Polski system edukacji to nieśmieszny żart. Tak było za moich czasów, a jak jest teraz tego nie wiem choć się domyślam. Z praktycznie każdej dziedziny więcej się nauczyłem z anime i gier niż ze szkoły. Chociaż bardziej powinienem napisać, że więcej się dowiedziałem. Na WDŻ nigdy nie miałem prawie nic o seksie, było za to o ciąży, molestowaniu i o dzieciach. Nigdy nie było nawet wzmianki o tym jak nawiązywać kontakty, jak budować relacje czy po prostu jak traktować osobę płci przeciwnej by tworzyć dobry związek. "Wychowanie do życia w rodzinie" nie nauczyło nic o tym jak tą rodzinę stworzyć. Z PO było podobnie, cała praktyczna edukacja kończyła się na pierwszej pomocy i to tak na szybko byle odklepać. Nigdy nie było żadnych technik samoobrony czy tym bardziej strzelnicy. Za to religię dobrze wspominam bo tu akurat miałem kilku fajnych nauczycieli. Wyjazdy do przybytków kulturowych były tylko w podstawówce i to może ze 3-4 razy w ciągu wszystkich lat nauki. Teraz z podcastów dowiaduję się znacznie więcej niż się dowiedziałem przez tyle lat szkoły. Tak to wyglądało za moich czasów, a jak jest teraz?
Polski system edukacji to nieśmieszny żart. Tak było za moich czasów, a jak jest teraz tego nie wiem choć się domyślam. Z praktycznie każdej dziedziny więcej się nauczyłem z anime i gier niż ze szkoły
Tia, podkreślałeś wielokrotnie tutaj swoje doświadczenia, które są tak absurdalne, że aż nieprawdziwe. Twierdziłeś też, że nie uczyli was czytania ze zrozumieniem, a jak ci powiedziałem jak ta nauka wygląda to robiłeś wielkie oczy, że "nikt wam nie powiedział, że to o to właśnie chodzi". Byłeś i jesteś leniem, który uważał i dalej uważa, że wie lepiej "bo to mi się nigdy nie przyda". I skończyłeś z tytułem magistra za najniższą krajową.
Wyjazdy do przybytków kulturowych były tylko w podstawówce i to może ze 3-4 razy w ciągu wszystkich lat nauki.
A to już podziękuj rodzicom. Wyjścia tego typu nie są obowiązkowe, ale są zależne od rodziców. Dyrektorzy i nauczyciele zawsze chętnie wychodzili z takimi inicjatywami, bo często są DOFINANSOWYWANE. W 2024 roku na dofinansowanie wycieczek szkolnych poleciało z budżetu 60 MILIONÓW PLN. Ponadto, nauczyciele sprawujący opiekę nad uczniami w czasie takich wycieczek nie ponoszą kosztów takich wyjść, więc to dla nich darmowa rozrywka, a mają płacone tak jakby normalnie spędzili dzień w szkole. W każdej szkole do jakiej chodziłem to właśnie nauczyciele mieli największe parcie, aby przynajmniej raz na semestr gdzieś wyjść. I jak patrzę po najmłodszych członkach mojej rodziny - to się nie zmieniło.
263 2025-07-03 13:10:13 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-03 13:11:57)
Historia jest pisana albo rękami zwycięzców albo przegranych. Z definicji nigdy nie jest obiektywna.
Tak, to po co badać kulturę Azteków, indian, aborygenów? Przegrali, nauczmy się na pamięć biografia Cooka i vascodagamy, udawajmy że nigdy nie istnieli.
Nawet starożytny Rzym to przegrani
Kolejna wypowiedź obnażająca twoja niewiedzę i brak znajomości realiów otaczającego cię świata.
264 2025-07-03 13:18:21 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-03 13:42:47)
Nie bardzo. Możesz dziecko z takich lekcji wypisać pod pretekstem wolności wyznania.
Więc w czym problem? Sama obaliłaś swój argument "a co jeśli".
Nie. To puenta mojego poglądu: za wychowanie dziecka do życia z innymi ludźmi odpowiadają rodzice, nie instytucje.
