Niedojrzały narzeczony - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niedojrzały narzeczony

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 96 ]

Temat: Niedojrzały narzeczony

Jestem z narzeczonym od ponad 2 lat, mieszkamy ze sobą praktycznie od samego początku.

Od początku było między nami sporo spięć o obowiązki domowe.

W skrócie on wychował się w domu w którym faceci palcem nie kiwają, a ja uważam że partnerstwo to partnerstwo i nikomu, nigdy w życiu usługiwać nie będę.

W teorii, on uważa że to co było w jego domu jest złe i myśli jak ja, w praktyce uważa że jak cokolwiek robi to i tak lepiej niż na przykład jego ojciec więc o co w ogóle ja mam pretensje?

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie. I o to prawie jest masakrycznie tarcie, bo on się oburza jak tylko spróbuję cokolwiek powiedzieć że robi mniej a ja się wku***im bo przecież widzę że tak jest.

Chodzi głównie o tę (zazwyczaj) kobiecą głowę na której jest wszystko. Organizowanie wakacji, zakupów, co będzie jedzone, gdzie i kiedy idziemy, jakie prezenty rodzinie na święta kupić. Jasne, jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?

Cały czas mu bije to do głowy i wychodzi niby z dobrym skutkiem, bo jak mu wyznaczyłam rzeczy których sam ma pilnować to to robi, ale znowu musiała być to moja inicjatywa.

Zależy mu brać ślub. Nie teraz, ale ogólnie w niedalekiej przyszłości. Ja sobie kompletnie nie wyobrażam ślubu z mężczyzną który nie robi co do niego należy tak po prostu, z którym muszę wszystkiego pilnować i się prosić, dla mnie to krzyczy brakiem dojrzałości i poczucia obowiązku. Ślub i dzieci to tylko kolejne obowiązki, skoro z obecnymi ma problem to na kogo spadną kolejne? Zgadnijmy.

I mimo, że mu mówię, że nie wyjdę za niego dopóki mi nie pokaże że jest partnerem z krwi i kości, to on sobie dalej tak hula.

Mój język miłości to małe gesty na co dzień, i tylko sobie tym kopię dół żeby w niego potem wpaść. Zazwyczaj on wraca później do domu, więc ja posprzątam aby mu ułatwić życie, zrobić przyjemność, dać odpoczynek bo ma pracę fizyczną.

W ten sposób zazwyczaj sprzątam ja, chociaż on stara się to mi wynagrodzić gdy ma okazję. Te niestety są rzadko bo i tak kończy się tak, że w weekend sprzątamy razem.

Mi by to nie przeszkadzało, bo jak mówię, dla mnie to język miłości i jego dziękuję wystarcza. Oczkuję za to, że potem po prostu zrobi mi śniadanie albo coś. Tymczasem ja go prosze o coś ekstra i zaczyna się pretensja! Bo z jakiej racji on ma coś robić a ja nie?
Gdy mówię że nosz kurna, sprzątałam za ciebie 4 razy w tym tygodniu to chyba możesz iść Umyć auto!?!? To stwierdza że coś sobie wymyśliłam bo tak nie było. Kurtyna.


Mieliśmy system rozliczania wydatków. System wyglądał tak : ja jeździłam na zakupy, ja kupowałam z listy którą ja wykonałam, ja pilnowałam kiedy się kończy papier, kiedy masło a kiedy Dezodorant (bo gdy pytałam czy coś trzeba najczęstszą odpowiedzią było - chyba nic), ja to zapisywałam a na koniec miesiąca liczyłam w podziale 50/50 i mówiłam ile ma oddać.

Co miesiąc zdziwko, że tak dużo.

Potem przeszłam na dietę i zaczęłam jeść dosłownie 1/4 tego co wcześniej i mi zaczęło się kleić, że jeżdżę na te zakupy 3 razy w tygodniu bo on spożywa ogromne ilości jedzenia, w czasie gdy ja bym mogła dla siebie robić to raz w tygodniu, i zasadniczo to go sponsoruje przy tym. Rozpoczęłam rozmowę na temat tego, że chciałabym się zacząć dzielić za jedzenie 60/40.

Drogie panie i kobiety, oburzenie które tym wywołałam było porównywalne z pasją Włocha któremu na pizze kładziesz ananasa. Tak mi ciśnienie podniósł- i chyba to w tym wszystkim jest najgorsze- że jestem wykorzystywana a on jest tak ślepy na to że jeszcze się oburza. Dla mnie to był absurd wiec powiedziałam dość.

Od teraz dzielimy lodówkę. Ja sobie robię zakupy, ty sobie. Koniec mojego jeżdżenia non stop, oszczędzę kasę, czas i będę gotować tylko sobie więc starczy mi jedna sesja na wiele dni. Proszę bardzo, książę.

Szybko pożałował, ale na początku było fajnie. Stwierdził że mu nawet taniej wychodzi, dla mnie Nowy system okazał się być przefantastyczny z powodów opisanych wyżej. I TAK to ja kupowałam dalej chemię, rzeczy dla kota I tak dalej, on zajmował się tylko swoim jedzeniem (częściowo, bo coraz częściej zaczęło się branie moich produktow).

Dziś nadeszła ta chwila, że zdecydowałam się rozliczyć te wspólne wydatki, poza jedzeniem, z listopada.

Proszek do prania, płyny do płukania, środki do sprzątania, mydło, Żwirek, jedzenie kocie, tu jakiś alkohol wspólny a tu zamówienie jedzenia online za które płaciłam - wyszło 700zł. Czyli 350 moje i 350 jego, które oświadczyłam, że ma mi oddać.

Jak to? Skąd to? Zdziwieniu nie było końca.

To mu pokazuje nasze wspólne wpisy z całego miesiąca i pytam czy jest upośledzony czy co? Zamawial żarcie? Robił pranie? Kota karmił? To tu masz wszystko zapisane, życie nie jest darmowe.

Jak mnie zaczął wypytywać o każdy jeden wpis gdzie pisałam - chemia, 25zł, to mnie  coś strzeliło.

Czyli dalej ja ogarniam, ja jeżdżę i ja podliczam, a on będzie jeszcze dyskutował i mi tłumaczył, że to na pewno tyle nie kosztuje big_smile

I stało się to zaraz po tym, jak robiłam listę prezentów dla rodziny jego i mojej którą ja wymyślałam, ja realizuje i ja pilnuje. Zapytałam czy jego babci wystarczy x, czy jeszcze szukamy coś do tego.

To moje pytanie było tak inwazyjne w jego leżeniu i oglądaniu pierdół na YouTubie że zasługiwało na pełne zdenerwowania teksty że co, ma zadzwonić i zapytać babci?? Bo on nie wie i ma to w dupie, jej czekolada wystarczy.


Nie mam już siły. Rozmawiałam wielokrotnie z nim że nie rokuje dobrze na partnera i zawsze są obiecanki poprawy i to tyle.

Co robić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Niedojrzały narzeczony

A ma on w sobie jakieś cechy, które w nim lubisz, kochasz? Bo jak nie, to po co się męczyć ze sobą? Wiesz, ja swojemu partnerowi też muszę o wielu rzeczach przypominać, bo on sam nie widzi potrzeby np umycia kibla czy umywalki, wg niego jest czysto. Ale mój partner pomaga mi w wielu innych rzeczach, pomaga przy dziecku. Albo liczysz się z tym, że w tym związku zapewne zawsze będziesz mu musiała o wszystkim przypominać, albo się rozstajecie. Chyba, że wierzysz, że on się zmieni.

3

Odp: Niedojrzały narzeczony

Co robić? Rozstać się jak facet Ci nie odpowiada i wg Ciebie nie nadaje się do życia.

Musisz pamiętać, że nie masz do czynienia z dzieckiem, żeby niż rządzić i wymagać posłuszeństwa, choć dziecko też powinno mieć swoje zdanie.
Myślę, że obydwoje macie siebie dosyć i tak ciągnięcie ten związek trochę na siłę... nie pasujecie do siebie.

4 Ostatnio edytowany przez New Me (2024-12-15 17:00:45)

Odp: Niedojrzały narzeczony

Ciezkie jest zycie kobiety w malzenstwie i zwiazku. Kiedys to kobiety pracowaly na jeden etat-prowadzily dom ale za to byly calkowicie zalezne od faceta(bo nie bylo wtedy zasilkow). A teraz z kolei jak pojda do pracy to co z tego,skoro zapierdzielaja na trzy etaty cala dobe.
Jednak zasilki staly sie dla kobiety wybawieniem. Ja nie musze ani pracowac zawodowo, ani obslugiwac faceta

5

Odp: Niedojrzały narzeczony

Nie wiem po co ci taki beznadziejny facet. Baby to jednak sa glupie. Nie zmienisz go.

6

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Nie wiem po co ci taki beznadziejny facet. Baby to jednak sa glupie. Nie zmienisz go.

Niestety wiele jest glupich. Ja tez kiedys bylam taka glupia az mi wstyd

7 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-12-15 17:19:15)

Odp: Niedojrzały narzeczony

No jak facet pochodzi z domu gdzie chlop nie kiwnie palcem, to juz jest przypadek stracony. Tego sie nie wykorzeni i moim zdaniem nie warto tracic na to czasu. Jak ktos nie nabyl dyscypliny przez wlasciwe wychowanie i nie widzi syfu oraz nie ma potrzeby zeby zyc w czystym domu albo chociaz poczucia obowiazku, to go tego na sile nie nauczysz. A jak jeszcze dochodzi do tego pasozytowanie zyciowe i totalna odklejka finansowa, to juz w ogole przypadek beznadziejny. Do tego praca fizyczna, no sorry ale to nie jest wymowka, miliony ludzi tak pracuja, kobiety tez i co, kazdy uzywa tego jak wymowka i zyje w syfie? Czy oczekuja, ze partner bedzie za nich wykonywac obowiazki? A to, ze ona za niego robi robote i oczekuje, ze on sie odwdzieczy, to po prostu skrajna glupota. To jest prostak i wygodnicki sknerus, on tylko potrafi wykorzytywac okazje i to, ze ona sie zlituje i szystkim sie zajmie - wychodzi jego wychowanie z domu. Albo raczej niewychowanie.

8

Odp: Niedojrzały narzeczony

Najlepiej to by było się rozstać.
No ale z jakichś powodów tego nie robisz.

9

Odp: Niedojrzały narzeczony

Kobieta/Facet nie jest od wychowywania swojego partnera.
Role ci sie pomyliły, nie jesteś jego mama.

Następnie napisałaś o swoim języku miłości, a jaki jest jego?

Bo byc może on tutaj również mógłby napisać posta, jak ty go nie doceniasz i nie zauważasz.

"jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?"
Bo nie wiem, na przykład jemu to nie przeszkadza?

Trochę to wygląda tak, jak bys miała jedyna słuszna wizje związku/prowadzenia domu, i facet ma chodzić jak w zegarku, ma dostosować sie do twojej wizji
- Dlaczego nie zauważyłeś że prysznic jest brudny
- Ale nie uważam żeby był brudny
- Zamknij mordę i idz go wyszorować, boże co za głąb, wszystko trzeba mu tłumaczyć, wszystko na mojej głowie.

Z reszta, co to za związek, skoro on ci nie ufa w kwestiach finansowych, myśli ze chcesz go orżnąć

10

Odp: Niedojrzały narzeczony

Ciekawe jakie są wzorce Autorki. smile
Mamy czesto tak mają, że sa niekonsekwentne. Dziecko ma coś zrobić, a i tak "w przypływie miłości", one za niego to robią. Bo wiadomo one to zrobią najlepiej. Tylko, że nie kumają, że dziecko nie rozumie o co tu chodzi. Jedno mówi, drugie robi. smile Pogada, pozrzędzi, a i tak swoje zrobi.
U faceta pewnie historia się powtarza.

11

Odp: Niedojrzały narzeczony

Ja sobie nie wyobrazam takiego faceta jak ma autorka pod swoim dachem pewnie bym miala do wyboru albo zapierdzielac z mopem przy nim 24 na dobe albo mieszkac w syfie ze szczurami big_smile

12

Odp: Niedojrzały narzeczony

Albo spakuj swoje / jego walizki albo zostań i dalej to rób i nie narzekaj. W opisanej przez Ciebie sytuacji brak jest pozytywnych przesłanek prognozujących zdecydowanie korzystny progres w zachowaniu Twojego partnera, a tym samym w Waszym związku.

13

Odp: Niedojrzały narzeczony

Ogólnie większość obowiązków domowych jest na tyle powtarzalna, że można usiąść i je podzielić. Ja sprzątam kuwetę, ty robisz pranie, ja ogarniam zmywarkę, ty coś tam innego. I konsekwentnie się tego trzymać. Nie wyręczać, ale też wywiązywać się ze swojej części. Jeżeli on ma umyć prysznic raz w tygodniu w weekend, to nie męczyć w środę, że brudny. Umowa to umowa. Ale też powinna być to rozmowa równych sobie osób, czyli nie narzucasz, a pytasz/proponujesz i próbujecie osiągnąć podział satysfakcjonujący i sensowny dla obu stron.

Zakupy – są aplikacje z listami, które może prowadzić kilka osób jednocześnie. I znowu, podejście jak do dorosłego człowieka: nie wpisze dezodorantu, to nie będzie miał i tyle. Nauczy się, żeby wpisywać. Nie chodzisz i nie sprawdzasz, czy może właśnie zużył masło, bo on ma wtedy poczucie, że ktoś ogarnie, więc on już nie musi.
Chemię i rzeczy dla kota w pierwszym kwartale 2025 kupuje on – nie będzie miał pretensji, że za drogo.

