Rzecz w tym, że taki Pan czy Pani flirciarz, gdy ktoś go wprost zapyta o relację, to dostrzeże, że nie w tym kierunku to poszło i znajomość zakonczy.
Ale nie toksyk.
67 2025-05-03 10:46:17 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-05-03 10:49:14)
On ma swoje problemy i o dziwo o nich ci powiedział i stał się winny, bo nie jest taki jak sobie wyobraziłaś.
Elu za radzenie sobie z sobą, każdy odpowiada sam. Kobiet też to dotyczy. Gdy kobieta traktuje faceta jak orbitera zawsze radzimy zejście z orbity, a nie że to ta kobieta ma to zrobić za niego. Nikt nie pisze, że ona jest toksykiem.
Ale co proponuje? Sęk w tym że nie zaproponował nic.
Ja pierdole, witki opadają. Jeśli tyle polotu masz w rozmowie z nim, to się nie dziwię, że facet chyba nie do końca wie co ma z tobą zrobić. Takie "chcę, ale nie chcę". Wolisz rozmawiać o pierdach bez znaczenia niż spotkać się na żywo, czekając na tradycyjny gest w czasach piętnujących tradycyjną męskość.
Od ostatniej dekady klepie się wszędzie, gdzie to możliwe, że tradycyjni mężczyźni to ucieleśnienie patriarchatu i powinni tacy wymrzeć. Wypłacając oczywiście wcześniej należne odszkodowania za całe zło tego świata. I ty się dziwisz, że facet mający dłuższą przerwę od randkowania i związków nigdzie cię nie zaprosił? Rozmawiasz o relacji, która...nie istnieje. On ci pisze na co ma ochotę i jaka jest jego intencja, a ty - w OBECNYCH CZASACH - nie robisz z tym dalej nic.
Czemu go gdzieś nie zaprosisz?
Jakim prawem w dzisiejszej rzeczywistości oczekujesz tradycjonalizmu?
Sęk w tym że nie zaproponował nic. To ja od jakiegoś czasu byłam ta co bardziej interesuje się co u niego, jak minął dzień itp. To co mam dalej inwestować swój czas i swoje emocje skoro on jest emocjonalnie wycofany? To jest to równouprawnienie? To ja mam cały czas pokazywać że mi bardziej zależy? I do czego to doprowadzi męskim okiem? Nie mam z tym problemu odezwać się zaproponować spotkanie ale jeśli widzę a przede wszystkim czuję że to nie powinno tak wyglądać to pytanie do czego mnie to zaprowadzi?
Tracisz czas, facet ma 40 lat, nie 15 i dobrze wie, że tobie bardziej zależy, bo jemu własnie o to chodzi. Dlatego raz mówi o przytulaniu, a potem udaje że tego nie było i się rakiem wycofuje.
Za wlosy go na randkę nie zaciągniesz. Jeśli jasno deklarujesz chęć nawiązania bliższej relacji i z tego wielkie NIC, to inaczej nie będzie nawet za 10 lat.
Wiej gdzie pieprz rośnie, bo to toksyk albo świr, albo jedno i drugie.
Rzecz w tym, że taki Pan czy Pani flirciarz, gdy ktoś go wprost zapyta o relację, to dostrzeże, że nie w tym kierunku to poszło i znajomość zakonczy.
Ale nie toksyk.
Jak ktoś zaczyna pierdolić o relacji i związkach, a nawet do randki nie doszło (a gdzie tu choćby o jakichś pieszczotach mówić), to każdy normalny człowiek się z tego ewakuuje. I nie pierdol, że nie.
On ma swoje problemy i o dziwo o nich ci powiedział i stał się winny, bo nie jest taki jak sobie wyobraziłaś.
Elu za radzenie sobie z sobą, każdy odpowiada sam. Kobiet też to dotyczy. Gdy kobieta traktuje faceta jak orbitera zawsze radzimy zejście z orbity, a nie że to ta kobieta ma to zrobić za niego. Nikt nie pisze, że ona jest toksykiem.
Problemy jakiej natury? Proszę o odpowiedz bo może ja czegoś tutaj nie dostrzegam. Boi sie spotkać? Boi się rozmawiać? Boi się zaangażować? Bo jeśli tak to niepotrzebnie wychodził z inicjatywą i w ogóle zaczynał tą znajomość.
72 2025-05-03 10:58:22 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-05-03 10:58:58)
Wiej gdzie pieprz rośnie, bo to toksyk albo świr, albo jedno i drugie.
Od samej siebie nie ucieknie. Oczywiście dalej można szukać takiego, który odmieni jej żywot i dalej się zawiedzie kolejny raz.
Wiej gdzie pieprz rośnie, bo to toksyk albo świr, albo jedno i drugie.
Kolejny raz wychodzą z ciebie uprzedzenia do mężczyzn.
Facet jedyne co zrobił, to przyznał się do intencji i dłuższej przerwy w związkach i randkowaniu. A przy współczesnych realiach "faceci to zuo" wielu dobrodusznych i życzliwych kolesi zwyczajnie boi się wyjść z inicjatywą, bo nie chcą wyjść na creepów. Zwłaszcza, że PRACUJĄ W TYM SAMYM BUDYNKU. Już od naprawdę długiego czasu jest to motyw, który pojawia się regularnie na tym forum.
Niby mamy emancypację i równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego i to kobieta może zaprosić faceta, to jest ból dupy, że facet pierwszy tego nie robi.
Legat napisał/a:On ma swoje problemy i o dziwo o nich ci powiedział i stał się winny, bo nie jest taki jak sobie wyobraziłaś.
Elu za radzenie sobie z sobą, każdy odpowiada sam. Kobiet też to dotyczy. Gdy kobieta traktuje faceta jak orbitera zawsze radzimy zejście z orbity, a nie że to ta kobieta ma to zrobić za niego. Nikt nie pisze, że ona jest toksykiem.
Problemy jakiej natury? Proszę o odpowiedz bo może ja czegoś tutaj nie dostrzegam. Boi sie spotkać? Boi się rozmawiać? Boi się zaangażować? Bo jeśli tak to niepotrzebnie wychodził z inicjatywą i w ogóle zaczynał tą znajomość.
Twoim problemem jest to, że robisz z igły widły. Nawet na randce z nim nie byłaś, nawet się nie pocałowaliście, a mówisz o zaangażowaniu i związku. Serio? Nie pojebało cię czasem? Macie okolice 40stki. On trochę ponad, tobie trochę brakuje, a oczekujesz deklaracji bez nawet spotkania przy zwykłej kawie.
Ponownie zapytam - czemu w czasach emancypacji kobiet i jednoczesnego gnojenia facetów na każdym polu, to ty go gdzieś nie zaprosisz?
Salomonka napisał/a:Wiej gdzie pieprz rośnie, bo to toksyk albo świr, albo jedno i drugie.
Kolejny raz wychodzą z ciebie uprzedzenia do mężczyzn.
Facet jedyne co zrobił, to przyznał się do intencji i dłuższej przerwy w związkach i randkowaniu. A przy współczesnych realiach "faceci to zuo" wielu dobrodusznych i życzliwych kolesi zwyczajnie boi się wyjść z inicjatywą, bo nie chcą wyjść na creepów. Zwłaszcza, że PRACUJĄ W TYM SAMYM BUDYNKU. Już od naprawdę długiego czasu jest to motyw, który pojawia się regularnie na tym forum.
Niby mamy emancypację i równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego i to kobieta może zaprosić faceta, to jest ból dupy, że facet pierwszy tego nie robi.
Do ciebie nie dotrze że nie obchodzi mnie twoje pieprzenie na mój temat?
Tobie też dam dobrą radę; Na baranka Jack, na baranka
Do ciebie nie dotrze że nie obchodzi mnie twoje pieprzenie na mój temat?
A jednak. W każdym wątku jaki się pojawia stawiasz znak równości pomiędzy facetem a toksykiem. Ok, byłaś gwałcona, byłaś molestowana, ale podobno to przepracowałaś? Skoro tak, to czemu zawsze w twoich postach to facet jest tym złym? Koleś coś zrobił? Toksyk. Koleś nic nie zrobił? Toksyk.
Zamieszkałaś już z tym swoim narzeczonym, czy dalej osobno? :]
Zanim zaczniesz doradzać innym, to ogarnij swoje życie emocjonalne.
Tutaj sprawa jest bardzo prosta. Facet się - względnie - otworzył. Bo ma ograniczone doświadczenie lub nieaktualne. A nie da się w tym momencie uciec od treści feminazistowskich, kreujących facetów tradycyjnych jako najgorszy sort ludzki. Jakieś problemy z zaufaniem ma, jak większość. Intencje określił. Ale brakuje mu odwagi do postawienia kropki nad przysłowiowym "i". W dzisiejszych czasach, w tej rzeczywistości jaką same wykreowałyście, ten ostatni gest leży jednak po waszej stronie. Niech autorka sama go zaprosi na randkę i się przekona czy koleś chce związku czy tylko przyjaźni, którą przecież zawzięcie deklarujecie, że jest możliwa pomiędzy płciami.
