Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 277 z 277 ]

261

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dziecko jest dla rodzicow zawsze na pierwszym miejscu, a wlasnie niewiadomo czy bedziesz z mezem cale zycie, skad wiesz,czy Cie nie zostawi,albo Ty go kiedys?

Tak się mówi. Później dziecko kończy załóżmy 20 lat, wyjeżdza do innego miasta lub za granicę, jest zajęte swoim życiem, a z rodzicami utrzmuje jedynie kontakt telefoniczny w weekend.

Tak sie zdarza, ale to nie znaczy, ze dziecko dla rodzicow nie jest najwazniejsze.

Jeżeli nie ma dziecka bo jest w innym mieście to logiczne że partner staje się najważniejszy.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
123qwerty123 napisał/a:
Kajix18 napisał/a:
123qwerty123 napisał/a:

Super teoria. W córkę ładować pieniędzy nie można, bo wyrośnie na kobietę, której się wszystko należy. Za to w dorosłą kobietę można ładować hajsy ile wlezie i ona nie będzie miała poczucia, że wszystko jej się należy? Jak Ciebie obecny chłopak nauczy, że wszystko ładuje w Ciebie, to w każdym kolejnym związku, też będziesz mieć takie oczekiwania i właśnie Ty jako dorosła kobieta będziesz mieć poczucie, że Ci się należy.

ps. Ojciec nie ładuje wszystkiego w córkę, bo zarabia 30 tys, a na jej przyszłość odkłada na wspólne konto z żoną 4 tys zł.
córka jest na dobrej drodze -  w przyszłości chce zostać lekarzem, więc pewnie dużo się uczy, chodzi na zajęcia dodatkowe i ciężko pracuje by w przyszłości zdać dobrze maturę i dostać się na medycynę. Autorka postu założyła, że córka dostając tak wysokie alimenty nie nauczy się gospodarować pieniędzmi. A prawda może być taka, że ona nawet może nie ma czasu przewalać hajsu od ojca. Nawet nie wiemy czy ona lub jej matka wypłacają te alimenty. Równie dobrze córka może mieszkać z matką w małej miejscowości i na studia wyjedzie do większego miasta gdzie wynajmie sobie kawalerkę za uzbierane alimenty od ojca.

Gdzie napisałam, że nie można ładować w córkę?. Przeczytaj jeszcze raz napisałam, że warto i trzeba pomagać dzieciom jak się ma taką możliwość. Tylko faktycznie 6 tysięcy miesięcznie to dużo. I może być tak, że wyrośnie na roszczeniową kobietę.
Nie chodzi mi o to aby na partnerkę wydawać miliony, ale zabierać raz na jakiś czas do kina, restauracji. Raz na 2 tygodnie takie wyjście to chyba nie wielkie fundusze?. Mój chłopak wszystkiego nie ładuje. Ja też zarabiałam. Aktualnie szukam pracy i cenie sobie niezależność finansową. Jestem aktualnie studentką to szukam coś na 3/4.
Nie doczytałam, że chce zostać lekarzem. Jeśli tak i dużo się uczy i ma takie ambitne plany to oczywiście, że warto wspierać.
Ja np mam też pomóc finansowa od rodziców. Chcą mi kupić kawalerkę, ale nigdy nie dostawałam tak dużych kieszonkowych. Co najwyżej co miesiąc 300 zł więc dlatego może mnie to tak dziwi, że ojciec jej daje aż 6 tysięcy na rękę gdzie dając choćby tysiąc złotych by jej na spokojnie to wystarczyło, ale fakt nie moja sprawa, bo o tym rodzic decyduje, ale rozumiem nieco ból dupy Autorki.

Ps. Nie wiesz co jego córka robi z pieniędzmi. Dość naiwne myślenie, że pewnie zbiera. 16 latka może to wydawać również na ciuchy, kosmetyki i w głowie nie ma aby zbierać na mieszkanie. Nie każda 16 latka ma aż takie dojrzałe podejście aby zbierać na kawalerkę czy na coś ekstra. Też trzeba to wziąć pod uwagę. Już lepiej jakby jej sam zbierał dając tysiąc co miesiąc. I dać jej nazbierany hajs na kawalerkę.

autorka napisała w tym wątku że jej mąż i była żona mają wspolny rachunek i nazwała go rachunkiem "NA PRZYSZŁOŚĆ córki "i to wlasnie na ten rachunek on wpłaca te 6 tys. Skoro to jest rachunek na przyszlość to podejrzewam ze matka utrzymuje dziecko i ona ponosi koszty biezącego utrzymania a pieniądze z alimentow faktycznie zbierają sie na przyszlosc. Matka jest lekarzem, pewnie tez dobrze zarabia. Ja na jej miejscu utrzymywalabym dziecko ze swojej pensji a to co wplaca ojciec bym faktycznie przeznaczyla na przyszlosc corki.