Muzułmanka czy gej na lekcji WDZ nadal będzie podlegał presji rodzinnej i do usamodzielnienia się będzie poruszał się wg tego co pozwala mu struktura rodzinna.
W dobrych rodzinach nie musisz chodzić na wdz bo od małego jesteś domyślnie traktowany z godnością i szacunkiem, uczysz się asertywności i budowania relacji.
Jeśli nie masz tego w domu to 45 minut w tygodniu i tak ci nic nie da, o ile rodzina na nie pozwoli.
Lekcje wdz obejmują teraz zdrowe odżywianie. I co z tego jeśli ktoś ma leniwych rodziców którzy preferują mrożonkę na obiad i dać dychę na obiad w szkole, który potem idzie na energetyka.
A co do tego co nauczyciele muszą. Z tego co widziałam w szkole nauczyciele zielili się takich co są normalni i takich co mają coś nie tak z głową. Biedaprzedmioty były przerzucane na tych co mieli nie teges. W szkole jest potrzebny jeden nauczyciel wdz żeby obskoczyc wszystkie klasy. Więc przydziela się to największemu szkolnemu dzieakowi. Inni organizują koła, wycieczki, dni otwarte, to naturalnie dać to dziwakowi co zbija bąki.
Potem się kończy tak że jakiś podstarzały kawaler albo feminazistka ma czegoś uczyć młodzież.
Edukacja jest ok, ale internetowa. Szkoła tego nie udźwignie.
A do edukacji internetowej wystarcza zwykle kompetencje ucznia: czytanie, pisanie, nie łykanie każdej bzdury jak leci, weryfikacja źródeł.
A ta feminizacja nauczycieli polega na tym że zarabia się minimalną więc faceci z wyższym nie tykają tego. Dla kobiet jest plusik za macierzyński, kartę nauczyciela i możliwość pogodzenia pracy z wychowaniem własnych dzieci. Dla faceta to po prostu za mało atrakcyjne miejsce pracy.
265 2025-07-03 13:29:41 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-03 14:11:58)
Ta shini Strzelnica i broń dla nastolatkow. Wszyscy wiemy jak to się kończy.
Shini sam mówiłeś że miałeś gówniane oceny i poszedłeś na gówno kierunek i to zaocznie. To że nie korzystałeś ze szkoły nie znaczy że nie miała nic do zaoferowania. Jak na lekcjach się nudziles i były poniżej twojego poziomu to zawsze są olimpiady, świetlice,SKSy, domy kultury. Edukacja kiedy w Polsce było bezrobocie była ok, bo nauczyciele szanowali stałą pracę i stabilizację.
Teraz znajdź kogoś z dyplomem wyższej uczelnię do zabawy z pyskaty mi gówniarzami, powodzenia.
Ponadto, nauczyciele sprawujący opiekę nad uczniami w czasie takich wycieczek nie ponoszą kosztów takich wyjść, więc to dla nich darmowa rozrywka, a mają płacone tak jakby normalnie spędzili dzień w szkole.
Takie rzeczy może mówić tylko bezdzietny podstarzały wariat. Wycieczka z dzieciakmi, sztuk 30 to rozrywka?! No tak przecież darmowo. Darmowo można iść samemu z chłopakiem dziewczyna kolega, bez konieczności pisania raportu i pilnowania czy Jasio sobie nogi nie złamie.
[
A do edukacji internetowej wystarcza zwykle kompetencje ucznia: czytanie, pisanie, nie łykanie każdej bzdury jak leci, weryfikacja źródeł.
Akurat nie łykania każdej bzdury jak leci, weryfikacji źródeł i krytycznego podejścia do informacji oraz selekcji tejże to szkoła nie uczy, niestety.
Szkoła jako system, w pojedynczych konkretnych szkołach się zdarza, zależy od kadry.
268 2025-07-03 13:47:35 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-07-03 13:52:24)
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:[
A do edukacji internetowej wystarcza zwykle kompetencje ucznia: czytanie, pisanie, nie łykanie każdej bzdury jak leci, weryfikacja źródeł.Akurat nie łykania każdej bzdury jak leci, weryfikacji źródeł i krytycznego podejścia do informacji oraz selekcji tejże to szkoła nie uczy, niestety.
