Dzień dobry wszystkim!
Trochę wciągnęłam się w wydarzenia ostatnich dni. Trochę niedowierzam.. Nie chcę przemycać ciężkich tematów tutaj, ale powiem Wam, że czytałam komentarze Amerykanów i oni są w szoku co Trump wyprawia. Kiedyś dyskutowałyście o jego makijażu. Podobno cierpi on na trądzik różowaty i czymś próbują to zakryć. Dlaczego nie można użyć czegoś normalniejszego nie wiem..
Dziś tato przyniósł 12 pączków z 3 miejsc. Przyszła na kawę ciocia i doniosła kolejne 3. Dostanie je do domu, bo my nie jesteśmy w stanie tyle zjeść. Zaliczyłam jednego ze śmietaną. Kiedyś uwielbiałam. Po południu zaliczę może jeszcze jednego i na tym koniec szaleństwa.
Włosów nie farbuję. Mam ciemne, siwych trochę. Wyrywam pęsetą. Brwi jeszcze ciemne, reguluje też sama pęsetą. Ktoś niedawno pytał mnie w poczekalni u lekarza czy farbuję włosy, bo to nie możliwe, żeby to był mój kolor Więc chyba jest dobrze
Planuję wreszcie wizytę u fryzjera.
W styczniu byłam na działce. Rozchodnik już wybijał z ziemi. To chyba nie do końca normalne... Za mało jest opadów, niestety znowu rolnicy narzekają na suszę.
U mnie ostatnio mglisto i niewyraźnie. Takiej pogody nie cierpię, ale co zrobić.
Dziewczyny, zazdroszczę Wam upraw pomidorków. Planowałam zakup dużych donic do własnej uprawy, ale przez koty sąsiadów zrezygnowałam. Donice posłużyłyby jako kuwety wiec niestety... Zresztą ostatnia wizyta na działce jak i poprzednie to koszmar. Wszędzie przekopane przez koty i kopczyki z kupami. Mnóstwo tego! Obsikana elewacja. Teraz po remoncie to się chyba całkowicie wkurzę. No i co mam z tym zrobić?
Tutaj niedawno była historyjka o domku w górach. Podobnie jest z tym naszym w lesie. Miała być izolacja od ludzi, spacery po lesie ze względu na moją chorobę, a tam ciągle jakieś niespodzianki i stres. Ehhh życie..
Któraś koleżanka pisała o skutkach ubocznych leków. Ja mam chyba najdziwniejszy, bo moje proste włosy nagle stały się falowane. Kiedyś się przetłuszczały, dziś są suche więc muszę używać innych produktów.
Jeśli trafię na tę omawianą czekoladę dubajską to kupię. Natomiast bardziej mnie interesuje holenderska, którą widziałam w rossmannie. Próbowałam już wielu czekolad z rożnych krajów, holenderskiej jeszcze nie. Najgorzej wypadła rumuńska.
Czeskie czekolady już znam, więc się nie nastawiam na jakieś niespodzianki, ale może znajdę jakieś oryginalne smaki. Byłam na kolonii w Czechosłowacji w latach 80tych i pamiętam smak jednego batona, który nadal jest w sprzedaży. Kokosowo-rumowy w czekoladzie. I cieszę się, że spróbuję wkrótce.
A czy lubicie smak lukrecji?
Przepraszam, że nie odniosę się do każdej z osobna, ale tak jak już pisałam wcześniej, jestem tu rzadko więc taka forma jest mam nadzieję usprawiedliwiona.
Pozdrawiam serdecznie każdą z osobna. Życzę w miarę możliwości słodkiego dnia.
