Ale czy to coś da jeśli za jakiś czas mąż znowu się ode mnie odwróci i zacznie atakować agresja bo mu nie daje. ja go nie karam brakiem sexu. Mnie się odechciewa jeśli nie ma rozmowy spokojnej tylko jest od razu atak.
Właśnie po to zaczęłam prowadzić dziennik... Na początku był dystans później frustracja a teraz są o to kłótnie cykliczne kilka razy do roku. Raczej oboje jesteśmy winni tej sytuacji bo skoro ja zaczęłam odmawiać to dlatego że mąż nie traktowal mnie jak kobiety żony itd i tak w kółko. On chciał ją nie miałem ochoty, mówiłam dlaczego to albo śmiał się z tego albo wychodziła z tego kłótnia zamiast rozmowy... Mam swoje potrzeby ale faktycznie nie takie jak kiedyś. Ewidentnie libido mi spadło. Nie zażywam tabletek bo po nich to już kompletnie nie mam ochoty na sex. Może też wdarła się rutyna. Wiecie odbebnic i do spania. Wiem że tu też trzeba poprawic jakość tego sexu. Więcej masaży więcej gry wstępnej, wymyślać coś żeby nie było nudno. My ewidentnie musimy się na sex umawiać ponieważ nasza 3 letnia córka budzi się w nocy i nagle wstaje także pole jest ograniczone, oboje pracujemy na zmiany. Ratują nas dni kiedy dzieci są dziadków o ile nie jesteśmy w konflikcie.
Umawianie się na seks jest normalne w dlugim zwiazku. Bez tego nie bedzie seksu.
Ty nie masz tu roboty do zrobienia. Ty Wy macie robote . Oboje. Mysle ze rozmowa moze byc malo owocna bo nawet nie jesteście swiadomi co się dzieje - to jak macie naprawiac, nad czym pracowac? Ty chcesz się poczuc kobieta, byc adorowana i szanowana, on facetem. Pomysl naprawde o terapii. Wam moze wystarczyć kilka spotkań zeby się zobaczyć i uslyszec. Wtedy sobie popracujecie nad seksem masażami itd. Ale najpierw "core" problemu
Ale czy to coś da jeśli za jakiś czas mąż znowu się ode mnie odwróci i zacznie atakować agresja bo mu nie daje. ja go nie karam brakiem sexu. Mnie się odechciewa jeśli nie ma rozmowy spokojnej tylko jest od razu atak.
Słusznie. Jedna osoba nie będzie w stanie pielęgnować relacji za dwie osoby tworzące ten związek. To nigdy nie działa, bo do tanga trzeba dwojga.
Z mojej perspektywy, tok myślenia faceta, jaki wyżej przedstawiasz, jest do bólu nieskomplikowany. Gdyby był inteligentny, rozumiałby, że skoro jest skutek, to gdzieś musi być również przyczyna, w związku z czym rozwiązaniem nie jest romans, ani ręka, ani wybuchy złości.
Bo my jesteśmy nieskomplikowani.
Babki potrafia odmawiac bez przyczyny i winy faceta. Bo maja w glowie swoje scenariusze, wymagania i mysla tak jak Ty teraz czyli: niech sie domysli co jest nie tak. Tu w tym watku raczej tak nie bylo ale jednak często tak bywa. I nie oczekuj od faceta jak to piszesz "inteligencji" bo taka inteligencja to o bycie wróżką zahacza tylko oczekuj od babek otwartej komunikacji. Będzie łatwiej- my słyszymy wprost to co sie do nas mowi. Nie lubimy podtekstow, gierek, grania seksem i w szczególności opcji "domysl się że coś jest nie tak"
135 2025-05-27 19:51:07 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-27 19:54:20)
JestemTuNowa napisał/a:Ale czy to coś da jeśli za jakiś czas mąż znowu się ode mnie odwróci i zacznie atakować agresja bo mu nie daje. ja go nie karam brakiem sexu. Mnie się odechciewa jeśli nie ma rozmowy spokojnej tylko jest od razu atak.
Słusznie. Jedna osoba nie będzie w stanie pielęgnować relacji za dwie osoby tworzące ten związek. To nigdy nie działa, bo do tanga trzeba dwojga.
Ale tu obie osoby czuja się skrzywdzone i robia sobie nawzajem na złość. Tu nie ma pracy dla jednej strony. Widzisz jak spotykam się z kumplem narzekającym na żonę to wiem że z drugiej strony jest historia taka jak Autorki
136 2025-05-27 19:59:01 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-05-27 20:00:35)
SamotnaWilczyca napisał/a:Z mojej perspektywy, tok myślenia faceta, jaki wyżej przedstawiasz, jest do bólu nieskomplikowany. Gdyby był inteligentny, rozumiałby, że skoro jest skutek, to gdzieś musi być również przyczyna, w związku z czym rozwiązaniem nie jest romans, ani ręka, ani wybuchy złości.
Bo my jesteśmy nieskomplikowani.
Babki potrafia odmawiac bez przyczyny i winy faceta. Bo maja w glowie swoje scenariusze, wymagania i mysla tak jak Ty teraz czyli: niech sie domysli co jest nie tak. Tu w tym watku raczej tak nie bylo ale jednak często tak bywa. I nie oczekuj od faceta jak to piszesz "inteligencji" bo taka inteligencja to o bycie wróżką zahacza tylko oczekuj od babek otwartej komunikacji. Będzie łatwiej- my słyszymy wprost to co sie do nas mowi. Nie lubimy podtekstow, gierek, grania seksem i w szczególności opcji "domysl się że coś jest nie tak"
Najlepiej zrzucić cały ciężar na kobietę, a jak ta wychodzi z inicjatywą, wyśmiać ją, ignorując jej potrzeby.
Łatwiej Wam grać tych nieskomplikowanych. To taka wymówka.
SamotnaWilczyca napisał/a:JestemTuNowa napisał/a:Ale czy to coś da jeśli za jakiś czas mąż znowu się ode mnie odwróci i zacznie atakować agresja bo mu nie daje. ja go nie karam brakiem sexu. Mnie się odechciewa jeśli nie ma rozmowy spokojnej tylko jest od razu atak.
Słusznie. Jedna osoba nie będzie w stanie pielęgnować relacji za dwie osoby tworzące ten związek. To nigdy nie działa, bo do tanga trzeba dwojga.
Ale tu obie osoby czuja się skrzywdzone i robia sobie nawzajem na złość. Tu nie ma pracy dla jednej strony. Widzisz jak spotykam się z kumplem narzekającym na żonę to wiem że z drugiej strony jest historia taka jak Autorki
Autorka nie robi mężowi "na złość".
137 2025-05-27 20:01:48 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-27 20:03:06)
Bert44 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Z mojej perspektywy, tok myślenia faceta, jaki wyżej przedstawiasz, jest do bólu nieskomplikowany. Gdyby był inteligentny, rozumiałby, że skoro jest skutek, to gdzieś musi być również przyczyna, w związku z czym rozwiązaniem nie jest romans, ani ręka, ani wybuchy złości.
Bo my jesteśmy nieskomplikowani.
Babki potrafia odmawiac bez przyczyny i winy faceta. Bo maja w glowie swoje scenariusze, wymagania i mysla tak jak Ty teraz czyli: niech sie domysli co jest nie tak. Tu w tym watku raczej tak nie bylo ale jednak często tak bywa. I nie oczekuj od faceta jak to piszesz "inteligencji" bo taka inteligencja to o bycie wróżką zahacza tylko oczekuj od babek otwartej komunikacji. Będzie łatwiej- my słyszymy wprost to co sie do nas mowi. Nie lubimy podtekstow, gierek, grania seksem i w szczególności opcji "domysl się że coś jest nie tak"
Najlepiej zrzucić cały ciężar na kobietę, a jak ta wychodzi z inicjatywą, wyśmiać ją, ignorując jej potrzeby.
Łatwiej Wam grać tych nieskomplikowanych. To taka wymówka.
Bert44 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Słusznie. Jedna osoba nie będzie w stanie pielęgnować relacji za dwie osoby tworzące ten związek. To nigdy nie działa, bo do tanga trzeba dwojga.
Ale tu obie osoby czuja się skrzywdzone i robia sobie nawzajem na złość. Tu nie ma pracy dla jednej strony. Widzisz jak spotykam się z kumplem narzekającym na żonę to wiem że z drugiej strony jest historia taka jak Autorki
Autorka nie robi mężowi "na złość".