Szkoła jako system, w pojedynczych konkretnych szkołach się zdarza, zależy od kadry.
To zależy od nauczyciela. IMO gdyby wszystkie przedmioty były tip top quality (więc weryfikowanie informacji uczysz się przy okazji) nie byłoby potrzeby dodatkowego seksu w szkole. Internet wystarczy. A jeśli nawet podstawy są kiepskie to lekcja seksu i tak będzie indoktrynacja bo nie ma zdolności do krytycznego myślenia.
Ostatnie temat na topie zmiana płci. W szkole nauczyciel jeśli chcesz musi mówić do ciebie nowym imieniem. Potem w necie czytasz o ludziach którzy tego żałują, mówią że byli.zmanipulowani, jak ten gość od podkastu popularno naukowego. I jak o tym rozmawiać? Dobre, złe, sensowne, głupie? Zabronić zmiany imion do wieku X, pozwolić każdemu, pozwolić jeśli masz papier od lekarza? Jak to przekazać komukolwiek? A nastolatkowi, który sam jest zagubiony, nie wie za bardzo o co chodzi w życiu?
Bez mocnej bazy światopoglądowej , narzędzi do samodzielnego zdobywania informacji bez sensu taki temat ruszać.
Jack Sparrow napisał/a:Historia jest pisana albo rękami zwycięzców albo przegranych. Z definicji nigdy nie jest obiektywna.
Tak, to po co badać kulturę Azteków, indian, aborygenów? Przegrali, nauczmy się na pamięć biografia Cooka i vascodagamy, udawajmy że nigdy nie istnieli.
Nawet starożytny Rzym to przegrani
Kolejna wypowiedź obnażająca twoja niewiedzę i brak znajomości realiów otaczającego cię świata.
Ale co ma socjologia i archeologia do oficjalnej wersji historii nauczanej w szkołach? Czy ze szkolnych podręczników do historii dowiesz się, że Churchill był ludobójcą? Nie - dowiesz się, że był noblistą i przyczynił się do wygrania nad nazizmem. To samo z Kolumbem. Czy dowiesz się jak w średniowieczu chłostali nawet niemowlaki? No też nie bardzo. Czy dowiesz się, że popularną metodą wychowawczą i radzenia sobie z dziećmi było ich narkotyzowanie i upijanie w XIX i pierwszej połowie XX wieku? Też nie bardzo.
To puenta mojego poglądu: za wychowanie dziecka do życia z innymi ludźmi odpowiadają rodzice, nie instytucje.
I jest całkowicie błędna. Bo instytucja szkoły ma też za zadanie wyrównać szanse.
Muzułmanka czy gej na lekcji WDZ nadal będzie podlegał presji rodzinnej i do usamodzielnienia się będzie poruszał się wg tego co pozwala mu struktura rodzinna.
Na tym właśnie polega wolność. Nauczyć się nauczą, ale co z tym zrobią to już ich wybór.
Jeśli nie masz tego w domu to 45 minut w tygodniu i tak ci nic nie da, o ile rodzina na nie pozwoli.
Na tym polega bycie nieletnim dzieckiem. Ale co z tym zrobisz jako dorosła osoba to już twoje.
Lekcje wdz obejmują teraz zdrowe odżywianie. I co z tego jeśli ktoś ma leniwych rodziców którzy preferują mrożonkę na obiad i dać dychę na obiad w szkole, który potem idzie na energetyka.
To z tego, że w taki sposób to można ujebać absolutnie każdą zmianę mającą wprowadzić coś lepszego lub dać coś więcej.
Edukacja jest ok, ale internetowa. Szkoła tego nie udźwignie.
Obecna - nie. I o tym właśnie mówię, ze ten system pamiętający XIX wiek i działający (wciąż) pod takie założenia nie ma sensu i jest do zmiany.
ta feminizacja nauczycieli polega na tym że zarabia się minimalną więc faceci z wyższym nie tykają tego.
