Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 240 ]

131

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nie ma jednego przepisu na udany związke, są różne opcje:.

Wow, jakie skatalogowanie związków big_smile
Sensowne i z jajem, dobre wink


No, trafiła tym razem całkiem nieźle. wink

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

R_ita2 szacun za twoje podejście, oby było więcej kobiet takich jak ty.

Jack Sparrow napisał/a:

Zaczynasz już rozumieć? smile

Chyba, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Smutna dla ciebie też szacun, to jeden z najciekawszych postów jakie czytałem na tym forum. Masz rację, ani rodzice, ani obecni znajomi mi nie pomogą. Zdaje się, że na prawdę terapia to jedyne wyjście o ile kiedyś się jej doczekam. Zaciekawiłaś mnie tym fragmentem "No i wydaje mi się, że pewien typ kobiet nigdy nie będzie dla ciebie osiągalny.", jaki to typ według ciebie? Z wymienionych opcji dobrze brzmią dla mnie tylko 1) i 3) jednak dość oczywistym jest, że opcja 1) od razu odpada. Opcja 3) byłaby chyba najlepsza tyle, że tu będzie ciężko ze znalezieniem dziewczyny w moim wieku. Pozostałych wolałbym uniknąć tym bardziej, że jak sama wspomniałaś istnieje wiele innych opcji i sam też widziałem takie jakich nie wymieniłaś, na przykład połączenia wymienionych. Nie raz już widziałem jak jedna osoba była "power", a druga wręcz przeciwnie i mimo tego dawali radę. Nie będę 100% macho i nawet nie chciałbym taki być, to nie mój typ i nie czułbym się sobą. To co wiem na pewno to, że potrzebuję jakiegoś bodźca do działania, jakieś powodu, celu. Podejrzewam, że dziewczyna ogarnięta i decyzyjna, która byłaby dla mnie właśnie takim bodźcem do działania byłaby też dobrą opcją w moim przypadku, takie związki też widziałem i też nieźle dawali radę. Jakby to tak ładnie ująć "Nie jest mi przeznaczone być królem, więc mógłbym zostać mężem królowej". Nie miałbym nic przeciwko gdyby kobieta była lepsza ode mnie w pewnych kwestiach czy to status społeczny czy też zarobki jeśli mógłbym być u jej boku, wspierać ją w tym i być w jej świetle. Oczywiście to wszystko tylko moje przemyślenia i przypuszczenia, tak mi się wydaje.

133

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Zdaje się, że na prawdę terapia to jedyne wyjście o ile kiedyś się jej doczekam.

Uff...

To jeszcze dodam, że możesz potraktować tą prywatną jako formę inwestycji w siebie.


Shinigami napisał/a:

(...)Podejrzewam, że dziewczyna ogarnięta i decyzyjna, która byłaby dla mnie właśnie takim bodźcem do działania byłaby też dobrą opcją w moim przypadku (...) Nie miałbym nic przeciwko gdyby kobieta była lepsza ode mnie w pewnych kwestiach czy to status społeczny czy też zarobki jeśli mógłbym być u jej boku, wspierać ją w tym i być w jej świetle. (...).

1) Skąd założenie, że taka kobieta będzie chciała Ciebie?
2) Co robisz obecnie, w tej chwili, aby taką kobietę znaleźć?
3) Jak już znajdziesz, co zrobisz, aby Cię zauważyła?

134 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-12-04 00:47:12)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

1) power couple (np marcin gortat z żoną): oboje niezależnie od siebie bardzo ogarnięci, bogaci, każdy swój sukces wypracował sam. Teraz razem odcinają kupony z życia. Dużo pozniejszych malzenstw to takie wlasnie power couple.
2) trophy wife(np większość żon piłkarzy): facet zapierdziela jak mała motoróweczka, laska siedzi w domu i kursuje między kosmetyczką a fryzjerem. ona ma się ładnie prezentowac i z jej zalet to tyle, on ma kaśc kase na stol. najlepiej dużo kasy
3) team players: para to najlepsi przyjaciele, wszystko robią 50/50. taka typowa para ze studiów. w podobnym wieku, podobne zarobki, facet nie musi być typowym macho, laske nie musi być typową księżniczką. w dni pazyste facet odbiera dzieciaki ze szkoły w nieparzyste ona. Raz ona robi studia podyplomowe i facet musi więcej ogarniać w domu, raz on ma nadgodziny i ona musi brać więcej na siebie. nikt nie ma o to pretensji, każdy sie wspiera
4) patologia/włoskie małżeństwo: ciągłe awantury, chaos, wyzwiska. Nie wiadomo jak to działa, ale działa i ludzie siedzą w tym latami i nie mysla z tego rezygnować
5) zmęczeni życiem: nic im w życiu nie wyszło, związek także. Ale z braku lepszych opcji, z braku inicjatywy, ani ze soba nie zerwą, ani nie stworzą nic trwałego i mocnego. Tak sobie dryfują latami w nieokreślonym kierunku. Nie ma między nimi wilkiej wrogości, ale sympatii i flirtu tez nie. Z braku laku wolą być razem niż osobno
6) situationship: wszelkie ONSy FWB, poligamia ...

... i tysiąc innych dynamik.

https://usagif.com/wp-content/uploads/gifki-aplodismenti-10.gif

Przypadek nr 4, miałem (niestety) okazję obserwować w dalszej rodzinie. Ci ludzie autentycznie zbudowali związek na awanturach, przemocy psychicznej i chaosie. To była mocno dominująca forma ich komunikacji.
I trwał on kilkadziesiąt lat...

135

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Tak sobie analizuję dzisiejsze tematy i utwierdzam się w przekonaniu, ze wygodnictwo jest powodem braku związków, chociaż to wygodnictwo przybiera różne odcienie i ma wiele twarzy.

Chłopak zrywa z dziewczyną bo nie chce opuścić domu swoich rodziców, w którym nie ma miejsca na dwa samodzielne gospodarstwa domowe. Najlepiej mu z bliską rodziną - mama zadba o jego potrzeby, ze szwagrem  pogra i życie upłynie lekko. Zapewnienie oddzielnego mieszkania  sobie i swojej partnerce to wizja nieokreślonej liczby przyszłych  lat. Która kobieta będzie tyle czekać?

Chłopak ma 30 lat i nie pracuje, bo nie czuje takiej potrzeby. Mama zapewnia mu dom i utrzymanie. Która normalna kobieta zwiąże się z taką osobą?

Facet jest po rozwodzie i po kilku latach wrócił mieszkać z żoną. Niczego sobie nie chce samodzielnie zapewnić. Z kobietą spotyka się ukradkiem w tajemnicy, żeby nikt się nie dowiedział, bo pewnie musiałby się zdobyć na jakąś deklarację, a przecież takiemu wolnemu strzelcowi żyje się najwygodniej. Żadnych zobowiązań i tylko same przyjemności.

Facet zamieszkał ze swoją partnerką a  od lipca codziennie wychodzi by od 16 do 2 w nocy spędzić czas z kolegami przy alkoholu. Z nimi czas płynie mu szybko i przyjemnie, żadnych obowiązków, żadnego wysiłku - czysta zabawa. Kto takiemu zapewnia czysty dom? Oczywiście partnerka. Kto miałby przejąć na siebie trud wychowania dzieci?

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

136 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-04 10:10:44)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

Tak sobie analizuję dzisiejsze tematy i utwierdzam się w przekonaniu, ze wygodnictwo jest powodem braku związków, chociaż to wygodnictwo przybiera różne odcienie i ma wiele twarzy.

Chłopak zrywa z dziewczyną bo nie chce opuścić domu swoich rodziców, w którym nie ma miejsca na dwa samodzielne gospodarstwa domowe. Najlepiej mu z bliską rodziną - mama zadba o jego potrzeby, ze szwagrem  pogra i życie upłynie lekko. Zapewnienie oddzielnego mieszkania  sobie i swojej partnerce to wizja nieokreślonej liczby przyszłych  lat. Która kobieta będzie tyle czekać?

Chłopak ma 30 lat i nie pracuje, bo nie czuje takiej potrzeby. Mama zapewnia mu dom i utrzymanie. Która normalna kobieta zwiąże się z taką osobą?

Facet jest po rozwodzie i po kilku latach wrócił mieszkać z żoną. Niczego sobie nie chce samodzielnie zapewnić. Z kobietą spotyka się ukradkiem w tajemnicy, żeby nikt się nie dowiedział, bo pewnie musiałby się zdobyć na jakąś deklarację, a przecież takiemu wolnemu strzelcowi żyje się najwygodniej. Żadnych zobowiązań i tylko same przyjemności.

Facet zamieszkał ze swoją partnerką a  od lipca codziennie wychodzi by od 16 do 2 w nocy spędzić czas z kolegami przy alkoholu. Z nimi czas płynie mu szybko i przyjemnie, żadnych obowiązków, żadnego wysiłku - czysta zabawa. Kto takiemu zapewnia czysty dom? Oczywiście partnerka. Kto miałby przejąć na siebie trud wychowania dzieci?

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

Oczywiscie, ze jest to zyciowe wygodnictwo. To wina tez nas kobiet, ze my same na siebie bierzemy zapierdzielanie od switu do nocy,a facet ma jedynie isc do pracy i po za praca nic go nie interesuje. Dlatego ja uznalam, ze moja corka to jest rowniez obowiazek mojego ex ojca corki, dlatego kazdy weekend to on przejmuje nad nia 100% odpowiedzialnosc i tak jest od lat, dlatego tez uwazam,ze jezeli bede miec nowego partnera to w zyciu sobie nie pozwole na to,by on po pracy lezal do gory brzuchem,tym bardziej,ze juz bede prowadzila wlasna dzialalnosc. Tez wina rodzicow faceta, ze traktuja ich jak zyciowe kaleki-mamusia obiadki 30 letniemu gotuje,  24 latek nie potrafi uprac sobie gaci, bo zrobi to mamusia pozniej tego samego oczekuje od partnerki. Wina tez spoleczenstwa  ktore wmawia kobietom, ze musza byc perfekcyjne we wszystkim. Faceci sie zrobili wygodni,ale na ich wygodnictwo ma wiele czynnikow,ktore ksztaltowalo sie od lat. Kiedys jak nastolatek nie chcial zmyc naczyn to dostal w leb i lecial z rykiem myc naczynia,  teraz 20 letni kon gra na konsoli, a mamusia sprzata brudne talerze mu sprzed nosa-tak uwazam, ze duza wine na to jacy sa dzisiejsi faceci ponosza ich matki

137

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Herne napisał/a:

Uff...

To jeszcze dodam, że możesz potraktować tą prywatną jako formę inwestycji w siebie.

1) Skąd założenie, że taka kobieta będzie chciała Ciebie?
2) Co robisz obecnie, w tej chwili, aby taką kobietę znaleźć?
3) Jak już znajdziesz, co zrobisz, aby Cię zauważyła?

Jedną już próbowałem i zmarnowałem łącznie kilka tysięcy więc kolejna nie jest zbyt zachęcającą wizją.

1) Skąd pomysł, że w ogóle mam takie założenie?
2) Obecnie czekam na terapię i nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić na tym etapie. Żeby cokolwiek się ruszyło w pierwszej kolejności musiałbym zmienić pracę, a potem wyprowadzić się od rodziców ale właśnie ta pierwsza rzecz jest moim największym problemem i do tego potrzebuję terapii. Obecnie nie mam nawet cienia pomysłu jakiej pracy w ogóle szukać, czego się uczyć, ani nawet co chciałbym robić i powiem wam, że jak dokładniej o tym pomyślę to jest przerażające, taka pustka.   
3) Tego pytania nie bardzo rozumiem, żeby się dowiedzieć, że to taka najpierw musimy się poznać.

Agnes76 napisał/a:

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

Bez wątpienia to jest wygodnictwo tylko powiedz mi jedną rzecz. Czemu wszystkie przykłady dotyczą mężczyzn? Kobiety w równym stopniu idą w to wygodnictwo.