Tylko… to powyżej to są tylko środki mające na celu wygaszenie niektórych sytuacji zapalanych. To, że macie odmienne wizje prowadzenia domu i utrzymywania go w czystości jest ewidentne, no i trzeba wyjść z założenia, że ani on się nie zmieni, ani Ty nie zechcesz zejść z oczekiwań. Zgodnie z Twoimi słowami nie wyjdziesz za niego, dopóki nie pokaże, że jest partnerem z krwi i kości Twojej definicji. Raczej nie pokaże, więc czy macie jakąkolwiek przyszłość?

Wiem, że piszesz w złości, ale też wyłania się z całego tekstu sytuacja, w której oboje uważacie, że druga strona tylko kombinuje, jak partnera wykorzystać. To jest fatalny fundament pod związek, a co dopiero małżeństwo.

14

Odp: Niedojrzały narzeczony

Jednak zwiazek nie jest dla mnie chyba bym pierdzielca dostala, gdybym musiala doroslemu chlopowi tlumaczyc z karteczka jak dziecku co powinien robic  big_smile

15

Odp: Niedojrzały narzeczony

Nie chodzi o tłumaczenie, a uzgodnienie kto, co, kiedy wink

16

Odp: Niedojrzały narzeczony
chouchou napisał/a:

Nie chodzi o tłumaczenie, a uzgodnienie kto, co, kiedy wink

No moze tak,ale to meczace takie z facetem pod jednym dachem mieszkac

17

Odp: Niedojrzały narzeczony
chouchou napisał/a:

Ogólnie większość obowiązków domowych jest na tyle powtarzalna, że można usiąść i je podzielić. Ja sprzątam kuwetę, ty robisz pranie, ja ogarniam zmywarkę, ty coś tam innego. I konsekwentnie się tego trzymać. Nie wyręczać, ale też wywiązywać się ze swojej części. Jeżeli on ma umyć prysznic raz w tygodniu w weekend, to nie męczyć w środę, że brudny. Umowa to umowa. Ale też powinna być to rozmowa równych sobie osób, czyli nie narzucasz, a pytasz/proponujesz i próbujecie osiągnąć podział satysfakcjonujący i sensowny dla obu stron.

Zakupy – są aplikacje z listami, które może prowadzić kilka osób jednocześnie. I znowu, podejście jak do dorosłego człowieka: nie wpisze dezodorantu, to nie będzie miał i tyle. Nauczy się, żeby wpisywać. Nie chodzisz i nie sprawdzasz, czy może właśnie zużył masło, bo on ma wtedy poczucie, że ktoś ogarnie, więc on już nie musi.
Chemię i rzeczy dla kota w pierwszym kwartale 2025 kupuje on – nie będzie miał pretensji, że za drogo.

A dlaczego ona niby ma nie wymagac zeby on umyl prysznic w srode zamiast w weeknd jesli jest usyfiony a jest jego kolej? Co oni sa lokatorami na studiach, czy sa w powaznym zwiqzku? Sprzata sie jak jest syf a nie czeka az sie ukisnie we wlasnym smrodzie.
To jest nadal nianczenie doroslego chlopa. Jak ktos potrzebuje ustalac grafik sprzatania, bo nie jest na tyle dorosly zeby sprzatac jak jest brudno a nie licytowac sie czyja kolej, to znaczy, ze zatrzymal sie na poziomie rozwoju 12latka i nie nadaje sie na powazny zwiazek. Zreszta to jest zwykle robienie z partnerki debilki, bo on dobrze wie co robie. Po prostu jest wygodnickim leniem i bezczelnie zwala na nia swoja czesc obowiazkow. Fleje doskonale widza syf, po prostu nie maja wstydu odwracac wzroku i udawac, ze nie wiedza co sie wtedy robi. To samo z listami zakupow, trzeba byc totalnym niedorozwojem zeby dorosly chlop zerwal na partnerce jak wieprz i jeszcze mial pretensje, ze drogo jak w koncu powiedziala stop. Jak ktos sam nie garnie sie do utrzymywania domostwa w dobrym stanie, to najlepszym rozwiazaniem jest pokazac mu drzwi. Taki duzy chlopiec to nie jest material ani na meza, ani na partnera a tym bardziej na ojca, imo. Porzadny czlowiek tez bylby wdzieczny, ze partnerka za niego cos zrobila i jednak probowal sie jakos odwdzieczyn np sprzatnieciem chaty w weekend a nie mial pretensje.  Kobiety powinny w koncu przestac robic z siebie sluzki.

chouchou napisał/a:

Tylko… to powyżej to są tylko środki mające na celu wygaszenie niektórych sytuacji zapalanych. To, że macie odmienne wizje prowadzenia domu i utrzymywania go w czystości jest ewidentne, no i trzeba wyjść z założenia, że ani on się nie zmieni, ani Ty nie zechcesz zejść z oczekiwań. Zgodnie z Twoimi słowami nie wyjdziesz za niego, dopóki nie pokaże, że jest partnerem z krwi i kości Twojej definicji. Raczej nie pokaże, więc czy macie jakąkolwiek przyszłość?

Wiem, że piszesz w złości, ale też wyłania się z całego tekstu sytuacja, w której oboje uważacie, że druga strona tylko kombinuje, jak partnera wykorzystać. To jest fatalny fundament pod związek, a co dopiero małżeństwo.

Nie maja przyszlosci razem, z tym sie zgadzam.

18

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:
chouchou napisał/a:

Ogólnie większość obowiązków domowych jest na tyle powtarzalna, że można usiąść i je podzielić. Ja sprzątam kuwetę, ty robisz pranie, ja ogarniam zmywarkę, ty coś tam innego. I konsekwentnie się tego trzymać. Nie wyręczać, ale też wywiązywać się ze swojej części. Jeżeli on ma umyć prysznic raz w tygodniu w weekend, to nie męczyć w środę, że brudny. Umowa to umowa. Ale też powinna być to rozmowa równych sobie osób, czyli nie narzucasz, a pytasz/proponujesz i próbujecie osiągnąć podział satysfakcjonujący i sensowny dla obu stron.

Zakupy – są aplikacje z listami, które może prowadzić kilka osób jednocześnie. I znowu, podejście jak do dorosłego człowieka: nie wpisze dezodorantu, to nie będzie miał i tyle. Nauczy się, żeby wpisywać. Nie chodzisz i nie sprawdzasz, czy może właśnie zużył masło, bo on ma wtedy poczucie, że ktoś ogarnie, więc on już nie musi.
Chemię i rzeczy dla kota w pierwszym kwartale 2025 kupuje on – nie będzie miał pretensji, że za drogo.

A dlaczego ona niby ma nie wymagac zeby on umyl prysznic w srode zamiast w weeknd jesli jest usyfiony a jest jego kolej? Co oni sa lokatorami na studiach, czy sa w powaznym zwiqzku? Sprzata sie jak jest syf a nie czeka az sie ukisnie we wlasnym smrodzie.
To jest nadal nianczenie doroslego chlopa. Jak ktos potrzebuje ustalac grafik sprzatania, bo nie jest na tyle dorosly zeby sprzatac jak jest brudno a nie licytowac sie czyja kolej, to znaczy, ze zatrzymal sie na poziomie rozwoju 12latka i nie nadaje sie na powazny zwiazek. Zreszta to jest zwykle robienie z partnerki debilki, bo on dobrze wie co robie. Po prostu jest wygodnickim leniem i bezczelnie zwala na nia swoja czesc obowiazkow. Fleje doskonale widza syf, po prostu nie maja wstydu odwracac wzroku i udawac, ze nie wiedza co sie wtedy robi. To samo z listami zakupow, trzeba byc totalnym niedorozwojem zeby dorosly chlop zerwal na partnerce jak wieprz i jeszcze mial pretensje, ze drogo jak w koncu powiedziala stop. Jak ktos sam nie garnie sie do utrzymywania domostwa w dobrym stanie, to najlepszym rozwiazaniem jest pokazac mu drzwi. Taki duzy chlopiec to nie jest material ani na meza, ani na partnera a tym bardziej na ojca, imo. Porzadny czlowiek tez bylby wdzieczny, ze partnerka za niego cos zrobila i jednak probowal sie jakos odwdzieczyn np sprzatnieciem chaty w weekend a nie mial pretensje.  Kobiety powinny w koncu przestac robic z siebie sluzki.

chouchou napisał/a:

Tylko… to powyżej to są tylko środki mające na celu wygaszenie niektórych sytuacji zapalanych. To, że macie odmienne wizje prowadzenia domu i utrzymywania go w czystości jest ewidentne, no i trzeba wyjść z założenia, że ani on się nie zmieni, ani Ty nie zechcesz zejść z oczekiwań. Zgodnie z Twoimi słowami nie wyjdziesz za niego, dopóki nie pokaże, że jest partnerem z krwi i kości Twojej definicji. Raczej nie pokaże, więc czy macie jakąkolwiek przyszłość?

Wiem, że piszesz w złości, ale też wyłania się z całego tekstu sytuacja, w której oboje uważacie, że druga strona tylko kombinuje, jak partnera wykorzystać. To jest fatalny fundament pod związek, a co dopiero małżeństwo.

Nie maja przyszlosci razem, z tym sie zgadzam.

O to wlasnie prawda.  Facetom trzeba wszystko jak dzieciom tlumaczyc. A i tak do nich mowic po sto razy i nic nie dotrze do nich

19

Odp: Niedojrzały narzeczony
Imsofuckingdone napisał/a:

Chodzi głównie o tę (zazwyczaj) kobiecą głowę na której jest wszystko. Organizowanie wakacji, zakupów, co będzie jedzone, gdzie i kiedy idziemy, jakie prezenty rodzinie na święta kupić. Jasne, jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?

Standardowa śpiewka każdej despotki, która absolutnie NIGDY nie ma pokrycia w praktyce.

On - co chcesz obejrzeć?
ona - nie wiem, wszystko mi jedno....wymyśl coś....
on - x?
ona - nie...
on - y?
ona - nie...
on - to może z?
ona - też nie....
on - ale komedia czy akcja?
ona (głębokie westchnięcie oburzenia, bo 'kolejny raz wszystko muszę wymyślać sama'). - to obejrzyjmy abc.

Stawiam dolary przeciwko orzechom, że jak on zapakuje zmywarkę, to najpierw opierdolisz go od góry do dołu, że zrobił to źle. Tak samo z resztą sprzątania. Nie chodzi o to, że on tego nie robi, tylko on ma to robić kiedy ty tego chcesz. Łazienka nie ma być sprzątnięta, ale ma być ogarnięta kiedy ty tego wymagasz.
Faceci tak nie działają. Jak łazienka do sprzątania jest jego, to pozwól mu to robić tak, jak on to widzi. Z czym masz problem? Że nie sprząta tak często jakbyś tego chciała?

Gdy mówię że nosz kurna, sprzątałam za ciebie 4 razy w tym tygodniu

I tu jest problem. Z tobą. Nikt normalny nie podchodzi tak do sprzątania. Większość normalnych, dorosłych ludzi po prostu ogarnia po sobie na bieżąco, a sprzątanie jako takie to jeden dzień w tygodniu.



Potem przeszłam na dietę i zaczęłam jeść dosłownie 1/4 tego co wcześniej i mi zaczęło się kleić, że jeżdżę na te zakupy 3 razy w tygodniu bo on spożywa ogromne ilości jedzenia, w czasie gdy ja bym mogła dla siebie robić to raz w tygodniu, i zasadniczo to go sponsoruje przy tym. Rozpoczęłam rozmowę na temat tego, że chciałabym się zacząć dzielić za jedzenie 60/40.

Był tu taki jeden, co podobnie swojej partnerce wyliczał zakupy spożywcze jak ty swojemu partnerowi. Forumowicze zjedli go - całkiem słusznie - żywcem. Oczekujesz dojrzałości, a rozliczasz swojego partnera z każdej pierdoły. Kto i co posprzątał i ile razy, kto i ile je, kto robił zakupy. Nie da się tak żyć. Związek nie polega na wiecznym rozliczaniu się z każdego gestu i każdego zakupu. Ty sprzątnęłaś, niby deklarujesz, żeby zrobić mu przyjemność, a jednocześnie zżymasz się, że on nie odwdzięczył ci się zrobieniem ci śniadania. No to jak to jest - robisz coś, aby zrobić JEMU przyjemność, czy szukasz pretekstu, aby on musiał zrobić coś dla ciebie? Cały post podkreślasz ile robisz ZA NIEGO i ile w związku z tym on pozostaje ci dłużny.


Dziś nadeszła ta chwila, że zdecydowałam się rozliczyć te wspólne wydatki, poza jedzeniem, z listopada.

Jak mnie zaczął wypytywać o każdy jeden wpis gdzie pisałam - chemia, 25zł, to mnie  coś strzeliło.

Chcesz się rozliczać co do grosika, a strzela cię, bo się chłop zaczął dopytywać o szczegóły kwot jakie wydajesz?

20

Odp: Niedojrzały narzeczony

Jakby jej nie obzeral i nie zachowywal sie jak buc przy rozliczaniu wydatkow, to by go nie zaczela rozliczac co do grosika. Pisala, ze mieli ustalony taki system, wiec nie wiem z jakiej racji zakladasz, ze to wyszlo od niej. Chyba ustalili to razem. Watpie, ze ten sknerus mialby ochote placic grosika wiecej za jej czesc wydatkow.

