pomimo Jej "pewnosci" wygranej i uzyskania rozwodu bez orzekania o winie, zobaczyla sama po sobie, ze jest przegrana.
Nie jest to proba zemsty, bo nie podejmuje rekawicy walki o prawde, nie wytykam jej zdrady. Odchodze jako przegrany maz... ale czy na pewno???

Daj jej poczucie wygranej zachowując swoją godność do końca, a postawisz przed nią lustro, w którym kiedyś sie przejrzy i odwróci od swojego odbicia twarz...

Niektórzy wierzą w karmę, inni w przeznaczenie, a ja wierzę w energię krzywd, która zawsze wraca do krzywdzącej w sposób zwielokrotniony. W taki, czy inny sposób.

177 Ostatnio edytowany przez bags (2013-03-16 16:19:01)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Fevers napisał/a:
bags napisał/a:
mayk222 napisał/a:

Mysle ze dochowuje sie tzw"czystosci" z milosci, a nie dla posiadania miecza.

Nie odbieralbym tego jako proby szantazu po fakcie powrotu, karty przetargowej i etc. "bo Ty masz mi cos tam", ale jako okazania co znacza fundamentalne slowa przysiegi.
Mozliwe, ze tez i u mnie jest tak jak napisalas Feversowi ze jest juz "po zawodach", jest "pozamiatane", ale tu chce poniekad wlasnym sposobem to zakonczyc i polozyc kres tej nierownej walki zony. Zeby pomimo Jej "pewnosci" wygranej i uzyskania rozwodu bez orzekania o winie, zobaczyla sama po sobie, ze jest przegrana.
Nie jest to proba zemsty, bo nie podejmuje rekawicy walki o prawde, nie wytykam jej zdrady. Odchodze jako przegrany maz... ale czy na pewno???

Daj jej poczucie wygranej zachowując swoją godność do końca, a postawisz przed nią lustro, w którym kiedyś sie przejrzy i odwróci od swojego odbicia twarz...

Niektórzy wierzą w karmę, inni w przeznaczenie, a ja wierzę w energię krzywd, która zawsze wraca do krzywdzącej w sposób zwielokrotniony. W taki, czy inny sposób.

Dokladnie tak Fevers chce zrobic... odejsc z twarza ale ze skopanym tylkiem big_smile
Karma to tez energia... i to co dajesz wraca do Ciebie ze zdwojona sila.

178

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Masochiści big_smile

179

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Ja tez dalem czas,przeciagnela go,wrocila jednak,odeszla przeginajac,tez dalem czas,ponownie wrocila sama z wlasnej incjatywy,odeszla- brak powodow lub mi nie znane,poczekaj roznie w zyciu bywa,czesto nastepuja niesamowite zwroty sytuacji,czytam-zalezy Ci na Niej.

180

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Masochiści big_smile

Co to to nie Catwoman, dla jasnosci sprawy polecam odsluchac sygnaturke u mnie a potem poszukac Jego utworu "Bog" i "niech sie toczy". big_smile

181

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
mayk222 napisał/a:

Ja tez dalem czas,przeciagnela go,wrocila jednak,odeszla przeginajac,tez dalem czas,ponownie wrocila sama z wlasnej incjatywy,odeszla- brak powodow lub mi nie znane,poczekaj roznie w zyciu bywa,czesto nastepuja niesamowite zwroty sytuacji,czytam-zalezy Ci na Niej.

Zależy jak diabli. Nie dlatego, choć to jeden z powodów, że mamy bardzo bogate uczuciowo i emocjonalnie życie za sobą, ale dlatego, że przy zaistnieniu odpowiednich impulsów zewnętrznych do rozpoczęcia w niej procesów dojrzewania emocjonalnego, widzę w naszej ponownej wspólnej przyszłości możliwość wzniesienia naszej relacji na poziom niemal perfekcyjny. paradoksalnie własnie przez jej obecnie pokładane nadzieje w harlequinie. Bo im większa nadzieja, tym boleśniejsza nauka. A to prawie zawsze prowadzi do refleksji i analizy popełnionych wcześniej błędów, wartości, które się odrzuciło i potencjalnych wątków przyszłości. Twoja kobieta wracała do Ciebie kilka razy. To daje mi pewien pogląd na to, że musiała Cię uważać za wartościowego partnera, tylko mogło ją przerastać niezrozumienie samej siebie i wzajemnych oczekiwań, jakie przed sobą stawialiście. Dla mnie to bardzo ciekawe zjawisko, które Was spotkało. Każdy kiedyś dojrzewa do swojej roli, tylko trzeba dostać tą szansę od losu, umieć ja zauważyć i nie zmarnować uporem, chęcią odgryzienia się i pokazaniem satysfakcji. Moim zdaniem pokora to najważniejsza istota w sytuacji powrotu. Ale pokora nie wobec partnera, a pokora wobec życia. Wyzbycie się arogancji, przyjęcie do świadomości, że zawsze można chcieć szukać czegoś, co nas rozpali na chwilę dając poczucie szczęścia, wariactwa i szalonego romansu. Ale finalnie to tylko te wartości zbudowane na prawdziwie szczerym i głębokim uczuciu miłości, zrozumieniu, współodczuwaniu i pracy nad własnymi błędami są gwarantem sukcesu w relacji między dwojgiem ludzi.

