Tak szczerze, to przeczytałam ostatnie posty z pewnym opóźnieniem i na niektóre oczy robią mi się jak pięciozłotówki. Ja naprawdę nie wiem, co ma na celu to usilne szukanie problemu tam, gdzie go nie ma i obwinianie Autora? Że nudny, że niemęski, kontrolujący, że się za mało stara??? Serio?? Jedyne, co ja mam mu do zarzucenia, to to, że godzi się na takie traktowanie ze strony osoby, która podobno tworzy z nim związek. Niemniej wyraźnie potrzebował tego czasu, żeby obudzić się z letargu i nabrać przekonania, że lepiej nie będzie. Sam zresztą napisał, że wątek jest tylko po to, aby upewnić się, że nic mu się nie wydaje.
Niestety, przynajmniej dla niektórych, obwinianie płci męskiej za cokolwiek, o co tylko można, stało się ciekawą rozrywką czy właściwie już tradycją. Jak nie widać od razu, to trzeba tak namieszać i tak ponaciągać, żeby coś tam sobie dopowiedzieć, aby lepiej brzmiało. Wszędzie się szuka przysłowiowej "dziury w całym" w postaci mniej lub bardziej zmyślonych rewelacji na temat faceta. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Serio, daleki jestem od jakiejś złośliwości czy propagowania wojny płci, ale czasami ta postawa już się robi żałosna.
Autor liczy, że sytuacja się poprawi, bo najwyraźniej zależy mu na tej dziewczynie. To jest najwyraźniej jego błąd, z czym się osobiście zgodzę. Jednak już w odczuciu niektórych jawi się to raczej jako przejaw totalnej głupoty i dowód na jego "ułomność", zbijające do zera poziom jego atrakcyjności w oczach kobiety. Zostaje tutaj zajechany tylko za to, jaki jest i jaki ma charakter. Nie dlatego, że nie pasuje do tej dziewczyny, ale w ogóle z powodu swojej osoby(sic!). Dostał tutaj baty wyłącznie za to, że to ON czegoś od dziewczyny oczekuje(czasu, uwagi, zaangażowania) zaś jej podejście w postaci totalnego olewania jego potrzeb zostało pominięte.
Miejmy nadzieję, że jednak w końcu się otrząśnie i przejrzy na oczy, gdyż robi sobie zwyczajnie krzywdę. Dziewczyna ma swój świat oraz pewne specyficzne podejście do życia, z czym po części się nie dziwię. Jednak skoro jej z jakiś powodów pasuje taki układ, to czy w takim razie nie ma choć odrobiny refleksji nad tym, co właściwie wyrządza Autorowi? Nie zastanowiła się choć przez chwilę, że jej zachowanie może gościa zwyczajnie ranić? Skoro ktoś stwierdza, że nie jest w stanie się w pełni zaangażować w zdrowy związek, to dlaczego stwarza tej drugiej osobie jakieś nadzieje?
Można się zacząć licytować, kto tutaj ma pierwszy powiedzieć "dość!". Tylko nie o to raczej chodzi. Autor prędzej czy później to zrobi, gdyż w końcu stwierdzi, że jednak tak dłużej się nie da funkcjonować. Sam fakt, w jaki sposób ona traktuje ich wspólnie spędzony czas świadczy o tym, jak bardzo Autora "szanuje". Jeśli jej odpowiada taki dochodzący układ to powinna sobie znaleźć gościa o identycznym podejściu a nie ciągle faceta zwodzić dając mu nadzieję, że z czasem zaangażuje się w pełni. Autor miał prawo oczekiwać od niej tego zaangażowania i poświęconego czasu, bo przecież w każdym chyba związku ludzie dążą do tego, aby spędzać ten wolny czas ze swoim partnerem, w granicach rozsądku oczywiście. Zupełnie inaczej byłoby, jakby ona od razu stwierdziła, że to nie jest żaden związek tylko taki sobie układ, więc dałaby jasno do zrozumienia Autorowi, że jeśli on chce czegoś więcej, to musi szukać swojego szczęścia gdzie indziej.
Czy dla niej nie byłoby łatwiej mieć kogoś, komu pasuje idealnie taka sytuacja, podobnie jak odpowiada to jej? Kogoś, kto toleruje takie ustawianie, przestawianie i spotkania z doskoku, odbywające się dopiero wtedy, gdy ona załatwi swoje sprawy z kumpelą, bratem ojcem, psem czy kimś tam jeszcze? Ma się wrażenie, że ona zwyczajnie lubi wszystko i wszystkich bez przerwy wokół siebie ustawiać, dostosowywać na siłę do siebie, bez jakichkolwiek możliwości kompromisu.