21

Odp: Niedojrzały narzeczony

Rzadko się to zdarza ale zgadzam się z Jackiem. Jak ja sobie zaplanuję, że posprzątam na przykład w sobotę to zrobię to w sobotę, a nie od razu bo ktoś uważa, że jest brudniej niż ja uważam. Jeśli mieszkanie/pokój jest mój lub jakaś część obowiązków jest moja to tylko ja decyduję jak i kiedy to zrobię. Tu sytuacja wygląda jakby autorka chciała by wszystko było wyłącznie tak ona chce, a to nie ma prawa się udać. Poza tym zawsze jest jeszcze opcja żeby po prostu dokładnie rozpisać co kto i kiedy tak żeby facet mógł się krok po kroku wdrażać i zmieniać nawyki wpajane mu przez całe życie.

22

Odp: Niedojrzały narzeczony
Shinigami napisał/a:

Rzadko się to zdarza ale zgadzam się z Jackiem. Jak ja sobie zaplanuję, że posprzątam na przykład w sobotę to zrobię to w sobotę, a nie od razu bo ktoś uważa, że jest brudniej niż ja uważam. Jeśli mieszkanie/pokój jest mój lub jakaś część obowiązków jest moja to tylko ja decyduję jak i kiedy to zrobię. Tu sytuacja wygląda jakby autorka chciała by wszystko było wyłącznie tak ona chce, a to nie ma prawa się udać. Poza tym zawsze jest jeszcze opcja żeby po prostu dokładnie rozpisać co kto i kiedy tak żeby facet mógł się krok po kroku wdrażać i zmieniać nawyki wpajane mu przez całe życie.

Masz prawie 30 lat, nigdy nie byłeś w związku, z tego co pamietam to nawet nie umoczyłeś,  mieszkasz z rodzicami, gdzie ojciec nie robi nic w twoja matka robi za sluzke, nie masz pojęcia o życiu w związku, samodzielnie i ogólnie o życiu. Jesteś prawie jak jej facet - duże dziecko, tyle, że jemu udało się znaleźć naiwna która zgodziła się na związek.

23

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Jakby jej nie obzeral i nie zachowywal sie jak buc przy rozliczaniu wydatkow, to by go nie zaczela rozliczac co do grosika. Pisala, ze mieli ustalony taki system, wiec nie wiem z jakiej racji zakladasz, ze to wyszlo od niej.

Z doświadczenia z obcowania z takimi ludźmi. Jak ktoś podkreśla, że 4 razy już sprzątał ZA KOGOŚ w jednym tygodniu, to sorry, ale to nie jest normalne. I to bardzo rzadko okazuje się, że problem jest strona "niesprzątająca", która taka jest jedynie w opowieściach. Już niejedną historię ze sprzątaniem też tu mieliśmy i między bajki można odstawić opowieści o odkurzaniu kilka razy w tygodniu itp. A jak ktoś oczekuje pochwał i rozliczania z tytułu pierdów jak ogarnięcie okruchów z kuchennego blatu, to jest po prostu niepoważną bulwą.



Tak samo piszesz o 'obżeraniu'.

A jak żeście zjechały wszystkie N_o jak rozliczył zakupy dla swojej nowej partnerki? Przy czym on nie kazał jej niczego oddawać. Tylko to podliczył, a jechałyście za to po nim jak po łysej kobyle. A tu mamy podliczone z oczekiwaniem zwrotu i dąsy, że jeszcze śmie się koleś dopytywać o szczegóły. Ale to wszystko ze strony kobiety. I takie zachowanie nagle jest w porządku? Wyliczanie w narzeczeństwie kto i ile zjada? I to niby z kolesiem jest coś nie tak?

I tak - 25zł za chemię to sporo, bo taki domestos to kosztuje ok 10zł. Płyn do naczyń - podobnie - dychę. Płyn do prania 30zł. To się kupuje co kilka tygodni lub nawet i miesięcy - czy jeszcze rzadziej (bo większość i tak kupuje wielopaki na promkach). Rzucanie kwot bez pokazania rachunku to po prostu wyłudzanie kasy. Więc tak - jak ktoś chce się rozliczać co do złotóweczki, to nie może mieć pretensji, że osoba rozliczana dopytuje o szczegóły kwot.




Chyba ustalili to razem. Watpie, ze ten sknerus mialby ochote placic grosika wiecej za jej czesc wydatkow.

To nie on jest sknerus, tylko ona. To ona go podlicza co do grosika. Jak ciebie ktoś rozlicza ze wszystkiego to nie pytasz o szczegóły tylko potulnie dajesz kase bez wnikania ile i za co?



Shini ma tu rację - faceci działają po prostu inaczej niż kobiety. Jak masz coś w swoich obowiązkach, to robisz to zgodnie ze swoim grafikiem i tyle. Sobota - międzynarodowy dzień sprzątania. Faceci nie rzucają wszystkiego, bo paproszek leży albo jakieś zacieki na lustrze w łazience się pojawiły. Z takim podejściem to faktycznie trzeba by odkurzaczem pracować każdego dnia, a tak się nie da żyć. Oczekiwanie takiego zachowania jest po prostu niepoważne i taka osoba nie nadaje się do związku. I nie chodzi tutaj o czystość, tylko o oczekiwanie bezwzględnego posłuszeństwa: facet ma robić to co ona chce, tak jak ona tego chce i kiedy ona tego chce.

24

Odp: Niedojrzały narzeczony
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Jakby jej nie obzeral i nie zachowywal sie jak buc przy rozliczaniu wydatkow, to by go nie zaczela rozliczac co do grosika. Pisala, ze mieli ustalony taki system, wiec nie wiem z jakiej racji zakladasz, ze to wyszlo od niej.

Z doświadczenia z obcowania z takimi ludźmi. Jak ktoś podkreśla, że 4 razy już sprzątał ZA KOGOŚ w jednym tygodniu, to sorry, ale to nie jest normalne. I to bardzo rzadko okazuje się, że problem jest strona "niesprzątająca", która taka jest jedynie w opowieściach. Już niejedną historię ze sprzątaniem też tu mieliśmy i między bajki można odstawić opowieści o odkurzaniu kilka razy w tygodniu itp. A jak ktoś oczekuje pochwał i rozliczania z tytułu pierdów jak ogarnięcie okruchów z kuchennego blatu, to jest po prostu niepoważną bulwą.



Tak samo piszesz o 'obżeraniu'.

A jak żeście zjechały wszystkie N_o jak rozliczył zakupy dla swojej nowej partnerki? Przy czym on nie kazał jej niczego oddawać. Tylko to podliczył, a jechałyście za to po nim jak po łysej kobyle. A tu mamy podliczone z oczekiwaniem zwrotu i dąsy, że jeszcze śmie się koleś dopytywać o szczegóły. Ale to wszystko ze strony kobiety. I takie zachowanie nagle jest w porządku? Wyliczanie w narzeczeństwie kto i ile zjada? I to niby z kolesiem jest coś nie tak?

I tak - 25zł za chemię to sporo, bo taki domestos to kosztuje ok 10zł. Płyn do naczyń - podobnie - dychę. Płyn do prania 30zł. To się kupuje co kilka tygodni lub nawet i miesięcy - czy jeszcze rzadziej (bo większość i tak kupuje wielopaki na promkach). Rzucanie kwot bez pokazania rachunku to po prostu wyłudzanie kasy. Więc tak - jak ktoś chce się rozliczać co do złotóweczki, to nie może mieć pretensji, że osoba rozliczana dopytuje o szczegóły kwot.




Chyba ustalili to razem. Watpie, ze ten sknerus mialby ochote placic grosika wiecej za jej czesc wydatkow.

To nie on jest sknerus, tylko ona. To ona go podlicza co do grosika. Jak ciebie ktoś rozlicza ze wszystkiego to nie pytasz o szczegóły tylko potulnie dajesz kase bez wnikania ile i za co?



Shini ma tu rację - faceci działają po prostu inaczej niż kobiety. Jak masz coś w swoich obowiązkach, to robisz to zgodnie ze swoim grafikiem i tyle. Sobota - międzynarodowy dzień sprzątania. Faceci nie rzucają wszystkiego, bo paproszek leży albo jakieś zacieki na lustrze w łazience się pojawiły. Z takim podejściem to faktycznie trzeba by odkurzaczem pracować każdego dnia, a tak się nie da żyć. Oczekiwanie takiego zachowania jest po prostu niepoważne i taka osoba nie nadaje się do związku. I nie chodzi tutaj o czystość, tylko o oczekiwanie bezwzględnego posłuszeństwa: facet ma robić to co ona chce, tak jak ona tego chce i kiedy ona tego chce.

Jak mozna sprzatac cale mieszkanie 4x w tygodniu.  To co tam syf sie robi zaraz na drugi dzien po posprzataniu.  Ja wogole prawie nie mam roboty z sprzataniem.  Raz zrobilam porzadki generalne w mieszkaniu teraz przed swietami i wszystko w czystosci utrzymuje np kuchnia-naczynia zmywam na bierzaco nie czekam az sie nazbiera stos garow, produkty spozywcze po uzyciu chowam na miejsce,  zamiote jak jest potrzeba itp no i kuchnia przez caly czas lsni czystoscia. Tak samo inne pomieszczenia. To nie rozumiem jak ktos moze sprzatac syf w mieszkaniu az 4x w tygodniu. To co sprzata,  na drugi dzien juz ma syf i na nastepny dzien znowu sprzata? big_smile

25

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

A dlaczego ona niby ma nie wymagac zeby on umyl prysznic w srode zamiast w weeknd jesli jest usyfiony a jest jego kolej? Co oni sa lokatorami na studiach, czy sa w powaznym zwiqzku? Sprzata sie jak jest syf a nie czeka az sie ukisnie we wlasnym smrodzie.
To jest nadal nianczenie doroslego chlopa. Jak ktos potrzebuje ustalac grafik sprzatania, bo nie jest na tyle dorosly zeby sprzatac jak jest brudno a nie licytowac sie czyja kolej, to znaczy, ze zatrzymal sie na poziomie rozwoju 12latka i nie nadaje sie na powazny zwiazek. Zreszta to jest zwykle robienie z partnerki debilki, bo on dobrze wie co robie. Po prostu jest wygodnickim leniem i bezczelnie zwala na nia swoja czesc obowiazkow. Fleje doskonale widza syf, po prostu nie maja wstydu odwracac wzroku i udawac, ze nie wiedza co sie wtedy robi. To samo z listami zakupow, trzeba byc totalnym niedorozwojem zeby dorosly chlop zerwal na partnerce jak wieprz i jeszcze mial pretensje, ze drogo jak w koncu powiedziala stop. Jak ktos sam nie garnie sie do utrzymywania domostwa w dobrym stanie, to najlepszym rozwiazaniem jest pokazac mu drzwi. Taki duzy chlopiec to nie jest material ani na meza, ani na partnera a tym bardziej na ojca, imo. Porzadny czlowiek tez bylby wdzieczny, ze partnerka za niego cos zrobila i jednak probowal sie jakos odwdzieczyn np sprzatnieciem chaty w weekend a nie mial pretensje.  Kobiety powinny w koncu przestac robic z siebie sluzki.

Podchodzisz do bałaganu, jakby to było coś zero-jedynkowego (nie ma, nie ma, nagle jest) postrzeganego przez wszystkich tak samo, a to po prostu nieprawda.

Wejdź sobie na jakąkolwiek grupę pań domu na facebooku, wpisz w wyszukiwanie „jak często [wstaw dowolny obowiązek domowy]” i zobaczysz tak skrajne odpowiedzi o jakich Ci się nie śniło. Ktoś zmienia pościel codziennie, ktoś inny raz na tydzień, dwa, miesiąc. Ktoś myje okna raz do roku, ktoś na święta, ktoś inny ma bzika na punkcie czystych okien i robi to prawie codziennie. Ktoś zmywa podłogę codziennie, kto inny raz na tydzień, a ktoś w kuchni po każdym posiłku. Nie wymyślam tego na potrzeby posta, czytałam te odpowiedzi.

Jakie są szanse, że osoby w związku będą miały to samo postrzeganie we wszystkich domowych kwestiach? Jeżeli autorce i partnerowi nie udało wypracować się rozwiązań naturalnie, to może po prostu trzeba się na nie jakoś umówić? Nawet jeżeli kojarzy się to ze studenckimi czasami. Autorka pisała, że jak mu powie, to zrobi. No to będzie miał stale powiedziane w takim układzie i tyle.

Pytasz, dlaczego autorka miałaby nie wymagać, żeby on umył prysznic w środę? Z bardzo prostego powodu, który wytłumaczyłam powyżej: różnego postrzegania. Jeżeli prysznic DLA NIEJ osiągnął stan zabrudzenia taki, że ją denerwuje, to może go umyć. Dlatego pisałam o świadomej zgodzie obu stron – wie, jak taki prysznic wygląda po trzech, czterech dniach, zgodziła się, niech nie męczy i nie wylicza ile sama już zrobiła. Wiadomo, że nie mówię tutaj o ekstremach, czyli, np. po kąpieli zabłoconego psa.
Też nie przesadzajmy z tym trzydniowym prysznicem, że będą „kisnąć we własnym smrodzie”, bo to niepoważne wink

Nawet jeżeli jesteś osobą dbająca o porządek, to dla skrajnych osób, które lubią mieć w domu laboratorium, będziesz „na poziomie rozwoju 12latka i nie nadawać sie na powazny zwiazek” i najwyraźniej celowym leniem, który wie co robi.

26

Odp: Niedojrzały narzeczony

chouchou - jest dokładnie tak, jak piszesz.

