Jestem mężatką od 11 lat i w związku od 17 lat. Mamy dwoje dzieci - 10 i 3 lata. Poważnie rozważam rozwód bo nie widzę już sensu w tym małżeństwie. Nie czuje się bezpiecznie i mam duże problemy z zaufaniem do męża. Całe życie wydawało mi się że sobie super radzę. Zawsze wszystko dopilnowane i dopięte na ostatni guzik. Szkoła, studia, praca, ślub i rodzina. Raczej jestem osobą o spokojnym usposobieniu i niekonfliktową. Rzadko proszę o pomoc- tylko wtedy gdy naprawdę wiem że sobie nie poradzę sama. Demonem seksu nie jestem ale seks był w naszym związku obecny głównie z inicjatywy męża jednak ja się dostosowywałam. Obecnie żyjemy jak współlokatorzy, wymieniamy się niezbędnymi informacjami, raczej nie rozmawiamy za wiele nie spędzamy wspólnie czasu. Od ponad 2 lat mąż potrafi przesypiać prawie cały wolny czas na zmianę ze skrolowaniem i oglądaniem tv. Zrobił się bardzo agresywny i chamski w stosunku do mnie i dzieci. Kłóci się także z przypadkowymi ludźmi na ulicy czy też na przykład że znajomymi znajomych. Atmosfera w domu jest nie do zniesienia. Najczęściej wychodzę lub wyjeżdżam sama z dziećmi. Podczas wspólnych wyjazdów mąż często wybucha, obwinia nas że wszystko popsuliśmy. Mąż często wmawia mi zdrady. Wielokrotnie śledził moją lokalizację lub po kryjomu przeglądał wiadomości. Nie ma do tego podstaw bo go nigdy nie zdradziłam. Sam miał natomiast kilka razy przypadkowo odkryte konta na portalach randkowych typu badoo tinder czy zbiornik. W domu mąż potrafi co nieco ogarnąć, umie zrobić remont, naprawić auto czy coś ugotować. I dochodząc do sedna sprawy chyba nic mnie z tym człowiekiem nie łączy. Zrobił się złośliwy i mściwy. Nie ma żadnych zahamowań nawet przy obcych ludziach. Nic go nie cieszy jest większość czasu negatywnie nastawiony. Potrafi zwyzywać mnie o cokolwiek zrzucić winę za wszystko. Naprawdę w życiu wiele razy mu pomogłam wyjść z tarapatów i gdyby nie moją głowa na karku nie wiem gdzie byśmy wylądowali. Jestem już tym wszystkim zmęczona, zaczyna mi szwankować zdrowie. Nie mam siły na nic. Mam wrażenie że jestem ciagle w kieracie obowiązków. Mąż od ponad 2 lat wiecznie zmęczony obrażony lub chory. Nie dba o siebie wcale. Zaczął znów palić jak smok i objadać się bez opamiętania. Obrzydza mnie seks z nim. On mówi że to moja wina i przeze mnie taki jest. Jak rozmawiam z nim o moich uczuciach lub przemyśleniach mówi że się wiecznie przypierdalam. Byliśmy na terapii ale niewiele wniosła do życia. Terapeutka powiedziała że mąż ma w sobie bardzo dużo zła i żalu i musi wykonać bardzo duża pracę nad sobą. Nie wiem czy jestem w stanie mu dalej towarzyszyć i obrywac za wszystko. Z drugiej strony boje się jak sobie poradzę sama finansowo i psychicznie. Znajomi mowia że samej z dziecmi jest ciężko ale czy z mezem jest w tej sytuacji lżej? Czy rozwód jest tak straszny jak go malują? Czy dla rozwodników w końcu wychodzi słońce? Czy dzieci są w stanie zaakceptować rozwód i rozpad rodziny? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?
1 2025-01-22 15:43:50 Ostatnio edytowany przez Lipis (2025-01-22 15:47:36)
Jestem mężatką od 11 lat i w związku od 17 lat. Mamy dwoje dzieci - 10 i 3 lata. Poważnie rozważam rozwód bo nie widzę już sensu w tym małżeństwie. Nie czuje się bezpiecznie i mam duże problemy z zaufaniem do męża. Całe życie wydawało mi się że sobie super radzę. Zawsze wszystko dopilnowane i dopięte na ostatni guzik. Szkoła, studia, praca, ślub i rodzina. Raczej jestem osobą o spokojnym usposobieniu i niekonfliktową. Rzadko proszę o pomoc- tylko wtedy gdy naprawdę wiem że sobie nie poradzę sama. Demonem seksu nie jestem ale seks był w naszym związku obecny głównie z inicjatywy męża jednak ja się dostosowywałam. Obecnie żyjemy jak współlokatorzy, wymieniamy się niezbędnymi informacjami, raczej nie rozmawiamy za wiele nie spędzamy wspólnie czasu. Od ponad 2 lat mąż potrafi przesypiać prawie cały wolny czas na zmianę ze skrolowaniem i oglądaniem tv. Zrobił się bardzo agresywny i chamski w stosunku do mnie i dzieci. Kłóci się także z przypadkowymi ludźmi na ulicy czy też na przykład że znajomymi znajomych. Atmosfera w domu jest nie do zniesienia. Najczęściej wychodzę lub wyjeżdżam sama z dziećmi. Podczas wspólnych wyjazdów mąż często wybucha, obwinia nas że wszystko popsuliśmy. Mąż często wmawia mi zdrady. Wielokrotnie śledził moją lokalizację lub po kryjomu przeglądał wiadomości. Nie ma do tego podstaw bo go nigdy nie zdradziłam. Sam miał natomiast kilka razy przypadkowo odkryte konta na portalach randkowych typu badoo tinder czy zbiornik. W domu mąż potrafi co nieco ogarnąć, umie zrobić remont, naprawić auto czy coś ugotować. I dochodząc do sedna sprawy chyba nic mnie z tym człowiekiem nie łączy. Zrobił się złośliwy i mściwy. Nie ma żadnych zahamowań nawet przy obcych ludziach. Nic go nie cieszy jest większość czasu negatywnie nastawiony. Potrafi zwyzywać mnie o cokolwiek zrzucić winę za wszystko. Naprawdę w życiu wiele razy mu pomogłam wyjść z tarapatów i gdyby nie moją głowa na karku nie wiem gdzie byśmy wylądowali. Jestem już tym wszystkim zmęczona, zaczyna mi szwankować zdrowie. Nie mam siły na nic. Mam wrażenie że jestem ciagle w kieracie obowiązków. Mąż od ponad 2 lat wiecznie zmęczony obrażony lub chory. Nie dba o siebie wcale. Zaczął znów palić jak smok i objadać się bez opamiętania. Obrzydza mnie seks z nim. On mówi że to moja wina i przeze mnie taki jest. Jak rozmawiam z nim o moich uczuciach lub przemyśleniach mówi że się wiecznie przypierdalam. Byliśmy na terapii ale niewiele wniosła do życia. Terapeutka powiedziała że mąż ma w sobie bardzo dużo zła i żalu i musi wykonać bardzo duża pracę nad sobą. Nie wiem czy jestem w stanie mu dalej towarzyszyć i obrywac za wszystko. Z drugiej strony boje się jak sobie poradzę sama finansowo i psychicznie. Znajomi mowia że samej z dziecmi jest ciężko ale czy z mezem jest w tej sytuacji lżej? Czy rozwód jest tak straszny jak go malują? Czy dla rozwodników w końcu wychodzi słońce? Czy dzieci są w stanie zaakceptować rozwód i rozpad rodziny? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?
Jak udźwigniesz finanse i ogarniesz miejsce zamieszkania, to rozwód przyniesie same pozytywy. Może być trudno, jeśli chodzi o opiekę na dziećmi - wożenie (zaprowadzanie) do szkół i przedszkola, ogarnianie w pojedynkę prac domowych z dzieckiem (jeśli będzie tego potrzebowało). Dla mnie z z perspektywy czasu rozwód, choć wtedy bolesny, był najlepszym, co mogło się przydarzyć, jeśli chodzi o związek z byłym mężem. Tak jak męża opisujesz, to wydaje mi się, że powinnaś sporo odetchnąć. Nie ma sensu trwać, jeśli różnice w charakterze są tak duże.