Nie sypia z nim. Dla niego robi na złość. Choć jak pisalem tu seks nie pomoze
Właśnie po to zaczęłam prowadzić dziennik... Na początku był dystans później frustracja a teraz są o to kłótnie cykliczne kilka razy do roku. Raczej oboje jesteśmy winni tej sytuacji bo skoro ja zaczęłam odmawiać to dlatego że mąż nie traktowal mnie jak kobiety żony itd i tak w kółko. On chciał ją nie miałem ochoty, mówiłam dlaczego to albo śmiał się z tego albo wychodziła z tego kłótnia zamiast rozmowy... Mam swoje potrzeby ale faktycznie nie takie jak kiedyś. Ewidentnie libido mi spadło. Nie zażywam tabletek bo po nich to już kompletnie nie mam ochoty na sex. Może też wdarła się rutyna. Wiecie odbebnic i do spania. Wiem że tu też trzeba poprawic jakość tego sexu. Więcej masaży więcej gry wstępnej, wymyślać coś żeby nie było nudno. My ewidentnie musimy się na sex umawiać ponieważ nasza 3 letnia córka budzi się w nocy i nagle wstaje także pole jest ograniczone, oboje pracujemy na zmiany. Ratują nas dni kiedy dzieci są dziadków o ile nie jesteśmy w konflikcie.
Z tym, że sex niekoniecznie trzeba uprawiać w sypialni i w nocy, więc to jednak nie jest wytłumaczenie. Seks raczej nigdy się nie nudzi. Gorzej jest z orgazmem u kobiety i na pewno jakby mąż ci to zapewnił za każdym razem, to byś nie patrzyła na zmęczenie czy dziecko… trzeba sobie po prostu radzić, nie jesteś jedna w takiej sytuacji.
Jak wam rozmowa nie wyjdzie to zaproponuj wizytę u seksuologa, pomoże wam się dogadać.
SamotnaWilczyca napisał/a:Bert44 napisał/a:Bo my jesteśmy nieskomplikowani.
Babki potrafia odmawiac bez przyczyny i winy faceta. Bo maja w glowie swoje scenariusze, wymagania i mysla tak jak Ty teraz czyli: niech sie domysli co jest nie tak. Tu w tym watku raczej tak nie bylo ale jednak często tak bywa. I nie oczekuj od faceta jak to piszesz "inteligencji" bo taka inteligencja to o bycie wróżką zahacza tylko oczekuj od babek otwartej komunikacji. Będzie łatwiej- my słyszymy wprost to co sie do nas mowi. Nie lubimy podtekstow, gierek, grania seksem i w szczególności opcji "domysl się że coś jest nie tak"
Najlepiej zrzucić cały ciężar na kobietę, a jak ta wychodzi z inicjatywą, wyśmiać ją, ignorując jej potrzeby.
Łatwiej Wam grać tych nieskomplikowanych. To taka wymówka.
Bert44 napisał/a:Ale tu obie osoby czuja się skrzywdzone i robia sobie nawzajem na złość. Tu nie ma pracy dla jednej strony. Widzisz jak spotykam się z kumplem narzekającym na żonę to wiem że z drugiej strony jest historia taka jak Autorki
Autorka nie robi mężowi "na złość".
Nie sypia z nim. Dla niego robi na złość. Choć jak pisalem tu seks nie pomoze
Pomoże, pomoże… Ale tak czy tak czy tak trzeba się przekonać.
140 2025-05-27 20:09:01 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-27 20:09:14)
Bert44 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Najlepiej zrzucić cały ciężar na kobietę, a jak ta wychodzi z inicjatywą, wyśmiać ją, ignorując jej potrzeby.
Łatwiej Wam grać tych nieskomplikowanych. To taka wymówka.
Autorka nie robi mężowi "na złość".
Nie sypia z nim. Dla niego robi na złość. Choć jak pisalem tu seks nie pomoze
Pomoże, pomoże…
Ale tak czy tak czy tak trzeba się przekonać.
Ze strony Autorki tak ale czy on zrozumie ze ona chce szacunku? Ponoc od tego zaczęło się oddalenie. Ok - szczera rozmowa + seks moze dadza rade
wieka napisał/a:Bert44 napisał/a:Nie sypia z nim. Dla niego robi na złość. Choć jak pisalem tu seks nie pomoze
Pomoże, pomoże…
Ale tak czy tak czy tak trzeba się przekonać.
Ze strony Autorki tak ale czy on zrozumie ze ona chce szacunku? Ponoc od tego zaczęło się oddalenie. Ok - szczera rozmowa + seks moze dadza rade
Szacunku plus pomocy tez
Nie czytałam całego tematu, ponieważ jest źle sformułowany.
Po prostu.
W miesiącu?
Są tacy, którzy pytają ile razy dziennie ...
Właśnie po to zaczęłam prowadzić dziennik... Na początku był dystans później frustracja a teraz są o to kłótnie cykliczne kilka razy do roku. Raczej oboje jesteśmy winni tej sytuacji bo skoro ja zaczęłam odmawiać to dlatego że mąż nie traktowal mnie jak kobiety żony itd i tak w kółko. On chciał ją nie miałem ochoty, mówiłam dlaczego to albo śmiał się z tego albo wychodziła z tego kłótnia zamiast rozmowy... Mam swoje potrzeby ale faktycznie nie takie jak kiedyś. Ewidentnie libido mi spadło. Nie zażywam tabletek bo po nich to już kompletnie nie mam ochoty na sex. Może też wdarła się rutyna. Wiecie odbebnic i do spania. Wiem że tu też trzeba poprawic jakość tego sexu. Więcej masaży więcej gry wstępnej, wymyślać coś żeby nie było nudno. My ewidentnie musimy się na sex umawiać ponieważ nasza 3 letnia córka budzi się w nocy i nagle wstaje także pole jest ograniczone, oboje pracujemy na zmiany. Ratują nas dni kiedy dzieci są dziadków o ile nie jesteśmy w konflikcie.
Naprawdę nie odmówisz seksu komuś, kto tak się do ciebie odnosi i wspomina o prostytutkach, wyśmiewa ciebie itp.? Przecież możesz, świat się od tego tobie nie zawali chyba.
Tak mnie zastanawia co czyni cię bardziej nieszczęśliwą i czy w ogóle coś z tego:
-niemożność zadowolenia swojego męża, czy
-spadek libido i niemożność zadowolenia siebie samej, gdy widzisz, że czegoś w płaszczyźnie seksu tobie brakuje, a co miałaś wcześniej?
Nie czytałam całego tematu, ponieważ jest źle sformułowany.
Po prostu.W miesiącu?
Są tacy, którzy pytają ile razy dziennie ...
I tacy co pytają ile razy w dekadzie
Nie wiem kto pisał odpisuje ogólnie. Jak nie możemy być świadomi naszej sytuacji skoro o to się kłócimy. To że tu jestem szukam ratunku i wsparcia. Nie chcę z tym być sama. To mi w jakiś sposób pomaga. Co do terapii to jestem umówiona z babeczka ale narazie sama bo nie wiem jak mąż zareaguje. Po pierwsze jesteśmy w konflikcie i nie chce w złości umawiać się na terapię bo to będą same wyrzuty a to nie o to chodzi. Najpierw chce ją spróbować pogadać z terapeuta. Nigdy nie sądziłam że będę musiała z takiej pomocy skorzystać ... Co to pytania co mnie uszczęśliwia w sexie.. hm.. trudne pytanie ponieważ mojego męża łatwo zadowolić za to ja jestem tym słabszym ogniwem lubię sex i sprawia mi przyjemność ale nigdy nie miałam orgazmu dopochwowego. Zawsze musimy wspomagać mnie czymś dodatkowo. Kolejna kwestią jest taka że mąż oczekuje ode mnie bliskości ale jak dochodzi do powiedzmy "pogodzenia się " to nie przytuli mnie, nie złapie za rękę nie powie że mnie kocha tylko załatwiamy sprawę jak koledzy z pracy "musimy to rozwiązać i trzymać się razem bo inaczej to się rozpadnie ". Mam wrażenie że przez ten mój brak bliskości do niego on zapomniał jaki był kiedyś kiedy się godziliśmy....
