Lady Loka napisał/a:Jak wyprowadzałam się z domu na wynajem, zarabialam 2800 na rękę, a mój mąż mial 900zl renty rodzinnej i to bylo wszystko. I to wcale nie bylo tak dawno.
Kto chce to znajdzie sposob. Posiadanie współlokatorów nie jest zadną ujmą. Szkolenia zawsze się oplacają, jeżeli sa w temacie.
I właśnie to chcę wiedzieć, jak wam się to udało? 2800 pensji i 900 renty daje 3700 wszystkiego więc jak to możliwe, że udało wam się za to wynająć i jeszcze przeżyć? Przy obecnych cenach wynajmu nie starczyłoby wam nawet na jedzenie, a co dopiero inne rzeczy.
Nie twierdzę, że posiadanie współlokatorów jest ujmą, po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiego życia. Zero prywatności, strach przed zostawieniem czegokolwiek w pokoju, nieporozumienia, możliwe konflikty, zszedłbym na zawał od takiego poziomu stresu.
Dokładnie jak napisałaś "jeżeli są w temacie" i właśnie tego tematu nie ma.
Priscilla napisał/a:Swoją drogą gdybyś nie był tak wygodny, to poszukałbyś pracy w Warszawie, gdzie zarobki są dobre, a mieszkał pod miastem. Pisaliśmy też, że można się wyprowadzić w inną część kraju, gdzie nieźle płacą, a jednak jest taniej. Wiele rzeczy można. Ty zaś nie robisz nic, a oczekujesz efektów.
Swoją drogą w moim mieście właśnie ogłoszono, że można starać się o dożywotnią możliwość wynajmu mieszkań komunalnych na bardzo dobrych warunkach, ale mieszkanie trzeba sobie wyremontować. Tu nie masz ryzyka, że ktoś Cię z takiego mieszkania wyrzuci, oczywiście jeśli będziesz wnosił opłaty. Będąc na Twoim miejscu uznałabym, że to jest świetna opcja.
Ci młodzi ludzie, o których pisałam, zwykle się tego nie boją. Po prostu robią takie kursy i takie szkolenia, które dają im kompetencje i pomagają w otrzymaniu i utrzymaniu dobrej pracy z godziwą pensją. Ty zaś błądzisz we mgle, nie wiedząc nawet co mógłbyś w życiu robić.
Czy w jakimkolwiek dużym mieście typu Gdańsk czy Kraków ceny są znacząco niższe niż w Warszawie?
W życiu nie słyszałem o czymś takim jak dożywotni wynajem, aż sprawdzę.
Na prawdę mam uwierzyć, że są ludzie gotowi wywalić w błoto wszystkie oszczędności jakie mają na szkolenia lub kursy nie wiedząc czego się po nich spodziewać, czy cokolwiek im to da lub czy w ogóle chcieliby to robić? To się wydaje totalnie nieprawdopodobne, skrajna głupota zmarnować wszystkie pieniądze i nie mieć nawet na pójście do lekarza jak coś się stanie.
JuliaUK33 napisał/a:Mozna tez robic kursy przez urzad pracy albo online. Ja sobie zrobilam kilka za darmo online a tak z nudow, pozniej tylko certifikat wydrukowalam na highfield sa darmowe kursy, tylko,ze trzeba byc na zasilkach inaczej sie placi, ale ceny i tak nie sa wysokie
A czy takie darmowe kursy online z wydrukowanym certyfikatem mają jakąkolwiek wartość, można to wpisać do CV?
Priscilla napisał/a:Jasne, że można, o czym co najmniej kilka razy ktoś już Shiniemu wspominał. On zaś woli analizować, z lęku przed zmianą nic nie robić i narzekać, jak to młodzi mają pod górkę.
Lęk jest tylko przed jedną rzeczą, że moje obecne warunki życia jeszcze bardziej się pogorszą. Lęk to po pierwsze, a po drugie czy w zmienianiu pracy lub miejsca zamieszkania nie chodzi o polepszenie tych warunków? Skoro coś zmieniamy to czy nie dlatego, że wcześniej coś było nie tak i chcemy to zmienić by było lepiej? Jeśli tak to jaki jest sens w zmienianiu pracy czy miejsca zamieszkania na gorsze, w gorszych warunkach?