3 2025-01-22 17:29:23 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-22 18:46:54)
Masz małe dzieci. Sama stwierdziłaś, że siada Ci zdrowie. Rozwód nie jest przyjemną sprawą, ale w wielu sytuacjach to jedyne rozwiązanie na normalne życie. Wszystko będziesz musiała sama ogarniać, zresztą właściwie robisz to cały czas. A to, że czasami Twój mąż coś tam zrobił w domu, to jeszcze żadne wielkie halo.
Z drugiej strony mając świadomość, że w domu jest spokojna atmosfera, że nikt nie awanturuje się, nie psuje krwi ani nerwów, zaczniesz lepiej i zdrowiej funkcjonować. Tym bardziej, że dzieci także potrzebują normalnych warunków do rozwoju. Co do opieki nad nimi to zawsze będziesz mogła uzgodnić ją z mężem., potem eks mężem.
Musisz zadbać o dzieci, ale także o siebie, myśleć o nich i o sobie.
Pytanie co wpłynęło na jego zmianę zachowania?
Porozmawiaj z nim poważnie, może widmo rozwodu pozwoli mu na zastanowienie się nad swoim postępowaniem.
Sama musisz wiedzieć czy chcesz zmieniać swoje życie i czy to będzie na lepsze.
Finanse i mieszkanie są do ogarnięcia. Wiadomo będzie skromniej ale myślę że dałabym radę.
Lipis napisał/a:Jestem mężatką od 11 lat i w związku od 17 lat. Mamy dwoje dzieci - 10 i 3 lata. Poważnie rozważam rozwód bo nie widzę już sensu w tym małżeństwie. Nie czuje się bezpiecznie i mam duże problemy z zaufaniem do męża. Całe życie wydawało mi się że sobie super radzę. Zawsze wszystko dopilnowane i dopięte na ostatni guzik. Szkoła, studia, praca, ślub i rodzina. Raczej jestem osobą o spokojnym usposobieniu i niekonfliktową. Rzadko proszę o pomoc- tylko wtedy gdy naprawdę wiem że sobie nie poradzę sama. Demonem seksu nie jestem ale seks był w naszym związku obecny głównie z inicjatywy męża jednak ja się dostosowywałam. Obecnie żyjemy jak współlokatorzy, wymieniamy się niezbędnymi informacjami, raczej nie rozmawiamy za wiele nie spędzamy wspólnie czasu. Od ponad 2 lat mąż potrafi przesypiać prawie cały wolny czas na zmianę ze skrolowaniem i oglądaniem tv. Zrobił się bardzo agresywny i chamski w stosunku do mnie i dzieci. Kłóci się także z przypadkowymi ludźmi na ulicy czy też na przykład że znajomymi znajomych. Atmosfera w domu jest nie do zniesienia. Najczęściej wychodzę lub wyjeżdżam sama z dziećmi. Podczas wspólnych wyjazdów mąż często wybucha, obwinia nas że wszystko popsuliśmy. Mąż często wmawia mi zdrady. Wielokrotnie śledził moją lokalizację lub po kryjomu przeglądał wiadomości. Nie ma do tego podstaw bo go nigdy nie zdradziłam. Sam miał natomiast kilka razy przypadkowo odkryte konta na portalach randkowych typu badoo tinder czy zbiornik. W domu mąż potrafi co nieco ogarnąć, umie zrobić remont, naprawić auto czy coś ugotować. I dochodząc do sedna sprawy chyba nic mnie z tym człowiekiem nie łączy. Zrobił się złośliwy i mściwy. Nie ma żadnych zahamowań nawet przy obcych ludziach. Nic go nie cieszy jest większość czasu negatywnie nastawiony. Potrafi zwyzywać mnie o cokolwiek zrzucić winę za wszystko. Naprawdę w życiu wiele razy mu pomogłam wyjść z tarapatów i gdyby nie moją głowa na karku nie wiem gdzie byśmy wylądowali. Jestem już tym wszystkim zmęczona, zaczyna mi szwankować zdrowie. Nie mam siły na nic. Mam wrażenie że jestem ciagle w kieracie obowiązków. Mąż od ponad 2 lat wiecznie zmęczony obrażony lub chory. Nie dba o siebie wcale. Zaczął znów palić jak smok i objadać się bez opamiętania. Obrzydza mnie seks z nim. On mówi że to moja wina i przeze mnie taki jest. Jak rozmawiam z nim o moich uczuciach lub przemyśleniach mówi że się wiecznie przypierdalam. Byliśmy na terapii ale niewiele wniosła do życia. Terapeutka powiedziała że mąż ma w sobie bardzo dużo zła i żalu i musi wykonać bardzo duża pracę nad sobą. Nie wiem czy jestem w stanie mu dalej towarzyszyć i obrywac za wszystko. Z drugiej strony boje się jak sobie poradzę sama finansowo i psychicznie. Znajomi mowia że samej z dziecmi jest ciężko ale czy z mezem jest w tej sytuacji lżej? Czy rozwód jest tak straszny jak go malują? Czy dla rozwodników w końcu wychodzi słońce? Czy dzieci są w stanie zaakceptować rozwód i rozpad rodziny? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?
Jak udźwigniesz finanse i ogarniesz miejsce zamieszkania, to rozwód przyniesie same pozytywy. Może być trudno, jeśli chodzi o opiekę na dziećmi - wożenie (zaprowadzanie) do szkół i przedszkola, ogarnianie w pojedynkę prac domowych z dzieckiem (jeśli będzie tego potrzebowało). Dla mnie z z perspektywy czasu rozwód, choć wtedy bolesny, był najlepszym, co mogło się przydarzyć, jeśli chodzi o związek z byłym mężem. Tak jak męża opisujesz, to wydaje mi się, że powinnaś sporo odetchnąć. Nie ma sensu trwać, jeśli różnice w charakterze są tak duże.
Coraz częściej tak właśnie myślę choć ciagle mam wyrzuty sumienia że może mogłam zrobić coś lepiej albo bardziej się postarać.
Masz małe dzieci. Sama stwierdziłaś, że siada Ci zdrowie. Rozwód nie jest przyjemną sprawą, ale w wielu sytuacjach to jedyne rozwiązanie na normalne życie. Wszystko będziesz musiała sama ogarniać, zresztą właściwie robisz to cały czas. A to, że czasami Twój mąż coś tam zrobił w domu, to jeszcze żadne wielkie halo.
Z drugiej strony mając świadomość, że w domu jest spokojna atmosfera, że nikt nie awanturuje się, nie psuje krwi ani nerwów, zaczniesz lepiej i zdrowiej funkcjonować. Tym bardziej, że dzieci także potrzebują normalnych warunków do rozwoju. Co do opieki nad nimi to zawsze będziesz mogła uzgodnić ją z mężem., potem eks mężem.
Musisz zadbać o dzieci, ale także o siebie, myśleć o nich i o sobie.
Myślę że mąż zawsze taki był tylko ja starałam się łagodzić sytuacje i ratować go lub usprawiedliwiać. Wiadomo byłam młodsza więc miałam więcej siły i wiary w to wszystko plus tylko 1 dziecko. Teraz chyba już po prostu odpuściłam. Nie raz rozmawiałam szczerze z mężem, raz nawet się wyprowadziłam na krótko. Mąż dal mi do zrozumienia ze frustracja spowodowana brakiem seksu właściwie tlumaczy jego wulgarne zachowanie i to właściwie wszystko moja wina.
Pytanie co wpłynęło na jego zmianę zachowania?
Porozmawiaj z nim poważnie, może widmo rozwodu pozwoli mu na zastanowienie się nad swoim postępowaniem.
Sama musisz wiedzieć czy chcesz zmieniać swoje życie i czy to będzie na lepsze.
8 2025-01-22 20:21:51 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-22 20:34:22)
Ty masz wyrzuty sumienia? A Twój mąż? Także je ma?
Musisz przemyśleć wszystko. Weź pod uwagę argumenty za i przeciw. Jak powiedziałem wcześniej, jesteś mamą 2 małych dzieci, które Ciebie potrzebują. Ojca także, ale czy obecna sytuacja pozytywnie wpływa na nie? Wątpię.
