Jak byc dobra żona? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak byc dobra żona?

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 169 z 169 ]

131

Odp: Jak byc dobra żona?
Bert44 napisał/a:
Solaris napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A mi zona piwo podaje. Fajne to jest.

Oczywiście ja tez potrafię cos jej podac

Oby nie wiadro i mopa big_smile

No co Ty bez przesady. Tego nie podaje sama bierze. Moim zadaniem jest podnieść nogi jak przejeżdża mopem smile

Like! lol

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png

133

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png

Jejku moja corka go tez lubiła. To słodki jest pokemon. Żeby takie prawdziwe było to bym od razu adoptowała

134

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Solaris napisał/a:

Oby nie wiadro i mopa big_smile

No co Ty bez przesady. Tego nie podaje sama bierze. Moim zadaniem jest podnieść nogi jak przejeżdża mopem smile

Ale zadanie  big_smile

Po ślubie nogi podnoszą a przed... big_smile


https://tse2.mm.bing.net/th/id/OIP.FyBlyOGZYILUIMruZNo_agHaHf?cb=12&pid=ImgDet&w=190&h=191&c=7&dpr=1,4&o=7&rm=3

135

Odp: Jak byc dobra żona?
Solaris napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:

No co Ty bez przesady. Tego nie podaje sama bierze. Moim zadaniem jest podnieść nogi jak przejeżdża mopem smile

Ale zadanie  big_smile

Po ślubie nogi podnoszą a przed... big_smile


https://tse2.mm.bing.net/th/id/OIP.FyBlyOGZYILUIMruZNo_agHaHf?cb=12&pid=ImgDet&w=190&h=191&c=7&dpr=1,4&o=7&rm=3

A żebyś wiedziała że to jest prawda. Mój ex ojciec corki jak już miał po mnie jakąś dziewczynę to sam mi mówił "ze całe mieszkanie pucowal na błysk,żeby jego nowa dziewczyna myślała jaki on czysty o porządek dba" . A jak był że mną to nawet papierków nie wyrzucał do kosza po sobie  big_smile big_smile

136

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:

A żebyś wiedziała że to jest prawda. Mój ex ojciec corki jak już miał po mnie jakąś dziewczynę to sam mi mówił "ze całe mieszkanie pucowal na błysk,żeby jego nowa dziewczyna myślała jaki on czysty o porządek dba" . A jak był że mną to nawet papierków nie wyrzucał do kosza po sobie  big_smile big_smile

Na początku zawsze jest wersja demo na zachętę big_smile

137 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (Wczoraj 20:39:52)

Odp: Jak byc dobra żona?

Mrs.Happiness,

Oczywiscie, ze ani kobieta ani mezczyzna nie musza byc tacy jak opisalem.
Ja z zona tez nie od poczatku tacy bylismy. Ja bylem naiwnym liberalem i uwazalem, ze rownosc jest najwazniejsza.
Dalo sie tak zyc, trwac ze soba i uwazac, ze jest dobrze.

Ale z obecnej perspektywy roznica w odczuciu miedzy tamta codziennoscia a obecna jest mniej wiecej jak miedzy praca jako ksiegowy a pilkarz.
Da sie przezyc na oba sposoby.
Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma.
Ale nigdy waniliowe, partnerskie zycie nie bedzie tak ekscytujace jak power exchange gdzie niezaleznie od tego czy jestesmy tymi, ktorzy maja pelna kontrole czy oddajemy ja w pelni drugiej osobie to poczucie pelnego zaufania i wdziecznosci za nie wypelnia cala psychologiczna przestrzen.

Zycie partnerskie jest tez mniej zobowiazujace - jestesmy ze soba dlatego, ze tak zdecydowalismy, jutro mozemy zdecydowac inaczej bo oboje mamy pelne prawo wyboru.
To zabiera motywacje do inwestowania w siebie nawzajem a priorytetyzuje inwestycje w siebie - co jest przeciwne milosci.
Duzo ogolnie z tym problemow - zyc sie da ale co to za zycie?
Naprawde dobre zycie zaczyna sie gdy czlowiek czuje calym cialem, ze gdyby jutro mial umrzec to nie byloby problemu bo jego zycie bylo ekscytujace i wartosciowe jednoczesnie a nie tylko analizowal wartosc swoich wyborow intelektualnie.

138

Odp: Jak byc dobra żona?
Solaris napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:

No co Ty bez przesady. Tego nie podaje sama bierze. Moim zadaniem jest podnieść nogi jak przejeżdża mopem smile

Ale zadanie  big_smile

Po ślubie nogi podnoszą a przed... big_smile


https://tse2.mm.bing.net/th/id/OIP.FyBlyOGZYILUIMruZNo_agHaHf?cb=12&pid=ImgDet&w=190&h=191&c=7&dpr=1,4&o=7&rm=3


Ba. W okresie różowych okularów nawet raz dziennie zęby myjemy

139

Odp: Jak byc dobra żona?
Bert44 napisał/a:
Solaris napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Ale zadanie  big_smile

Po ślubie nogi podnoszą a przed... big_smile


https://tse2.mm.bing.net/th/id/OIP.FyBlyOGZYILUIMruZNo_agHaHf?cb=12&pid=ImgDet&w=190&h=191&c=7&dpr=1,4&o=7&rm=3


Ba. W okresie różowych okularów nawet raz dziennie zęby myjemy

A potem? Raz na miesiąc ? big_smile

140

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Solaris napisał/a:

