Astar jasne że to jest sukces że waga nie idzie do góry. Najgorsze jest jak dojdziemy do naszej wymarzonej wagi, zaczynam napday na lodówke. Ktoś mi kiedyś powiedział że najtrudniej jest nie zrzucenie kilogramów ale utrzymanie wagi. Nie wiem sama jak to jest ale może sie przekoanm na własnej skórze.
Ja staram sie przestagać czegoś na wzór diety. Dziś jestem na jogurtach naturalnych, jutro planują dołaczyć owoce. Boje sie soboty a doklandie to wiem że bedzie strasznie bo jadę z pracy na wycieczkę integracyjną . I nie chodzi o jedznie ale o picie:) Czemu alkohol musi mieć puste kalorie. Nie pije żadnych gazowanych cudów ale alkohol jak najbardziej.... i nie to żebyście sobie pomyśały ze jestem alkoholikiem:)
A tak już na koniec to czytałam fajny artykuł o bogini USA i jej ciągłej walce z waga ( Oprha) i bardzo spodoabł mi sie fragment:
"Kluczem do zrozumienia, dlaczego się objadamy, są problemy emocjonalne. 'Im więcej masz kompleksów, im bardziej nienawidzisz siebie, im mocniej coś ukrywasz, tym trudniej ci schudnąć. Zanim zaczniesz chudnąć, najpierw musisz uporządkować siebie' - przekonuje Green
I co u was ??
Ps. Nie zaczęłam tych brzuszków z wami bo kolega powiedział że nie dojdę do trzeciego dnia bo jest tak cięzko a brat powiedział że to jest na mięsnie a żeby je mieć to muszę stopić dużo tłuszczu...
Buziaki