Ps. Nie wiemy ile corka dostaje kieszkonkowego. Wiemy tylko ze ojciec z matka maja osobny rachunek i tam wplywa 6 tys alimentow na przyszlosc corki. Rownie dobrze jak wsponnialam wyzej corka moze nie miec dostepu do tych pieniedzy

Do takiej kwoty na pewno nie ma dostępu, bo gdyby miała to dziecko przy takich pieniedzach szybko by się zdemoralizowało.

263

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:

Tak się mówi. Później dziecko kończy załóżmy 20 lat, wyjeżdza do innego miasta lub za granicę, jest zajęte swoim życiem, a z rodzicami utrzmuje jedynie kontakt telefoniczny w weekend.

Tak sie zdarza, ale to nie znaczy, ze dziecko dla rodzicow nie jest najwazniejsze.

Jeżeli nie ma dziecka bo jest w innym mieście to logiczne że partner staje się najważniejszy.

Ale w tym wypadku tak nie ma.. po za tym idac tym tokiem myslenia to partnera tez nie ma co stawiac na pierwszym miejscu, bo moze zdradzi kiedys i co cala nasza kasa i caly nasz czas inwestowane w niego/w nia idzie na darmo

264 Ostatnio edytowany przez olga1234a (2024-02-13 15:05:07)

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
HalinaMalina napisał/a:

Bardzo wspaniały ojciec który ma z córką super widać kontakt, nawet jak ze sobą nie mieszkają, to jak mogą gdzieś pojechać czy wyjechać to to robią, i po co nawiązanie do alimentów? W ogóle nie rozumiem tego wątku, co on wnosi do tematu?

Dlatego że to nie są alimenty, to jest jakiś dziwny haracz który mój mąż bardzo chce płacić. Po prostu mój mąż jest taki że jego wkład w dziecko musi być większy niż matki, bo inaczej naruszy to jego ego. Dla niego z jego perspektywy alimenty które pokrywają 100% potrzeb utrzymania dziecka to nie kara a powód do dumy że to właśnie z jego pieniędzy dziecko jest w całości utrzymywane. Jeżeli mu powiesz że przepłaca, że robi z siebie frajera, że to co on robi jest całkowicie bez sensu to potratuje to po prostu jako atak na jego osobę. Po prostu ma coś wbite w głowie że gdyby wydwał mniej na dziecko to wstydziłby się na ulicę wychodzić. Taki kołek w głowie ma.

265

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
Kajix18 napisał/a:
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ja mysle, ze przelewanie dziecku nastoletniemu alimentow to dobry pomysl, w koncu kasa idzie na dziecko,a czesto byle zony wydaja te kase na siebie. Tylko z drugiej strony te alimenty to kasa na utrzymanie dziecka,a nie,ze nastolatki pokupuja sobie iPhony, kosmetyki, a matka bedzie ze swoich wykladac na jedzenie i ubrania dla dzieci. Alimenty to wlasnie kasa na jedzenie dla dzieci,na ich ubrania,na podreczniki szkolne oraz na ich przyjemnosci, wiec jezeli nastoletnie dziecko z alimentow samo sie wyzywi,ubierze i kupi sobie to na co ma ochote to nie widze problemow, zeby alimenty dawac nastoletnim dzieciom, to tez dobra lekcja na gospodarowanie pieniedzmi


Wszystko jest zależne o jakiej konkretnie kwocie mówimy. Jeżeli jest to np 500zł na miesiąc to powiedzmy że jest w miarę ok, ale dawanie 6000zł nastolatce ok nie jest.

Nie mam nic przeciwko dobrym relacjom, aczkolwiek sama miałam 16 lat i mnie obecność rodziców w każdej sprawie zaczynała mocno irytować. Wyobrazasz sobie jak ona gada z koleżankami i jej koleżanki chwala się gdzie były już same, a ona jak ta szara myszka mówi że była ze swoim starym na wakacjach.

To nie jest obciach. Sama jeździłam z rodzicami do 18 roku życia na wakacje co rok do ciepłych krajów. Było ich stać to czemu mam nie korzystać?. Dzięki temu zwiedziłam wszystkie prawie wyspy greckie i kanaryjskie. Nawet rok temu byłam z nimi w górach na 5 dni a mam 22 w tym roku. Głupie masz podejście. Dobrze jest mieć super relację z rodzicami i z nimi jeździć na wakacje ile wlezie. Tego się już nie cofnie a życie jest kruche. Może też nie ma koleżanek z którymi mogłaby jechać. Nie każdy w tym wieku ma znajomych. Nie jest to nic złego.

Poza tym co to za brak szacunku? Z moim starym na wakacjach?. Chciałabym aby twój partner przeczytał ten wątek jestem pewna, że by cię po tym rzucił w siną dal. Jesteś dorosła kobieta a używasz słów mój stary? Zejdź na ziemię kobieto proszę cię. To już się staje irytujące. Jak ci nie pasuje to z nim zerwij dla jego dobra i znajdź sobie faceta co będzie na ciebie łożył bez dzieci.

To nie ja mówię do partnera "stary" tylko dzieci w takim wieku po prostu tak nazywają swoich rodziców.