27

Odp: Niedojrzały narzeczony

Skoro jest tak źle jak piszesz i nie jesteście małżeństwem to dlaczego z nim jesteś?

28

Odp: Niedojrzały narzeczony
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Jakby jej nie obzeral i nie zachowywal sie jak buc przy rozliczaniu wydatkow, to by go nie zaczela rozliczac co do grosika. Pisala, ze mieli ustalony taki system, wiec nie wiem z jakiej racji zakladasz, ze to wyszlo od niej.

Z doświadczenia z obcowania z takimi ludźmi. Jak ktoś podkreśla, że 4 razy już sprzątał ZA KOGOŚ w jednym tygodniu, to sorry, ale to nie jest normalne. I to bardzo rzadko okazuje się, że problem jest strona "niesprzątająca", która taka jest jedynie w opowieściach. Już niejedną historię ze sprzątaniem też tu mieliśmy i między bajki można odstawić opowieści o odkurzaniu kilka razy w tygodniu itp. A jak ktoś oczekuje pochwał i rozliczania z tytułu pierdów jak ogarnięcie okruchów z kuchennego blatu, to jest po prostu niepoważną bulwą.



Tak samo piszesz o 'obżeraniu'.

A jak żeście zjechały wszystkie N_o jak rozliczył zakupy dla swojej nowej partnerki? Przy czym on nie kazał jej niczego oddawać. Tylko to podliczył, a jechałyście za to po nim jak po łysej kobyle. A tu mamy podliczone z oczekiwaniem zwrotu i dąsy, że jeszcze śmie się koleś dopytywać o szczegóły. Ale to wszystko ze strony kobiety. I takie zachowanie nagle jest w porządku? Wyliczanie w narzeczeństwie kto i ile zjada? I to niby z kolesiem jest coś nie tak?

I tak - 25zł za chemię to sporo, bo taki domestos to kosztuje ok 10zł. Płyn do naczyń - podobnie - dychę. Płyn do prania 30zł. To się kupuje co kilka tygodni lub nawet i miesięcy - czy jeszcze rzadziej (bo większość i tak kupuje wielopaki na promkach). Rzucanie kwot bez pokazania rachunku to po prostu wyłudzanie kasy. Więc tak - jak ktoś chce się rozliczać co do złotóweczki, to nie może mieć pretensji, że osoba rozliczana dopytuje o szczegóły kwot.




Chyba ustalili to razem. Watpie, ze ten sknerus mialby ochote placic grosika wiecej za jej czesc wydatkow.

To nie on jest sknerus, tylko ona. To ona go podlicza co do grosika. Jak ciebie ktoś rozlicza ze wszystkiego to nie pytasz o szczegóły tylko potulnie dajesz kase bez wnikania ile i za co?



Shini ma tu rację - faceci działają po prostu inaczej niż kobiety. Jak masz coś w swoich obowiązkach, to robisz to zgodnie ze swoim grafikiem i tyle. Sobota - międzynarodowy dzień sprzątania. Faceci nie rzucają wszystkiego, bo paproszek leży albo jakieś zacieki na lustrze w łazience się pojawiły. Z takim podejściem to faktycznie trzeba by odkurzaczem pracować każdego dnia, a tak się nie da żyć. Oczekiwanie takiego zachowania jest po prostu niepoważne i taka osoba nie nadaje się do związku. I nie chodzi tutaj o czystość, tylko o oczekiwanie bezwzględnego posłuszeństwa: facet ma robić to co ona chce, tak jak ona tego chce i kiedy ona tego chce.

Mnie nikt nie podlicza, bo ja bym takiego trutnia dawno wywaliła na zbity pysk.

29

Odp: Niedojrzały narzeczony

Tia....


Jakby ciebie ktoś chciał podliczać, to wywaliłabyś trutnia, ale jak babka podlicza swojego partnera co do złotóweczki to on jest skąpiradłem, bo dopytuje skąd się wzięły takie, a nie inne kwoty.

Litości.


Jak ktoś w narzeczeństwie chce rozliczać koszty spożywcze to jest burakiem niezdolnym do współżycia. Jak ktoś używa obowiązków domowych jako wytrychu "to teraz ty coś zrób dla mnie" - tak samo.

Wspólne życie to nie układ biznesowy, ani nie bilans wyliczanek wszelakich. Chodzi o to, aby się uzupełniać i wspierać. Bywają takie okresy, że jedna strona daje więcej. Później się to zmienia. Są ze sobą raptem 2 lata. Póki co to koncert życzeń, jaki to facet jest zły, bo nie robi pod jej dyktando tego czego ona chce i kiedy ona chce. Widzisz tu jakąkolwiek chęć wypracowania kompromisu? Bo ja nie.

30

Odp: Niedojrzały narzeczony
Imsofuckingdone napisał/a:

Jestem z narzeczonym od ponad 2 lat, mieszkamy ze sobą praktycznie od samego początku.

Od początku było między nami sporo spięć o obowiązki domowe.

W skrócie on wychował się w domu w którym faceci palcem nie kiwają, a ja uważam że partnerstwo to partnerstwo i nikomu, nigdy w życiu usługiwać nie będę.

W teorii, on uważa że to co było w jego domu jest złe i myśli jak ja, w praktyce uważa że jak cokolwiek robi to i tak lepiej niż na przykład jego ojciec więc o co w ogóle ja mam pretensje?

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie. I o to prawie jest masakrycznie tarcie, bo on się oburza jak tylko spróbuję cokolwiek powiedzieć że robi mniej a ja się wku***im bo przecież widzę że tak jest.

Chodzi głównie o tę (zazwyczaj) kobiecą głowę na której jest wszystko. Organizowanie wakacji, zakupów, co będzie jedzone, gdzie i kiedy idziemy, jakie prezenty rodzinie na święta kupić. Jasne, jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?

Cały czas mu bije to do głowy i wychodzi niby z dobrym skutkiem, bo jak mu wyznaczyłam rzeczy których sam ma pilnować to to robi, ale znowu musiała być to moja inicjatywa.

Zależy mu brać ślub. Nie teraz, ale ogólnie w niedalekiej przyszłości. Ja sobie kompletnie nie wyobrażam ślubu z mężczyzną który nie robi co do niego należy tak po prostu, z którym muszę wszystkiego pilnować i się prosić, dla mnie to krzyczy brakiem dojrzałości i poczucia obowiązku. Ślub i dzieci to tylko kolejne obowiązki, skoro z obecnymi ma problem to na kogo spadną kolejne? Zgadnijmy.

I mimo, że mu mówię, że nie wyjdę za niego dopóki mi nie pokaże że jest partnerem z krwi i kości, to on sobie dalej tak hula.

Mój język miłości to małe gesty na co dzień, i tylko sobie tym kopię dół żeby w niego potem wpaść. Zazwyczaj on wraca później do domu, więc ja posprzątam aby mu ułatwić życie, zrobić przyjemność, dać odpoczynek bo ma pracę fizyczną.

W ten sposób zazwyczaj sprzątam ja, chociaż on stara się to mi wynagrodzić gdy ma okazję. Te niestety są rzadko bo i tak kończy się tak, że w weekend sprzątamy razem.

Mi by to nie przeszkadzało, bo jak mówię, dla mnie to język miłości i jego dziękuję wystarcza. Oczkuję za to, że potem po prostu zrobi mi śniadanie albo coś. Tymczasem ja go prosze o coś ekstra i zaczyna się pretensja! Bo z jakiej racji on ma coś robić a ja nie?
Gdy mówię że nosz kurna, sprzątałam za ciebie 4 razy w tym tygodniu to chyba możesz iść Umyć auto!?!? To stwierdza że coś sobie wymyśliłam bo tak nie było. Kurtyna.


Mieliśmy system rozliczania wydatków. System wyglądał tak : ja jeździłam na zakupy, ja kupowałam z listy którą ja wykonałam, ja pilnowałam kiedy się kończy papier, kiedy masło a kiedy Dezodorant (bo gdy pytałam czy coś trzeba najczęstszą odpowiedzią było - chyba nic), ja to zapisywałam a na koniec miesiąca liczyłam w podziale 50/50 i mówiłam ile ma oddać.

Co miesiąc zdziwko, że tak dużo.

Potem przeszłam na dietę i zaczęłam jeść dosłownie 1/4 tego co wcześniej i mi zaczęło się kleić, że jeżdżę na te zakupy 3 razy w tygodniu bo on spożywa ogromne ilości jedzenia, w czasie gdy ja bym mogła dla siebie robić to raz w tygodniu, i zasadniczo to go sponsoruje przy tym. Rozpoczęłam rozmowę na temat tego, że chciałabym się zacząć dzielić za jedzenie 60/40.

Drogie panie i kobiety, oburzenie które tym wywołałam było porównywalne z pasją Włocha któremu na pizze kładziesz ananasa. Tak mi ciśnienie podniósł- i chyba to w tym wszystkim jest najgorsze- że jestem wykorzystywana a on jest tak ślepy na to że jeszcze się oburza. Dla mnie to był absurd wiec powiedziałam dość.

Od teraz dzielimy lodówkę. Ja sobie robię zakupy, ty sobie. Koniec mojego jeżdżenia non stop, oszczędzę kasę, czas i będę gotować tylko sobie więc starczy mi jedna sesja na wiele dni. Proszę bardzo, książę.

Szybko pożałował, ale na początku było fajnie. Stwierdził że mu nawet taniej wychodzi, dla mnie Nowy system okazał się być przefantastyczny z powodów opisanych wyżej. I TAK to ja kupowałam dalej chemię, rzeczy dla kota I tak dalej, on zajmował się tylko swoim jedzeniem (częściowo, bo coraz częściej zaczęło się branie moich produktow).

Dziś nadeszła ta chwila, że zdecydowałam się rozliczyć te wspólne wydatki, poza jedzeniem, z listopada.

Proszek do prania, płyny do płukania, środki do sprzątania, mydło, Żwirek, jedzenie kocie, tu jakiś alkohol wspólny a tu zamówienie jedzenia online za które płaciłam - wyszło 700zł. Czyli 350 moje i 350 jego, które oświadczyłam, że ma mi oddać.

Jak to? Skąd to? Zdziwieniu nie było końca.

To mu pokazuje nasze wspólne wpisy z całego miesiąca i pytam czy jest upośledzony czy co? Zamawial żarcie? Robił pranie? Kota karmił? To tu masz wszystko zapisane, życie nie jest darmowe.

Jak mnie zaczął wypytywać o każdy jeden wpis gdzie pisałam - chemia, 25zł, to mnie  coś strzeliło.

Czyli dalej ja ogarniam, ja jeżdżę i ja podliczam, a on będzie jeszcze dyskutował i mi tłumaczył, że to na pewno tyle nie kosztuje big_smile




Nie mam już siły. Rozmawiałam wielokrotnie z nim że nie rokuje dobrze na partnera i zawsze są obiecanki poprawy i to tyle.

Co robić?

Przestań wierzyć w obiecanki i powiedz "sprawdzam". Nie gadaj, nie pokazuj, nie dyryguj, nie rozliczaj.  Przestań robić za niego i obserwuj co się będzie działo. To co zobaczysz będziesz widzieć i czuć po ślubie.
Jak się napatrzysz to zastanów się czy chcesz tak żyć, czy jesteś w stanie tak funkcjonować, czy lepiej Ci będzie z nim czy bez niego. Decyzja należy do Ciebie.


A to super opisałaś

I stało się to zaraz po tym, jak robiłam listę prezentów dla rodziny jego i mojej którą ja wymyślałam, ja realizuje i ja pilnuje. Zapytałam czy jego babci wystarczy x, czy jeszcze szukamy coś do tego.

To moje pytanie było tak inwazyjne w jego leżeniu i oglądaniu pierdół na YouTubie że zasługiwało na pełne zdenerwowania teksty że co, ma zadzwonić i zapytać babci?? Bo on nie wie i ma to w dupie, jej czekolada wystarczy.

lol lol
Nie miała baba kłopotów to wzięła się za robienie prezentów jego rodzinie. hahahahah. Swoją się zajmij.
Wnusiu już dorosły jest, jak ma rodzinę w poważaniu to niech oni o tym wiedzą. Tak go wychowali to niech zbierają żniwo.

31

Odp: Niedojrzały narzeczony
Jack Sparrow napisał/a:

Tia....


Jakby ciebie ktoś chciał podliczać, to wywaliłabyś trutnia, ale jak babka podlicza swojego partnera co do złotóweczki to on jest skąpiradłem, bo dopytuje skąd się wzięły takie, a nie inne kwoty.

Litości.


Jak ktoś w narzeczeństwie chce rozliczać koszty spożywcze to jest burakiem niezdolnym do współżycia. Jak ktoś używa obowiązków domowych jako wytrychu "to teraz ty coś zrób dla mnie" - tak samo.

Wspólne życie to nie układ biznesowy, ani nie bilans wyliczanek wszelakich. Chodzi o to, aby się uzupełniać i wspierać. Bywają takie okresy, że jedna strona daje więcej. Później się to zmienia. Są ze sobą raptem 2 lata. Póki co to koncert życzeń, jaki to facet jest zły, bo nie robi pod jej dyktando tego czego ona chce i kiedy ona chce. Widzisz tu jakąkolwiek chęć wypracowania kompromisu? Bo ja nie.

Jakbym musiała się prosić żeby posprzątał łazienkę po sobie, pokazywać palcem co zrobić i ustalac jakieś debilne grafiki sprzątania jak dziecku, to bym się nawet nie zastanawiała, tylko pokazała drzwi. Ja nikomu nigdy nie miałam ochoty matkować, wyznaje zasadę, że wychowanie kogoś na porządnego człowieka to zadanie rodziców a nie moje.