182

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers a co oznacza w przypadku Twej żony ten "harlequin"? Inny facet? Południowiec? big_smile

183

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Fevers a co oznacza w przypadku Twej żony ten "harlequin"? Inny facet? Południowiec? big_smile

NIe, nie południowiec smile Dla mnie harlequin to obojętnie jaki mężczyzna wizualnie, etnicznie. To mężczyzna, który wzbudził w mojej jeszcze żonie fascynację, zauroczenie. Bo przecież na tym polega cała ironia losu, że moja kobieta nie odeszła w pustkę, by przeżywać poczucie swojego pokrzywdzenia, a po to, by stroszyć piórka aby zdobyć kolejne "trofeum". Może wiązać z nim plany na życie ( choć to może być jeszcze zbyt wczesny etap ), na pewno chce się z nim pobawić, wyszumieć, pobujać po imprezach...krótko mówiąc - zapragnęła znowu tego uczucia, które istnieje w fazie zauroczenia. Motylki w brzuchu, dziki popęd seksualny, różowe okulary, nadzieje, pęd życia. U nas nie było rutyny jako takiej. Była stabilizacja. I to mogło ja przerosnąć. Tylko, że stabilizacja jest czymś totalnie odmiennym od rutyny. Nie wyklucza szaleństwa, energii, zywiołowości, która między nami była. Przykro mi to stwierdzić, ale przypuszczam, że w bardzo dużym stopniu kieruje się sferą finansową, czyli jak zrobić, by zrobić sobie ciepło pod dupą na resztę życia. Nie rozumie, jakie niebezpieczeństwa za takim podejściem się kryją. Będzie zabawką, zdana na łaskę kogoś, kto z racji swojej silnej strony finansowej będzie górą, będzie narzucał swoją wolę. A co najważniejsze - gdy się taki delikwent znudzi swoją "zabawką", to znajdzie młodszą i atrakcyjniejszą. Tak to widzę w przypadku mojej żony.

184

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers podejrzewam, że byliście parą "od zawsze", zatem ona się nie zdążyła wyszumieć... ?

185

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Jeśli kobieta nie docenia stabilizacji i "nudy" (czyli codziennego życia), to nie dorosła do poważnego związku... Jeśli Panowie czekacie, aż wrócą, to może wrócą, ale te kobiety tego nie będą nigdy żałowały - właśnie dlatego, ze z tamtym partnerem przeżyły to, czego im brakowało w związku. Może przyznają, że to był błąd, ale na pewno nie będą żałowały (sam usłyszałem coś takiego od znajomej), bo w innym wypadku nie zrozumiałyby pewnych rzeczy, które miały przy was. Co do ogarnięcia się i otworzenia oczu, to może ono nigdy nie nastąpić z prostej przyczyny - łatwiej jest zacząć coś nowego, niż wrócić i szczerze próbować RAZEM coś naprawić.

186

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Czyli..... nie postrzegacie swoich partnerek tak jak w tej piosence;) (kto zna angielski, ten zrozumie, aż do szpiku kości..):

"Fuck U" - Archive
There?s a look on your face I would like to knock out
See the sin in your grin and the shape of your mouth
All I want is to see you in terrible pain
Though we won?t ever meet I remember your name

Can?t believe you were once just like anyone else
Then you grew and became like the devil himself
Pray to god I can think of a nice thing to say
But I don?t think I can so fuck you anyway

You are scum, you are scum and I hope that you know
That the cracks in your smile are beginning to show
Now the world needs to see that it?s time you should go
There?s no light in your eyes and your brain is too slow