Oczywiście że gdyby mój partner przeczytał ten wątek to by mnie rzucił, ponieważ on ma jakiś kołek w głowie. Po prostu z jego perspektywy on musi na dziecko tyle wydawać bo on sobie myśli że dzięki temu jest lepszym człowiekiem, a gdyby wydawał mniej to by z jego perspektywy wstydził się na ulicę wychodzić. Temat jego finansów na dziecko jest jego dumą a poruszanie tego jest z jego perspektywy bardzo czułym punktem. Po prostu jakby ktoś go zapropgramował że wydanie kwoty jakiś 200tys zł do dorosłości córki to najlepsza decyzja jaką może podjąć.

266

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Tak sie zdarza, ale to nie znaczy, ze dziecko dla rodzicow nie jest najwazniejsze.

Jeżeli nie ma dziecka bo jest w innym mieście to logiczne że partner staje się najważniejszy.

Ale w tym wypadku tak nie ma.. po za tym idac tym tokiem myslenia to partnera tez nie ma co stawiac na pierwszym miejscu, bo moze zdradzi kiedys i co cala nasza kasa i caly nasz czas inwestowane w niego/w nia idzie na darmo

Ale prędzej czy później za jakieś 2-3 lata córka zacznie studiować i wyfrunie z gniazda. Z taką kasą to bardziej niz pewne.

267

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
racja napisał/a:

Odpisze po przeczytaniu samego początku.
Widziały oczy co brały. Miał dziecko i liczylas się z jego obecnoscia w waszym życiu. Myślałaś że to bezdzietny kawaler?nie wyrzucisz dziewczyny z waszego życia. Fochy o alimenty też schowaj sobie bo nic to nie da. Za dziesięć lat będą wnuki i też dziewczyna będzie obecna. Albo to polubisz albo będziesz miała ciężko. Czy nie da się zaprzyjaźnić z nia?na pociechę ci powiem że inni mają wiecznie obecnych na każdym wyjeździe albo życiu weekendowym rodziców albo szwagrów czy rodzeństwo. Sama to przerabiałam  w każde święto siedzę sama. Jakoś się da przebolec.

Tylko 6tys zł to nie są żadne alimenty tylko jakiś haracz.

268 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-02-13 15:17:17)

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:

Jeżeli nie ma dziecka bo jest w innym mieście to logiczne że partner staje się najważniejszy.

Ale w tym wypadku tak nie ma.. po za tym idac tym tokiem myslenia to partnera tez nie ma co stawiac na pierwszym miejscu, bo moze zdradzi kiedys i co cala nasza kasa i caly nasz czas inwestowane w niego/w nia idzie na darmo

Ale prędzej czy później za jakieś 2-3 lata córka zacznie studiować i wyfrunie z gniazda. Z taką kasą to bardziej niz pewne.

No i wlasnie o to chodzi,zeby ona wyfrunela szybko z gniazda. Wlasnie jej rodzice dobrze kombinuja teraz inwestuja w jej przyszlosc ona sobie za kilka lat ubiera niezla sume o ile juz nie uzbierala i sobie pojdzie na swoje mieszkac, a matka dziewczyny bedzie miala swoja druga wolnosc,a nie,ze ich corka bedzie na jej garnuszku do 30 rz. Inswestowanie w dziecko=szybkie wyfruniecie z rodzinnego gniazda= szybsza wolnosc dla rodzicow

269

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
123qwerty123 napisał/a:
Kajix18 napisał/a:
Elena_Lenu napisał/a:

Myślę, że wyzywanie Autorki od egoistek nic tu nie da, bo ona się jeszcze bardziej nakręci w roszczeniach i negatywnych emocjach (jeżeli to nie trollowy wątek).
Natomiast na jej miejscu zastanowiłabym się bardzo poważnie, czy chcę tkwić w takim układzie - gdzie jest córka, której poświęca się dużo czasu, energii i pieniędzy, gdzie może nigdy nie być wspólnoty majątkowej itp.

Może powinna po prostu poszukać innego faceta, który spełni jej oczekiwania - bezdzietnego, bez zobowiązań, takiego, który całą uwagę kieruje na nią, i nawet jeżeli zarabia 8, a nie 30 tysięcy, to za główny cel stawia sobie rozpieszczanie Autorki. Być może w takim związku odżyłaby i przestała się frustrować rzeczami od niej niezależnymi.  Po co się męczyć? Tylko pytanie, na ile silny jest to związek i jakie są jej priorytety.

Dokładnie. Mam takie samo zdanie. Niech autorka wątku znajdzie sobie faceta który nie ma dzieci, bo widać, że jej taki związek się nie podoba.

Są faceci którzy lubią rozpieszczać swoje kobiety. Sama mam takiego i jest dopiero studentem. Pieniądze ma, bo zarabiał sobie co wakacje to mnie lubi rozpieszczać i jest taki altruistyczny. Są faceci co mają taką naturę zarabiając o wiele mniej. Taki byłby chyba dla niej odpowiedni. A tak to się męczy z jakimś facetem co ma dziecko i przeznacza na nie. Ja też jakoś nie mogę pojąć, że wszystko ładuje w córkę i może faktycznie wyrosnąć na kobietę której wszystko się należy. Warto pomagać finansowo dzieciom, ale musi być jakaś granicą dobrego smaku.