Po ślubie nogi podnoszą a przed... big_smile


https://tse2.mm.bing.net/th/id/OIP.FyBlyOGZYILUIMruZNo_agHaHf?cb=12&pid=ImgDet&w=190&h=191&c=7&dpr=1,4&o=7&rm=3


Ba. W okresie różowych okularów nawet raz dziennie zęby myjemy

A potem? Raz na miesiąc ? big_smile

Potem to jak do stomatologa idziemy

141

Odp: Jak byc dobra żona?
Bert44 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Ba. W okresie różowych okularów nawet raz dziennie zęby myjemy

A potem? Raz na miesiąc ? big_smile

Potem to jak do stomatologa idziemy

No to jeszcze lepiej  , a kąpiel to pewnie raz do roku na święta  big_smile

142

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

A potem? Raz na miesiąc ? big_smile

Potem to jak do stomatologa idziemy

No to jeszcze lepiej  , a kąpiel to pewnie raz do roku na święta  big_smile

Jak do internisty idziemy. Albo wenerologa

143

Odp: Jak byc dobra żona?
Bert44 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Potem to jak do stomatologa idziemy

No to jeszcze lepiej  , a kąpiel to pewnie raz do roku na święta  big_smile

Jak do internisty idziemy. Albo wenerologa

big_smile

144 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (Wczoraj 21:18:52)

Odp: Jak byc dobra żona?
JohnyBravo777 napisał/a:

Mrs.Happiness,

Oczywiscie, ze ani kobieta ani mezczyzna nie musza byc tacy jak opisalem.
Ja z zona tez nie od poczatku tacy bylismy. Ja bylem naiwnym liberalem i uwazalem, ze rownosc jest najwazniejsza.
Dalo sie tak zyc, trwac ze soba i uwazac, ze jest dobrze.

Równość można rozumieć na wiele sposobów, więc może zaznaczę, że nie mam na myśli tego, że każdy wkłada dokładnie tyle samo konkretnego zasobu, bo proporcje mogą być zmienne. Kwestia dogadania się. Najważniejsze to by wzajemnie o siebie dbać i ułatwiać sobie życie, zamiast je komplikować. 
Przykładowo mężczyzna w związku więcej pracuje i przynosi więcej kasy, ale też ma mniej wolnego czasu, więc kobieta, skoro korzysta na jego pracowitości, w zamian stara się go odciążać w różnych domowych obowiązkach, by również miał przestrzeń na odpoczynek.
Następuje wymiana.
On zyskuje i ona również.
A jednocześnie nikt nie czuje się lepszy, ani ważniejszy, bo oboje pracują na wspólny komfort, choć w inny sposób.

JohnyBravo777 napisał/a:

Ale z obecnej perspektywy roznica w odczuciu miedzy tamta codziennoscia a obecna jest mniej wiecej jak miedzy praca jako ksiegowy a pilkarz.

W obu można się spełniać. Kwestia charakteru i indywidualnych potrzeb.

JohnyBravo777 napisał/a:

Zycie partnerskie jest tez mniej zobowiazujace - jestesmy ze soba dlatego, ze tak zdecydowalismy, jutro mozemy zdecydowac inaczej bo oboje mamy pelne prawo wyboru.
To zabiera motywacje do inwestowania w siebie nawzajem a priorytetyzuje inwestycje w siebie - co jest przeciwne milosci.

Zdecydowanie wolę, by każdy kolejny dzień mojego związku był w pełni świadomą decyzją partnera, niż żeby czuł się w jakikolwiek sposób przymuszony czy zobligowany do tego, by przy mnie trwać. Po tylu latach jest dla mnie jak członek rodziny i przyjaciel, nie tylko partner. Nawet gdybym wiedziała, że finalnie związek nie przetrwa, nadal bym o niego dbała i szczerze wierzę, że on o mnie również.
Jak się kogoś naprawdę kocha, to jego potrzeby są dla nas ważne cały czas.
Nie tylko wtedy, gdy nam się opłaca.

JohnyBravo777 napisał/a:

Duzo ogolnie z tym problemow - zyc sie da ale co to za zycie?

Za bardzo demonizujesz, być może po to, aby utwierdzić się w przekonaniu, że obecny styl życia jest lepszy od poprzedniego.
Co może być prawdą w tym konkretnym przypadku.
Ale nie musi sprawdzać się każdemu. To, co dla nas jest wadą, dla kogoś innego może być zaletą.

145

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Mrs.Happiness,

Oczywiscie, ze ani kobieta ani mezczyzna nie musza byc tacy jak opisalem.
Ja z zona tez nie od poczatku tacy bylismy. Ja bylem naiwnym liberalem i uwazalem, ze rownosc jest najwazniejsza.
Dalo sie tak zyc, trwac ze soba i uwazac, ze jest dobrze.

Równość można rozumieć na wiele sposobów, więc może zaznaczę, że nie mam na myśli tego, że każdy wkłada dokładnie tyle samo konkretnego zasobu, bo proporcje mogą być zmienne. Kwestia dogadania się. Najważniejsze to by wzajemnie o siebie dbać i ułatwiać sobie życie, zamiast je komplikować. 
Przykładowo mężczyzna w związku więcej pracuje i przynosi więcej kasy, ale też ma mniej wolnego czasu, więc kobieta, skoro korzysta na jego pracowitości, w zamian stara się go odciążać w różnych domowych obowiązkach, by również miał przestrzeń na odpoczynek.
Następuje wymiana.
On zyskuje i ona również.
A jednocześnie nikt nie czuje się lepszy, ani ważniejszy, bo oboje pracują na wspólny komfort, choć w inny sposób.

