Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 240 ]

66

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Farmer napisał/a:

To znaczy, że jako matka zrobiłaś kawał dobrej roboty.

Dobrą robotę? lol

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

Nie, faceci to nie zło; jedynie pewne egzemplarze facetów są złem i nie płacą na utrzymanie swoich dzieci. To, co moja córka ma ode mnie, absolutnie nie ogranicza się do alimentów. Ze swoimi problemami przede wszystkim zwraca się do mnie, nie do matki. Gdy ostatnio zapomniałą kluczy do domu i w konsekwencji uciekł jej pociąg na spotkanie integracyjne samorządu studenckiego, to JA ją podwiozłem (a nie mamusia, która na wyjebane, bo układa sobie życie z nowym fagasem) i to w ciężkich warunkach (podobnie jak z kilku imprez ją odbierałem w nocy, bo mamusia też miała wyjebane); to ja zatrzymałem się w centrum handlowym by kupic jej nową czapkę (na ten wyjazd integracyjny na wygwizdowie) bo poprzednią dopiero co zgubiła na uczelni i chciała jechac w samym kapturze od płaszcza na głowie. Efektem tych lat jest to że sama z siebie (podczas rozmowy i analizowania przypadku kolegi, któremu kilka lat temu zmarł ojciec) powiedziała że jej kontakt ze mną jest taki jaki dziewczyna ma ze swoją "bestie". Ale tak, wszyscy faceci to zło i mają w dupie swoje dzieci. Bo pokiereszowana emocjonalnie przez życie Salomonka tak pisze.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:

A mnie ciekawi to, że takimi rozkminami zajmują się tylko i wyłącznie samotni faceci, ktorzy aktualnie nie potrafią sobie nikogo znaleźć. Tak jakbyście chcieli usprawiedliwić to, że przecież nie Wasza wina, to system jest zły.

No życie tak wygląda, że każdy może celować w takie progi, w jakie chce. Najwyżej się obije po drodze.

Skąd tak chybione wnioski? To, że ktoś sobie kogoś jak najbardziej był w stanie znaleźc, nie oznacza że nagle ten ktoś egzystuje w próżni. Ten ktoś widzi i czyta co się dzieje w otoczeniu i w wolnej chwili to komentuje. Proste.

A w teoriach wrzuconych to przez Kowema jest sporo prawdy; może nie są prawdziwe w 100%, ale sporo prawdy w nich jest. Tak samo jak sporo prawdy jest w pojawiających się od dawna opiniach że w społeczeństwie rośnie poziom egoizmu, znieczulicy, że coraz bardziej zamykamy się w swoim własnym świecie wirtualnym.

I jest coś, co stanowi konsekwencję m.in. powyższego: pod pewnymi względami (zwłaszcza ekonomicznymi) życie naszych rodziców było cięższe niż nasze, ale pod pewnymi (np. związki, inne relacje międzyludzkie, życie towarzyskie) było znacznie łatwiejsze. I za te zmiany odpowiada nie tylko medium, które w wielu innych dziedzinach bardzo ułatwia nam życie (czyli internet), ale i zmiana mentalności w ostatnich 30 latach.

68

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:

A mnie ciekawi to, że takimi rozkminami zajmują się tylko i wyłącznie samotni faceci, ktorzy aktualnie nie potrafią sobie nikogo znaleźć. Tak jakbyście chcieli usprawiedliwić to, że przecież nie Wasza wina, to system jest zły.

Pingwin gdyby nie upatrzył sobie jednej rybki, tylko narzekał ciągle na zachowanie całek ławicy - padł by z głodu. smile

69

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A mnie ciekawi to, że takimi rozkminami zajmują się tylko i wyłącznie samotni faceci, ktorzy aktualnie nie potrafią sobie nikogo znaleźć. Tak jakbyście chcieli usprawiedliwić to, że przecież nie Wasza wina, to system jest zły.

No życie tak wygląda, że każdy może celować w takie progi, w jakie chce. Najwyżej się obije po drodze.

Skąd tak chybione wnioski? To, że ktoś sobie kogoś jak najbardziej był w stanie znaleźc, nie oznacza że nagle ten ktoś egzystuje w próżni. Ten ktoś widzi i czyta co się dzieje w otoczeniu i w wolnej chwili to komentuje. Proste.

A w teoriach wrzuconych to przez Kowema jest sporo prawdy; może nie są prawdziwe w 100%, ale sporo prawdy w nich jest. Tak samo jak sporo prawdy jest w pojawiających się od dawna opiniach że w społeczeństwie rośnie poziom egoizmu, znieczulicy, że coraz bardziej zamykamy się w swoim własnym świecie wirtualnym.

I jest coś, co stanowi konsekwencję m.in. powyższego: pod pewnymi względami (zwłaszcza ekonomicznymi) życie naszych rodziców było cięższe niż nasze, ale pod pewnymi (np. związki, inne relacje międzyludzkie, życie towarzyskie) było znacznie łatwiejsze. I za te zmiany odpowiada nie tylko medium, które w wielu innych dziedzinach bardzo ułatwia nam życie (czyli internet), ale i zmiana mentalności w ostatnich 30 latach.

Widze taką prawidłowość na forum. Faceci w dobrych związkach nie tworza takich rozkmin. Zajmuja się swoim związkiem. Faceci, którym nie wychodzi intensywnie szukaja usprawiedliwien typu "20% facetów ma 80% kobiet, to nie moha wina  po prostu nie jestem w tej grupie". Tematy takie były tu wielokrotnie poruszane i zawsze dosyc szybko widac, co z autorem rozkminy jesg nie tak, ze wyladowal w singielstwie.

Od razu mowie, ze Autora analizowac nie mam czasu.

70

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Salomonka napisał/a:
logika napisał/a:

Biedna,
bo  mieści się z zdaniu:
dziś obie żyjemy inaczej..

Bieda czasami ma różne oblicza, dziś obie żyjemy inaczej smile
Przez kilkanaście lat wszystko się zmieniło, ale dupę ściska co niektórym jak widzę, że biedna kobieta z dzieckiem wyszła na swoje i dziś ma spory majątek, a tatuś który się migał od zapłacenia choćby minimum na utrzymanie dziecka, dziś ma środkowy palec do jej majątku smile Rozumiem.

Chcesz się tutaj córka chwalić ? To napisz jeszcze jej miesięczny income.
Żenada..

71 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-01 09:47:57)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Mariusz 1984 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
logika napisał/a:

Biedna,
bo  mieści się z zdaniu:
dziś obie żyjemy inaczej..

Bieda czasami ma różne oblicza, dziś obie żyjemy inaczej smile
Przez kilkanaście lat wszystko się zmieniło, ale dupę ściska co niektórym jak widzę, że biedna kobieta z dzieckiem wyszła na swoje i dziś ma spory majątek, a tatuś który się migał od zapłacenia choćby minimum na utrzymanie dziecka, dziś ma środkowy palec do jej majątku smile Rozumiem.

Chcesz się tutaj córka chwalić ? To napisz jeszcze jej miesięczny income.
Żenada..

72

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A mnie ciekawi to, że takimi rozkminami zajmują się tylko i wyłącznie samotni faceci, ktorzy aktualnie nie potrafią sobie nikogo znaleźć. Tak jakbyście chcieli usprawiedliwić to, że przecież nie Wasza wina, to system jest zły.

No życie tak wygląda, że każdy może celować w takie progi, w jakie chce. Najwyżej się obije po drodze.

Skąd tak chybione wnioski? To, że ktoś sobie kogoś jak najbardziej był w stanie znaleźc, nie oznacza że nagle ten ktoś egzystuje w próżni. Ten ktoś widzi i czyta co się dzieje w otoczeniu i w wolnej chwili to komentuje. Proste.

A w teoriach wrzuconych to przez Kowema jest sporo prawdy; może nie są prawdziwe w 100%, ale sporo prawdy w nich jest. Tak samo jak sporo prawdy jest w pojawiających się od dawna opiniach że w społeczeństwie rośnie poziom egoizmu, znieczulicy, że coraz bardziej zamykamy się w swoim własnym świecie wirtualnym.

I jest coś, co stanowi konsekwencję m.in. powyższego: pod pewnymi względami (zwłaszcza ekonomicznymi) życie naszych rodziców było cięższe niż nasze, ale pod pewnymi (np. związki, inne relacje międzyludzkie, życie towarzyskie) było znacznie łatwiejsze. I za te zmiany odpowiada nie tylko medium, które w wielu innych dziedzinach bardzo ułatwia nam życie (czyli internet), ale i zmiana mentalności w ostatnich 30 latach.

Widze taką prawidłowość na forum. Faceci w dobrych związkach nie tworza takich rozkmin. Zajmuja się swoim związkiem. Faceci, którym nie wychodzi intensywnie szukaja usprawiedliwien typu "20% facetów ma 80% kobiet, to nie moha wina  po prostu nie jestem w tej grupie". Tematy takie były tu wielokrotnie poruszane i zawsze dosyc szybko widac, co z autorem rozkminy jesg nie tak, ze wyladowal w singielstwie.

Od razu mowie, ze Autora analizowac nie mam czasu.

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

73

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:
Mariusz 1984 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Bieda czasami ma różne oblicza, dziś obie żyjemy inaczej smile
Przez kilkanaście lat wszystko się zmieniło, ale dupę ściska co niektórym jak widzę, że biedna kobieta z dzieckiem wyszła na swoje i dziś ma spory majątek, a tatuś który się migał od zapłacenia choćby minimum na utrzymanie dziecka, dziś ma środkowy palec do jej majątku smile Rozumiem.

Co jest zenada, ze wyszla na prosta I sama sobie poradzila?
Chcesz się tutaj córka chwalić ? To napisz jeszcze jej miesięczny income.
Żenada..