Wiem, że łatwiej jest powiedzieć, trudniej zrobić. Jednak życie to nie sielanka, to żaden cud miód malina. Owszem, są dobre chwile, warte wspomnień, ale są też i te kiepskie, fatalne, o których nawet nie warto mówić. Autorko, to Twoje życie. Decydując o sobie zdecydujesz także o życiu swoich dzieci. Skoro zaczęłaś zastanawiać się na ten temat, a tym samym powzięłaś poważne wątpliwości w związku z tym wszystkim, więc to oznacza, że cała sprawa stała się wystarczająco dojrzała i warta jest uwagi, a co za tym idzie do podjęcia konkretnych decyzji.
Te rozmowy to powinnaś prowadzić z mężem.
Czy Twój mąż był wcześniej agresywny?
Bo brakuje mi w tej opowieści tego, co się właściwie między wami stało, tzn między momentem, gdy decydowałaś się na 2 dziecko, a dniem dzisiejszym?
Myślę że mąż zawsze taki był tylko ja starałam się łagodzić sytuacje i ratować go lub usprawiedliwiać. Wiadomo byłam młodsza więc miałam więcej siły i wiary w to wszystko plus tylko 1 dziecko. Teraz chyba już po prostu odpuściłam. Nie raz rozmawiałam szczerze z mężem, raz nawet się wyprowadziłam na krótko. Mąż dal mi do zrozumienia ze frustracja spowodowana brakiem seksu właściwie tlumaczy jego wulgarne zachowanie i to właściwie wszystko moja wina.
wieka napisał/a:Pytanie co wpłynęło na jego zmianę zachowania?
Porozmawiaj z nim poważnie, może widmo rozwodu pozwoli mu na zastanowienie się nad swoim postępowaniem.
Sama musisz wiedzieć czy chcesz zmieniać swoje życie i czy to będzie na lepsze.
To masz odpowiedź, żeby nie ten seks to mało której małżeństwo by się utrzymało.
Bliskość też rozwiązuje wiele problemów więc jest ważna w związku.
Generalnie to wielu z nas nie umie żyć w rodzinie, dlatego jest tyle problemów i rozwodów.
A jak są dzieci to tym bardziej trzeba dbać o rodzinę i dogadywać się, patrzeć na potrzeby partnera nie tylko na swoje.
Był dość porywczy od zawsze ale teraz jego zachowanie eskaluje. Myślę że po prostu nie ma już żadnych zahamowań. Myślę że jest nieszczęśliwym człowiekiem w głębi. Niestety ale głównie obwinia ludzi o wszystkie swoje niepowodzenia a ja już chyba nie mam siły ciągnąć tej rodziny za dwoje. Nie stało się nic. Mamy stabilna sytuacje rodzinna i finansową. W międzyczasie byliśmy na terapii. Jedyne co może się stało to to że ja zaczęłam stawiać więcej granic i wyrywać w końcu czas na odpoczynek a wręcz upominać się o niego.
Te rozmowy to powinnaś prowadzić z mężem.
Czy Twój mąż był wcześniej agresywny?
Bo brakuje mi w tej opowieści tego, co się właściwie między wami stało, tzn między momentem, gdy decydowałaś się na 2 dziecko, a dniem dzisiejszym?
Zgadzam sie ze seks jest wazny. Jednak ciezko o niego gdy maz nie czuje potrzeby spedzania wspolnego czasu poza seksem. Jest wciaz zmeczony i pacyfikuje wspolne wyjscia czh wyjazdy. A gdy przespi pol dnia to wiadomo ze wieczorem ma sile na seks ale nie bierze pod uwage drugiej strony. I ciezko tez chodzic z kims do lozka kto przy sprzeczce czy niezgodnosci zdan nazwie cie suka czy kurwa bo go sprrowokowalas.
Lipis napisał/a:Myślę że mąż zawsze taki był tylko ja starałam się łagodzić sytuacje i ratować go lub usprawiedliwiać. Wiadomo byłam młodsza więc miałam więcej siły i wiary w to wszystko plus tylko 1 dziecko. Teraz chyba już po prostu odpuściłam. Nie raz rozmawiałam szczerze z mężem, raz nawet się wyprowadziłam na krótko. Mąż dal mi do zrozumienia ze frustracja spowodowana brakiem seksu właściwie tlumaczy jego wulgarne zachowanie i to właściwie wszystko moja wina.
wieka napisał/a:Pytanie co wpłynęło na jego zmianę zachowania?
Porozmawiaj z nim poważnie, może widmo rozwodu pozwoli mu na zastanowienie się nad swoim postępowaniem.
Sama musisz wiedzieć czy chcesz zmieniać swoje życie i czy to będzie na lepsze.To masz odpowiedź, żeby nie ten seks to mało której małżeństwo by się utrzymało.
Bliskość też rozwiązuje wiele problemów więc jest ważna w związku.
Generalnie to wielu z nas nie umie żyć w rodzinie, dlatego jest tyle problemów i rozwodów.
A jak są dzieci to tym bardziej trzeba dbać o rodzinę i dogadywać się, patrzeć na potrzeby partnera nie tylko na swoje.
13 2025-01-22 20:59:00 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-22 20:59:43)
Bardzo dobrze, że zaczęłaś wreszcie stawiać granice. Ty oraz Twoje potrzeby i oczekiwania także są bardzo ważne.
Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Bo jeśli jest niezrównoważony emocjonalnie do tego cham, to seks czy nie seks, będziesz miała powtórki z rozrywki, choć z takim ciężko żyć i ciężko się rozwieść.
W każdym razie decyzję musisz podjąć sama, musisz być pewna co chcesz zrobić. Nie pod wpływem emocji.
Demonem seksu nie jestem ale seks był w naszym związku obecny głównie z inicjatywy męża jednak ja się dostosowywałam.
W tym zdaniu jest główna przyczyna.
Jak rozmawiam z nim o moich uczuciach lub przemyśleniach mówi że się wiecznie przypierdalam.
Pokaż faceta, który chce o tym rozmawiać
Byliśmy na terapii ale niewiele wniosła do życia. Terapeutka powiedziała że mąż ma w sobie bardzo dużo zła i żalu i musi wykonać bardzo duża pracę nad sobą.
To powinien być terapeuta, a nie terapeutka. Facet faceta zrozumie.
Ty najzwyczajniej nie rozumiesz swojego męża i może będzie dla niego najlepiej, jeśli odejdziesz.
Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Czy ja dobrze zrozumiałam? Radzisz autorce uprawianie seksu z mężem, wbrew sobie, tylko po to żeby sprawdzić czy to zmieni jego nastawienie?
17 2025-01-23 09:07:02 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-01-23 09:10:42)
Z Twojego opisu Lipis wynika ze jesteś w związku przemocowym. Decyzja o rozwodzie jest bardzo trudna, bo wierze ze mimo wszystko jesteś przywiązana do męża, jest Tobie 'wygodnie' i strach przed nieznanym Ciebie blokuje. Pomysl o tym co daje Ci to małżeństwo a co Tobie zabiera i zobacz jaka jest proporcja. Pomysl także o tym czy Twoje życie dzięki mężowi jest łatwiejsze czy trudniejsze.
Znam wiele kobiet po rozwodzie i wszystkie cenią sobie spokój, które dzięki temu osiągnęły. Było ciężko ale podkreślają ze ten proces nie był i tak tak ciężki jak życie z ówczesnym mężem. Mi trudnoo radzić bo sama nie odeszłam od mojego męża w odpowiednim czasie (miałam syndrom 'gotującej się żaby') i niestety ale straciłam nieodwracalnie zdrowie przez permanentny stres jaki przeżywałam. Jedyne co mogę Tobie polecić to by myśleć o sobie. Jeśli nie potrafisz zawalczyć o siebie to zawalcz o przyszłość dzieci.
wieka napisał/a:Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Czy ja dobrze zrozumiałam? Radzisz autorce uprawianie seksu z mężem, wbrew sobie, tylko po to żeby sprawdzić czy to zmieni jego nastawienie?
A ty radzisz dalej nie zważanie na potrzeby męża?
Rozwód będzie z winy autorki. Wystarczy zapytać się kilku innych mężczyzn.