JohnyBravo777 napisał/a:

Ale z obecnej perspektywy roznica w odczuciu miedzy tamta codziennoscia a obecna jest mniej wiecej jak miedzy praca jako ksiegowy a pilkarz.

W obu można się spełniać. Kwestia charakteru i indywidualnych potrzeb.

JohnyBravo777 napisał/a:

Zycie partnerskie jest tez mniej zobowiazujace - jestesmy ze soba dlatego, ze tak zdecydowalismy, jutro mozemy zdecydowac inaczej bo oboje mamy pelne prawo wyboru.
To zabiera motywacje do inwestowania w siebie nawzajem a priorytetyzuje inwestycje w siebie - co jest przeciwne milosci.

Zdecydowanie wolę, by każdy kolejny dzień mojego związku był w pełni świadomą decyzją partnera, niż żeby czuł się w jakikolwiek sposób przymuszony czy zobligowany do tego, by przy mnie trwać. Po tylu latach jest dla mnie jak członek rodziny i przyjaciel, nie tylko partner. Nawet gdybym wiedziała, że finalnie związek nie przetrwa, nadal bym o niego dbała i szczerze wierzę, że on o mnie również.
Jak się kogoś naprawdę kocha, to jego potrzeby są dla nas ważne cały czas.
Nie tylko wtedy, gdy nam się opłaca.

JohnyBravo777 napisał/a:

Duzo ogolnie z tym problemow - zyc sie da ale co to za zycie?

Za bardzo demonizujesz, być może po to, aby utwierdzić się w przekonaniu, że obecny styl życia jest lepszy od poprzedniego.
Co może być prawdą w tym konkretnym przypadku.
Ale nie musi sprawdzać się każdemu. To, co dla nas jest wadą, dla kogoś innego może być zaletą.

Ja znam akurat różne style małżeństwa. Znam w UK nawet takie,gdzie kobiety prowadza wlasna działalność, a  ich mezowie zajmuja się dziećmi. I też im to pasuje,bo wielu po dziś dzień jest malzenstwem.  Ale zdecydowana większość to małżeństwa gdzie oboje pracują. Rzadko,kiedy tutaj kobieta jest na utrzymaniu męża.

146 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (Wczoraj 22:11:42)

Odp: Jak byc dobra żona?
JohnyBravo777 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Sytuacja twojej zony jest naturalna dla osob, ktorych sytuacja zyciowa sie zmienia bez idacej za tym zmiany swojej filozofii zyciowej.
A zmiana filozofii (w tym tego co wartosciuje) nie nastapi jesli zmiana sytuacji zyciowej jest tylko faza przejsciowa a nie czyms na cale zycie.

Rola matki w którą weszła żona Berta, to chyba jest na całe życie. I z tego co pisał to jako rodzice są bardzo fajni i wydolni. Nie rozumiem demonizowała płytkości przeżywania macierzyństwa, a jednoczesnej krytyki heroizmu matki polki. Nie heroiczne rodzicielstwo właśnie tak wygląda.

No ten dysonans jest zrodlem informacji, ktorych nie ma na powierzchni.
Czy gdyby jego zona weszla w tozsamosc matki, dla ktorej dziecko jest zrodlem zyciowego spelnienia to usychalaby zajmujac sie nim i nie mogla doczekac powrotu do pracy?
Ten dysonans nie weszla w role matki, ale sugeruje, ze za nowa rola nie pojawila sie zmiana tozsamosci.

Rola ktora pelnimy a nasza tozsamosc, z ktora sie identyfikujemy to dwa rozne koncepty.
W role mozna wejsc bez zmiany naszej filozofii zyciowej i przewartosciowania.
Ale nie bedzie to tak satysfakcjonujace jak gdy za zmiana roli idzie rowniez zmiana wlasnej tozsamosci.

Ale dlaczego ma w taką tożsamość wchodzić? Macierzyństwo to spektrum. Można nienawidzić śmierdzących pieluch i pobudek w nocy, ale być świetnym i obecnym rodzicem dla dziecka od okresu żłobkowo-przedszkolnego. Właściwie nie znam rodziców którzy by z sentymentem wspominali pierwsze dwa lata z dzieckiem.
IMO lepiej nie zaliczyć burnoutu na starcie macierzyństwa i nie udawać że smród kupy to fiołki. Można być fantastyczną matką, wspominając źle pewne okresy.
Wejście w tożsamość osoby absolutnie i całkowicie oddanej matki dla maluszka może prowadzić do nadopiekuńczości. Daje to poczucie władzy, spełnienia, potem trudno je zostawić. Jest takie zjawisko matek które są dobre z maluszkiem, a potem trauma kiedy dziecko idzie do szkoły bo więź zaczyna słabnąć i niknie poczucie kontroli, zależności. Pojawia się pokusa, żeby tej zależności nigdy nie przerywać i infantylizować dziecko. Z tego co widzę najsensowniejsze mamy to są te pracujące bo w pracy przecież nie chodzi tylko o kase, ale o rozwój umiejętności również miękkich.