Pracują w tym samym budynku. W obecnych realiach wojny płci jak facet dostanie łatkę creepa, czy innego sex predatora to może się nawet i z pracą pożegnać nawet jak to bezpodstawne oskarżenia.
Salomonka napisał/a:Wiej gdzie pieprz rośnie, bo to toksyk albo świr, albo jedno i drugie.
Kolejny raz wychodzą z ciebie uprzedzenia do mężczyzn.
Facet jedyne co zrobił, to przyznał się do intencji i dłuższej przerwy w związkach i randkowaniu. A przy współczesnych realiach "faceci to zuo" wielu dobrodusznych i życzliwych kolesi zwyczajnie boi się wyjść z inicjatywą, bo nie chcą wyjść na creepów. Zwłaszcza, że PRACUJĄ W TYM SAMYM BUDYNKU. Już od naprawdę długiego czasu jest to motyw, który pojawia się regularnie na tym forum.
Niby mamy emancypację i równouprawnienie, ale jak przychodzi co do czego i to kobieta może zaprosić faceta, to jest ból dupy, że facet pierwszy tego nie robi.
Ja nie uważam że faceci to zło a swoją drogą skąd takie podejście się wzięło. Też zainwestowałam w tą relację dużo swoich emocji. Niby faceci tacy pewni szukają niezależnej, silnej, dobrej, troskliwej empatycznej kobiety a jak taka się pojawia na ich drodze to albo się tylko nią zabawią bo jednak ich to przerosło życie z twardą babką albo boją się buzię otworzyć. A potem się dziwią że kobiety ich tak postrzegają. Jakoś dwa tygodnie temu zaproponowałam spotkanie w majówkę nie zareagował więc mam zaproszenie wysłać? Daje mu jasne sygnały ale widać że nie na tym mu zależy i nie dlatego ma opory bo biedny faceci teraz są tłamszeni przez kobiety wyzwolone i boją się buzię otworzyć.
78 2025-05-03 11:14:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-05-03 11:21:49)
autorko, wiesz po czym rozpoznasz rokującą znajomość od straty czasu:
gdy o niej myślisz, masz minę taką
a nie taką
założ sobie normalną aplikację randkową, spotkaj sie z 20, 30 mężczyznami na chłodno, analizuj siebie i to jak się czujesz.
a nie tkwisz w jakimś przechodzonym biurowym romansie z kimś kto ma spore problemy osobowościowe.
szkoda chłopa, ale chcesz robić za darmowy plaster, psychoterapeutkę czy wycieraczkę?
dlaczego to sobie robisz?
autorko, wiesz po czym rozpoznasz rokującą znajomość od straty czasu:
gdy o niej myślisz, masz minę taką
a nie taką
Dokladnie
Kwiatwisni123 napisał/a:Legat napisał/a:On ma swoje problemy i o dziwo o nich ci powiedział i stał się winny, bo nie jest taki jak sobie wyobraziłaś.
Elu za radzenie sobie z sobą, każdy odpowiada sam. Kobiet też to dotyczy. Gdy kobieta traktuje faceta jak orbitera zawsze radzimy zejście z orbity, a nie że to ta kobieta ma to zrobić za niego. Nikt nie pisze, że ona jest toksykiem.
Problemy jakiej natury? Proszę o odpowiedz bo może ja czegoś tutaj nie dostrzegam. Boi sie spotkać? Boi się rozmawiać? Boi się zaangażować? Bo jeśli tak to niepotrzebnie wychodził z inicjatywą i w ogóle zaczynał tą znajomość.
Twoim problemem jest to, że robisz z igły widły. Nawet na randce z nim nie byłaś, nawet się nie pocałowaliście, a mówisz o zaangażowaniu i związku. Serio? Nie pojebało cię czasem? Macie okolice 40stki. On trochę ponad, tobie trochę brakuje, a oczekujesz deklaracji bez nawet spotkania przy zwykłej kawie.
Ponownie zapytam - czemu w czasach emancypacji kobiet i jednoczesnego gnojenia facetów na każdym polu, to ty go gdzieś nie zaprosisz?
No Panie Jack nie pojebalo mnie nie oczekuję związku i miłości do końca życia i jeden dzień dłużej. Nie oczekuję że może nawet coś z tego być. Oczekuję szczerości a nie raz tak raz siak. Co boi się być szczery bo napeknie mu skorupka?
Na ostatnie Twoje pytanie odpowiedziałam może teraz masz dla mnie jakąś dobrą radę?
81 2025-05-03 11:18:33 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-05-03 11:36:55)
A jednak. W każdym wątku jaki się pojawia stawiasz znak równości pomiędzy facetem a toksykiem. Ok, byłaś gwałcona, byłaś molestowana, ale podobno to przepracowałaś? Skoro tak, to czemu zawsze w twoich postach to facet jest tym złym? Koleś coś zrobił? Toksyk. Koleś nic nie zrobił? Toksyk.
Zamieszkałaś już z tym swoim narzeczonym, czy dalej osobno? :]
Zanim zaczniesz doradzać innym, to ogarnij swoje życie emocjonalne.
.
Już lecę się spowiadać z mojego osobistego życia jakiemuś toksykowi z neta
Wciąż przywołujesz w wątkach to, co mnie kiedyś spotkalo, bo sam masz naturę gwałciciela i myślisz, że to mnie znów poniży i upokorzy. Taki metrowy prymitywny przemocowiec z ciebie,
i to wyłazi z ciebie z każdego twojego posta na tym forum.
Ja napiszę jeszcze raz, bo to cię najbardziej wkurza: Jestem szczęśliwą, spełnioną, zakochaną kobietą. Do tego niczego mi w życiu n ie brakuje, a zaburzonych facetów rozpoznaję przez scianę, tak mi zostalo. Życie to najlepszy nauczyciel, a ja miałam zaangażowanego nauczyciela i szybko się uczę.
Salomonka napisał/a:Do ciebie nie dotrze że nie obchodzi mnie twoje pieprzenie na mój temat?
A jednak. W każdym wątku jaki się pojawia stawiasz znak równości pomiędzy facetem a toksykiem. Ok, byłaś gwałcona, byłaś molestowana, ale podobno to przepracowałaś? Skoro tak, to czemu zawsze w twoich postach to facet jest tym złym? Koleś coś zrobił? Toksyk. Koleś nic nie zrobił? Toksyk.
Zamieszkałaś już z tym swoim narzeczonym, czy dalej osobno? :]
Zanim zaczniesz doradzać innym, to ogarnij swoje życie emocjonalne.
Tutaj sprawa jest bardzo prosta. Facet się - względnie - otworzył. Bo ma ograniczone doświadczenie lub nieaktualne. A nie da się w tym momencie uciec od treści feminazistowskich, kreujących facetów tradycyjnych jako najgorszy sort ludzki. Jakieś problemy z zaufaniem ma, jak większość. Intencje określił. Ale brakuje mu odwagi do postawienia kropki nad przysłowiowym "i". W dzisiejszych czasach, w tej rzeczywistości jaką same wykreowałyście, ten ostatni gest leży jednak po waszej stronie. Niech autorka sama go zaprosi na randkę i się przekona czy koleś chce związku czy tylko przyjaźni, którą przecież zawzięcie deklarujecie, że jest możliwa pomiędzy płciami.
Pracują w tym samym budynku. W obecnych realiach wojny płci jak facet dostanie łatkę creepa, czy innego sex predatora to może się nawet i z pracą pożegnać nawet jak to bezpodstawne oskarżenia.
No z tymi oskarżeniami to popłynąłeś…za co mam go oskarżać skoro wiecie że nawet się z nim nie spotkałam? Zaufanie się buduje albo można je bezgranicznie komuś dać i się sparzyć. Zna mnie i nie raz pokazałam że mi na tej relacji chociażby troska o niego. Myślę że te teorie feministyczne stały się dla Was facetów wymówką. Bo po kilku miesiącach rozmów i pisania można poznać czy kobieta jest feministka i jakie ma poglądy. A tka to taka wygoda dla Was założyć że wszystkie kobiety są po jednych pieniądzach nie się wykazują a jak nie to ja pochlipie w kącie bo jestem stłamszonym 40 latkiem który nie wie czego chce albo wie ale się boi lub szkoda mi tracić energię
83 2025-05-03 11:29:49 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-05-03 11:32:49)
[. A tka to taka wygoda dla Was założyć że wszystkie kobiety są po jednych pieniądzach nie się wykazują a jak nie to ja pochlipie w kącie bo jestem stłamszonym 40 latkiem który nie wie czego chce albo wie ale się boi lub szkoda mi tracić energię
Nie trać czasu i energii na takie "pisywanki", jakieś podchody i taniec świętego Wita, zapomnij o gościu i znajdź sobie kogoś normalnego, kto wie czego chce.
