Shini, to Twój drugi problem, dwójka ludzi rozmawia a ty się wcinasz w środek dyskusji i przekręcasz reflektor na siebie... Sporo to mówi o twojej metodzie komunikowania się.
To była jedynie drobna pomyłka w odbiorze posta i została już wyjaśniona. Wcześniej zadałem pytanie i kilka osób odpowiedziało, co to ma wspólnego z wcinaniem się w czyjąś rozmowę? Jak ktoś chce to mi odpisze jak nie to nie.
Mam sporo znajomych, ktorzy nie potrafia zbudowac satysfakcjonujacych relacji i czuja sie samotni - oni wszyscy maja dokladnie te przekonania - w przeciwienstwie do tych, ktorzy maja stabilne malzenstwa, bliskie wiezi z rodzina i gromade zaufanych przyjaciol.
Wiec prawdopodobnie te przekonania wlasnie pozbawiaja Cie od tego czego Ci brakuje.
No to ja już nic nie rozumiem. Wcześniej kilka osób chciało mnie niemal ukrzyżować za choćby wspomnienie zarzucenia na kogoś moich problemów czy też odpowiedzialności za ich rozwiązanie. Ty teraz piszesz, że to coś normalnego i wręcz należy tak robić. O co tu chodzi? Kiedy proszę kogoś o pomoc to wciąż jest mój problem i tylko ja poniosę konsekwencje jeśli się nie uda. Ktoś może mi pomóc ale nie musi. Dla mnie "postaram się pomóc" brzmi dużo lepiej niż "na pewno ci pomogę" bo takiej pewności nie można mieć nigdy. Ja też nigdy nie mówię, że na pewno coś się uda tylko właśnie, że "się postaram", "spróbuję" albo "zrobię wszystko co w mojej mocy". Nigdy nie można być na 100% pewnym, że coś się uda, a mówienie tak tylko dlatego by uspokoić drugą osobę to dawanie fałszywej nadziei i zwykłe kłamstwo.