Jedyne co może się stało to to że ja zaczęłam stawiać więcej granic i wyrywać w końcu czas na odpoczynek a wręcz upominać się o niego.
Tłumacząc z polskiego na nasze: po x latach małżeństwa postanowiłaś zmienić zasady gry i zarzucasz męża pretensjami, których on nie rozumie i które bierze za atak na siebie.
Nie żebym go broniła, bo Wy do siebie po prostu nie pasujecie i tu jest clue.
Ale Twoja próba zrobienia z siebie ofiary jest słaba. Widziały gały co brały i teraz, piętnaście lat po odejściu od kasy nagle przychodzisz z reklamacją?
Więc w temacie rozwodu proponuję na chłodno rozważyć za i przeciw a nie na siłę dorabiać ideologię ukrzywdzonej biedaczki.
titty napisał/a:wieka napisał/a:Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Czy ja dobrze zrozumiałam? Radzisz autorce uprawianie seksu z mężem, wbrew sobie, tylko po to żeby sprawdzić czy to zmieni jego nastawienie?
A ty radzisz dalej nie zważanie na potrzeby męża?
Rozwód będzie z winy autorki. Wystarczy zapytać się kilku innych mężczyzn.
Wychodzi, że ta strona która traci ochotę na seks z różnych przyczyn, bo to jest nieuchwytne, tylko usprawiedliwiane według siebie, powinna coś robić w tym kierunku, żeby to zmienić też przez satysfakcję dla siebie.
Ale tak się nie dzieje bo my w sumie szczególnie w młodym wieku mamy gdzieś potrzeby partnera, choć nie do końca i nie wszyscy. Ale głównie myślimy o sobie.
To jest najtrudniejszy temat w małżeństwie. Bez kompromisów się nie da.
Rozwód bedzie za granicą także obejdzie sie bez ustalania winy. Seksu nie ma od 2 miesięcy bo się poddałam. Jednak do tej pory wspierałam męża i przymykałam oko na to że się wylogował z życia rodzinnego. Uważasz że powinnam dalej tylko dawać nie dostając w zamian prawie nic.
titty napisał/a:wieka napisał/a:Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Czy ja dobrze zrozumiałam? Radzisz autorce uprawianie seksu z mężem, wbrew sobie, tylko po to żeby sprawdzić czy to zmieni jego nastawienie?
A ty radzisz dalej nie zważanie na potrzeby męża?
Rozwód będzie z winy autorki. Wystarczy zapytać się kilku innych mężczyzn.
Dlaczego zmieniłam zasady gry. Mąż chyba wie z czym wiąże się posiadanie rodziny i że przespać życie to raczej słabo. Od 2 lat zajmuje się głównie spaniem jedzeniem i leżeniem. I znam swoją winę jednak myślę że obie strony muszą coś z siebie dać. Notabene seks z zapuszczonym mężem też nie należy do najprzyjemniejszych.
Lipis napisał/a:Jedyne co może się stało to to że ja zaczęłam stawiać więcej granic i wyrywać w końcu czas na odpoczynek a wręcz upominać się o niego.
Tłumacząc z polskiego na nasze: po x latach małżeństwa postanowiłaś zmienić zasady gry i zarzucasz męża pretensjami, których on nie rozumie i które bierze za atak na siebie.
Nie żebym go broniła, bo Wy do siebie po prostu nie pasujecie i tu jest clue.
Ale Twoja próba zrobienia z siebie ofiary jest słaba. Widziały gały co brały i teraz, piętnaście lat po odejściu od kasy nagle przychodzisz z reklamacją?Więc w temacie rozwodu proponuję na chłodno rozważyć za i przeciw a nie na siłę dorabiać ideologię ukrzywdzonej biedaczki.
Wiele lat prosiłam męża żeby zadbał o siebie nie palił przed seksem bo mnie to obrzydza. Póki co mąż nie ma siły wyjść na spacer ani przejąć jakiejkolwiek inicjatywy w domu. Ja do tej pory nosiłam portki ale już nie mam siły. Dawałam mu czas na odpoczynek, czas bez dzieci ale on się nie zreflektował mimo moich próśb.
Farmer napisał/a:titty napisał/a:Czy ja dobrze zrozumiałam? Radzisz autorce uprawianie seksu z mężem, wbrew sobie, tylko po to żeby sprawdzić czy to zmieni jego nastawienie?
A ty radzisz dalej nie zważanie na potrzeby męża?
Rozwód będzie z winy autorki. Wystarczy zapytać się kilku innych mężczyzn.
Wychodzi, że ta strona która traci ochotę na seks z różnych przyczyn, bo to jest nieuchwytne, tylko usprawiedliwiane według siebie, powinna coś robić w tym kierunku, żeby to zmienić też przez satysfakcję dla siebie.
Ale tak się nie dzieje bo my w sumie szczególnie w młodym wieku mamy gdzieś potrzeby partnera, choć nie do końca i nie wszyscy. Ale głównie myślimy o sobie.
To jest najtrudniejszy temat w małżeństwie. Bez kompromisów się nie da.
I też jak to jest ze mąż ma siłę na seks ale nie ma siły wyjść na spacer, jechać na weekend z nami, wstać do dziecka.
To nie noś tych portek.
Proś jego o pomoc.
Powiedz ze czegoś nie wiesz, że nie masz już siły.
Nie czdpiaj się tego, jak rozmawia że znajomymi, nie kontroluj go.
Nie gderaj, nie rób awantur
I jak po miesiącu takiego zachowania on nie zmieni swojego podejścia, to powiedz że chcesz rozwodu.
Wiesz ja już w czasie terapii odpuściłam gderanie i dałam mu jeszcze więcej przestrzeni. Jednak złość na cały świat nie mija a wręcz się nasila. I tylko myślę czy jeszcze walczyć czy nie.
To nie noś tych portek.
Proś jego o pomoc.
Powiedz ze czegoś nie wiesz, że nie masz już siły.
Nie czdpiaj się tego, jak rozmawia że znajomymi, nie kontroluj go.
Nie gderaj, nie rób awantur
I jak po miesiącu takiego zachowania on nie zmieni swojego podejścia, to powiedz że chcesz rozwodu.
Utrzymujesz go?
Nie, mąż pracuje i ja też.
Utrzymujesz go?
Nie zrozumcie mnie źle. Wiem jakie błędy popełniłam ale wiem że zawsze starałam się rozmawiać z mężem aby poprawić nasza sytuacje. Dla męża wiele rzeczy było czarno-białych. Po prostu myślę czasem co byłoby lepsze dla mnie jeśli nie ma tego wsparcia na codzień.
Nie, mąż pracuje i ja też.
Hmm, wcześniej pominęłaś ten istotny szczegół:
zajmuje się głównie spaniem jedzeniem i leżeniem.
Poza praca zawodową. Notabene od maja miał wolne do przedwczoraj...
Lipis napisał/a:Nie, mąż pracuje i ja też.
Hmm, wcześniej pominęłaś ten istotny szczegół:
Lipis napisał/a:zajmuje się głównie spaniem jedzeniem i leżeniem.
Na tym forum panuje niepisany zwyczaj widzenia depresji i potrzeby terapii u każdego, kogo zachowanie choć minimalnie odbiega od standardu.
No chyba, że akurat wszystko wskazuje, że dana osoba faktycznie przechodzi depresję, to wtedy nie.
To, że mąż ma cię w dupie, to jedno.
Ale, że młody, formalnie zdrowy facet, wykazuje całkowitą egzystencjalną apatię, nawet poza kwestiami związanymi z Tobą - to drugie.
Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Bo jeśli jest niezrównoważony emocjonalnie do tego cham, to seks czy nie seks, będziesz miała powtórki z rozrywki, choć z takim ciężko żyć i ciężko się rozwieść.
W każdym razie decyzję musisz podjąć sama, musisz być pewna co chcesz zrobić. Nie pod wpływem emocji.
Zgadzam się.
To nie jest tak, że namawiam autorkę na seks z mężem, bo nie. Jeśli nie chce to niech tego nie robi. Rozumiem że facet może ją obrzydzać itd.
Ale dla facetów seks ma gigantyczną wartość. Wartość, której my kobiety nie zrozumiemy.