74

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Ja pierdziele ten post powyzej druga czesc to nie ja pisalam gowno zle zapisalo

75

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:

Ja pierdziele ten post powyzej druga czesc to nie ja pisalam gowno zle zapisalo

Juleczko, pod postem każdego autora (autora owego posta, oczywiście) znajduje się taki magiczny przycisk z napisem "edytuj". Wypróbuj go kiedyś wink

76

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Skąd tak chybione wnioski? To, że ktoś sobie kogoś jak najbardziej był w stanie znaleźc, nie oznacza że nagle ten ktoś egzystuje w próżni. Ten ktoś widzi i czyta co się dzieje w otoczeniu i w wolnej chwili to komentuje. Proste.

A w teoriach wrzuconych to przez Kowema jest sporo prawdy; może nie są prawdziwe w 100%, ale sporo prawdy w nich jest. Tak samo jak sporo prawdy jest w pojawiających się od dawna opiniach że w społeczeństwie rośnie poziom egoizmu, znieczulicy, że coraz bardziej zamykamy się w swoim własnym świecie wirtualnym.

I jest coś, co stanowi konsekwencję m.in. powyższego: pod pewnymi względami (zwłaszcza ekonomicznymi) życie naszych rodziców było cięższe niż nasze, ale pod pewnymi (np. związki, inne relacje międzyludzkie, życie towarzyskie) było znacznie łatwiejsze. I za te zmiany odpowiada nie tylko medium, które w wielu innych dziedzinach bardzo ułatwia nam życie (czyli internet), ale i zmiana mentalności w ostatnich 30 latach.

Widze taką prawidłowość na forum. Faceci w dobrych związkach nie tworza takich rozkmin. Zajmuja się swoim związkiem. Faceci, którym nie wychodzi intensywnie szukaja usprawiedliwien typu "20% facetów ma 80% kobiet, to nie moha wina  po prostu nie jestem w tej grupie". Tematy takie były tu wielokrotnie poruszane i zawsze dosyc szybko widac, co z autorem rozkminy jesg nie tak, ze wyladowal w singielstwie.

Od razu mowie, ze Autora analizowac nie mam czasu.

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

77

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Widze taką prawidłowość na forum. Faceci w dobrych związkach nie tworza takich rozkmin. Zajmuja się swoim związkiem. Faceci, którym nie wychodzi intensywnie szukaja usprawiedliwien typu "20% facetów ma 80% kobiet, to nie moha wina  po prostu nie jestem w tej grupie". Tematy takie były tu wielokrotnie poruszane i zawsze dosyc szybko widac, co z autorem rozkminy jesg nie tak, ze wyladowal w singielstwie.

Od razu mowie, ze Autora analizowac nie mam czasu.

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

Ale nie trzeba byc singlem czy kimś w nieszczęśliwym związku by dostrzegac (chocby na podstawie obserwacji otoczenia, także tego internetowego) że coś faktycznie jest na rzeczy.

78

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Widze taką prawidłowość na forum. Faceci w dobrych związkach nie tworza takich rozkmin. Zajmuja się swoim związkiem. Faceci, którym nie wychodzi intensywnie szukaja usprawiedliwien typu "20% facetów ma 80% kobiet, to nie moha wina  po prostu nie jestem w tej grupie". Tematy takie były tu wielokrotnie poruszane i zawsze dosyc szybko widac, co z autorem rozkminy jesg nie tak, ze wyladowal w singielstwie.

Od razu mowie, ze Autora analizowac nie mam czasu.

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

Faceci w szczęśliwych związkach praktycznie w ogóle nie zakładają tu jakichkolwiek tematów wink

79

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

Ale nie trzeba byc singlem czy kimś w nieszczęśliwym związku by dostrzegac (chocby na podstawie obserwacji otoczenia, także tego internetowego) że coś faktycznie jest na rzeczy.

Dobra. Jeszcze raz, bo nie czytasz, co piszę.
Nie napisałam nigdzie, że nie dostrzegają. Nie napisałam, ze nie obserwują.

Napisałam, ze nie zakładają tematów z rozkminami, w których usprawiedliwiają swoje niepowodzenie.

Widzisz już różnicę?

80 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-12-01 10:53:39)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

Ale nie trzeba byc singlem czy kimś w nieszczęśliwym związku by dostrzegac (chocby na podstawie obserwacji otoczenia, także tego internetowego) że coś faktycznie jest na rzeczy.

Dobra. Jeszcze raz, bo nie czytasz, co piszę.
Nie napisałam nigdzie, że nie dostrzegają. Nie napisałam, ze nie obserwują.

Napisałam, ze nie zakładają tematów z rozkminami, w których usprawiedliwiają swoje niepowodzenie.

Widzisz już różnicę?

Loka, obawiam się że TY nie przeczytałaś ze zrozumieniem tego co piszę.
Zbierzmy więc jeszcze raz to co ja napisałem, dodajmy to co Ty teraz napisałaś:

Lady Loka napisał/a:

Nie napisałam nigdzie, że nie dostrzegają. Nie napisałam, ze nie obserwują.

i zbierzmy to wszystko do kupy: jeśli sama przyznajesz że także ludzie nie będący singlami czy osobami w nieszczęśliwych związkach zarówno obserwują, jak i dostrzegają, to nie ma powodu by nie zakładali wątków. Bo (tu dochodzimy do clou programu) wątki tutaj zakłada się (podobnie jak na Kafeterii) z dwóch powodów: albo przychodzisz z ważną dla ciebie (bądź nawet gardłową) sprawą, z problemem który cię trapi i na który wyczekujesz odpowiedzi niczym kania dżdżu... albo zakładasz wątek żeby zagaic rozmowę, dyskusję na jakiś temat, który przewinął się w otoczeniu i cię zaciekawił (sam na tej zasadzie zakładałem tematy). Teraz już rozumiesz? Temat niekoniecznie o czymś, co tkwi ci cierniem w dupie, ale o czymś, co w zasadzie uważasz za irytujące, a na co Twoją uwagę zwrócił na przykład jakiś inny temat wink
A temat Kowama akurat został założony (przynajmniej tak wygląda) jako rozwinięcie jednego z wątków dyskusyjnych, który pojawił się w innym temacie, w którą to dyskusję Kowam się zaangażował, co z kolei potwierdzałoby tę ostatnią z moich tez o genezie jego wątku.

81

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Pozostanę jednak przy swojej opinii smile

82 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-12-01 11:13:11)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Lady Loka napisał/a:

Pozostanę jednak przy swojej opinii smile

Jak także, tym bardziej że (jak wspomniałem) sam zakładałem też wątki na tematy o bardzo średniej dla mnie wadze, nieraz jako wręcz pretekst do dyskusji. Założenie tematu nie musi byc równoznaczne z mocnym, emocjonalnym stosunkiem do jego treści.
Ba, sam brałem udział w niejednej dyskusji dla samej... polemiki, czy nawet  dla dreszczyku zabawy w adwokata diabła wink

83

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

dziwisz się?

84

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Trudno brać na poważnie założony przez Ciebie wątek, jak widzę skalę uwielbianą przez starszych prawiczków typu 2/10 7/10 itd to cieszy mnie fakt że ludzie przestają się rozmnażać i ludzkość za niedługo wyginie (ciapate stworzenia same na własną rękę bez białych długo nie pociągną)

85

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Agnes76 napisał/a:
kowam napisał/a:

Jest mniej dzieci bo wygoda, jest mniej dzieci bo mniej stałych związków. Z wygodą ciężko dyskutować, pytanie dlaczego jest mniej stałych związków.

Mniej stałych związków to też efekt wygody.
Osoba samotna może dowolnie dysponować swoim czasem i aktywnością. Związek nakłada obowiązki na partnerów, bo trzeba się wzajemnie dopasować i uzupełniać. Wszyscy mamy jakiś wzorzec funkcjonowania domu rodzinnego, a z tym się wiążą określone zadania. Problem zaczyna się przy podziale tych obowiązków i stałym ich wykonywaniu.


Nie wiem jak jest w EU, ale akurat w USA brak stałych związków jest spowodowany nie wygodą, a strachem (podział majątku i alimenty) oraz socjalem (największa bolączka społeczności afroamerykańskiej). U nas też w pewnym momencie trend był, bo samotne matki = np pierwszeństwo w przyjmowaniu do żłobków i przedszkoli. Przy czym w PL był to stan papierowy, bo ludzie i tak żyli na kocią łapę, tylko we wszystkich możliwych miejscach deklarowali bycie singlem.

To co Agnes76 określa jako 'obowiązek' jest przywilejem, bo w grupie zawsze lepiej się funkcjonuje. Dlatego jako gatunek żyjemy stadnie i tworzymy mniejsze lub większe społeczności z podziałem na funkcje. Począwszy od podstawowej komórki społecznej czyli rodziny, przez grupy sąsiedzkie, gminne, tworzymy jeszcze w ramach tego wszystkiego subkultury wszelkiej maści, drużyny, kluby i tak dalej i dalej i dalej....

Tak naprawdę demografia ma swoje naturalne cykle. Polska jako kraj jest w fazie III. Ale praktycznie wszystkie kraje rozwinięte są w fazie IV i ratują się imigrantami.