Nie jest to prawdą. Ma to związek z powszechną polską mentalnością, że facet pracujący z dziećmi to na pewno pedofil.
Ta shini Strzelnica i broń dla nastolatkow. Wszyscy wiemy jak to się kończy.
Obecnie są klasy mundurowe i oni mają względnie regularny kontakt z bronią i jakoś wypadków nie ma. A wiem, że są też uczniowie ostatnich klas, którzy zapisali się do WOT i oni tam też robią tego typu rzeczy i również wypadków nie ma. Demonizujesz tutaj mocno.
Wycieczka z dzieciakmi, sztuk 30 to rozrywka?! No tak przecież darmowo. Darmowo można iść samemu z chłopakiem dziewczyna kolega, bez konieczności pisania raportu i pilnowania czy Jasio sobie nogi nie złamie.
Tak, to darmowa rozrywka. Tylko demonizujesz. Jeden opiekun przypada na 5-15 dzieci w zależności od okoliczności. Większość dzieci nie ma żadnego problemu, aby się dostosować i zachować odpowiednio.
Jesteśmy na dobrej drodze bo nie kłóciliśmy się już nooo cały miesiąc i tych zbliżeń było więcej. Nie no tak naprawdę nie chodzi o zbliżenia tylko o rozmowę. Rzeczywiście mąż siada obok i gadamy szczerze. On gada i ja gadam. Sam przyznał że nie radził sobie z emocjami i się wkurzał na wszystko a nie umiał powiedzieć spokojnie o co chodzi tylko wylewał frustrację na mnie i na dzieci..dlatego nie dziwił się że unikam zbliżeń jeśli byliśmy w ciągłym konflikcie Dotarło to do niego jak oboje nabralismy dystansu..przestalismy skakać sobie do oczu tylko w ciszy mijaliśmy się w mieszkaniu czekając na reakcję drugiej osoby .ciekawi mnie czy sobie poradzimy bez terapeuty. Lubię z tym człowiekiem spędzać czas.. gadać śmiać się żartować. Ostatnio byliśmy w górach (dzieci zostawiliśmy u dziadków) dużo rozmawialiśmy o nas o naszych potrzebach... Myślę że bycie tu mi pomogło. Nie wiem czy sama bym to podniosła.
To cieszy. Dużo zawdzięczasz sobie, że myślisz i wyciągasz wnioski. Powodzenia
Mój rocznik a konkretnie rocznik 88 jest mocno pokaleczony jeśli chodzi o temat sexu. Dopiero w gimnazjum miałam zajęcia z nauczycielem o życiu w rodzinie i jedyne co zapamiętałam to to jaki kobieta ma śluz w ciągu mca i jaką miał minę nauczyciel gdy o tym opowiadał... i to że trzeba się myć a nie perfumować ubrania.
Jak miałam bodaj 11 lat to matka potwierdziła moje zdanie gdy powiedziałam że moje dziecko w środku rośnie razem ze mną i jak osiągnę wiek to poprostu urodzę. O tym uświadomili mnie koledzy ze tak nie jest i wiedziałam że matka to nie zrodlo informacji. O rozmnażaniu było pewnie na biologii ale o sexie czytalam w brawo girl. To że matka zabroniła mi używać tamponów bo tak i już też mnie zastanawiało dlaczego. Starsza Koleżanka pokazywała mi jak ich używać. To że ten widok nauczyciela kiedy opowiadał o śluzie też mnie obrzydziło i jak już wiedziałam że facet może zrobić kobiecie dobrze ustami to pytanie ale jak to ? Przecież tam jest taki paskudny śluz ? Ja go mam i napewno ucieknie gdy to zobaczy odpowiedzi szukałam w gazetach i i doświadczonych koleżankach. Ulom seksuologii. Teraz jest internet..i co tylko chcesz. Do koloru do wyboru. Dzieci wiedzą i widzą więcej niz niejeden dorosły. Myślę że wiedza o sexie mocno odbija się na relacjach fizycznych z mężem nawet jeśli jesteśmy x lat razem to wiadomo potrzeby się zmieniają, wdaje się rutyna i ups trzebaby o tym powiedzieć a języka w gębie brakuje. Wiadomo świadomość też jest inna ale czuję że nie mówię wszystkiego mężowi. Że mam swoje fantazje o których wstydzę się powiedzieć a też on sam nie mówi dużo o sexie żeby go zdobywać poznawać... Kładziemy się obok i poprostu się dzieje. Za dużo o tym nie rozmawiamy i to też nie jest dobre.