Ja nie uważam że faceci to zło a swoją drogą skąd takie podejście się wzięło.
Współczesny feminazizm obecny wszędzie. Przecież nawet w tym wątku facet, który wpadł ci w oko został określony toksykiem. To czego się spodziewasz?
Też zainwestowałam w tą relację dużo swoich emocji.
NIKOGO TO NIE OBCHODZI.
Niby faceci tacy pewni szukają niezależnej, silnej, dobrej, troskliwej empatycznej kobiety a jak taka się pojawia na ich drodze to albo się tylko nią zabawią bo jednak ich to przerosło życie z twardą babką albo boją się buzię otworzyć
HALO !!!! MAMY XXI WIEK. I to od ponad dwóch dekad. To co napisałaś, to są wasze - babskie - wyobrażenia. Ty je rozumiesz inaczej - faceci inaczej. A ty twardą babką nie jesteś tylko mameją, co boi się na randkę faceta zaprosić, a ględzi jedynie o tym ile emocji zainwestowała w.....no w sumie w co? Bo ani to koleżeństwo, ani związek.
Jakoś dwa tygodnie temu zaproponowałam spotkanie w majówkę nie zareagował więc mam zaproszenie wysłać?
To może nastepnym razem zaczynając dyskusję zacznij od takiej informacji, a nie pierdolisz o emocjach? Tu masz sprawę jasną - jesteś co najwyżej koleżanką, orbiterką.
Daje mu jasne sygnały
Ja pierdole, jak w przedszkolu. Dałam mu laurkę, to powinien wiedzieć, że ma być moim narzeczonym. Sygnały to są jasne tylko w twojej głowie. Jak chcesz, żeby druga strona coś zrozumiała, to musisz nazwać i powiedzieć wprost o co ci chodzi. A nie dawać sygnały.
Co boi się być szczery bo napeknie mu skorupka?
Praktycznie każdy facet przerabiał sytuację, kiedy otwarcie się przed kobietą wyjebało mu w twarz jak granat i zostało to z pełną premedytacją wykorzystane przeciwko niemu w celu zniszczenia jego życia.
Elu za radzenie sobie z sobą, każdy odpowiada sam. Kobiet też to dotyczy. Gdy kobieta traktuje faceta jak orbitera zawsze radzimy zejście z orbity, a nie że to ta kobieta ma to zrobić za niego. .
Nie da się z tym nie zgodzić.
Skupiamy się na facecie nic o nim tak naprawde nie wiedząc. Tak naprawde to Autorka musi coś z tym zrobić. Już wie co. I dalej nie ma co rozgryzać. Jack ma racje to ona musi zadbac o własny interes.
Już lecę się spowiadać z mojego osobistego życia jakiemuś toksykowi z neta
A potem jednak dalej opowiadasz o swoim życiu i jaka to szczęśliwie zakochana jesteś. Skoro nie mnie, to przekonujesz siebie? Czy innych?
Podkreślam twoje doświadczenie, bo wychodzi ono z ciebie w każdym wątku. Nie znasz typa, a określiłaś go toksykiem, bo nie potrafi lub z jakiegoś powodu nie chce wyjść z inicjatywą spotkania. O ironio! Sama nawet nie dostrzegasz jak zachowania tego pokroju wpływają na to, że porządni faceci zamiast iść za ciosem, to się wycofują ze strachu, że ktoś im taką łatkę przypnie z powodu jakiegoś pierda bez znaczenia.
87 2025-05-03 11:42:00 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-05-03 11:43:23)
toksyk to nie tylko taki, co z siekierą biega
szkoda mi tego Pana, ale z jakiego powodu kobieta ma dawać mu szansę?
dziwię się bardzo, że bedąc tyle lat na forum ktoś nie jest w stanie zapamiętać tego prostego prawidła, że partner to nie psychoterapeta i za wchodzenie w takie związki płaci się spora cenę, a autorka moglaby mieć z nim jeszcze dzieci, więc kolejne osoby które by na tym ucierpiały.
88 2025-05-03 11:43:54 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2025-05-03 11:53:25)
Salomonka napisał/a:Już lecę się spowiadać z mojego osobistego życia jakiemuś toksykowi z neta
A potem jednak dalej opowiadasz o swoim życiu i jaka to szczęśliwie zakochana jesteś. Skoro nie mnie, to przekonujesz siebie? Czy innych?
Podkreślam twoje doświadczenie, bo wychodzi ono z ciebie w każdym wątku. Nie znasz typa, a określiłaś go toksykiem, bo nie potrafi lub z jakiegoś powodu nie chce wyjść z inicjatywą spotkania. O ironio! Sama nawet nie dostrzegasz jak zachowania tego pokroju wpływają na to, że porządni faceci zamiast iść za ciosem, to się wycofują ze strachu, że ktoś im taką łatkę przypnie z powodu jakiegoś pierda bez znaczenia.
Jakoś mam inne doświadczenia.
Normalni faceci nie czują strachu przed kobietami i jesli chcą być z kobietą i nie są przez nią odrzucani na wstępie, a wręcz przeciwnie, to nie bawią się w jakieś gierki typu; chcę ale się boję.
To dotyczy tylko zaburzonych osob, bez względu na płeć, ale w tym wątku mamy do czynienia z facetem.
Co do reszty...
Czasem chce się o swoim szczęściu opowiedzieć, nie znasz tego uczucia, prawda?
Do tego sam zapytałeś co u mnie, to ci napisałam.
Och, Jack na baranka.
Autorko, powodzenia, a Pan bajacz do widzenia
zrób miejsce na mężczyznę i wróć z jakąś ciekawszą opowieścią
90 2025-05-03 11:54:55 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-05-03 11:55:36)
Czasem chce się o swoim szczęściu opowiedzieć, nie znasz tego uczucia, prawda?
Żeby coś opowiedzieć facetowi - anonowi z neta- któremu się chwilę wcześniej pisało, że się nie będzie przed nim spowiadać?
Nie. Nie znam tej chęci imponowania ludziom, którymi rzekomo gardzę i z których zdaniem się rzekomo nie liczę.
Normalni faceci nie czują strachu przed kobietami i jesli chcą być z kobietą i nie są przez nią odrzucani na wstępie, a wręcz przeciwnie, to nie bawią się w jakieś gierki typu; chcę ale się boję.
Ach tak, bo przecież nie ma "normalnych" facetów, którzy mieli chujowe doświadczenia albo są bardziej wrażliwi niż jakaś tam średnia. I jeszcze ta wstawka o zaburzonych. To jest przekomiczne, szczególnie, że wychodzi spod palców babki, która boi się zamieszkać z własnym narzeczonym. Bo jak kobieta nie mieszka z miłością swojego życia ze strachu lub wygodnictwa to jest wsio cacy. Facet mający opór przed zaproszeniem kobiety na randkę to toksyk.
Salomonka napisał/a:Czasem chce się o swoim szczęściu opowiedzieć, nie znasz tego uczucia, prawda?
Żeby coś opowiedzieć Facetowi, któremu się chwilę wcześniej pisało, że się nie będzie przed nim spowiadać?
Nie. Nie znam tej chęci imponowania ludziom, którymi rzekomo gardzę i z których zdaniem się rzekomo nie liczę.
Normalni faceci nie czują strachu przed kobietami i jesli chcą być z kobietą i nie są przez nią odrzucani na wstępie, a wręcz przeciwnie, to nie bawią się w jakieś gierki typu; chcę ale się boję.
Ach tak, bo przecież nie ma "normalnych" facetów, którzy mieli chujowe doświadczenia albo są bardziej wrażliwi niż jakaś tam średnia. I jeszcze ta wstawka o zaburzonych. To jest przekomiczne, szczególnie, że wychodzi spod palców babki, która boi się zamieszkać z własnym narzeczonym. Bo jak kobieta nie mieszka z miłością swojego życia ze strachu lub wygodnictwa to jest wsio cacy. Facet mający opór przed zaproszeniem kobiety na randkę to toksyk.
Niczego się w życiu nie boję,.. no może cięzkiej choroby i straty najbliższych mi osób. Poza tym jakoś sobie ze wszystkim radzę.
Reszta to twoje wymysły, jak zwykle gdy ci argumentow brakuje - fantazjujesz.