Super teoria. W córkę ładować pieniędzy nie można, bo wyrośnie na kobietę, której się wszystko należy. Za to w dorosłą kobietę można ładować hajsy ile wlezie i ona nie będzie miała poczucia, że wszystko jej się należy? Jak Ciebie obecny chłopak nauczy, że wszystko ładuje w Ciebie, to w każdym kolejnym związku, też będziesz mieć takie oczekiwania i właśnie Ty jako dorosła kobieta będziesz mieć poczucie, że Ci się należy.

ps. Ojciec nie ładuje wszystkiego w córkę, bo zarabia 30 tys, a na jej przyszłość odkłada na wspólne konto z żoną 4 tys zł.
córka jest na dobrej drodze -  w przyszłości chce zostać lekarzem, więc pewnie dużo się uczy, chodzi na zajęcia dodatkowe i ciężko pracuje by w przyszłości zdać dobrze maturę i dostać się na medycynę. Autorka postu założyła, że córka dostając tak wysokie alimenty nie nauczy się gospodarować pieniędzmi. A prawda może być taka, że ona nawet może nie ma czasu przewalać hajsu od ojca. Nawet nie wiemy czy ona lub jej matka wypłacają te alimenty. Równie dobrze córka może mieszkać z matką w małej miejscowości i na studia wyjedzie do większego miasta gdzie wynajmie sobie kawalerkę za uzbierane alimenty od ojca.

To kim ona zostanie to pogadamy za te kilka lat, bo już nie tacy mądrzy byli którzy chcieli zostać lekarzami, adwokatami czy bankierami a kończyli ostatecznie na kasie w sklepie. Co do alimentów on nie wydaje 4tys zł tylko 6tys zł to daje 72tys zł rocznie do 26-go roku życia przeleje jej 720tys zł.

270

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ale w tym wypadku tak nie ma.. po za tym idac tym tokiem myslenia to partnera tez nie ma co stawiac na pierwszym miejscu, bo moze zdradzi kiedys i co cala nasza kasa i caly nasz czas inwestowane w niego/w nia idzie na darmo

Ale prędzej czy później za jakieś 2-3 lata córka zacznie studiować i wyfrunie z gniazda. Z taką kasą to bardziej niz pewne.

No i wlasnie o to chodzi,zeby ona wyfrunela szybko z gniazda. Wlasnie jej rodzice dobrze kombinuja teraz inwestuja w jej przyszlosc ona sobie za kilka lat ubiera niezla sume o ile juz nie uzbierala i sobie pojdzie na swoje mieszkac, a matka dziewczyny bedzie miala swoja druga wolnosc,a nie,ze ich corka bedzie na jej garnuszku do 30 rz. Inswestowanie w dziecko=szybkie wyfruniecie z rodzinnego gniazda= szybsza wolnosc dla rodzicow

Tak, ale spójrz na kwotę. 72tys zł do 26-go roku życia oznacza że z samego haraczu córka będzie miałą 720tys zł.

271

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Utrzymanie dorosłej osoby też nie musi kosztować 24 tys., a tyle, jak rozumiem, zostaje ojcu. Jeżeli dziecko ma przeżyć za 2 tys. wg Ciebie, to może wy też żyjcie za tyle samo? Potrzeby 16-latki nie różnią się tak bardzo od potrzeb dorosłego.

Co do wyjazdów - jak najbardziej rozumiem, że nie chcesz wyjeżdżać z jego córką. Tylko że to trzeba było myśleć, zanim się z nim związałaś, bo zabieranie dziecka na wyjazdy jest czymś absolutnie normalnym.

Saro, po pierwsze to za CZTERY tysiące, a nie dwa. Pomijając fakt że rodzice wedle prawa są zobowiązani do równego łożenia na dzieci, to w wypadku matki akurat (znając jej zawód i mając opis) nie ma wątpliwości że nie nadrabia wkładu finansowego faceta własnym zaangażowaniem i wiemy że też wspomaga się (czy nawet wyręcza się) "zewnętrzną pomocą" jeśli chodzi o edukację i inne rzeczy związane z córką. Za cztery tysiące więc spokojnie przeżyje, to tyle kwestii technicznych. Do ideału brakuje mi przelewania tej kasy na osobiste konto córki, tym bardziej że matka ani nie potrzebuje dodatkowego futrowania dupy ani jej się ono ze względu na jej sytuację nie należy.

Natomiast tutaj mamy do czynienia z ojcem, który daje na miarę swoich możliwości i chce dawać na miarę swoich możliwości (bo faktycznie przy zarobkach rzędu 30k ta sytuacja jest dla mnie logiczna), a w dodatku zależy mu na kontakcie z córką i byciu częścią jej życia, z czym autorka ma ból dupy. I w tym aspekcie staję po przeciwnej stronie niż autorka, a po tej samej (co też nieczęsto się zdarza) co Jack i Smutna, co jednak wcale nie znaczy że... ale to rozwinę w dalszej części odpowiedzi, kierowanej do kogo innego wink

Autorka napisała, że normalne alimenty wg niej (czy coś w ten deseń) to 1 - 1,5 tys. zł. Stąd 2k w mojej wypowiedzi.