Can?t believe you were once just like anyone else
Then you grew and became like the devil himself
Pray to god I can think of a nice thing to say
But I don?t think I can, so fuck you anyway

Bet you sleep like a child with your thumb in your mouth
I could creep up beside put a gun in your mouth
Makes me sick when I hear all the shit that you say
So much crap coming out it must take you all day
There?s a space kept in hell with your name on the seat
With a spike in the chair just to make it complete
When you look at yourself do you see what I see
If you do why the fuck are you looking at me

Why the fuck why the fuck are you looking at me
(Repeat x 4)

There?s a time for us all and I think yours has been
Can you please hurry up 'cos I find you obscene
We can?t wait for the day that you?re never around
When that face isn?t here and you rot underground

Can?t believe you were once just like anyone else
Then you grew and became like the devil himself
Pray to god I can think of a nice thing to say
But I don?t think I can so fuck you anyway

187 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 17:26:17)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
xmass napisał/a:

Jeśli kobieta nie docenia stabilizacji i "nudy" (czyli codziennego życia), to nie dorosła do poważnego związku... Jeśli Panowie czekacie, aż wrócą, to może wrócą, ale te kobiety tego nie będą nigdy żałowały - właśnie dlatego, ze z tamtym partnerem przeżyły to, czego im brakowało w związku. Może przyznają, że to był błąd, ale na pewno nie będą żałowały (sam usłyszałem coś takiego od znajomej), bo w innym wypadku nie zrozumiałyby pewnych rzeczy, które miały przy was. Co do ogarnięcia się i otworzenia oczu, to może ono nigdy nie nastąpić z prostej przyczyny - łatwiej jest zacząć coś nowego, niż wrócić i szczerze próbować RAZEM coś naprawić.

Tak, to prawda. Świadomość takiej ewentualności czasem gryzie gdzieś w podświadomości, ale jest jedno "ale". Moja szanowna ma prawie 30 na karku, więc zegar biologiczny tyka. Nie wiem tylko kiedy u niej wybije dwunastą. Musiałaby założyć rodzinę z kimś niemal na szybcika, bo rok, dwa to moim zdaniem zbyt krótki czas, by mieć pewność o zgodności na całe życie. To niewystarczający okres czasu na przetestowanie siły takiej relacji. Jej słabych stron. Dlatego bardziej bym stawiał na rozpad, ale na zasadzie porzucenia tym razem mojej szanownej, co byłoby wystarczającym impulsem do wzbudzenia w niej chęci szukania właśnie tej stabilności i bezpieczeństwa przy moim boku. Nie wykluczam oczywiście czarnego scenariusza, że pójdzie dalej w swoim tango, ale w takim przypadku musiałaby mi pokazać swoją całkowitą niedojrzałość, a to mogłoby już dać mi do myślenia, czy nawet gdyby miała wrócić, to czy byłaby to kobieta dla mnie. Jest jest jeszcze bardzo istotny aspekt - dopóki one nie zaznają analogicznej krzywdy, jaką raczyły obdarować nas, to w ich główkach raczej istnieje znikoma szansa na zapoczątkowanie procesów prowadzących do dojrzałości emocjonalnej. Czy nie żałowały by? Trudno mi to wyrokować. Jeśli wracająca wykazałaby siłę wewnętrzną do pokazania, że się pomyliła odchodząc, a co najważniejsze - przekonałaby mnie, że jest świadoma, że to był błąd gówniary, to uważam, że żałowałaby swojego ruchu. W końcu kobieta po byciu zostawiona dla innej uświadamia sobie, że jej ciało ( i całokształt jako osoby ) zostało wykorzystane do zabawy, do samolubnych celów. Może czuć się jak latawica, która daje na lewo i na prawo. A to jest bardzo silny bodziec by żałować i by czuć do samej siebie wstręt, dystans. I w takim momencie powinna wrócić do swojego ex ( tego najdojrzalszego ), by mogli oboje przepracować popełnione błędy.


Catwoman, podobne uczucia towarzyszące przesłaniu piosenki mi towarzyszyły na początku, ale sa one kreowane przez nienawiść na wczesnym etapie bycia odrzuconym. Dziś nie ma we mnie do niej takiego odczucia, bo wiem, że sama nie kieruje się logiką i w bardzo dużym stopniu sama siebie nie rozumie. Jak to się mówi: "wariata nie wolno ganić, że jest wariatem. jego trzeba zrozumieć i pomóc. ". Bezzasadnie moim zdaniem jest odczuwać to, co przekazuje piosenka, bo to życzenie jej wszystkiego co najgorsze. A ona sama musi dojrzeć do zrozumienia swoich postępków, bez niczyjej pomocy. inaczej nie będzie z tego wypływała nauka i dojrzałość.