JuliaUK33 napisał/a:

Tez wina rodzicow faceta, ze traktuja ich jak zyciowe kaleki-mamusia obiadki 30 letniemu gotuje,  24 latek nie potrafi uprac sobie gaci, bo zrobi to mamusia pozniej tego samego oczekuje od partnerki. Wina tez spoleczenstwa  ktore wmawia kobietom, ze musza byc perfekcyjne we wszystkim. Faceci sie zrobili wygodni,ale na ich wygodnictwo ma wiele czynnikow,ktore ksztaltowalo sie od lat. Kiedys jak nastolatek nie chcial zmyc naczyn to dostal w leb i lecial z rykiem myc naczynia,  teraz 20 letni kon gra na konsoli, a mamusia sprzata brudne talerze mu sprzed nosa-tak uwazam, ze duza wine na to jacy sa dzisiejsi faceci ponosza ich matki

Dobrze, że choć jedna kobieta zauważyła, że to nie jest wina wyłącznie tych facetów, oni płacą cenę za błędy rodziców i systemu. Nadopiekuńczość i wyręczanie we wszystkim to najgorsza krzywda jaką można zrobić dziecku, a przykładów nie trzeba daleko szukać. Ja też teraz żałuje, że nie spróbowałem żyć po swojemu kiedy jeszcze była do tego możliwość, nawet jeśli teraz musiałbym wrócić do rodziców to na pewno byłbym innym człowiekiem, zapewne lepszym. Jednak ten problem nie dotyczy tylko mężczyzn, w drugą stronę to działa tak samo.

138

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Jedną już próbowałem i zmarnowałem łącznie kilka tysięcy więc kolejna nie jest zbyt zachęcającą wizją.

Bo terapeuta nie jest od tego, aby rozwiązać twoje problemy za ciebie. A takie twoje oczekiwanie wybija z twoich postów w każdym aspekcie.

139

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

Bez wątpienia to jest wygodnictwo tylko powiedz mi jedną rzecz. Czemu wszystkie przykłady dotyczą mężczyzn? Kobiety w równym stopniu idą w to wygodnictwo.

Nie mam złudzeń, że kobiety są mniej wygodne.
Akurat wczoraj założone wątki były takie, stąd takie przykłady.
Druga sprawa - kobiety już się napatrzyły jak wygląda życie z leniwym partnerem. Mają w domu zmęczone życiem matki i nie chcą tak żyć jak one, jak ich babki i ciotki. A  skoro nie muszą, bo potrafią utrzymać się same, to rezygnują ze związków z nieodpowiednimi partnerami.
Oczywiście przyczyn wygodnictwa jest więcej.

140

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

Bez wątpienia to jest wygodnictwo tylko powiedz mi jedną rzecz. Czemu wszystkie przykłady dotyczą mężczyzn? Kobiety w równym stopniu idą w to wygodnictwo.

Nie mam złudzeń, że kobiety są mniej wygodne.
Akurat wczoraj założone wątki były takie, stąd takie przykłady.
Druga sprawa - kobiety już się napatrzyły jak wygląda życie z leniwym partnerem. Mają w domu zmęczone życiem matki i nie chcą tak żyć jak one, jak ich babki i ciotki. A  skoro nie muszą, bo potrafią utrzymać się same, to rezygnują ze związków z nieodpowiednimi partnerami.
Oczywiście przyczyn wygodnictwa jest więcej.

To jak nas wychowujecie?

141

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Bez wątpienia to jest wygodnictwo tylko powiedz mi jedną rzecz. Czemu wszystkie przykłady dotyczą mężczyzn? Kobiety w równym stopniu idą w to wygodnictwo.

Nie mam złudzeń, że kobiety są mniej wygodne.
Akurat wczoraj założone wątki były takie, stąd takie przykłady.
Druga sprawa - kobiety już się napatrzyły jak wygląda życie z leniwym partnerem. Mają w domu zmęczone życiem matki i nie chcą tak żyć jak one, jak ich babki i ciotki. A  skoro nie muszą, bo potrafią utrzymać się same, to rezygnują ze związków z nieodpowiednimi partnerami.
Oczywiście przyczyn wygodnictwa jest więcej.

To jak nas wychowujecie?

Przepraszam bardzo, a gdzie męskie wzory ojców?

142

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Nie mam złudzeń, że kobiety są mniej wygodne.
Akurat wczoraj założone wątki były takie, stąd takie przykłady.
Druga sprawa - kobiety już się napatrzyły jak wygląda życie z leniwym partnerem. Mają w domu zmęczone życiem matki i nie chcą tak żyć jak one, jak ich babki i ciotki. A  skoro nie muszą, bo potrafią utrzymać się same, to rezygnują ze związków z nieodpowiednimi partnerami.
Oczywiście przyczyn wygodnictwa jest więcej.

To jak nas wychowujecie?

Przepraszam bardzo, a gdzie męskie wzory ojców?

Tylko że czytając tutaj wypowiedzi to wychowują wyłącznie zmęczone życiem matki.
A ojcowie mają tyle do powiedzenia na ile żona/matka pozwoli...powiedz że nie.

143

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Agnes76

Z tego samego powodu nie ma dzieci.
bo życie bez dzieci, jest dużo łatwiejsze (nie mówię lepsze)  niż z dziećmi, przynajmniej przez te pierwsze 20 alt.
Dzieci nie ma z wygodnictwa, niczego innego.

I prawda jest taka, że nawet gdyby na każdym roku był żłobek i przedszkole, BA! nawet gdyby każdej rodzinie w Polsce przysługiwała prywatna pomoc domowa, to i tak nie rodziło by się więcej dzieci.
I odwrotnie, gdyby zabrać 500+, becikowe, czy inne świadczenia, to nie rodziło by się mniej dzieci.

Dopóki życie bez dzieci, nie będzie dużo trudniejsze i gorsze od tego życia z dziećmi, to ich po prostu nie będzie.

144 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-12-04 13:37:51)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

Tak sobie analizuję dzisiejsze tematy i utwierdzam się w przekonaniu, ze wygodnictwo jest powodem braku związków, chociaż to wygodnictwo przybiera różne odcienie i ma wiele twarzy.

Chłopak zrywa z dziewczyną bo nie chce opuścić domu swoich rodziców, w którym nie ma miejsca na dwa samodzielne gospodarstwa domowe. Najlepiej mu z bliską rodziną - mama zadba o jego potrzeby, ze szwagrem  pogra i życie upłynie lekko. Zapewnienie oddzielnego mieszkania  sobie i swojej partnerce to wizja nieokreślonej liczby przyszłych  lat. Która kobieta będzie tyle czekać?

Chłopak ma 30 lat i nie pracuje, bo nie czuje takiej potrzeby. Mama zapewnia mu dom i utrzymanie. Która normalna kobieta zwiąże się z taką osobą?

Facet jest po rozwodzie i po kilku latach wrócił mieszkać z żoną. Niczego sobie nie chce samodzielnie zapewnić. Z kobietą spotyka się ukradkiem w tajemnicy, żeby nikt się nie dowiedział, bo pewnie musiałby się zdobyć na jakąś deklarację, a przecież takiemu wolnemu strzelcowi żyje się najwygodniej. Żadnych zobowiązań i tylko same przyjemności.

Facet zamieszkał ze swoją partnerką a  od lipca codziennie wychodzi by od 16 do 2 w nocy spędzić czas z kolegami przy alkoholu. Z nimi czas płynie mu szybko i przyjemnie, żadnych obowiązków, żadnego wysiłku - czysta zabawa. Kto takiemu zapewnia czysty dom? Oczywiście partnerka. Kto miałby przejąć na siebie trud wychowania dzieci?

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

To wszystko jest przypadek 7) mamusia i synuś / tatuś i dzidzia pod opieką.
Partner chce być kochany taki jaki jest. Nie chce zmieniać swoich wad, ani rozwijać się. Mentalność 13 latka to szczyt jego możliwości. Do niego trzeba się dostosować, bo tak. A że przez to że on jest jaki jest, druga osoba musi zpeirdzielać i wszystko ogarniać i nie ma nawet czasu na swoje hobby to już inna kwestia. To jest bardzo ciekawa sytuacja, bo taka trophy wife, czy trade wife chociaż ma jakieś cechy atrakcyjne dla partnera i wnosi coś czego partner nie daje. Trphy wife to z wyglądu modelka Victoria Secret, a trade wife to taka domowa magda gessler która zawsze ugotuje, wysprząta i ogarnie na tip top. A taki dorosły dzidziuś często nawet nie chce ogarnąć swojego wyglądu, nauczyć się czegokolwiek co pomoże partnerowi, czy mieszkając z rodzicami nie stanie po stronie partnera bo on jest "obcym w domu", więc niech partner sobie radzi sam. Za cene tego że jedna osoba nigdy nie chce dorastać i rezygnowac z wygody, partner musi być rodzicem dorosłej osoby, co czasem zabija całkowicie chęć posiadania własnych dzieci. On już ma duże dziecko. Duże i baaaardzo absorbujące. Dorosły dzidziuś to najgorszy typ rodzica i moim zdainem to właśnie takie osoby najczęściej rozpieszczają i psują własne dzieci. Sami całe życie przerzucali odpowiedzialność na innych, więc jak mają nauczyć swoje dziecko czegokolwiek innego? Masz coś zrobić, to po co sie męczyć, znajdz kogoś kto cię wyręczy!
Niestety Shini ja widze u ciebie że ty o tym marzysz. Mówisz że chcesz przyjaźni, ale co to za przyjaźń która polega na tym że jedna osoba zapierdziela, żeby druga mogła sobie zyć jak pączek w maśle? Przeciez kobieta zanim cię pozna ma swoje hobby, pasje, zainteresowania. Jak nagle ma wziąć odpowiedzialnośc za ciebie to nie ma już czasu na te rzeczy które sprawiały jej przyjemność. Przyjaźń to akceptacja i WSPIERANIE tego jaka jest partnerka. Dokładajac komus obowiązków wcale nie wspieramy tego jaki jest tylko mu w tym przeszkadzamy. Czy gdyby ciebie kolega zaprosił na piwo i powiedział, że w ramach waszej przyjaźni to ty mozesz zapłacić za wszystko, a najlepiej zamowic mu potem taxi do domu? I robił tak przy każdym spotkaniu? Czułbyś że to wartościowa przyjaźń i że jeste w niej przestrzeń na realizacje twoich potrzeb, czy czułbyś się jak jego opiekun, a może z czasem już nawet stracił ochote na wspólne wyjscia na piwo? Bo tak coś czuje ze ty mówiąc że oczekujesz przyjacielskiej relacji masz to na myśli. Jesteśmy przyjaciolmi wiec pozwole ci sie mną zająć.

I prawda jest taka, że nawet gdyby na każdym roku był żłobek i przedszkole, BA! nawet gdyby każdej rodzinie w Polsce przysługiwała prywatna pomoc domowa, to i tak nie rodziło by się więcej dzieci.

Co za bzdury. Czechy mają wyższą dzietność niż Polska mimo braku migrantów z afryki bo właśnie mają bardzo dobrą opieke zdrowotną, najwyższy wskaźnik aktywacji kobiet po urlopie macierzyńskim i to wszystko o czym mówisz: żłobki, przedszkola, zasiłki, lekarzy, bardzo tani i szybki transport kolejowy który stopuje wyludnianie wsi i tworzenie dużych aglomeracji. Czechy mają najwyższą dzietność jeśli chodzi o rodzimych mieszkanców europy (nie jak jest zawyżone np we francji przez afrykańczyków).

145

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

Agnes76

Z tego samego powodu nie ma dzieci.
bo życie bez dzieci, jest dużo łatwiejsze (nie mówię lepsze)  niż z dziećmi, przynajmniej przez te pierwsze 20 alt.
Dzieci nie ma z wygodnictwa, niczego innego.

I prawda jest taka, że nawet gdyby na każdym roku był żłobek i przedszkole, BA! nawet gdyby każdej rodzinie w Polsce przysługiwała prywatna pomoc domowa, to i tak nie rodziło by się więcej dzieci.
I odwrotnie, gdyby zabrać 500+, becikowe, czy inne świadczenia, to nie rodziło by się mniej dzieci.