Bardzo często w małżeństwach robi się błędne koło: ona nie chce seksu, bo on jest za mało czuły i pomocny, a on jest za mało czuły i pomocny, bo nie dostaje seksu.
Jestem pewna że niejeden "zły mąż" stałby się znowu kochanym, oddanym misiem, gdyby dostawał dość często fajny seks.
Tak jak niejedna zimna oziębła żona, chętniej chodziłaby do łózka, gdyby częściej była przytulana, chwalona, komplementowana itd.
Problem jest taki że zawsze jedna strona uważa, że to druga strona musi się zmienić.
Zamiast zacząć od siebie...
34 2025-01-23 15:21:29 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-01-23 15:22:55)
Tak często bywa, że chcielibyśmy aby partner robił to co uważamy, czyli nas słuchał niczym dziecko.
A tu potrzebna jest dyplomacja… Pretensje, wymuszanie nie przyniesie oczekiwanego skutku. Przekonywać muszą argumenty ale też dotrzeć…
Skoro mąż zaniedbuje się od dwóch lat, to może też ma jakiś powód, typu po co mam się starać jak to i tak nic nie daje. Jak nie chcesz z nim spać to się nie dziw, że później podejrzewa cię o zdradę.
Nie potrafimy rozmawiać na takie trudne tematy, tym bardziej wzajemnie się zrozumieć.
Skoro on mówi, że to twoja wina jak on się zachowuje, to niech ci powie konkretnie
o co mu chodzi, Może dojdziecie do kompromisu ale to musi być wola obydwu stron za utrzymaniem rodziny.
Jeśli będziesz nastawiona negatywnie do niego pod każdym względem to nic z tego nie wyjdzie.
Przypomnij sobie dlaczego za niego wyszłaś, w sumie masz co chciałaś…
Zbyt łatwo ludzie się rozwodzą w tych czasach.
Choć jak się nie widzisz dalej w tym małżeństwie, jesteś pewna, że to najlepsze rozwiązanie, pozostaje na początek się rozstać, zamieszkać osobno.
Hah.
No ale to prawda. Brutalna, ale prawda.
Przecież przez całe życie uprawiałam z nim seks. Sądzisz ze kłóci się z wszystkimi ludźmi, przesypiać całe dnie i obwinia cały świat o wszystko tylko dlatego że nie ma seksu? Od 2 lat jest w marazmie i ani prośbą ani groźba nie da się z nim fajnie spędzić czasu. Nawet zgodziłam się na otwarcie związku byle szanował mnie i dzieci. Nie mamy prawie znajomych bo z każdymi już prawie odwalił jakąś dramę.
Tak często bywa, że chcielibyśmy aby partner robił to co uważamy, czyli nas słuchał niczym dziecko.
A tu potrzebna jest dyplomacja… Pretensje, wymuszanie nie przyniesie oczekiwanego skutku. Przekonywać muszą argumenty ale też dotrzeć…
Skoro mąż zaniedbuje się od dwóch lat, to może też ma jakiś powód, typu po co mam się starać jak to i tak nic nie daje. Jak nie chcesz z nim spać to się nie dziw, że później podejrzewa cię o zdradę.
Nie potrafimy rozmawiać na takie trudne tematy, tym bardziej wzajemnie się zrozumieć.
Skoro on mówi, że to twoja wina jak on się zachowuje, to niech ci powie konkretnie
o co mu chodzi, Może dojdziecie do kompromisu ale to musi być wola obydwu stron za utrzymaniem rodziny.
Jeśli będziesz nastawiona negatywnie do niego pod każdym względem to nic z tego nie wyjdzie.
Przypomnij sobie dlaczego za niego wyszłaś, w sumie masz co chciałaś…
Zbyt łatwo ludzie się rozwodzą w tych czasach.
Choć jak się nie widzisz dalej w tym małżeństwie, jesteś pewna, że to najlepsze rozwiązanie, pozostaje na początek się rozstać, zamieszkać osobno.
Chciałabym usłyszeć te konkrety od niego. Ja potrafię dokładnie powiedzieć co mi nie leży. Mąż jest głównie obrażony i mówi wiesz dobrze o co chodzi a potem mówi że nie będzie dla rozmawiać więc to jak kopanie się z koniem.
Tak często bywa, że chcielibyśmy aby partner robił to co uważamy, czyli nas słuchał niczym dziecko.
A tu potrzebna jest dyplomacja… Pretensje, wymuszanie nie przyniesie oczekiwanego skutku. Przekonywać muszą argumenty ale też dotrzeć…
Skoro mąż zaniedbuje się od dwóch lat, to może też ma jakiś powód, typu po co mam się starać jak to i tak nic nie daje. Jak nie chcesz z nim spać to się nie dziw, że później podejrzewa cię o zdradę.
Nie potrafimy rozmawiać na takie trudne tematy, tym bardziej wzajemnie się zrozumieć.
Skoro on mówi, że to twoja wina jak on się zachowuje, to niech ci powie konkretnie
o co mu chodzi, Może dojdziecie do kompromisu ale to musi być wola obydwu stron za utrzymaniem rodziny.
Jeśli będziesz nastawiona negatywnie do niego pod każdym względem to nic z tego nie wyjdzie.
Przypomnij sobie dlaczego za niego wyszłaś, w sumie masz co chciałaś…
Zbyt łatwo ludzie się rozwodzą w tych czasach.
Choć jak się nie widzisz dalej w tym małżeństwie, jesteś pewna, że to najlepsze rozwiązanie, pozostaje na początek się rozstać, zamieszkać osobno.
Komunikatywny to on nie jest, ale jak mówi, że wiesz o co chodzi to wiadomo, że o seks i pewnie jego jakość. I koło się zamyka.
To, jaki jest też dla obcych, może być pokłosiem jego frustracji.
Jednym słowem jeśli nie jesteś w stanie z nim uprawiać seksu i nic z tym nie zrobić, to nie ma innego wyjścia jak rozstanie.
Jak zwykle najbardziej ucierpią dzieci.
Nie uprawiam z nim seksu od 2 miesięcy bo się obraził i spi osobno a wcześniej przecież to robiłam a gburowaty był i tak. Dzieci myślę że cierpią mimo wszystko ciągle od niego obrywajac.
Komunikatywny to on nie jest, ale jak mówi, że wiesz o co chodzi to wiadomo, że o seks i pewnie jego jakość. I koło się zamyka.
To, jaki jest też dla obcych, może być pokłosiem jego frustracji.
Jednym słowem jeśli nie jesteś w stanie z nim uprawiać seksu i nic z tym nie zrobić, to nie ma innego wyjścia jak rozstanie.
Jak zwykle najbardziej ucierpią dzieci.
Ile lat ma mąż? Może przechodzi przez jakiś kryzys i dlatego tak się zachowuje? Sama mówisz, że dopiero od dwóch lat jest tak źle.
38 ale zachowuje sie jak dziecko
Właśnie powiedział mi że mam taką dużą pochwę że wsadził mi ogórka jak spałam i nie czułam. W sumie nie wiem nawet jak mam to skomentować.
Ile lat ma mąż? Może przechodzi przez jakiś kryzys i dlatego tak się zachowuje? Sama mówisz, że dopiero od dwóch lat jest tak źle.
38 ale zachowuje sie jak dziecko
Właśnie powiedział mi że mam taką dużą pochwę że wsadził mi ogórka jak spałam i nie czułam. W sumie nie wiem nawet jak mam to skomentować
Fakt, słaby żart, ale widać, że głównie frustruje go brak satysfakcjonującego seksu i Twój stosunek do niego.
W takich sytuacjach facetom sperma rzuca się na mózg, więc zachowanie może być nieprzewidywalne.
44 2025-01-23 19:30:57 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-23 19:35:35)
17 lat razem to szmat czasu. Naprawdę jesteś pewna, że przypadek Twojego męża jest już tak beznadziejny, że już nic dosłownie nie można z nim zrobić? Ty znasz go najlepiej, więc jedynie Ty możesz ocenić szanse Waszego małżeństwa na przetrwanie. Jeśli ich nie ma to prosta już droga do rozwodu.