146 2025-05-27 21:42:37 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-27 21:43:21)
Nie wiem kto pisał odpisuje ogólnie. Jak nie możemy być świadomi naszej sytuacji skoro o to się kłócimy. To że tu jestem szukam ratunku i wsparcia. Nie chcę z tym być sama. To mi w jakiś sposób pomaga. Co do terapii to jestem umówiona z babeczka ale narazie sama bo nie wiem jak mąż zareaguje. Po pierwsze jesteśmy w konflikcie i nie chce w złości umawiać się na terapię bo to będą same wyrzuty a to nie o to chodzi. Najpierw chce ją spróbować pogadać z terapeuta. Nigdy nie sądziłam że będę musiała z takiej pomocy skorzystać ... Co to pytania co mnie uszczęśliwia w sexie.. hm.. trudne pytanie ponieważ mojego męża łatwo zadowolić za to ja jestem tym słabszym ogniwem
lubię sex i sprawia mi przyjemność ale nigdy nie miałam orgazmu dopochwowego. Zawsze musimy wspomagać mnie czymś dodatkowo. Kolejna kwestią jest taka że mąż oczekuje ode mnie bliskości ale jak dochodzi do powiedzmy "pogodzenia się " to nie przytuli mnie, nie złapie za rękę nie powie że mnie kocha tylko załatwiamy sprawę jak koledzy z pracy "musimy to rozwiązać i trzymać się razem bo inaczej to się rozpadnie ". Mam wrażenie że przez ten mój brak bliskości do niego on zapomniał jaki był kiedyś kiedy się godziliśmy....
Ja kiedyś to już nie będzie, tak jak za 20, 30 lat…
Jeśli oczekujesz przytulenia, to sama inicjuj.
Jeśli masz potrzebę powiedzenia kocham, to powiedz, słowo kocham samo wychodzi z ust, a jak już nie wychodzi no to wiesz na siłę mówić, że się kocha, tym bardziej jak coś wadzi… Zresztą to jest tylko słowo czy mąż cię kocha to ty musisz to czuć a nie, że jak powie… Ale są kobiety które oczekują tego słowa i faceci którzy nie mają parcia, żeby to słowo powtarzać. Nie mówiąc, że wasz konflikt niszczy uczucie…
Nie wiem kto pisał odpisuje ogólnie. Jak nie możemy być świadomi naszej sytuacji skoro o to się kłócimy. To że tu jestem szukam ratunku i wsparcia. Nie chcę z tym być sama. To mi w jakiś sposób pomaga. Co do terapii to jestem umówiona z babeczka ale narazie sama bo nie wiem jak mąż zareaguje. Po pierwsze jesteśmy w konflikcie i nie chce w złości umawiać się na terapię bo to będą same wyrzuty a to nie o to chodzi. Najpierw chce ją spróbować pogadać z terapeuta. Nigdy nie sądziłam że będę musiała z takiej pomocy skorzystać ... Co to pytania co mnie uszczęśliwia w sexie.. hm.. trudne pytanie ponieważ mojego męża łatwo zadowolić za to ja jestem tym słabszym ogniwem
lubię sex i sprawia mi przyjemność ale nigdy nie miałam orgazmu dopochwowego. Zawsze musimy wspomagać mnie czymś dodatkowo. Kolejna kwestią jest taka że mąż oczekuje ode mnie bliskości ale jak dochodzi do powiedzmy "pogodzenia się " to nie przytuli mnie, nie złapie za rękę nie powie że mnie kocha tylko załatwiamy sprawę jak koledzy z pracy "musimy to rozwiązać i trzymać się razem bo inaczej to się rozpadnie ". Mam wrażenie że przez ten mój brak bliskości do niego on zapomniał jaki był kiedyś kiedy się godziliśmy....
No nie wiem czy jesteście swiadomi. Tu sypia się sugestie (rowniez moje) ze Twojemu facetowi brakuje seksu. Ale skąd niby ta pewnosc? Moze chodzi o coś innego? A czy on wie czego Ci brakuje? Powiedziałaś mu wprost? Dotarło?
Dobrze ze idziesz do terapeutki.
Orgazmem pochwowym się nie przejmuj. Jedna na cztery kobiety go osiąga. Także wszystko z Toba ok jestes w "większości".
A jakas czulosc poza sypialnia jak piszesz po prostu musi być
Solaris napisał/a:Bo nie chodzi przecież o brak czasu tylko o nastawienie, co już było po wielokroć pisane. Ona nie chce bo on jest taki a on jest taki bo ona nie chce. I tak to się kręci.
Bo tak naprawdę to Ona nie chce zmienić nastawienia i tylko szuka tu na forum współczucia i uzasadnienia, że to On jest taki "niedobry molestant niewyżyty".
I nie zawiodła się, bo wiele Kobiet zaraz podąży zrealizować swoje społeczne uczucia, swoją empatię dla molestowanej, zarobionej, zapracowanej, uciemiężonej, ofiary opresyjnego szowinisty.I tak ta gra daje wszystkim satysfakcję większą niż z udanego współżycia seksualnego, bo orgietka na forum z wzajemnymi pieszczotami waginalnymi lepsza od seksu z fallicznym samcem.
To po co cokolwiek zmieniać, skoro PROBLEM przynosi tak liczne profity.
Nie ma tu żadnej orgietki, głodnemu chleb na myśli To chyba normalne, że na forum dla kobiet, kobiety wspierają kobietę? Wiem, że będąc na miejscu jej męża, chciałbyś, aby ona zrobiła pierwszy krok, zaciągnęła Cię do sypialni i dogadzała do rana. Typowo męski punkt widzenia.
Jakbyś przeczytał, to większość nie zwala winy na męża, tylko pisze, że oboje mają za uszami. Kto zaczął pierwszy nie ma znaczenia, znaczenie ma, kto pierwszy wyciągnie rękę do zgody. Ona ma ochotę na seks, ale nie z takim "opresyjnym szowinistą"
Kiedyś przynosił mi kwiatki bez okazji lub mnie zaskakiwał czymś. Kupował wino świeczki zapalał ale to zwykle ja musiałam domem się zająć i byłam tym zmęczona i przestałam mieć ochotę na sex bo byłam przeboccowana całym dniem. Coraz bardziej to narastało i można powiedzieć że od 2 lat mamy takie cykliczne tosc poważne konflikty o sex jak zerkne w kalendarz miesiączkowy to mężowi już zaczyna się coś dziać jak nie ma sexu przez 2 tygodnie.
Znaczy: on dalej kombinował z winem i świeczkami, a to Tobie się tak po prostu odechciało seksu? Ja rozumiem, dzieci, zmęczenie i tak dalej, ale jednak ludzie kilkadziesiąt lat temu też mieli dzieci, a nie mieli pampersów, pralek automatycznych, suszarek do ubrań, zmywarek, robotów sprzątających i miliona innych rzeczy ułatwiających współcześnie funkcjonowanie. I przypuszczam, że seks uprawiali.
Ty naprawdę jesteś - no właśnie nie wiem? - zdziwiona, że młody, zdrowy facet jest sfrustrowany, jak ma dwutygodniowy szlaban na seks? To jak często wg Ciebie byłoby optymalnie? Raz na miesiąc? O.o
Chcesz coś zmienić? To zmień siebie. Daj mu to, czego chce, ale nie raz, tylko tak po prostu - dawaj, i sprawdź, czy wtedy on zacznie również myśleć o Twoich potrzebach.
Uprzedzając: gdyby to on przyszedł na forum pytać o radę, dostałby dokładnie taką samą. Dostosować się do Twoich próśb i czekać na Twoją reakcję.
Ty naprawdę jesteś - no właśnie nie wiem? - zdziwiona, że młody, zdrowy facet jest sfrustrowany, jak ma dwutygodniowy szlaban na seks?
151 2025-05-28 17:05:52 Ostatnio edytowany przez StaraWrednaKicia (2025-05-28 17:28:09)
.
Polecam zacząć czytać ze zrozumieniem wszystkie moje wpisy a nie tylko ich część
153 2025-05-28 17:50:54 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-28 18:37:19)
Polecam zacząć czytać ze zrozumieniem wszystkie moje wpisy a nie tylko ich część
No i doczekałem się pięknego tekstu.
To teraz napiszę Ci wprost:
Polecam Ci spełniać swój jakże słuszny postulat i zacząć CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM zachowanie swojego Męża, to nie będziesz musiała pytać na forum, ile razy w miesiącu masz być gotowa na seks ze swoim Mężem i szukać tu statystycznych okoliczności łagodzących dla swojej niechęci.