Dopóki życie bez dzieci, nie będzie dużo trudniejsze i gorsze od tego życia z dziećmi, to ich po prostu nie będzie.

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne,ale moze dlatego, ze od pierwszego dnia narodzin corki gospodaruje tak czas, by miec tez czas wolny dla siebie. Moze tez zalezy od ilosci dzieci, bo napewno majac teraz drugie dziecko to bym nie miala pol dnia wolnego,gdy corka jest w szkole tylko bym sie musiala zajmowac drugim dzieckiem-dlatego ja uwazam, ze jedno dziecko jest calkiem ok dla kobiety, jak ma wiecej to juz jest duzo trudniej, ale rozumiem tez kobiety, ktore nie chca miec dzieci wcale,bo to jest odpowiedzialnosc i tez wszystko drogie coraz mniej ludzi moze sobie pozwolic na bycie rodzicem.

146

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne,ale moze dlatego, ze od pierwszego dnia narodzin corki gospodaruje tak czas, by miec tez czas wolny dla siebie. Moze tez zalezy od ilosci dzieci, bo napewno majac teraz drugie dziecko to bym nie miala pol dnia wolnego,gdy corka jest w szkole tylko bym sie musiala zajmowac drugim dzieckiem-dlatego ja uwazam, ze jedno dziecko jest calkiem ok dla kobiety, jak ma wiecej to juz jest duzo trudniej, ale rozumiem tez kobiety, ktore nie chca miec dzieci wcale,bo to jest odpowiedzialnosc i tez wszystko drogie coraz mniej ludzi moze sobie pozwolic na bycie rodzicem.

Mylisz się. Powodem jest wygoda, wygoda wspierana przez social media.

147 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-12-04 13:40:06)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:

Tylko że czytając tutaj wypowiedzi to wychowują wyłącznie zmęczone życiem matki.
A ojcowie mają tyle do powiedzenia na ile żona/matka pozwoli...powiedz że nie.

Na swoim przykładzie powiem że nie big_smile

Nauka dziecka przez pracę jest męcząca. Łatwiej i szybciej wykonać ją samemu. Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne. Z męskimi czynnościami była tragedia. Wychodził z ojcem do garażu coś tam podziałać i efekt był taki - za pół godziny mały wracał z płaczem na końcu nosa a po dwóch godzinach wracał wku***ony mąż. Po jakimś czasie, gdy zaczął małemu zarzucać że nic nie potrafi to mu wygarnęłam - skoro potrafi wszystkie prace kobiece a żadnej męskiej to czyja to jest wina? No i doszło!
Ja nie mówię, że oni nie spędzali razem czasu, ale najwygodniej było mężowi wskoczyć z dzieckiem na rower i w drogę. Doskonale się razem bawili gdy chciałam zrobić coś w domu, na zakupach też zajmował się dzieckiem typu wyjście na lody, żebym spokojnie mogła je zrobić.  Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało. Oczywiście do czasu, bo potem obu postawiłam na baczność wink Dzisiaj z przyjemnością patrzę jak razem wykonują wiele skomplikowanych prac.

maku2 nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało wink
Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.
No uderzcie się panowie w piersi smile

Szeptuch racja,  jak najbardziej z wygody.

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne

Może dlatego że żyjesz w kraju gdzie sie łoży kase na dzieci i pomaga matką, a nie tak jak w polsce wszystko pod górke.

149

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne

Może dlatego że żyjesz w kraju gdzie sie łoży kase na dzieci i pomaga matką, a nie tak jak w polsce wszystko pod górke.

Pewnie tak

150 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-12-04 13:53:27)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne,ale moze dlatego, ze od pierwszego dnia narodzin corki gospodaruje tak czas, by miec tez czas wolny dla siebie. Moze tez zalezy od ilosci dzieci, bo napewno majac teraz drugie dziecko to bym nie miala pol dnia wolnego,gdy corka jest w szkole tylko bym sie musiala zajmowac drugim dzieckiem-dlatego ja uwazam, ze jedno dziecko jest calkiem ok dla kobiety, jak ma wiecej to juz jest duzo trudniej, ale rozumiem tez kobiety, ktore nie chca miec dzieci wcale,bo to jest odpowiedzialnosc i tez wszystko drogie coraz mniej ludzi moze sobie pozwolic na bycie rodzicem.

Mylisz się. Powodem jest wygoda, wygoda wspierana przez social media.

Wiesz ile trzeba zabulić za złobek/przedszkole we wrocławiu, albo krakowie? wiesz jak wygląda rekrutacja do tych placówek? Ja we wrześniu rozmawiałam z koleżanką której córka nie dostała się do zadnego liceum w warszawie. Prezydent oczywiście wydał oświadczenie i mowil, że miejsca sa dla kazdego starczy. I co z tego, skoro matka obdzwoiniła każdą szkołe w dzielnicy i wszedzie powiedzieli że nie ma, no chyba że mała ma 90% z egzaminu dla 8 klas. Dziewczyna rozpoczela edukacje od pazdziernika i to 2h busem od miejsca zamieszkania bo nigdzie nie dało sie jej wcisnąc. I wcale nie była rodzynkiem w tej kwestii bo jej koleżanki z klasy miały podobnie. I to jest zdrowa dziewczyna, bez autyzmu, aspargera, downa. W najprostrzej kwestii jak obowiązkowa edukacja publiczna nie ma nawet wypracowanego działającego systemu, a co dopiero mówić o jakiś bardziej złożonych przypadkach. Ludzie czekają z dzieckiem prawie do 40, żeby mieć góre kasy na takie nieprzewidziane wypadki bo wiedzą, że na państwo nie można liczyć.

Zwalanie winy na social media zupełnie nie ma sensu. Dlaczego? Dzietnośc polek w polsce i ich rowiesniczek w UK jest zuepłnie różna. W Uk liczba dzieci polek jest bliższa tej deklarowanej jako docelowa. W polsce kobiety mówią że chciały by miec 3 a mają 1 bo ich to przerasta. W UK mówią że chcą 3 i bach! mają 3! niesamowite co nie? Więc nie, to nie wina social media, skoro w UK polki tez je mają, a może nawet w większej ilości skoro muszą się uczyć angielskiego. Podobnie w czechach dzietność to 1.7 w polsce 1.3. To co czeszki nie mają smart fonów? Tak mówią wygodni politycy którym się nie chce zając tematem bo są zbyt zajęci rozwalaniem rozkradzionej kasy na wycieczkami na malediwy i chodzenie na dziwki.

151 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-04 13:50:57)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne,ale moze dlatego, ze od pierwszego dnia narodzin corki gospodaruje tak czas, by miec tez czas wolny dla siebie. Moze tez zalezy od ilosci dzieci, bo napewno majac teraz drugie dziecko to bym nie miala pol dnia wolnego,gdy corka jest w szkole tylko bym sie musiala zajmowac drugim dzieckiem-dlatego ja uwazam, ze jedno dziecko jest calkiem ok dla kobiety, jak ma wiecej to juz jest duzo trudniej, ale rozumiem tez kobiety, ktore nie chca miec dzieci wcale,bo to jest odpowiedzialnosc i tez wszystko drogie coraz mniej ludzi moze sobie pozwolic na bycie rodzicem.

Mylisz się. Powodem jest wygoda, wygoda wspierana przez social media.

A kto nie chce miec wygodnego zycia? Ja osobiscie nie znam zadnego czlowieka, ktory by sobie utrudnial zywot i dowalal sobie obowiazkow. Kiedys bylo wiecej dzieci,bo nie bylo takiego dostepu do antykoncepcji, rodzine mozna bylo utrzymac z jednej wyplaty-teraz jak tylko facet pracuje to moga sobie pozwolic na max jedno dziecko(wyjatek gdy zarabia bardzo duzo) a wiele nie moze sobie pozwolic na dziecko ani jedno dopoki kobieta nie pojdzie do pracy i beda mieli dwie wyplaty zamiast jednej. Pozniej sie zazwyczaj na jednym dziecku konczy, bo oboje pracuja i nie maja nawet zbytnio czasu by ogarnac jedno dziecko,a co dopiero wiecej dzieci

152

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

maku2 nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało wink

Mam widok z okna na plac zabaw. Spokojnie połowa matek nie pozwala ojcom swoich dzieci nawet bawić się w sposób, jaki oni lubią tylko non stop ich strofują 'zostaw, nie tak', 'zostaw, ja zrobie', 'przestań', 'odsuń sie', 'daj ja....'

Słyszę to całymi dnia przez otwarte okno jak jest ciepło i widzę jak sam z chrześniakiem lub innym pociotkiem wychodzę się pobawić.

153

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Niestety Shini ja widze u ciebie że ty o tym marzysz. Mówisz że chcesz przyjaźni, ale co to za przyjaźń która polega na tym że jedna osoba zapierdziela, żeby druga mogła sobie zyć jak pączek w maśle? Przeciez kobieta zanim cię pozna ma swoje hobby, pasje, zainteresowania. Jak nagle ma wziąć odpowiedzialnośc za ciebie to nie ma już czasu na te rzeczy które sprawiały jej przyjemność. Przyjaźń to akceptacja i WSPIERANIE tego jaka jest partnerka. Dokładajac komus obowiązków wcale nie wspieramy tego jaki jest tylko mu w tym przeszkadzamy. Czy gdyby ciebie kolega zaprosił na piwo i powiedział, że w ramach waszej przyjaźni to ty mozesz zapłacić za wszystko, a najlepiej zamowic mu potem taxi do domu? I robił tak przy każdym spotkaniu? Czułbyś że to wartościowa przyjaźń i że jeste w niej przestrzeń na realizacje twoich potrzeb, czy czułbyś się jak jego opiekun, a może z czasem już nawet stracił ochote na wspólne wyjscia na piwo? Bo tak coś czuje ze ty mówiąc że oczekujesz przyjacielskiej relacji masz to na myśli. Jesteśmy przyjaciolmi wiec pozwole ci sie mną zająć.

Nawet jeśli odnosisz takie wrażenie czytając moje posty to wierz mi, że tak nie jest. Nigdy w życiu nie chciałbym by partnerka była choć w połowie podobna do mojej matki, wolałbym do końca życia być sam niż wpakować się z jednego kiepskiego układu w drugi. Ja się wręcz nie mogę doczekać by chociaż spróbować życia po swojemu, by móc zjeść co chcę, wychodzić z domu bez mówienia dokąd i na jak długo, by samemu o wszystkim decydować. Na prawdę myślisz, że świadomie wpakowałbym się w kolejne takie bagno? Nie byłoby dokładania obowiązków tylko ich podział. Z prac domowych większość dam radę zrobić jedynie tylko trzeba by było mi przypomnieć o zrobieniu czegoś lub ustalić trochę wcześniej by jakoś sobie wszystko zaplanować. Spokojnie można by było zrobić taki układ, że na przykład ja sprzątam, partnerka gotuje, ja ogarniam samochód czy jakiekolwiek cięższe prace fizyczne, a partnerka robi pranie albo każde inne ustawienie poza gotowaniem bo tu musiałbym się solidnie podszkolić.

Gdyby kolega zaproponował mi pójście na piwo i powiedział żeby sam za wszystko płacił to albo bym zapytam czy się dobrze czuje albo bym zapłacił ale codziennie bym mu przypominał o długu. Kolejnego spotkania z takim układem już by nie było. Na prawdę źle czujesz, nigdy nie pozwolę by ktoś się mną zajmował w takim sensie o jakim myślisz, po moim trupie.

154

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Ja się wręcz nie mogę doczekać by chociaż spróbować życia po swojemu, by móc zjeść co chcę, wychodzić z domu bez mówienia dokąd i na jak długo, by samemu o wszystkim decydować.

Masz prawie 30ści lat. Nie powstrzymuje cię nic poza tobą samym.