Dobrze, że zaczęłaś stawiać granice. Lepiej późno niż wcale. Ty także potrzebujesz przestrzeni i czasu dla siebie. To normalne.
Ps. Ten dowcip to niech sobie wsadzi w buty, będzie nieco wyższy, bo z mądrością to mu nie po drodze.
Wiecie co też mnie bardzo boli. Że ja zawsze starałam się bardzo dla naszej rodziny. Pomagałam mu wyjść z długów, ogarniałam. A teraz on mówi że on na wszystko pracował i właściwie to w przypadku rozwodu nic nie powinno mi się należeć. Że najlepiej jakbym się wyprowadziła z dziećmi bo on dostanie nóż w plecy jak będzie musiał się utrzymywać i płacić alimenty. Że w sumie to nie musi mi już pomagać z dziećmi skoro mamy się rozstać bo to ja przecież chce się rozstać. I to że starsza córka przejmuje jego zachowania- krzyczy na mnie, obraża się i jest ciągle nieszczęśliwa i zaczyna się ze wszystkimi kłócić. A maz nie ma zahamowań przy niej powiedzieć że mama się kurwi lub coś takiego. Odechciewa mi się żyć.
46 2025-01-23 20:54:31 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-01-23 20:57:27)
Że najlepiej jakbym się wyprowadziła z dziećmi bo on dostanie nóż w plecy jak będzie musiał się utrzymywać i płacić alimenty.
Wyprowadziła się czy nie wyprowadziła?
Możecie mieć opiekę na naprzemienną, ostatecznie starsze dziecko może mieszkać z nim a młodsze z tobą, wtedy nikt nie będzie płacił alimentów.
W małżeństwie nie ma znaczenia kto pracował więcej kto więcej zarobił, jeśli macie wspólność to majątek dzielicie na pół.
Uważam, że Twój mąż świadomie i celowo prowokuje Ciebie. Widać, że jest bardzo pewny siebie i zdeterminowany w swoim działaniu. On rozmyślnie chce zburzyć Twój spokój i pozbawić Cię Twojej śmiałości. W takiej sytuacji nie pozostaje Ci nic innego jak zacząć walczyć o siebie i dzieci, o Wasz spokój i lepszą przyszłość.
Ty dasz radę, i to doskonale. Owszem, będzie ciężko, ale jesteś zaprawiona w trudnych, kryzysowych sytuacjach. Z czasem będzie już tylko lepiej. Zacznij patrzeć w jutro, pojutrze, na za tydzień...
nie pozostaje Ci nic innego jak zacząć walczyć o siebie i dzieci, ..
Ja pierdole - uwielbiam ten slogan: walczyć o siebie i DZIECI.
Co za durna, prymitywna i przede wszystkim podła manipulacja, taka próba przyklejenia dobra dzieci do sprawy rozstania. Że niby rozwód to zrobienie dobrze dzieciom.
Tak tak, głównie o dzieci chodzi, a nie że żona chce odejść od męża dla WŁASNEGO dobra i interesu.
I żeby było jasne - nie ma nic złego w dbaniu o własny interes i szczęście, ale po co pierdolić farmazony że się to robi dla dzieci.
49 2025-01-23 22:28:04 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-23 22:32:24)
Masz rację, niech dzieci rozwijają się w patologicznych i chorych rodzinach. Ale za to w pelnych rodzinach. To, że wzrośnie liczba bandziorów, degeneratów, psycholi i innych debili to tylko mały szczegół.
Prawo szariatu? Gratuluję wyboru, ale nie każdemu ono pasuje.
Za to najłatwiej wypowiadać się w sytuacjach, które nas bezpośrednio nie dotyczą.
Sądzisz ze kłóci się z wszystkimi ludźmi, przesypiać całe dnie i obwinia cały świat o wszystko tylko dlatego że nie ma seksu?
TAK!
51 2025-01-24 08:30:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-01-24 09:22:58)
Seksu nie ma od 2 miesięcy.
jaki mąż był wcześniej? z człowieka do rany przyłóż w ciągu 2 miesięcy się ze wszystkimi pokłócił?
od maja nie miał pracy, jak rozumiem.
czy to było tak, że mimo iż TY utrzymywałaś dom, on uznał, że swoje frustracje może wyładowywać na Was?
jeśli tak, jesteś w toksycznym związku i nie ma co doszukiwać się swojej winy.
jeśli wcześniej byli terapeuci, próby poprawy sytuacji, a On Cię teraz szantażuje, że zostaniesz z niczym, to pozostaje Ci zabezpieczyć swoje interesy: czyli jak nie daj Boże macie wspólne konto to załóż swoje i przelej tam połowę pieniędzy, bo jest wielka szansa, że Cię od nich odetnie.
wracaj do Polski- uszarpiesz się z nim tracąc młode lata.
w tle tego wszystkiego jest wasze niedopasowanie w sferze seksu, to jest frustrujące.
nie ma chyba sensu tego ciągnać, właśnie dla dzieci nie ma.
Tak jak wspomniałam mąż od zawsze trochę kręcił i był porywczy. Ostatnie 2 lata odciął się od nas mentalnie szczerze mówiąc. Ja zgodnie z zaleceniami terapeutki dałam mu jeszcze więcej luzu i przestrzeni ale inicjatywa z jego strony nie wracała na cokolwiek. Nie utrzymywałam domu bo miał płatne wolne. Pieniądze mam zabezpieczone i wiem na czym stoję prawnie. Jednak ciągle te poczucie winy że to przeze mnie rozpada się rodzina i że to ja będę składać o rozwód. Mój mąż z jednej strony nie chce się rozstać a z drugiej ma już konto na tinderze także jestem skołowana mentalnie. Najgorsze że on to wszystko odbiera jako przeciwko niemu. Że chce go zniszczyć i nie widzę swojej winy. Widzę swoją winę. Jednak tyle lat nie udało nam się uporać z problemami mimo terapi i wielokrotnego zaczynania od nowa. Mąż w moim odczuciu nie bierze odpowiedzialności za nic. Jest ok gdy jest dobrze a gdy coś się dzieje ja zawsze staje na wysokości zadania bo on głównie się obraża i mówi że to moja wina. Widzę w nim dobrego vzlowieka ale pogubionego i nieszczęśliwego. Najgorsze że ja zaczynam chyba spadać w dół.
Seksu nie ma od 2 miesięcy.
jaki mąż był wcześniej? z człowieka do rany przyłóż w ciągu 2 miesięcy się ze wszystkimi pokłócił?
od maja nie miał pracy, jak rozumiem.
czy to było tak, że mimo iż TY utrzymywałaś dom, on uznał, że swoje frustracje może wyładowywać na Was?
jeśli tak, jesteś w toksycznym związku i nie ma co doszukiwać się swojej winy.
jeśli wcześniej byli terapeuci, próby poprawy sytuacji, a On Cię teraz szantażuje, że zostaniesz z niczym, to pozostaje Ci zabezpieczyć swoje interesy: czyli jak nie daj Boże macie wspólne konto to załóż swoje i przelej tam połowę pieniędzy, bo jest wielka szansa, że Cię od nich odetnie.
wracaj do Polski- uszarpiesz się z nim tracąc młode lata.
w tle tego wszystkiego jest wasze niedopasowanie w sferze seksu, to jest frustrujące.
nie ma chyba sensu tego ciągnać, właśnie dla dzieci nie ma.
Pare luźnych przemyslen o różnych rzeczach. Od razu mówię że to strzelanie więc moga to być bzdury.
Po pierwsze mysle ze nigdy nie było dobrze miedzy Wami ale Ty zalepialas jakos sprawy rodzinne. Jechaliście lata w takim układzie. Kazdy znal swoją rolę. Ty akceptowalas to. Jakieś tam ciche rekalamacje byly ale nie wiem czy w ogole ustaliliscie kto za co odpowiada w domu. Z czasem poczułaś się przeciążona i wycofalas swoje zaangażowanie. Odechciało się seksu i ...bam.