I dalej się spowiadasz przed toksykiem z neta. Po co? Mnie nie musisz przekonywać. Przecież nie neguję ani sukcesów zawodowych, ani odczuwanego szczęścia. Mówię jedynie, że projektujesz, a twoje własne indywidualne poczucie szczęścia i bezpieczeństwa jest spaczone przez twoje doświadczenia i różni się to od reszty ludzi.
Twoje powody są tak naprawdę nieistotne. Nie mieszkasz z miłością swojego życia. Nie podejmujesz naturalnego kroku dla wszystkich ludzi w związkach, a toksykiem określasz kolesia, bo.....nie zaprosił na randkę babki, która zamiast napisać wprost o co jej chodzi, to daje mu sugestie i jest zmęczona, bo tak wiele zainwestowała EMOCJONALNIE w relację z kolesiem, z którym na kawie nawet nie była.
Inwestycja emocjonalna w klepanie na klawiaturze. O tym jest wątek. Nie o tobie i twoich projekcjach. Nie o fantazjach na temat kolesia i jego interpretacji zachowania napisanej przez babkę, która nie umie zawalczyć o swoje i ogranicza się do zamglonego flirtu i sygnałów.
Sprawa jest prosta - niech zaprosi wprost. Nie daje sugestie czy niejasne propozycje w stylu "no chętnie bym się z tobą spotkała". Niech spróbuje z konkretem. Kawa/ciastko/winko w miejscu X o godzinie Y. I niech posiada opcje awaryjną, bo ludzie mają plany i zobowiązania w myśl zasady do trzech razy sztuka. Dopiero jak taki konkret nie wypali, to niech się ewakuuje, bo najwyraźniej koleś ją orbituje. Tu nie ma co się rozwodzić i snuć domysły o kolesiu, na którego temat nie wiemy nic ponad to, co autorce się wydaje.
I dalej się spowiadasz przed toksykiem z neta. Po co? Mnie nie musisz przekonywać. Przecież nie neguję ani sukcesów zawodowych, ani odczuwanego szczęścia. Mówię jedynie, że projektujesz, a twoje własne indywidualne poczucie szczęścia i bezpieczeństwa jest spaczone przez twoje doświadczenia i różni się to od reszty ludzi.
Twoje powody są tak naprawdę nieistotne. Nie mieszkasz z miłością swojego życia. Nie podejmujesz naturalnego kroku dla wszystkich ludzi w związkach, a toksykiem określasz kolesia, bo.....nie zaprosił na randkę babki, która zamiast napisać wprost o co jej chodzi, to daje mu sugestie i jest zmęczona, bo tak wiele zainwestowała EMOCJONALNIE w relację z kolesiem, z którym na kawie nawet nie była.
Inwestycja emocjonalna w klepanie na klawiaturze. O tym jest wątek. Nie o tobie i twoich projekcjach. Nie o fantazjach na temat kolesia i jego interpretacji zachowania napisanej przez babkę, która nie umie zawalczyć o swoje i ogranicza się do zamglonego flirtu i sygnałów.
Sprawa jest prosta - niech zaprosi wprost. Nie daje sugestie czy niejasne propozycje w stylu "no chętnie bym się z tobą spotkała". Niech spróbuje z konkretem. Kawa/ciastko/winko w miejscu X o godzinie Y. I niech posiada opcje awaryjną, bo ludzie mają plany i zobowiązania w myśl zasady do trzech razy sztuka. Dopiero jak taki konkret nie wypali, to niech się ewakuuje, bo najwyraźniej koleś ją orbituje. Tu nie ma co się rozwodzić i snuć domysły o kolesiu, na którego temat nie wiemy nic ponad to, co autorce się wydaje.
Co za brednie.. Nie pij tyle Jack, albo przestań już brać te prochy przeciwbólowe od ktorych jesteś uzalezniony.
wieka napisał/a:I tak trzymaj… A nawet powinnaś go zablokować.
Odpuszczenie gościa rozumiem ale zablokować? Po co? Chyba że facet przegina
Żeby nie zawracał głowy i nie manipulował.
Co za brednie.. Nie pij tyle Jack, albo przestań już brać te prochy przeciwbólowe od ktorych jesteś uzalezniony.
A z dyńką wszystko w porządku?
Kto założył wątek i kto ma jakąkolwiek sprawczość wprowadzić w życie ewentualne porady? Nasza autorka, czy opisywany przez nią facet, którego nawet nie zna, bo tylko popisze z nim od czasu do czasu lub porozmawia przez telefon?
To przecież nie jest temat założony przez faceta.
To jest temat założony przez babkę, która żali się, że zainwestowała emocjonalnie w relację z kolesiem, z którym nawet na spacerze nie była. Kawy nigdy razem nie wypili, a oczekuje tutaj, że napiszemy jej dlaczego on taki jest i o co mu chodzi. Prawda jest taka, ze chuja wiemy. Koleś może być typem rozmemłanego romantyka-introwertyka, może być incelem bez doświadczenia, a równie dobrze toksycznym narcyzem co znalazł sobie babkę na orbitę, żeby mu dmuchała ego jak będzie walił konia oglądają niemieckie sado-maso. NIC NIE WIEMY o kolesiu.
Ale każdy normalny człowiek wie jak to szybko sprawdzić i jak rozwiązać problem. Wystarczy wyjść z konkretnym zaproszeniem, a nie dawać sugestie. Wystarczy aktywnie słuchać, a nie się domyślać czy projektować własne oczekiwania lub obawy. A jeśli już jakieś próby poczyniła i nie przyniosły one rezultatu to sprawa jest dawno rozwiązana i tylko autorka sama musi to chcieć dostrzec.
Ojoj Panie Jack bo zaraz Pan wyleci na orbitę. A może jak już jasno zaproponuje że chce się spotkać to może na siłę mam go zaciągnąć na to spotkanie bo dla mnie jeśli coś proponuje i nie jest dalej pociągnięty temat to proponowanie konkretnych terminów też nie ma sensu bo nie widzę CHĘCI I ODROBINY INICJATYWY z drugiej strony. A potem całe życie użerać się z biednym Pluto bo on był kiedyś zraniony przez inną panią. Do tanga trzeba dwojga a jeśli ja nie czuję inicjatywy to nie mam zamiaru kogoś na siłę ciągnąć. I nawet gdybym zainwestowała emocjonalnie w pisanie to co? To zbrodnia? I nie żadna memeja ze mnie jak już to nie będę się zarzynać dla kogoś kto nie potrafi jasno się określić i tyle. Chcę nie chce to takie kurna trudne? Odpisywanie półsłówkami. Zamiast otwarcie się określić. Nie chce to nie.
A Pan Panie Jack bardzo ktoś skrzywdził skoro wychodzi Pan z założenia że każda kobieta jest bee i najlepiej niech teraz one się wykazują. To bardzo wygodne.
Problemy jakiej natury? Proszę o odpowiedz bo może ja czegoś tutaj nie dostrzegam. Boi sie spotkać? Boi się rozmawiać? Boi się zaangażować? Bo jeśli tak to niepotrzebnie wychodził z inicjatywą i w ogóle zaczynał tą znajomość.
No i co z tego, Jezu święty, daj już spokój. Najwyraźniej facet nie jest tobą zainteresowany jako partnerką, inaczej sam by już DAWNO temu zaproponował kawę, ognisko czy cokolwiek dzięki czemu spędzilibyście ze sobą więcej czasu. Dla ciebie jest to toksyk, po co chcesz dalej to analizować? Ma jakieś powody, to niech sobie ma i ok.
Tak w nawiasie, jeśli ktoś do mnie napisałby, ze chciałby spędzić ze mną dzień, to uznałabym to co najwyżej za miły komplement, z którego niewiele wynika, a nie jakąkolwiek deklarację.
Kwiatwisni123 napisał/a:Problemy jakiej natury? Proszę o odpowiedz bo może ja czegoś tutaj nie dostrzegam. Boi sie spotkać? Boi się rozmawiać? Boi się zaangażować? Bo jeśli tak to niepotrzebnie wychodził z inicjatywą i w ogóle zaczynał tą znajomość.
No i co z tego, Jezu święty, daj już spokój. Najwyraźniej facet nie jest tobą zainteresowany jako partnerką, inaczej sam by już DAWNO temu zaproponował kawę, ognisko czy cokolwiek dzięki czemu spędzilibyście ze sobą więcej czasu. Dla ciebie jest to toksyk, po co chcesz dalej to analizować? Ma jakieś powody, to niech sobie ma i ok.
Tak w nawiasie, jeśli ktoś do mnie napisałby, ze chciałby spędzić ze mną dzień, to uznałabym to co najwyżej za miły komplement, z którego niewiele wynika, a nie jakąkolwiek deklarację.
