Historia dluga ale postaram sie skrocic. Przyjaznie sie z Anka 10lat, to osoba o bardzo ciezkim charakterze i niedowartosciowana lecz duzo o mnie wie, znamy sie jak lyse konie. Jednak od kiedy zostawil ja facet (byli razem kilka miesiecy), odwalilo jej. Zylam tym przez 7 miesiecy, ona zachowywala sie jakby spotkala ja najwieksza krzywda, ja rozumiem ze cierpiala, bylam ciagle z nia, wspieralam ale minelo juz tyle czasu a ona ciagle ciagnie ten temat...
tyle razy robila mi awantury, rozkazywala np ze mam go sledzic, pobic, gdy odmawialam plakala no bo przeciez ona tak cierpi, juz nie moze z tym zyc. Odpuscilam... mam swoje zycie i nie mam juz sil na takie chore akcje, nie zalezy mi juz na tej przyjazni, odsuwam sie od niej bo co tylko zaczne rozmowe znow slysze jaka jest nieszczesliwa... czasem mam wrazenie ze jej na mozg padlo z tym serio...
i mam wyrzuty sumienia czasem... ze odpuszczam. ale nie mam sily... dobrze robie? czy powinnam nadal po prawie roku pocieszac ja i traktowac jako najwazniejsza osobe na swiecie bo przeciez ona tak cierpi? bo to wg niej najwieksza krzywda, nikt nie cierpi tylko ona? dodam ze czesto opowiada o tym yhm dramacie obcym ludziom, a gdy ja powiedzialam jej kilka razy co o tym mysle to bulwersowala sie, ze zle mowie o tym jej bylym... tragedia :\
Temat: Nie zalezy mi na tej przyjazni
Zobacz podobne tematy :
Odp: Nie zalezy mi na tej przyjazni
nie przejmuj się nią za bardzo. Powinnaś jej zasugerować, ze minęło już trochę czasu i powinna się po tym otrząsnąć powoli.