Reakcja faceta. Mały instruktaż nt tego co dzieje się w głowie faceta "odstawionego". Jeśli latami bzykaliscie się np 2 x w tygodniu a nagle przechodzicie na tryb 1 x miesiac to facet bez slowa wypowiedzianego glosno slyszy od babki: nie akceptuje cie, jesteś przegrywam, nic do ciebie nie czuje, brzydzę się toba. I wycofuje swoje zaangażowanie. Reakcje rózne w zależności głównie od poczucia wartości faceta, np. bye bye mała, foch - nie będę się prosił nie jestem zebrakiem, konto na tinderze tak żeby partnerka wiedziała że jak nie ona to inna, a jak jest slabe poczucie wartości to potrafi uwierzyć w to że jest przegrywem. I wtedy się zapusci - przytyje, będzie jarał, zniknie chec życia, wycofa się, przestanie się myć i pójdzie w marazm. Chyba tak stało się u Was. Możesz facetowi mowic 20 x dziennie że go kochasz i jest dla ciebie ważny ale jak z nim nie sypiasz to nie uwierzy. Tak mamy my faceci - dla nas seks to wyraz akceptacji. Babki czuja to podświadomie i czasem graja seksem (nie mówię że tak było u Ciebie) zeby coś tam uwalczyc - następnym etapem tej walki jest rozpad zwiazku. To igranie z ogniem. Wiadomo że nic na siłę ale warto sie zastanowic sie co sie pierdzieli że chęć zanika. Tak trochę poszliście w rolę ofiar: Ty zajechana obowiązkami, on nie kochany i porzucony.
Przy czym od razu mówię że ja Cie rozumiem. Trudno z kims sypiać "z obowiazku". To po prostu trudna sprawa.
Pytanie co było pierwsze kura czy jajko? Ty zmieniłaś zasady gry (bo przestał rokować i poczułaś się przemeczona) czy on "sfiksowal" i Twoje wycofanie było efektem jego zachowania?
Mi się zawsze zapalała czerwona lampka jak trafiałem na kogoś kto sam sobie da radę i nie prosi o pomoc. U takich ludzi w ukrytym pakiecie idzie tez najczesciej: "nie potrzebuje pomocy, sam sobie dam radę, nie potrzebuje wsparcia ani nikogo bliskiego. Mogę liczyć tylko na siebie". Z kims takim nie da się zbudować bliskosci bo beda tego unikac- temat do przemyślenia.
Twój facet ma pewnie jakiś większy problem. Jeśli terapia to tak jak ktos wyżej pisal - tylko z facetem.
Nie wiem co Ci doradzic. Na terapii byliście i nic nie dało. Na pozycjach się okopaliscie i nikt nie popusci. Jedno co możesz zrobić to zastanowic się nad swoimi bledami zeby unikac ich w przyszłości. Na faceta masz już bardzo mały wpływ.
Życzę powodzenia i szczęścia- cokolwiek to będzie oznaczac
54 2025-01-24 09:45:24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-01-24 10:03:08)
nie składaj o rozwód, tylko o separację na początku.
nie bój się wyjechać do Polski, znajdziesz pracę i dopasowanego partnera kiedyś.
wiem że teraz to brzmi jak daleki sen.
dzieci potrzebują spokoju i szacunku, także tego obserwowanego w związku rodziców.
wszystko się układa w końcu, nie odchodzisz z zaskoczenia.
być może On podswiadomie chce, byście się rozstali, ale tego wprost nie przyzna, bo to taki niedojrzały typ.
tracisz czas..
poza tym podpisuję się pod tym, co Bert mądrze napisał.
czasami ludzie nie dobrali się, pobrali młodo, a potem mają nieidealny związek i albo ustalają jakąś równowagę, albo robią sobie piekło.
oboje wiecie na czym każdemu z was zależy najbardziej, ale jakoś nie jesteście w stanie dać sobie tego.
każdy zwiażek musi mieć jakis napęd, wewnętrzne żródło energii, które go napędza do rozwoju.
być może oboje się zawodzicie.
jednak to, że dla rozłądowania frustracji ktoś nie zważa na dzieci, jest rzeczą nie do akceptacji.
dzieci Ci to kiedyś wypomną, mimo że mąż to robi.
Elu mam tutaj pracę a dzieci szkole i przedszkole. Kiedyś odeszłam od męża a potem wróciłam. Nie chciałabym znów zaczynać wszystkiego od początku.
nie składaj o rozwód, tylko o separację na początku.
nie bój się wyjechać do Polski, znajdziesz pracę i dopasowanego partnera kiedyś.
wiem że teraz to brzmi jak daleki sen.
dzieci potrzebują spokoju i szacunku, także tego obserwowanego w związku rodziców.
wszystko się układa w końcu, nie odchodzisz z zaskoczenia.
być może On podswiadomie chce, byście się rozstali, ale tego wprost nie przyzna, bo to taki niedojrzały typ.
tracisz czas..
więc jak dasz radę sama tutaj, to nie zmieniaj miejsca pobytu.
napisałam to, bo w inny temacie to sugerowałaś.
Tak, to prawda. Najbardziej póki co skłaniam się do pozostania tutaj. Dla dzieci samo rozstanie rodziców to już duża zmiana.
więc jak dasz radę sama tutaj, to nie zmieniaj miejsca pobytu.
napisałam to, bo w inny temacie to sugerowałaś.
58 2025-01-24 10:15:49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-01-24 10:17:11)
Tak, to prawda. Najbardziej póki co skłaniam się do pozostania tutaj. Dla dzieci samo rozstanie rodziców to już duża zmiana.
Ela210 napisał/a:więc jak dasz radę sama tutaj, to nie zmieniaj miejsca pobytu.
napisałam to, bo w inny temacie to sugerowałaś.
tym lepiej, dzieci powinny mieć kontakt z ojcem, a przynajmniej taką nieograniczoną możliwość.
a Ty dzięki temu zyskasz czas dla siebie
Demonem seksu nie jestem ale seks był w naszym związku obecny głównie z inicjatywy męża jednak ja się dostosowywałam.
LOL.
Wszak wiadomo, że jak babka zabiera się do seksu z miną kota srającego gwoździami na pustyni, to są to powody do zachwytu. Wszak facet ma klaskać uszami z zachwytu, bo jaśnie księżna raczyła się od niechcenia wypiąć, jak skończyły się wymówki.
Od ponad 2 lat mąż potrafi przesypiać prawie cały wolny czas na zmianę ze skrolowaniem i oglądaniem tv. Zrobił się bardzo agresywny i chamski w stosunku do mnie i dzieci. Kłóci się także z przypadkowymi ludźmi na ulicy czy też na przykład że znajomymi znajomych.
Frustracja + kryzys wieku + pretensje z twojej strony o to, że de facto rozwinęła się u typa depresja.
Obrzydza mnie seks z nim. On mówi że to moja wina i przeze mnie taki jest.
Po x latach takiego zachowania (w sensie, ze twojego) każdemu psycha w końcu wysiada. Nawet najbardziej kochający facet i najbardziej stabilny w końcu pęknie, bo tak się nie da żyć.
wieka napisał/a:Powinniście się dogadywać. Nie chcę go bronić, ale skoro on mówi że to wszystko jest przez brak seksu, to jeśli będzie zaspokojony w tym zakresie to powinien być zadowolony i zmienić nastawienie do ciebie.
Bo jeśli jest niezrównoważony emocjonalnie do tego cham, to seks czy nie seks, będziesz miała powtórki z rozrywki, choć z takim ciężko żyć i ciężko się rozwieść.
W każdym razie decyzję musisz podjąć sama, musisz być pewna co chcesz zrobić. Nie pod wpływem emocji.Zgadzam się.
To nie jest tak, że namawiam autorkę na seks z mężem, bo nie. Jeśli nie chce to niech tego nie robi. Rozumiem że facet może ją obrzydzać itd.Ale dla facetów seks ma gigantyczną wartość. Wartość, której my kobiety nie zrozumiemy.
Bardzo często w małżeństwach robi się błędne koło: ona nie chce seksu, bo on jest za mało czuły i pomocny, a on jest za mało czuły i pomocny, bo nie dostaje seksu.Jestem pewna że niejeden "zły mąż" stałby się znowu kochanym, oddanym misiem, gdyby dostawał dość często fajny seks.
Tak jak niejedna zimna oziębła żona, chętniej chodziłaby do łózka, gdyby częściej była przytulana, chwalona, komplementowana itd.Problem jest taki że zawsze jedna strona uważa, że to druga strona musi się zmienić.
