Wielka niemożność - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wielka niemożność

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 82 z 82 ]

66

Odp: Wielka niemożność

Ok, skoro już się tak zdenerwowałaś...nie ma sensu tej rozmowy ciągnąć, nie o to chodzi.
Wszystkiego dobrego, bez ironii.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Hmm, i znowu Muqin idziesz (podobnie Bert) w interpretacje spiskowe.

Nie no spoko chciałem dobrze - już się nie odzywam

68 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-07-07 20:19:59)

Odp: Wielka niemożność

A mogłabyś w takim razie rozwinąć myśl?
W jaki sposób leczenie u psychiatry mogłoby Tobie zaszkodzić?
Kto miałby wykorzystać taką informację i w jakim celu?

Jeśli nie chcesz iść do psychiatry, możesz ponownie spróbować innych lekarzy.
Po prostu warto brać pod uwagę różne scenariusze, w tym te niewygodne i nie ustawać w szukaniu przyczyn obecnego stanu.
Zwłaszcza, że on się może z biegiem czasu pogłębiać, a kolejne epizody "niemożności" wydłużać.

Generalnie po ostatnich postach odnoszę wrażenie, że bardzo nie lubisz być przekonywana do zrobienia czegoś, czego nie masz ochoty się podjąć. To chyba dość typowe dla osób, które w dzieciństwie często doświadczały przymusu. Automatycznie wiele sugestii z zewnątrz odbierają jako nacisk i reagują nerwowo, robią uniki, atakują. Odpuszczę sobie wchodzenie w szczegóły, chyba że wyraziłabyś chęć podjęcia dyskusji na ten temat, ale doszłam do wniosku, że mimo wszystko podzielę się swoimi odczuciami, ponieważ ten mechanizm potrafi naprawdę skutecznie utrudniać relacje z innymi ludźmi.

69

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Ale to jeszcze nie znaczy, że ja potrzebuję akurat psychiatry.



"Opcja lękowa" - znowu nie ten kontekst, idziesz w stronę lęków "urojeniowych". A ja mam na myśli sytuacje, gdy leczenie u psychiatry, nawet już zakończone, stanowi obiektywną przeszkodę/ utrudnienie.

Lucy-on-the-roof, jakie obiektywne przeszkodę i utrudnienia masz na myśli?

Lucy, skoro nie psychiatra, to kto wg ciebie będzie w stanie tobie pomóc? Masz już jakiś pomysł?

Odp: Wielka niemożność
Samba napisał/a:

Lucy-on-the-roof, jakie obiektywne przeszkodę i utrudnienia masz na myśli?

Na przykład może być trudniej uzyskać pozwolenie na broń, zgodę na wjazd do niektórych krajów, zgodę na adopcję dziecka, możliwość pracy w służbach mundurowych.

Samba napisał/a:

Lucy, skoro nie psychiatra, to kto wg ciebie będzie w stanie tobie pomóc? Masz już jakiś pomysł?

Nie mam.
I niespecjalnie wierzę, że cokolwiek może mi pomóc.

Mrs.Happiness napisał/a:

Generalnie po ostatnich postach odnoszę wrażenie, że bardzo nie lubisz być przekonywana do zrobienia czegoś, czego nie masz ochoty się podjąć.

Nie lubię i myślę, że nikt nie lubi.

Odp: Wielka niemożność
Mrs.Happiness napisał/a:

Generalnie po ostatnich postach odnoszę wrażenie, że bardzo nie lubisz być przekonywana do zrobienia czegoś, czego nie masz ochoty się podjąć. To chyba dość typowe dla osób, które w dzieciństwie często doświadczały przymusu. Automatycznie wiele sugestii z zewnątrz odbierają jako nacisk i reagują nerwowo, robią uniki, atakują. Odpuszczę sobie wchodzenie w szczegóły, chyba że wyraziłabyś chęć podjęcia dyskusji na ten temat, ale doszłam do wniosku, że mimo wszystko podzielę się swoimi odczuciami, ponieważ ten mechanizm potrafi naprawdę skutecznie utrudniać relacje z innymi ludźmi.

Mrs.Happiness, rozmowa jest możliwa tylko na zasadach równorzędnych, bez narzucania interpretacji czy ocen. A to wymaga przyjęcia przez drugą stronę pozycji partnera, a nie analityka psychologicznego. Nie jestem zainteresowana byciem analizowaną w taki sposób.