32

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Tia....


Jakby ciebie ktoś chciał podliczać, to wywaliłabyś trutnia, ale jak babka podlicza swojego partnera co do złotóweczki to on jest skąpiradłem, bo dopytuje skąd się wzięły takie, a nie inne kwoty.

Litości.


Jak ktoś w narzeczeństwie chce rozliczać koszty spożywcze to jest burakiem niezdolnym do współżycia. Jak ktoś używa obowiązków domowych jako wytrychu "to teraz ty coś zrób dla mnie" - tak samo.

Wspólne życie to nie układ biznesowy, ani nie bilans wyliczanek wszelakich. Chodzi o to, aby się uzupełniać i wspierać. Bywają takie okresy, że jedna strona daje więcej. Później się to zmienia. Są ze sobą raptem 2 lata. Póki co to koncert życzeń, jaki to facet jest zły, bo nie robi pod jej dyktando tego czego ona chce i kiedy ona chce. Widzisz tu jakąkolwiek chęć wypracowania kompromisu? Bo ja nie.

Jakbym musiała się prosić żeby posprzątał łazienkę po sobie, pokazywać palcem co zrobić i ustalac jakieś debilne grafiki sprzątania jak dziecku, to bym się nawet nie zastanawiała, tylko pokazała drzwi. Ja nikomu nigdy nie miałam ochoty matkować, wyznaje zasadę, że wychowanie kogoś na porządnego człowieka to zadanie rodziców a nie moje.

Uwazam tak samo. Niestety wiele matek nie uczy synow prac domowych przez to ich przyszle zony/partnerki maja z nimi taka meczarnie

33

Odp: Niedojrzały narzeczony

Oglądałem kiedyś wywiad z Robertem Rutkowskim i powiedział ciekawą rzecz. "Syna się wychowuje dla innej kobiety, nie dla siebie". Ogromna ilość matek szczególnie tych wychowujących moje pokolenie kompletnie o tym zapomniało. Osobiście byłem świadkiem jak matki kilku znajomych mi osób wprost mówiły, że są całkowicie przekonane, że ich dzieci nigdy się nie wyprowadzą.

34

Odp: Niedojrzały narzeczony

Dyskusje dotyczące podziału wykonywania domowych obowiązków mogą być obarczone pewnym błędem. Jeśli Autorka czy inna kobieta stwierdzi, że w łazience jest syf, pytanie czy dla faceta ten syf również istnieje. To tak, jakby mi ktoś powiedział, że mam bałagan z pokoju, bo na oparciu krzesła wisi JEDNA para spodni..

35

Odp: Niedojrzały narzeczony
bagienni_k napisał/a:

Dyskusje dotyczące podziału wykonywania domowych obowiązków mogą być obarczone pewnym błędem. Jeśli Autorka czy inna kobieta stwierdzi, że w łazience jest syf, pytanie czy dla faceta ten syf również istnieje. To tak, jakby mi ktoś powiedział, że mam bałagan z pokoju, bo na oparciu krzesła wisi JEDNA para spodni..

No faceci zazwyczaj nie widza syfu ,a najwiecej robia balaganu wlasnie

36

Odp: Niedojrzały narzeczony
Agnes76 napisał/a:
Imsofuckingdone napisał/a:

Jestem z narzeczonym od ponad 2 lat, mieszkamy ze sobą praktycznie od samego początku.

Od początku było między nami sporo spięć o obowiązki domowe.

W skrócie on wychował się w domu w którym faceci palcem nie kiwają, a ja uważam że partnerstwo to partnerstwo i nikomu, nigdy w życiu usługiwać nie będę.

W teorii, on uważa że to co było w jego domu jest złe i myśli jak ja, w praktyce uważa że jak cokolwiek robi to i tak lepiej niż na przykład jego ojciec więc o co w ogóle ja mam pretensje?

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie. I o to prawie jest masakrycznie tarcie, bo on się oburza jak tylko spróbuję cokolwiek powiedzieć że robi mniej a ja się wku***im bo przecież widzę że tak jest.

Chodzi głównie o tę (zazwyczaj) kobiecą głowę na której jest wszystko. Organizowanie wakacji, zakupów, co będzie jedzone, gdzie i kiedy idziemy, jakie prezenty rodzinie na święta kupić. Jasne, jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?

Cały czas mu bije to do głowy i wychodzi niby z dobrym skutkiem, bo jak mu wyznaczyłam rzeczy których sam ma pilnować to to robi, ale znowu musiała być to moja inicjatywa.

Zależy mu brać ślub. Nie teraz, ale ogólnie w niedalekiej przyszłości. Ja sobie kompletnie nie wyobrażam ślubu z mężczyzną który nie robi co do niego należy tak po prostu, z którym muszę wszystkiego pilnować i się prosić, dla mnie to krzyczy brakiem dojrzałości i poczucia obowiązku. Ślub i dzieci to tylko kolejne obowiązki, skoro z obecnymi ma problem to na kogo spadną kolejne? Zgadnijmy.

I mimo, że mu mówię, że nie wyjdę za niego dopóki mi nie pokaże że jest partnerem z krwi i kości, to on sobie dalej tak hula.

Mój język miłości to małe gesty na co dzień, i tylko sobie tym kopię dół żeby w niego potem wpaść. Zazwyczaj on wraca później do domu, więc ja posprzątam aby mu ułatwić życie, zrobić przyjemność, dać odpoczynek bo ma pracę fizyczną.

W ten sposób zazwyczaj sprzątam ja, chociaż on stara się to mi wynagrodzić gdy ma okazję. Te niestety są rzadko bo i tak kończy się tak, że w weekend sprzątamy razem.

Mi by to nie przeszkadzało, bo jak mówię, dla mnie to język miłości i jego dziękuję wystarcza. Oczkuję za to, że potem po prostu zrobi mi śniadanie albo coś. Tymczasem ja go prosze o coś ekstra i zaczyna się pretensja! Bo z jakiej racji on ma coś robić a ja nie?
Gdy mówię że nosz kurna, sprzątałam za ciebie 4 razy w tym tygodniu to chyba możesz iść Umyć auto!?!? To stwierdza że coś sobie wymyśliłam bo tak nie było. Kurtyna.


Mieliśmy system rozliczania wydatków. System wyglądał tak : ja jeździłam na zakupy, ja kupowałam z listy którą ja wykonałam, ja pilnowałam kiedy się kończy papier, kiedy masło a kiedy Dezodorant (bo gdy pytałam czy coś trzeba najczęstszą odpowiedzią było - chyba nic), ja to zapisywałam a na koniec miesiąca liczyłam w podziale 50/50 i mówiłam ile ma oddać.

Co miesiąc zdziwko, że tak dużo.

Potem przeszłam na dietę i zaczęłam jeść dosłownie 1/4 tego co wcześniej i mi zaczęło się kleić, że jeżdżę na te zakupy 3 razy w tygodniu bo on spożywa ogromne ilości jedzenia, w czasie gdy ja bym mogła dla siebie robić to raz w tygodniu, i zasadniczo to go sponsoruje przy tym. Rozpoczęłam rozmowę na temat tego, że chciałabym się zacząć dzielić za jedzenie 60/40.

Drogie panie i kobiety, oburzenie które tym wywołałam było porównywalne z pasją Włocha któremu na pizze kładziesz ananasa. Tak mi ciśnienie podniósł- i chyba to w tym wszystkim jest najgorsze- że jestem wykorzystywana a on jest tak ślepy na to że jeszcze się oburza. Dla mnie to był absurd wiec powiedziałam dość.

Od teraz dzielimy lodówkę. Ja sobie robię zakupy, ty sobie. Koniec mojego jeżdżenia non stop, oszczędzę kasę, czas i będę gotować tylko sobie więc starczy mi jedna sesja na wiele dni. Proszę bardzo, książę.

Szybko pożałował, ale na początku było fajnie. Stwierdził że mu nawet taniej wychodzi, dla mnie Nowy system okazał się być przefantastyczny z powodów opisanych wyżej. I TAK to ja kupowałam dalej chemię, rzeczy dla kota I tak dalej, on zajmował się tylko swoim jedzeniem (częściowo, bo coraz częściej zaczęło się branie moich produktow).

Dziś nadeszła ta chwila, że zdecydowałam się rozliczyć te wspólne wydatki, poza jedzeniem, z listopada.

Proszek do prania, płyny do płukania, środki do sprzątania, mydło, Żwirek, jedzenie kocie, tu jakiś alkohol wspólny a tu zamówienie jedzenia online za które płaciłam - wyszło 700zł. Czyli 350 moje i 350 jego, które oświadczyłam, że ma mi oddać.

Jak to? Skąd to? Zdziwieniu nie było końca.

To mu pokazuje nasze wspólne wpisy z całego miesiąca i pytam czy jest upośledzony czy co? Zamawial żarcie? Robił pranie? Kota karmił? To tu masz wszystko zapisane, życie nie jest darmowe.

Jak mnie zaczął wypytywać o każdy jeden wpis gdzie pisałam - chemia, 25zł, to mnie  coś strzeliło.

Czyli dalej ja ogarniam, ja jeżdżę i ja podliczam, a on będzie jeszcze dyskutował i mi tłumaczył, że to na pewno tyle nie kosztuje big_smile




Nie mam już siły. Rozmawiałam wielokrotnie z nim że nie rokuje dobrze na partnera i zawsze są obiecanki poprawy i to tyle.

Co robić?

Przestań wierzyć w obiecanki i powiedz "sprawdzam". Nie gadaj, nie pokazuj, nie dyryguj, nie rozliczaj.  Przestań robić za niego i obserwuj co się będzie działo. To co zobaczysz będziesz widzieć i czuć po ślubie.
Jak się napatrzysz to zastanów się czy chcesz tak żyć, czy jesteś w stanie tak funkcjonować, czy lepiej Ci będzie z nim czy bez niego. Decyzja należy do Ciebie.


A to super opisałaś

I stało się to zaraz po tym, jak robiłam listę prezentów dla rodziny jego i mojej którą ja wymyślałam, ja realizuje i ja pilnuje. Zapytałam czy jego babci wystarczy x, czy jeszcze szukamy coś do tego.

To moje pytanie było tak inwazyjne w jego leżeniu i oglądaniu pierdół na YouTubie że zasługiwało na pełne zdenerwowania teksty że co, ma zadzwonić i zapytać babci?? Bo on nie wie i ma to w dupie, jej czekolada wystarczy.

lol lol
Nie miała baba kłopotów to wzięła się za robienie prezentów jego rodzinie. hahahahah. Swoją się zajmij.
Wnusiu już dorosły jest, jak ma rodzinę w poważaniu to niech oni o tym wiedzą. Tak go wychowali to niech zbierają żniwo.

Po slubie to on juz calkiem przestanie cokolwiek robic.

37

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Jakbym musiała się prosić żeby posprzątał łazienkę po sobie, pokazywać palcem co zrobić i ustalac jakieś debilne grafiki sprzątania jak dziecku, to bym się nawet nie zastanawiała, tylko pokazała drzwi. Ja nikomu nigdy nie miałam ochoty matkować, wyznaje zasadę, że wychowanie kogoś na porządnego człowieka to zadanie rodziców a nie moje.

Ale to, że trzeba mu coś pokazywać to jej wymysł. Nie obiektywna prawda.

Problemem jest to:

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie. I o to prawie jest masakrycznie tarcie, bo on się oburza jak tylko spróbuję cokolwiek powiedzieć że robi mniej

To nie jest rozmowa. To nie jest szukanie konsensusu, to nie jest docieranie się dwójki dorosłych ludzi. To jest WYMUSZANIE posłuszeństwa i licytacja.

Serio nie wkurwiałabyś się, jakby co chwila ktoś cię ustawiał do pionu i się z tobą licytował kto robi WIĘCEJ? Nie wkurwiałabyś się, jakby ci ktoś wyliczał jedzenie?

38

Odp: Niedojrzały narzeczony

No ja bym się wkurwiła i to ostro, gdyby mnie ktoś tak ustawiał. I mój mąż tak samo. Jasne, czasem trzeba facetowi o czymś przypomnieć, mój też tak czasem ma, że on bałaganu nie widzi. Ale to można się dogadać. U nas w domu jakoś tak od początku jest jasny podział ról. Są rzeczy, których ja nie muszę robić, bo mąż to robi i odwrotnie. Serio, można się dogadać jak się chce. A związek Autorki to mi nie wygląda na dojrzały związek dwójki kochających się ludzi, tylko na zabawę w dom. Ja bym oszalała, jakbym tak miała się rozliczać co do grosza.

39

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Po slubie to on juz calkiem przestanie cokolwiek robic.

Może tak by ale nie musi. Wiele żalezy od jego tolerancji na brud, od życiowych oczekiwań itp.
Jeden posprząta jak widzi bałagan a drugi będzie się przewracał o śmieci i uda, że nie widzi.
Jeden weźmie się do pracy by coś w życiu osiągnąć, chciałby mieć jakiś dobry poziom materialny, a drugi zadowoli się byle czym aby tylko się nie spocić, ot jakiś kąt na komputer i sznurek przez izbę aby było na czym portki powiesić - jak mawiała moja sąsiadka big_smile

Nie dowiesz się z kim masz do czynienia jak zawsze będziesz pokazywać palcem co jest do zrobienie, do roboty popychać i sprawdzać czy zrobił co mu kazałaś. Bo wtedy to tak naprawdę Twój status, Twoje oczekiwania, Twoje życiowe wymagania.  A chłopisko nieszczęśliwe, bo mu TYLE robić karzą.

