Ja znam swoją winę nie wiem czemu się tak uczepiłeś. Każdy ma swoją winę. Skoro facetowi tak źle że szuka wiecznie wrażeń w internecie to dlaczego nie chce się rozstać z klasą i polubownie tylko zaczyna się szarpanie wyzwiska i robienie sobie pod górkę. Przecież powinien już w podskokach lecieć do innej babki idąc twoim tropem myślenia bo przecież liczy się seks.
Lipis napisał/a:Trochę przykre że oceniacie to tak jednostronnie. Facet ma tylko korzystać z seksu latami wymigując się od odpowiedzialności za rodzinę.
Nie pierdol. I nie rób z siebie ofiary.
Seks jest jednym z fundamentów związku. I pełni też funkcję okazywania uczuć. Zainteresowania, pożądania, akceptacji. Czułe słówka i przytulaski są dobre dla kobiet i dzieci, ale faceci mają inny rodzaj języka miłości. Nie słowami i gestami bez większego znaczenia, które realizuje się na dobrą sprawę ze wszystkimi (vide przytulanie), ale czynami, z których najwięcej mówiącym jest seks. I to, jak on wygląda. Seks był, jest i pozostanie papierkiem lakmusowym związku. I jak seks kuleje, to nawet najlepiej dobrane pary w końcu się rozchodzą.
Przez lata łaskawie się wypinałaś godząc się jedynie na seks. To nie to samo co aktywne pragnienie swojego partnera. Takie zachowanie powoduje, że każdemu, nawet najlepszemu facetowi psycha w końcu wysiądzie. Bo jest zgrzyt pomiędzy słowem, a czynem. Tak, chcę, tak kocham, ale....seks? Fanaberia, którą trzeba odbębnić. To nie zadowala nikogo. Zwłaszcza jak twój partner dobiega 40stki, to takie rzeczy są szczególnie dotkliwe.
On zaczął wchodzić w kryzys, ewidentnie deprecha go dojechała z powodu frustracji, a pewnie i kryzysu wieku, a ty co zrobiłaś? Zmieniłaś zasady gry w trakcie meczu susząc mu głowę o to, że jest przeładowany psychicznie (drzemanie), ma kalejdoskop negatywnych uczuć (zajadanie tego stresu) i generalnie huśtawkę (liczne wybuchy). I robisz na dokładkę z siebie ofiarę. A widziałaś od początku jaki on jest, że ma tendencję do duszenia emocji w sobie, wybuchania i porywczości. Czego się spodziewałaś? Że tresując go seksem i łojąc kolejnymi pogadankami z dupy, wymusisz na nim ulegnięcie do twoich potrzeb i twojej wizji związku? To, ze koleś jebnie fochem i kolejnymi wybuchami to było więcej niż pewne. A i tak zmanipulowałaś go, aby postąpił w taki, a nie inny sposób, bo to zdejmuje z ciebie ciężar odpowiedzialności i umożliwia przerzucenie winy za sypiące się małżeństwo na niego.