Co do reszty - jasne, przeżyłaby za dużo mniejszą kwotę. Uważam jednak, że rodzice - jeśli tylko mają taką możliwość - powinni łożyć nie tylko na niezbędne potrzeby. Czyli jeśli jedno z rodziców stać na markowe ubrania, porządne kosmetyki, rozrywkę, zajęcia dodatkowe i pierdyliard innych rzeczy dla siebie, to dziecko ma prawo do tego samego. Nawet jeśli drugiego rodzica nie stać na to, żeby wyłożyć połowę za te niekoniecznie niezbędne sprawy. Minimum potrzebne do egzystencji to jest właśnie, cóż, minimum, które należy spełnić zawsze, niezależnie od zarobków.

Tak 99,9% takie alimenty właśnie dostaje i to są alimenty, a 6tys zł to jest jakiś haracz. Oczywiście no chyba że mi teraz udowodnisz że np 200zł na gacie to jest niezbędna potrzeba dziecka.

272

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
olga1234a napisał/a:
123qwerty123 napisał/a:
Kajix18 napisał/a:

Dokładnie. Mam takie samo zdanie. Niech autorka wątku znajdzie sobie faceta który nie ma dzieci, bo widać, że jej taki związek się nie podoba.

Są faceci którzy lubią rozpieszczać swoje kobiety. Sama mam takiego i jest dopiero studentem. Pieniądze ma, bo zarabiał sobie co wakacje to mnie lubi rozpieszczać i jest taki altruistyczny. Są faceci co mają taką naturę zarabiając o wiele mniej. Taki byłby chyba dla niej odpowiedni. A tak to się męczy z jakimś facetem co ma dziecko i przeznacza na nie. Ja też jakoś nie mogę pojąć, że wszystko ładuje w córkę i może faktycznie wyrosnąć na kobietę której wszystko się należy. Warto pomagać finansowo dzieciom, ale musi być jakaś granicą dobrego smaku.

Super teoria. W córkę ładować pieniędzy nie można, bo wyrośnie na kobietę, której się wszystko należy. Za to w dorosłą kobietę można ładować hajsy ile wlezie i ona nie będzie miała poczucia, że wszystko jej się należy? Jak Ciebie obecny chłopak nauczy, że wszystko ładuje w Ciebie, to w każdym kolejnym związku, też będziesz mieć takie oczekiwania i właśnie Ty jako dorosła kobieta będziesz mieć poczucie, że Ci się należy.

ps. Ojciec nie ładuje wszystkiego w córkę, bo zarabia 30 tys, a na jej przyszłość odkłada na wspólne konto z żoną 4 tys zł.
córka jest na dobrej drodze -  w przyszłości chce zostać lekarzem, więc pewnie dużo się uczy, chodzi na zajęcia dodatkowe i ciężko pracuje by w przyszłości zdać dobrze maturę i dostać się na medycynę. Autorka postu założyła, że córka dostając tak wysokie alimenty nie nauczy się gospodarować pieniędzmi. A prawda może być taka, że ona nawet może nie ma czasu przewalać hajsu od ojca. Nawet nie wiemy czy ona lub jej matka wypłacają te alimenty. Równie dobrze córka może mieszkać z matką w małej miejscowości i na studia wyjedzie do większego miasta gdzie wynajmie sobie kawalerkę za uzbierane alimenty od ojca.

To kim ona zostanie to pogadamy za te kilka lat, bo już nie tacy mądrzy byli którzy chcieli zostać lekarzami, adwokatami czy bankierami a kończyli ostatecznie na kasie w sklepie. Co do alimentów on nie wydaje 4tys zł tylko 6tys zł to daje 72tys zł rocznie do 26-go roku życia przeleje jej 720tys zł.

Może kończyli, ale inteligencja im została. Różnie die w życiu układa i mam wrażenie, że to wysmiewasz.
Córka ma dobre perspektywy. Jeśli jej mama jest lekarka to skonczy studia i jej prace załatwi o to się nie martw. Ona jest z bardzo dobrego domu i rodzice mają takie znajomości pewnie, że życie jej sie na bank ułoży nie ważne co by robiła. Czuć od ciebie duża zazdrość. Czemu nie życzysz jej tego aby się jej udało? Dziewczyna będzie wieść super życie na to wychodzi i dobrze, bo życie mamy jedno i warto z niego korzystać.

273

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
olga1234a napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
olga1234a napisał/a:

Ale prędzej czy później za jakieś 2-3 lata córka zacznie studiować i wyfrunie z gniazda. Z taką kasą to bardziej niz pewne.