To takie wychowanie jak nadopiekuńczej mamusi. Nie pozwoli odczuć życiowych błędów i zaniedbań, skutków własnego lenistwa, tylko zaraz leci i porządek za synusia/córeczkę robi, błędy naprawia i GADA GADA GADA jakie to dziecko niedobre i co powinno robić. A dziciątko wysłucha, bo co mu tam, nie musi się męczyć, tylko to matczyne gadanie go wku***ia, no ale z tym da się żyć, a zrobione się ma. Najgłupsze wychowywanie pod słońcem!

Zostawić z tym swoim lenistwem, z tym niezrobionym, i pozwolić ponosić skutki własnego działania.
Zobaczyć co tak naprawdę temu chłopakowi/partnerowi do życia potrzebne, do czego potrafi się zmobilizować, czego mozna się po nim spodziewać. Jak mu nie dasz wolnej ręki i swobody wyboru to nigdy się nie dowiesz z kim chcesz się związać, z kim iść przez życie.

Ja tam, podobnie jak Ty, nie wierzę w wychowywania dorosłych facetów. Szkoda życia, są przyjemniejsze rzeczy do robienia razem.

40

Odp: Niedojrzały narzeczony

Szczerze to też bym chyba nie mógł być w związku gdzie, wracam z pracy i ktoś codziennie mnie goni do sprzątania. Plus w weekend sprzątanie razem. Kiedy czas na życie prywatne i czym tak brudzicie? Chyba, że chłopak pracuje na kopalni i nie myje się tam tylko w domu to faktycznie może prysznic być uświniony codziennie, w innym wypadku nie wiem co trzeba robić aby nie wystarczyło posprzątać raz w tygodniu. Każesz mu w zamian umyć auto, to Twoje, wasze, jego auto? Może on uważa zwyczajnie, że nie ma takiej potrzeby. Ja też swoje myje od wielkiego dzwona, zwłaszcza w tym okresie, bo wiem, że wyjade z myjni i po 5 minutach będzie wyglądało tak samo. Nie wiem ile je wasz kot i ile jedzenia zamawialiście online, ale 700zł miesięcznie na "chemię" to rzeczywiście troche sporo. Poza tym tego się nie kupuje co miesiąc. Z resztą wydatków się zgodzę, skoro jesz dużo mniej, powinien dokładać się więcej albo robić zakupy sam.

41

Odp: Niedojrzały narzeczony

Przypomina to wszystko jedynie tresowanie i ustawianie dorosłej osoby pod siebie. Jeśli sytuacja wygląda tak, że cokolwiek by gość nie zrobił to i tak dostanie opieprz, to może jednak Autorka się powinna zastanowić nad sobą i swoim zachowaniem? Przytoczony opis przypomina nachalne starania jednej osoby poczynione w celu podporządkowania sobie drugiego człowieka. Przy wypominaniu bałaganu, syfu czy tzw. "nieogaru" to zawsze wolę w takiej historii wszystko "podzielić przez dwa". Nie chcę mi się wierzyć, że każdy facet żyje w syfie czy ma dwie lewe ręce do wszystkiego, co się dzieje w domu. Chyba, że syfem nazwiemy kilka kropelek wody ściekającej  po kabinie prysznicowej czy pojedyncza garderoba leżąca poza szafą..

42

Odp: Niedojrzały narzeczony

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy. Jak zwykle przypuszczenia z dupy wiecznie ucieśnionych przymusem sprzątania własnego syfu.
A może on zostawia łoniaki albo ma długie włosy i ich nie zbiera albo nie spłukuje kabiny po sobie i zostaje osad albo kurzy sie u nich i trzeba przetrzeć co kilka dni. Gdybanie, że ona na bank czepia się biednego chłopa a on na bank nie jest sufiarzem. Zresztą to o myciu prysznica to ktoś wymyślił na poczekaniu btw.
Nie wiem co to za porządki macie w domu, ja jak widzę, że kabina jest brudna, to biorę ścierkę i wytrę. Zajmie mi to parę sekund no ale może lepiej udawać, że problemu nie ma, bo to nie dzień sprzątania… jak dzieci.
To samo sprzątanie codziennie, nikt nie powiedział, że ona ma na mopie napierdalac całe mieszkanie dzień w dzień. Ale serio nie ogarniacie takich spraw jak przetarcie blatów, ogarnięcie zmywarki, poustawianie rzeczy z poprzedniego dnia na swoje miejsce, wyniesienie śmieci itd? nie macie rzeczy które robicie każdego dnia w tygodniu żeby nie mieć tyle roboty w „dzień sprzątania” jak np wysprzątanie każdego dnia jednego pokoju zamiast sprzątać wszystko na raz albo umycie lodówki w dany dzień? Codziennie jest coś do zrobienia w domu.

43 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-18 18:19:47)

Odp: Niedojrzały narzeczony

O pewnych oczywistościach nie wspominam. Swój syf w należyty sposób ogarniam, bo to nie jest ani żadna filozofia, ani też przyjemność brodzenia w chlewie. Nie wykonuję jednak pewnych rzeczy codziennie, za co być może zostałbym tutaj okrzyknięty brudasem, ale żyję dla siebie, według swoich zasad. Uważam, że zachowuję zdrową równowagę a do poczucia życia w schludnym mieszkaniu nie potrzebuje szorować tej nieszczęsnej kabiny niemal codziennie. Odkurzam co kilka dni a nie raz dziennie, bo jednak aż tak bardzo mi się mieszkanie nie syfi, bo niby od czego?
Na pewne rzeczy jestem jednak wyczulony, tylko tutaj został przedstawiony obraz faceta, który albo pozuje na totalnego nieogara i bałaganiarza, skoro to, co robi niemal zawsze spotyka się z krytyką, albo właśnie Autorka czepia się o każdą możliwą pierdołę. Dlatego odebrałem zachowanie Autorki, jako przejaw chęci pełnej kontroli nad facetem. Oczekuje, że wszystko będzie przebiegać wedle JEJ schematu i to jest właśnie niepokojące. Odnoszę wrażenie, że rozmijają się tutaj standardy i oczekiwania co do życia, między nimi.

Odp: Niedojrzały narzeczony

Autorce nie jest potrzebne małżeństwo a Spółka z o.o. Na pełnej księgowości. Koniecznie sporządźcie dokładne kosztorysy i katalogi nakładów rzeczowych. Nie zapomnij o karach umownych za opóźnienie terminów i komisyjnym odbiorze wykonanych prac wraz z  protokołem odbioru z podpisami i pieczątką.
Koniecznie pilnuj porannych odpraw i narad roboczych z wyznaczeniem zadań.

Życzę szczęśliwego związku

Odp: Niedojrzały narzeczony

Autorce nie jest potrzebne małżeństwo a Spółka z o.o. Na pełnej księgowości. Koniecznie sporządźcie dokładne kosztorysy i katalogi nakładów rzeczowych. Nie zapomnij o karach umownych za opóźnienie terminów i komisyjnym odbiorze wykonanych prac wraz z  protokołem odbioru z podpisami i pieczątką.
Koniecznie pilnuj porannych odpraw i narad roboczych z wyznaczeniem zadań.

Życzę szczęśliwego związku

Odp: Niedojrzały narzeczony

Autorce nie jest potrzebne małżeństwo a Spółka z o.o. Na pełnej księgowości. Koniecznie sporządźcie dokładne kosztorysy i katalogi nakładów rzeczowych. Nie zapomnij o karach umownych za opóźnienie terminów i komisyjnym odbiorze wykonanych prac wraz z  protokołem odbioru z podpisami i pieczątką.
Koniecznie pilnuj porannych odpraw i narad roboczych z wyznaczeniem zadań.

Życzę szczęśliwego związku

Odp: Niedojrzały narzeczony

Autorce nie jest potrzebne małżeństwo a Spółka z o.o. Na pełnej księgowości. Koniecznie sporządźcie dokładne kosztorysy i katalogi nakładów rzeczowych. Nie zapomnij o karach umownych za opóźnienie terminów i komisyjnym odbiorze wykonanych prac wraz z  protokołem odbioru z podpisami i pieczątką.
Koniecznie pilnuj porannych odpraw i narad roboczych z wyznaczeniem zadań.

Życzę szczęśliwego związku

Odp: Niedojrzały narzeczony
Imsofuckingdone napisał/a:

Co robić?

Autorce nie jest potrzebne małżeństwo a Spółka z o.o. Na pełnej księgowości. Koniecznie sporządźcie dokładne kosztorysy i katalogi nakładów rzeczowych. Nie zapomnij o karach umownych za opóźnienie terminów i komisyjnym odbiorze wykonanych prac wraz z  protokołem odbioru z podpisami i pieczątką.
Koniecznie pilnuj porannych odpraw i narad roboczych z wyznaczeniem zadań.

Życzę szczęśliwego związku

49

Odp: Niedojrzały narzeczony

Autorko, jesteś tam jeszcze?

50

Odp: Niedojrzały narzeczony
bagienni_k napisał/a:

O pewnych oczywistościach nie wspominam. Swój syf w należyty sposób ogarniam, bo to nie jest ani żadna filozofia, ani też przyjemność brodzenia w chlewie. Nie wykonuję jednak pewnych rzeczy codziennie, za co być może zostałbym tutaj okrzyknięty brudasem, ale żyję dla siebie, według swoich zasad. Uważam, że zachowuję zdrową równowagę a do poczucia życia w schludnym mieszkaniu nie potrzebuje szorować tej nieszczęsnej kabiny niemal codziennie. Odkurzam co kilka dni a nie raz dziennie, bo jednak aż tak bardzo mi się mieszkanie nie syfi, bo niby od czego?
Na pewne rzeczy jestem jednak wyczulony, tylko tutaj został przedstawiony obraz faceta, który albo pozuje na totalnego nieogara i bałaganiarza, skoro to, co robi niemal zawsze spotyka się z krytyką, albo właśnie Autorka czepia się o każdą możliwą pierdołę. Dlatego odebrałem zachowanie Autorki, jako przejaw chęci pełnej kontroli nad facetem. Oczekuje, że wszystko będzie przebiegać wedle JEJ schematu i to jest właśnie niepokojące. Odnoszę wrażenie, że rozmijają się tutaj standardy i oczekiwania co do życia, między nimi.

Watek nie jest o tobie i twoich zwyczajach, wiec moze nie projektuj ich na reszte swiata. A o odkurzaniu codziennie to wymyslil Jack, z dupy oczywiscie, bo autorka nic takiego nie napisala, zeby gonila chlopa do odkurzania codziennie. Nie napisala nawet co dokladnie obejmuje to sprzatanie 4 razy, wiec rownie dobrze to moze byc szorowanie caluskiego mieszkania jak i "ogarniecie" na szybko z krakowskiego. Wiec smieszy mnie troche swiete oburzenie, ze to na bank z nia cos jest nie tak i czepia sie biednego misia nie wiadomo o co.

Odp: Niedojrzały narzeczony

Ale się forumkom ulewa. Widac, że ich trigeruje mocno że można nie mieć ochoty mieszkac w chlewie.

52

Odp: Niedojrzały narzeczony
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ale się forumkom ulewa. Widac, że ich trigeruje mocno że można nie mieć ochoty mieszkac w chlewie.

Ja sobie nie wyobrazam mieszkac w usyfionym mieszkaniu, ale w przesadnie sterylnym tez nie

53 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2024-12-18 23:25:24)

Odp: Niedojrzały narzeczony

Po raz kolejny zatem warto sobie zadać pytanie czym jest ów "chlew"..?

Swoje podejście pokazałem. Myślę, że może być zbliżone do tego, jakie prezentuje sporo innych osób. Warto podchodzić z ostrożnością do każdej historii a z tej się wyłania nieco zniekształcony obraz związku, gdzie kobieta zwyczajnie tresuje swojego faceta. Jeśli zaś on rzeczywiście nie garnie się do niczego, bo takie zwyczaje wyniósł z domu, to tym bardziej zmiana jego podejścia jest z góry skazana na niepowodzenie. Pewne objawy na to wskazują, bo jeśli opis jest w większości prawdziwy to Autorka wzięła sobie chyba jakiegoś gościa rodem z poprzednich epok. Skoro ma wdrukowane, że facet w domu nie musi niczego robić, to nawet wołami się go do roboty nie zaciągnie.

54

Odp: Niedojrzały narzeczony
bagienni_k napisał/a:

Po raz kolejny zatem warto sobie zadać pytanie czym jest ów "chlew"..?

Swoje podejście pokazałem. myślę, że może być zbliżone do tego, jakie prezentuje sporo innych osób. Warto podchodzić z ostrożnością do każdej historii a z tej się wyłania nieco zniekształcony obraz związku, gdzie kobieta zwyczajnie tresuje swojego faceta. Jeśli zaś on rzeczywiście nie garnie się do niczego, bo takie zwyczaje wyniósł z domu, to tym bardziej zmiana jego podejścia jest z góry skazana na niepowodzenie.

Ale,bo do facetow to sie nie da inaczej wam sto razy to samo tlumaczyc i nie zrozumiecie

55

Odp: Niedojrzały narzeczony
bagienni_k napisał/a:

Po raz kolejny zatem warto sobie zadać pytanie czym jest ów "chlew"..?