Zamiast zacząć od siebie...
Jest dokładnie tak jak mówisz. Z jednym małym 'ale'. Znam takie pary, gdzie faceci dwoją się i troją, aby ponownie rozpalić swoje kobiety i nic nie daje rezultatu. Najczęściej komunikaty ich kobiet są absurdalne. Typu:
Ona - nie lubię tracić czasu na grę wstępną, ja chce żebyś mnie wziął jak neandertal na ramie, rzucił na łóżko i zrobił co trzeba.
koleś tak robi po czym słyszy:
- z konia ty chyba spadłeś, ja nie mam nastroju teraz, ty oczekujesz, że ja będę gotowa na pstryknięcie palcami, a gdzie jakaś gra wstępna ?
Albo każdą okazaną czułość o której mówisz odtrącają z tekstem "bo ty to za chwilę seksu będziesz chciał". Co np widziałem na własne oczy wiele razy.
Lipis napisał/a:Sądzisz ze kłóci się z wszystkimi ludźmi, przesypiać całe dnie i obwinia cały świat o wszystko tylko dlatego że nie ma seksu?
TAK!
Dodajmy - satysfakcjonującego seksu z kobietą, która naprawdę go pożąda, a nie jedynie zgadza się zostać wydymaną.
PS. mem mnie rozjebał. 100% prawdziwy. Mogę się pod tym podpisać rękami i nogami.
Trochę przykre że oceniacie to tak jednostronnie. Facet ma tylko korzystać z seksu latami wymigując się od odpowiedzialności za rodzinę.
63 2025-01-24 14:36:59 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-01-24 14:51:20)
Trochę przykre że oceniacie to tak jednostronnie. Facet ma tylko korzystać z seksu latami wymigując się od odpowiedzialności za rodzinę.
Nie o to chodzi. Niektorzy atakuja ale filtruj to i zastanow sie. Czasem cos ostro powiedziane ma wieksza sile przebicia. Twój mąż sie tu nie wypowiada więc my staramy się jako faceci Tobie powiedziec co w nim siedzi. Bo on umie z siebie tylko wydusić: "chce więcej seksu - twoja wina". A dla Ciebie to fanaberia. Bo Ty myslisz "chce wsparcia w zyciu rodzinnym seks bedzie jak nie bede zajechana i bedziesz mnie kochal". Jeśli się zastanawiasz skad jego "zjazd", zapuszczenie i wycofanie to masz calkiem prawdopodobna odpowiedź. Tak dzialaja faceci i niewazne co sobie myślimy. Tak po prostu jest. Ty to powinnaś wiedzieć tak samo jak Twój facet powinien wiedzieć że ma dbać o Ciebie i o to żebys Ty nie była "przeladowana". Ale potoczyło się inaczej.
Tu chodzi po prostu o pokazanie motywacji dzialania kazdej strony. Twoja znamy bo napisalas co Cie boli. My mówimy co Twojego faceta boli. Takie życie. A jak jest konflikt to kazdy blokuje wsparcie drugiej strony bo nie dostaje tego czego pragnie. Twój facet nie dostaje seksu więc się mentalnie wyprowadził. Ty nie dostajesz wsparcia więc się mentalnie wyprowadziłaś. I tak się rozjechaliscie.
Odmawianie seksu to gwoźdz do trumny. Facet nie bedzie sie angazowal jak seksu nie bedzie. Kropka. Pewne jak smierc u kazdego. Choc ja rozumiem Twoje podejście bo to transakcja "wiazana". Jesli wyzywa Cie od ku..ew to trudno znaleźć sympatię a co za tym idzie chcieć seksu.
Ale my tylko pokazujemy jak te puzzle są złożone. Co z tym zrobicie to Wasza sprawą. Jedyna szansa gdybyście chcieli cos naprawiać to sytuacja w której Ty dajesz i dostajesz czego potrzebujesz i on też. Ktos z Was wykona pierwszy ruch? Obawiam się trochę ze wszystko za daleko zaszło....
Tu w ogóle nie chodzi o przerzucanie się wina - bo po stronie Twojego faceta jest na pewno ale po Twojej tez się znajdzie. Tylko wszyscy mamy tak samo. Jak jest konflikt w zwiazku to widzimy wine tylko drugiej strony. A wina zawsze jest obustronna. My jesteśmy na zewnątrz i łatwiej nam na to spojrzeć. I mowimy co widzimy niezależnie czy to komus pasuje czy nie. Rola ofiary ma to do siebie ze trzeba jej współczuć (tak mysli ofiara).
Pomysl że Twój facet mógłby napisac na tym forum watek:
Moja żona mnie olała.
Starałem się jak umialem ale ona mnie nie szanuje. Odrzuca mnie w całości. Jestem dla niej kretynem. Nie jestem idealny ale tez nie taki zly jak ona mowi. Przez to wszystko załamałem się. Nie potrafię się kontrolowac. Ostatnio nazwałem ją k..wa czego żałuję ale ona mnie nienawidzi. Brakuje mi bliskosci, akceptacji. Nie chce tego ale myślę o zdradzie. Czy powinienem walczyc o ten zwiazek czy odejsc? Nie mam siły nie daje rady, zapuściłem się i chodzę wiecznie wk...ny. Jeszcze troche i odwale jakis numer po którym pójdę siedzieć. Ratunku
Trochę przykre że oceniacie to tak jednostronnie. Facet ma tylko korzystać z seksu latami wymigując się od odpowiedzialności za rodzinę.
Problem w tym, że to korzystanie powinno być obopólne, nie mieć nic wspólnego z innymi sprawami.
A tak wprawdzie to jest teoria, tym bardziej jak nie jest się dobranym pod względem temperamentu.
Trochę przykre że oceniacie to tak jednostronnie. Facet ma tylko korzystać z seksu latami wymigując się od odpowiedzialności za rodzinę.
Nie pierdol. I nie rób z siebie ofiary.
Seks jest jednym z fundamentów związku. I pełni też funkcję okazywania uczuć. Zainteresowania, pożądania, akceptacji. Czułe słówka i przytulaski są dobre dla kobiet i dzieci, ale faceci mają inny rodzaj języka miłości. Nie słowami i gestami bez większego znaczenia, które realizuje się na dobrą sprawę ze wszystkimi (vide przytulanie), ale czynami, z których najwięcej mówiącym jest seks. I to, jak on wygląda. Seks był, jest i pozostanie papierkiem lakmusowym związku. I jak seks kuleje, to nawet najlepiej dobrane pary w końcu się rozchodzą.
Przez lata łaskawie się wypinałaś godząc się jedynie na seks. To nie to samo co aktywne pragnienie swojego partnera. Takie zachowanie powoduje, że każdemu, nawet najlepszemu facetowi psycha w końcu wysiądzie. Bo jest zgrzyt pomiędzy słowem, a czynem. Tak, chcę, tak kocham, ale....seks? Fanaberia, którą trzeba odbębnić. To nie zadowala nikogo. Zwłaszcza jak twój partner dobiega 40stki, to takie rzeczy są szczególnie dotkliwe.
On zaczął wchodzić w kryzys, ewidentnie deprecha go dojechała z powodu frustracji, a pewnie i kryzysu wieku, a ty co zrobiłaś? Zmieniłaś zasady gry w trakcie meczu susząc mu głowę o to, że jest przeładowany psychicznie (drzemanie), ma kalejdoskop negatywnych uczuć (zajadanie tego stresu) i generalnie huśtawkę (liczne wybuchy). I robisz na dokładkę z siebie ofiarę. A widziałaś od początku jaki on jest, że ma tendencję do duszenia emocji w sobie, wybuchania i porywczości. Czego się spodziewałaś? Że tresując go seksem i łojąc kolejnymi pogadankami z dupy, wymusisz na nim ulegnięcie do twoich potrzeb i twojej wizji związku? To, ze koleś jebnie fochem i kolejnymi wybuchami to było więcej niż pewne. A i tak zmanipulowałaś go, aby postąpił w taki, a nie inny sposób, bo to zdejmuje z ciebie ciężar odpowiedzialności i umożliwia przerzucenie winy za sypiące się małżeństwo na niego.