Możesz także CZYTAĆ ze ZROZUMIENIEM swoje teksty i zobaczyć co najmniej korelację (o ile nie chcesz widzieć związku przyczynowo-skutkowego) pomiędzy swoim zachowaniem i stosunkiem niechętnym do Męża a jego zachowaniem i stosunkiem do Ciebie, w tym fragmencie Twojego pierwszego posta inicjującego tej wątek:
Awantury pretensje że teraz przechodzimy obok siebie jak lokatorzy. Czy ze mną coś jest nie tak? Czy ja mam być gotowa na sex mimo że mam łeb kwadratowy po całym dniu, bo mam okres bo jestem chora bo mam ciężko w pracy itd. same oczekiwania w czynach a mało kulturalnych gestów i słów. Ile razy w miesiącu uprawiacie sex ?
Sex to nie jest czynność, ale wszystko to, czym emanujesz codziennie przez 24 godziny.
I zanim zobaczysz u Męża
same oczekiwania w czynach a mało kulturalnych gestów i słów.
to może przyjrzyj się swoim oczekiwaniom
w czynach
i w
mało kulturalnych gestów i słów.
I jak cokolwiek chcesz zmienić w zachowaniu Męża (na co masz wpływ pośredni) to najpierw zmień w swoim zachowaniu, gestach i słowach (na co masz wpływ bezpośredni i przemożny.
I... powodzenia na nowej drodze życia.
No proszę
Jeśli nie podobają ci się moje wpisy przyczynowo skutkowe to przewin dalej. Raczej takiej rady na czerwono nie będe brała sobie do serca. Ktoś tu po drugiej stronie za bardzo się zagalopował
156 2025-05-28 18:19:44 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-28 18:23:00)
No proszę
"Mądrej głowie dość dwie słowie".
To jest zasada sprzężenia zwrotnego: zmiana akcji wywołuje zmianę reakcji.
Dlatego to właśnie mówi się, że "mądrzejszy ustępuje".
Jeśli nie podobają ci się moje wpisy przyczynowo skutkowe to przewin dalej. Raczej takiej rady na czerwono nie będe brała sobie do serca. Ktoś tu po drugiej stronie za bardzo się zagalopował
Podobają mi się, bo bym nie odpisywał na nie.
A jeśli myślisz, że ja będę stratny na tym, że Ty czegoś nie będzie "brała sobie do serca" to się radykalnie mylisz.
To tylko Twoja strata.
I nie była to rada. Radę to Ty możesz sobie dać tylko sama, ale na razie sobie nie radzisz, bo byś tu nie pisała.
No nie radzę sobie dlatego tu jestem to prawda. Dlatego też jestem anonimowa bo wstydzę się tego powiedzieć na głos. Nie wiem czy poradzę sobie na terapii ale to miejsce mi pomaga nawet jeśli taki ktoś jak ty skrobie takie teksty
158 2025-05-28 18:34:45 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-05-28 18:37:07)
Jeśli nie podobają ci się moje wpisy przyczynowo skutkowe to przewin dalej. Raczej takiej rady na czerwono nie będe brała sobie do serca. Ktoś tu po drugiej stronie za bardzo się zagalopował
Tym bardziej, że według regulaminu można pisać tylko czarną czcionką, ale to do Animusa nie dociera, nawet jak się przewija to razi, nie ma mowy o czytaniu.
Czyli skutek odwrotny od zamierzonego.
159 2025-05-28 18:38:49 Ostatnio edytowany przez Animus (2025-05-28 18:41:32)
...
według regulaminu można pisać tylko czarną czcionką, ale to do Animusa nie dociera, nawet jak się przewija to razi, nie ma mowy o czytaniu.
Na Twoje życzenie zmieniłem, żeby Cię nie raziło.
Co do regulaminu to nie manipuluj, bo wyraźnie w zakładce BBCode jest napisane:
"Wygląd tekstu może być zmieniany poniższymi tagami, które mogą być zagnieżdżane."
161 2025-05-28 18:56:29 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-28 19:00:19)
No nie radzę sobie dlatego tu jestem to prawda. Dlatego też jestem anonimowa bo wstydzę się tego powiedzieć na głos. Nie wiem czy poradzę sobie na terapii ale to miejsce mi pomaga nawet jeśli taki ktoś jak ty skrobie takie teksty
Nie wiem czemu ale pomimo teoretycznie beznadziejnej sytuacji mam przeczucie ze Wasz zwiazek da się naprawić. Jesli obie strony powiedzą i uslysza się nawzajem. Dlatego namawiam 5 raz na terapie wspólną. Tak naprawde to nawet nie terapia bo terapie to moze miec jedna osoba ale bardziej "doradztwo"? Zmuszenie do rozmowy w bezpiecznych warunkach, obowiązek ustosunkowania się. Nie można strzelać fochów, rzucać talerzami, obrazac- tego Wam trzeba. Uslyszec się nawzajem. Nie masz sie co bac "czy sobie dam rade". Znajdźcie kogos dobrego poprowadzi Was za reke. Będzie czasem boleśnie ale ku dobremu.
A jak się rozsypie to z następnymi partnerami bedzie to samo- bo nie wiecie co uwiera druga strone. Wydaje się że wiecie ale tego nie czujecie. Nie Wasz problem. Macie w glowie tylko "niech on/ona się zmieni" to rozwaze zmianę mojego podejscia
Też tak myślę że potrzebny jest specjalista. Powiem wam że była rozmowa między nami. Niby trochę sobie wyjaśniliśmy ale tak jak sądziłam. Oboje siedzieliśmy po obu stronach pokoju na zasadzie..."dobra musimy to zmienić, nie możemy tak żyć, tak masz rację popełniłem błąd, tak masz rację jestem agresywny, tak masz rację jestem mało czuła, tak masz rację nie spimy razem dlatego się oddalamy... I tyle. Kropka bez przytulenia, bez uśmiechu, bez przepraszam zmienię się lub spojrzę na twoje potrzeby a ja na twoje ... Jest dystans i czuć że ani jedno ani drugie nie chce pokazać uległości tylko oczekuje aż ta druga osoba to zrobi.
163 2025-05-28 21:28:10 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-28 21:33:06)
Też tak myślę że potrzebny jest specjalista. Powiem wam że była rozmowa między nami. Niby trochę sobie wyjaśniliśmy ale tak jak sądziłam. Oboje siedzieliśmy po obu stronach pokoju na zasadzie..."dobra musimy to zmienić, nie możemy tak żyć, tak masz rację popełniłem błąd, tak masz rację jestem agresywny, tak masz rację jestem mało czuła, tak masz rację nie spimy razem dlatego się oddalamy... I tyle. Kropka bez przytulenia, bez uśmiechu, bez przepraszam zmienię się lub spojrzę na twoje potrzeby a ja na twoje ... Jest dystans i czuć że ani jedno ani drugie nie chce pokazać uległości tylko oczekuje aż ta druga osoba to zrobi.
Duzo sie wydarzyło latwo nie będzie, potrzebujecie czasu. Nie wiem czy to dobra rada ale spróbuj moze wyciągnąć reke do niego - nie mowie o seksie tylko o zyczliwosci, wsparciu, pochwaleniu? Czesto ludzie zaczynają odwzajemniac. Moze jak poczuje ze jest ważny dla Ciebie to peknie coś?
Też tak myślę że potrzebny jest specjalista. Powiem wam że była rozmowa między nami. Niby trochę sobie wyjaśniliśmy ale tak jak sądziłam. Oboje siedzieliśmy po obu stronach pokoju na zasadzie..."dobra musimy to zmienić, nie możemy tak żyć, tak masz rację popełniłem błąd, tak masz rację jestem agresywny, tak masz rację jestem mało czuła, tak masz rację nie spimy razem dlatego się oddalamy... I tyle. Kropka bez przytulenia, bez uśmiechu, bez przepraszam zmienię się lub spojrzę na twoje potrzeby a ja na twoje ... Jest dystans i czuć że ani jedno ani drugie nie chce pokazać uległości tylko oczekuje aż ta druga osoba to zrobi.
To już coś, tylko któreś z was musi pierwsze się przemóc. Jeśli mąż pierwszy zawsze wyciągał rękę, to liczy, że teraz ty powinnaś, ale ty myślisz sobie, skoro on zawsze pierwszy wyciąga rękę, to niech teraz też. A on się zaciął…
Zacznijcie ze soba normalnie rozmawiać, to ułatwi kontakt fizyczny, dotyk, przytulenie. Bo nie da się ustalić, ja tobie tak, ty mnie tak a tyle razy, a wtedy… nie, to musi samo wyjść. Możecie jedynie ustalić, że obydwoje będziecie się starać myśleć o potrzebach partnera.