Co Wy z tym toksykiem? Nic o gosciu nie wiemy moze lubi poflirtowac to od razu toksyk? No malo przejrzysty ale od razu toksyk? Pewnie gdybyśmy jego zapytali o co chodzi to by się wyjaśniło. Teraz mamy wysyp toksykow i narcyzów (podsłuchane u mlodziezy)
A może jak już jasno zaproponuje że chce się spotkać
Jebie mnie co zrobisz. To ty przyszłaś tutaj płakać, bo jakiś koleś cię na randkę nie zaprosił do tej pory. To twoje życie i twoja sprawa co z tym zrobisz.
jeśli coś proponuje i nie jest dalej pociągnięty temat
Te twoje propozycje to mogą być tak mgliste jak przy przypadkowym spotkaniu znajomego sprzed lat gdzieś na mieście. "Musimy się zdzwonić i nadrobić- no...koniecznie". Nic tam nie świadczy o tym, że to jakakolwiek propozycja była tylko rzucenie frazesu na wiatr, bo tak akurat społecznie wypada w takiej sytuacji.
proponowanie konkretnych terminów też nie ma sensu bo nie widzę CHĘCI I ODROBINY INICJATYWY z drugiej strony.
LOL. Ale wiesz, że koleś może powiedzieć dokładnie to samo?
A potem całe życie użerać się z biednym Pluto bo on był kiedyś zraniony przez inną panią
I widzisz - ten vibe na pewno też wychodzi od ciebie jak z nim rozmawiasz. I dziwisz się, że koleś nie specjalnie się garnie do zaproszenia cię gdziekolwiek. No przy takim nastawieniu - nie tylko twoim - ale i ogólnie kobiet, to obecne problemy wielu facetów mnie nie dziwią. Właśnie o tym ci pisałem wcześniej. Tak naprawdę nie interesują cię jego odczucia i oczekiwania. Jesteś zainteresowana zaspokojeniem siebie. Bo ty zainwestowałaś emocje, a on ci odpisuje nie na tyle kwieciście, jakbyś tego oczekiwała.
. I nawet gdybym zainwestowała emocjonalnie w pisanie to co? To zbrodnia?
Biorąc pod uwagę twoje powyższe słowa? Dziecinada i przejaw niedojrzałości. Podkreślasz ile to nie zainwestowałaś emocjonalnie, kolesia nawet dobrze nie znasz, a już wypowiadasz się o nim z pogardą, a od nas oczekujesz, że rozwiążemy twój problem, choć nie wykazujesz ani krzty chęci zrobienia czegokolwiek poza....gadaniem.
I nie żadna memeja ze mnie jak już to nie będę się zarzynać
Zarzynać? Przecież ty go nawet nigdzie ani razu nie zaprosiłaś. Nie pojawił się z twojej strony żaden konkret. Tak samo jak i z jego. Księżniczkujesz z tym zarzynaniem.
A Pan Panie Jack bardzo ktoś skrzywdził skoro wychodzi Pan z założenia że każda kobieta jest bee i najlepiej niech teraz one się wykazują. To bardzo wygodne.
Ale co jest wygodne? Ja jestem od ponad dekady żonaty, a z kobietami nigdy problemu nie miałem żadnego. To czego nie rozumiem i co mnie śmieszy to płacze takich księżniczek jak ty, które podkreślają swój wkład i jak one to walczą, a tak naprawdę nigdy nie wyszły nawet z jedną konkretną propozycją, bo jedyne na co mają odwagę to mgliste ogólniki bez polotu. A wiesz jak to wygląda z drugiej strony, jak się z takimi ma do czynienia? Wrażenie jest atrakcyjnej i z potencjałem, ale jęczącej buły żyjącej fantazjami, a jak przychodzi do konkretów to ich brak za to daje się odczuć tu i ówdzie egoistyczna obojętność lub niekiedy egocentryczna pogarda.
Jak ci zależy na kolesiu i relacji - zaproś go. Konkretnie. Data, godzina, miejsce.
Jak nie, to nie trać czasu. Ani swojego, ani jego, ani naszego. Bo jeśli na takiem etapie o facecie, który wpadł ci w oko wypowiadasz się pogardliwie per pluto, to i tak nic z tego nie będzie.
Tak w nawiasie, jeśli ktoś do mnie napisałby, ze chciałby spędzić ze mną dzień, to uznałabym to co najwyżej za miły komplement, z którego niewiele wynika, a nie jakąkolwiek deklarację.
Amen.
Facet toksykiem raczej nie jest. Po prostu wg mnie nie jest Tobą za bardzo zainteresowany. Pisze z Tobą, bo może Cię lubić, może nie mieć z kim gadać, więc z braku laku popisze z Tobą. Przykro mi, ale jakby był Tobą zainteresowany, to byście już mieli za sobą chociaż jedną randkę. A co do tego, że pisze Ci, że jesteś seksown itp, to są też tylko słowa, może lubi sobie poflirtować, może ma taki styl bycia. Mój kumpel kiedyś stwierdził, jak byliśmy na koncercie, że mam idealną pupę, a po chwili flirtował sobie przy mnie z inną babką . A jak twierdzisz, że on się boi wyjść pierwszy z inicjatywą, to napisz mu konkretnie i wyraźnie, że np zapraszasz go do kina i potem na kolację. Wtedy będziesz mieć pewność o co mu chodzi.
Facet toksykiem raczej nie jest. Po prostu wg mnie nie jest Tobą za bardzo zainteresowany. Pisze z Tobą, bo może Cię lubić, może nie mieć z kim gadać, więc z braku laku popisze z Tobą. Przykro mi, ale jakby był Tobą zainteresowany, to byście już mieli za sobą chociaż jedną randkę. A co do tego, że pisze Ci, że jesteś seksown itp, to są też tylko słowa, może lubi sobie poflirtować, może ma taki styl bycia. Mój kumpel kiedyś stwierdził, jak byliśmy na koncercie, że mam idealną pupę, a po chwili flirtował sobie przy mnie z inną babką
. A jak twierdzisz, że on się boi wyjść pierwszy z inicjatywą, to napisz mu konkretnie i wyraźnie, że np zapraszasz go do kina i potem na kolację. Wtedy będziesz mieć pewność o co mu chodzi.
Amen.
Autorko jak widać masz sporo do przepracowania. Ale znając podobne przypadki tego nie zrobisz. Dalej będziesz to wszystko mielić, brać każde jego słowo jako dozgonną deklerację oddania i z tego rozliczać.
Mechanizm jest prosty i jest on mechanizmem obronnym. Byle u siebie niczego nie zmieniać. To tak jak z naszymi nacjonalistami. Niemiec winny, wszyscy winni, tylko my dobrzy, bez wad.
Ela210 napisał/a:przecież wyszła z inicjatywą, poruszyła temat ich relacji i co?
i NICO
poruszyła temat....ja pierdole.......witki opadają....
Powtarzasz się. Super ze jesteś w szczęśliwym związku małżeńskim bo Twoja żona zaprosiła Cie na pierwszą randkę a potem kolejna. Bo przecież to nie Ty to zrobiłeś w tym świecie w którym kobiety chcą rządzić co nie? A może to bylo tak dawno temu że to jednak Ty pierwszy to zrobiłeś? Dzięki że uświadomiłeś mi że powinnam jasno postawić sprawę i zaprosić gościa który daje sprzeczne sygnały na randkę spotkanie czy cokolwiek innego. Napewno facetowi da to do myślenia.
Co Wy z tym toksykiem?
Nic o gosciu nie wiemy moze lubi poflirtowac to od razu toksyk? No malo przejrzysty ale od razu toksyk? Pewnie gdybyśmy jego zapytali o co chodzi to by się wyjaśniło. Teraz mamy wysyp toksykow i narcyzów (podsłuchane u mlodziezy)
To jest z tym toksykiem - jak Ela napisała - że Autorka źle się czuje po interakcjach z tym człowiekiem. Może on nie jest toksyczny ale na pewno na Autorkę tak działa.
A może jak już jasno zaproponuje że chce się spotkać to może na siłę mam go zaciągnąć na to spotkanie bo dla mnie jeśli coś proponuje i nie jest dalej pociągnięty temat to proponowanie konkretnych terminów też nie ma sensu bo nie widzę CHĘCI I ODROBINY INICJATYWY z drugiej strony. A potem całe życie użerać się z biednym Pluto bo on był kiedyś zraniony przez inną panią. Do tanga trzeba dwojga a jeśli ja nie czuję inicjatywy to nie mam zamiaru kogoś na siłę ciągnąć. I nawet gdybym zainwestowała emocjonalnie w pisanie to co? To zbrodnia? I nie żadna memeja ze mnie jak już to nie będę się zarzynać dla kogoś kto nie potrafi jasno się określić i tyle. Chcę nie chce to takie kurna trudne? Odpisywanie półsłówkami. Zamiast otwarcie się określić. Nie chce to nie.
.