Generalnie ludzie nie są tutaj jakimś wyjątkiem, bo podobne zjawiska obejmują wszystkie zwierzęta w naturze (np wspominane przeze mnie myszy w eksperymencie 'mysiej utopii'). Są warunki - liczebność wzrasta. Jak liczebność jest zbyt duża i panuje zbyt duża konkurencja w walce o pokarm/samice/cokolwiek, to liczebność spada niezależnie od obecności drapieżników/pasożytów/chorób/cokolwiek.


https://geografia24.pl/wp-content/uploads/2020/08/Fazy-przej%C5%9Bcia-demograficznego.png

86

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

A czy ktoś ma może namiar na jakieś rzetelne (przeprowadzone zgodnie z aktualnymi standardami badań statystycznych) badania na temat związków, najlepiej na dużuych próbach i w różnych regionach świata? Bo takie gdybanie co się komu wydaje dlaczego tak jest jest zgubne, jest coraz więcej książek które opisują zjawisko jak nasz mózg sobie dorabia swoje mądrze brzmiące tezy żeby nas ukoić a które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Mi się wydaje że to co zostało już tu wspomniane jest najbliższe prawdy, a był to haj dopaminowy wynikający z randkowania + brak konieczności posiadania partnera/potomstwa w celu przetrwania. Nie wiem jak wy ale moją pierwszą myślą po przebudzeniu nie jest "Omg, cywilizacja białego człowieka wymiera, muszę zapłodnić dziś co najmniej 4 samice" bo z jednostkowego punktu widzenia każdy ma w dupie czy cywilizacja/Europa wymiera czy nie.

Te wyrzuty dopaminowe są np. bardzo dużym problemem w dietetyce, bo o ile jeszcze z 50 lat temu nie było tyle przetworzonego jedzenia i byliśmy w stanie jeść instynktownie bo nasz ośrodek głodu i sytości był w stanie dostosować nasze zapotrzebowanie kaloryczne do wydatku energetycznego, tak teraz w dobie wysokoprzetworzonej żywności o dużej smakowitości możemy opędzlować paczkę ciastek o kaloryce 700kcal i dalej być głodnymi.

87

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
assassin napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

I znów wtręt mający zdyskredytować opinie jak największej ilości osób, które reprezentują inny pogląd. W DOBRYCH związkach? Czyżby twój był jednak ujowy, jeśli postanowiłaś się wkręcić do tej dyskusji?  wink

Ale jaki wtręt? Piszę, co widzę. Tematów tego typu nie zakładają faceci będący w szczęsliwych związkach.

Faceci w szczęśliwych związkach praktycznie w ogóle nie zakładają tu jakichkolwiek tematów wink

Dokladnie albo siedza tutaj przez caly dzien i noc i pisza swoje litania

88

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Foxterier napisał/a:

A czy ktoś ma może namiar na jakieś rzetelne (przeprowadzone zgodnie z aktualnymi standardami badań statystycznych) badania na temat związków, najlepiej na dużuych próbach i w różnych regionach świata? Bo takie gdybanie co się komu wydaje dlaczego tak jest jest zgubne, jest coraz więcej książek które opisują zjawisko jak nasz mózg sobie dorabia swoje mądrze brzmiące tezy żeby nas ukoić a które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Miałem to na studiach kilka lat temu, na demografii. Z resztą podobne dyskusje były tu wielokrotnie i wrzucałem linki do opracowań na temat samotności i ich przyczyn.

Akurat dopaminowy haj w ogóle w żadnym opracowaniu na jakie się natknąłem nie był wymieniony. Za to notorycznie była wymieniana niezdolność emocjonalna do zawiązania trwałego związku (czy związku jako takiego) związana z wyobrażeniami opartymi na social mediach, filmach i serialach. Dlatego też na łeb spada poziom aktywności seksualnej i raptem w ciągu jednego pokolenia spadła ona 3krotnie.

Paradoksalnie, randkowanie jest frajdą dla ultra wąskiego spektrum ludzi. Dla większości wiąże się to ze stresem i wydatkami.

89

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

dziwisz się?

W sumie znając całokształt to nie, podobnie jak w dużym stopniu rozumiem jak dzieciństwo i młode lata Aileen Wuornos stanowiły praprzyczynę tego, zw wyniku czego stała się znana. Nie zmienia to faktu że Wuornos, mimo tego dzieciństwa, dostała finalnie "czapę".

90

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:

W sumie znając całokształt to nie

dlatego nie komentowałem dalej

91

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Farmer, ta kobieta wylądowała w bidulu. Miała pecha, bo przez całe swoje życie (jak widac z jej relacji) nie trafiła na jedną życzliwą osobę, która by jej pomogła. Doświadczenia życiowe uczyniły z niej zgorzkniałą sukę o twardym sercu, okopaną w swojej twierdzy otoczonej przez stworzonego przez siebie wroga czyli facetów jako ogół. Okopaną do tegp stopnia że z samowystarczalności uczyniła swoją paranoję, woląc sprzedac mieszkanie niż pożyczyc od kogoś - a broń boże od jakiegoś faceta! - kasy na laptop dla córki! W efekcie wychowała córkę na równie twardosercową sukę, bo nie oszukujmy się: właścicielami korporacji deweloperskich nie zostają osoby o wysokiej empatii i wrażliwości. Ale teraz będzie pierdolic że zrobiła dobrą robotę. Tak, zapewniła jej byt ekonomiczny (i sobie też), ale okaleczyła ją emocjonalnie tak samo jak ona została okaleczona. Oczywiście ma z córką najlepszy kontakt, bo nie dopuściła by ktokolwiek miał lepszy. I teraz sobie spokojnie pierdoli że "faceci to złooooo".

dziwisz się?

W sumie znając całokształt to nie, podobnie jak w dużym stopniu rozumiem jak dzieciństwo i młode lata Aileen Wuornos stanowiły praprzyczynę tego, zw wyniku czego stała się znana. Nie zmienia to faktu że Wuornos, mimo tego dzieciństwa, dostała finalnie "czapę".


A co do braku ojca ma przypadek seryjnej morderczyni, która przez ojca była molestowana w dzieciństwie, a następnie została porzucona przez matkę? Przecież to skrajny przypadek kompletnej patoli i odczłowieczenia. Molestowana od najmłodszych lat, od 11 roku życia prostytutka, która zaciążyła mając lat bodaj 14 czy 15. Całe życie tej babki to skrajna patola, przemoc, dragi i procenty. I tak - dostała czapę za brutalne morderstwa. ALE NIE ZA PIERWSZEGO ZABITEGO TYPA, kiedy działała w samoobronie. Więc cały twój wywód możesz sobie w dupę wsadzić. Bo nawet prawo przewiduje okoliczności łagodzące czy wręcz uzasadniające niewinność pomimo ogólnej tragedii zdarzenia.

I ty to porównujesz do normalnej, regularnej acz niepełnej rodziny? Z deklem wszystko w porządku?

92

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:

dziwisz się?

W sumie znając całokształt to nie, podobnie jak w dużym stopniu rozumiem jak dzieciństwo i młode lata Aileen Wuornos stanowiły praprzyczynę tego, zw wyniku czego stała się znana. Nie zmienia to faktu że Wuornos, mimo tego dzieciństwa, dostała finalnie "czapę".


A co do braku ojca ma przypadek seryjnej morderczyni, która przez ojca była molestowana w dzieciństwie, a następnie została porzucona przez matkę? Przecież to skrajny przypadek kompletnej patoli i odczłowieczenia. Molestowana od najmłodszych lat, od 11 roku życia prostytutka, która zaciążyła mając lat bodaj 14 czy 15. Całe życie tej babki to skrajna patola, przemoc, dragi i procenty. I tak - dostała czapę za brutalne morderstwa. ALE NIE ZA PIERWSZEGO ZABITEGO TYPA, kiedy działała w samoobronie. Więc cały twój wywód możesz sobie w dupę wsadzić. Bo nawet prawo przewiduje okoliczności łagodzące czy wręcz uzasadniające niewinność pomimo ogólnej tragedii zdarzenia.

I ty to porównujesz do normalnej, regularnej acz niepełnej rodziny? Z deklem wszystko w porządku?

Malutki, mniej to jest od czapy niż wiele z twoich wysrywów; zresztą już tu cię podsumowały babki, więc nie będę tego watku rozwijał, a zamiast tego skoncentruję się na Wuornos: otóż pierwszy typ był w samoobronie, ale kolejne przypadki były konsekwencją "skrzywienia" zapoczątkowanego w dzieciństwie i konsekwentnie pogłębianego przez młode lata. I tu właśnie jest  (swego rodzaju, nie 100%-owe, co oczywiste) podobieństwo do naszej forumowiczki: gdyby w latach nastoletnich i nieco starszych trafiła na osoby autentycznie życzliwe, które by jej i dziecku pomogły, to bardzo możliwe że dziś nie miałaby takiego podejścia jakie ma. I o to chodziło (a nie o dosłowne porównanie, malutki (móżdżku) big_smile

93

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:

I tu właśnie jest  (swego rodzaju, nie 100%-owe, co oczywiste) podobieństwo do naszej forumowiczk

Przypadek nr 1: zaradna i obrotna ekonomicznie mama zapewnia byt i stabilność emocjonalną dziecku

Przypadek nr 2: dziecko wykorzystywane seksualnie przez tatę, który trafia za to do pierdla i popełnia samobójstwo, matka ją porzuca więc ląduje u dziadków, którzy maja ją w dupie, więc jako 11latka zaczyna uprawić nierząd, w wieku 14 lat porzuca własne dziecko będące wynikiem wpadki, jest wielokrotnie zatrzymywana przez policję za oszustwa, rozboje i narkotyki, które towarzyszą jej całe życie.


Tu nie ma żadnych podobieństw poza płcią.

94 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-12-01 13:47:56)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

I tu właśnie jest  (swego rodzaju, nie 100%-owe, co oczywiste) podobieństwo do naszej forumowiczk

Przypadek nr 1: zaradna i obrotna ekonomicznie mama zapewnia byt i stabilność emocjonalną dziecku

Przypadek nr 2: dziecko wykorzystywane seksualnie przez tatę, który trafia za to do pierdla i popełnia samobójstwo, matka ją porzuca więc ląduje u dziadków, którzy maja ją w dupie, więc jako 11latka zaczyna uprawić nierząd, w wieku 14 lat porzuca własne dziecko będące wynikiem wpadki, jest wielokrotnie zatrzymywana przez policję za oszustwa, rozboje i narkotyki, które towarzyszą jej całe życie.