W takim modelu klasycznym, kobiety muszą bardzo szybko zmieniać tożsamości, nie dostając przy tym feedbacku z realnego świata.  Myślę, że kobiety też chcą mieć większa skale wyboru niż kucharka, opiekunka niemowlaka, opiekunka dziecka, opiekunka nastolatka, sprzątaczka.
W tym modelu mężczyzna też jest pokrzywdzony, bo może wybrać losowo profesje i dostaje podkładke pod sensowność i celowość swojego życiowego wyboru tak długo jak hajs się zgdza, w postaci utrzymuję rodzinę. Bez tego może musiałby wziąć większą odpowiedzialność za swoje życie i to jak integruje się nie tylko z rodziną ale i szerszym światem. Zamiast czy przynoszę pieniądze do domu-mamy podkładkę sensowności w postaci żony i dzieci- musi się zastanowić czy moja praca ma sens, czy przyczyniam się jakkolwiek do życia swojej społeczności, miasta, gminy, kraju.
Jak taką podkładkę ma znaleźć mężczyzna który pracuje w przemyśle petrochemicznym, albo no nie wiem, redaktor gazety pudelek? IDK imo lepiej mieć satysfakcje z wielu źródeł. Wtedy młody chłopak może mieć motywację do zostania policjantem, strażakiem, ratownikiem medycznym, nauczycielem, bo nie zależy mu tylko na władzy nad żoną, uzyskaną przewagą finansową, ale większą celowością swoich działań zawodowych. Przez to że nie maksymalizuje kasy, może wybrać może mniej dochodową ale użyteczniejszą profesje, bardziej zgodna z jego predyspozycjami.

Trudno mi to wysłowić, ale czuję mocny prostestancko semicki vibe od twojego stylu życia. Tzn to jest gorsze na głębszym poziomie niż czerpanie mądrości z biblii. Fajnie, że sie w tym odnajdujesz, ale nie sądzę że duże społeczeństwa mogą tak funkcjonować. Może kiedyś wrócę do tego tematu z jakimś konkretniejszym argumentem, ale to nie jest vibe dobry dla witalności i zdrowia społeczeństwa.

147

Odp: Jak byc dobra żona?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Rola matki w którą weszła żona Berta, to chyba jest na całe życie. I z tego co pisał to jako rodzice są bardzo fajni i wydolni. Nie rozumiem demonizowała płytkości przeżywania macierzyństwa, a jednoczesnej krytyki heroizmu matki polki. Nie heroiczne rodzicielstwo właśnie tak wygląda.

No ten dysonans jest zrodlem informacji, ktorych nie ma na powierzchni.
Czy gdyby jego zona weszla w tozsamosc matki, dla ktorej dziecko jest zrodlem zyciowego spelnienia to usychalaby zajmujac sie nim i nie mogla doczekac powrotu do pracy?
Ten dysonans nie weszla w role matki, ale sugeruje, ze za nowa rola nie pojawila sie zmiana tozsamosci.

Rola ktora pelnimy a nasza tozsamosc, z ktora sie identyfikujemy to dwa rozne koncepty.
W role mozna wejsc bez zmiany naszej filozofii zyciowej i przewartosciowania.
Ale nie bedzie to tak satysfakcjonujace jak gdy za zmiana roli idzie rowniez zmiana wlasnej tozsamosci.

Ale dlaczego ma w taką tożsamość wchodzić? Macierzyństwo to spektrum. Można nienawidzić śmierdzących pieluch i pobudek w nocy, ale być świetnym i obecnym rodzicem dla dziecka od okresu żłobkowo-przedszkolnego. Właściwie nie znam rodziców którzy by z sentymentem wspominali pierwsze dwa lata z dzieckiem.
IMO lepiej nie zaliczyć burnoutu na starcie macierzyństwa i nie udawać że smród kupy to fiołki. Można być fantastyczną matką, wspominając źle pewne okresy.
Wejście w tożsamość osoby absolutnie i całkowicie oddanej matki dla maluszka może prowadzić do nadopiekuńczości. Daje to poczucie władzy, spełnienia, potem trudno je zostawić. Jest takie zjawisko matek które są dobre z maluszkiem, a potem trauma kiedy dziecko idzie do szkoły bo więź zaczyna słabnąć i niknie poczucie kontroli, zależności.
W takim modelu kobiety muszą bardzo szybko zmieniać tożsamości, nie dostając przy tym feedbacku z realnego świata.  Myślę, że kobiety też chcą mieć większa skale wyboru niż kucharka, opiekunka niemowlaka, opiekunka dziecka, opiekunka nastolatka, sprzątaczka.
W tym modelu mężczyzna też jest pokrzywdzony, bo może wybrać losowo profesje i dostaje podkładke pod sensowność i celowość swojego życiowego wyboru tak długo jak hajs się zgdza, w postaci utrzymuję rodzinę. Bez tego może musiałby wziąć większą odpowiedzialność za swoje życie i to jak integruje się nie tylko z rodziną ale i szerszym światem. Zamiast czy przynoszę pieniądze do domu-mamy podkładkę sensowności w postaci żony i dzieci- musi się zastanowić czy moja praca ma sens, czy przyczyniam się jakkolwiek do życia swojej społeczności, miasta, gminy, kraju.
Jak taką podkładkę ma znaleźć mężczyzna który pracuje w przemyśle petrochemicznym, albo no nie wiem, redaktor gazety pudelek? IDK imo lepiej mieć satysfakcje z wielu źródeł. Wtedy młody chłopak może mieć motywację do zostania policjantem, strażakiem, ratownikiem medycznym, nauczycielem, bo nie zależy mu tylko na władzy nad żoną, uzyskaną przewagą finansową, ale większą celowością swoich działań zawodowych. Przez to że nie maksymalizuje kasy, może wybrać może mniej dochodową ale użyteczniejszą profesje, bardziej zgodna z jego predyspozycjami.