165 2025-05-28 21:35:20 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-28 21:37:21)
Też tak myślę że potrzebny jest specjalista. Powiem wam że była rozmowa między nami. Niby trochę sobie wyjaśniliśmy ale tak jak sądziłam. Oboje siedzieliśmy po obu stronach pokoju na zasadzie..."dobra musimy to zmienić, nie możemy tak żyć, tak masz rację popełniłem błąd, tak masz rację jestem agresywny, tak masz rację jestem mało czuła, tak masz rację nie spimy razem dlatego się oddalamy... I tyle. Kropka bez przytulenia, bez uśmiechu, bez przepraszam zmienię się lub spojrzę na twoje potrzeby a ja na twoje ... Jest dystans i czuć że ani jedno ani drugie nie chce pokazać uległości tylko oczekuje aż ta druga osoba to zrobi.
No to weź wreszcie bądź tą mądrzejszą, podejdź do niego, usiądź mu na kolanach, przytul, pocałuj i przerwij ten zaklęty krąg. Czy to aż takie trudne dla Ciebie? Wolisz nie okazywać uległości, duma ci nie pozwala, lepiej zapisywać się na terapię?
Myślę, że jemu może być trudniej na taki gest, jeśli odrzucałaś go tyle czasu.
166 2025-05-28 21:55:03 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-28 21:55:18)
JestemTuNowa napisał/a:Też tak myślę że potrzebny jest specjalista. Powiem wam że była rozmowa między nami. Niby trochę sobie wyjaśniliśmy ale tak jak sądziłam. Oboje siedzieliśmy po obu stronach pokoju na zasadzie..."dobra musimy to zmienić, nie możemy tak żyć, tak masz rację popełniłem błąd, tak masz rację jestem agresywny, tak masz rację jestem mało czuła, tak masz rację nie spimy razem dlatego się oddalamy... I tyle. Kropka bez przytulenia, bez uśmiechu, bez przepraszam zmienię się lub spojrzę na twoje potrzeby a ja na twoje ... Jest dystans i czuć że ani jedno ani drugie nie chce pokazać uległości tylko oczekuje aż ta druga osoba to zrobi.
No to weź wreszcie bądź tą mądrzejszą, podejdź do niego, usiądź mu na kolanach, przytul, pocałuj i przerwij ten zaklęty krąg. Czy to aż takie trudne dla Ciebie? Wolisz nie okazywać uległości, duma ci nie pozwala, lepiej zapisywać się na terapię?
Myślę, że jemu może być trudniej na taki gest, jeśli odrzucałaś go tyle czasu.
Zgadzam sie ze wszystkim ale akurat terapii bym nie odpuszczał (czyli nie ze wszystkim ). Czego nie będą widzieli albo potrafili to specjalista podpowie
Solaris napisał/a:No to weź wreszcie bądź tą mądrzejszą, podejdź do niego, usiądź mu na kolanach, przytul, pocałuj i przerwij ten zaklęty krąg. Czy to aż takie trudne dla Ciebie? Wolisz nie okazywać uległości, duma ci nie pozwala, lepiej zapisywać się na terapię?
Myślę, że jemu może być trudniej na taki gest, jeśli odrzucałaś go tyle czasu.Zgadzam sie ze wszystkim ale akurat terapii bym nie odpuszczał (czyli nie ze wszystkim
). Czego nie będą widzieli albo potrafili to specjalista podpowie
Niby nie mam nic do terapii, ale wiesz co, ci specjaliści od tych terapii par często sami mają taki bajzel w w swoim życiu uczuciowym, że głowa mała Poza tym sukces terapii zależy w dużej mierze od motywacji ludzi. A u nich jakoś tak nie widzę chęci większej aby naprawić sytuację. Niech się zapisze, jak uważa, że to konieczne, jasne, ale ja bym najpierw zwyczajnie spróbowała prostych gestów pokazując właśnie, że mi zależy i chcę. Skoro już potrafią usiąść i rozmawiać, to niech przysuną się bliżej, a nie jak petenci w biurze. Nie ma innej opcji - ktoś musi zrobić pierwszy krok. Nie mówię, że zaraz ma namiętnie się rzucać i ciągnąć do sypialni bo to byłoby sztuczne, ale zwyczajnie...wziąć za rękę, pogłaskać, przytulić, powiedzieć prawdę - że ma już dość tej wojenki i chce, żeby było jak kiedyś.
Bert44 napisał/a:Solaris napisał/a:No to weź wreszcie bądź tą mądrzejszą, podejdź do niego, usiądź mu na kolanach, przytul, pocałuj i przerwij ten zaklęty krąg. Czy to aż takie trudne dla Ciebie? Wolisz nie okazywać uległości, duma ci nie pozwala, lepiej zapisywać się na terapię?
Myślę, że jemu może być trudniej na taki gest, jeśli odrzucałaś go tyle czasu.Zgadzam sie ze wszystkim ale akurat terapii bym nie odpuszczał (czyli nie ze wszystkim
). Czego nie będą widzieli albo potrafili to specjalista podpowie
Niby nie mam nic do terapii, ale wiesz co, ci specjaliści od tych terapii par często sami mają taki bajzel w w swoim życiu uczuciowym, że głowa mała
Poza tym sukces terapii zależy w dużej mierze od motywacji ludzi. A u nich jakoś tak nie widzę chęci większej aby naprawić sytuację. Niech się zapisze, jak uważa, że to konieczne, jasne, ale ja bym najpierw zwyczajnie spróbowała prostych gestów pokazując właśnie, że mi zależy i chcę. Skoro już potrafią usiąść i rozmawiać, to niech przysuną się bliżej, a nie jak petenci w biurze. Nie ma innej opcji - ktoś musi zrobić pierwszy krok. Nie mówię, że zaraz ma namiętnie się rzucać i ciągnąć do sypialni bo to byłoby sztuczne, ale zwyczajnie...wziąć za rękę, pogłaskać, przytulić, powiedzieć prawdę - że ma już dość tej wojenki i chce, żeby było jak kiedyś.
Tak jak piszesz dobre gesty nigdy nie zaszkodzą.
O tym co terapeuta ma w domu nie ma co się zastanawiac. To tylko ludzie - maja swoje problemy jak kazdy co nie znaczy ze nie wykonuja dobrze swojej roboty. Kogos z dobra opinia brać i już. Dla mnie to nawet nie osoba tylko "narzedzie" ułatwiające komunikacje.
Boję się tego że mimo dobrych chęci bedzie jak zawsze - tzn on bedzie mial wybuch agresji a ona bedzie pasywnie go niszczyć. Bo nikt tego nie kontroluje. Czasem nawet dobre chęci z dwóch stron nie wystarcza. Ale probowac zawsze warto.
169 2025-05-28 22:45:08 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-28 22:46:56)
Jak dobre chęci nie wystarczą to nie wiem jak terapia miałaby im pomóc. Jak się chce to się działa. Tak rozumiem to. Może być tak, że ona go zaciągnie siłą, on pewnie się zgodzi dla świętego spokoju, ale nie będzie zadowolony i już zgrzyt na wstępie. Potem ona będzie oczekiwała, że terapeutka stanie po jej stronie jako kobieta i wytknie mu jego błędy. Bo kobiety zazwyczaj wybierają kobiety na terapeutki, jakby podświadomie oczekiwały wsparcia a nie na tym terapia polega, aby faworyzować jakąś stronę. Moi znajomi byli na terapii i po 2 sesjach skończyli i to z jej inicjatywy. Ona właśnie liczyła, że terapeutka mu pokaże jaki jest niedobry i nieczuły, i się srogo zawiodła
Życzę im naprawdę aby się dogadali, bo takie życie razem a obok to do kitu, no i mają dzieci, one widzą i czują więcej niż im się wydaje.
170 2025-05-28 22:55:18 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-28 22:56:47)
Jak dobre chęci nie wystarczą to nie wiem jak terapia miałaby im pomóc. Jak się chce to się działa. Tak rozumiem to. Może być tak, że ona go zaciągnie siłą, on pewnie się zgodzi dla świętego spokoju, ale nie będzie zadowolony i już zgrzyt na wstępie. Potem ona będzie oczekiwała, że terapeutka stanie po jej stronie jako kobieta i wytknie mu jego błędy. Bo kobiety zazwyczaj wybierają kobiety na terapeutki, jakby podświadomie oczekiwały wsparcia a nie na tym terapia polega, aby faworyzować jakąś stronę. Moi znajomi byli na terapii i po 2 sesjach skończyli i to z jej inicjatywy. Ona właśnie liczyła, że terapeutka mu pokaże jaki jest niedobry i nieczuły, i się srogo zawiodła
![]()
Życzę im naprawdę aby się dogadali, bo takie życie razem a obok to do kitu, no i mają dzieci, one widzą i czują więcej niż im się wydaje.
