Priscilla napisał/a:Serio??? Robienie sobie jedzenia, pranie swoich skarpetek i oganianie prasowania wymaga jakichś ponadstandardowych finansów? Serioooo??
Ale Ty rozumiesz, że to chodzi o odpowiedzialność za siebie i robienie tych wszystkich czynności, których Ty nie robisz, bo robi je za Ciebie mamusia, a Ty jej na to pozwalasz?
Przecież logiczne, że kiedy się jeszcze uczyłam, to nie zarabiałam na pełne utrzymanie, ale byłam samodzielna na każdym innym polu i nie potrzebowałam rodziców do tego, żeby mieć czyste ciuchy i zjeść obiad. Sama o to wszystko dbałam.
Dlaczego Ty wszystko sprowadzasz do pieniędzy, a tak naprawdę to one w Twoim przypadku są najmniejszych problemem, bo Ty jedynie chodzisz do pracy, notabene dzięki temu, że szwagier Ci ją zapewnił, a poza tym jesteś totalnie niesamodzielny? Nawet nie potrafisz wysłać CV, żeby znaleźć coś innego, co dałoby Ci większe możliwości, bo a nuż zaproszą Cię na rozmowę.
Aha, czyli liczy się tylko to, za co trzeba słono zapłacić? No cóż, ja to widzę inaczej.
Jedzenie, pranie i wszystkie tym podobne rzeczy są robione razem dla całej rodziny, jeden obiad, jedno pranie itd. Jak ty to sobie wyobrażasz? Powinienem odmówić obiadu wspólnie z rodzicami, powiedzieć matce, że nie będę jadł jej dań i specjalnie w innych godzinach gotować tylko dla siebie? Tak samo z praniem, powinienem odkładać swoje pranie osobno i prać je kiedy indziej niż jest pranie wszystkiego innego? Przecież to nawet brzmi głupio.
Sprowadzam to do pieniędzy bo kwestia usamodzielnienia się jest zależna tylko i wyłącznie od nich. Tylko mieszkając samemu można się usamodzielnić, jeśli MUSISZ to wszystko robić samemu. To z CV też nie jest prawdą, gdybym wiedział na jakie ogłoszenie wysłać to bez problemu bym to zrobił.
Oczywiście, że to za co trzeba słono zapłacić całkowicie się różni od tego co jest za darmo lub tanie. Podanie tej kawy do łóżka jest całkowicie nieporównywalne do na przykład prezentu kosztującego kilka tysięcy. Oczywiście, że nie wydałbym całej wypłaty lub tym bardziej oszczędności na jakąś zachciankę dziewczyny, której nawet nie znam za dobrze.
Anewe napisał/a:Nie musisz się przeprowadzać do Warszawy.
Kiedyś ci linkowałam wynajem kawalerki w woj. śląskim, wynajem plus wszystkie opłaty wynosił 1500 zł, z minimalnej zostaje 1700 zł na jedzenie i inne wydatki.
A dla ciebie fakt mieszkania z dala od rodziców to same plusy. W okolicach Katowic dla zdrowego fizycznie faceta pracy jest w bród.
Wolałbym gdzieś nad morzem bo zawsze chciałem mieszkać nad morzem. Ale wciąż najbardziej bym chciał tą Warszawę, tu jest wszystko, mam kilku znajomych, dwoje przyjaciół, znam okolicę. Nigdy nawet nie myślałem o Katowicach czy w ogóle tamtych stronach Polski, tym bardziej nie mając pomysłu na pracę.
Olinka napisał/a:Koszty życia są zaś niższe niż w stolicy, a jeśli dodatkowo nie zależy komuś, by żyć we wspomnianych Katowicach, to będzie mu jeszcze łatwiej.
Przeprowadzać się z jednej wsi na drugą to raczej bez sensu, tylko duże miasto wchodzi w grę.
Halina3.1 napisał/a:Najlepiej na przodek na grubie. Powietrze swieze xd Do tego codziennie wodzionka zagryzana roladami. 