Dokładnie ja zawsze słyszę "im dziecko starsze tym gorzej" a u mnie jest na odwrót  "im starsze dziecko tym jest coraz lepiej" i np do okresu niemowlęcego w porównaniu do tego co mam teraz to nigdy bym nie wróciła. W porównaniu do okresu niemowlęcego,a teraz to teraz to ja mam sielankę czasami się czuje jak bezdzietna . Córka rano do szkoły pojedzie sama. Lekcje kończy po 15, w domu zanim wróci to jest po 16:00, zje obiad, trochę razem porozmawiamy, i już chce iść do koleżanek na dwór albo koleżanki do niej przychodzą do pokoju,  trochę czasu minie już wieczór,  a tak jak była niemowlakiem to 24 na dobę non stop coś i tylko trochę czasu wolnego dla siebie  big_smile

148 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (Wczoraj 22:28:42)

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:

Ja znam akurat różne style małżeństwa. Znam w UK nawet takie,gdzie kobiety prowadza wlasna działalność, a  ich mezowie zajmuja się dziećmi. I też im to pasuje,bo wielu po dziś dzień jest malzenstwem.  Ale zdecydowana większość to małżeństwa gdzie oboje pracują. Rzadko,kiedy tutaj kobieta jest na utrzymaniu męża.

Myślę, że u nas byłoby więcej takich związków, gdyby sytuacja materialna pozwalała ludziom na bardziej konserwatywny podział ról, ale jest on niemożliwy do wdrożenia przy zarobkach w granicach minimalnej krajowej. Przy średniej też byłoby ciężko spiąć budżet, mając na utrzymaniu dwie lub więcej osób. Tym bardziej, że teraz mnóstwo ludzi bierze kredyty, by mieć swój dach nad głową. Jedna wypłata idzie na opłaty, druga na jedzenie i różne potrzeby dnia codziennego.

149

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Ja znam akurat różne style małżeństwa. Znam w UK nawet takie,gdzie kobiety prowadza wlasna działalność, a  ich mezowie zajmuja się dziećmi. I też im to pasuje,bo wielu po dziś dzień jest malzenstwem.  Ale zdecydowana większość to małżeństwa gdzie oboje pracują. Rzadko,kiedy tutaj kobieta jest na utrzymaniu męża.

Myślę, że u nas byłoby więcej takich związków, gdyby sytuacja materialna pozwalała ludziom na bardziej konserwatywny podział ról, ale jest on niemożliwy do wdrożenia przy zarobkach w granicy minimalnej krajowej. Przy średniej też byłoby ciężko spiąć budżet, mając na utrzymaniu dwie lub więcej osób. Tym bardziej, że teraz mnóstwo ludzi bierze kredyty, by mieć swój dach nad głową. Jedna wypłata idzie na opłaty, druga na jedzenie i różne potrzeby dnia codziennego.

To prawda teraz rzadko kto może utrzymać całą rodzinę z jednej pensji

150

Odp: Jak byc dobra żona?
Solaris napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Solaris napisał/a:

Widzę Julka, że temat Ci się rozkręcił. Masa złotych rad tongue
To wiesz już jak być dobrą żoną?

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Tęsknisz? big_smile

Oczywiście! Zwłaszcza za Ojcem Pokemonem, Palcem Bogu we własnej osobie big_smile.

151

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:
Solaris napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Tęsknisz? big_smile

Oczywiście! Zwłaszcza za Ojcem Pokemonem, Palcem Bogu we własnej osobie big_smile.

Błagam nie przywoluj pokemonow na moje tematy   big_smile

152

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png


Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

153

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png


Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

Za moich czasów były pokemony, później była duża przerwa i za czasów mojej córki znowu wrocily  big_smile

154

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png


Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

I pewnie Coralgol

155

Odp: Jak byc dobra żona?
Bert44 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png


Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

I pewnie Coralgol


Pszczółka Maja.

156

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:
Bert44 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

I pewnie Coralgol


Pszczółka Maja.

Też ja pamietam

157 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (Wczoraj 22:56:07)

Odp: Jak byc dobra żona?

Zauważyłam, że niektóre kobiety boją się otwarcie mówić, że są lub chciałyby być utrzymywane przez mężczyznę i zajmować się domem, bo jest to aktualnie postawa coraz silniej piętnowana. W pewnym sensie dałyśmy się zaprogramować na myślenie, że rodzina jest wartością podrzędną względem wykształcenia, rozwoju i pełnej autonomii. Z jednej strony fajnie, że wyszłyśmy poza schemat klasycznej rodziny, bo nie każda z nas się w takim układzie odnajduje. Niestety z tymi zmianami wiążą się poważne konsekwencje, choćby w postaci zatarcia się roli męskiej i żeńskiej w społeczeństwie, za czym ewidentnie nie nadążamy, a także mniejszej ilości kobiet, które decydowałyby się na posiadanie dzieci.

Jeśli o mnie chodzi, to jestem chyba gdzieś pomiędzy tym wszystkim, o czym dzisiaj dyskutowaliśmy. Ani liberalna, ani konserwatywna. Nie uważam siebie również za feministkę. Skoro nie muszę, to nie czuję potrzeby zamykania się w sztywnych ramach ideologii.

