Dobry wieczór,
Chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkie piszące tu OSOBY.
Miło, że netkafejka prężnie działa, choć raczej dziś kręci się w innych zakątkach wirtualnych.
Nie śledziłam przez ostanie kilka miesięcy Waszych wpisów i nie ma szans na nadrobienie tejże lektury.
Jesień sprzyja refleksji nad przemijaniem, składam wyrazy współczucia wszystkim, którzy stracili bliskie sercu osoby i tęsknią.
Szczególnie jest to dotkliwe, jeśli relacja była pełna ciepła... 
Moja skromna osoba i efemeryczny pobyt niewiele wnosi w życie tej netkafejki, jednak pozwolę sobie zostawić wirtualny ślad po sobie dziś krótką aktualizacją mojego życia. Opatrzność Boża nade mną czuwa - uwolniłam się z toksycznego układu w pracy z Bożą pomocą, bo takie "zbiegi okoliczności" to tylko Góra może zaplanować. Diabeł, który ubiera się u Prady, musiał mnie wypuścić ze swych szponów. A ja oddycham pełną piersią i znów cieszę się życiem. Nawet zrzuciłam zbędne kilogramy, które stanowiły "warstwę ochronną" przez ostatnie lata - Kamoa i Tajemnicza będą wiedziały o czym piszę.
Na nowym-starym stanowisku robię rzeczy, które mają SENS.
Wyobraźcie sobie sytuację, że moja serdeczna przyjaciółka stała się OBIEKTEM OSZUSTWA ROMANTYCZNEGO - na szczęście nie doszło do przelewu pieniędzy z jej konta na konto przystojnego zakochanego w niej żołnierza amerykańskiego, który nie miał za co się wykupić z niewoli, żeby do niej przylecieć do Polski i zamieszkać z nią. Nie doszło, bo na koncie (na szczęście) ma debet. Niby dorosła, poukładana kobieta, a dała się ponieść emocjom jak nastolatka jakaś. To dłuższa historia, nie wiem, czy nadaje się na publiczne forum. Jak przyjaciółka się zgodzi, to napiszę Wam więcej ku przestrodze. Ona wie o mojej "działalności" na tym forum. Ja na razie nad nią "pracuję", bo babeczka jest w rozsypce emocjonalnej. Facet poruszył w niej struny, o których istnieniu zapomniała ewidentnie.
U mnie w kwestiach uczuć i sprawach zwuązkowych jest constans. W przyszłym tygodniu od poniedziałku do piątku mam urlop - taki bonus wynikający ze zmiany stanowiska.
Nie mam wielkich planów, zostanę w domu, poczytam, połażę po lesie, może skrobnę parę komentarzy online tu i tam.
Wyobraźcie sobie, że wpadłam na swojego dawnego Przyjaciela w Warszawie. Mówię Wam, co to było za spotkanie w centrum stolicy! Szok i niedowierzanie! On TROCHĘ SIĘ ZMIENIŁ, jak podobno NIC (chyba, że chciał być grzeczny, to mi tak powiedział
). Dał mi wiek max. 35 lat. Historia jest o tyle niesamowita, że spotykaliśmy się przez ten czas na innych platformach w internecie - tak nam wyszło podczas rozmowy, nie wiedząc, że piszemy tak naprawdę ze sobą. Zorientowaliśmy się, jak zaczęliśmy rozmawiać o konkretnych kanałach i profilach. Buzie nam się nie zamykały! Oboje mamy niedosyt rozmowy, więc zaprosiłam go do siebie do domu na pizzę, którą on ma osobiście dostarczyć. Ja zapewniam Pepsi i Colę oraz "coś słodkiego". Robimy sobie maraton filmowo-muzyczny jak za dawnych lat. W DRESACH. To nie TEGO TYPU relacja, żebym w koronkach jakichś go w drzwiach witała, od razu uprzedzam podejrzenia i komentarze. Ustaliliśmy, że możemy tak siedzieć maksymalnie do czwartej nad ranem, potem trzeba choć ze dwie godziny się przespać, bo on jedzie do pracy na 9:00. To taki kumpel, z którym miałam w czasach młodości super relację, on wysyłał SMS o treści: "Jesteś?", ja odpisywałam "Jestem" i już wiedziałam, że za kilka minut będzie u mnie w domu, żeby pogadać o życiu. Eh, nastolatki.
Zobaczymy jak będzie nam się gadało tym razem.
Wszystkim z osobna życzę dobrej nocy bez wyliczanki.
PS Tajemnicza, Ty nadal grywasz amatorsko na scenie?