Swoje podejście pokazałem. Myślę, że może być zbliżone do tego, jakie prezentuje sporo innych osób. Warto podchodzić z ostrożnością do każdej historii a z tej się wyłania nieco zniekształcony obraz związku, gdzie kobieta zwyczajnie tresuje swojego faceta. Jeśli zaś on rzeczywiście nie garnie się do niczego, bo takie zwyczaje wyniósł z domu, to tym bardziej zmiana jego podejścia jest z góry skazana na niepowodzenie. Pewne objawy na to wskazują, bo jeśli opis jest w większości prawdziwy to Autorka wzięła sobie chyba jakiegoś gościa rodem z poprzednich epok. Skoro ma wdrukowane, że facet w domu nie musi niczego robić, to nawet wołami się go do roboty nie zaciągnie.

Ok, to jest akurat bardzo prosta i zerojedynkowa sprawa. Jak podejscie do tego czym jest chlew sie nie zgrywa u partnerow, to trzeba albo sobie odpuscic sprzatanie albo zwiazek, bo sie tego podejscia nie zmieni u osoby ktora ma nizszy standard czystosci. Nie wiem co ona z nim jeszcze robi skoro sie to u nich nie zgrywa, moze zostala z nim z naiwnosci, ze go nauczy porzadku wg swoich standarow. No nie, nie nauczy.

56

Odp: Niedojrzały narzeczony

Czyli wracamy do tego co napisałem wcześniej, że partner nie jest od wychowywania.

Jeżeli ktoś nie rozumie, że np sztućce które użyło sie do zjedzenia posiłku, wstawia się do zmywarki a nie zostawia na stole " bo komu to przeszkadza" to nie tłumaczy się tego 100 raz, tylko wskazuje drzwi

57 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-12-19 13:00:19)

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy.


Z doświadczenia z obcowania z takimi ludźmi i ze względu na te drobne rzeczy, które tu cytowałem, które moim zdaniem o tym świadczą. Od samego początku wszystko jest w tonie "ja robię więcej". Ani razu nie było, że coś musi po nim poprawiać, że coś robi na odwal się, aby tylko przestała ględzić. Od samego początku jest czepianie o to samo: że on nie robi tego co ona chce i kiedy ona tego chce. A nie, że nie robi tego w ogóle. Umówmy się - nikt nie sprząta w mieszkaniu kilka razy w tygodniu, a licytowanie się, że już 4 razy ktoś za kogoś sprzątnął w danym tygodniu to jest absurdalne. Tym bardziej, że ona to pisze w kontekście oczekiwania zadośćuczynienia z jego strony.

Ponownie przypomnę tutaj podobną sytuację z N_o kiedy podsumował jakie zakupy zrobił swojej partnerce. Suchej nitki na nim nie zostawiłyście jak podliczył zakupy na dwie stówki choć nie oczekiwał, że babka mu cokolwiek z tego odda, ale jak narzeczona rozlicza swojego partnera co do złotóweczki, bo ona przeszła na dietę* i je mniej i oczekuje większych zwrotów od partnera to jest to zachowanie ze wszech miar w porządku i to nagle typ jest pojebanym skąpcem, bo dopytuje o skąd takie, a nie inne kwoty się wzięły?



*shit, kurwa serio? ograniczenie spożywki o 3/4? Albo jest turbo rozrzutna, albo jest jakimś kaszalotem.....



Poza tym, są ze sobą raptem 2 lata. Gdzie tu jakakolwiek wyrozumiałość i wsparcie? Każdy ma prawo do słabszego samopoczucia, do większego zmęczenia, do gorszego okresu w pracy. Wypominanie PIERDÓW, pokroju że koleś nie zrobił jej śniadania, za to że ona poprzedniego dnia sprzątnęła jest po prostu dziecinne.

I ok, jak ktoś nie kuma co się robi ze sztućcami po jedzeniu to kierunek jest jeden. Ale to nie ten kaliber 'przewinień'. Wszak

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie.

to 'prawie' to jest kwestia tego, że nie skacze typ na wysokość lamperii na każde jej skinienie. I o to się rozchodzi w tej bajce.

58 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-19 19:21:05)

Odp: Niedojrzały narzeczony
Imsofuckingdone napisał/a:

Jestem z narzeczonym od ponad 2 lat, mieszkamy ze sobą praktycznie od samego początku.

Od początku było między nami sporo spięć o obowiązki domowe.

W skrócie on wychował się w domu w którym faceci palcem nie kiwają, a ja uważam że partnerstwo to partnerstwo i nikomu, nigdy w życiu usługiwać nie będę.

W teorii, on uważa że to co było w jego domu jest złe i myśli jak ja, w praktyce uważa że jak cokolwiek robi to i tak lepiej niż na przykład jego ojciec więc o co w ogóle ja mam pretensje?

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie. I o to prawie jest masakrycznie tarcie, bo on się oburza jak tylko spróbuję cokolwiek powiedzieć że robi mniej a ja się wku***im bo przecież widzę że tak jest.

Chodzi głównie o tę (zazwyczaj) kobiecą głowę na której jest wszystko. Organizowanie wakacji, zakupów, co będzie jedzone, gdzie i kiedy idziemy, jakie prezenty rodzinie na święta kupić. Jasne, jak mu wskaże że trzeba Umyć prysznic to to zrobi. Ale dlaczego w ogóle muszę to robić!?

Cały czas mu bije to do głowy i wychodzi niby z dobrym skutkiem, bo jak mu wyznaczyłam rzeczy których sam ma pilnować to to robi, ale znowu musiała być to moja inicjatywa.

Zależy mu brać ślub. Nie teraz, ale ogólnie w niedalekiej przyszłości. Ja sobie kompletnie nie wyobrażam ślubu z mężczyzną który nie robi co do niego należy tak po prostu, z którym muszę wszystkiego pilnować i się prosić, dla mnie to krzyczy brakiem dojrzałości i poczucia obowiązku. Ślub i dzieci to tylko kolejne obowiązki, skoro z obecnymi ma problem to na kogo spadną kolejne? Zgadnijmy.

I mimo, że mu mówię, że nie wyjdę za niego dopóki mi nie pokaże że jest partnerem z krwi i kości, to on sobie dalej tak hula.

Mój język miłości to małe gesty na co dzień, i tylko sobie tym kopię dół żeby w niego potem wpaść. Zazwyczaj on wraca później do domu, więc ja posprzątam aby mu ułatwić życie, zrobić przyjemność, dać odpoczynek bo ma pracę fizyczną.

W ten sposób zazwyczaj sprzątam ja, chociaż on stara się to mi wynagrodzić gdy ma okazję. Te niestety są rzadko bo i tak kończy się tak, że w weekend sprzątamy razem.

Mi by to nie przeszkadzało, bo jak mówię, dla mnie to język miłości i jego dziękuję wystarcza. Oczkuję za to, że potem po prostu zrobi mi śniadanie albo coś. Tymczasem ja go prosze o coś ekstra i zaczyna się pretensja! Bo z jakiej racji on ma coś robić a ja nie?
Gdy mówię że nosz kurna, sprzątałam za ciebie 4 razy w tym tygodniu to chyba możesz iść Umyć auto!?!? To stwierdza że coś sobie wymyśliłam bo tak nie było. Kurtyna.


Mieliśmy system rozliczania wydatków. System wyglądał tak : ja jeździłam na zakupy, ja kupowałam z listy którą ja wykonałam, ja pilnowałam kiedy się kończy papier, kiedy masło a kiedy Dezodorant (bo gdy pytałam czy coś trzeba najczęstszą odpowiedzią było - chyba nic), ja to zapisywałam a na koniec miesiąca liczyłam w podziale 50/50 i mówiłam ile ma oddać.

Co miesiąc zdziwko, że tak dużo.

Potem przeszłam na dietę i zaczęłam jeść dosłownie 1/4 tego co wcześniej i mi zaczęło się kleić, że jeżdżę na te zakupy 3 razy w tygodniu bo on spożywa ogromne ilości jedzenia, w czasie gdy ja bym mogła dla siebie robić to raz w tygodniu, i zasadniczo to go sponsoruje przy tym. Rozpoczęłam rozmowę na temat tego, że chciałabym się zacząć dzielić za jedzenie 60/40.

Drogie panie i kobiety, oburzenie które tym wywołałam było porównywalne z pasją Włocha któremu na pizze kładziesz ananasa. Tak mi ciśnienie podniósł- i chyba to w tym wszystkim jest najgorsze- że jestem wykorzystywana a on jest tak ślepy na to że jeszcze się oburza. Dla mnie to był absurd wiec powiedziałam dość.

Od teraz dzielimy lodówkę. Ja sobie robię zakupy, ty sobie. Koniec mojego jeżdżenia non stop, oszczędzę kasę, czas i będę gotować tylko sobie więc starczy mi jedna sesja na wiele dni. Proszę bardzo, książę.

Szybko pożałował, ale na początku było fajnie. Stwierdził że mu nawet taniej wychodzi, dla mnie Nowy system okazał się być przefantastyczny z powodów opisanych wyżej. I TAK to ja kupowałam dalej chemię, rzeczy dla kota I tak dalej, on zajmował się tylko swoim jedzeniem (częściowo, bo coraz częściej zaczęło się branie moich produktow).

Dziś nadeszła ta chwila, że zdecydowałam się rozliczyć te wspólne wydatki, poza jedzeniem, z listopada.

Proszek do prania, płyny do płukania, środki do sprzątania, mydło, Żwirek, jedzenie kocie, tu jakiś alkohol wspólny a tu zamówienie jedzenia online za które płaciłam - wyszło 700zł. Czyli 350 moje i 350 jego, które oświadczyłam, że ma mi oddać.

Jak to? Skąd to? Zdziwieniu nie było końca.

To mu pokazuje nasze wspólne wpisy z całego miesiąca i pytam czy jest upośledzony czy co? Zamawial żarcie? Robił pranie? Kota karmił? To tu masz wszystko zapisane, życie nie jest darmowe.

Jak mnie zaczął wypytywać o każdy jeden wpis gdzie pisałam - chemia, 25zł, to mnie  coś strzeliło.

Czyli dalej ja ogarniam, ja jeżdżę i ja podliczam, a on będzie jeszcze dyskutował i mi tłumaczył, że to na pewno tyle nie kosztuje big_smile

I stało się to zaraz po tym, jak robiłam listę prezentów dla rodziny jego i mojej którą ja wymyślałam, ja realizuje i ja pilnuje. Zapytałam czy jego babci wystarczy x, czy jeszcze szukamy coś do tego.

To moje pytanie było tak inwazyjne w jego leżeniu i oglądaniu pierdół na YouTubie że zasługiwało na pełne zdenerwowania teksty że co, ma zadzwonić i zapytać babci?? Bo on nie wie i ma to w dupie, jej czekolada wystarczy.


Nie mam już siły. Rozmawiałam wielokrotnie z nim że nie rokuje dobrze na partnera i zawsze są obiecanki poprawy i to tyle.

Co robić?

Generalnie to słabo to wygląda ale...dużo dzieci macie, dużo kotów, psów, królików, swinek? Co Ty sprzątasz 4 razy w tygodniu a potem jeszcze w weekend? Tak na codzień dzien syficie że w kółko  sprzątacie czy masz za duża fazę na porządek?

59

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy. Jak zwykle przypuszczenia z dupy wiecznie ucieśnionych przymusem sprzątania własnego syfu.

Jak zwykle przypuszczenia? Ona sprzata 4 razy w tygodniu i jeszcze w weekend. Czyli zaokrąglając sprzata codziennie. Sorki ale ja życia wokół sprzątania sobie nie wyobrazam

60

Odp: Niedojrzały narzeczony
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy. Jak zwykle przypuszczenia z dupy wiecznie ucieśnionych przymusem sprzątania własnego syfu.

Jak zwykle przypuszczenia? Ona sprzata 4 razy w tygodniu i jeszcze w weekend. Czyli zaokrąglając sprzata codziennie. Sorki ale ja życia wokół sprzątania sobie nie wyobrazam

Nie napisała co wchodzi w skład sprzątania. U mnie w domu codziennie rano porządkujemy salon i kuchnię, codziennie po kolacji sprzątamy po gotowaniu też czasem trzeba przetrzeć podłogę w kuchni albo odkurzyć. plus jakieś rzeczy typu jednego dnia pranie, drugiego dnia przetrze się łazienki, bo jednak się kurzy, trzeciego dnia biurka przy których pracujemy, zrobić zakupy, przetrzeć lodówkę, wymyć maszynę do kawy itd. Do tego ogarnianie i wystawianie śmieci i ogarnięcie podwórka, bo jest dużo liści i trzeba przedmuchać tak co dwa dni. To jest codzienne sprzątanie. Nie musisz od razu nasuwać całego mieszkania od góry do dołu ale są pewne obowiązki w domu które robi się przecież codziennie. W mnie w domu robimy je razem z mężem, przy czym i tak mamy łatwiej, bo przychodzi sprzątaczka i to ona robi hardcorowe zajęcia a my ogarniamy tylko na bierząco. Ale i tak jest coś do zrobienia każdego dnia. Nie wiem, można pewnie to olać ale ja, i chyba większość ludzi lubimy mieszkać mając ładnie ogarnięty dom. Ja nie wiem co wchodzi w skład sprzątania u nich ale jak są to normalne codzienne obowiązki i on je wiecznie olewa, to ja się jej nie dziwię, że jest wkurwiona. Też bym nie chciała mieć wszystkich prac domowych na głowie. Jeszcze w mieszkaniu to idzie wyrzynać ale mając duży dom, to jest męczące na dłuższą metę. Już nawet nie tylko fizycznie ale też mentalnie, bo wiecznie masz coś na głowie. A każdy by wolał pójść do roboty, przyjść i rozwalić się na kanapie zamiast gotować kolację, sprzątać później kuchnie, jadalnie, pilnować czy śmieci wyniesione, podłoga się czasem nie klei itd.
No chyba, że ktoś cały ten syf po gotowaniu zostawia aż do następnego dużego sprzątania ale ja bym se prędzej rzygnęła niż patrzyła się na gnijący tłuszcz na kuchence codziennie, bo do sprzątania zostały 4 dni… fuj.