158 Ostatnio edytowany przez Solaris (Wczoraj 22:52:48)

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

Kiedy ja byłam mała, były dinozaury big_smile
Wygrałam! tongue

159

Odp: Jak byc dobra żona?
KoralinaJones napisał/a:

Słodziak! big_smile Kiedy ja byłam mała, nie było jeszcze Pokemonów, za to był Miś Uszatek.

Jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam się z dziećmi nie od dziś... <nuci> big_smile
Też oglądałam!

160

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:

Zauważyłam, że niektóre kobiety boją się otwarcie mówić, że są lub chciałyby być utrzymywane przez mężczyznę i zajmować się domem, bo jest to aktualnie postawa coraz silniej piętnowana. W pewnym sensie dałyśmy się zaprogramować na myślenie, że rodzina jest wartością podrzędną względem wykształcenia, rozwoju i pełnej autonomii. Z jednej strony fajnie, że wyszłyśmy poza schemat klasycznej rodziny, bo nie każda z nas się w takim układzie odnajduje. Niestety z tymi zmianami wiążą się poważne konsekwencje, choćby w postaci zatarcia się roli męskiej i żeńskiej w społeczeństwie, za czym ewidentnie nie nadążamy, a także mniejszej ilości kobiet, które decydowałyby się na posiadanie dzieci.

Jeśli o mnie chodzi, to jestem chyba gdzieś pomiędzy tym wszystkim, o czym dzisiaj dyskutowaliśmy. Ani liberalna, ani konserwatywna. Nie uważam siebie również za feministkę. Skoro nie muszę, to nie czuję potrzeby zamykania się w sztywnych ramach konkretnej ideologii.

Tak jest. Tutaj to nawet jak jakąś kobieta jest na utrzymaniu męża i np ktoś jej zada pytanie co robisz to zawsze coś zmyśla na poczekaniu  -sama takie znam. Ja to mówię otwarcie"ze jestem na zasiłkach " ,ale chyba też bym się nie przyznała publicznie, że mąż mnie utrzymuje,gdybym miała męża i nie pracowała- wiem,że kłamać to ciezki grzech no,ale trudno bym się nie narażała na wyśmiewanie i pogardę wśród innych kobiet. Raz kiedys na forum jedna kobieta napisała "ze ona nie pracuje,bo.maz dużo zarabia" to tam chyba przez 50 stron po niej jechali, że aż mi jej żal było i już wiedziałam,że ja bym się nie przyznała do tego

161

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:

Zauważyłam, że niektóre kobiety boją się otwarcie mówić, że są lub chciałyby być utrzymywane przez mężczyznę i zajmować się domem, bo jest to aktualnie postawa coraz silniej piętnowana. W pewnym sensie dałyśmy się zaprogramować na myślenie, że rodzina jest wartością podrzędną względem wykształcenia, rozwoju i pełnej autonomii. Z jednej strony fajnie, że wyszłyśmy poza schemat klasycznej rodziny, bo nie każda z nas się w takim układzie odnajduje. Niestety z tymi zmianami wiążą się poważne konsekwencje, choćby w postaci zatarcia się roli męskiej i żeńskiej w społeczeństwie, za czym ewidentnie nie nadążamy, a także mniejszej ilości kobiet, które decydowałyby się na posiadanie dzieci.

Trudno się nie zgodzić. Dzisiejszy model społeczny w dużej mierze opiera się na samowystarczalności. Widać to choćby po dyskusjach na tym forum, gdzie wielu mężczyzn otwarcie deklaruje, że nie chce kobiet, które nie pracują i nie utrzymują się samodzielnie, bo mają poczucie, że byliby w takiej relacji wykorzystywani. Taka postawa nie jest pozbawiona racjonalnych podstaw, a równocześnie w czasach, gdy związki coraz częściej mają charakter mniej formalny i mniej trwały, a rozwody czy rozstania nikogo już szczególnie nie dziwią, pełne finansowe uzależnienie się kobiety od partnera byłoby po prostu nierozsądne.

Warto spojrzeć na to z innej strony - oczekiwanie, że kobieta całkowicie "odda się” finansowo mężczyźnie, zakłada nie tylko jej podporządkowanie, ale i to, że on sam będzie gwarantem jej bezpieczeństwa na lata, a przecież życie nie daje takich gwarancji. Wystarczy nagła choroba, śmierć partnera czy rozpad związku, aby kobieta pozostała bez zabezpieczenia i perspektyw - i to w momencie, kiedy odbudowanie samodzielności bywa wyjątkowo trudne.

Dlatego coraz więcej kobiet dąży do niezależności finansowej nie z powodu "feminizmu” w pejoratywnym sensie, ale z czystego rozsądku i potrzeby bezpieczeństwa. Paradoksalnie więc, to właśnie postawa "pracuję i utrzymuję się sama" sprawia, że relacja może być bardziej partnerska i wolna od wzajemnych roszczeń. Mężczyzna nie musi się obawiać, że zostanie wykorzystany finansowo, a kobieta, że zostanie z niczym, jeśli życie napisze inny scenariusz niż wspólny happy end.

162

Odp: Jak byc dobra żona?
JohnyBravo777 napisał/a:

Ma zycie lepsze od Ciebie smile

Jestes przykladem tego jak czlowiek moze pozbawic siebie ekscytacji w zyciu poprzez ograniczenia, ktore narzucaja mu wlasne przekonania.