Tu nie ma żadnych podobieństw poza płcią.

Jeśli tak wybiórczo podchodzisz do jej życiorysu, to nic dziwnego że masz okazję udawac że tych podobieństw nie widzisz (znamienne że powybierałeś sobie tylko to, przy czym sam się czujesz lepszy, ale to typowe dla ciebie; skrzętnie ominąłeś traumy i kompleksy z okresu -teen i ciut późniejszego, które ukształtowały (w dośc skrzywiony sposób) dzisiejszy charakter, bo i u ciebie nie ma się czym chwalic (a i ona reagowała dośc zajadle na odniesienia do tego okresu) wink

95

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
kowam napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować.

Szacun smile Nazwać głupotą dekady nie wystarczy.

PS
Też studiowałem na politechnice, zakładam, że jestem kilka lat starszy od twojej córki, ale jak stary 20 letni koń chciał komputer to jechał do austriaka płoty malować, w życiu by mi do głowy nie przyszło prosić starych o kasę w tym wieku. A już na pewno nie w sytuacji gdzie musieliby z powodu moich zachcianek mieszkanie sprzedawać

Dodam na marginesie, że skandaliczne jest płacenie alimentów na DOROSŁE dzieci.

Alimentów nie. ale Twoje dziecko kończy 18 lat, jest w 3 klasie liceum, czeka go jeszcze 4 klasa i co w ciągu tego roku? Nie dasz mu na jedzenie, ubranie, dojazdy do szkoły nie opłacisz mieszkania, pradu , gazu?

alimentów nie będziesz płacił, ale będziesz jej jeszcze utrzymywał.

96

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak wybiórczo podchodzisz do jej życiorysu

Twoja analogia była po prostu debilna.

97

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
rossanka napisał/a:

Alimentów nie. ale Twoje dziecko kończy 18 lat, jest w 3 klasie liceum, czeka go jeszcze 4 klasa i co w ciągu tego roku? Nie dasz mu na jedzenie, ubranie, dojazdy do szkoły nie opłacisz mieszkania, pradu , gazu?

alimentów nie będziesz płacił, ale będziesz jej jeszcze utrzymywał.

Popadasz ze skrajności w skrajność. Ja nie twierdzę, że własnym dzieciom nie można pomagać jak skończą 18 lat, wręcz przeciwnie, jak tylko rodzice są w stanie to powinni pomóc. Ale na pewno nie powinni się zażynać dla pasożytujących nie nich DOROSLYCH dzieciach. Nie chcą już wchodzić w jakieś personalne dyskusje, ale tak po ludzku byłoby mi przeogromnie wstyd prosić w wieku 20 lat o coś moich rodziców wiedząc, że żeby spełnić tą zachciankę będą musieli sprzedać mieszkanie, samochód albo nerkę. Tym bardziej w sytuacji gdzie mowimy o zachciance pokroju komputer, na który przy odrobinie chęci mógłbm w kilka tygodni sam zarobić.

98

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
kowam napisał/a:
rossanka napisał/a:

Alimentów nie. ale Twoje dziecko kończy 18 lat, jest w 3 klasie liceum, czeka go jeszcze 4 klasa i co w ciągu tego roku? Nie dasz mu na jedzenie, ubranie, dojazdy do szkoły nie opłacisz mieszkania, pradu , gazu?

alimentów nie będziesz płacił, ale będziesz jej jeszcze utrzymywał.

Popadasz ze skrajności w skrajność. Ja nie twierdzę, że własnym dzieciom nie można pomagać jak skończą 18 lat, wręcz przeciwnie, jak tylko rodzice są w stanie to powinni pomóc. Ale na pewno nie powinni się zażynać dla pasożytujących nie nich DOROSLYCH dzieciach. Nie chcą już wchodzić w jakieś personalne dyskusje, ale tak po ludzku byłoby mi przeogromnie wstyd prosić w wieku 20 lat o coś moich rodziców wiedząc, że żeby spełnić tą zachciankę będą musieli sprzedać mieszkanie, samochód albo nerkę. Tym bardziej w sytuacji gdzie mowimy o zachciance pokroju komputer, na który przy odrobinie chęci mógłbm w kilka tygodni sam zarobić.

Przecież tamten post to była ironia. Kto sprzedaje mieszkanie za 300tys aby kupic komputer 3 tys?

99 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-01 15:32:16)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
kowam napisał/a:

Ale na pewno nie powinni się zażynać dla pasożytujących nie nich DOROSLYCH dzieciach. Nie chcą już wchodzić w jakieś personalne dyskusje, ale tak po ludzku byłoby mi przeogromnie wstyd prosić w wieku 20 lat o coś moich rodziców wiedząc, że żeby spełnić tą zachciankę będą musieli sprzedać mieszkanie, samochód albo nerkę.

Narzędzie do nauki zachcianką nie jest. I nikt przecież tylko i wyłącznie z takiego powodu mieszkania nie sprzedaje. ALE abstrahując już od tego, w PL jest prawny OBOWIĄZEK utrzymywania dziecka do momentu, gdy dziecko jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Pełnoletność nie ma tu żadnego znaczenia. Komiczne i straszne zarazem.

Relacje rodzicielskie (prawa i obowiązki rodzica jak i dziecka) są w naszym kraju zdefiniowane literą prawa.

Taki przykład:

Wg prawa polskiego rodzice nie mogą odmówić pomocy dorosłemu już dziecku jeżeli dziecko dalej się uczy. Zdaniem Sądu Najwyższego wsparcie należy się pełnoletniemu synowi lub córce, jeżeli cały swój czas poświęca na naukę i nie może zarobkować (patrz wyrok SN z 14. XI 1998 r. III CKN 217/97)

Akcent relacji jest inaczej położony. To nie jest tak, ze rodzice powinni pomagać, tylko w określonych sytuacjach po prostu nie mają prawa odmówić.

100

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
rossanka napisał/a:

Przecież tamten post to była ironia. Kto sprzedaje mieszkanie za 300tys aby kupic komputer 3 tys?

Ludzie niestabilni emocjonalnie, których niestety nie brakuje.
Zresztą to bez znaczenia czy to była sprzedaż mieszkania, samochodu czy nerki, z postu jasno wynikało, że to było ogromne poświęcenie ze strony matki. I gdybyśmy mówili o małym dziecku możnaby próbować zrozumieć, ale mówimy o młodej, doroslej kobiecie.

101

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:

Narzędzie do nauki zachcianką nie jest.

Dla dziecka nie, dla dorosłego człowieka jest. Kwestia podejścia, ja też studiowałem jak większość ludzi obecnie, jedni byli przyssani do portfela rodzicow inni bardziej samodzielni. Z obserwacji widzę, że ta druga grupa radzi sobie w życiu trochę lepiej.

Poza tym jest też kwestia sytuacji, co innego poprosić o laptopa rodziców, ktorzy "śpią" na kasie a co innego prosić samotną matkę dla której zakup laptopa wiąże się z bardzo duzym wyrzeczeniem. Kwestia przyzwoitości dziecka, nic więcej.

102

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak wybiórczo podchodzisz do jej życiorysu

Twoja analogia była po prostu debilna.

Nie była, tylko ty nie chcesz tego widzieć, bo tak samo jak widać jej spierdolenie przez traumy z okresu nastoletniego i ciut późniejszego, tak samo widać i twoje (żaden facet na poziomie nie chwali się  że dyma mężatki na boku, a twoim wypadku od razu widać że to odreagowanie tego że w tamtych czasach żadna z nich i podobne akurat w tobie materialu na męża nie widziały; takie odegranie się na nich i na facetach, którzy kiedyś byli chętniej widziani niż ty, co malutki?).
A wpływ jej traum z tego okresu na dzisiejszą mizoandrię jest aż nadto widoczny i Farmer jakoś nie miał problemu by to.dostrzec

103

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
kowam napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przecież tamten post to była ironia. Kto sprzedaje mieszkanie za 300tys aby kupic komputer 3 tys?

Ludzie niestabilni emocjonalnie, których niestety nie brakuje.
Zresztą to bez znaczenia czy to była sprzedaż mieszkania, samochodu czy nerki, z postu jasno wynikało, że to było ogromne poświęcenie ze strony matki. I gdybyśmy mówili o małym dziecku możnaby próbować zrozumieć, ale mówimy o młodej, doroslej kobiecie.

Ile znasz takich osób, co sprzedały mieszkanie by kupić laptopa?

104

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
rossanka napisał/a:

Ile znasz takich osób, co sprzedały mieszkanie by kupić laptopa?

Staram się trzymać z dala od niestabilnych i skrajnie nierozsądnych.

Ale nawet ja znam przypadek (nawiasem mówiąc nauczycielka), gdzie kobieta  poświęcala wakacje na zbieranie "szparagów" u Hansa żeby jej DOROSŁA córka "mogła studiować" Dla pełnego obrazu sytuacji dodam, że córcia w tym czasie przeleżała brzuchem do gory prawie 3 miesiące smile
Więc jak widać można.

PS
Córka w pełni sprawna, przynajmniej fizycznie

105

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
kowam napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ile znasz takich osób, co sprzedały mieszkanie by kupić laptopa?

Staram się trzymać z dala od niestabilnych i skrajnie nierozsądnych.

Ale nawet ja znam przypadek (nawiasem mówiąc nauczycielka), gdzie kobieta  poświęcala wakacje na zbieranie "szparagów" u Hansa żeby jej DOROSŁA córka "mogła studiować" Dla pełnego obrazu sytuacji dodam, że córcia w tym czasie przeleżała brzuchem do gory prawie 3 miesiące smile
Więc jak widać można.