No i wlasnie o to chodzi,zeby ona wyfrunela szybko z gniazda. Wlasnie jej rodzice dobrze kombinuja teraz inwestuja w jej przyszlosc ona sobie za kilka lat ubiera niezla sume o ile juz nie uzbierala i sobie pojdzie na swoje mieszkac, a matka dziewczyny bedzie miala swoja druga wolnosc,a nie,ze ich corka bedzie na jej garnuszku do 30 rz. Inswestowanie w dziecko=szybkie wyfruniecie z rodzinnego gniazda= szybsza wolnosc dla rodzicow

Tak, ale spójrz na kwotę. 72tys zł do 26-go roku życia oznacza że z samego haraczu córka będzie miałą 720tys zł.

I bardzo dobrze mnie jako rodzica by to bardzo cieszylo, bo NIE martwila bym sie o przyszlosc dziecka. Ich corka nie bedzie zdana na mieszkanie u faceta na jego   warunkach albo co gorsze na mieszkanie z tesciowa, nie bedzie sie wloczyc i wynajmowac mieszkan ani pokoi. Za taka sume spokojnie sobie kupi dom.w tanszej miejscowosci-bardzi dobra inwestycja w dziecko

274 Ostatnio edytowany przez SaraS (2024-02-14 06:34:32)

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Autorka napisała, że normalne alimenty wg niej (czy coś w ten deseń) to 1 - 1,5 tys. zł. Stąd 2k w mojej wypowiedzi.

Czyli 4k razem (bo rodzice mają obowiązek łożyć po równo), tym bardziej że matka (przy jej zawodzie i trybie pracy, co znajduje potwierdzenie w dodatkowych wyjaśnieniach odnośnie kupowania sobie pomocy wyręczającej w czynnościach domowych) zdecydowanie nie równoważy wkładu finansowego ojca swoim wkładem "w naturze" smile

SaraS napisał/a:

Co do reszty - jasne, przeżyłaby za dużo mniejszą kwotę. Uważam jednak, że rodzice - jeśli tylko mają taką możliwość - powinni łożyć nie tylko na niezbędne potrzeby. Czyli jeśli jedno z rodziców stać na markowe ubrania, porządne kosmetyki, rozrywkę, zajęcia dodatkowe i pierdyliard innych rzeczy dla siebie, to dziecko ma prawo do tego samego. Nawet jeśli drugiego rodzica nie stać na to, żeby wyłożyć połowę za te niekoniecznie niezbędne sprawy.

No tu dochodzimy do tego co rodzice mogą i często chcą płacić z własnej woli w ramach własnych możliwości, ale co nie powinno być obowiązkiem. Rozumiesz? Na swoim przykładzie: mam ustalone pewne alimenty na córkę. Moje sumaryczne wydatki miesięczne na nią znacząco przekraczają tę kwotę dlatego, że akurat mam taką możliwość i chcę te środki przeznaczyć na nią. Nie znaczy to że muszę utrzymać ten poziom wydatków także w momencie kiedy nie będę mógł sobie na to pozwolić ani że powinienem czuć wtedy wyrzuty sumienia czy że ktokolwiek będzie miał mi prawo wyjechać z tekstem że mam nawet sobie odjąć od ust by utrzymać ten poziom wydatków na dziecko. Alimenty to MUS, reszta to WOLNA WOLA.

SaraS napisał/a:

Minimum potrzebne do egzystencji to jest właśnie, cóż, minimum, które należy spełnić zawsze, niezależnie od zarobków.

Uwierz mi że to minimum to ani 4k ani nawet 2k, sam mogę znaleźć bez problemu przykłady w rodzinach tych fizycznych, którzy wykonywali czynności przy projektach przy których pracowałem. wink

NO, ale ja nie pisałam o Tobie, tylko o sytuacji autorki. Tam ojca stać na to. Nie wiem, z czym próbujesz dyskutować, skoro w mojej wypowiedzi stało: "jeśli tylko mają taką możliwość". I tak, jeśli rodzica stać, jeśli ma możliwość, to powinien zapewnić dziecku więcej - dupa nie rodzic, który sam ma wszystko, co najlepsze, a dziecku nie da, bo druga strona nie pokryje swojej części.

[edit] Nie wiem, skąd 4k nawet z 2 x 1k, chyba że wliczasz jakieś plusy itp. Wciąż chyba nie 4k, zresztą to nie powinno być liczone jako część na "zwykłe" utrzymanie dziecka.
Tak czy inaczej - nieważne, zgaduję, że ani autorka, ani jej partner za tyle nie żyją przy takich jego zarobkach, więc nie rozumiem, dlaczego jego córka by miała. Tym bardziej, że on z powodzeniem jest to jej w stanie zapewnić sam. No chyba, że autorka zarabia 100k i narzeka, że mąż za mało do wspólnej kasy wkłada, jest rozrzutny, a ona musi mu się dokładać. Ale to chyba nie ta sytuacja. wink
Btw, uważam, że przy takich zarobkach, to on te 6k mógłby wydawać na cokolwiek - pasje, schroniska, ciuchy itd. - i autorce nic do tego, bo zostaje mu wystarczająco na życie. Tylko mam dziwne wrażenie, że ona zniosłaby lepiej, gdyby te pieniądze przeznaczał choćby na szalone imprezy; wszystko, byle dzieciak nie dostał.