155

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

maku2 nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało wink

Mam widok z okna na plac zabaw. Spokojnie połowa matek nie pozwala ojcom swoich dzieci nawet bawić się w sposób, jaki oni lubią tylko non stop ich strofują 'zostaw, nie tak', 'zostaw, ja zrobie', 'przestań', 'odsuń sie', 'daj ja....'

Słyszę to całymi dnia przez otwarte okno jak jest ciepło i widzę jak sam z chrześniakiem lub innym pociotkiem wychodzę się pobawić.

A po co ten ojciec ciągnie mamusię na plac zabaw? Sam z dzieckiem wyjść się boi?
Jakaś część matek z pewnością jest przewrażliwiona, ale jeśli robi to połowa, to trzeba by się przyjrzeć dokładniej o co w tym biega.
Mój znajomy zabrał się za hartowanie córeczki gdy akurat była przeziębiona, skutkiem czego dziecko przez ręce leciało, tak ją zahartował wink

Od placu zabaw do dorosłości droga daleka. Jak ktoś chce to znajdzie sposoby by zająć się dzieckiem i wpoić mu dobre męskie wzorce. Przynajmniej 90% mężczyzn ma taką szansę, bo jakaś część matek może faktycznie nie dopuszczać ojca do syna. Inni po prostu nie wykorzystują możliwości.

156

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:
Herne napisał/a:

Uff...

To jeszcze dodam, że możesz potraktować tą prywatną jako formę inwestycji w siebie.

1) Skąd założenie, że taka kobieta będzie chciała Ciebie?
2) Co robisz obecnie, w tej chwili, aby taką kobietę znaleźć?
3) Jak już znajdziesz, co zrobisz, aby Cię zauważyła?

Jedną już próbowałem i zmarnowałem łącznie kilka tysięcy więc kolejna nie jest zbyt zachęcającą wizją.

1) Skąd pomysł, że w ogóle mam takie założenie?
2) Obecnie czekam na terapię i nie wiem co jeszcze mógłbym zrobić na tym etapie. Żeby cokolwiek się ruszyło w pierwszej kolejności musiałbym zmienić pracę, a potem wyprowadzić się od rodziców ale właśnie ta pierwsza rzecz jest moim największym problemem i do tego potrzebuję terapii. Obecnie nie mam nawet cienia pomysłu jakiej pracy w ogóle szukać, czego się uczyć, ani nawet co chciałbym robić i powiem wam, że jak dokładniej o tym pomyślę to jest przerażające, taka pustka.   
3) Tego pytania nie bardzo rozumiem, żeby się dowiedzieć, że to taka najpierw musimy się poznać.

Agnes76 napisał/a:

Jeśli to nie jest życiowe wygodnictwo, to co to jest?

Bez wątpienia to jest wygodnictwo tylko powiedz mi jedną rzecz. Czemu wszystkie przykłady dotyczą mężczyzn? Kobiety w równym stopniu idą w to wygodnictwo.

JuliaUK33 napisał/a:

Tez wina rodzicow faceta, ze traktuja ich jak zyciowe kaleki-mamusia obiadki 30 letniemu gotuje,  24 latek nie potrafi uprac sobie gaci, bo zrobi to mamusia pozniej tego samego oczekuje od partnerki. Wina tez spoleczenstwa  ktore wmawia kobietom, ze musza byc perfekcyjne we wszystkim. Faceci sie zrobili wygodni,ale na ich wygodnictwo ma wiele czynnikow,ktore ksztaltowalo sie od lat. Kiedys jak nastolatek nie chcial zmyc naczyn to dostal w leb i lecial z rykiem myc naczynia,  teraz 20 letni kon gra na konsoli, a mamusia sprzata brudne talerze mu sprzed nosa-tak uwazam, ze duza wine na to jacy sa dzisiejsi faceci ponosza ich matki

Dobrze, że choć jedna kobieta zauważyła, że to nie jest wina wyłącznie tych facetów, oni płacą cenę za błędy rodziców i systemu. Nadopiekuńczość i wyręczanie we wszystkim to najgorsza krzywda jaką można zrobić dziecku, a przykładów nie trzeba daleko szukać. Ja też teraz żałuje, że nie spróbowałem żyć po swojemu kiedy jeszcze była do tego możliwość, nawet jeśli teraz musiałbym wrócić do rodziców to na pewno byłbym innym człowiekiem, zapewne lepszym. Jednak ten problem nie dotyczy tylko mężczyzn, w drugą stronę to działa tak samo.


Shini, a może Ty potrzebujesz wyjechać do pracy ale za granicę? Dopóki mama będzie te 20,30 100 km odległości trudno będzie się trochę odciąć.
Za granicą zawsze szukają pracowników fizycznych. Skok na głęboką wodę ale kiedy jak nie teraz. Jesteś młody, mama nie wymaga jeszcze opieki.
Ja niezbyt wierzę, że terapia i teoretyczne gdybanie coś da. Tu trzeba działać, inaczej kolejny rok minie podobny do poprzedniego.

157

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

A po co ten ojciec ciągnie mamusię na plac zabaw? Sam z dzieckiem wyjść się boi?

To mamusie nie chcą puszczać tatusiów bez nadzoru. W perspektywie lat, oni się potem wycofują. Bo i po co ładować się w coś, gdzie cokolwiek by się nie zrobiło, to dostaje się po łapach?

158

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Karmaniewraca napisał/a:

Shini, a może Ty potrzebujesz wyjechać do pracy ale za granicę? Dopóki mama będzie te 20,30 100 km odległości trudno będzie się trochę odciąć.
Za granicą zawsze szukają pracowników fizycznych. Skok na głęboką wodę ale kiedy jak nie teraz. Jesteś młody, mama nie wymaga jeszcze opieki.
Ja niezbyt wierzę, że terapia i teoretyczne gdybanie coś da. Tu trzeba działać, inaczej kolejny rok minie podobny do poprzedniego.

Ale wierzysz, że rzuci wszystko, porzuci wygodne mieszkanie z rodzicami i wyjedzie poza PL w sytuacji, jak on nawet na urlop nie potrafi wyjechać, a myśl o zrobieniu CV, żeby poszukać innej roboty wywołuje u niego palpitacje serca i zimne poty?

159

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało.

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Agnes76 napisał/a:

Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne.

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Agnes76 napisał/a:

Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Agnes76 napisał/a:

nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

160

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało.

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Agnes76 napisał/a:

Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne.

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Agnes76 napisał/a:

Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Agnes76 napisał/a:

nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

Dlatego uwazam, ze dziecko nalezy zostawiac mezom/partnerom pod opieke, a nie wszystko kobieta robi, a pozniej powie jedna "potrzymaj dziecko" to sie facetowi rece trzesa jakby mu bron dawala do reki, bo oni nawet nie wiedza jak to dziecko trzymac,  juz nie wspomne o przywijaniu czy nakarmieniu... a zostaw zabkujace to by wszystkie szpitale oblecieli

161 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-12-04 15:49:21)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Ja męskie wzorce nie postrzegam jako naukę majsterkowania.
To przede wszystkim branie odpowiedzialności za siebie i za swoja rodzinę, pryncypialności, umiejętności podejmowania decyzji, jakie by one nie były, dobre czy złe, i radzenie sobie z konsekwencjami tych wyborów.
Mężczyzna musi działać. Mieć swoja ramę, do której to kobieta ma się dostosować, bo inaczej mężczyzna nie będzie szanowany w związku.
Oczywiście na forach kobiety piszą co innego, a wybierają faceta dokładnie odwrotnego.

A sposobów na nauczenie odpowiedzialności dziecko, jest bardzo dużo, choćby kieszonkowe.
Gdy pierwszy raz syn poszedł do szkoły podstawowej, pierwszy  raz dostał też kieszonkowe.
Stwierdziliśmy z zona, że 300zł dla 7 latka, to wystarczająco.
Oczywiście stało sie to, co przewidywaliśmy z zona, czyli syn wydał wszystkie pieniądze w pierwszym tygodniu szkoły.
Oczywiście, przyszedł z prośbą, czy może dostać cos jeszcze, bo idą na ognisko klasowe, no i ze ogólnie.
Oczywiście kopiliśmy mu kiełbaski/bułeczki i picie na to ognisko, ale żadnych pieniędzy do końca miesiąca nie dostał.
Mimo że prawie codziennie prosił, bo koledzy w sklepiku szkolnym kupują to czy tamto" oczywiście płakał, przychodził z wielkimi oczami, ale nie dostał nawet złotówki.

Efekt był taki, że w następnym miesiącu zdołał mała sumę zaoszczędzić.
I systematycznie uczyłem go gospodarowania pieniądzmi, w raz z wzrastającym kieszonkowym.
Dziś syn jako zaraz 13 latek, ma odłożone na koncie więcej niż większość polaków.
I mimo ze ma pełen dostęp do tych pieniędzy , mógłby je wydać ot tak, to systematycznie odkłada

162

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Shini, a może Ty potrzebujesz wyjechać do pracy ale za granicę? Dopóki mama będzie te 20,30 100 km odległości trudno będzie się trochę odciąć.
Za granicą zawsze szukają pracowników fizycznych. Skok na głęboką wodę ale kiedy jak nie teraz. Jesteś młody, mama nie wymaga jeszcze opieki.
Ja niezbyt wierzę, że terapia i teoretyczne gdybanie coś da. Tu trzeba działać, inaczej kolejny rok minie podobny do poprzedniego.

Ale wierzysz, że rzuci wszystko, porzuci wygodne mieszkanie z rodzicami i wyjedzie poza PL w sytuacji, jak on nawet na urlop nie potrafi wyjechać, a myśl o zrobieniu CV, żeby poszukać innej roboty wywołuje u niego palpitacje serca i zimne poty?


Jest to jakaś opcja żeby spróbować. Szkoda życia żeby chociaż nie zaryzykować.

163

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

Ja męskie wzorce nie postrzegam jako naukę majsterkowania.
To przede wszystkim branie odpowiedzialności za siebie i za swoja rodzinę, pryncypialności, umiejętności podejmowania decyzji, jakie by one nie były, dobre czy złe, i radzenie sobie z konsekwencjami tych wyborów.
Mężczyzna musi działać. Mieć swoja ramę, do której to kobieta ma się dostosować, bo inaczej mężczyzna nie będzie szanowany w związku.
Oczywiście na forach kobiety piszą co innego, a wybierają faceta dokładnie odwrotnego.

A sposobów na nauczenie odpowiedzialności dziecko, jest bardzo dużo, choćby kieszonkowe.
Gdy pierwszy raz syn poszedł do szkoły podstawowej, pierwszy  raz dostał też kieszonkowe.
Stwierdziliśmy z zona, że 300zł dla 7 latka, to wystarczająco.
Oczywiście stało sie to, co przewidywaliśmy z zona, czyli syn wydał wszystkie pieniądze w pierwszym tygodniu szkoły.
Oczywiście, przyszedł z prośbą, czy może dostać cos jeszcze, bo idą na ognisko klasowe, no i ze ogólnie.
Oczywiście kopiliśmy mu kiełbaski/bułeczki i picie na to ognisko, ale żadnych pieniędzy do końca miesiąca nie dostał.
Mimo że prawie codziennie prosił, bo koledzy w sklepiku szkolnym kupują to czy tamto" oczywiście płakał, przychodził z wielkimi oczami, ale nie dostał nawet złotówki.

Efekt był taki, że w następnym miesiącu zdołał mała sumę zaoszczędzić.
I systematycznie uczyłem go gospodarowania pieniądzmi, w raz z wzrastającym kieszonkowym.
Dziś syn jako zaraz 13 latek, ma odłożone na koncie więcej niż większość polaków.
I mimo ze ma pełen dostęp do tych pieniędzy , mógłby je wydać ot tak, to systematycznie odkłada

Tyle,ze jak kobieta sie dostosuje to wtedy ona nie jest szanowana... a z kieszonkowym to dobry pomysl na uczenie samodzielnosci i odpowiedzialnosci

164

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało.

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Agnes76 napisał/a:

Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne.