A co byś powiedziała o starszych rocznikach. Mogłaś korzystać z książek, Sztuka Kochania Wisłockiej funkcjonowała od dziesięcioleci. Tak wygląda jakbyś się wychowała na bezludnej wyspie
Twoje roczniki to już raczej nie miały takiego wstydu jak lata wcześniej. Ale widać byłaś wychowywana w mocno zacofanej rodzinie. Mama może nie wiedziała skąd się biorą dzieci, urodziła bo urodziła… Jesteś jedynaczką?
na początku było to kilka razy w tygodniu, teraz to jest może z 4 razy w miesiącu
Nie nie jestem jedynaczką mam brata jeszcze. W domu sex był tematem tabu, sporo kwestii nie było poruszanych. Miało tak być i bez dyskusji. Musieliśmy się podporządkowywać itd. Nie otrzymywałam odpowiedzi na wiele pytań lub słyszałam że coś jest "bo tak " aaaa ogólnie ciężki okres dorastania. Teraz widzę tę lukę. Kiedyś tak brałam życie bo inaczej nie wiedziałam jak jest.
Hej. Przychodzę tu z problemem osobistym. Jesteśmy małżeństwem 8 lat. Mamy 2 dzieci, oboje pracujemy zajmujemy się domem i dziećmi. Czuje się niedoceniana w związku i traktowana trochę jak matka trójki dzieci (3 ci to mąż), sprzątaczka, ogarniaczka, matka a mało czuje się kobietą. Nie zadbana przez męża czy to kwiatami czy komplementami czy drobnymi upominkami czy spontanicznymi wyjściami czy poprostu zauważana jako osoba np hej wyciągnąć ci rower z piwnicy bo widzę że się wybierasz do pracy rowerem.... Ale za to ja mam być gotowa zawsze na sex bo jemu się to należy bo on jest facetem a mój jest taki obowiązek żeby miał ujście emocji właśnie w secie że to moja wina że o mnie nie dba bo rzadko śpimy razem... Awantury pretensje że teraz przechodzimy obok siebie jak lokatorzy. Czy ze mną coś jest nie tak? Czy ja mam być gotowa na sex mimo że mam łeb kwadratowy po całym dniu, bo mam okres bo jestem chora bo mam ciężko w pracy itd. same oczekiwania w czynach a mało kulturalnych gestów i słów. Ile razy w miesiącu uprawiacie sex ?
Ja uprawiam codziennie....z własną ręką więc ty się masz lepiej niż ja, więc nie dołuj się bo u ciebie nie jest tak złe.
A tak na poważnie, to mój sąsiad w Polsce był takim człowiekiem że przychodził z pracy i leżał na kanapie przed telewizorem żądając od żony wszystkiego co się "należy " mężczyźnie.
A jego żona to jest mamą 4 dzieci i jest bardzo łagodna. Ale coś się u niej przełączyła i ona ujeb....a mu tak że od tamtej pory gościu nie pije i pracuje po pracy w domu a ona zrobiła się bardzo surowa.
Domem rządzi kobieta więc zacznij tam rządzić a nie być szmatą którą mąż się podciera.
A to że domem rządzi mężczyzna itp. to stereotyp nawiązany żydowskimi opowieściami biblijnymi.
Dom to działka kobiety (nie każdej rzecz jasna) ale każdej która ma dzieci i rodzinę.