PS
Córka w pełni sprawna, przynajmniej fizycznie

Na co wydała pieniądze, ktore zarobiła tego nie wiesz.

106

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak wybiórczo podchodzisz do jej życiorysu

Twoja analogia była po prostu debilna.

Nie była, tylko ty nie chcesz tego widzieć


No oczywiście. Są podobieństwa samotnej matki poświęcającej się dla dobra dziecka z dziewczynką gwałconą przez ojca, zajmującej się prostytucją i dragami jeszcze zanim pierwszej miesiączki dostała.

O chuju złoty.


To, że dziecko potrzebuje wzorców zachowania zarówno ze strony matki, jak i ojca to oczywiste. Tak samo jak to, że kiedy tych wzorców brak, to może (acz nie musi) rzutować w życiu dorosłym. Ale żeby to porównywać do skrajnej patologii, to ja pierdziele.....





kowam napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Narzędzie do nauki zachcianką nie jest.

Dla dziecka nie, dla dorosłego człowieka jest. Kwestia podejścia, ja też studiowałem jak większość ludzi obecnie, jedni byli przyssani do portfela rodzicow inni bardziej samodzielni. Z obserwacji widzę, że ta druga grupa radzi sobie w życiu trochę lepiej.

Poza tym jest też kwestia sytuacji, co innego poprosić o laptopa rodziców, ktorzy "śpią" na kasie a co innego prosić samotną matkę dla której zakup laptopa wiąże się z bardzo duzym wyrzeczeniem. Kwestia przyzwoitości dziecka, nic więcej.


Jakoś prawodawca widzi to inaczej.

107

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Twoja analogia była po prostu debilna.

Nie była, tylko ty nie chcesz tego widzieć


No oczywiście. Są podobieństwa samotnej matki poświęcającej się dla dobra dziecka z dziewczynką gwałconą przez ojca, zajmującej się prostytucją i dragami jeszcze zanim pierwszej miesiączki dostała.

O chuju złoty.


To, że dziecko potrzebuje wzorców zachowania zarówno ze strony matki, jak i ojca to oczywiste. Tak samo jak to, że kiedy tych wzorców brak, to może (acz nie musi) rzutować w życiu dorosłym. Ale żeby to porównywać do skrajnej patologii, to ja pierdziele.....
.

Little Jackie, po tym poście to już naprawdę nie wiem co u ciebie przeważa: tępota czy rżnięcie głupa? Jednak po zastanowieniu widać, że choć w twoim wypadku tępota bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę, to jednak chyba rżnięcie głupa o wlos wygrywa  wink

108

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
rossanka napisał/a:
kowam napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przecież tamten post to była ironia. Kto sprzedaje mieszkanie za 300tys aby kupic komputer 3 tys?

Ludzie niestabilni emocjonalnie, których niestety nie brakuje.
Zresztą to bez znaczenia czy to była sprzedaż mieszkania, samochodu czy nerki, z postu jasno wynikało, że to było ogromne poświęcenie ze strony matki. I gdybyśmy mówili o małym dziecku możnaby próbować zrozumieć, ale mówimy o młodej, doroslej kobiecie.

Ile znasz takich osób, co sprzedały mieszkanie by kupić laptopa?

Ja znam zero takich osob... to ile ten laptop kosztowal £300 tysiecy? W zyciu bym.nie sprzedala mieszkania za laptopa, a gdzie mieszkac? Chyba pod mostem z tym laptopem

109

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

W woli wyjaśnienia, to córka Salomonki studiowała w USA, tam studia sa płatne.

wyraźnie napisała "Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować"

wiec proponuje czytać ze zrozumieniem, nie chodzi o to, ze salomonka sprzedała mieszkanie aby kupić laptop, tylko o to, że sprzedała mieszkanie aby jej córka mogła studiować, czyli czesne+ laptop.

110

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

W woli wyjaśnienia, to córka Salomonki studiowała w USA, tam studia sa płatne.

wyraźnie napisała "Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować"

wiec proponuje czytać ze zrozumieniem, nie chodzi o to, ze salomonka sprzedała mieszkanie aby kupić laptop, tylko o to, że sprzedała mieszkanie aby jej córka mogła studiować, czyli czesne+ laptop.

A to rozumiem teraz,  no tak w USA studia kosztuja

111

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Szeptuch napisał/a:

W woli wyjaśnienia, to córka Salomonki studiowała w USA, tam studia sa płatne.

wyraźnie napisała "Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować"

wiec proponuje czytać ze zrozumieniem, nie chodzi o to, ze salomonka sprzedała mieszkanie aby kupić laptop, tylko o to, że sprzedała mieszkanie aby jej córka mogła studiować, czyli czesne+ laptop.

Dodajmy, że niektóre studia w USA kosztują nawet 80 tyś dolarów za rok. Nie ma to jak przyrównać to do skrajnej patoli....

112

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

W woli wyjaśnienia, to córka Salomonki studiowała w USA, tam studia sa płatne.

wyraźnie napisała "Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować"

wiec proponuje czytać ze zrozumieniem, nie chodzi o to, ze salomonka sprzedała mieszkanie aby kupić laptop, tylko o to, że sprzedała mieszkanie aby jej córka mogła studiować, czyli czesne+ laptop.

Dodajmy, że niektóre studia w USA kosztują nawet 80 tyś dolarów za rok. Nie ma to jak przyrównać to do skrajnej patoli....

No tak tam studia sa drogie, patologie na to nie stac

113

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

W woli wyjaśnienia, to córka Salomonki studiowała w USA, tam studia sa płatne.

wyraźnie napisała "Sprzedałam mieszkanie, żeby jej kupić komputer i żeby ona mogła studiować"

wiec proponuje czytać ze zrozumieniem, nie chodzi o to, ze salomonka sprzedała mieszkanie aby kupić laptop, tylko o to, że sprzedała mieszkanie aby jej córka mogła studiować, czyli czesne+ laptop.

Dodajmy, że niektóre studia w USA kosztują nawet 80 tyś dolarów za rok. Nie ma to jak przyrównać to do skrajnej patoli....

Malutki, przestań w końcu odwracac kota ogonem, bo doskonale wiesz o jaki aspekt w tym porównaniu chodziło... tylko rżniesz głupa, bo równie dobrze wiesz że można to wypunktowac też u ciebie wink

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
JuliaUK33 napisał/a:

Ja tam nigdy sie nie poswiecalam. Zawsze wszystko po rowno robie i robilam. Jak kupilam cos dla corki to rowniez cos dla siebie. Jak zrobilam cos dla corki np spedzam z nia czas to tez pozniej robie cos co ja lubie. Od ciotki w Polsce uslyszalam cos takiego " matka moze wygladac jak kopciuch na ulicy,ale dziecko w wozku ma byc ladnie ubrane"- no coz moja corka wygladala ladnie w wozku i ja tez ubieralam sie ladnie nie jak kopciuch- mozna przezyc macierzynstwo nie odmawiajac sobie,a jednoczesnie miec zadbane dzieci? Mozna. Ale moze dlatego, ze w Anglii nie ma tego kultu matki meczennicy czy jak to sie tam nazywa.

Też niestety spotkałam sie z podobnym poglądem. I potem taka córka dorastając pamięta te wszystkie wyrzeczenia matki, poświęcenia, pamięta jak była ciągle zarobiona i sfrustrowana i macierzyństwo kojarzy jej się z udręką. Macierzyństwo to męka w oczach tak wychowanej córki, więc nic dziwnego że sama nie ma ochoty decydować się na dziecko.

115

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ja tam nigdy sie nie poswiecalam. Zawsze wszystko po rowno robie i robilam. Jak kupilam cos dla corki to rowniez cos dla siebie. Jak zrobilam cos dla corki np spedzam z nia czas to tez pozniej robie cos co ja lubie. Od ciotki w Polsce uslyszalam cos takiego " matka moze wygladac jak kopciuch na ulicy,ale dziecko w wozku ma byc ladnie ubrane"- no coz moja corka wygladala ladnie w wozku i ja tez ubieralam sie ladnie nie jak kopciuch- mozna przezyc macierzynstwo nie odmawiajac sobie,a jednoczesnie miec zadbane dzieci? Mozna. Ale moze dlatego, ze w Anglii nie ma tego kultu matki meczennicy czy jak to sie tam nazywa.

Też niestety spotkałam sie z podobnym poglądem. I potem taka córka dorastając pamięta te wszystkie wyrzeczenia matki, poświęcenia, pamięta jak była ciągle zarobiona i sfrustrowana i macierzyństwo kojarzy jej się z udręką. Macierzyństwo to męka w oczach tak wychowanej córki, więc nic dziwnego że sama nie ma ochoty decydować się na dziecko.

Taka jest prawda.  Bycie rodzicem to powinna byc radosc,a nie umeczanie sie i cierpietnictwo  . Pozniej sie dziwic dlaczego kobiety nie chca miec dzieci,skoro jedyny obraz bycia matka kojarzy sie ze wszystkimi katastrofami tego swiata

116

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Z drugiej strony jakie życie mają dzieci obecnie. Rodzice przyklejeni do telefonów, nie zwracają w ogóle uwagi na swoje dzieci, najczęściej jedyne albo maksymalnie dwoje. Wiem, że za moich czasów to również  nie było powszechne aby szczególnie zajmować się dziećmi, różnica jednak jest taka że jak w domu było kiepsko, a raczej mało kto miał wówczas kolorowo, bo albo alkohol, przemoc albo emigracja zarobkowa to były inne dzieci na osiedlu, które miały równie beznadziejnie. Nie czuło się takiej samotności.Aktualnie dzieciaki są tak odizolowane, rodzice mają ich gdzieś, innych dzieci nie widują, to bardzo trudne czasy na rodzicielstwo.