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Agnes76 napisał/a:

Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Agnes76 napisał/a:

nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

1 - Może niedokładnie użyłam określenie męskie wzorce prac domowych, niemniej chodzi mi o to wszystko co mężczyzna w domu ogarnia. Jakieś naprawy, prace remontowe, naprawy sprzętu itp. Druga sprawa ojciec nie powinien prezentować postawy "pomagamy mamie" tylko dzielimy obowiązki. Mamy ustalone co do kogo należy i  ogarniamy kiedy należy to zrobić bez poganiania i narzekania matki/żony, czyli   postawa odpowiedzialnego partnera. W przypadku posiadania własnego domu  lepiej można określić co jest w gestii kobiety mężczyzny, ale to też nie tak, że matka tylko grządki i kwiatki ( nie lubię xD) a ojciec jakieś malowanie, kopanie, rąbanie  ( bardzo lubię big_smile)

2- Tak, pewnych postaw trzeba uczyć od małego niemniej każdy okres jest dobry do odrobienia braków. Wcale nie jest tak, że ilość czasu przesądza o wpływie na dziecko, bo można wspólny czas wykorzystać dobrze albo sobie odpuścić i efekt będzie jaki będzie. Dziecko ma swoje obowiązki szkolne, musi mieć czas na zabawy  z rówieśnikami, na swoje hobby, więc nie cały czas wspólny można  poświęcić na uczenie go zajęć domowych.

Absolutnie nie poczuwam się przyjęcia zaszczytu, że syn został czegokolwiek przez męża nauczony. i całe wychowanie jest moją zasługą. Korekcji wymagała jedynie postawa męża wobec dziecka z dość mocno wymagającej, niejako wojskowej, na bardziej wyrozumiałą, a przede wszystkim zrozumiał, że ma tak z dzieckiem wykonywać prace aby dla małego była to ciekawa nauka na pograniczu zabawy z satysfakcją na koniec.

165

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

Ja męskie wzorce nie postrzegam jako naukę majsterkowania.
To przede wszystkim branie odpowiedzialności za siebie i za swoja rodzinę, pryncypialności, umiejętności podejmowania decyzji, jakie by one nie były, dobre czy złe, i radzenie sobie z konsekwencjami tych wyborów.
Mężczyzna musi działać. Mieć swoja ramę, do której to kobieta ma się dostosować, bo inaczej mężczyzna nie będzie szanowany w związku.
Oczywiście na forach kobiety piszą co innego, a wybierają faceta dokładnie odwrotnego.

A sposobów na nauczenie odpowiedzialności dziecko, jest bardzo dużo, choćby kieszonkowe.
Gdy pierwszy raz syn poszedł do szkoły podstawowej, pierwszy  raz dostał też kieszonkowe.
Stwierdziliśmy z zona, że 300zł dla 7 latka, to wystarczająco.
Oczywiście stało sie to, co przewidywaliśmy z zona, czyli syn wydał wszystkie pieniądze w pierwszym tygodniu szkoły.
Oczywiście, przyszedł z prośbą, czy może dostać cos jeszcze, bo idą na ognisko klasowe, no i ze ogólnie.
Oczywiście kopiliśmy mu kiełbaski/bułeczki i picie na to ognisko, ale żadnych pieniędzy do końca miesiąca nie dostał.
Mimo że prawie codziennie prosił, bo koledzy w sklepiku szkolnym kupują to czy tamto" oczywiście płakał, przychodził z wielkimi oczami, ale nie dostał nawet złotówki.

Efekt był taki, że w następnym miesiącu zdołał mała sumę zaoszczędzić.
I systematycznie uczyłem go gospodarowania pieniądzmi, w raz z wzrastającym kieszonkowym.
Dziś syn jako zaraz 13 latek, ma odłożone na koncie więcej niż większość polaków.
I mimo ze ma pełen dostęp do tych pieniędzy , mógłby je wydać ot tak, to systematycznie odkłada

Zgadzam się, że kieszonkowe to dobra nauka ekonomii smile
Ja zaczęłam jeszcze wcześniej i od znacznie mniejszej kwoty. To był sposób na  ciągłe "mamo kup mi coś". Jak rzecz była warta kupienia to kupowałam, jak uważałam, że tylko kolejny śmieć do domu to mówiłam - kup sobie z kieszonkowego. Zazwyczaj 90% rzeczy nie było wartych utraty swoich pieniążków wink Nauczył się też pożyczania, jak kolega go kiwał bo nie miał żeby mu oddać a miał na zakupy słodyczy w sklepie. Przyszedł wtedy z wielkim żalem a ja do niego spokojnie - tanim kosztem nauczyłeś się czy zawsze warto być ufnym. Kwota jaką straciłeś jest zupełnie niewielka a nauka bardzo cenna. Dasz radę nawet jak Ci nie odda, to zupełnie nic takiego w porównaniu z ludźmi, którzy z powodu nadmiernej ufności tracą dorobek życia. Nigdy go nie krytykowałam gdy zrobił jakiś błąd tylko pomagałam mu zrozumieć jak się w życiu kierować.

166

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

Zgadzam się, że kieszonkowe to dobra nauka ekonomii smile
Ja zaczęłam jeszcze wcześniej i od znacznie mniejszej kwoty. To był sposób na  ciągłe "mamo kup mi coś". Jak rzecz była warta kupienia to kupowałam, jak uważałam, że tylko kolejny śmieć do domu to mówiłam - kup sobie z kieszonkowego. Zazwyczaj 90% rzeczy nie było wartych utraty swoich pieniążków wink Nauczył się też pożyczania, jak kolega go kiwał bo nie miał żeby mu oddać a miał na zakupy słodyczy w sklepie. Przyszedł wtedy z wielkim żalem a ja do niego spokojnie - tanim kosztem nauczyłeś się czy zawsze warto być ufnym. Kwota jaką straciłeś jest zupełnie niewielka a nauka bardzo cenna. Dasz radę nawet jak Ci nie odda, to zupełnie nic takiego w porównaniu z ludźmi, którzy z powodu nadmiernej ufności tracą dorobek życia. Nigdy go nie krytykowałam gdy zrobił jakiś błąd tylko pomagałam mu zrozumieć jak się w życiu kierować.

My przyjęliśmy z zona taka zasadę:

Chronimy syna przed upadkiem na twarz.
Natomiast pozwalamy mu upaść na dupę, obije ją sobie? Trudno, bo nauka z tego będzie tego warta.
I naprawdę jestem dumny z syna, bo zestawiając go, z reszta klasy, to ta reszta wygląda przy nim jak totalne pogubione dzieciaki.
To do niego przychodzą jak "trzeba isc do pani", to do niego przychodzą jak jest jakiś problem z starszakami, jego głos w podejmowaniu jakis decyzji równoważny praktycznie cała klasę.

167

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
R_ita2 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Mężczyzna musi działać. Mieć swoja ramę, do której to kobieta ma się dostosować, bo inaczej mężczyzna nie będzie szanowany w związku.
Oczywiście na forach kobiety piszą co innego, a wybierają faceta dokładnie odwrotnego.

Cześć Szeptuch wink

Ja się nie do końca zgodzę. Może zawężam horyzont dyskusji bazując tylko na swoim doświadczeniu, ale gdybym ja się dostosowała, to już byłoby po mnie i na pewno nie szanowałabym męża.
A SZANUJE BO WYSZEDŁ ZE SWOJEJ STREFY KOMFORTU I TEGO CO BYŁO MU ZNANE, miał wizję iście islamską/muzułmańską/turecką rodziny i naszego współfunkcjonowania. Musiałam się rzucać by wywalczyć pozycję równorzędną. I owszem w wielu rzeczach odpusciłam albo poszliśmy na kompromis ale szanuje go za to że ODPUSZCZAŁ i WYSILAŁ SIĘ NA ZROZUMIENIE MOJEJ PERSPEKTYWY. Dziś kooperujemy ze sobą niemal na równych zasadach i każde robi to w czym jest dobre. WSPÓŁPRACA I WZAJEMNE ZROZUMIENIE. TO BUDUJE SZACUNEK.

Zgadzam się z tym co napisała Julka- jak ona się dostosuje bez zająknięcia to ona przestaje być szanowana.

Dostosowanie sie do męskiej ramy, to nie poddaństwo czy podporządkowanie.
Zacznijmy od tego czym jest ta emska rama, to trzymanie pewnego poziomu, pewność siebie, kultury,obycia, ale tez bezkompromisowości, "męskiej energii" czy szorstkości, systemu wartości, pryncypialności, zaradności życiowej.
To wszystko to, co odróżnia mężczyznę od chłopca.

Nie może byc tak, że facet zmienia sie pod kobietę,nigdy.
Dlatego że ZAWSZE wygląda to tak samo, kobieta zachęca do zmiany tego, potem tego i następnie tego, a jak juz wszystko zostanie zmienione pod jej gust, to traci zainteresowanie facetem, ten facet staje sie aseksualny, i jeżeli maja dzieci to traktowany jak bankomat, a jeżeli nie, to kop w dupę.

168

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Mężczyzna musi działać. Mieć swoja ramę, do której to kobieta ma się dostosować, bo inaczej mężczyzna nie będzie szanowany w związku.
Oczywiście na forach kobiety piszą co innego, a wybierają faceta dokładnie odwrotnego.

Cześć Szeptuch wink

Ja się nie do końca zgodzę. Może zawężam horyzont dyskusji bazując tylko na swoim doświadczeniu, ale gdybym ja się dostosowała, to już byłoby po mnie i na pewno nie szanowałabym męża.
A SZANUJE BO WYSZEDŁ ZE SWOJEJ STREFY KOMFORTU I TEGO CO BYŁO MU ZNANE, miał wizję iście islamską/muzułmańską/turecką rodziny i naszego współfunkcjonowania. Musiałam się rzucać by wywalczyć pozycję równorzędną. I owszem w wielu rzeczach odpusciłam albo poszliśmy na kompromis ale szanuje go za to że ODPUSZCZAŁ i WYSILAŁ SIĘ NA ZROZUMIENIE MOJEJ PERSPEKTYWY. Dziś kooperujemy ze sobą niemal na równych zasadach i każde robi to w czym jest dobre. WSPÓŁPRACA I WZAJEMNE ZROZUMIENIE. TO BUDUJE SZACUNEK.

Zgadzam się z tym co napisała Julka- jak ona się dostosuje bez zająknięcia to ona przestaje być szanowana.

Dostosowanie sie do męskiej ramy, to nie poddaństwo czy podporządkowanie.
Zacznijmy od tego czym jest ta emska rama, to trzymanie pewnego poziomu, pewność siebie, kultury,obycia, ale tez bezkompromisowości, "męskiej energii" czy szorstkości, systemu wartości, pryncypialności, zaradności życiowej.
To wszystko to, co odróżnia mężczyznę od chłopca.

Nie może byc tak, że facet zmienia sie pod kobietę,nigdy.
Dlatego że ZAWSZE wygląda to tak samo, kobieta zachęca do zmiany tego, potem tego i następnie tego, a jak juz wszystko zostanie zmienione pod jej gust, to traci zainteresowanie facetem, ten facet staje sie aseksualny, i jeżeli maja dzieci to traktowany jak bankomat, a jeżeli nie, to kop w dupę.

Super, a teraz napisz mi przynajmniej jeden plus z tego, co ma kobieta,kiedy sie podporzaskuje pod te ramy czy jak to tam nazywasz?

169

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

JuliaUK33

Dostosuje a nie podporządkuje, to nie są synonimy.
A co ma z tego? Związek, bo w przeciwnym razie, sama go sabotuje i kończy.

170

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

JuliaUK33

Dostosuje a nie podporządkuje, to nie są synonimy.
A co ma z tego? Związek, bo w przeciwnym razie, sama go sabotuje i kończy.

Ja bym to sie nawet cieszyla i wyprawila imprezke na cale miasto, gdybym miala skonczyc zwiazek z facetem do,ktorego musze sie dostosowac

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Nawet jeśli odnosisz takie wrażenie czytając moje posty to wierz mi, że tak nie jest. Nigdy w życiu nie chciałbym by partnerka była choć w połowie podobna do mojej matki, wolałbym do końca życia być sam niż wpakować się z jednego kiepskiego układu w drugi.