61

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy. Jak zwykle przypuszczenia z dupy wiecznie ucieśnionych przymusem sprzątania własnego syfu.

Jak zwykle przypuszczenia? Ona sprzata 4 razy w tygodniu i jeszcze w weekend. Czyli zaokrąglając sprzata codziennie. Sorki ale ja życia wokół sprzątania sobie nie wyobrazam

Nie napisała co wchodzi w skład sprzątania. U mnie w domu codziennie rano porządkujemy salon i kuchnię, codziennie po kolacji sprzątamy po gotowaniu też czasem trzeba przetrzeć podłogę w kuchni albo odkurzyć. plus jakieś rzeczy typu jednego dnia pranie, drugiego dnia przetrze się łazienki, bo jednak się kurzy, trzeciego dnia biurka przy których pracujemy, zrobić zakupy, przetrzeć lodówkę, wymyć maszynę do kawy itd. Do tego ogarnianie i wystawianie śmieci i ogarnięcie podwórka, bo jest dużo liści i trzeba przedmuchać tak co dwa dni. To jest codzienne sprzątanie. Nie musisz od razu nasuwać całego mieszkania od góry do dołu ale są pewne obowiązki w domu które robi się przecież codziennie. W mnie w domu robimy je razem z mężem, przy czym i tak mamy łatwiej, bo przychodzi sprzątaczka i to ona robi hardcorowe zajęcia a my ogarniamy tylko na bierząco. Ale i tak jest coś do zrobienia każdego dnia. Nie wiem, można pewnie to olać ale ja, i chyba większość ludzi lubimy mieszkać mając ładnie ogarnięty dom. Ja nie wiem co wchodzi w skład sprzątania u nich ale jak są to normalne codzienne obowiązki i on je wiecznie olewa, to ja się jej nie dziwię, że jest wkurwiona. Też bym nie chciała mieć wszystkich prac domowych na głowie. Jeszcze w mieszkaniu to idzie wyrzynać ale mając duży dom, to jest męczące na dłuższą metę. Już nawet nie tylko fizycznie ale też mentalnie, bo wiecznie masz coś na głowie. A każdy by wolał pójść do roboty, przyjść i rozwalić się na kanapie zamiast gotować kolację, sprzątać później kuchnie, jadalnie, pilnować czy śmieci wyniesione, podłoga się czasem nie klei itd.
No chyba, że ktoś cały ten syf po gotowaniu zostawia aż do następnego dużego sprzątania ale ja bym se prędzej rzygnęła niż patrzyła się na gnijący tłuszcz na kuchence codziennie, bo do sprzątania zostały 4 dni… fuj.

A nie lepiej powiedziec tej pani co sprzatac przychodzi, zeby wszystko sprzatala? Bez sensu,  ze sie jej placi za sprzatanie, a pozniej samemu sie jeszcze sprzata

62

Odp: Niedojrzały narzeczony
Jack Sparrow napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Już nie róbcie z ludzi debili, jak się ktoś czepia o ściskającą wodę po kabinie prysznicowej, to wiadomo, że jest walnięty ale skąd niby wiecie, że ona się czepia o takie rzeczy.


Z doświadczenia z obcowania z takimi ludźmi i ze względu na te drobne rzeczy, które tu cytowałem, które moim zdaniem o tym świadczą. Od samego początku wszystko jest w tonie "ja robię więcej". Ani razu nie było, że coś musi po nim poprawiać, że coś robi na odwal się, aby tylko przestała ględzić. Od samego początku jest czepianie o to samo: że on nie robi tego co ona chce i kiedy ona tego chce. A nie, że nie robi tego w ogóle. Umówmy się - nikt nie sprząta w mieszkaniu kilka razy w tygodniu, a licytowanie się, że już 4 razy ktoś za kogoś sprzątnął w danym tygodniu to jest absurdalne. Tym bardziej, że ona to pisze w kontekście oczekiwania zadośćuczynienia z jego strony.

Ponownie przypomnę tutaj podobną sytuację z N_o kiedy podsumował jakie zakupy zrobił swojej partnerce. Suchej nitki na nim nie zostawiłyście jak podliczył zakupy na dwie stówki choć nie oczekiwał, że babka mu cokolwiek z tego odda, ale jak narzeczona rozlicza swojego partnera co do złotóweczki, bo ona przeszła na dietę* i je mniej i oczekuje większych zwrotów od partnera to jest to zachowanie ze wszech miar w porządku i to nagle typ jest pojebanym skąpcem, bo dopytuje o skąd takie, a nie inne kwoty się wzięły?



*shit, kurwa serio? ograniczenie spożywki o 3/4? Albo jest turbo rozrzutna, albo jest jakimś kaszalotem.....



Poza tym, są ze sobą raptem 2 lata. Gdzie tu jakakolwiek wyrozumiałość i wsparcie? Każdy ma prawo do słabszego samopoczucia, do większego zmęczenia, do gorszego okresu w pracy. Wypominanie PIERDÓW, pokroju że koleś nie zrobił jej śniadania, za to że ona poprzedniego dnia sprzątnęła jest po prostu dziecinne.

I ok, jak ktoś nie kuma co się robi ze sztućcami po jedzeniu to kierunek jest jeden. Ale to nie ten kaliber 'przewinień'. Wszak

Nie powiem, po tych 2 latach w domu robi prawie normalnie.

to 'prawie' to jest kwestia tego, że nie skacze typ na wysokość lamperii na każde jej skinienie. I o to się rozchodzi w tej bajce.

Masz nwego chlopaka? cos sie tak uczepil tego Taniego otwarcia, wygrzebales jakas anedotke sprzed piecdziesieciu lat i bronisz go jak czestochowy. Tanie mial nierowno w bani pod wieloma wzgledami, ta sytuacja z podliczaniem zakupow to byl tylko ulamek jego spierdolenia i nie dotyczyl bezposrednio liczenia kosztow miedzy nim a brzydula, tylko tego, ze on zrobienie zakupow za 200zl opisywal jako 'gest" o ile dobrze pamietam xd cos w stylu "zoba jaki jestem hojny, wydalem 200zeta na ser i kartofle z promocji i nawet nie kazalem brzyduli oddawac hajsu".

No chyba jakby byla lekka jak piorko to by nie szla na diete, co?

Co to jest dwa lata? jak ktos ma gorszy okres w pracy to ok, mozna wesprzec ale on ma gorszy okres caly czas, bo non stop maja problem z obowiazkami domowymi. To jest glupiego robota, mowie, nie sa sie kogos przestawic pod siebie. Albo maja takie same/ bardzo zblizone oczekiwania co do porzadku albo sie beda meczyc,

63

Odp: Niedojrzały narzeczony
New Me napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Jak zwykle przypuszczenia? Ona sprzata 4 razy w tygodniu i jeszcze w weekend. Czyli zaokrąglając sprzata codziennie. Sorki ale ja życia wokół sprzątania sobie nie wyobrazam

Nie napisała co wchodzi w skład sprzątania. U mnie w domu codziennie rano porządkujemy salon i kuchnię, codziennie po kolacji sprzątamy po gotowaniu też czasem trzeba przetrzeć podłogę w kuchni albo odkurzyć. plus jakieś rzeczy typu jednego dnia pranie, drugiego dnia przetrze się łazienki, bo jednak się kurzy, trzeciego dnia biurka przy których pracujemy, zrobić zakupy, przetrzeć lodówkę, wymyć maszynę do kawy itd. Do tego ogarnianie i wystawianie śmieci i ogarnięcie podwórka, bo jest dużo liści i trzeba przedmuchać tak co dwa dni. To jest codzienne sprzątanie. Nie musisz od razu nasuwać całego mieszkania od góry do dołu ale są pewne obowiązki w domu które robi się przecież codziennie. W mnie w domu robimy je razem z mężem, przy czym i tak mamy łatwiej, bo przychodzi sprzątaczka i to ona robi hardcorowe zajęcia a my ogarniamy tylko na bierząco. Ale i tak jest coś do zrobienia każdego dnia. Nie wiem, można pewnie to olać ale ja, i chyba większość ludzi lubimy mieszkać mając ładnie ogarnięty dom. Ja nie wiem co wchodzi w skład sprzątania u nich ale jak są to normalne codzienne obowiązki i on je wiecznie olewa, to ja się jej nie dziwię, że jest wkurwiona. Też bym nie chciała mieć wszystkich prac domowych na głowie. Jeszcze w mieszkaniu to idzie wyrzynać ale mając duży dom, to jest męczące na dłuższą metę. Już nawet nie tylko fizycznie ale też mentalnie, bo wiecznie masz coś na głowie. A każdy by wolał pójść do roboty, przyjść i rozwalić się na kanapie zamiast gotować kolację, sprzątać później kuchnie, jadalnie, pilnować czy śmieci wyniesione, podłoga się czasem nie klei itd.
No chyba, że ktoś cały ten syf po gotowaniu zostawia aż do następnego dużego sprzątania ale ja bym se prędzej rzygnęła niż patrzyła się na gnijący tłuszcz na kuchence codziennie, bo do sprzątania zostały 4 dni… fuj.

A nie lepiej powiedziec tej pani co sprzatac przychodzi, zeby wszystko sprzatala? Bez sensu,  ze sie jej placi za sprzatanie, a pozniej samemu sie jeszcze sprzata

Ona nie przychodzi codziennie, tylko dwa razy na tydzien a jak ma bardzo zawalony grafik to czasem tylko raz w tyodniu.

64

Odp: Niedojrzały narzeczony
Halina3.1 napisał/a:
New Me napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie napisała co wchodzi w skład sprzątania. U mnie w domu codziennie rano porządkujemy salon i kuchnię, codziennie po kolacji sprzątamy po gotowaniu też czasem trzeba przetrzeć podłogę w kuchni albo odkurzyć. plus jakieś rzeczy typu jednego dnia pranie, drugiego dnia przetrze się łazienki, bo jednak się kurzy, trzeciego dnia biurka przy których pracujemy, zrobić zakupy, przetrzeć lodówkę, wymyć maszynę do kawy itd. Do tego ogarnianie i wystawianie śmieci i ogarnięcie podwórka, bo jest dużo liści i trzeba przedmuchać tak co dwa dni. To jest codzienne sprzątanie. Nie musisz od razu nasuwać całego mieszkania od góry do dołu ale są pewne obowiązki w domu które robi się przecież codziennie. W mnie w domu robimy je razem z mężem, przy czym i tak mamy łatwiej, bo przychodzi sprzątaczka i to ona robi hardcorowe zajęcia a my ogarniamy tylko na bierząco. Ale i tak jest coś do zrobienia każdego dnia. Nie wiem, można pewnie to olać ale ja, i chyba większość ludzi lubimy mieszkać mając ładnie ogarnięty dom. Ja nie wiem co wchodzi w skład sprzątania u nich ale jak są to normalne codzienne obowiązki i on je wiecznie olewa, to ja się jej nie dziwię, że jest wkurwiona. Też bym nie chciała mieć wszystkich prac domowych na głowie. Jeszcze w mieszkaniu to idzie wyrzynać ale mając duży dom, to jest męczące na dłuższą metę. Już nawet nie tylko fizycznie ale też mentalnie, bo wiecznie masz coś na głowie. A każdy by wolał pójść do roboty, przyjść i rozwalić się na kanapie zamiast gotować kolację, sprzątać później kuchnie, jadalnie, pilnować czy śmieci wyniesione, podłoga się czasem nie klei itd.
No chyba, że ktoś cały ten syf po gotowaniu zostawia aż do następnego dużego sprzątania ale ja bym se prędzej rzygnęła niż patrzyła się na gnijący tłuszcz na kuchence codziennie, bo do sprzątania zostały 4 dni… fuj.

A nie lepiej powiedziec tej pani co sprzatac przychodzi, zeby wszystko sprzatala? Bez sensu,  ze sie jej placi za sprzatanie, a pozniej samemu sie jeszcze sprzata

Ona nie przychodzi codziennie, tylko dwa razy na tydzien a jak ma bardzo zawalony grafik to czasem tylko raz w tyodniu.

A ok myslalam, ze czesciej przychodzi sprzatac

65

Odp: Niedojrzały narzeczony
New Me napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
New Me napisał/a:

A nie lepiej powiedziec tej pani co sprzatac przychodzi, zeby wszystko sprzatala? Bez sensu,  ze sie jej placi za sprzatanie, a pozniej samemu sie jeszcze sprzata

Ona nie przychodzi codziennie, tylko dwa razy na tydzien a jak ma bardzo zawalony grafik to czasem tylko raz w tyodniu.

A ok myslalam, ze czesciej przychodzi sprzatac

Tak by bylo najlepiej ale trudno o dobra sprzataczke co by mogla przychodzic tak czesto a juz z polski to w ogole. I tak byla tragedia znalezc a co jest teraz, bo wczesniejsza byla nawiedzona hipiska. Nigdy wiecej amerykanskiej sprzataczki.

Posty [ 1 do 65 z 96 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Niedojrzały narzeczony

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024