A ty przykładem bardzo inteligentnego, ale przepakowanego teoretyczną wiedzą gościa, który ma empatię oraz kontakt z własnymi emocjami na poziomie luźno leżącego na ziemi worka ziemniaków. Johny emocji nie nauczysz się z książek. Ale potwierdza to tylko pewien rys osobowości, który jaskrawo uwidocznił mi się po napisaniu przez Ciebie listy punktów dotyczących „dobrej żony”. Zależności tam opisane są, niestety, bardzo charakterystyczne. I spójne z przekazem, jaki widać po przeczytaniu większości Twoich postów na forum.

163

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czegoś mi tu brakuje. Pytam się, gdzie są pokemony? Palec był, a potem – co? Nic! tongue

Jak byłam mała, to bardzo lubiłam tego Pokemona. Słodziak, co nie? big_smile

https://www.pokemon.com/static-assets/content-assets/cms2/img/pokedex/full/133.png


Czyli i tak sama podrzuciłaś tutaj Eevee tongue

164

Odp: Jak byc dobra żona?

Julia, dla Ciebie 10 przykazań dobrej żony:

https://zapodaj.net/plik-rtSJ4dOTgt

165

Odp: Jak byc dobra żona?
Caffissimo1 napisał/a:

Julia, dla Ciebie 10 przykazań dobrej żony:

https://zapodaj.net/plik-rtSJ4dOTgt

1. Jak to nie miec zadnych przyjaciol ! Juz na starcie te porady można wyrzucic do kosza  sad

166 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (Dzisiaj 10:47:33)

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:

Zdecydowanie wolę, by każdy kolejny dzień mojego związku był w pełni świadomą decyzją partnera, niż żeby czuł się w jakikolwiek sposób przymuszony czy zobligowany do tego, by przy mnie trwać. Po tylu latach jest dla mnie jak członek rodziny i przyjaciel, nie tylko partner. Nawet gdybym wiedziała, że finalnie związek nie przetrwa, nadal bym o niego dbała i szczerze wierzę, że on o mnie również.
Jak się kogoś naprawdę kocha, to jego potrzeby są dla nas ważne cały czas.
Nie tylko wtedy, gdy nam się opłaca.

Zgadzam sie z ostatnimi dwoma zdaniami.
Natomiast ja bym je rozszerzyl o opinie, ze jak sie kogos naprawde kocha to sie buduje zwiazek, z ktorego zadna z osob nie chce i nie bedzie chciala odejsc a nie tylko przy sobie dryfuje w poczuciu, ze drugiej osobie moze sie odmienic i to jest OK i trzeba zaakceptowac.

Doprecyzowalas, ze myslac o rownosci nie masz na mysli rownosci tych samych zasobow a rownosc wlozonego wysilku i zaangazowania niezaleznie od zasobow, ktore to oznacza.
W tym kontekscie kazdy chyba sie zgadza.

Sprzeciw, ktory budzi w niektorych uzytkownikach to co napisalem ja dotyczy rownosci w decyzyjnosci.
Ty i czesc innych osob uwaza, ze maz i zona powinni miec takie samo prawo w decydowaniu o zwiazku i ich samych.
Ja uwazam, ze maz powinien miec pelna wladze w decydowaniu o zwiazku, sobie i swojej zonie a zona, ktora swiadomie go wybrala byc w pelni oddana jego decyzjom i zachciankom niezaleznie jak bledne by sie jej wydawaly.

Moje podejscie dodaje mezowi poczucie wladzy i odpowiedzialnosci - bo moze zmienic wszystko i nie moze umyc rak od wypadkowej sytuacji, w ktorej sie z zona znalezli bo jakikolwiek rezultat nie jest wynikiem ich negocjacji i kompromisow tylko wylacznie jego decyzji.
Powyzsze uczy mezczyzne odpowiedzialnosci, jesli jest madry to uksztaltuje zone w taki sposob, ze nigdy nie bedzie chcial od niej odejsc i pozwala mu nabrac apetytu na wladze w relacji z reszta swiata tak aby nie pracowali z zona za minimalna czy nawet srednia krajowa.

Twoje podejscie gdzie dwie osoby maja rowne prawo glosu rozmywa odpowiedzialnosc, pozwala na pozniejsze - wyrazone lub nie - obwinianie sie wzajemnie (bo zawsze wina lezy gdzies po srodku) i odcina jaja facetowi, ktory w jakiekolwiek zyciowej sytuacji konfliktu z innym dominujacym mezczyzna zostanie kompletnie rozjechany.

Podsumowujac:
- Zgadzamy sie co do rownosci we wlozonym wysilku (ja uwazam nawet, ze dobry maz powinien wkladac jeszcze wiecej wysilku niz dobra zona)
- Zgadzamy sie w kwestii bezwarunkowego dbania o siebie (milosci)

Nie zgadzamy sie w kwestii decyzyjnosci dot. zwiazku i zony.
U Ciebie to wszystko wymaga negocjacji i dyskusji.
U mnie maz decyduje o wszystkim tak aby bylo obojgu dobrze a cala decyzyjnosc dobrej zony sprowadza sie do wyboru dobrego meza, w ktorego milosc i pomysl na zycie wierzy - po czym calkowite bezwarunkowe oddanie.

167 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (Dzisiaj 11:31:07)

Odp: Jak byc dobra żona?
Mrs.Happiness napisał/a:

Zauważyłam, że niektóre kobiety boją się otwarcie mówić, że są lub chciałyby być utrzymywane przez mężczyznę i zajmować się domem, bo jest to aktualnie postawa coraz silniej piętnowana.