275

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Autorka napisała, że normalne alimenty wg niej (czy coś w ten deseń) to 1 - 1,5 tys. zł. Stąd 2k w mojej wypowiedzi.

Czyli 4k razem (bo rodzice mają obowiązek łożyć po równo), tym bardziej że matka (przy jej zawodzie i trybie pracy, co znajduje potwierdzenie w dodatkowych wyjaśnieniach odnośnie kupowania sobie pomocy wyręczającej w czynnościach domowych) zdecydowanie nie równoważy wkładu finansowego ojca swoim wkładem "w naturze" smile

SaraS napisał/a:

Co do reszty - jasne, przeżyłaby za dużo mniejszą kwotę. Uważam jednak, że rodzice - jeśli tylko mają taką możliwość - powinni łożyć nie tylko na niezbędne potrzeby. Czyli jeśli jedno z rodziców stać na markowe ubrania, porządne kosmetyki, rozrywkę, zajęcia dodatkowe i pierdyliard innych rzeczy dla siebie, to dziecko ma prawo do tego samego. Nawet jeśli drugiego rodzica nie stać na to, żeby wyłożyć połowę za te niekoniecznie niezbędne sprawy.

No tu dochodzimy do tego co rodzice mogą i często chcą płacić z własnej woli w ramach własnych możliwości, ale co nie powinno być obowiązkiem. Rozumiesz? Na swoim przykładzie: mam ustalone pewne alimenty na córkę. Moje sumaryczne wydatki miesięczne na nią znacząco przekraczają tę kwotę dlatego, że akurat mam taką możliwość i chcę te środki przeznaczyć na nią. Nie znaczy to że muszę utrzymać ten poziom wydatków także w momencie kiedy nie będę mógł sobie na to pozwolić ani że powinienem czuć wtedy wyrzuty sumienia czy że ktokolwiek będzie miał mi prawo wyjechać z tekstem że mam nawet sobie odjąć od ust by utrzymać ten poziom wydatków na dziecko. Alimenty to MUS, reszta to WOLNA WOLA.

SaraS napisał/a:

Minimum potrzebne do egzystencji to jest właśnie, cóż, minimum, które należy spełnić zawsze, niezależnie od zarobków.

Uwierz mi że to minimum to ani 4k ani nawet 2k, sam mogę znaleźć bez problemu przykłady w rodzinach tych fizycznych, którzy wykonywali czynności przy projektach przy których pracowałem. wink

NO, ale ja nie pisałam o Tobie, tylko o sytuacji autorki. Tam ojca stać na to. Nie wiem, z czym próbujesz dyskutować, skoro w mojej wypowiedzi stało: "jeśli tylko mają taką możliwość". I tak, jeśli rodzica stać, jeśli ma możliwość, to powinien zapewnić dziecku więcej - dupa nie rodzic, który sam ma wszystko, co najlepsze, a dziecku nie da, bo druga strona nie pokryje swojej części.

[edit] Nie wiem, skąd 4k nawet z 2 x 1k, chyba że wliczasz jakieś plusy itp. Wciąż chyba nie 4k, zresztą to nie powinno być liczone jako część na "zwykłe" utrzymanie dziecka.
Tak czy inaczej - nieważne, zgaduję, że ani autorka, ani jej partner za tyle nie żyją przy takich jego zarobkach, więc nie rozumiem, dlaczego jego córka by miała. Tym bardziej, że on z powodzeniem jest to jej w stanie zapewnić sam. No chyba, że autorka zarabia 100k i narzeka, że mąż za mało do wspólnej kasy wkłada, jest rozrzutny, a ona musi mu się dokładać. Ale to chyba nie ta sytuacja. wink
Btw, uważam, że przy takich zarobkach, to on te 6k mógłby wydawać na cokolwiek - pasje, schroniska, ciuchy itd. - i autorce nic do tego, bo zostaje mu wystarczająco na życie. Tylko mam dziwne wrażenie, że ona zniosłaby lepiej, gdyby te pieniądze przeznaczał choćby na szalone imprezy; wszystko, byle dzieciak nie dostał.