Nie daj zrobić z siebie ratowniczki, wybawicielki, dobrej wróżki. Zrobiłaś co mogłaś i odpłyń na inne wody, bo facet z jakiś powodów unika bliższego kontaktu i pies go drapał z jakich. Czy mial jakieś złe doświadczenia z kobietami, czy jest gejem, czy jest w związku z kimś, choćby tylko emocjonalnie - nie twoja działka, żeby się tego doszukiwać, leczyć go czy czekać na cud, albo że się ogarnie. Facet tobą manipuluje i to nomalne nie jest, w końcu z jakiegoś powodu to robi, a ten powód zdrowy nie jest.
Są jeszcze normalni faceci na świecie, mało tego ale warto się wysilić i poszukać.
Autorko jak widać masz sporo do przepracowania. Ale znając podobne przypadki tego nie zrobisz. Dalej będziesz to wszystko mielić, brać każde jego słowo jako dozgonną deklerację oddania i z tego rozliczać.
Mechanizm jest prosty i jest on mechanizmem obronnym. Byle u siebie niczego nie zmieniać. To tak jak z naszymi nacjonalistami. Niemiec winny, wszyscy winni, tylko my dobrzy, bez wad.
I z naszymi forumowymi incelami.
Super ze jesteś w szczęśliwym związku małżeńskim bo Twoja żona zaprosiła Cie na pierwszą randkę a potem kolejna.
Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych i całość wyszła na tyle płynnie, że żadne z nas nie wie w tym momencie kto pierwszy zaprosił kogo. Nawet nie jesteśmy w stanie ustalić kto wyszedł z inicjatywą wspólnego zamieszkania, bo wyszło to naturalnie jak pierwszy pocałunek. Bez spiny, podchodów, szyderstw i wymuszania. A nasze małżeństwo jest szczęśliwe dlatego, że adresujemy nasze potrzeby wprost. I rozmawiamy o nich ze sobą nawzajem. A ty dopytujesz anonów w necie o co może chodzić kolesiowi, którego sama ledwo znasz, a oczekujesz od nas przepisu na zmanipulowanie go, żeby zachował się wobec ciebie tak, jak ty tego oczekujesz. Bo przecież sama go nie zaprosisz. Bo nie i chuj. Choć to tobie zależy.
Dzięki że uświadomiłeś mi że powinnam jasno postawić sprawę i zaprosić gościa który daje sprzeczne sygnały na randkę spotkanie czy cokolwiek innego. Napewno facetowi da to do myślenia.
Sprzeczne sygnały to są w twojej głowie najwyżej. Tak samo jak w rozmowie tutaj na forum projektujesz jakieś swoje fantazje na interlokutorów, tak i robisz to w czasie rozmowy z nim. Dorośli ludzie nie bawią się w dawanie do myślenia, tylko mówią wprost czego chcą lub potrzebują. Dorośli ludzie nie bawią się w podchody i sugestie. A na tym forum jesteś ty. Nie on. To ty próbujesz się tutaj dowiedzieć o co mu może chodzić i jak sprawić, aby to on zaprosił ciebie na randkę. Co jest kompletnie bez sensu biorąc pod uwagę, że to kolejny twój wpis, który dowodzi temu, ze nim po prostu gardzisz.
Po co zabiegasz i inwestujesz emocjonalnie w rozwijanie relacji z człowiekiem, którego nie szanujesz już na starcie? Co - nikt cię nie chciał, a pesel bije w oczy?
108 2025-05-03 14:01:22 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-03 14:08:23)
.
109 2025-05-03 14:03:43 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-05-03 14:07:57)
Bert44 napisał/a:Co Wy z tym toksykiem?
Nic o gosciu nie wiemy moze lubi poflirtowac to od razu toksyk? No malo przejrzysty ale od razu toksyk? Pewnie gdybyśmy jego zapytali o co chodzi to by się wyjaśniło. Teraz mamy wysyp toksykow i narcyzów (podsłuchane u mlodziezy)
To jest z tym toksykiem - jak Ela napisała - że Autorka źle się czuje po interakcjach z tym człowiekiem. Może on nie jest toksyczny ale na pewno na Autorkę tak działa.
Ostatnio w kinie spotkałem toksyka. K..wa w kapeluszu chcial oglądać a ja za nim siedziałem. Zle na mnie działał. Ogladal ostatecznie bez kapelusza
On na nią zle działa? A może to jej reakcja. Nawet uzasadniona bo grzebie się w bagienku niepewności. Za malo ich łączy zeby mowic kto jak na kogo działa. Jak dziewczyna da mi kosza i jest to niemiłe to też jest toksykiem? Wiem o co Ci chodzi ale ten toksyk to już wszedzie jest...
Ciekawe co gosciu odpisałby na proste pytanie: dobrze mi się z tobą gada, lubię cię lubię z toba spędzać czas chciałabym cie zaprosić na randkę zeby się lepiej poznać. Wchodzi w grę czy nie?
PS. Aha i chciałabym mieć trójkę dzieci
Bert, ktoś o osobowości toksycznej, to nie bandyta w kominiarce z nożem w zębach
Poczytaj o osobowości toksycznej, to ciekawa lektura.
Jakby nie było, taka sinusoida zachowań nie wróży nic dobrego, więc nie ma co rozkminiać, tylko odpuścić. Kręci go tylko flirt i to na odległość… Widać, że nie jest zainteresowany bliższą znajomością.
112 2025-05-03 14:28:45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-05-03 14:29:34)
Pojęcie "toksyk"jest zdecydowanie za często używane moim zdaniem, podobnie zresztą jak "narcyz". Wydaje się, jakby w każdym przypadku wystarczyło odrobinę dyskomfortu z jednej strony, aby druga nazwać toksyczną.
Czytając ten wątek nasuwają mi się dwie rzeczy:
1. Jak bardzo facet musi być nierozgarnięty, żeby pewnych sygnałów czy propozycji nie odczytać a zarazem nie wywnioskować z nich intencji tej drugiej strony? Niby nic o facecie nie wiemy, po za tym, że miał dłuższą przerwę od relacji. Tylko co to oznacza, bo tutaj akurat wychodzi na to, że chyba bardzo długą...
2. Czy rzeczywiście Autorka chce koniecznie tak wszystkim pokierować, aby to ON ostatecznie wykazał się inicjatywą? Problem w tym, że jeśli jest kompletnie niekumaty to nie pojmie, o co chodzi..
Pomijam możliwość taką że on doskonale gra a Autorka jest jedynie czasoumilaczem, choć to wielce prawdopodobne.
Legat napisał/a:Autorko jak widać masz sporo do przepracowania. Ale znając podobne przypadki tego nie zrobisz. Dalej będziesz to wszystko mielić, brać każde jego słowo jako dozgonną deklerację oddania i z tego rozliczać.
Mechanizm jest prosty i jest on mechanizmem obronnym. Byle u siebie niczego nie zmieniać. To tak jak z naszymi nacjonalistami. Niemiec winny, wszyscy winni, tylko my dobrzy, bez wad.I z naszymi forumowymi incelami.
Kwiatwisni123 napisał/a:Super ze jesteś w szczęśliwym związku małżeńskim bo Twoja żona zaprosiła Cie na pierwszą randkę a potem kolejna.
Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych i całość wyszła na tyle płynnie, że żadne z nas nie wie w tym momencie kto pierwszy zaprosił kogo. Nawet nie jesteśmy w stanie ustalić kto wyszedł z inicjatywą wspólnego zamieszkania, bo wyszło to naturalnie jak pierwszy pocałunek. Bez spiny, podchodów, szyderstw i wymuszania. A nasze małżeństwo jest szczęśliwe dlatego, że adresujemy nasze potrzeby wprost. I rozmawiamy o nich ze sobą nawzajem. A ty dopytujesz anonów w necie o co może chodzić kolesiowi, którego sama ledwo znasz, a oczekujesz od nas przepisu na zmanipulowanie go, żeby zachował się wobec ciebie tak, jak ty tego oczekujesz. Bo przecież sama go nie zaprosisz. Bo nie i chuj. Choć to tobie zależy.
Dzięki że uświadomiłeś mi że powinnam jasno postawić sprawę i zaprosić gościa który daje sprzeczne sygnały na randkę spotkanie czy cokolwiek innego. Napewno facetowi da to do myślenia.
Sprzeczne sygnały to są w twojej głowie najwyżej. Tak samo jak w rozmowie tutaj na forum projektujesz jakieś swoje fantazje na interlokutorów, tak i robisz to w czasie rozmowy z nim. Dorośli ludzie nie bawią się w dawanie do myślenia, tylko mówią wprost czego chcą lub potrzebują. Dorośli ludzie nie bawią się w podchody i sugestie. A na tym forum jesteś ty. Nie on. To ty próbujesz się tutaj dowiedzieć o co mu może chodzić i jak sprawić, aby to on zaprosił ciebie na randkę. Co jest kompletnie bez sensu biorąc pod uwagę, że to kolejny twój wpis, który dowodzi temu, ze nim po prostu gardzisz.