Shini ja nie mówię że chcesz partnerk podobnej do TWOJEJ matki. Ja uważam, że chciałbyś żeby partnerka pełniła w twoim życiu rolę, taką jakiej twoja matka nie umiała spełnić: ciepłej, dobrodusznej, wyrozumiałej wspierającej mamy, która kocha bezwarunkowo i nie oczekuje od ciebie za wiele, bo kocha cię za samo istnienie i bycie jej dzieckiem. Oczekujesz, że partnerka potraktuje ciebie tak jak mama nie umiała i dokończy proces wychowawczy, którego twoja mam nie umiała przeprowadzić skutcznie, dlatego zatrzymałes się rozwojowo na etapie 13 latka.
I teraz pytanie. Jak myslisz, ile procent kobiet chce podjąć się wychowania dorosłego mężczyzny jakby był małym dzieckiem? 
Czy ty chciałbyć spotykac się z kobietą która oczekuje ze zastapisz jej ojca?  Powiedzmy że spotykasz taką 20 latke na studiach i ona oczekuje od ciebie, że bedziesz pilnował żeby miała szalik ciepły, żeby dobrze zjadła, żeby zabrała kanapki do szkoły, żeby odrobiła lekcje, żeby wybrała perspektywiczny zawód, zeby się nie spóźniła na autobus. Czyli jesteś jej ojcem, nie kochankiem, partnerem, przyjacielem. Czy taka wizja wydaje ci się atrakcyjna? Czy nie zacznie cię przytłaczać, że w weekend zamiast spotkać się z kolegami musisz zostać z nią w domu i pokazavc jak działa palnik gazowy i jak zrobić schabowego bo ona sama nie umie, oczekuje natomiast wsparcia i bodzca od ciebie?

172

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

Dostosowanie sie do męskiej ramy, to nie poddaństwo czy podporządkowanie.
Zacznijmy od tego czym jest ta emska rama, to trzymanie pewnego poziomu, pewność siebie, kultury,obycia, ale tez bezkompromisowości, "męskiej energii" czy szorstkości, systemu wartości, pryncypialności, zaradności życiowej.
To wszystko to, co odróżnia mężczyznę od chłopca.

Nie może byc tak, że facet zmienia sie pod kobietę,nigdy.
Dlatego że ZAWSZE wygląda to tak samo, kobieta zachęca do zmiany tego, potem tego i następnie tego, a jak juz wszystko zostanie zmienione pod jej gust, to traci zainteresowanie facetem, ten facet staje sie aseksualny, i jeżeli maja dzieci to traktowany jak bankomat, a jeżeli nie, to kop w dupę.


Mężczyzna jest jaki jest i nie ma co przy nim majstrować. Im szybciej kobieta to zrozumie, tym lepiej dla niej. I dla niego.
M. Czubaszek

Też nie wiem dlaczego kobiety to sobie robią, że wiążą się z facetem, który im nie odpowiada i wierzą w zapewnienia, że się zmieni.

173

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

To jakieś durne rozważania. Nie ludzkości a lewackiej Europie grozi samozagłada.
Europa to zaledwie 10% ludności świata. Świata, który dynamicznie się rozwija ...a rodziny mają się całkiem dobrze.
I raczej nie będzie zagłady Europy, bo zostanie zaludniona przez napływające ludy.
A Europejczycy się rozpłyną jak neandertalczycy w nacji homo sapiens.
Jeszcze kilkadziesiąt lat i nas tu już nie będzie....

174

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

To jakieś durne rozważania. Nie ludzkości a lewackiej Europie grozi samozagłada.
Europa to zaledwie 10% ludności świata. Świata, który dynamicznie się rozwija ...a rodziny mają się całkiem dobrze.
I raczej nie będzie zagłady Europy, bo zostanie zaludniona przez napływające ludy.
A Europejczycy się rozpłyną jak neandertalczycy w nacji homo sapiens.
Jeszcze kilkadziesiąt lat i nas tu już nie będzie....

175

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne

Może dlatego że żyjesz w kraju gdzie sie łoży kase na dzieci i pomaga matką, a nie tak jak w polsce wszystko pod górke.

Bo u nas nazywa się to rozdawnictwem.

176

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne

Może dlatego że żyjesz w kraju gdzie sie łoży kase na dzieci i pomaga matką, a nie tak jak w polsce wszystko pod górke.

Bo u nas nazywa się to rozdawnictwem.

A w Anglii to sie tak nie nazywa w zasadzie 90% spoleczenstwa bierze rozne zasilki ,a to na dzieci,a to na jakas chorobe, a to dofinansowanie, a to dla bezrobotnych itp rozne cala lista tego jest od wyboru do koloru

177

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dla mnie zycie z dzieckiem jest latwe i wygodne

Może dlatego że żyjesz w kraju gdzie sie łoży kase na dzieci i pomaga matką, a nie tak jak w polsce wszystko pod górke.

Bo u nas nazywa się to rozdawnictwem.

A w Anglii to sie tak nie nazywa w zasadzie 90% spoleczenstwa bierze rozne zasilki ,a to na dzieci,a to na jakas chorobe, a to dofinansowanie, a to dla bezrobotnych itp rozne cala lista tego jest od wyboru do koloru

178

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Wiesz ile trzeba zabulić za złobek/przedszkole we wrocławiu, albo krakowie? wiesz jak wygląda rekrutacja do tych placówek? Ja we wrześniu rozmawiałam z koleżanką której córka nie dostała się do zadnego liceum w warszawie. Prezydent oczywiście wydał oświadczenie i mowil, że miejsca sa dla kazdego starczy. I co z tego, skoro matka obdzwoiniła każdą szkołe w dzielnicy i wszedzie powiedzieli że nie ma, no chyba że mała ma 90% z egzaminu dla 8 klas. Dziewczyna rozpoczela edukacje od pazdziernika i to 2h busem od miejsca zamieszkania bo nigdzie nie dało sie jej wcisnąc. I wcale nie była rodzynkiem w tej kwestii bo jej koleżanki z klasy miały podobnie. I to jest zdrowa dziewczyna, bez autyzmu, aspargera, downa. W najprostrzej kwestii jak obowiązkowa edukacja publiczna nie ma nawet wypracowanego działającego systemu, a co dopiero mówić o jakiś bardziej złożonych przypadkach.

Idąc za klasykiem Tuskiem - "ja wam prezydenta nie wybierałem" .
Dlaczego te miasta nie zadbały o potrzeby mieszkańców? Przecież miasto ma info ile jest dzieci w mieście.
I to o czym piszesz nie jest wymienianym powodem nie chcenia posiadania dziecka.
Ciekawe jak to było drzewiej?

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

. Ludzie czekają z dzieckiem prawie do 40, żeby mieć góre kasy na takie nieprzewidziane wypadki bo wiedzą, że na państwo nie można liczyć

Gdyby nasi rodzice tak na o patrzyli to pewnie by nas nie było.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Zwalanie winy na social media zupełnie nie ma sensu. Dlaczego? Dzietnośc polek w polsce i ich rowiesniczek w UK jest zuepłnie różna. W Uk liczba dzieci polek jest bliższa tej deklarowanej jako docelowa. W polsce kobiety mówią że chciały by miec 3 a mają 1 bo ich to przerasta. W UK mówią że chcą 3 i bach! mają 3! niesamowite co nie?

Tak, porównywanie polskich i angielskich social media jest bez sensu. Dlatego pisałem o polskich. A tam jest pełno dziewczyn które deklarują brak chęci posiadania dziecka bo - zmiany klimatu, bo głód na świecie, bo rządzi pis(teraz pewnie zamienią to na po) bo kariera, bo facet to świnia...dają bzdetne tłumaczenia wygodnictwa a pełno tego w sieci. Dlatego myślę że to pod ich wpływem piszą to co piszą.
Nie znam statystyk narodzin dzieci przez Polki w Anglii to si nie wypowiem. A że Polki w Polsce chcą rodzić 3 dzieci? Tego nie słyszałem. Natomiast patrząc na znane mi osobiście młode dziewczyny to albo nie mają dzieci albo mają po jednym i nie słyszałem o planach posiadania ich więcej.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Podobnie w czechach dzietność to 1.7 w polsce 1.3. To co czeszki nie mają smart fonów?

Ponownie - nie znam social mediów Czeskich. I tak należy przyjrzeć się co skłania Czeszki do posiadania dzieci.

179

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało.

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Agnes76 napisał/a:

Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne.

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Agnes76 napisał/a:

Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Agnes76 napisał/a:

nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

Dlatego uwazam, ze dziecko nalezy zostawiac mezom/partnerom pod opieke, a nie wszystko kobieta robi, a pozniej powie jedna "potrzymaj dziecko" to sie facetowi rece trzesa jakby mu bron dawala do reki, bo oni nawet nie wiedza jak to dziecko trzymac,  juz nie wspomne o przywijaniu czy nakarmieniu... a zostaw zabkujace to by wszystkie szpitale oblecieli

Piszesz to z doświadczenia czy wyobrażenia?

180 Ostatnio edytowany przez maku2 (2023-12-05 19:27:07)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:
maku2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Natomiast nie przekazywał mu męskich wzorców prac domowych bo to do przyjemności nie należało.

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Agnes76 napisał/a:

Jak syn był mały angażowałam go we wszystkie prace domowe skutkiem czego wszystkie prace "kobiece" typu sprzątanie, pranie, gotowanie, pieczenie miał dobrze opanowane. Może w tamtym czasie nie brał się jeszcze za wszystko samodzielnie ale już na studiach żadne słoiki z domu nie były potrzebne.

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Agnes76 napisał/a:

Mężczyznom najwygodniej jest  nie wiedzieć, nie znać się, nie widzieć i tego typu postawy prezentować. Gdyby naprawdę chcieli to by się zainteresowali a potem wiedzieli, znali się, widzieli co potrzeba.

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Agnes76 napisał/a:

nie przekonasz mnie, że jakaś matka będzie bronić ojcu uczyć dziecko prac w domu, albo odganiać męża z kuchni, żeby dziecko złego przykładu nie dostało

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

1 - Może niedokładnie użyłam określenie męskie wzorce prac domowych, niemniej chodzi mi o to wszystko co mężczyzna w domu ogarnia. Jakieś naprawy, prace remontowe, naprawy sprzętu itp. Druga sprawa ojciec nie powinien prezentować postawy "pomagamy mamie" tylko dzielimy obowiązki. Mamy ustalone co do kogo należy i  ogarniamy kiedy należy to zrobić bez poganiania i narzekania matki/żony, czyli   postawa odpowiedzialnego partnera. W przypadku posiadania własnego domu  lepiej można określić co jest w gestii kobiety mężczyzny, ale to też nie tak, że matka tylko grządki i kwiatki ( nie lubię xD) a ojciec jakieś malowanie, kopanie, rąbanie  ( bardzo lubię big_smile)

2- Tak, pewnych postaw trzeba uczyć od małego niemniej każdy okres jest dobry do odrobienia braków. Wcale nie jest tak, że ilość czasu przesądza o wpływie na dziecko, bo można wspólny czas wykorzystać dobrze albo sobie odpuścić i efekt będzie jaki będzie. Dziecko ma swoje obowiązki szkolne, musi mieć czas na zabawy  z rówieśnikami, na swoje hobby, więc nie cały czas wspólny można  poświęcić na uczenie go zajęć domowych.

Absolutnie nie poczuwam się przyjęcia zaszczytu, że syn został czegokolwiek przez męża nauczony. i całe wychowanie jest moją zasługą. Korekcji wymagała jedynie postawa męża wobec dziecka z dość mocno wymagającej, niejako wojskowej, na bardziej wyrozumiałą, a przede wszystkim zrozumiał, że ma tak z dzieckiem wykonywać prace aby dla małego była to ciekawa nauka na pograniczu zabawy z satysfakcją na koniec.