72 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-08 10:55:00)

Odp: Wielka niemożność

Lucy twoje obiekcje są legitne. Leczenie psychiatryczne jest źle przyjmowane w służbach mundurowych. Tylko że czy to jest praca która rozważasz, czy tak sobie gdybasz?
Masz 40 lat, otyłość, problemy ze zdrowiem. Może być ciężko jeśli na serio rozważasz taka ścieżkę kariery. A nawet jeśli to i tak przechodzisz ewaluację więc o problemy psychiczne cię zapytają. Czy miewasz okresy obniżonego nastroju bez wyraźnej przyczyny? Czy dobrze radzisz sobie ze stresem? Można kłamać, tylko że to droga dwukierunkowa. Nie chodzi o to żeby cię uwalić, ale żebyś była dobrym matchem do przydzielanych ci zadań.

Pozwolenie na broń? Miałaś kiedyś broń w ręku? Mieszkasz w środku lasu z dala od cywilizacji? Planujesz karierę strzelca sportowego?

Jasne lepiej mieć opcje niż nie, ale czy ty te opcję faktycznie masz i faktycznie rozważasz je jako atrakcyjne ? Nie wiesz też jak będą zmieniać się przepisy. Teraz do psychiatrów i psychologów chodzi każdy, może zostanie to znormalizowane i nie będzie przeszkodą za 5 lat jak ci się coś odmieni?

300zl to dużo. Zamiast gadać pierdoły na forum zadzwoń na telefon zaufania. Czasem mają tam psychiatrów na dyżurach, albo umówią cię na dzień kiedy takowy będzie. W dużych miastach centrum interwencji kryzysowej powinno się tobą kompleksowo zająć, jeśli to rzeczywiście problemy psychiczne uniemożliwiaja ci funkcjonowanie albo jak ci się pogorszy w przyszłości.

Jeśli uważasz, że jesteś zdrowa psychicznie, to niezła bania, że nawet spacer i to zalecany przez lekarza od którego wiesz lepiej cię przerasta. Nie wiem jak myślisz że wyrobisz w służbach mundurowych skoro spacerek po osiedlu przekracza twoje zdolności.  Mocna odklejka. Może pojedź do Palestyny tam jako żołnierz obibok zrobisz furorę. Miałem parol ale mi się nie chciało, wybrałem Netflix &chill.
Może jesteś zwyczajnie leniem? Dlatego ci się nic nie chce.

73 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-08 10:52:13)

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

. Nie jesteś lekarzem, nie wiesz, co jest potrzebne osobie po drugiej stronie ekranu. Tobie się coś tam kojarzy z tym lub owym, ale to są tylko opinie laika.

Ale jak lekarz zalecał spacery to też się okazało że wiesz lepiej i kropka.  Nie chcę ci się iść na spacer, więc wypchaj się konowale będę zbijać bąki po pracy wink

74 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-07-08 15:06:34)

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Nie lubię i myślę, że nikt nie lubi.

Jak się było często przymuszanym, to wrażenie nacisku może wywoływać nieadekwatne reakcje.
Zwłaszcza, gdy padają sensowne argumenty, które ciężko odeprzeć, ponieważ niechęć wynika głównie ze strachu, wstydu, czy niemocy.
Wtedy pojawia się coś w rodzaju bycia „w potrzasku”.
Takim osobom ciężej jest przyznać, że po prostu nie chcą albo nie dadzą rady czegoś zrobić.
Bez nerwów, tłumaczeń, niepotrzebnych fikołków.

Lucy-on-the-roof napisał/a:

Mrs.Happiness, rozmowa jest możliwa tylko na zasadach równorzędnych, bez narzucania interpretacji czy ocen. A to wymaga przyjęcia przez drugą stronę pozycji partnera, a nie analityka psychologicznego. Nie jestem zainteresowana byciem analizowaną w taki sposób.

Przyszłaś do nas z problemem, więc trochę ciężko sobie wyobrazić dyskusję bez żadnych interpretacji i ocen. W warunkach forumowych to zawsze są w pewnym sensie zgadywanki, bo wiemy tylko tyle, ile o sobie napisałaś, a mogłaś przecież celowo pominąć jakąś ważną kwestię, albo zwyczajnie jej nie dostrzegasz. Żeby rozmowa dokądś zmierzała, trzeba wyjść z pewnymi założeniami. Oczywiście zdarza się, że ktoś się zagalopuje, albo postrzega coś zupełnie na opak, wtedy warto go przystopować, czy uświadomić. Natomiast uważam, że nie ma potrzeby wprowadzania przy tym nerwowej atmosfery.

