No to ogól filmiku jest narracją pilową. A to, że zniewieściali lub zaniedbani kolesie się nie podobają to raczej nikogo nie powinno dziwić.
Wolałbym trochę bardziej merytoryczną dyskusję. Wiesz, to, że coś jest pillowe nie znaczy z automatu, że jest błędne i nieprawdziwe. Pille często są w swych wnioskach i twierdzeniach bardzo radykalne i generalizujące, ale to nie znaczy, że wszystkie prawidła na których się opierają są fałszywe.
Tak, uważam ją za pomijalną. Tz. ogólnie jest to istotne, tylko nie da się nakreślić jedną liczbą gdzie jest granica nadmiernej rozwiązłości. Dla jednych to będzie 10, dla innych 50.
Typem uważającym każdą dziewczynę poza dziewicą za dziwkę i kurwę jak niektórzy incele nawet na tym forum nie jestem. Generalnie uważam, że przede wszystkim zależy w jakim dziewczyna jest wieku i jaki to był rodzaj relacji, w których z tymi partnerami była. Czym innym będzie 30 latka z 10 partnerów na koncie, a czym innym 20 latka z taką samą liczbą. Czym innym będzie też 5 związków na koncie, a czym innym 15 partnerów na jedną noc. Itp. itd.
Nie jesteś typem 'gracza' ani zdobywcy więc przyznanie się do większej ilości adoratorów czy związków nie miałoby sensu. Wręcz odwrotnie. Byłoby to formą manipulacji i pokazania ci twojego miejsca, bo ona w każdej chwili może sobie znaleźć innego. A tak wilk syty i owca cała. Inni nie mieli znaczenia, zostali przez nią odrzuceni, więc nie ma sensu się do tego przyznawać.
Okej, jasne. Ale to chyba jeszcze też zależy od momentu, tonu i formy przekazania takiej informacji. Nie wiem dlaczego miałbym uznać odpowiedź na zadanie przeze mnie pytanie w trakcie toczonej luźno rozmowy na określony temat za "formę manipulacji i pokazania mi mojego miejsca bo ona w każdej chwili może sobie znaleźć innego"?
To wszystko po prostu zależy jeszcze od kontekstu w jakim się daną kwestię porusza.
Trochę wychodzi twój brak doświadczenia. Pamiętaj, że choć posługuję się twoim przykładem, to nie piszę bezpośrednio o tobie i twojej sytuacji.
Wiem, że nie piszesz bezpośrednio o mnie. Nie musisz co chwila przypominać.
Zaufanie w związku to nie jest coś, co masz za pstryknięciem palcami. To się buduje z czasem.
Zgadzam się całkowicie.
Zasada ograniczonego zaufania zawsze obowiązuje. I tu nie chodzi o to, że masz domniemywać zdradę i oszustwo. Ale chodzi o to, że musisz mieć świadomość, że w związku musi być wzajemność. Wzajemność dbania o potrzeby i ich zaspokajanie. I musisz umieć wyłapywać czerwone flagi w zachowaniu kiedy czyn rozmija się ze słowem. A na to potrzeba właśnie doświadczenia i czasu. Ufaj. Ale nie bądź naiwniakiem łykającym każde miłe dla ucha słówka.
Okej. To już brzmi zupełnie inaczej. I z tym się zgadzam. Jednak to co pisałeś wcześniej odebrałem w taki sposób jakoby trzeba było z góry domniemywać, że każda kwestia wypowiedziana przez drugą osobę w związku i każdy czyn przez nią popełniony mogą być nieszczere nawet jeśli się takie wydają.
A tak wracając jeszcze na chwilę do wcześniejszych tematów - naprawdę sądzisz, że wygląd każdego faceta da się diametralnie poprawić przez ćwiczenia, fryzjera czy lepiej dobrane ciuchy?
Nie wiem gdzie tam jest pogarda.
Naprawdę nie uważasz, że poddawanie w wątpliwość zaburzeń innych osób pod wpływem niechęci do nich i wyrażanie się o nich per upośledzone piwniczaki i tępe dzbany nie jest wyrażaniem pogardy wobec nich?