117

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Karmaniewraca napisał/a:

Z drugiej strony jakie życie mają dzieci obecnie. Rodzice przyklejeni do telefonów, nie zwracają w ogóle uwagi na swoje dzieci, najczęściej jedyne albo maksymalnie dwoje. Wiem, że za moich czasów to również  nie było powszechne aby szczególnie zajmować się dziećmi, różnica jednak jest taka że jak w domu było kiepsko, a raczej mało kto miał wówczas kolorowo, bo albo alkohol, przemoc albo emigracja zarobkowa to były inne dzieci na osiedlu, które miały równie beznadziejnie. Nie czuło się takiej samotności.Aktualnie dzieciaki są tak odizolowane, rodzice mają ich gdzieś, innych dzieci nie widują, to bardzo trudne czasy na rodzicielstwo.

Moja corka weekendy spedza u ojca.  Natomiast ja mam zasade, ze kazdego dnia 2 godziny poswiecam razem z corka na rozne ciekawe zajecia, pozniej ona sie uczy, ja mam swoje zajecia, a pol dnia wiadomo jest w szkole

118

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Loka, też mnie zastanawia ta tendencja - kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Zaciekawiło mnie jeszcze jedno w tym wątku - skąd koncepcja, że po 18 roku życia dziecka nie trzeba utrzymywać i to jakaś dobra wola, żeby na nie płacić?
W polskim prawie jak najbardziej jest zapisane, że jeśli dziecko się uczy w pełnym wymiarze, to do 26 r. nalezy mu się wsparcie finansowe. Tak więc student/studentka formalnie rzecz biorąc nadal ma status dziecka, jeśli chodzi o prawo do zależności finansowej.

119 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-03 10:35:08)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Husky napisał/a:

kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Znowu mit kobiety to fajne babki i te złe chłopy. smile

Poniżej popisy kobiety z jednego z 30 wątków, które założyła dokładnie o tym samym

Golden_eye napisał/a:

SPIERDALAJ TYPIE Z TYM PORÓWNANIEM DO RAKI! WYPIERDALAJ!

Golden_eye napisał/a:

Spierdalaj z tym!

Ktoś napisze Legat sobie znalazł i to pojedynczy przypadek. No to poniżej też z ostatnich wątków wypowiedź

barteczek949 napisał/a:

Zapewne znalazł bym dużo więcej przykładów na które trafiłem na tych dziwnych aplikacjach ale myślę że to wystarczy. Najlepsze jest to że 90% tych kobiet pracuje jako kelnerki, barmanki, sprzątaczki, na magazynach i ich sposób wysławiania w realu jest często taki że co 2 słowo to przekleństwo

120

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Legat napisał/a:
Husky napisał/a:

kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Znowu mit kobiety to fajne babki i te złe chłopy. smile

Poniżej popisy kobiety z jednego z 30 wątków, które założyła dokładnie o tym samym

Golden_eye napisał/a:

SPIERDALAJ TYPIE Z TYM PORÓWNANIEM DO RAKI! WYPIERDALAJ!

Golden_eye napisał/a:

Spierdalaj z tym!

Dlatego użyłam słowa „tendencja”, które pominąłeś w cytowaniu mnie - zobacz na ilość takich golden_eye i ilość męskich wątków na forum. Proszę nie przekręcaj mojego przekazu;)

121

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Husky nie ma takiej tendencji poza Twoim chciejstwem. smile
Z opisów kobiet i mężczyzn wynika jasno: jest cała masa osób zaburzonych obu płci, które nic z tym nie robią.

122

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Legat napisał/a:

Husky nie ma takiej tendencji poza Twoim chciejstwem. smile
Z opisów kobiet i mężczyzn wynika jasno: jest cała masa osób zaburzonych obu płci, które nic z tym nie robią.


Ja bym nie powiedział, że nic z tym nie robią. Ja bym powiedział, że się w tym pławią i używają jako wytłumaczenia wszystkiego. Takie coś na zasadzie 'bo bóg tak chciał', ewentualnie inne szkolne 'bo mam dyslekcje' co najczęściej jest usprawiedliwieniem braku pracy domowej.

123

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Legat napisał/a:

Husky nie ma takiej tendencji poza Twoim chciejstwem. smile
Z opisów kobiet i mężczyzn wynika jasno: jest cała masa osób zaburzonych obu płci, które nic z tym nie robią.

Ale ja nie napisalam że jest jakaś dysproporcja w płci jeśli chodzi o ilość osób zaburzonych, tylko zauważyłam odmienne tendencje jeśli chodzi o narrację na temat problemu.
Nie ma mojego chciejstwa, tylko obserwacja - może być nieadekwatna na szerszą skalę, ale z pewnością sprawdza się na tym forum.

I nie chodzi mi o to że kobiety dobre, faceci „be”, tylko o to, że ta różnica w tendencji jest dla mnie fascynująca.

Z tego jak interpretuję badania (np raport o męskości KJotu, albo dane z gabinetów psychologicznych) to kobiety częściej sięgają po pomoc żeby w sobie coś zmienić, a faceci częściej tworzą przestrzenie internetowe gdzie podstawą wsparcia jest wymiana złych emocji i wzmacnianie niechęci do świata.

Ja tu widzę raczej Twoje chciejstwo żeby zamiast normalnej wymiany myśli przywalić mi posługiwanie się stereotypami i jeszcze do tego złe intencje.

Ale chętnie przeczytam Twoje argumenty, jeśli mimo wszystko widzisz to inaczej albo koncepcje wyjaśniające to zjawisko. Przytoczenie dwóch przekleństw golden_eye się nie liczy;)

124 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-03 11:47:20)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Husky napisał/a:

kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Akurat bardzo fajny wywiad na ten temat ostatnio czytałem:

> https://naszawtymglowa.pl/kobiety-sa-tw … ychiatrii/


I tutaj ciekawy artykuł czemu faceci nie szukają pomocy:

> https://portal.abczdrowie.pl/chlopaki-n … to-kobiety

1. Mężczyznom przez lata odbierało się prawo do okazywania i dzielenia się uczuciami z innymi

I tak z każdym dniem dorastający chłopcy uczą się co raz bardziej ignorować swoje stany emocjonalne (zwłaszcza te nieprzyjemne). Nie słuchają ich, starają się ukryć, ale to przecież niemożliwe. Więc gdy czara goryczy się przeleje - wybuchają z powodu jakiejś błahostki, a lęk związany z brakiem akceptacji tłamszą, ostatecznie zamieniają na złość.
(...)
Statystycznie to też oni żyją krócej o 8-9 lat niż kobiety. To panowie częściej umierają z powodu depresji, bo kiedy choroba zaczyna się rozwijać to zamiast szukać pomocy, maskują się różnymi zachowaniami, co finalnie kończy się samobójstwem.

Wśród mężczyzn występuje także prawie 5 krotnie wyższa umieralność z powodu nadużywania alkoholu i narkotyków – najbardziej popularnych sposobów na rozładowanie napięcia.


A tu troszkę nowszy artykuł, że jednak powoli tendencja się zmienia:

> https://www.medonet.pl/zdrowy-jak-facet … 02673.html


No to porozmawiajmy, co uwiera dzisiejszego mężczyznę? I skąd taka chęć poznania siebie?

Często taki mężczyzna ma poczucie, że "oprogramowanie", które otrzymał w swoim dzieciństwie w domu od rodziców, już nie jest aktualne i nie działa w dzisiejszym świecie. Bo najczęściej dostawał przekaz: masz być sprawny, lepszy od innych, a może i od nas, rodziców. Masz nie płakać, działać... Dzisiejszy 30-40-latek jako chłopiec był uczony, że nie warto wczuwać się w ciało. Skaleczyłeś się? Trudno, kiedyś się zagoi. I ten brak kontaktu z własnymi emocjami jest dzisiaj największym problemem. Bo każdy coś przeżywa, ale kiedy nie wie, co, to te nieuświadomione, nierozpoznane emocje kierują nim, a nie on nimi. To może rodzić zagubienie i rozdarcie.

Jak przyjmuje taką wiedzę?

Nie wiedział, że coś takiego w nim siedzi. Był nauczony, że liczy się głowa, chłodna kalkulacja, plany. Że ciało służy do tego, żeby realizować plany i oczekiwania (najczęściej innych osób). Taki mężczyzna na terapii odkrywa, że ciało cały czas reaguje na rzeczywistość, że czuje i "dużo mówi". Komunikaty te są bezcenne, jeśli tylko potrafimy je dobrze interpretować. I najtrudniejsze: że ciału można zaufać, a emocje nazwać, poczuć i to wcale nie osłabia, może nawet być pomocne. Że od tych emocji nie trzeba już na różne sposoby uciekać.

O jakich emocjach rozmawiamy?

Przede wszystkim o lęku. Chłopcy za rzadko są zachęcani przez rodziców, żeby czuć lęk, nie rozmawia się z nimi o tym, raczej ucieka. Więc jako dorosłym trudno im jest dopuścić do siebie te emocje. Raczej trzeba je zapić, rozładować masturbacją, hazardem, oglądaniem seriali... Najczęściej to lęk, że jest niewystarczająco dobry, że nie da rady, nie zaspokoi oczekiwań bliskich osób, szefa w pracy.

To niska samoocena czy za duże oczekiwania?

Lęk dotyka pewnej tajemnicy. W psychologii mawia się, że ważnym nośnikiem i źródłem lęku bywają przekonania na temat siebie, świata oraz innych osób. Są to tak zwane modele myślowe i jest ich kilka rodzajów, najbardziej uwewnętrznione i często nieuświadomione są to tak zwane przekonania rdzenne. Te często nieświadome schematy myślowe powstają na bazie uczenia się oraz ważnych doświadczeń życiowych. Kiedy ktoś ma głębokie przekonanie, graniczące z pewnością, że jest gorszy, że powinien zasłużyć na różne rzeczy, w tym na miłość, to jego życie jest wypełnione lękiem, że inni to odkryją.