Nie Saro, dalej nie rozumiesz co napisałem. Chodziło o oddzielenie tego co jest OBOWIĄZKOWYM wkładem na utrzymanie dziecka od tego co stanowi WOLNĄ WOLĘ rodzica przekazującego dodatkowe środki.  Swój przykład podałem jedynie dla zobrazowania dla zobrazowania kwestii i mam wrażenie że wyciągnęłaś z niego tylko fragmenty. Nie skupiaj się na tym że mnie nie stać żeby przelewać miesięcznie na konto córki tyle ile przelewa facet autorki, bo zupełnie nie o to chodziło. On przelewa taką kwotę, ale nie ma TAKIEGO OBOWIĄZKU, nie ma też że POWINIEN przelewać taką kwotę. Przelewa bo taka jest JEGO WOLA. I nikt z otoczenia nie miałby moralnego prawa go krytykować gdyby nawet przesyłał jej powiedzmy 3-4 koła. On nie ma PRAWNEGO OBOWIĄZKU zapewnienia dziecku bardziej cieplarnianych warunków niż mają jej rówieśnicy, o to chodzi.
Wielu ludzi, którzy naprawdę wysoko doszli podkreśla że osiągnęli to właśnie dlatego że nie mieli w dzieciństwie cieplarnianych warunków. I ja to całkowicie rozumiem, bo świadomość że jak skończysz studia i zaczniesz zarabiać, to ci się poziom życia podniesie jest bardzo motywująca. Po latach wręcz się zastanawiam czy na mnie (zwłaszcza w okresie studiów) nie działała wręcz demotywująco świadomość że jak je skończę i i przejdę na własne utrzymanie, to poziom życia mi się obniży (bo i tak niestety w rezultacie było, tym bardziej że mój ojciec, który utrzymywał rodzinę - matka pracowała w budżetówce - wyciągał miesięcznie, w przeliczeniu na dzisiejszą kasę, w pobliżu męża autorki).

A te 4k... czego nie rozumiesz? Oboje rodzice mają PRAWNY obowiązek łożyć W RÓWNY sposób na utrzymanie dziecka. 4k wzięły się stąd że w sposób bardzo klarowny zostało tu dowiedzione że matka bynajmniej nie realizuje swojego wkładu w naturze (nie gotuje jej obiadków, nie odrabia z nią lekcji, nie pierze jej ciuchów itd.) tylko wyręcza się PŁATNYM wspomaganiem w tych kwestiach; tym bardziej więc możemy przyjąć konieczność równoważnego wkładu ze strony matki i równoważnik 4k netto, co (poza skrajnymi przypadkami) spokojnie wystarczy na utrzymanie nastolatka.

276

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?

NO, jasne, że nie ma prawnego obowiązku, ale ja nie o tym piszę. Autorka chyba też nie, bo wiadomo, że tego faceta nikt do tego nie zmusił. Natomiast strona moralna... No, powiedzmy, że nie wyobrażam sobie, żeby jedno z moich rodziców kupowało sobie  porządne buty czy ciuchy, a mnie wysyłało na polowanie do lumpeksów, bo tak wynika z połowy, którą jest w stanie pokryć drugi rodzic.
Wydaje mi się, że już kiedyś to pisałam: dziecko ma prawo żyć na poziomie, na którym żyje rodzic/rodzice. I tak, jak krzywo patrzyłabym na bardzo zamożnych i opływających w luksusy rodziców, którym żal wydać na dziecko cokolwiek więcej, bo "nie muszą", tak patrzyłabym na rodzica sztuk jeden, który na siebie wyda, a dziecku skąpi.

I tak, wciąż nie wiem, skąd 4k, skoro autorka pisała, że normalne czy tam akceptowalne dla niej alimenty to 1k. Dlatego zaproponowałam jej życie za 2k.

277

Odp: Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?
SaraS napisał/a:

NO, jasne, że nie ma prawnego obowiązku, ale ja nie o tym piszę. Autorka chyba też nie, bo wiadomo, że tego faceta nikt do tego nie zmusił. Natomiast strona moralna... No, powiedzmy, że nie wyobrażam sobie, żeby jedno z moich rodziców kupowało sobie  porządne buty czy ciuchy, a mnie wysyłało na polowanie do lumpeksów, bo tak wynika z połowy, którą jest w stanie pokryć drugi rodzic.
Wydaje mi się, że już kiedyś to pisałam: dziecko ma prawo żyć na poziomie, na którym żyje rodzic/rodzice. I tak, jak krzywo patrzyłabym na bardzo zamożnych i opływających w luksusy rodziców, którym żal wydać na dziecko cokolwiek więcej, bo "nie muszą", tak patrzyłabym na rodzica sztuk jeden, który na siebie wyda, a dziecku skąpi.

I tak, wciąż nie wiem, skąd 4k, skoro autorka pisała, że normalne czy tam akceptowalne dla niej alimenty to 1k. Dlatego zaproponowałam jej życie za 2k.

Dobra, teraz rozumiem: myślałem że Ty zaproponowałaś 2k jako jego udział, a nie że punktem wyjścia jest 1k i że te 2k to już kwota podwojona czyli udział obojga rodziców. Mimo wszystko, przy tej skali dochodów, już przyjąłem 2k jako kwotę jednostronnego wkładu w utrzymanie dziecka, bo właśnie dwukrotność tej kwoty to już naprawdę więcej niż spokojne utrzymanie. I dalej zakłądam tu równy wkład, bo oboje wiemy że w tym konkretnym przypadku każde z rodziców stać luźnym bykiem na samodzielne utrzymanie dziecka.

Posty [ 261 do 277 z 277 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Do którego roku życia waszym zdaniem takie wyjazdy są akceptowane ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024