Dobry terapeuta/tka bedzie bezstronny.
To wlasnie tak dziala - kazda strona mysli ze ma racje i ze terapeuta bedzie kogos wspierał a kogos ganił. A wina niemal zawsze jest po obu stronach. Twoja znajoma nie chciala pracy nad związkiem. Chciala zeby "on" się zmienił, żeby ona "miala racje". Jak w takich warunkach się nie dogadali to bez terapeuty nie wiem jak maja się dogadać.
Masz racje - musi być zgoda obu stron. Ale w ostatniej rozmowie Autorki zgodzili się że tak dalej być nie moze. Od tego tylko krok do terapii - niby oboje chca to naprawiac
Ja jak czytam te posty to myślę że żyjemy w innym kraju. Ja żyje w takim kraju że są pralki nie trzeba chodzić prać do rzeki ja mam nawet suszarkę
Jest zmywarka więc to odpada
Dzieci są w przedszkolu szkole co najmniej 5h
Mam też odkurzacz więc nie jest to tragedia
Do gotowania sa różne urządzenia
Serio czytam to jakbym słuchała mojej mamy kiedy nie było pampersów tylko pieluchy tetrowe i Frania do prania
Zawsze jak mam okazje zobaczyc jak wygladaja efekty pracy (mieszkanie, jedzenie) osob, ktore w ten sposob wypowiadaja sie o wysilku zwiazanym z pracami domowymi to przychylam sie do opinii, ze niektorzy sie od swin roznia tylko kolorem skory
172 2025-05-29 08:34:37 Ostatnio edytowany przez JestemTuNowa (2025-05-29 08:35:23)
Z tym terapeuta to u mnie nie wiem czy nie trzeba sięgnąć głębiej. Modne jest teraz obwinianie swoich rodziców za swoje obecne relacje i emocje w życiu i związkach ale faktycznie tak jest. Kocham swoich rodziców ale niegdy przenigdy nie usłyszałam od nich że mnie kochają, rzadko mnie przytulali l, kiedyś był esteteotyp że jak masz rodzeństwo to masz się z nim bawić bo rodzice mieli swoje zajęcia także nie pamiętam żebysmy się razem bawili. Zawsze sama lub z bratem...a kiedy się nie słuchaliśmy to była metoda pasa lub ręki. nastolatka byłam ciężka bo pyskowalam do nauczycieli i wdawalam się w bójki. Mało kto mnie na osiedlu lubił. Teraz kiedy mam 37 lat dopiero mając swoje dzieci rodzinę itd odczuwam brak tej miłości ze strony rodziców, mamy bardziej. Nie nauczyła mnie rozmawiać bo za każdym razem gdy rozmawiam o uczuciach to drży mi głos i chce mi się płakać. W szkole czy na osiedlu stała za mną murem ale po sprawie nigdy nie rozmawiałyśmy że tak nie wolno że nie można bic że należy się szacunek itd. nie baw się z nim i tyle. Metoda na obraz się i spadaj .Taka uczuciowa pipa jestem. Nie umiem właśnie sama podejść przytulić bo mnie tego nie dawali. Myślę że taka już jestem ale brakuje mi tego z dzieciństwa, odczuwam żal że tak jest teraz
Kiedyś o tym z mężem rozmawiałam że brakuje mi mamy teraz ze jestem zimna bo nie umiem mówić i pokazywać uczuć. To straszne uczucie
Z tym terapeuta to u mnie nie wiem czy nie trzeba sięgnąć głębiej. Modne jest teraz obwinianie swoich rodziców za swoje obecne relacje i emocje w życiu i związkach ale faktycznie tak jest. Kocham swoich rodziców ale niegdy przenigdy nie usłyszałam od nich że mnie kochają, rzadko mnie przytulali l, kiedyś był esteteotyp że jak masz rodzeństwo to masz się z nim bawić bo rodzice mieli swoje zajęcia także nie pamiętam żebysmy się razem bawili. Zawsze sama lub z bratem...a kiedy się nie słuchaliśmy to była metoda pasa lub ręki. nastolatka byłam ciężka bo pyskowalam do nauczycieli i wdawalam się w bójki. Mało kto mnie na osiedlu lubił. Teraz kiedy mam 37 lat dopiero mając swoje dzieci rodzinę itd odczuwam brak tej miłości ze strony rodziców, mamy bardziej. Nie nauczyła mnie rozmawiać bo za każdym razem gdy rozmawiam o uczuciach to drży mi głos i chce mi się płakać. W szkole czy na osiedlu stała za mną murem ale po sprawie nigdy nie rozmawiałyśmy że tak nie wolno że nie można bic że należy się szacunek itd. nie baw się z nim i tyle. Metoda na obraz się i spadaj .Taka uczuciowa pipa jestem. Nie umiem właśnie sama podejść przytulić bo mnie tego nie dawali. Myślę że taka już jestem ale brakuje mi tego z dzieciństwa, odczuwam żal że tak jest teraz
Kiedyś o tym z mężem rozmawiałam że brakuje mi mamy teraz ze jestem zimna bo nie umiem mówić i pokazywać uczuć. To straszne uczucie
Nie dostawałaś uczucia, a teraz sama nie dajesz tego mężowi.
Jeśli chcesz emocji, to najpierw daj je sama. Uwierz mi, że moje dzieciństwo było bardzo ubogie w uczucia, ale nauczyłam się je okazywać.
Nawet nie wiesz, jak kojące i dla Ciebie i dla męża może być zwykłe podejście i przytulenie. Ot tak, po prostu.
Nie można całe życie kierować się tym, co było w dzieciństwie, bo TO TY jesteś teraz panią swojego życia, masz swoją rodzinę.
Nie powielaj błędów matki.
Nie wiem czy planowałaś wspólną terapię, choć nie wiemy czy mąż się zgodzi, ale tobie samej też by się przydała. A mężowi też by się przydała, żeby nauczył się radzić sobie z emocjami.
Jako małżeństwo, ja bym bardziej widziała konsultacje z seksuologiem który z reguły też jest psychologiem.
175 2025-05-29 20:00:27 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-29 20:02:09)
Nie umiem właśnie sama podejść przytulić bo mnie tego nie dawali. Myślę że taka już jestem ale brakuje mi tego z dzieciństwa, odczuwam żal że tak jest teraz
Kiedyś o tym z mężem rozmawiałam że brakuje mi mamy teraz ze jestem zimna bo nie umiem mówić i pokazywać uczuć. To straszne uczucie
To od początku taka byłaś? Bo z Twoich postów wynika, że wcześniej było inaczej w waszym małżeństwie? Nigdy pierwsza nie przytuliłaś go, nie pocałowałaś itp. on inicjował czułości i seks a Ty po prostu odpowiadałaś na to? Jak tak, to faktycznie terapia Ci się przyda, abyś się otworzyła. Ponoć jest kilka języków miłości, w skrócie dotyk, słowa, uczynki, wspólny czas, prezenty (zerknij w internety jak Cię interesuje). Nie wiem ile w tym prawdy, czy to nie jest jakaś kolejna próba klasyfikowania ludzi z deficytami (aby nie czuli się gorsi) w okazywaniu uczucia w najbardziej prosty i naturalny sposób czyli dotyk. Człowiek od urodzenia potrzebuje dotyku i czułości, żeby prawidłowo się rozwijać, to jest podstawowy język miłości u ludzi i zwierząt, którego większość ludzi pożąda a nie jakieś prezenty czy słowa. Teraz wyobraź sobie, mając doświadczenie z dzieciństwa, jak czuje się mąż, pozbawiony czułości z Twojej strony.
Jestem za terapią więc i to im szybciej tym lepiej
Wiecie jak to jest jak człowiek jest sam...w sensie oboje tylko byliśmy sami to ten czas też inaczej wyglądał w ciągu dnia. Pracowaliśmy tak samo więc popołudnia lub przedpołudnia spędzaliśmy razem. Napewno to też ma wpływ. Wpływ ma też to że razem fizycznie nie śpimy w łóżku bo córka śpi obok. Czasem uda się ją kłaść w pokoju dzieci ale np wtedy mąż ma na noc. Podaje przykład czyli rzadko udaje nam się usnąć razem obok. Myślę że kiedyś różne gęsty wychodziły naturalnie jakoś nie patrzyłam czy pierwsza coś pokazuje itd bo to było nowe bo mieszkaliśmy razem bo wspólne wieczory. Popieprzyło się wiem...
