Nowe_otwarcie napisał/a:SaraS napisał/a:Autorka napisała, że normalne alimenty wg niej (czy coś w ten deseń) to 1 - 1,5 tys. zł. Stąd 2k w mojej wypowiedzi.
Czyli 4k razem (bo rodzice mają obowiązek łożyć po równo), tym bardziej że matka (przy jej zawodzie i trybie pracy, co znajduje potwierdzenie w dodatkowych wyjaśnieniach odnośnie kupowania sobie pomocy wyręczającej w czynnościach domowych) zdecydowanie nie równoważy wkładu finansowego ojca swoim wkładem "w naturze"
SaraS napisał/a:Co do reszty - jasne, przeżyłaby za dużo mniejszą kwotę. Uważam jednak, że rodzice - jeśli tylko mają taką możliwość - powinni łożyć nie tylko na niezbędne potrzeby. Czyli jeśli jedno z rodziców stać na markowe ubrania, porządne kosmetyki, rozrywkę, zajęcia dodatkowe i pierdyliard innych rzeczy dla siebie, to dziecko ma prawo do tego samego. Nawet jeśli drugiego rodzica nie stać na to, żeby wyłożyć połowę za te niekoniecznie niezbędne sprawy.
No tu dochodzimy do tego co rodzice mogą i często chcą płacić z własnej woli w ramach własnych możliwości, ale co nie powinno być obowiązkiem. Rozumiesz? Na swoim przykładzie: mam ustalone pewne alimenty na córkę. Moje sumaryczne wydatki miesięczne na nią znacząco przekraczają tę kwotę dlatego, że akurat mam taką możliwość i chcę te środki przeznaczyć na nią. Nie znaczy to że muszę utrzymać ten poziom wydatków także w momencie kiedy nie będę mógł sobie na to pozwolić ani że powinienem czuć wtedy wyrzuty sumienia czy że ktokolwiek będzie miał mi prawo wyjechać z tekstem że mam nawet sobie odjąć od ust by utrzymać ten poziom wydatków na dziecko. Alimenty to MUS, reszta to WOLNA WOLA.
SaraS napisał/a:Minimum potrzebne do egzystencji to jest właśnie, cóż, minimum, które należy spełnić zawsze, niezależnie od zarobków.
Uwierz mi że to minimum to ani 4k ani nawet 2k, sam mogę znaleźć bez problemu przykłady w rodzinach tych fizycznych, którzy wykonywali czynności przy projektach przy których pracowałem.
NO, ale ja nie pisałam o Tobie, tylko o sytuacji autorki. Tam ojca stać na to. Nie wiem, z czym próbujesz dyskutować, skoro w mojej wypowiedzi stało: "jeśli tylko mają taką możliwość". I tak, jeśli rodzica stać, jeśli ma możliwość, to powinien zapewnić dziecku więcej - dupa nie rodzic, który sam ma wszystko, co najlepsze, a dziecku nie da, bo druga strona nie pokryje swojej części.
[edit] Nie wiem, skąd 4k nawet z 2 x 1k, chyba że wliczasz jakieś plusy itp. Wciąż chyba nie 4k, zresztą to nie powinno być liczone jako część na "zwykłe" utrzymanie dziecka.
Tak czy inaczej - nieważne, zgaduję, że ani autorka, ani jej partner za tyle nie żyją przy takich jego zarobkach, więc nie rozumiem, dlaczego jego córka by miała. Tym bardziej, że on z powodzeniem jest to jej w stanie zapewnić sam. No chyba, że autorka zarabia 100k i narzeka, że mąż za mało do wspólnej kasy wkłada, jest rozrzutny, a ona musi mu się dokładać. Ale to chyba nie ta sytuacja.
Btw, uważam, że przy takich zarobkach, to on te 6k mógłby wydawać na cokolwiek - pasje, schroniska, ciuchy itd. - i autorce nic do tego, bo zostaje mu wystarczająco na życie. Tylko mam dziwne wrażenie, że ona zniosłaby lepiej, gdyby te pieniądze przeznaczał choćby na szalone imprezy; wszystko, byle dzieciak nie dostał.