Zgadzam się, kobieta decyduje jak dziecko ma być wychowywane - jakichkolwiek słów bym nie użył to do tego się sprowadza. Co nie jest złe. Ale kobiety powinny sobie zdawać sprawę że wychowują facetów z którymi inne kobiety być może będą się zadawać.

181

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:

"Męskie wzorce prac domowych" a co pod tym się kryje, co masz na myśli?
Co do reszty

Czyli według Ciebie nadaje się do związku czy będzie drama?

Ale jak sama napisałaś pewne rzeczy trzeba nauczyć/nauczać od małego, prawda? I stąd wynikało moje pytanie.

Ale tak naprawdę możesz pisać tylko za siebie. Sama widzisz ile nawet na tym forum jest info że faceci tacy nie ogarnięci, niczego nie potrafią itd. itp. - pewnych postaw trzeba nauczyć za małego, bo później są z tym problemy. A skoro więcej dzieciak spędza czasu z matką to kto ma większy wpływ na jego "ogarnięcie życiowe"?
Jasne że wpływ ojca jest ważny ale "nie przekonasz mnie" że żona/matka nie decyduje w ostateczności jak dzieciak ma być wychowywany, co sama zresztą napisałaś.

Dlatego uwazam, ze dziecko nalezy zostawiac mezom/partnerom pod opieke, a nie wszystko kobieta robi, a pozniej powie jedna "potrzymaj dziecko" to sie facetowi rece trzesa jakby mu bron dawala do reki, bo oni nawet nie wiedza jak to dziecko trzymac,  juz nie wspomne o przywijaniu czy nakarmieniu... a zostaw zabkujace to by wszystkie szpitale oblecieli

Piszesz to z doświadczenia czy wyobrażenia?

Z opowiesci roznych kobiet, ktore wlasnie robily przy dzieciach wszystko

182

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

Stwierdziliśmy z zona, że 300zł dla 7 latka, to wystarczająco.

Z ciekawości, to ile teraz mu dajecie?

183

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

JuliaUK33

Dostosuje a nie podporządkuje, to nie są synonimy.
A co ma z tego? Związek, bo w przeciwnym razie, sama go sabotuje i kończy.

Ja bym to sie nawet cieszyla i wyprawila imprezke na cale miasto, gdybym miala skonczyc zwiazek z facetem do,ktorego musze sie dostosowac

Ale on ma się dostosować do Ciebie?

184

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

JuliaUK33

Dostosuje a nie podporządkuje, to nie są synonimy.
A co ma z tego? Związek, bo w przeciwnym razie, sama go sabotuje i kończy.

Ja bym to sie nawet cieszyla i wyprawila imprezke na cale miasto, gdybym miala skonczyc zwiazek z facetem do,ktorego musze sie dostosowac

Ale on ma się dostosować do Ciebie?

Tak

185

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:

Mężczyzna jest jaki jest i nie ma co przy nim majstrować. Im szybciej kobieta to zrozumie, tym lepiej dla niej. I dla niego.
M. Czubaszek

Też nie wiem dlaczego kobiety to sobie robią, że wiążą się z facetem, który im nie odpowiada i wierzą w zapewnienia, że się zmieni.

Prawda? A wystarczy patrzeć na nich jak na ludzi a nie dopasowywać go/ich do swoich wizji.

186

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Dlatego uwazam, ze dziecko nalezy zostawiac mezom/partnerom pod opieke, a nie wszystko kobieta robi, a pozniej powie jedna "potrzymaj dziecko" to sie facetowi rece trzesa jakby mu bron dawala do reki, bo oni nawet nie wiedza jak to dziecko trzymac,  juz nie wspomne o przywijaniu czy nakarmieniu... a zostaw zabkujace to by wszystkie szpitale oblecieli

Piszesz to z doświadczenia czy wyobrażenia?

Z opowiesci roznych kobiet, ktore wlasnie robily przy dzieciach wszystko

A skąd wiesz że mówiły prawdę, to raz. A dwa ile tych kobiet było że przenosisz ich wypowiedzi na wszystkich facetów?

187

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ja bym to sie nawet cieszyla i wyprawila imprezke na cale miasto, gdybym miala skonczyc zwiazek z facetem do,ktorego musze sie dostosowac

Ale on ma się dostosować do Ciebie?

Tak

Tak się dopytam, teraz jesteś z jakimś facetem w związku?

188

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:

Piszesz to z doświadczenia czy wyobrażenia?

Z opowiesci roznych kobiet, ktore wlasnie robily przy dzieciach wszystko

A skąd wiesz że mówiły prawdę, to raz. A dwa ile tych kobiet było że przenosisz ich wypowiedzi na wszystkich facetów?

Niewiem czy mowily prawde-wierze im na slowo. Nie przenosze na wszystkich facetow, tylko na tych,co nic nie robia przy dzieciach-przeciez nie napisalam "wszyscy "

189 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-12-06 00:08:39)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Shini ja nie mówię że chcesz partnerk podobnej do TWOJEJ matki. Ja uważam, że chciałbyś żeby partnerka pełniła w twoim życiu rolę, taką jakiej twoja matka nie umiała spełnić: ciepłej, dobrodusznej, wyrozumiałej wspierającej mamy, która kocha bezwarunkowo i nie oczekuje od ciebie za wiele, bo kocha cię za samo istnienie i bycie jej dzieckiem. Oczekujesz, że partnerka potraktuje ciebie tak jak mama nie umiała i dokończy proces wychowawczy, którego twoja mam nie umiała przeprowadzić skutcznie, dlatego zatrzymałes się rozwojowo na etapie 13 latka.
I teraz pytanie. Jak myslisz, ile procent kobiet chce podjąć się wychowania dorosłego mężczyzny jakby był małym dzieckiem? 
Czy ty chciałbyć spotykac się z kobietą która oczekuje ze zastapisz jej ojca?  Powiedzmy że spotykasz taką 20 latke na studiach i ona oczekuje od ciebie, że bedziesz pilnował żeby miała szalik ciepły, żeby dobrze zjadła, żeby zabrała kanapki do szkoły, żeby odrobiła lekcje, żeby wybrała perspektywiczny zawód, zeby się nie spóźniła na autobus. Czyli jesteś jej ojcem, nie kochankiem, partnerem, przyjacielem. Czy taka wizja wydaje ci się atrakcyjna? Czy nie zacznie cię przytłaczać, że w weekend zamiast spotkać się z kolegami musisz zostać z nią w domu i pokazavc jak działa palnik gazowy i jak zrobić schabowego bo ona sama nie umie, oczekuje natomiast wsparcia i bodzca od ciebie?

Też nie trafiłaś, nie jesteś nawet blisko. Moja matka zawsze była dobroduszna i wyrozumiała, problem w tym, że za bardzo, była też mocno nadopiekuńcza. Zawsze oczekiwała wiele ale nie z troski czy chęci bym stał się lepszy tylko by mogła się mną pochwalić, chciała bym spełniał jej marzenia, a do swoich nie miałem prawa. Gdy coś się nie udawało to od razu mówiła bym odpuścił, nigdy nie powiedziała bym próbował aż się uda, nigdy nie próbowała czegoś tłumaczyć na inny sposób, zawsze kazała mi rezygnować ze wszystkiego co choć trochę się nie udawało. Więc nie, absolutnie nie chciałbym by jakaś inna kobieta dokończyła proces wychowawczy bo to by jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Nigdy nie miałem żadnego dobrego wzorca czy to w rodzinie czy też wśród rówieśników, wszystko interpretowałem po swojemu i jak widać wiele razy źle zinterpretowałem albo na podstawie nierealnych wzorców.

Wybacz ale nie rozumiem co masz na myśli poprzez "wychowanie dorosłego mężczyzny" i w ogóle co to ma wspólnego z dawaniem bodźców? Jeśli taka kobieta nie powiedziałaby mi wprost, że oczekuje ode mnie zastąpienia jej ojca to pewnie nawet bym tego nie zauważył. Szczerze mówiąc nie bardzo mogę sobie wyobrazić tej 20 letniej dziewczyny nie ogarniającej takich rzeczy jak szalik czy kanapki, nikogo takiego nie mogę sobie wyobrazić. Szczerze to nad jej lekcjami czy autobusem nawet bym nie pomyślał, to tak błahe sprawy, że nie robiłoby mi różnicy czy odrobi lekcje albo czy zdąży na autobus. Co do weekendu to trochę kiepski przykład jak na mnie bo raczej rzadko trafia mi się wyjście z kolegami i pewnie i tak bym siedział w domu, a jak działa palnik albo jak zrobić schabowe pokazałbym z chęcią bo lubię uczyć innych. Ja zupełnie inaczej rozumiem tego bodźca. Na przykład gdyby zaproponowała jakiś wspólny wyjazd to już miałbym po co i dla kogo szukać, organizować i rezerwować. Albo pomysł na wzięcie psa ze schroniska czy na zorganizowanie przyjęcia dla kogoś z rodziny albo znajomych. O coś takiego chodzi, zarzucenie jakiegoś pomysłu, którego normalnie sam bym nie zrealizował bo albo samemu nudno albo się nie opłaca ale z kimś to już co innego. Jeśli coś takiego wciąż jest dziecinnym myśleniem to już nie wiem co robiłby prawdziwy mężczyzna, bo chyba nie chodzi o to by było tak samo tylko w druga stronę?

190 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2023-12-06 00:57:08)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

.

191

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Salomonka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:

To znaczy, że jako matka zrobiłaś kawał dobrej roboty.

Dobrą robotę? lol

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

Nie, faceci to nie zło; jedynie pewne egzemplarze facetów są złem i nie płacą na utrzymanie swoich dzieci. To, co moja córka ma ode mnie, absolutnie nie ogranicza się do alimentów. Ze swoimi problemami przede wszystkim zwraca się do mnie, nie do matki. Gdy ostatnio zapomniałą kluczy do domu i w konsekwencji uciekł jej pociąg na spotkanie integracyjne samorządu studenckiego, to JA ją podwiozłem (a nie mamusia, która na wyjebane, bo układa sobie życie z nowym fagasem) i to w ciężkich warunkach (podobnie jak z kilku imprez ją odbierałem w nocy, bo mamusia też miała wyjebane); to ja zatrzymałem się w centrum handlowym by kupic jej nową czapkę (na ten wyjazd integracyjny na wygwizdowie) bo poprzednią dopiero co zgubiła na uczelni i chciała jechac w samym kapturze od płaszcza na głowie. Efektem tych lat jest to że sama z siebie (podczas rozmowy i analizowania przypadku kolegi, któremu kilka lat temu zmarł ojciec) powiedziała że jej kontakt ze mną jest taki jaki dziewczyna ma ze swoją "bestie". Ale tak, wszyscy faceci to zło i mają w dupie swoje dzieci. Bo pokiereszowana emocjonalnie przez życie Salomonka tak pisze.


Nieźle  się uśmiałam czytając, jak ten Nowe Otwarcie gimnastykuje się, żeby mnie zdyskredytować.

Przypominam tylko, że jeszcze niedawno napisał, że nie stać go aby swojej j córce wakacje zapłacić i zabiera ją z sobą w  delegacje na koszt jego firmy żeby w ogóle jakieś wakacje miała smile

Taki spełniony facet smile

Tak, sprzedałam mieszkanie żeby moja córka mogła studiować. Tylko że miałam co sprzedać to przede wszystkim smile A po drugie opłaciło się. Nie tylko ją wykształciłam, ale także wyposażyłam na życie i dziś mogę tylko patrzeć, gdy pomnaża majątek smile Tyle mam do powiedzenia Nowemu Otwarciu, któremu żal dupę ściska że swojej córce nie może nawet połowy tego dać na start. Pozdrawiam NO.

Aha! Rzeczywiście pochodze z patologicznej rodziny w przeciwieństwie do Nowego Otwarcia, gdzie on wciąż to podkreśla smile Tak, wychowywałam się w rodzinach zastępczych i w bidulach, dlatego moja więź z córką jest dla mnie tak ważna i tak ważne było dla mnie, aby nigdy moja córka nie czuła się przeze mnie opuszczona. Czy żałuję? Ani przez moment smile Moja córka to piękna, wykształcona i bardzo mądra dziewczyna i jestem z niej bardzo dumna.

