Karmaniewraca napisał/a:To zmienia postać rzeczy, daje kontekst i rozumiem. Przepraszam więc bo to totalnie, totalnie zmienia punkt widzenia. Znam kilka takich osób jak Ty, to bardzo trudne wyjść z takiej strefy komfortu.
Nie masz żadnego drive, nic co by Cię mogło pchnąć do zmian. Paradoksalnie to jest w sumie gorsze, niż jak ma się zła sytuację. Wtedy często nie ma się wyboru.
Ok, to faktycznie forum nie pomoże, może terapia, może. Ale tu musi nastąpić prawdziwa transformacja w twoim mózgu.
To jest wyuczona bezradność, wiec to pewien stan, nie wiem czy samemu można z tego wyjść.
Ogólnie dla mnie to też jest niezrozumiałe, ale jednak większość ludzi nie ma tak dobrze w życiu, musi samemu mierzyć się z różnymi przeciwnościami stąd pewnie większość z nas nie rozumie Shiniego. Po prostu dla mnie to jest niezrozumiałe, ale mam inne podstawy, zaplecze i warunki, które napędzają mnie do życia bo zwyczajnie nie mam wyboru, jak większość z nas. Ale nie jest powiedziane że jeśli bylibyście na jego miejscu z takim komfortem życia, to żyli byście jak teraz. Nic nie jest takie oczywiste jak się nam wydaje.
Dziękuję za zrozumienie, jesteś najbliżej mojej własnej wizji problemu. Chyba jako pierwsza wzięłaś pod uwagę "podstawy, zaplecze i warunki".
Priscilla napisał/a:Ale zdajesz sobie sprawę, że jesteś świadomy problemu, a mimo to nadal NIC z nim nie robisz?
Zamiast dorosnąć ciągle obwiniasz innych za to, że Cię nie motywowali i ciągle siedzisz na tyłku uważając, że masz na to świetne usprawiedliwienie.
Taka postawa nawet nas nie motywuje do tego, by chcieć Ci pomóc, bo masz w sobie taką bierność i opór, że trzeba byłoby być masochistą, ewentualnie mieć w sobie misję zbawcy, żeby nadal chcieć Cię wspierać.
Cały czas źle na to patrzycie, ze złej perspektywy. To co tu napisałaś to jest właśnie cały problem, to alfa i omega tego problemu. Wiem ale nie mogę, wiem co powinienem zrobić ale nie mogę, to jest ta bezradność, o której pisała Karmaniewraca. Wiem, że nie tak powinno wyglądać życie i wiem, że powinienem to zmienić z wielu powodów, świadomie tego chcę ale gdzieś głęboko w podświadomości nie chcę bo niczego mi nie brakuje do przetrwania i to jest najgorsze.
Karmaniewraca napisał/a:Jakiś tam komfort ma, przede wszystkim materialny, nie musi walczyć o przetrwanie. No nie wiem, nie chce mówić o sobie ale ja pracuje od 16 roku życia, a Shini po co miałby się męczyć, nie musi. O to chodzi o to ze jest,, chujowo ale stabilnie,, dla niego. Można marudzić bo kto nie marudzi.
Dokładnie tak, jest wręcz zbyt stabilnie.
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:dialog jacka i shiniego rozrasta się na kolejny wątek zuepłnie nie o nich
Niestety masz rację i chyba jedynym co ja mogę tu zrobić to starać się nie odpisywać na posty Jacka bo faktycznie już kolejny temat tak skończył.
Wybacz Jack ale z tobą się nie da pisać, widać z daleka, że masz kompleksy, uprzedzenia i jakiś syndrom wszechwiedzącego. Ten masaż to musi być dla ciebie strasznie drażliwy temat, kompletnie nie rozumiem czemu to dla ciebie aż taki problem i czemu to cię aż tak wkurza. To była tylko godzinna usługa z zakresu relaksacyjnych gdzie nikomu nie stała się żadna krzywda i obie strony zyskały, a ty traktujesz to jakbym wybił ci całą rodzinę. Taki masaż jest całkowicie nieporównywalny z czymś takim jak zmiana pracy, codzienne dojazdy do Warszawy czy nawet zagadanie do dziewczyny. Smutna ma rację, każda nasza rozmowa skończy się w taki sposób i rozwali każdy temat.
Nowe_otwarcie napisał/a:A uważasz że to normalne że musiałaś pracowac od 16 roku życia? Bo raczej chyba nie
A wracając do Shiniego, to jesteś blisko odpowiedzi. A brzmi ona tak: w jednej sytuacji będzie on po prostu musiał pójśc do przodu. A taka sytuacja nastanie, kiedy za nim nie będzie już nic, kiedy nie zostanie nic, co mogłoby stanowic przedmiot rozważac pt. "co jest lepszym wyjściem". Pójdzie do przodu gdy nieodwracalnie straci alternatywę w postaci zostania w miejscu. Jak taka hipotetyczna sytuacja miałaby wyglądac? Nie życzę mu tego, ale na przykład tak: śmierc rodziców, bardziej "obrotny" braciszek zgarnia wszystko i znajduje sposób by skutecznie kazac mu wyp...ac z ojcowizny...
Ja zacząłem pracować dużo później niż 16lat i to dlatego, że chciałem mieć swoje pieniądze, ani trochę nie musiałem. Nie ma nikogo takiego jak "obrotny" braciszek, mam tylko siostrę, która jest już ustatkowana i dawno przejęła swoją część majątku. Z tymi rodzicami to już poleciałeś trochę za ostro, to byłoby najgorsze co mogłoby mnie spotkać i szczerze wątpię by w jakikolwiek sposób pomogło, w obecnym stanie raczej byłby to i mój koniec, dosłownie.
Priscilla napisał/a:Nie wiem czy wiesz, ale jeden terapeuta już mu podziękował za współpracę, a raczej jej brak.
I to jest główny powód dla, którego teraz pójdę tylko na NFZ. Tamta terapia kosztowała łącznie kilka tysięcy i zakończyła się niepowodzeniem, strata kolejnych pieniędzy czy nawet sama obawa przez tą stratą raczej niezbyt mi pomoże.