No moim zdaniem wyrazanie tego co by sie chcialo w taki sposob jak to jest wyrazane - zarowno przez kobiety i mezczyzn - jest nie tylko roszczeniowe ale absurdalne (bo bezpodstawne).
Nasze oczekiwania musza byc czyms uzasadnione.
I tym uzasadnieniem nie jest tylko to co my sami wnosimy w relacje - jak wiele osob sugeruje.

Uzasadnieniem jest wizja i plan.
Bez wizji zwiazek to dryfowanie.
Wizja musi zaczynac sie od opinii na temat tego co w zyciu jest istotne i co jest konieczne.
Nastepnie musi zawierac jakis pomysl jak powyzsze kwestie zrealizowac i jaka czesc ta osoba chcialaby wykonac sama a do ktorej czesci potrzebuje partnera.
I nasze oczekiwania wzgledem partnera sa sluszne tylko na tyle na ile bronia sie w kontekscie tej wizji, ktora druga osoba wchodzac w relacje decyduje sie dzielic.

Powszechnie brak wizji u mezczyzny manifestuje sie gdy kobieta mowi, ze on nie wie czego chce.
Ale wizja wizji nie rowna.
Wiele zwiazkow dryfuje, sie szamocze i meczy bo wizja mezczyzny nie jest wizja zbudowana wedlug powyzszego szablonu tylko sklejka niespojnych ze soba pomyslow.

Moim zdaniem wizja jest wymaganiem w stosunku do mezczyzny - bo to osoba, ktora ma pomysl jak to wszystko poukladac aby wszyscy byli zadowoleni musi miec pelna kontrole aby miec mozliwosc wdrozenia wizji i planu w zycie.

Jesli kobieta chce komunikowac, ze chce meza, ktory wezmie w calkosci odpowiedzialnosc za ich sytuacje materialna i wylistowac wymagania dot. jego cech, to nie byloby to pietnowane gdyby przedstawila chociazby wizje w postaci generalnych "policies" (nie znam polskiego odpowiednika tego slowa): "Ja zajmuje sie domem i Toba, gotuje, spelniam wszystkie twoje seksualne zachcianki, ubieram sie w co chcesz, zmieniam w sobie co chcesz, robie co chcesz i nigdy nie podwazam twojego autorytetu - zyje dla Ciebie. Ty walczysz ze swiatem aby zapewnic mi bezpieczenstwo, komfort, szacunek i kierunek".

Gwarantuje, ze zaden mezczyzna by tego nie pietnowal.
Pietnuja to kobiety-pasozyty, ktore czulyby, ze podnosisz im poprzeczke i same beda musialy cos dla mezczyzny zrobic jak zobaczy, ze zycie z kobieta moze byc pelne przyjemnosci.

168

Odp: Jak byc dobra żona?
Julia life in UK napisał/a:
Caffissimo1 napisał/a:

Julia, dla Ciebie 10 przykazań dobrej żony:

https://zapodaj.net/plik-rtSJ4dOTgt

1. Jak to nie miec zadnych przyjaciol ! Juz na starcie te porady można wyrzucic do kosza  sad

Nawet trzeba. smile Małżeństwo to nie jest niewolnictwo.

To zdjęcie z "10 przykazaniami" zrobiłam w muzeum w Białymstoku z intencją zachowania ich jako ciekawostki pokazującej zmiany społeczne na przestrzeni czasu. Zdjęcie pochodzi z kroniki, w tym poradnika, wydawanych na początku ubiegłego stulecia. Takie oczekiwania wobec "dobrej żony" dawniej miewano, a sama miałam zaledwie dekadę temu męża, który wcale nie uważał, że punkt 1 jest jakiś śmieszny.

Założyłaś ciekawy wątek, nad niektórymi postami uśmiecham się szeroko. smile Niektóre zaś są naprawdę interesujące.

169

Odp: Jak byc dobra żona?
Caffissimo1 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
Caffissimo1 napisał/a:

Julia, dla Ciebie 10 przykazań dobrej żony:

https://zapodaj.net/plik-rtSJ4dOTgt

1. Jak to nie miec zadnych przyjaciol ! Juz na starcie te porady można wyrzucic do kosza  sad

Nawet trzeba. smile Małżeństwo to nie jest niewolnictwo.

To zdjęcie z "10 przykazaniami" zrobiłam w muzeum w Białymstoku z intencją zachowania ich jako ciekawostki pokazującej zmiany społeczne na przestrzeni czasu. Zdjęcie pochodzi z kroniki, w tym poradnika, wydawanych na początku ubiegłego stulecia. Takie oczekiwania wobec "dobrej żony" dawniej miewano, a sama miałam zaledwie dekadę temu męża, który wcale nie uważał, że punkt 1 jest jakiś śmieszny.

Założyłaś ciekawy wątek, nad niektórymi postami uśmiecham się szeroko. smile Niektóre zaś są naprawdę interesujące.

Dawniej te porady były okropne.  Ciesze się, ze nie zyje w tamtych czasach, a tak wiele ludzi chce do nich wrócić. Jak czytam takie farmazony "ze kiedys było lepiej " to mnie sie niedobrze robi. Wlasnie wcale tak kolorowo nie bylo,a zwlaszcza jesli chodzi o prawa kobiet. Dlatego ja sie ciesze, ze nie urodzilam sie te 100 lat temu, bo bym wtedy to niewien co bym zrobila ,ale napewno bym nie miala żadnego męża, tylko bym na 100% poszla do zakonu

Posty [ 131 do 169 z 169 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak byc dobra żona?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024