Cześć Dziewczyny,
Tajemnicza, napisałaś prawdę. Żaden pan nie będzie w związku z kobietą, w którym ona mu nie da seksu. Ten temat zajmuje większość męskiego myślenia. Tak są najwyraźniej skonstruowani. Członek jest ich najważniejszym organem i tak pozostaje do końca ich dni (ja tylko mogę współczuć prostoty męskiej konstrukcji). Wybaczcie bezpośredniość, takie mam życiowe obserwacje.
luc, w kafejce jest niepisana reguła, żeby nie dotykać wątków religijnych i politycznych, bo to porusza czasem niepotrzebnie emocje. Jednak ja akurat ciekawa jestem Twojej opinii na temat sytuacji geopolitycznej. Osobiście jestem pewna, że cokolwiek się wydarzy, w konsekwencji życie będzie coraz droższe dla zwykłego człowieka.
Bachasiu, nie jestem w stanie w żaden sposób się do Ciebie zrazić, a już na pewno nie przez to, że byłaś pacjentką w szpitalu psychiatrycznym. Niestety, w dalszym ciągu w społeczeństwie wstydzimy się przyznać do chorób psychicznych. Ja zachorowałam na depresję z powodu wieloletniego, silnego stresu i traumatycznych doświadczeń. Zgłosiłam się do lekarza psychiatry po pomoc, kiedy nie mogłam już więcej udźwignąć, bo tylko taki lekarz może przepisać odpowiednie leki. Mnie to postawiło na nogi i dziękuję Bogu, że medycyna jest już w stanie przywrócić człowieka do normalnego funkcjonowania. Asterko, "Lot nad kukułczym gniazdem" to klasyka, myślę, że przesłanie, jakie ze sobą niesie, można przełożyć nie tylko na pacjentów szpitala. Każdego, kto myśli samodzielnie, inaczej od przyjętej linii, system uznaje za wariata - takiej jednostce przykleja się łatkę i stara się odizolować od reszty społeczeństwa. Bo jest to komuś nie na rękę. Świetna książka i świetny film.
Kamoa, to ja zapodałam temat szeptuch. Nie byłam u takowej, tylko na wykładzie z antropologiem na ten temat. Prawdziwą szeptuchę trzeba umieć znaleźć i to wcale nie jest proste. Mam koleżankę, która z tego co pamiętam, była u szeptuchy na Podlasiu kiedy jej mąż dostał diagnozę ciężkiej choroby.
Ja wczoraj właśnie byłam na Podlasiu. Zwiedzałam Muzeum Ikon w Supraślu, zjadłam cudowny tradycyjny podlaski obiad (mistrzostwo kuchni, naprawdę), a potem uczestniczyłam w wykładzie. Babeczka, która prowadziła wykład zrobiła to wspaniale, sama wychowywała się w puszczy, na Podlasiu jest "tutejsza". Ja mam niedosyt tych klimatów i pojadę do Supraśla jeszcze raz, tym razem poszerzę horyzonty zwiedzając monaster, potem koniecznie Białowieża - ode mnie dobrze się jedzie w tamtym kierunku.
Zobaczcie jak się temat wokół tego regionu zakręcił. Obejrzę na pewno film o Simonie Kossak, zdaje się, że Niki polecała jeszcze książkę.
Ale to w wolnej chwili, na razie mam pracowitą niedzielę, choć to dzień wolny od pracy.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie! 