Dzień dobry 
Podzielę się moim doświadczeniem z uprawą pomidorów. Wysiewam je do jednej, większej donicy, może nie na bardzo gęsto, ale bardziej gęsto niż rzadko. Któregoś roku kot domowy zainteresował się ową ziemią w doniczce, w porę przegoniony tylko łapką sobie pogrzebał. Myślałam, że już nic z tego nie będzie, wyrównałam ziemię, dosypałam i wysiałam kolejną partię. Jak oba ruszyły to wyglądały niczym rzeżucha
.Nic im nie było. Jedne rosły szybciej, drugie mniej. Więc każde większe i dorodniejsze przesadzałam do innych aby robić miejsce tym co zostały. Ja nie wybieram najsilniejszych a reszta aut, mnie zawsze szkoda. Przesadzam bardzo delikatnie, kiedy roślinka ma dwa listki. Więc 2 lata temu mięliśmy ze 150 krzaczków pomidorów. Sporo rozdałam
. Dowiedziałam się od pewnego starszego pana, widząc jak piękne ma krzaczki pomidorów pod gołym niebem (na początku września) i żadna zaraza ich nie łapie, że trzeba (jak się ma) łodygi z liśćmi pokrzywy, bez korzenia zwinąć w kulkę, albo w gęsty jakby wianek i dać na spód, na to trochę ziemi i sadzonkę pomidora. Ta pokrzywa chroni roślinę. Od 2 lat to stosujemy i nie mamy zarazy, ani nie chorują nam pomidory rosnące bez osłony.
Tajemnicza
Ja jestem ,,wakacyjny człowiek ze wsi". Fajnie tak latem biegać po polach i łąkach, wróżyć się po drzewach i moczyć nogi w brudnym stawie. Ale kto tam myślał o tej brudnej wodzie? Praca w polu też była ale to było jakieś takie normalne i wiadomo, że jak się było ,,gościem" to przymykało się oko na wiele. Chociaż dość dobrze mi to szło, bo to czasy, że jak nie szło, to dorosły poprawiał i tyle. Może tam narodziła się moja miłość do przyrody?
Markadia
Coś wczoraj było na rzeczy z tą pogodą, bo też dostałam kopa do działania, jak nigdy
.
Helenka, Caffissimo
Ja jestem przede wszystkim terapeutą (pedagogiem specjalnym) do wszystkich uczniów, ale mam też wykształcenie do pracy jako nauczyciel-wychowawca w przedszkolach i klasach 1-3. Od 4 klasy wchodzą przedmiotowcy i oni muszą mieć już skończony konkretny przedmiot/y. Nauczyciele 1-3 uczą wszystkiego: j. polskiego, przyrody, geografii, matematyki, biologi, informatyki i co tam jeszcze wstawią do programu. Przede wszystkim rodzice powinni mieć szkolenia takie jak nauczyciel, bo oni mogą najwięcej. Problemy dzieci czy młodzieży najczęściej wynikają z problemów w domu, z relacjami rodzinnymi. W wielu przypadkach uczeń nam się zwierza i co my możemy zrobić, jak rodzic nie chce nas wysłuchać? Nie widzi problemu? Szkolenia powinny otwierać oczy rodzicom na wiele spraw, a nie nam nauczycielom. My możemy to zastosować do własnych dzieci, z cudzymi rzadko wychodzi. Najczęściej możemy tylko budować prawidłową relację dziecko-dorosły, czy być przykładem, że może być inaczej w tej relacji. Przykre jest, że z każdym rokiem jest coraz więcej zakładanych niebieskich kart. Ale ja wiem co jest potem i to też rzadko przynosi oczekiwaną pomoc. Skoro rodzice często są ,,na nie", to szkolenia powinny być bezpośrednio dla uczniów, aby mogli się z nich dowiedzieć tego co im może się przydać, bezpośrednio w cel. Nauczyciel nie ma różdżki wróżki, którą pomacha i poprawi sytuację w głowie ucznia, w domu ucznia itd.
------------------------
Bulinka
Ja też uprawiam pomidory w większych donicach na tarasie/balkonie. Wtedy trzeba pamiętać o podlewaniu i zasilaniu nawozem do pomidorów , albo wodą ze skórką banana.
Ba-cha
Niedzielny rosołek to chyba najmocniej się kojarzy 
bulinka_1969 napisał/a:Dla nas te wspomnienia są piękne,ale powiedz to naszej młodzieży,to Cię wyśmieją. Takie życie, że wszystko się zmienia.
Oni będą mięli swoje ,,piękne wspomnienia" a kolejne pokolenia będą się z tego śmiać. Świat pędzi jak oszalały z tymi wynalazkami i pseudo ,,wyręczycielami" dla ludzi.
-------------------
Być może zmrożę krew w Waszych żyłach, ale się nie farbuję. Jestem siwa, chociaż od spodu mam swoje, dziwne włosy, jakieś mysie (syn zabrał mi kolor włosów jak się urodził). Nie wiem czy to za sprawą covida czy czegoś tam innego, ale potwornie zaczęły wypadać mi włosy. Próby wzmocnienia na niewiele się zdawały. Od 2 lat nie farbuję, mam naturalne. W pracy wstrzeliłam się w modę na platynę i coś tam
. Chodzę do fryzjera tylko przycinać/ formować fryzurę. Włosy się wzmacniają, przestały wypadać, ja nie mam stresu, że odrosty, że coś tam... Czuję się wolna
. Buzię mam jeszcze bez zmarszczek, więc siwe włosy nawet mi tak bardzo nie przeszkadzają. Jedne koleżanki poszły w moje ślady, inne powiedziały, że jest fajnie, ja mam kręcone włosy, a z dwie, że ,,mnie to postarza". Najważniejsze, że ja się z nimi dobrze czuję. A i uczniowie całkiem spoko zareagowali. Być może wpisuję się w jakąś gierkową postać
Ale ja jestem ,,inna" , od lat potrafię dla rozładowania napięcia przy pierwszych spotkaniach na zajęciach grupowych, założyć dwie skrajnie różne skarpetki i prezentować je na przeróżne sposoby, więc ... ja jestem ta ,,szalona" 
-----------------
Życzę dobrej niedzieli i jak zawsze dużo zdrowia 
Nie napisałam do wszystkich ale czytam Was wszystkie.