Mój mąż doszedł do takiego poziomu że za często się masturbował powodując że przyjemność przychodzi mu łatwo co w konsekwencji odbija się teraz u nas w łóżku bo zwyczajnie mu nie staje jak dochodzi do zbliżeń... Ja to rozumiem nie mam nic do tego. Gadamy o tym itd ale jak to jest że zadawała się ręką i przyzwyczaił się do tego że jak ja się pojawiam to reaguje odwrotnie. Co do rządzenia to wydaje mi sie że każdy w domu powinien wiedzieć co ma robić jak i kiedy bo tworzą wspólne gospodarstwo domowe. Należy się szacunek dla obu stron. Jak to jest zachowane to można żyć w zgodzie. Jak któreś zatraci się w czymś i po czasie nagle okaże się że ojej on mi przez 10 lat nic w domu nie robi to nie zacznie bo go baba przyzwyczaiła do tego. Są związki gdzie świadomie jedna strona mówi yże ok ja biorę to ty to itd. Każdy jest inny ale wiele rzeczy wychodzi po latach po dzieciach po powrocie do pracy.
Mój mąż doszedł do takiego poziomu że za często się masturbował powodując że przyjemność przychodzi mu łatwo co w konsekwencji odbija się teraz u nas w łóżku bo zwyczajnie mu nie staje jak dochodzi do zbliżeń... Ja to rozumiem nie mam nic do tego. Gadamy o tym itd ale jak to jest że zadawała się ręką i przyzwyczaił się do tego że jak ja się pojawiam to reaguje odwrotnie. Co do rządzenia to wydaje mi sie że każdy w domu powinien wiedzieć co ma robić jak i kiedy bo tworzą wspólne gospodarstwo domowe. Należy się szacunek dla obu stron. Jak to jest zachowane to można żyć w zgodzie. Jak któreś zatraci się w czymś i po czasie nagle okaże się że ojej on mi przez 10 lat nic w domu nie robi to nie zacznie bo go baba przyzwyczaiła do tego. Są związki gdzie świadomie jedna strona mówi yże ok ja biorę to ty to itd. Każdy jest inny ale wiele rzeczy wychodzi po latach po dzieciach po powrocie do pracy.
Taki „poziom” ma miejsce, jak się odmawia mężowi, a potem dziwi, że przeszedł na porno i się uzależnił, bo to inne bodźce i ucisk. Choć często takie uzależnienie faceci nabywają przed związkiem.
Dlatego tak ważne jest dopasowanie się temperamentem, choć nie da się do końca, bo to wychodzi z czasem.
Ale ja się nie dziwię że ogląda porno. Skoro lubi chwile się zadowolić to jego sprawa. Co innego jest odmawianie mężowi non stop kiedy tego chce nawet jak jest dobrze itd a co innego jest odmawianie gdy jest się chorym, ma się okres lub miało się ciężki dzień itd. Jest między nami teraz dobrze ale nie chce już wracać do tego stanu rzeczy sprzed kilku miesięcy.
Ale ja się nie dziwię że ogląda porno. Skoro lubi chwile się zadowolić to jego sprawa. Co innego jest odmawianie mężowi non stop kiedy tego chce nawet jak jest dobrze itd a co innego jest odmawianie gdy jest się chorym, ma się okres lub miało się ciężki dzień itd. Jest między nami teraz dobrze ale nie chce już wracać do tego stanu rzeczy sprzed kilku miesięcy.
Znam ten ból
Sama wiesz jaki mieliście problem i to nie przez to o czym wspominasz.
To tylko tak ci się wydaje, zakładając, że tobie ten seks jest zbędny, to on domagający się tego seksu od ciebie, przez uzależnienie od masturbacji nie może stanąć na wysokości zadania teraz z tobą, nie masz pojęcia jakie to jest dla niego frustrujące ale nie daje po sobie tego poznać, bo co ma powiedzieć…
279 2025-09-16 08:39:54 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2025-09-16 08:42:07)
Kobieta, ktorej maz wybral porno od seksu z nia jest tak samo wartosciowa jak mezczyzna, ktorego zona prosi sie innych o pieniadze bo maz nie potrafi ich zarobic.
Duzo mowi o facecie jaka jest pizda, ze nadal tkwi w zwiazku z seksualna ryba.
To żeś dojebal porównanie nie ma co :-D teraz niech rzuci kamieniem ten kto się nie masturbuje ...