188

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers, a potrafiłbyś jej zaufać?? Dla mnie takie coś spowodowałoby wielką zadrę w zaufaniu, nabierałabym podejrzeń, coraz to nowszych, już nie mówiąc o tym, że najzwyczajniej w świecie nie szanowałabym zdrajcy. A nie mogłabym żyć z kimś, kogo nie szanuję.

Mówisz: "zegar biologiczny tyka"; a może ona właśnie uświadomiła sobie, że nie chce mieć stabilnego życia z gromadą dzieci u boku, że małżeństwo nie jest dla niej, a chce stworzyć zupełnie inną relację.

189

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Moim zdaniem kobiety szybciej zamykają takie etapy swojego życia, chodzi mi o kontekst zostawiłam Cię, więc byłam niedowartościowana pod jakimś względem, czegoś mi brakowało i po prostu "było, minęło". Wątpliwe jest moim zdaniem również powrót do byłego partnera po długim związku z kimś innym, jeśli się z byłym nie utrzymuje kontaktu (ja np. z byłą narzeczoną nie utrzymuje i nie chce utrzymywać kontaktu, bo wiem, że nic nie zrozumie). Z drugiej strony kobieta wcale nie musi czuć się wykorzystana - fizycznie przez tamtego, bo sam sex przecież traktuje jako naturalną rzecz w związku, a skoro jest z kimś innym, to uprawia go właśnie z nim...

190

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
xmass napisał/a:

Jeśli kobieta nie docenia stabilizacji i "nudy" (czyli codziennego życia), to nie dorosła do poważnego związku... Jeśli Panowie czekacie, aż wrócą, to może wrócą, ale te kobiety tego nie będą nigdy żałowały - właśnie dlatego, ze z tamtym partnerem przeżyły to, czego im brakowało w związku. Może przyznają, że to był błąd, ale na pewno nie będą żałowały (sam usłyszałem coś takiego od znajomej), bo w innym wypadku nie zrozumiałyby pewnych rzeczy, które miały przy was. Co do ogarnięcia się i otworzenia oczu, to może ono nigdy nie nastąpić z prostej przyczyny - łatwiej jest zacząć coś nowego, niż wrócić i szczerze próbować RAZEM coś naprawić.

My to wiemy... podly i perfidny egoizm, egocentryzm i narcyzm... nie w wydaniu zwiazkowym a jednoosobowym.
Kto to zna i wie o co kaman, ten na come back sobie nie pozwoli. A przynajmniej nie w takim wydaniu.
Budujesz na piasku czy na skale???
Bo w takim wydaniu jak piszesz, to tez budujesz... w powietrzu. bez wzgledu czy od nowa czy na starych podwalinach.

191 Ostatnio edytowany przez Fevers (2013-03-16 17:37:40)

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Fevers, a potrafiłbyś jej zaufać?? Dla mnie takie coś spowodowałoby wielką zadrę w zaufaniu, nabierałabym podejrzeń, coraz to nowszych, już nie mówiąc o tym, że najzwyczajniej w świecie nie szanowałabym zdrajcy. A nie mogłabym żyć z kimś, kogo nie szanuję.

Mówisz: "zegar biologiczny tyka"; a może ona właśnie uświadomiła sobie, że nie chce mieć stabilnego życia z gromadą dzieci u boku, że małżeństwo nie jest dla niej, a chce stworzyć zupełnie inną relację.

Odbudowanie zaufania to bardz trudny i czasochłonny proces, wymagający wysiłku z obu stron. Ważne, aby nie poddać się w "połowie drogi". czy potrafiłbym zaufać? Na początku może w bardzo małym stopniu, ograniczając się do spraw przyziemnych. Ale w miare postępu czasu, w miarę angażu w terapię małżeńską myślę, że tak. Do całkowitego zaufania potrzebowałbym wielu, wielu miesięcy, jeśli nie lat. Szacunek...szacunku nabrałbym widząc, że szczerze żałuje swojego "przewału" i robi wszystko, by naszą relację naprawić i ulepszyć. Szacunek się nabywa poprzez uczynki. tak samo się go traci. Ale utrata zaufania i szacunku, dla mnie nie jest stanem permanentnym. gdyby tak było, to musiałbym wyzbyć się wiary w żal, skruchę i możliwość zauważenia swoich błędów. Co do zegaru - nie, dzieci będzie chciała mieć, ale dopiero, gdy do tego dojrzeje. Albo może inaczej to ujmę - dziecko może się pojawić niedługo ( obym się mylił )ponieważ ma w głowie urojenia, stan ekscytacji i nie zauważa tego, że w każdym związku rutyna ( czy stabilizacja ) się pojawi. Wcześniej czy później. I po jakimś czasie zrozumie, że goniąc za garnuszkiem złota na końcu tęczy, zamiast złota znajdzie w nim płatki kukurydziane. Jeśli nie będzie dziecka, to jest spora szansa na "odkupienie".