Po co zabiegasz i inwestujesz emocjonalnie w rozwijanie relacji z człowiekiem, którego nie szanujesz już na starcie? Co - nikt cię nie chciał, a pesel bije w oczy?
Właśnie adresujecie swoje potrzeby wprost. I wszystko byłoby o wiele prostsze gdyby każdy inny też tak robił. Kiedy jasno zapytałam się czego ode mnie oczekuje nie dostałam odpowiedzi jasnej tylko wymijające. Przecież mógł napisać jasno albo w lewo albo w prawo. I nie nie pisze że to Pluto tylko ze potem tak faceci się zachowują czasami.
Pojęcie "toksyk"jest zdecydowanie za często używane moim zdaniem, podobnie zresztą jak "narcyz". Wydaje się, jakby w każdym przypadku wystarczyło odrobinę dyskomfortu z jednej strony, aby druga nazwać toksyczną.
Czytając ten wątek nasuwają mi się dwie rzeczy:
1. Jak bardzo facet musi być nierozgarnięty, żeby pewnych sygnałów czy propozycji nie odczytać a zarazem nie wywnioskować z nich intencji tej drugiej strony? Niby nic o facecie nie wiemy, po za tym, że miał dłuższą przerwę od relacji. Tylko co to oznacza, bo tutaj akurat wychodzi na to, że chyba bardzo długą...
2. Czy rzeczywiście Autorka chce koniecznie tak wszystkim pokierować, aby to ON ostatecznie wykazał się inicjatywą? Problem w tym, że jeśli jest kompletnie niekumaty to nie pojmie, o co chodzi..Pomijam możliwość taką że on doskonale gra a Autorka jest jedynie czasoumilaczem, choć to wielce prawdopodobne.
No nie ukrywam że nie raz dawałam mu znaki. Ale jak widać niektórzy tutaj uważają że to ja powinnam zaprosić bo to mi zależy. No może i tak Już sama nie wiem.
No tak właśnie intuicyjnie się czuję jako czasoumilacz.
Wydaje się, jakby w każdym przypadku wystarczyło odrobinę dyskomfortu z jednej strony, aby druga nazwać toksyczną.
To nawet nie musi być dyskomfort. Wystarczy, że komuś nie chce wkładać się większego wysiłku w relację i oczekuje, że to druga strona zrobi całą robotę i jak ta druga strona tego nie robi to też jest okrzyknięta toksykiem, albo narcyzem.
1. Jak bardzo facet musi być nierozgarnięty, żeby pewnych sygnałów czy propozycji nie odczytać a zarazem nie wywnioskować z nich intencji tej drugiej strony?
Nie w tym rzecz. Widzisz tutaj jedynie tyle, ile autorka o sobie przedstawia. Czyli prawie nic. Coś, co dla niej może być oczywiste, wcale oczywistym nie musi być. Np mam taką znajomą, która jest bardzo ciepła, uśmiechnięta, życzliwa, a do tego kontaktowa, przytulaśna i ogólnie fizyczna tz. jak z kimś rozmawia to zawsze jakieś dotknięcie musi się z jej strony pojawić. To złapie za ramie, to położy dłoń na dłoni, to idąc obok weźmie cię pod rękę. Ale wiesz co? Nic się za tym nie kryje. Ona po prostu tak ma. Jest taką ciepłą duszyczką i tyle. A ponad połowa facetów myśli, że ona z nimi flirtuje. I z drugiej - mam znajomego, który jest takim komplemenciarzem i jednocześnie pantoflem. Wychował go dziadek i dla niego każda rozmowa z kobietą to jakieś komplementy i coś, co patrząc z boku można nazwać flirtem. Ale w jego wypadku też takiej intencji nie ma. Po prostu taki ma styl wypowiedzi w stosunku do kobiet i tyle. Tam żadnej ukrytej intencji nie ma.
Każdego dnia mam też rozmowy z różnymi ludźmi, gdzie wkrada się jakiś sytuacyjny żart, lekka dwuznaczność i uśmiech. Czy każde życzliwe spojrzenie mam interpretować jako "pewnie ma na mnie ochotę" ? Czy każdy komplement jaki słyszę ma od razu oznaczać wstęp do czegoś? Czy przez taki pryzmat mam patrzeć na wszystkie rozmowy mojej żony? Albo ona na moje rozmowy z innymi? Przecież tak nie da się żyć.
Popatrz nawet na tym forum. Ile jest wzajemnego niezrozumienia tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś ktoś nie do końca dobrze ubrał w słowa to, co chce przekazać, albo ktoś odbiera wpisy projektując własne...skrzywienia?
Nie każdy jest urodzonym kobieciarzem, któremu gadka idzie gładko i który kuje żelazo póki gorące. Są faceci, co rozłożą przed babką czerwony dywan i obsypią go płatkami kwiatów, ale będą czekać na pierwszy krok ze strony kobiety, bo złapanie jej za rękę i poprowadzenie jej po nim nie jest w ich stylu.
Właśnie adresujecie swoje potrzeby wprost.
Twoje adresowanie potrzeb wprost:
No nie ukrywam że nie raz dawałam mu znaki.
Jeszcze karteczke mu wyślij przez koleżankę z pytaniem czy cie lubi. Bo to ten poziom.
Dawanie znaków (chyba dymnych kurwa), które są jasne i oczywiste tylko w twojej głowie, to wcale nie muszą takie być dla innego człowieka.
bagienni_k napisał/a:Wydaje się, jakby w każdym przypadku wystarczyło odrobinę dyskomfortu z jednej strony, aby druga nazwać toksyczną.
To nawet nie musi być dyskomfort. Wystarczy, że komuś nie chce wkładać się większego wysiłku w relację i oczekuje, że to druga strona zrobi całą robotę i jak ta druga strona tego nie robi to też jest okrzyknięta toksykiem, albo narcyzem.
1. Jak bardzo facet musi być nierozgarnięty, żeby pewnych sygnałów czy propozycji nie odczytać a zarazem nie wywnioskować z nich intencji tej drugiej strony?
Nie w tym rzecz. Widzisz tutaj jedynie tyle, ile autorka o sobie przedstawia. Czyli prawie nic. Coś, co dla niej może być oczywiste, wcale oczywistym nie musi być. Np mam taką znajomą, która jest bardzo ciepła, uśmiechnięta, życzliwa, a do tego kontaktowa, przytulaśna i ogólnie fizyczna tz. jak z kimś rozmawia to zawsze jakieś dotknięcie musi się z jej strony pojawić. To złapie za ramie, to położy dłoń na dłoni, to idąc obok weźmie cię pod rękę. Ale wiesz co? Nic się za tym nie kryje. Ona po prostu tak ma. Jest taką ciepłą duszyczką i tyle. A ponad połowa facetów myśli, że ona z nimi flirtuje. I z drugiej - mam znajomego, który jest takim komplemenciarzem i jednocześnie pantoflem. Wychował go dziadek i dla niego każda rozmowa z kobietą to jakieś komplementy i coś, co patrząc z boku można nazwać flirtem. Ale w jego wypadku też takiej intencji nie ma. Po prostu taki ma styl wypowiedzi w stosunku do kobiet i tyle. Tam żadnej ukrytej intencji nie ma.
Każdego dnia mam też rozmowy z różnymi ludźmi, gdzie wkrada się jakiś sytuacyjny żart, lekka dwuznaczność i uśmiech. Czy każde życzliwe spojrzenie mam interpretować jako "pewnie ma na mnie ochotę" ? Czy każdy komplement jaki słyszę ma od razu oznaczać wstęp do czegoś? Czy przez taki pryzmat mam patrzeć na wszystkie rozmowy mojej żony? Albo ona na moje rozmowy z innymi? Przecież tak nie da się żyć.
Popatrz nawet na tym forum. Ile jest wzajemnego niezrozumienia tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś ktoś nie do końca dobrze ubrał w słowa to, co chce przekazać, albo ktoś odbiera wpisy projektując własne...skrzywienia?
Nie każdy jest urodzonym kobieciarzem, któremu gadka idzie gładko i który kuje żelazo póki gorące. Są faceci, co rozłożą przed babką czerwony dywan i obsypią go płatkami kwiatów, ale będą czekać na pierwszy krok ze strony kobiety, bo złapanie jej za rękę i poprowadzenie jej po nim nie jest w ich stylu.
Ja to rozumiem jak najbardziej są różni ludzie i różne potrzeby. Są też różne sytuacje. Jednak w rozmowie nie czuję żeby miał blokadę wręcz przeciwnie chyba że jest nieśmiały w kontaktach face to face i dlatego nie podejmuje rękawic.