Jeśli na ten moment nie jesteś zainteresowana wizytą u psychiatry, to może zrób listę innych potencjalnych przyczyn swojego złego samopoczucia i udaj się na badania, by sprawdzić, czy któraś z nich się potwierdzi? Gdybyś wykreśliła wszystkie i nadal nie znalazła odpowiedzi, miałabyś wtedy jasny sygnał, że problem może tkwić w głowie.

A skoro już przy tym jesteśmy, badałaś sobie cukier?

75 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2025-07-08 19:32:22)

Odp: Wielka niemożność
Muqin napisał/a:

Ja leczę od lat u psychiatry zaburzenia snu.

Jesli psychiatria bylaby efektywna to nie musialabys po tylu latach nadal "leczyc" zaburzenia bo byloby wyleczone.

Nie sugeruje, ze nigdy nie jest efektywna - nie mam zdania na ten temat.
Ale Ty chcialas przekonac do tego, ze jest efektywna argumentem sugerujacym, ze nie jest big_smile

76

Odp: Wielka niemożność

Podobnie jak z bardzo wieloma chorobami np. nadciśnieniem  samoistnym - wyleczyć tego się przy możliwościach współczesnej medycyny zwyczajnie nie da. Stosuje się zatem leczenie zwane objawowym. Podobnie z moimi zaburzeniami snu - trochę to trwało ale leki dobrane, teraz tylko wizyty kontrolne i żyjemy z tym, czego etiologia znana nie jest, za to objawy bardzo męczą i pogarszają funkcjonowanie.
Schizofrenii też się nie da wyleczyć, to jest z człowiekiem do końca życia. Co nie oznacza, ze skoro się pozbyć choróbska nie da należy odpuścić leczenie. Ba, zwykłej i powszechnej próchnicy zębów też się nie da wyleczyć. Umiemy tylko hamować rozwój i wypełniać ubytki.
Można rzecz jasna uznać  "całkowite wyleczenie albo nic", to już  wybór.
O swojej dolegliwości pisałam w kontekście "skąd więcej niż osoba statystyczna wiem o szukaniu psychiatry". 
Lucy do psychiatry iść nie chce nawet w celach diagnostycznych - jej prawo. Ja jej nawet za bardzo nie przekonuję, ja bym tak przy jej objawach zrobiła. Na dokładnie takiej samej zasadzie na jakiej z  budzącym mój niepokój znamieniem bym  poszła do dermatologa/onkologa. Skonsultować. One nie chce - wolna wola.

77

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Moja niemoc jest czymś, co cyklicznie pojawia się w moim życiu. Mam lepsze i gorsze okresy w życiu pod tym względem. Sama nie wiem, czy źródłem jest moja psychika (a trochę mam złych przeżyć), czy też coś w moim ciele nie działa, a może są to jakieś kwestie systemowe związane z tym, jak dzisiaj wygląda świat, praca, społeczeństwo, relacje międzyludzkie.

Najbardziej pomaga mi ludzka, życzliwa rozmowa (a właśnie tego w moim życiu jak na lekarstwo).


Myślę, ze w tym ostatnim jest racja. Człowiek, chce czy nie, ale jest istotą społeczną i potrzebuje dla prawidłowego i zdrowego funkcjonowania podtrzymywania kontaktów międzyludzkich. Już zwykła serdeczna rozmowa, o której piszesz, podnosi człowieka na duchu. Poza tym masz wtedy jakieś punkty odniesienia w rzeczywistości, co daje trafny pogląd na własną sytuację, na siebie w świecie.
Gdy widzisz jak inni borykają się z poważniejszymi problemami, od razu myślisz, że u ciebie nie jest jeszcze tak źle. No ale do tego potrzeba rozmowy. U ciebie tego brakuje, tego punktu odniesienia, więc wpadasz w jakieś lęki.
Odcięłaś się jeszcze od rodziny jako tego naturalnie przysługującego człowiekowi stada.

Praca w korporacji też raczej nie zapewnia poczucia sensu, jako że bywa niepotrzebna społecznie, w dodatku nie pracujesz na własne nazwisko tylko na szyld firmy. Poczucie sensu, zadowolenia i satysfakcji może szorować po dnie bez względu na pieniądz jaki z tego jest.

