Fobie sie leczy.
Wszystkie, a nie tylko te które rzutują na życie, choć w twoim przypadku tak jest, bo twoja fobia rzutuje na twoje małżeństwo.
Skończ wiec płakać, i bierz sie za siebie i za swoje małżeństwo.
Dla męża najważniejsza ma byc zona, i umówmy sie, jej potrzeby i tak sa na niskim poziomie, bo chyba przyzwyczaiła sie do twojego olewactwa i bylejakości.
Jesteś tej kobiecie winny od zajebania i jeszcze trochę, wiec może tak czas wrecie zacząć spłacać swój dług.
Albo dać jej rozwód z twojej winny oczywiście, choć jak pisałem, równie dobrze można by to małżeństwo unieważnić.
Fobie sie leczy.
Wszystkie, a nie tylko te które rzutują na życie, choć w twoim przypadku tak jest, bo twoja fobia rzutuje na twoje małżeństwo.
Skończ wiec płakać, i bierz sie za siebie i za swoje małżeństwo.
Dla męża najważniejsza ma byc zona, i umówmy sie, jej potrzeby i tak sa na niskim poziomie, bo chyba przyzwyczaiła sie do twojego olewactwa i bylejakości.
Jesteś tej kobiecie winny od zajebania i jeszcze trochę, wiec może tak czas wrecie zacząć spłacać swój dług.
Albo dać jej rozwód z twojej winny oczywiście, choć jak pisałem, równie dobrze można by to małżeństwo unieważnić.
Ja mam fobie,ze zemdleje jak mi cukier za nisko spadnie i, ze nikt mi nie pomoze i se beda w szpiaczce i pojde w kierunku swiatla
Ja mam fobie,ze zemdleje jak mi cukier za nisko spadnie i, ze nikt mi nie pomoze i se beda w szpiaczce i pojde w kierunku swiatla
Możesz kupić i nosić silikonową opaskę na ręke z napisem "Mam cukrzycę" (albo raczej angielski odpowiednik ). W przypadu zasłabnięcia osoby postronne będą miały ułatwione zadanie podczas udzielania ci pierwszej pomocy.
JuliaUK33 napisał/a:Ja mam fobie,ze zemdleje jak mi cukier za nisko spadnie i, ze nikt mi nie pomoze i se beda w szpiaczce i pojde w kierunku swiatla
Możesz kupić i nosić silikonową opaskę na ręke z napisem "Mam cukrzycę" (albo raczej angielski odpowiednik
). W przypadu zasłabnięcia osoby postronne będą miały ułatwione zadanie podczas udzielania ci pierwszej pomocy.
Mam taka. Ja mam hipoglikemie reaktywna zawsze 2-3 godziny po posilku spada mi cukier, jak nie wezme glukozy to mam atak hipoglikemii. Nawet dieta z niskim IG nie zawsze pomaga chociaz staram sie ja stosowac jak najlepiej
Klauss napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Ja mam fobie,ze zemdleje jak mi cukier za nisko spadnie i, ze nikt mi nie pomoze i se beda w szpiaczce i pojde w kierunku swiatla
Możesz kupić i nosić silikonową opaskę na ręke z napisem "Mam cukrzycę" (albo raczej angielski odpowiednik
). W przypadu zasłabnięcia osoby postronne będą miały ułatwione zadanie podczas udzielania ci pierwszej pomocy.
Mam taka. Ja mam hipoglikemie reaktywna zawsze 2-3 godziny po posilku spada mi cukier, jak nie wezme glukozy to mam atak hipoglikemii. Nawet dieta z niskim IG nie zawsze pomaga chociaz staram sie ja stosowac jak najlepiej
A nie wystarczyloby, zebys po prostu po 3h cos zjadła?
JuliaUK33 napisał/a:Klauss napisał/a:Możesz kupić i nosić silikonową opaskę na ręke z napisem "Mam cukrzycę" (albo raczej angielski odpowiednik
). W przypadu zasłabnięcia osoby postronne będą miały ułatwione zadanie podczas udzielania ci pierwszej pomocy.
Mam taka. Ja mam hipoglikemie reaktywna zawsze 2-3 godziny po posilku spada mi cukier, jak nie wezme glukozy to mam atak hipoglikemii. Nawet dieta z niskim IG nie zawsze pomaga chociaz staram sie ja stosowac jak najlepiej
A nie wystarczyloby, zebys po prostu po 3h cos zjadła?
No takie mam.zalecenie,ale to nie zawsze pomaga,bo czasem mi leci cukier juz po 2 godzinach nawet po poltorej godziny, dlatego ja nigdzie bez cukierkow z glukoza nie wylaze, bo jak zaczynam miec zamazane widzenie, problemy z koncentracja, zdenerwowanie niepokoj,bol glowy i silny glod to juz wiem,ze to atak hipoglikemii, czesto tez dochodzi mi agresja slowna,ale to chyba ze strachu przez te wszystkie objawy,bo nie umiem normalnie odpowiadac ludziom tylko opryskliwie jakby wszystko mnie wkurzalo dopiero jak wezme glukoze to mi przechodzi
137 2024-01-03 09:26:41 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2024-01-03 09:32:09)
wymyśliła nagle sobie żebyśmy rzucili od tak o wszystko jak gdyby nigdy nic i pojechali razem w daleką romantyczna podróż np do Nowej Zelandii, albo do Indii czy Japonii, chciała nawet lecieć na Wyspę Wielkanocna.