Kwiatwisni123 napisał/a:Właśnie adresujecie swoje potrzeby wprost.
Twoje adresowanie potrzeb wprost:
No nie ukrywam że nie raz dawałam mu znaki.
Jeszcze karteczke mu wyślij przez koleżankę z pytaniem czy cie lubi. Bo to ten poziom.
Dawanie znaków (chyba dymnych kurwa), które są jasne i oczywiste tylko w twojej głowie, to wcale nie muszą takie być dla innego człowieka.
Nie moje adresowanie potrzeb było takie ze jasno dałam mu do zrozumienia że go lubię i czego ode mnie oczekuje bo raz jest tak raz siak. Żadnych karteczek nie zamierzam mu wysyłać i to przez koleżankę. Weź już przestań z tą dziecinadą bo to jest żałosne.
119 2025-05-03 17:36:40 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-05-03 17:38:03)
Autorko, jeśli rzeczywiście Ci zależy ( czy też zależało wcześniej), to czemu miałabyś nie zapraszać? O jego intencjach tak naprawdę nic nie wiesz Ty sama, tym bardziej my tutaj. Jeśli nie prowadzi żadnej gry, tylko zwyczajnie się gubi w tym świecie damsko- męskich kontaktów, to OTWARTA propozycja spotkania czy zaproszenie nie byłoby złym pomysłem..Chyba, że chcesz niejako wymóc na nim podjęcie pewnych kroków..
Ciężko mi sobie jednak to wyobrazić, że propozycja spędzenia czasu w majówkę, co niby padło z Twojej strony, nie jest już czytelnym znakiem zaangażowania. Wytłumaczenie może być takie, że facet mógł się wcześniej na kimś sparzyć i zwyczajnie boi się zrobić dalszy krok. Czuje się komfortowo na etapie, na jakim się oboje znaleźliście. Ty masz prawo to odczuwać na swój sposób, więc decyzja należy do Ciebie, co zrobisz z tym dalej..
Równie dobrze facet może nigdy nie był blisko z kobietą, więc podchodzi jak do jeża My możemy tylko gdybać. Bo to, że długo był sam to też daje do myślenia…
W każdym razie nie budzi zaufania.
Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Od dwóch miesięcy. Jednak na początku były to zupełnie luźne rozmowy. Napisał mi ze spełniam wszystkie oczekiwania jak dotąd i jest sam w szoku że tak jest.
Lunka86 napisał/a:Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Od dwóch miesięcy. Jednak na początku były to zupełnie luźne rozmowy. Napisał mi ze spełniam wszystkie oczekiwania jak dotąd i jest sam w szoku że tak jest.
Dobre z tym szokiem Tylko oczekiwania do czego? Z drugiej strony jak możesz spełniać jego oczekiwania jak praktycznie się nie znacie. Chyba, że do flirtu.
124 2025-05-03 21:04:02 Ostatnio edytowany przez Farmer (2025-05-03 21:16:47)
Właśnie adresujecie swoje potrzeby wprost. I wszystko byłoby o wiele prostsze gdyby każdy inny też tak robił. Kiedy jasno zapytałam się czego ode mnie oczekuje nie dostałam odpowiedzi jasnej tylko wymijające. Przecież mógł napisać jasno albo w lewo albo w prawo. I nie nie pisze że to Pluto tylko ze potem tak faceci się zachowują czasami.
Zakładasz, że mógł napisać. A jeśli nie mógł?
Dużo przyjmujesz za pewnik, dużo sobie dopowiadasz.
Na razie to znajomość 2 miesięczna, a oczekujesz już jakichś zobowiązań.
Jesteś sfrustrowana, że on nie reaguje na twoje próby.
Wiesz co to unikający styl przywiązania?
Kiedy byłaś u terapeuty?
Lunka86 napisał/a:Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Od dwóch miesięcy. Jednak na początku były to zupełnie luźne rozmowy. Napisał mi ze spełniam wszystkie oczekiwania jak dotąd i jest sam w szoku że tak jest.
Dziewczyno, co ty masz z tego że z nim utrzymujesz kontakt? Facet nie chce posunąć się nawet o pól kroku, a jeśli mu się zdarzy to stosuje uniki, żeby cię z powrotem sprowadzić na ziemię. Manipuluje tobą, dezorientuje i mąci ci w głowie. Nie chce niczego wyjaśniać, chce żeby było tak jak on chce i ani odrobinę nie inaczej.
Nie gniewaj się, ale zdajesz się być osobą podatną na manipulacje i dlatego on się ciebie trzyma jak rzep. Inna babka dawno by go pogoniła z tym jego pisaniem sms- ów jak smarkacz w podstawówce. Treści są jednoznaczne i nie ma opcji żeby nie wiedział, co dorośli ludzie mają na myśli wymieniając się takimi słowami.
Już jest ci źle, masz problem z którym sobie nie radzisz i po prostu czujesz się fatalnie. To nie jest to o co ci chodzi w życiu i tak to potraktuj. Dostałaś odpowiedź że on nie wie o co ci chodzi, bo przecież wszystko jest ok.
Podobno miałaś złe doświadczenia z facetami i chyba przestałaś sobie wierzyć i sobie ufać.
Skończ z tym.
Kwiatwisni123 napisał/a:Lunka86 napisał/a:Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Od dwóch miesięcy. Jednak na początku były to zupełnie luźne rozmowy. Napisał mi ze spełniam wszystkie oczekiwania jak dotąd i jest sam w szoku że tak jest.
Dziewczyno, co ty masz z tego że z nim utrzymujesz kontakt? Facet nie chce posunąć się nawet o pól kroku, a jeśli mu się zdarzy to stosuje uniki, żeby cię z powrotem sprowadzić na ziemię. Manipuluje tobą, dezorientuje i mąci ci w głowie. Nie chce niczego wyjaśniać, chce żeby było tak jak on chce i ani odrobinę nie inaczej.
Nie gniewaj się, ale zdajesz się być osobą podatną na manipulacje i dlatego on się ciebie trzyma jak rzep. Inna babka dawno by go pogoniła z tym jego pisaniem sms- ów jak smarkacz w podstawówce. Treści są jednoznaczne i nie ma opcji żeby nie wiedział, co dorośli ludzie mają na myśli wymieniając się takimi słowami.
Już jest ci źle, masz problem z którym sobie nie radzisz i po prostu czujesz się fatalnie. To nie jest to o co ci chodzi w życiu i tak to potraktuj. Dostałaś odpowiedź że on nie wie o co ci chodzi, bo przecież wszystko jest ok.
Podobno miałaś złe doświadczenia z facetami i chyba przestałaś sobie wierzyć i sobie ufać.
Skończ z tym.
Dokładnie. Ja bym to już dawno dała sobie z takim.spokoj a nie jeszcze traciła czas na zastanawianie się
Kwiatwisni123 napisał/a:Lunka86 napisał/a:Autorko, jeśli pytasz się faceta, czego od Ciebie oczekuje, a on Ci na to niczego konkretnego nie odpisuje, to ja bym to odebrała tak, że nie oczekuje niczego więcej, niż tego co jest. Czyli fajnie sobie popisać, czasem poflirtować i tyle. Ile czasu już tak ze sobą piszecie?
Od dwóch miesięcy. Jednak na początku były to zupełnie luźne rozmowy. Napisał mi ze spełniam wszystkie oczekiwania jak dotąd i jest sam w szoku że tak jest.
Dobre z tym szokiem
Tylko oczekiwania do czego? Z drugiej strony jak możesz spełniać jego oczekiwania jak praktycznie się nie znacie. Chyba, że do flirtu.
Dokładnie, tylko do sms-ego flirtu. Pewnie długo szukał takiej babki i gdy w końcu znalazł, nie może wyjść z szkoku, że jednak mu się udało.
Swiat jest pełen 40 latków w krótkich spodenkach...gdzie te czasy gdy byli tu na forum dojrzali faceci, którzy zobaczyliby sytuację we właściwych świetle.
Obawiam się że incele dorośli, ale niewiele się w ich głowach pozmieniało..
Swiat jest pełen 40 latków w krótkich spodenkach...gdzie te czasy gdy byli tu na forum dojrzali faceci, którzy zobaczyliby sytuację we właściwych świetle.
Obawiam się że incele dorośli, ale niewiele się w ich głowach pozmieniało..
Ale się nam dostalo
Swiat jest pełen 40 latków w krótkich spodenkach...gdzie te czasy gdy byli tu na forum dojrzali faceci, którzy zobaczyliby sytuację we właściwych świetle.
Obawiam się że incele dorośli, ale niewiele się w ich głowach pozmieniało..
Ale się nam dostalo