Przyznaję, że ilość diagnoz i porad mnie zaskoczyła.
Spróbuję się po trochu odnieść do wszystkiego.
Witamina D: mam prawidłowy poziom witaminy D. Jakieś 2-3 lata temu wyszedł u mnie niedobór i od tamtej pory regularnie ją suplementuję w ilości zaleconej przez lekarza. To rozwiązało problem. Regularnie robię badania krwi i wit. D jest w normie.
Internet: rada Paslawka, żeby odstawić Internet jest kompletnie niepraktyczna i nie zamierzam tego robić. Bardzo wiele rzeczy załatwiam przez Internet/ elektronicznie i jest to dla mnie wygodne: rachunki, zakupy, rezerwacje, książki, filmy, praca, wyszukiwanie informacji. A i media społeczne też bywają pomocne.
Mąż: JohnyBravo777 dał mi radę, żeby znaleźć kochającego męża i stać się dla niego dobrą i zależną żoną. Porada tak absurdalna, że aż się zaśmiałam. Bardzo cenię moją autonomię decyzyjną. Bardzo to dla mnie ważne, że swobodnie decyduję o swoich finansach, pracy, życiu. Nie odczuwam pustki egzystencjalnej. Nie szukam męża, a tym bardziej takiego żeby być dla niego „zależną”. Odcięcie się od toksycznej, przemocowej rodziny to najlepsza rzecz, jaką dla siebie w życiu zrobiłam, coś z czego jestem bardzo zadowolona.
Urlop: urlop w moim stanie „niemocy” nie działa. Po pierwsze nie udaje mi się zebrać i wyjechać, a po drugie mam duże obawy, że zasadniczo na tym urlopie robiłabym to samo, czyli po prostu tkwiłabym gdzieś w hotelu nie mając na nic sił. Miałam już w ostatnim czasie dłuższą przerwę od pracy i wcale to nie pomogło mi naładować akumulatorów.
Zadaniowość: sporo osób zaleca, żeby robić coś, cokolwiek, małe rzeczy. A także, żeby mobilizować energię poprzez „oszukiwanie” mózgu np. zamienić „muszę” na „chcę”, robić „z automatu, od niechcenia”, próbować „mikrokroków”. To są techniki powszechnie znane i ja też je znam. Ale jak już pisałam wcześniej, te próby „oszukiwania” własnego mózgu na mnie nie działają. To tak jakby powiedzieć osobie, która ma wysoką gorączkę z powodu anginy, żeby spróbowała sobie mówić, że wcale nie ma, albo wzięła zimną kąpiel. Angina przecież od tego nie minie.
Moja niemoc jest czymś, co cyklicznie pojawia się w moim życiu. Mam lepsze i gorsze okresy w życiu pod tym względem. Sama nie wiem, czy źródłem jest moja psychika (a trochę mam złych przeżyć), czy też coś w moim ciele nie działa, a może są to jakieś kwestie systemowe związane z tym, jak dzisiaj wygląda świat, praca, społeczeństwo, relacje międzyludzkie.
Priscilla, myślę, że w dużej mierze spełniam kryteria emocjonalnego wyczerpania. Zgadza się sześć punktów: że wieczorem nie mam często energii na nic więcej niż scrollowanie, że czuję się przytłoczona zadaniami, że nie czuję radości nawet gdy powinnam (i to już od długiego czasu!), że odczuwam fizyczne zmęczenie, którego nic nie tłumaczy, że mam poczucie, że wszyscy coś ode mnie chcą (a także to, że każda prośba brzmi jak żądanie), że czasami miewam myśli, żeby zniknąć. Dwa punkty zgadzają się połowicznie: nie zawsze udaje mi się utrzymać fason, a po całym dniu wprawdzie nie płaczę, ale rozklejam się (tyle że w inny sposób) oraz nie jestem tak całkowicie nieświadoma, skąd się bierze moja złość i napięcie (ale sama jestem czasem zaskoczona intensywnością emocji i nie zawsze udaje mi się nad tym zapanować).
Najbardziej pomaga mi ludzka, życzliwa rozmowa (a właśnie tego w moim życiu jak na lekarstwo).
Mrs. Happiness, bardzo dobrze czuję się z tym, że nie mam kontaktu z moją rodziną. Mogę śmiało powiedzieć, że odcięcie się od toksycznej, przemocowej rodziny to najlepsza rzecz, jaką dla siebie w życiu zrobiłam. I jest to coś z czego jestem bardzo zadowolona do dzisiaj. A różne wydarzenia "pomiędzy" tylko mnie w tym utwierdzają.
Bert44, dziękuję za ten przykład, choć intuicyjnie mam poczucie, że niekoniecznie u mnie by się to tak samo dobrze sprawdziło.
Samba, czy możesz napisać jak znalazłaś psychiatrę, który ci pomógł? A jeśli to nie tajemnica - to czego dotyczyły twoje problemy?