Na Śląsku to chyba raczej rolady zagryzane powietrzem.
rakastankielia napisał/a:I co to ma wspólnego z moim podejściem, skoro wysyłam mnóstwo cv, a nie mam żadnych odzewów?
Parę lat temu też tak robiłem i też był taki sam odzew, wysyłałem po kilka CV dziennie i na żadne nie dostałem odpowiedzi, po jakimś tygodniu przestałem.
rakastankielia napisał/a:Nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale w cv mam dosłownie wszystko. Nie tylko same miejsca pracy, ale też konkretne obowiązki, którymi się w nich zajmowałem, znajomość języków, wszystkie kursy i szkolenia.
Ja dokładnie tak samo, CV zmieniałem i poprawiałem wiele razy, też mam wypisane chyba wszystko co może być w CV, no poza kursami i szkoleniami bo nie mam żadnych, a język tylko jeden.
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Jakie inwestowanie? Przecież ty nie masz zadnej kasy, ani zadnych kobiet nie poznajesz... Co ty pierdolisz Shini? Na kobiety przez całe życie wydałes dokładnie 0 zł. Nawet swojej matce pewnie nigdy nie kupiłeś kwiatka na dzień kobiet, czy nie zabrałes ja do kina na dzień matki bo jesteś sępem i widzisz w niej tylko pomoc kuchenną.
Zaraz pewnie powiesz "moja mama nie lubi dostawać kwiatków i chodzić do kina, to jej nie zabieram", zgadłam? Gdyby mama była inna to ty też byś był tip top synkiem, a tak to jest sama sobie winna.
Kto powiedział, że nie mam żadnej kasy? Ja tylko marnie zarabiam. Tylko to, że nie poznaję kobiet się zgadza. Z tym, że wydałem 0 na kobiety przez całe życie też jesteś w błędzie bo jak już wielokrotnie pisałem byłem kiedyś na randce i ja za nią zapłaciłem. Czy moja matka lubi chodzić do kina to nie wiem bo nigdy nie widziałem by poszła ale kwiatki chyba lubi bo nie raz z ojcem się składaliśmy na jakieś większe przy jakiejś okazji. Dokładnie tak, gdyby ona była inna to ja też byłym inny, może lepszy, a może gorszy, kto wie.
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Oj Herne. Ty nie widzisz, że na shiniego działa tylko gnojenie? Kiedy go zwyzywałam od leni, to był jedyny moment na forum, kiedy stwierdził że nie czuje się przekreślony i moze jeszcze coś w życiu osiągnie (zawsze gada odwrotnie). Jego trzeba podejściem prowokatywnym. W przeciwnym razie wątek się rozrasta, a on produkuje 10 stron.
Coś na pewno działa. Ze mną chyba na prawdę jest coś nie tak bo mimo iż mnie wkurzasz swoimi postami to jednocześnie mi się to podoba. Macie jakiś pomysł czemu tak może być, jestem masochistą czy co?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Pewnie shini zaraz dołączy.
Dla ciebie wszystko.
rakastankielia napisał/a:Naprawdę będziesz bronić nadopiekuńczości? To jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać młodzież czy dzieci ze strony rodziców.
Dokładnie, nadopiekuńczość to jedna z najgorszych krzywd jakie rodzic może zrobić dziecku i jak widać ma okropne konsekwencję.
Halina3.1 napisał/a:Normalne, kobieta jest zawsze winna. Dorosly chlop ma jakies niedobory? winna matka.
Ojciec byl swiety.
Rodzice zawsze są tak samo winni, a ojciec pod pewnym względem był znacznie gorszy od matki.
rakastankielia napisał/a:Ale przecież ona sama chce być tak traktowana. Skoro całe życie wyręczała, to najwyraźniej jej to odpowiada.
Dokładnie, nigdy nie słyszałem nawet słowa sprzeciwu, wątpię by ona potrafiła żyć inaczej. A jeśli tylko z czymkolwiek sobie nie dawała rady to byłem od razu na każde zawołanie i wciąż jestem.
Na koniec prosiłbym o odpowiedzi i kontunuowanie tej rozmowy w moim temacie żeby tego nie rozwalać. Najlepiej tutaj - https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php … #p4064927.