I tyle.:)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Shini, źle cię zrozumiałam. Piszesz:

To co wiem na pewno to, że potrzebuję jakiegoś bodźca do działania, jakieś powodu, celu. Podejrzewam, że dziewczyna ogarnięta i decyzyjna, która byłaby dla mnie właśnie takim bodźcem do działania byłaby też dobrą opcją w moim przypadku

Ja to zrozumiałam tak:
wiesz co chcesz zrobić ze swoim życiem, ale kobieta ma cię do tego motywowac, bo twój niski standard życia i umiarkowana depresja nie jest wystarczającym powodem do zmian
Albo nie wiesz czego chcesz od życia i poprzez bodziec rozumiesz że przejmie odpowiedzialnośc za twoje życie.

Jeśli bodziec to ma być bodziec żeby pojechać na fajne wakacje to jak najbardziej jest okej. Jesli czujesz że sam z siebie bez zewnętrznej motywacji bedziesz szukać nowej pracy, pojdziesz na terapie na NFZ i nie warunkujesz tych przemian tym czy ktoś będzie cię motywował, to tez jest okej smile

193 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-12-07 23:52:16)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja to zrozumiałam tak:
wiesz co chcesz zrobić ze swoim życiem, ale kobieta ma cię do tego motywowac, bo twój niski standard życia i umiarkowana depresja nie jest wystarczającym powodem do zmian
Albo nie wiesz czego chcesz od życia i poprzez bodziec rozumiesz że przejmie odpowiedzialnośc za twoje życie.

Jeśli bodziec to ma być bodziec żeby pojechać na fajne wakacje to jak najbardziej jest okej. Jesli czujesz że sam z siebie bez zewnętrznej motywacji bedziesz szukać nowej pracy, pojdziesz na terapie na NFZ i nie warunkujesz tych przemian tym czy ktoś będzie cię motywował, to tez jest okej smile

Nie do końca prawda ale też nie kłamstwo. Według mnie będąc w związku oboje powinni się motywować do działania, również tego najważniejszego kształtującego całe życie. Gdybym wszedł w związek to byłym bardziej zmotywowany do zmiany pracy, do jeszcze cięższej pracy nad sylwetką czy do pokonania moich lęków bo nie robiłbym tego tylko dla siebie. Znam mnóstwo ludzi, którzy po wejściu w związek zaczęli się starać bardziej niż kiedykolwiek, którzy w krótkim czasie zmienili się nie do poznania na lepsze bo mieli dla kogo. Także taki bodziec dotyczący ogólnie całego życia też jest ważny choć nie twierdzę, że niezbędny bo ani ja ani nikt inny nie ma prawa wymagać od drugiej osoby wzięcia tej odpowiedzialności za swoje życie. Z pracą będzie najtrudniej ale mam wrażenie, że większość innych rzeczy jakoś dałbym radę zrobić nawet bez zewnętrznej motywacji, a przynajminiej mam taką nadzieję.

194

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Salomonka napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Dobrą robotę? lol

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

Nie, faceci to nie zło; jedynie pewne egzemplarze facetów są złem i nie płacą na utrzymanie swoich dzieci. To, co moja córka ma ode mnie, absolutnie nie ogranicza się do alimentów. Ze swoimi problemami przede wszystkim zwraca się do mnie, nie do matki. Gdy ostatnio zapomniałą kluczy do domu i w konsekwencji uciekł jej pociąg na spotkanie integracyjne samorządu studenckiego, to JA ją podwiozłem (a nie mamusia, która na wyjebane, bo układa sobie życie z nowym fagasem) i to w ciężkich warunkach (podobnie jak z kilku imprez ją odbierałem w nocy, bo mamusia też miała wyjebane); to ja zatrzymałem się w centrum handlowym by kupic jej nową czapkę (na ten wyjazd integracyjny na wygwizdowie) bo poprzednią dopiero co zgubiła na uczelni i chciała jechac w samym kapturze od płaszcza na głowie. Efektem tych lat jest to że sama z siebie (podczas rozmowy i analizowania przypadku kolegi, któremu kilka lat temu zmarł ojciec) powiedziała że jej kontakt ze mną jest taki jaki dziewczyna ma ze swoją "bestie". Ale tak, wszyscy faceci to zło i mają w dupie swoje dzieci. Bo pokiereszowana emocjonalnie przez życie Salomonka tak pisze.


Nieźle  się uśmiałam czytając, jak ten Nowe Otwarcie gimnastykuje się, żeby mnie zdyskredytować.

Przypominam tylko, że jeszcze niedawno napisał, że nie stać go aby swojej j córce wakacje zapłacić i zabiera ją z sobą w  delegacje na koszt jego firmy żeby w ogóle jakieś wakacje miała smile

Taki spełniony facet smile

Tak, sprzedałam mieszkanie żeby moja córka mogła studiować. Tylko że miałam co sprzedać to przede wszystkim smile A po drugie opłaciło się. Nie tylko ją wykształciłam, ale także wyposażyłam na życie i dziś mogę tylko patrzeć, gdy pomnaża majątek smile Tyle mam do powiedzenia Nowemu Otwarciu, któremu żal dupę ściska że swojej córce nie może nawet połowy tego dać na start. Pozdrawiam NO.

Aha! Rzeczywiście pochodze z patologicznej rodziny w przeciwieństwie do Nowego Otwarcia, gdzie on wciąż to podkreśla smile Tak, wychowywałam się w rodzinach zastępczych i w bidulach, dlatego moja więź z córką jest dla mnie tak ważna i tak ważne było dla mnie, aby nigdy moja córka nie czuła się przeze mnie opuszczona. Czy żałuję? Ani przez moment smile Moja córka to piękna, wykształcona i bardzo mądra dziewczyna i jestem z niej bardzo dumna.

I tyle.:)

Jakież to było przewidywalne że przypuścisz wściekły atak na kwestie finansowe,czyli jedyną kwestię, w której - co przyznaję - kokosów nie jestem i nie będę jej w stanie zapewnic, choc głodna i obdarta zdecydowanie nie chodzi. Elektronikę potrzebną też ma (niczego nie musiałem przy okazji sprzedawac, finansowałem ten sprzęt wspólnie z moją ex, chociaż alimenty niby tak kalkulowała by wykaz wydatków obejmował i to wink Jak widac dzieciak z bidula wyjdzie, bidul z dzieciaka - znacznie trudniej. Kasy może się dorobiłaś (mojej ex to też za bardzo w głowie siedziało, pewnie przez kuzyna, tumana i pijaka, który tylko tym jeszcze trzyma żonę przy sobie że ma firmę), ale mentalnie pozostałaś biedna.

Znowu czepiłaś się wakacji. No cóż, nie sfinansuję córce egzotycznego wyjazdu, ale zawsze dokładam starań by nasz wyjazd był ciekawy i ona zawsze jest z takiego wyjazdu bardzo zadowolona. Nie jest też na koszt firmy, bo różnicę w zakwaterowaniu i posiłkach między jedną i dwiema osobami pokrywam z własnej kieszeni, nie z firmowej kasy. A jedna osoba (czyli ja) musiałaby w to miejsce pojechac służbowo tak czy siak, na polecenie tejże firmy smile
We wszystkim daję jej ile jestem w stanie i nasza więź jest najlepszym dowodem że jednak (wbrew twojemu zajadłemu pierdoleniu) sprawdzam się jako ojciec. A moja córka jest na najlepszej drodze by wyrosnąc na piękną (choc to kwestia genów; gdyby urody jej brakowało, to przecież też bym kochał, bo to moje dziecko) wykształconą (jej uczelnia to jedna z czołowych w kraju uczelni o tym profilu) i bardzo mądrą dziewczynę, mimo tego że nie mam zapasowego mieszkania by je sprzedac i zapewnic jej naukę za granicą wink

195

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Nieźle  się uśmiałam czytając, jak ten Nowe Otwarcie gimnastykuje się, żeby mnie zdyskredytować.

Przypominam tylko, że jeszcze niedawno napisał, że nie stać go aby swojej j córce wakacje zapłacić i zabiera ją z sobą w  delegacje na koszt jego firmy żeby w ogóle jakieś wakacje miała smile

Taki spełniony facet smile

Tak, sprzedałam mieszkanie żeby moja córka mogła studiować. Tylko że miałam co sprzedać to przede wszystkim smile A po drugie opłaciło się. Nie tylko ją wykształciłam, ale także wyposażyłam na życie i dziś mogę tylko patrzeć, gdy pomnaża majątek smile Tyle mam do powiedzenia Nowemu Otwarciu, któremu żal dupę ściska że swojej córce nie może nawet połowy tego dać na start. Pozdrawiam NO.

Aha! Rzeczywiście pochodze z patologicznej rodziny w przeciwieństwie do Nowego Otwarcia, gdzie on wciąż to podkreśla smile Tak, wychowywałam się w rodzinach zastępczych i w bidulach, dlatego moja więź z córką jest dla mnie tak ważna i tak ważne było dla mnie, aby nigdy moja córka nie czuła się przeze mnie opuszczona. Czy żałuję? Ani przez moment smile Moja córka to piękna, wykształcona i bardzo mądra dziewczyna i jestem z niej bardzo dumna.

I tyle.:)

Jakież to było przewidywalne że przypuścisz wściekły atak na kwestie finansowe,czyli jedyną kwestię, w której - co przyznaję - kokosów nie jestem i nie będę jej w stanie zapewnic, choc głodna i obdarta zdecydowanie nie chodzi. Elektronikę potrzebną też ma (niczego nie musiałem przy okazji sprzedawac, finansowałem ten sprzęt wspólnie z moją ex, chociaż alimenty niby tak kalkulowała by wykaz wydatków obejmował i to wink Jak widac dzieciak z bidula wyjdzie, bidul z dzieciaka - znacznie trudniej. Kasy może się dorobiłaś (mojej ex to też za bardzo w głowie siedziało, pewnie przez kuzyna, tumana i pijaka, który tylko tym jeszcze trzyma żonę przy sobie że ma firmę), ale mentalnie pozostałaś biedna.

Znowu czepiłaś się wakacji. No cóż, nie sfinansuję córce egzotycznego wyjazdu, ale zawsze dokładam starań by nasz wyjazd był ciekawy i ona zawsze jest z takiego wyjazdu bardzo zadowolona. Nie jest też na koszt firmy, bo różnicę w zakwaterowaniu i posiłkach między jedną i dwiema osobami pokrywam z własnej kieszeni, nie z firmowej kasy. A jedna osoba (czyli ja) musiałaby w to miejsce pojechac służbowo tak czy siak, na polecenie tejże firmy smile
We wszystkim daję jej ile jestem w stanie i nasza więź jest najlepszym dowodem że jednak (wbrew twojemu zajadłemu pierdoleniu) sprawdzam się jako ojciec. A moja córka jest na najlepszej drodze by wyrosnąc na piękną (choc to kwestia genów; gdyby urody jej brakowało, to przecież też bym kochał, bo to moje dziecko) wykształconą (jej uczelnia to jedna z czołowych w kraju uczelni o tym profilu) i bardzo mądrą dziewczynę, mimo tego że nie mam zapasowego mieszkania by je sprzedac i zapewnic jej naukę za granicą wink

Jeśli ma w genach twoje chamstwo, to wielkiej kariery twojej córce nie wróże, choć dzieciak przecież nie winien, że ma takiego ojca smile

Ciągle wyrzygujesz mi ten bidul, rób tak dalej skoro sprawia ci to tak wielką frajdę. Tylko zapamiętaj sobie, że ja jestem bardzo silną babką, a takich bluzgi byle jakiego facia na pewno nie złamią, nie łudź się smile

I to mówię ci ja, czyli jak mnie nazwałeś ZIMNA SUKA smile

Bo usłyszeć to z ust kogoś takiego jak ty, to prawie komplement smile

Miłego wieczoru.

Posty [ 131 do 195 z 240 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024