Xmass, dlatego tu kładę swoją nadzieję na ołtarzu czasu, że zauroczenie nie przejdzie w związek oparty na miłości. Zauroczenie niesie zawsze ze sobą ryzyko rozpadu i to spektakularnego, jeśli nie ma w tym choć odrobiny dojrzałości, przewidywania i znajomości wartości życiowych. Jeśli jednak przejdzie w miłość, to ja będę jej życzył, by była z nim szczęśliwa. Nie zamierzam za wszelką cenę kosztem jej szczęścia szukać swojego. Jeśli natomiast kobieta zostanie porzucona po pewnym czasie, to moim zdaniem poczucie wykorzystania jest jak najbardziej prawdopodobne.

192

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Fevers a czy kiedykolwiek przyjąłeś do wiadomości, że ona po prostu uświadomiła sobie, że.... byłeś błędem? I że w tym nowym amancie znalazła miłość swego życia, a on w niej?

193

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Catwoman widzę, ze trafiłaś w dziesiątkę, ja właśnie mam takie etap myślenia, chociaż trudno mi w to uwierzyć skoro ona ma 24 lata a on 19... Niemniej wolę myśleć tak, niż żyć w ciągłej nadziei - jakoś szybciej można się pozbierać, niż czekać na coś co może nigdy nie wystąpić....

194

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
Catwoman napisał/a:

Fevers a czy kiedykolwiek przyjąłeś do wiadomości, że ona po prostu uświadomiła sobie, że.... byłeś błędem? I że w tym nowym amancie znalazła miłość swego życia, a on w niej?

Catwoman, jak można byś świadomym takiej decyzji, do której potrzeba ogromnej dojrzałości i percepcji, skoro odchodzi się jak pawian, by szukać wrażeń? jedno wyklucza drugie smile Brała ze mną ślub świadomie, po 4 latach bycia razem, więc tu mówimy stricte o uczuciu miłości, nie zauroczenia. jeśli ktoś podejmuje swój marsz przed ołtarz, a po 2 latach odchodzi, bo dobija go powtarzalność obowiązków rodzinnych, to nie ma mowy o uświadomienia sobie, że partner to był błąd życiowy. Co więcej - odeszła trochę ponad pół roku temu. Jeśli teraz ośmieliłaby się twierdzić, że czuje miłość, to bym się jej roześmiał prosto w twarz. Miłość to uczucie, które ewoluuje z przyjaźni, ze zrozumienia, z czasu spędzonego wspólnie na smutku i radości. A co ona mogła przeżyć z amantem w trakcie niewiele ponad pół roku? Chyba tylko kilkanascie dyskotek i nic poza tym. Nie, nie ma tu mowy o miłości. Co najwyżej o subiektywnym jego odczuciu w jej przekonaniu, ale takie odczucie to jedynie przejaw dziecinady emocjonalnej.

195

Odp: Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin
xmass napisał/a:

Catwoman widzę, ze trafiłaś w dziesiątkę, ja właśnie mam takie etap myślenia, chociaż trudno mi w to uwierzyć skoro ona ma 24 lata a on 19... Niemniej wolę myśleć tak, niż żyć w ciągłej nadziei - jakoś szybciej można się pozbierać, niż czekać na coś co może nigdy nie wystąpić....

I slusznie, bo ja tez to "zauroczenie" zony odbieram niejako proba szantazu na mnie, bym jeszcze bardziej sie scieral dla niej. I tu jest dla niej ten ZONK, bo zamiast walki przyjalem postawe neutralnego obserwatora. Potrzebuje sie "wyszalec" - ok, ale mistrzostwa motylkomanii tez krotko trwaja.

Posty [ 131 do 195 z 510 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Powrót ex-partnerki, która uwierzyła, że życie jest jak harlequin

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024