Więc nie dziwi mnie to, ze nie masz na nic sił, trudno zebrać się do czegoś gdy naokoło rządzi brak sensu. W dodatku - jak to ktoś coś takiego napisał - masz zapętlenie ujemne, a brak roboty powoduje brak chęci do roboty.
Co mogłabym poradzić, to nawiązanie kontaktów towarzyskich, choćby jednego.

Piszesz, że u ciebie takie stany pojawiają się cyklicznie, ale czy potrafisz zdefiniować jakiś czynnik zewnętrzny, po zaistnieniu którego wpadasz w taki dół? Czy rzeczywiście trudno ci cokolwiek zauważyć co wyzwala niemoc?

Odp: Wielka niemożność

Trochę mnie nie było.

Dni bywają lepsze i gorsze, czasem uda mi się zebrać i coś zrobić, a czasem nie. Ale nie narzucam sobie presji, że muszę. Czytam różne książki i robię sobie listę badań do wykonania w najbliższym czasie. Trochę spacerowałam, trochę ogarnęłam różne sprawy domowe.

Samba, myślę, że samoświadomość mam całkiem niezłą, dość dobrze rozumiem swoje ograniczenia, więc z reguły wiem, co powoduje „dół”. Inna sprawa, to jak sobie z tym poradzić, w tym nie zawsze jestem skuteczna. Świadomość cudzych problemów mi nie pomaga. Ja wiem, co w życiu mam dobrego i wiem, że są osoby, które tego nie mają, ale cudze nieszczęścia nie poprawiają mi nastroju. Odcięcie się od rodziny było i jest dla mnie dobrą rzeczą, moja rodzina nie sprawdzała się w roli „naturalnego stada”. Nie mam energii na nowe kontakty towarzyskie i wątpię, żeby to mi jakkolwiek pomogło. Myślę, że nowi znajomi, zwłaszcza na początku, szukają raczej przyjemnego towarzystwa, dobrej rozrywki, zabawy, a niespecjalnie są zainteresowani zapewnianiem wsparcia potrzebującym.

Mrs. Happiness, „przyjście z problemem” nie oznacza, że trzeba się poddać osądowi ani posłusznie i bez dyskusji realizować cudze zalecenia. Jeśli ktoś chce coś doradzić, to proszę bardzo. Nie przyjmuję jednak presji, że muszę te rady przyjąć. Bo nie muszę. Będzie na pewno mniej nerwowo, jeśli te proste prawdy zostaną zaakceptowane.

Smutna, jakiekolwiek by nie były moje motywacje i powody to mam do nich prawo, a tobie nic do tego. Swoimi najazdami i niegrzecznymi komentarzami wystawiasz świadectwo samej sobie. Nie będę nawet tego szczegółowo komentować, bo szkoda czasu, odniosę się tylko do dwóch rzeczy. Przede wszystkim nie mam otyłości, moje BMI nie jest aktualnie najlepsze, ale do otyłości daleko. Czy miałam kiedyś broń w ręku? Tak, wielokrotnie. Czy mogę potrzebować pozwolenia na broń? Tak, rozważam taką opcję, ale szczegółowo nie będę tego roztrząsać.

79 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2025-07-19 11:03:22)

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Mrs. Happiness, „przyjście z problemem” nie oznacza, że trzeba się poddać osądowi ani posłusznie i bez dyskusji realizować cudze zalecenia.

Najwiekszym zagrozeniem pewnosci siebie (ktora wynika z ignorancji) jest ryzyko, ze gdy nasze przekonania doprowadza nas do sytuacji, z ktorych nie jestesmy zadowoleni, nie bedziemy mieli wystarczajaco zwatpienia w swoje przekonania aby pozwolic by rady innych nas z tej sytuacji wyciagnely.

Lucy marnuje czas swoj, ale przede wszystkim innych uzytkownikow bo jej mozg nie ma juz elastycznosci koniecznej do tego aby rady innych, rozbiezne z jej przekonaniami, nie wydawaly jej sie "z pewnoscia bledne".