177 2025-05-29 23:41:02 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-29 23:42:02)
Nieeee no to obowiązkowo dzieci do dziadków na weekend albo choć jedną nockę od czasu do czasu, żebyście mogli pospać jak mąż i żona a nie rodzice. To ja się nie dziwię, że seksu nie ma, jak przez 3 lata dziecko wam łóżko okupuje Tylko myślę tak sobie, czy to nie jest Ci na rękę? Dziecko to dobra wymówka. Trzymam kciuki, aby w końcu coś drgnęło.
JestemTuNowa powtórzyłem sobie Twój wątek jeszcze raz i zbiorę kilka spraw w punktach.
1. Łoże małżeńskiej jest metaforą sytuacji małżeństwa. Jak się do tego łóżka zaprasza osoby trzecie, wtedy te osoby dzielą małżonków. Znam takie pary, które swojego łoża nawet gościom nie odstępują. Dzieci mają mieć swoje łóżka i najlepiej ich nie zapraszać do łoża małżeńskiego, lepiej niech wołają ze swojego łóżka o przytulenie albo ukojenie w przypadku choroby albo nocnych koszmarów.
To, co zmienisz w tym wymiarze symbolicznym, będzie miało wpływ na rzeczywistość. Bycie razem w jednym łóżku tworzy relację, tak zaczyna się bycie parą. Potem zapomina się często, że to właśnie wspólne ciepło tego samego łoża daje poczucie bliskości i emocjonalnego ciepła. Od rezygnacji ze wspólnej bliskości zaczyna się także oddalenie i mijanie się. Warto na siebie czekać w łożu. Łoże jest jak oaza na pustyni. Czasami zdarzają się burze piaskowe, ale tam jest źródło życia (współ-życia).
2. Udanie się po pomoc do osoby trzeciej to ważna decyzja i warto odpowiednio wybrać osobę (dowiedzieć się w jaki sposób pracuje z parami i indywidualnie, w jakim nurcie psychologii pracuje, ilu parom pomogła i jakie ma rekomendacje, jakich ma Mistrzów). Pewien mój wykładowca psychologii założył własną poradnię i on definiował pomoc jako udanie się po moc. Aby dawać moc innym to trzeba mieć tę moc. Moc to wiedza i umiejętności. Znam takie osoby, co raczej dysponują nocą, a nie mocą.
3. W kilku postach pojawia się pojęcie "winy". Myślenie w kategoriach "winy" uznałem kiedyś za jałowe i tego się staram trzymać. To kategoria prawna, w psychologii poczucie winy i wywoływanie poczucia winy to stany diagnozujące niepłodne nastawienie do przerzucania odpowiedzialności z siebie na kogoś. Szczególne miejsce pojęcie "winy" zajmuje w terapii Berta Hellingera, używa on pojęcia uwikłania: "Dwoje winnych ma łatwiej niż winny i niewinny. Ponieważ nie jest to wina we właściwym znaczeniu tego słowa. Każdy jest na swój sposób uwikłany". Te uwikłania to sieć i splot różnego rodzaju zależności: przeszłość, dzieciństwo, nawyki, przekonania, duchowość, temperament.
4. Kryzysy raczej nie omijają małżeństw i par pozamałżeńskich. Są to zjawiska towarzyszące rozwojowi relacji. Osobiście najbardziej przypadła mi do gustu definicja kryzysu jako potencjalnej sytuacji rozwojowej. W kryzysie jest pewien potencjał, często zaprzepaszczony. Bardzo bliska mi jest koncepcja Kazimierza Dąbrowskiego, który wszelkie zaburzenia i nawet choroby psychiczne traktował jako okazje integracji osobowości na wyższym poziomie.
5. Kiedyś zauważyłem, że słowo "kocham" znaczy coś innego dla Kobiety, a coś innego dla Mężczyzny. Gdy On mówi "kocham Cię" to wyraża pragnienie bliskości, a ona słyszy "Dam Ci poczucie bezpieczeństwa". Gdy Ona mówi "kocham Cię" to Ona wyraża pragnienie, aby został z Nią na dłużej, a On słyszy "Szanuję Cię". "Kochanie" to nie tylko czynność, potoczne rozumienie zbliżenia, "seksu", ale także fenomeny mentalne, które dają satysfakcję z pełnienia określonych ról płciowych. Pewne postulaty feministyczne zmieniły tradycyjne rozumienie ról płciowych i nie dały w zamian nic bardziej stałego od tradycyjnie ustalonych postaw. To jest przyczyna wielu zawirowań i zmiany oczekiwań wobec partnerów.
P.S. I jeszcze jedno:
Popieprzyło się wiem...
Lepiej popieprzyć niż spieprzyć. Zawsze to słowo daje nadzieję na coś pikantnego.
Kurde Animus wkurzasz mnie w swoich odpowiedziach ale akurat ten ostatni wpis do mnie przemawia. Oczywiście masz rację ale łatwo się mówi a gorzej się wnosi w życie. Wszystko wygląda inaczej kiedy człowiek jest z drugą połówka sam na świecie. Inaczej wygląda życie kiedy pojawiają się dzieci i trzeba wrócić do pracy nawet na pół etatu żeby móc zająć się domem dziećmi i nawet mężem bo przecież on wraca po 8 godzinach pracy....
Związek nasz wchodzi na etap utrzymania. Robimy wszystko żeby utrzymać nasze małżeństwo. Gdzieś coś poszło nie tak ale jest to do odratowania. Mam nadzieję bo nie chce później żałować decyzji albo tłumaczyć dzieciom dlaczego nie żyjemy razem...
„…Gdzieś coś poszło nie tak ale jest to do odratowania. Mam nadzieję bo nie chce później żałować decyzji albo tłumaczyć dzieciom dlaczego nie żyjemy razem...”
Na pewno warto, pozostaje trzymać za was kciuki. Powodzenia
Kurde Animus wkurzasz mnie w swoich odpowiedziach ale akurat ten ostatni wpis do mnie przemawia. Oczywiście masz rację ale łatwo się mówi a gorzej się wnosi w życie. Wszystko wygląda inaczej kiedy człowiek jest z drugą połówka sam na świecie. Inaczej wygląda życie kiedy pojawiają się dzieci i trzeba wrócić do pracy nawet na pół etatu żeby móc zająć się domem dziećmi i nawet mężem bo przecież on wraca po 8 godzinach pracy....
Związek nasz wchodzi na etap utrzymania. Robimy wszystko żeby utrzymać nasze małżeństwo. Gdzieś coś poszło nie tak ale jest to do odratowania. Mam nadzieję bo nie chce później żałować decyzji albo tłumaczyć dzieciom dlaczego nie żyjemy razem...
Słusznie. Trzeba ratować, dać sobie szansę, zanim zostaną zgliszcza i nie będzie już co odbudowywać. Dzisiaj ludzie postępują z ludźmi jak z rzeczami - coś szwankuje, psuje się to wywalają i kupują nowe. Łatwa droga.
Kurde Animus wkurzasz mnie w swoich odpowiedziach ale akurat ten ostatni wpis do mnie przemawia. Oczywiście masz rację ale łatwo się mówi a gorzej się wnosi w życie. Wszystko wygląda inaczej kiedy człowiek jest z drugą połówka sam na świecie. Inaczej wygląda życie kiedy pojawiają się dzieci i trzeba wrócić do pracy nawet na pół etatu żeby móc zająć się domem dziećmi i nawet mężem bo przecież on wraca po 8 godzinach pracy....
Związek nasz wchodzi na etap utrzymania. Robimy wszystko żeby utrzymać nasze małżeństwo. Gdzieś coś poszło nie tak ale jest to do odratowania. Mam nadzieję bo nie chce później żałować decyzji albo tłumaczyć dzieciom dlaczego nie żyjemy razem...
I bardzo dobrze, że pojawiają się emocje. To właśnie z emocjami warto nauczyć się radzić sobie. Zostawiać te pozytywne, a przeganiać negatywne.
Emocja to coś innego niż racja. Emocja jest prawdziwsza niż racja. Racje bywają czasami głodowe, a emocje bywają kwitnące.