125

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Jack Sparrow napisał/a:
Husky napisał/a:

kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Akurat bardzo fajny wywiad na ten temat ostatnio czytałem:

> https://naszawtymglowa.pl/kobiety-sa-tw … ychiatrii/


I tutaj ciekawy artykuł czemu faceci nie szukają pomocy:

> https://portal.abczdrowie.pl/chlopaki-n … to-kobiety

1. Mężczyznom przez lata odbierało się prawo do okazywania i dzielenia się uczuciami z innymi

I tak z każdym dniem dorastający chłopcy uczą się co raz bardziej ignorować swoje stany emocjonalne (zwłaszcza te nieprzyjemne). Nie słuchają ich, starają się ukryć, ale to przecież niemożliwe. Więc gdy czara goryczy się przeleje - wybuchają z powodu jakiejś błahostki, a lęk związany z brakiem akceptacji tłamszą, ostatecznie zamieniają na złość.
(...)
Statystycznie to też oni żyją krócej o 8-9 lat niż kobiety. To panowie częściej umierają z powodu depresji, bo kiedy choroba zaczyna się rozwijać to zamiast szukać pomocy, maskują się różnymi zachowaniami, co finalnie kończy się samobójstwem.

Wśród mężczyzn występuje także prawie 5 krotnie wyższa umieralność z powodu nadużywania alkoholu i narkotyków – najbardziej popularnych sposobów na rozładowanie napięcia.


A tu troszkę nowszy artykuł, że jednak powoli tendencja się zmienia:

> https://www.medonet.pl/zdrowy-jak-facet … 02673.html


No to porozmawiajmy, co uwiera dzisiejszego mężczyznę? I skąd taka chęć poznania siebie?

Często taki mężczyzna ma poczucie, że "oprogramowanie", które otrzymał w swoim dzieciństwie w domu od rodziców, już nie jest aktualne i nie działa w dzisiejszym świecie. Bo najczęściej dostawał przekaz: masz być sprawny, lepszy od innych, a może i od nas, rodziców. Masz nie płakać, działać... Dzisiejszy 30-40-latek jako chłopiec był uczony, że nie warto wczuwać się w ciało. Skaleczyłeś się? Trudno, kiedyś się zagoi. I ten brak kontaktu z własnymi emocjami jest dzisiaj największym problemem. Bo każdy coś przeżywa, ale kiedy nie wie, co, to te nieuświadomione, nierozpoznane emocje kierują nim, a nie on nimi. To może rodzić zagubienie i rozdarcie.

Jak przyjmuje taką wiedzę?

Nie wiedział, że coś takiego w nim siedzi. Był nauczony, że liczy się głowa, chłodna kalkulacja, plany. Że ciało służy do tego, żeby realizować plany i oczekiwania (najczęściej innych osób). Taki mężczyzna na terapii odkrywa, że ciało cały czas reaguje na rzeczywistość, że czuje i "dużo mówi". Komunikaty te są bezcenne, jeśli tylko potrafimy je dobrze interpretować. I najtrudniejsze: że ciału można zaufać, a emocje nazwać, poczuć i to wcale nie osłabia, może nawet być pomocne. Że od tych emocji nie trzeba już na różne sposoby uciekać.

O jakich emocjach rozmawiamy?

Przede wszystkim o lęku. Chłopcy za rzadko są zachęcani przez rodziców, żeby czuć lęk, nie rozmawia się z nimi o tym, raczej ucieka. Więc jako dorosłym trudno im jest dopuścić do siebie te emocje. Raczej trzeba je zapić, rozładować masturbacją, hazardem, oglądaniem seriali... Najczęściej to lęk, że jest niewystarczająco dobry, że nie da rady, nie zaspokoi oczekiwań bliskich osób, szefa w pracy.

To niska samoocena czy za duże oczekiwania?

Lęk dotyka pewnej tajemnicy. W psychologii mawia się, że ważnym nośnikiem i źródłem lęku bywają przekonania na temat siebie, świata oraz innych osób. Są to tak zwane modele myślowe i jest ich kilka rodzajów, najbardziej uwewnętrznione i często nieuświadomione są to tak zwane przekonania rdzenne. Te często nieświadome schematy myślowe powstają na bazie uczenia się oraz ważnych doświadczeń życiowych. Kiedy ktoś ma głębokie przekonanie, graniczące z pewnością, że jest gorszy, że powinien zasłużyć na różne rzeczy, w tym na miłość, to jego życie jest wypełnione lękiem, że inni to odkryją.

Jejku Tobie sie chce tak szukac tych artykulow po internecie?

126

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Husky nikomu nie chcę przywalić. smile Pewne wyrazy jak np. chciejstwo ma swój wydźwięk. Prawda jest taka, że każdy ma swoje. Chce widzieć świat tak, a nie inaczej. Po swojemu. Kobiety chcą być w tej lepszej grupie. Co jest tu zauważalne.
Co do oceny rynku, to poniżej litania pokazująca jakiś tam profil średniego miasta. Może jeszcze zawężony do aplikacji randkowych. Zapewne te lepsze partie wyjechały do większych miast.   

barteczek949 napisał/a:

Witam, czy jest tu jakaś płeć męska która też ma problem ze znalezieniem partnerki na tych różnych aplikacjach randkowych ? Nie wiem czy tak jest tylko w moim mieście (60 tyś mieszkańców) ale ja zawsze trafiam na specyficzne kobiety. A mianowicie:

- bardzo kłamliwe, niby jest wolna a nagle znalazłem ją na FB po wspólnych znajomych i wychodzi że jest z kimś zaręczona albo po ślubie
- szukających darmowego jedzenia, umówi się z Tobą zje i mówi że już musi lecieć
- miałem też sytuacje że dziewczyna na zdjęciach była ok, na spotkanie przyszła taka większa o 40kg i na starcie rzucała się do mnie (już taka wkurzona przyszła), że jest gruba i pewnie się nie podoba, to wręcz już jest standard gdzie zdjęcia są z przed kilku lat (ja nie mam nic do tego jak się komuś przytyje kilka kg ale na litość boską 165cm i 98kg to lekka przesada)
- zdjęcia nie swoje tylko kogoś z internetu albo koleżanek a na spotkanie przychodzi ktoś nie w moim typie
- agresywne dziewczyny które piszą ze mną jak by miały jakiś problem na starcie
- kobiety niezadbane, brudne połamane paznokcie, tłuste włosy i nieprzyjemny zapach
- ćpunki i alkoholiczki (to nie jest normalne że kobieta wypija 6-8 browarów, wymiotuje sobie jak by nigdy nic i według niej jest spoko)
- kobiety z dziećmi i a czasami ukrywają że mają ich nawet kilka oczywiście jak jest jeden ojciec to pół biedy ale miałem przypadki że było 3 ojców
- sprzedające swoje zdjęcia, albo i nie swoje
- szukających sexu (tak wiem faceci też tego szukają)
- mają bardzo wysokie ego, szukają kogoś kto zarabia bardzo dużo, notorycznie są pytania ile zarabiam, czym jeżdżę i ile to auto kosztuje, interesują je tylko kwoty
- hitem była osoba która miała swoje zdjęcia ale ze mną pisała jej koleżanka bo cytuję "ona nie umie rozmawiać z facetami"
- kolejny hit to kobieta w moim wieku która nie pracuje, jak rozwinąłem temat pracy to napisała że ona nie zamierza pracować i szuka faceta bo to on jest od tego
- już chyba ostatni hit, co druga była bita, źle traktowana i takie tam, ja po prostu w to nie wierzę patrząc po tym co piszą i jak się zachowują

Zapewne znalazł bym dużo więcej przykładów na które trafiłem na tych dziwnych aplikacjach ale myślę że to wystarczy. Najlepsze jest to że 90% tych kobiet pracuje jako kelnerki, barmanki, sprzątaczki, na magazynach i ich sposób wysławiania w realu jest często taki że co 2 słowo to przekleństwo, nie myślą wcale przyszłościowo, tylko jest wypłata to trzeba wydać na imprezki i inne rzeczy i tak żyją od wypłaty do wypłaty.
Ja sam mam 30 lat prowadzę spółkę z kolegą, chcę coś w życiu osiągnąć, nie jestem raczej brzydki bo miałem duże powodzenie na studiach ale byłem niestety zajęty w tamtym czasie

Farmer napisał/a:

Masz szczęście, bo w swojej liście opuściłeś borderki

127 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-12-03 13:22:31)

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Husky napisał/a:

Loka, też mnie zastanawia ta tendencja - kobieta prędzej pójdzie na terapię i będzie się zastanawiać co w sobie zmienić (jeśli w ogóle chce związku), a facet obrazi się na świat i będzie tę obrazę wyrzucał z siebie w żalach na forum.

Zaciekawiło mnie jeszcze jedno w tym wątku - skąd koncepcja, że po 18 roku życia dziecka nie trzeba utrzymywać i to jakaś dobra wola, żeby na nie płacić?
W polskim prawie jak najbardziej jest zapisane, że jeśli dziecko się uczy w pełnym wymiarze, to do 26 r. nalezy mu się wsparcie finansowe. Tak więc student/studentka formalnie rzecz biorąc nadal ma status dziecka, jeśli chodzi o prawo do zależności finansowej.

