Vian, myślisz , że mnie przekonasz?
Nie, wyleczyłam się z donkiszoterii jakieś 15 lat temu.
Znam sporo dzieci DDA, DDD, ludzi po na prawdę traumatycznych przeżyciach.I kochają życie.
Ja też, np. moja osobista przyjaciółka - mama ją urodziła, bo była ciekawa, jak to jest mieć dziecko, ale w pewnym momencie stwierdziła, że nie tak fajnie i nie daje rady, więc podrzuciła do swojej matki, kobiety sfrustrowanej i zgorzkniałej, która prała małą przy każdej okazji. Małą wychowywało blokowe podwórko więc dość szybko padła ofiarą pedofila. Wszystko zaowocowało różnymi problemami z anoreksją na czele przez którą znalazła się w szpitalu psychiatrycznym w wieku lat -nastu, w którym przeszła małe, osobiste piekło. Ale teraz ma lat 20-parę, przeszła z sukcesem w końcu terapie, ma partnera i cieszy się życiem. Mimo to jakbyś dała jej opcje - albo przechodzić przez to wszystko, albo w ogóle się nie urodzić, to ja bym nie była taka pewna, że by chciała się rodzić.
Żadne pseudobiologiczne brednie o zlepku komórek i braku mózgu do mnie nie przemawiają.
To nie są żadne "pseudobiologiczne bzdury", tylko fakty. Nie podobają Ci się, to masz pecha.
Płód jest kims kto ma szanse w przyszłości stać się pełnoprawną, fizycznie istniejącą istota ludzką.
Wrakiem człowieka też ma szanse się stać. O tym jakby już nikt nie wspomina, bo co? Mniej ładna opcja? Ale nie mniej prawdopodobna.