80

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Dni bywają lepsze i gorsze, czasem uda mi się zebrać i coś zrobić, a czasem nie. Ale nie narzucam sobie presji, że muszę. Czytam różne książki i robię sobie listę badań do wykonania w najbliższym czasie. Trochę spacerowałam, trochę ogarnęłam różne sprawy domowe.

zwyczajna depresja
albo sama sobie z nią poradzisz, albo szukaj pomocy

depresja jest chorobą
idź prywatnie do psychiatry

81 Ostatnio edytowany przez Samba (2025-07-19 21:52:26)

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Samba, myślę, że samoświadomość mam całkiem niezłą, dość dobrze rozumiem swoje ograniczenia, więc z reguły wiem, co powoduje „dół”. Inna sprawa, to jak sobie z tym poradzić, w tym nie zawsze jestem skuteczna. Świadomość cudzych problemów mi nie pomaga. Ja wiem, co w życiu mam dobrego i wiem, że są osoby, które tego nie mają, ale cudze nieszczęścia nie poprawiają mi nastroju. Odcięcie się od rodziny było i jest dla mnie dobrą rzeczą, moja rodzina nie sprawdzała się w roli „naturalnego stada”. Nie mam energii na nowe kontakty towarzyskie i wątpię, żeby to mi jakkolwiek pomogło. Myślę, że nowi znajomi, zwłaszcza na początku, szukają raczej przyjemnego towarzystwa, dobrej rozrywki, zabawy, a niespecjalnie są zainteresowani zapewnianiem wsparcia potrzebującym.

Między poczuciem się lepiej w świetle cudzych dołów, a cieszeniem się z nich, jest trochę przestrzeni.
Ja z kolei mam tak, ze wszystkie wartościowe znajomości zaczynały się od opowiadania o swoich niepowodzeniach, lub w ogóle były zawarte w "trudnych warunkach", nie dlatego, ze one mnie cieszyły, ale dlatego, ze rozmowa o nich bywa szczera, a kto ich nie ma. Ktoś pozwolił sobie na szczerość wobec mnie.
To, ze twoja rodzina nie spełniła swoich funkcji, to jest ok, no zdarza się, trudno.
Dobra, ale do rzeczy - skoro co najmniej z grubsza wiesz, co cię dołuje, to ok, to też wiesz, kiedy ten stan przechodzi. Więc pozostaje tobie cierpliwie na to czekać. Tak że życzę tobie, abyś jak najprędzej sama z tego wyszła. U mnie twój stan spowodował psychozę, ale ty wydajesz się silną babką. smile

Odp: Wielka niemożność
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Aktualna korporacja jest - na tle poprzednich - całkiem niezła. Czyli ludzie z którymi pracuję są w większości ok., a czasem nawet fajni. Ale ogólny system zarządzania jest typowy dla korporacji - taki sobie folwark pańszczyźniany. Lata mijają, ale tu nic się nie zmienia. Czy jest spokojniej? Praca jest bardziej zrozumiała, ale jeszcze nie mam pewności, że będę tu na stałe.

Myślę że u mnie to wszystko nawarstwiało się od dawien dawna, a ostatnie lata mnie w pewnym sensie dobiły.

Ja też mam takie poczucie nieprzystawalności, że nie pasuję, jestem inna, tak ogólnie w życiu, nie po prostu w pracy. Mam takie wspomnienie o mojej babci z dzieciństwa. Babcia wcześnie owdowiała, była samotniczką, żyła sama, w swoim świecie i jakaś taka niepasująca. Pamiętam, jak w trakcie rodzinnych uroczystości toczy się rozmowa i nagle babcia odzywa się ni w pięć, ni w dziesięć, niby na temat, ale tak jakoś obok. I zapada cisza, ale wszyscy są grzeczni, a potem rozmowa toczy się dalej. I ja mam wrażenie, że ze mną jest podobnie, że żyjąc bardzo długo pojedynczo, funkcjonuję stale poza głównym nurtem i stałam się dla świata kimś takim jak moja babcia.

Czuję się bardzo przeciążona, ilość stresu w ostatnich latach przekroczyła moją wytrzymałość. I to poczucie nieprzystawalności. Wiele lat radziłam sobie, niczego się nie bałam, a teraz stres jest codziennie, lęk, poczucie zagrożenia.

Nie znam osoby, która pasuje do korporacji. Korporacja to miejsce pracy a nie miejsce dla osoby. Skąd poczucie,że powinnaś tam pasować?
Daj sobie czas na rozejrzenie się czego teraz potrzebujesz. Bo pomysły to jedno a potrzeby to ciut inna rzecz.
I nie wymuszają na sobie ,że już teraz . Dużo czasu potrzebowałaś żeby znaleźć się w tym miejscu gdzie teraz jesteś. Daj sobie czas na zmianę.
Pozdrawiam ciepło

Posty [ 66 do 82 z 82 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wielka niemożność

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024