Kobieta prędzej pójdzie na terapię bo to nie oznacza dla niej negatywnych konsekwencji. Drogie Panie powiedzcie tak szczerze, czy brałybyście pod uwagę jako potencjalnego partnera faceta, który był na terapii albo brał leki od psychiatry? Wielokrotnie już się spotkałem z podwójnymi standardami w postaci twierdzenia przez różne kobiety, że w dzisiejszych czasach facet ma prawo okazywać uczucia, ma prawo płakać, ma prawo stracić nadzieję, ma prawo się załamać. Każdy ale nie ich facet, ich facet ma być niezniszczalny fizycznie i psychicznie bo inaczej przestaje być atrakcyjny. Dlatego wielu facetów się boi iść do psychiatry czy na terapię bo to dla nich romantyczno-związkowe samobójstwo, a często także zawodowe. Osobiście znam jedną kobietę, która przez pół roku była na zwolnieniu od psychiatry, a potem normalnie wróciła sobie do pracy, gdyby facet zrobił coś takiego to by poleciał z hukiem z tej roboty.

Też mnie ciekawi skąd ta koncepcja, dla niektórych osób tu utrzymywanie dziecka po 18 roku życia jest wręcz niepojęte, a ja znałem nie jedną osobę, której rodzice płacili za mieszkanie przez całe 5 lat. Niektórzy jeszcze wysyłali im pieniądze żeby mieli za co przeżyć.

Legat napisał/a:

Z opisów kobiet i mężczyzn wynika jasno: jest cała masa osób zaburzonych obu płci, które nic z tym nie robią.

Oczywiście, że jest cała masa osób zaburzonych ale to nie jest wina wyłącznie tych osób, że się nie leczą. Zobaczcie jak działa służba zdrowia, ja od ponad pół roku czekam na terapię na NFZ, dzwonię co jakiś czas się przypomnieć i wciąż nic, nie ma miejsc. Terapia prywatnie to jest dla wielu ludzi zbyt duży koszt, jedno spotkanie w tygodniu kosztuje mniej więcej 300zł, a jak ktoś musi opłacić absurdalne wręcz koszty wynajmu, rachunki, ma kredyt, długi, alimenty to taka terapia jest zbyt dużym wydatkiem tym bardziej, że nie ma żadnej gwarancji zadziałania takiej terapii. 

Husky napisał/a:

Z tego jak interpretuję badania (np raport o męskości KJotu, albo dane z gabinetów psychologicznych) to kobiety częściej sięgają po pomoc żeby w sobie coś zmienić, a faceci częściej tworzą przestrzenie internetowe gdzie podstawą wsparcia jest wymiana złych emocji i wzmacnianie niechęci do świata.

Na takich forach jak to ludzie są anonimowi więc nawet jak napiszą, że są totalnymi psychopatami nie będzie to miało większego znaczenia bo przecież nikt ich nie zna. Nie ma tej obawy, że cały świat się dowie, że ktoś ma problemy psychiczne, które jak już pisałem dla faceta często są jak wyrok śmierci jeśli ktoś się o tym dowie.

128

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Wielokrotnie już się spotkałem z podwójnymi standardami w postaci twierdzenia przez różne kobiety, że w dzisiejszych czasach facet ma prawo okazywać uczucia, ma prawo płakać, ma prawo stracić nadzieję, ma prawo się załamać. Każdy ale nie ich facet, ich facet ma być niezniszczalny fizycznie i psychicznie bo inaczej przestaje być atrakcyjny. Dlatego wielu facetów się boi iść do psychiatry czy na terapię bo to dla nich romantyczno-związkowe samobójstwo, a często także zawodowe.


Zaczynasz już rozumieć? smile

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
Shinigami napisał/a:

Kobieta prędzej pójdzie na terapię bo to nie oznacza dla niej negatywnych konsekwencji. Drogie Panie powiedzcie tak szczerze, czy brałybyście pod uwagę jako potencjalnego partnera faceta, który był na terapii albo brał leki od psychiatry?

Shini, ty jakoś musisz wyjść na prostą, więc na razie niech cie to nie interesuje. Jak nie umiesz poradzić sobie psychicznie ze zwykłym wysłaniem CV, nie masz ogarniętych starych którzy moga ci cos doradzić, wesprzeć, bo sami są mega nieudolni zyciowo to pewnych rzeczy musisz się gdzieś nauczyć. Jak nie masz kumpli bardziej ogarniętych od których możesz podpatrzyć jakieśpozytywne wzorce, to terapia to jedyne wyjście, więc nie ma sensu się teraz demotywować takimi rozmyślaniami. No i wydaje mi się, że pewien typ kobiet nigdy nie będzie dla ciebie osiąglany. Nie ma jednego przepisu na udany związke, są różne opcje:
1) power couple (np marcin gortat z żoną): oboje niezależnie od siebie bardzo ogarnięci, bogaci, każdy swój sukces wypracował sam. Teraz razem odcinają kupony z życia. Dużo pozniejszych malzenstw to takie wlasnie power couple.
2) trophy wife(np większość żon piłkarzy): facet zapierdziela jak mała motoróweczka, laska siedzi w domu i kursuje między kosmetyczką a fryzjerem. ona ma się ładnie prezentowac i z jej zalet to tyle, on ma kaśc kase na stol. najlepiej dużo kasy
3) team players: para to najlepsi przyjaciele, wszystko robią 50/50. taka typowa para ze studiów. w podobnym wieku, podobne zarobki, facet nie musi być typowym macho, laske nie musi być typową księżniczką. w dni pazyste facet odbiera dzieciaki ze szkoły w nieparzyste ona. Raz ona robi studia podyplomowe i facet musi więcej ogarniać w domu, raz on ma nadgodziny i ona musi brać więcej na siebie. nikt nie ma o to pretensji, każdy sie wspiera
4) patologia/włoskie małżeństwo: ciągłe awantury, chaos, wyzwiska. Nie wiadomo jak to działa, ale działa i ludzie siedzą w tym latami i nie mysla z tego rezygnować
5) zmęczeni życiem: nic im w życiu nie wyszło, związek także. Ale z braku lepszych opcji, z braku inicjatywy, ani ze soba nie zerwą, ani nie stworzą nic trwałego i mocnego. Tak sobie dryfują latami w nieokreślonym kierunku. Nie ma między nimi wilkiej wrogości, ale sympatii i flirtu tez nie. Z braku laku wolą być razem niż osobno
6) situationship: wszelkie ONSy FWB, poligamia ...

... i tysiąc innych dynamik. Sam pewnie widzisz wśród swoich znajomych, że pary funkcjonują różnie. Czasem jedna osoba jest bardziej decyzyjna, ogarnięta, czasem jest to rozłożone po równo. Nie ma jednego typu meskości i kobiecości. Jak czujesz że nie wyrobisz jako typ w 100% macho to okej. Jest dostepna inna dynamika. Warto żebyś odkrył jaka dynamika ci najbardziej odpowiada i rozbudował cechy które pomoga ci w nią wejść. Np jak chcesz  situationship no to musi być sex top. Jak jesteś leniwy, to możesz sprobowac na zmeczenie zyciem. Tylko że wtedy nie będziesz miał radości życia już nigdy, więc będziesz musiał wyrobić sobie dużą tolerancje na spędzenie 50 lat w umiarkowanej depresji. każda opcja ma swoje plusy i minusy.

130

Odp: Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nie ma jednego przepisu na udany związke, są różne opcje:
1) power couple (np marcin gortat z żoną): oboje niezależnie od siebie bardzo ogarnięci, bogaci, każdy swój sukces wypracował sam. Teraz razem odcinają kupony z życia. Dużo pozniejszych malzenstw to takie wlasnie power couple.
2) trophy wife(np większość żon piłkarzy): facet zapierdziela jak mała motoróweczka, laska siedzi w domu i kursuje między kosmetyczką a fryzjerem. ona ma się ładnie prezentowac i z jej zalet to tyle, on ma kaśc kase na stol. najlepiej dużo kasy
3) team players: para to najlepsi przyjaciele, wszystko robią 50/50. taka typowa para ze studiów. w podobnym wieku, podobne zarobki, facet nie musi być typowym macho, laske nie musi być typową księżniczką. w dni pazyste facet odbiera dzieciaki ze szkoły w nieparzyste ona. Raz ona robi studia podyplomowe i facet musi więcej ogarniać w domu, raz on ma nadgodziny i ona musi brać więcej na siebie. nikt nie ma o to pretensji, każdy sie wspiera
4) patologia/włoskie małżeństwo: ciągłe awantury, chaos, wyzwiska. Nie wiadomo jak to działa, ale działa i ludzie siedzą w tym latami i nie mysla z tego rezygnować
5) zmęczeni życiem: nic im w życiu nie wyszło, związek także. Ale z braku lepszych opcji, z braku inicjatywy, ani ze soba nie zerwą, ani nie stworzą nic trwałego i mocnego. Tak sobie dryfują latami w nieokreślonym kierunku. Nie ma między nimi wilkiej wrogości, ale sympatii i flirtu tez nie. Z braku laku wolą być razem niż osobno
6) situationship: wszelkie ONSy FWB, poligamia ...

... i tysiąc innych dynamik. Sam pewnie widzisz wśród swoich znajomych, że pary funkcjonują różnie. Czasem jedna osoba jest bardziej decyzyjna, ogarnięta, czasem jest to rozłożone po równo. Nie ma jednego typu meskości i kobiecości. Jak czujesz że nie wyrobisz jako typ w 100% macho to okej. Jest dostepna inna dynamika. Warto żebyś odkrył jaka dynamika ci najbardziej odpowiada i rozbudował cechy które pomoga ci w nią wejść. Np jak chcesz  situationship no to musi być sex top. Jak jesteś leniwy, to możesz sprobowac na zmeczenie zyciem. Tylko że wtedy nie będziesz miał radości życia już nigdy, więc będziesz musiał wyrobić sobie dużą tolerancje na spędzenie 50 lat w umiarkowanej depresji. każda opcja ma swoje plusy i minusy.

Wow, jakie skatalogowanie związków big_smile
Sensowne i z jajem, dobre wink

Posty [ 66 do 130 z 240 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Totalny brak związków - czy ludzkości grozi samozagłada?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024