Moja żona po roku mieszkania ze sponsorem w innym mieście, gdzie pracowała 3 dni w tygodniu, zaproponowała mi, ze może byśmy przeprowadzili się za granicę. Na naszych wyjazdach dalej patrzyła mi w oczy i mówiła, że mnie kocha i takie tam. Za to bardzo dbała o wygląd i ciągle gdzieś znikała posiłując się albo pracą, albo ciocią.
A czemu chciała się przeprowadzić za granicę ? Bo pozwiedzała wszystkie okoliczne luksusowe hotele, namieszkała się z dziadem w apartamentach i pewnie oczekiwała, że teraz ja przebiję jego ofertę. Więc wszystko jest możliwe i wnioski wyciągnij sobie sam. A na twoim miejscu wziąłbym detektywa, albo przynajmniej umieściłbym gps w jej samochodzie, jak go posiada. No chyba, że ci nie zależy na poznaniu prawdy, bo od samej zainteresowanej, to raczej na 100% jej się nie dowiesz.
Nowe_otwarcie: myślę, że są sytuacje, gdy związek może być dla dwojga bardzo wartościowy, nawet jeżeli przed laty jedna strona zdecydowała się wejść w niego ze złych powodów, ale tutaj zupełnie tego nie widzę.
Staram się postawić na miejscu tej kobiety. Gdybym przypadkiem odkryła, że mój partner założył taki właśnie wątek na forum, to dla mnie byłoby to straszne - poczułabym się, że całe moje życie zostało zbudowane na kłamstwie i z całą pewnością nie chciałabym tkwić dłużej w takim układzie. Tutaj sytuacja kobiety jest tym bardziej nieciekawa, że facet nie ma potrzeby jakiejś radykalnej zmiany, pracy nad związkiem - chce po prostu ciągnąć to "jakoś" i tylko wkurza go lekko myśl, że żona mogła go zdradzić (bo to jakiś dyshonor).
Moim zdaniem w tej sytuacji kobieta zachowuje się bardzo racjonalnie - jest dojrzała, ma stabilną sytuację zawodową, jakieś pieniądze - czuje zapewne, że jej związek jest dość "letni", nie ma dzieci, więc chce skupić się na pasjach, realizacji marzeń, czyli podróżowaniu. Jeszcze nie opuszcza męża, bo nie ma dowodów, że ten jest nie w porządku, po prostu nie chce rezygnować z siebie. Chce przeżyć coś fajnego i na razie jeszcze zaprasza męża do udziału w tym.
Nowe_otwarcie: myślę, że są sytuacje, gdy związek może być dla dwojga bardzo wartościowy, nawet jeżeli przed laty jedna strona zdecydowała się wejść w niego ze złych powodów, ale tutaj zupełnie tego nie widzę.
Staram się postawić na miejscu tej kobiety. Gdybym przypadkiem odkryła, że mój partner założył taki właśnie wątek na forum, to dla mnie byłoby to straszne - poczułabym się, że całe moje życie zostało zbudowane na kłamstwie i z całą pewnością nie chciałabym tkwić dłużej w takim układzie. Tutaj sytuacja kobiety jest tym bardziej nieciekawa, że facet nie ma potrzeby jakiejś radykalnej zmiany, pracy nad związkiem - chce po prostu ciągnąć to "jakoś" i tylko wkurza go lekko myśl, że żona mogła go zdradzić (bo to jakiś dyshonor).
Moim zdaniem w tej sytuacji kobieta zachowuje się bardzo racjonalnie - jest dojrzała, ma stabilną sytuację zawodową, jakieś pieniądze - czuje zapewne, że jej związek jest dość "letni", nie ma dzieci, więc chce skupić się na pasjach, realizacji marzeń, czyli podróżowaniu. Jeszcze nie opuszcza męża, bo nie ma dowodów, że ten jest nie w porządku, po prostu nie chce rezygnować z siebie. Chce przeżyć coś fajnego i na razie jeszcze zaprasza męża do udziału w tym.
Nowe_otwarcie: myślę, że są sytuacje, gdy związek może być dla dwojga bardzo wartościowy, nawet jeżeli przed laty jedna strona zdecydowała się wejść w niego ze złych powodów, ale tutaj zupełnie tego nie widzę.
Staram się postawić na miejscu tej kobiety. Gdybym przypadkiem odkryła, że mój partner założył taki właśnie wątek na forum, to dla mnie byłoby to straszne - poczułabym się, że całe moje życie zostało zbudowane na kłamstwie i z całą pewnością nie chciałabym tkwić dłużej w takim układzie. Tutaj sytuacja kobiety jest tym bardziej nieciekawa, że facet nie ma potrzeby jakiejś radykalnej zmiany, pracy nad związkiem - chce po prostu ciągnąć to "jakoś" i tylko wkurza go lekko myśl, że żona mogła go zdradzić (bo to jakiś dyshonor).
Moim zdaniem w tej sytuacji kobieta zachowuje się bardzo racjonalnie - jest dojrzała, ma stabilną sytuację zawodową, jakieś pieniądze - czuje zapewne, że jej związek jest dość "letni", nie ma dzieci, więc chce skupić się na pasjach, realizacji marzeń, czyli podróżowaniu. Jeszcze nie opuszcza męża, bo nie ma dowodów, że ten jest nie w porządku, po prostu nie chce rezygnować z siebie. Chce przeżyć coś fajnego i na razie jeszcze zaprasza męża do udziału w tym.