Teraz przyszłą mi myśl, że z tym utrzymaniem to jest tak jak z jazdą na motocyklu we dwoje: pasażer niewprawny odchyla się do pionu, zamiast na zakręcie przylgnąć do kierowcy i zaufać. Przylgnięcie daje szansę na pokonanie zakrętu bez wywrotki. Odchylanie się do pionu zwiększa tylko prawdopodobieństwo katastrofy. To czasami jest właśnie kwestia właściwych odruchów zgodnych z prawami sił i sprzecznych z logiką niedoświadczonych.
Przylgnij, zaufaj i porzuć lęk.
Motocyklistka jak to przeczyta to pewnie potwierdzi.
Przylgnij, zaufaj i porzuć lęk.
O, zgadzam się!
Dla faceta, który kocha, jest akceptowany i chciany seks jest nie tylko przyjemnością, ale też jest wyrazem emocjonalnej bliskości i potwierdzeniem więzi. Tu cytacik wkleję: "Dla wielu z nich akt seksualny jest sposobem na wyrażenie uczuć, których nie potrafią zwerbalizować. To moment, w którym mogą pokazać swoją czułość, troskę i przywiązanie bez konieczności ubierania tego w słowa".
Żebranie w związku o seks jest uwłaczające, zwłaszcza dla mężczyzny, bo oni są czuli na tym punkcie i to godzi w ich męskie ego. Jeśli więc ciągle chce z Tobą seksu to znaczy, że nie jesteś mu obojętna, inaczej przestałby zawracać Ci d...ę i zaczął się stołować na mieście. Tego chcesz?
No więc droga żono, porzuć lęk, dopuść go do siebie, przylgnij i daj mu się "wypowiedzieć"
Poza tym w czasie seksu wydziela się oksytocyna, zwana hormonem miłości i przywiązania. Jak ludzie unikają seksu to zwyczajnie oddalają się od siebie emocjonalnie.
Oczywiście że to prawda. Tylko czy my kobiety jesteśmy takie że sprawy rozwiązujemy poprzez sex zbliżenie ? Ja osobiście tak nie potrafię. Lubię czyste relacje, wyjaśnione, wypowiedziane zdania które bolą itd. sex powinien być wisienka na torcie.
Oczywiście że to prawda. Tylko czy my kobiety jesteśmy takie że sprawy rozwiązujemy poprzez sex zbliżenie ? Ja osobiście tak nie potrafię. Lubię czyste relacje, wyjaśnione, wypowiedziane zdania które bolą itd. sex powinien być wisienka na torcie.
Masz rację. Seks nie rozwiąże problemów
Oczywiście że to prawda. Tylko czy my kobiety jesteśmy takie że sprawy rozwiązujemy poprzez sex zbliżenie ? Ja osobiście tak nie potrafię. Lubię czyste relacje, wyjaśnione, wypowiedziane zdania które bolą itd. sex powinien być wisienka na torcie.
Ale my mamy taką skłonność przenosić problemy dnia codziennego do sypialni, co nie pomaga, przeciwnie. Jakieś kłótnie o obowiązki, finanse, dzieci itp. itd.
U facetów to inaczej działa. Jak on Cię opier...li za coś to temat skończony, w sypialni jest ok, bo co ma piernik do wiatraka? Ty natomiast czujesz, że nie jest ok, bo jak to? Opier...ił mnie cham i mam z nim seks mieć? O nie, niech mnie przeprosi. Tak samo jak Ty go opier...isz za coś, on przyjmuje do wiadomości i nie dąsa się w łóżku, bo nie widzi związku.
Trzeba wyjaśniać poza sypialnią wszelkie problemy. Nie obrażać się na seks. Facet brak seksu w związku traktuje jak karę i manipulację. Seks nie powinien być czymś na co ktoś musi zasłużyć. Jak Ty byś się czuła, jako kobieta gdyby odtrącał się w łóżku?
Nie to tu się nie mogę zgodzić. Dla mnie to ma wielkie znaczenie. Wątpię żeby mąż oczekiwał sexu po kłótni czy ewidentnym jakimś konflikcie. Raczej jest to kwestia obrażamy się na siebie i musimy nabrać dystansu do sytuacji, ochłonąć. Oczywiście ostatnio nam to nie wychodzilo ale obecnie jesteśmy powiedzmy zgodnym małżeństwem i powiedzieliśmy sobie że musimy rozwiązywać problemy a nie oczekiwać potrzeb kiedy problemy nie są rozwiązane. No bo patrząc Twoim tokiem myślenia że skoro mamy konflikt poza sypialnia i nie powinnam obrażać się na sex to tak samo powinnam oczekiwać od męża tego mojego traktowania mnie życzliwiej typu komplementy czule gęsty itd. no to się kłóci ze sobą. Jak jest konflikt to po całości wszystko siada. Oprócz robienia obiadów dla drugiej osoby
Jak się dopuści, żeby drobne problemy urosły do rangi wielkiego konfliktu to rzeczywiście może być trudniej, ale dla chcącego nic trudnego.
Ktoś musi pierwszy wyciągnąć rękę. Jak będziecie tak czekać to lepiej nie będzie tylko gorzej. Potem będzie już ciężko odbudować bliskość.
Kiedy ostatni raz seks mieliście?
Poważnie porozmawialiśmy pod koniec maja więc można powiedzieć że jest zgoda i od tamtego czasu uprawialiśmy sex 6 razy. Mówiłam mężowi o terapii zgodził się ale jak zaczęliśmy szukać czegoś konkretnego to zrezygnowaliśmy. Mąż mnie zapewnia że poradzimy sobie sami ale musimy oboje tego chcieć. Wiadoma sprawa.
Poważnie porozmawialiśmy pod koniec maja więc można powiedzieć że jest zgoda i od tamtego czasu uprawialiśmy sex 6 razy. Mówiłam mężowi o terapii zgodził się ale jak zaczęliśmy szukać czegoś konkretnego to zrezygnowaliśmy. Mąż mnie zapewnia że poradzimy sobie sami ale musimy oboje tego chcieć. Wiadoma sprawa.
To widzę, że liczysz
A jak się zabezpieczacie, dalej tylko z kalendarzykiem w ręku?
"Baba daje", jest dobrze. Po co specjalista? Problem rozwiązany.
Cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz
Zawsze liczyłam nasze zbliżenia. Nie jako forma antykoncepcji tylko dla siebie samej. Kiedyś bo staraliśmy się o dzieci a teraz tak poprostu nie wiem czy to dużo czy mało ale napewno więcej niż poprzednio bo w miesiącu zbliżeń było max 2. Ale widzę że mąż inaczej do mnie podchodzi. Sam robi rzeczy które robię ją i nie muszę mu mówić czyli jednak da się pomyśleć a nie dyktować jak małemu dziecku...częściej kładziemy się razem bo córka usypia sama więc sypialnia jest wolna na kilka godzin. Nie zawsze się udaje ale jest różnica. Zobaczymy co czas pokaże. ..
Nie to tu się nie mogę zgodzić. Dla mnie to ma wielkie znaczenie. Wątpię żeby mąż oczekiwał sexu po kłótni czy ewidentnym jakimś konflikcie. Raczej jest to kwestia obrażamy się na siebie i musimy nabrać dystansu do sytuacji, ochłonąć. Oczywiście ostatnio nam to nie wychodzilo ale obecnie jesteśmy powiedzmy zgodnym małżeństwem i powiedzieliśmy sobie że musimy rozwiązywać problemy a nie oczekiwać potrzeb kiedy problemy nie są rozwiązane. No bo patrząc Twoim tokiem myślenia że skoro mamy konflikt poza sypialnia i nie powinnam obrażać się na sex to tak samo powinnam oczekiwać od męża tego mojego traktowania mnie życzliwiej typu komplementy czule gęsty itd. no to się kłóci ze sobą. Jak jest konflikt to po całości wszystko siada. Oprócz robienia obiadów dla drugiej osoby
Jakoś mi sie wydaje ze dacie radę.
Oboje musicie sie trochę wysilisc. Mąż wiecej czułości Ty wiecej czasu na baraszkowanie bedzie gucio.
Nadmiar czułości nie zaszkodzi ale brak dobija zwiazek, nadmiar baraszkowania nie zaszkodzi ale brak rozłoży zwiazek. No to do roboty bedzie dobrze.
"Baba daje", jest dobrze.
Po co specjalista? Problem rozwiązany.
Połowicznie bo "baba" chce więcej czułości i uwagi. Wiec jednak nierozwiązany