Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 846 do 910 z 976 ]

846

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Noble napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Noble napisał/a:

Ale zważ też SmutnaDziewczyno, że Jack nie uwzględnia w ogóle, o czym była mowa, upływu czasu na kwestie poglądowe, a przecież nawet skała ulega erozji wskutek działania wody, czy wiatru. Ludzie też zmieniają poglądy, leczą się ze zdrad, są ostrożniejsi, ale to nie znaczy, że nie potrafią z czasem znowu zaufać. Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu? Tak, mnie z upływem czasu było coraz lepiej, osiągnęłam poziom życia sprzed rozstania gdy samodzielnie zatrudniłam sobie panią do sprzątania domu.Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi. Jestem ładna, wykształcona, zamożna, z fajną satysfkacjonującą pracą, z prawem jazdy i samochodem, mieszkam w zamożnej okolicy w pieknej willi, dzieci już mam, na majstra który mi zrobi remont łazienki mnie stać - po co mi facet?

A ja bym chciala byc w zwiazku tylko jeszcze nie teraz

No i fajnie, może jeszcze będziesz w związku, ale to nie znaczy, że z kimkolwiek, kto zwróci na Ciebie uwagę, z wdzięczności za tę uwagę. Mam na myśli, że mnie "stać" z wielu względów na wybrzydzanie i wiele kobiet stać, a mężczyźni nie umieją się z tym pogodzić. Jak przeczytasz jeszcze raz moj wpis, to zauważysz, że ja jestem obecnie w związku, ale nie dltaego, że nie stać mnie na życie w pojedynkę, mam braki fizyczno-psychiczne i szukam w partnerze lekarstwa na to albo żeby miał mi kto karnisz powiesić czy auto do mechanika zawieźć, a dlatego, że chcę i wybranek spełnia moje wymagania.

Mnie tez stac na wybrzydzanie i moge sobie wybierac kogo chce

Zobacz podobne tematy :

847 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-25 10:13:52)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

A Jack nie widzisz, że jestem kolejną uzytkowniczką która ucieka z jakiegoś wątku bo nie ma siły na rozmowe z tobą Zrobiła to już Agnes, Ross w innym wątku Giaa.

Oh nie, to straszne....



Karmaniewraca napisał/a:

ja nawet nie wiem jak Co to wyjaśnić o co chodzi Smutnej, bo ona tak perfekcyjnie to opisała, że trzeba być debilem aby tego nie zakumac. Opisała Twoje postrzeganie percepcji na przykładzie osób ze świata publicznego bo się ich zna. Abstrahując od tego kim są. Oprah która podajesz też powinna w twojej ciasnej bani coś rozszerzyć i dać światło na to jakim zwykle schematem się posługujesz ale to i tak mało. Tak wiekszosc tu osób sieć poddała w dyskusji z tobą bo to nie ma sensu.
Amen.

I nic tobie w dyni nie dzwoni, że to ja podałem Oprah, co? Nic, a nic? Bo właśnie wiem o czym ona pisze. Tylko no właśnie - takie pojedyncze rodzynki są....pojedynczymi rodzynkami. To są POJEDYNCZY ludzie w społecznościach liczonych SETKAMI MILIONÓW ludzi. Tego nie da się stawiać jako wzorzec jakiejś tam normy.


Bronicie hipotetycznego obrazu człowieka idealnego, swoistego homunkulusa, który po prostu nie istnieje. Pan i pani idealni - a przynajmniej tak kreowani medialnie. Równie dobrze możecie podawać za przykłady postacie z filmów Disneya. Tyle samo to będzie miało sensu.

848

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.


My się nie boimy. My po prostu wskazujemy, że jak ktoś czuje parcie ze względu na biologię i wiek, to jest to zaprzeczenie tego, że ktoś może sobie pozwolić na wybrzydzanie, bo zwyczajnie nie może, bo czasu nie cofnie.

849 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-25 10:16:54)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.


No właśnie nie wystarczy, bo kobiety pewne swojej pozycji i możliwości nie polecą za każdym zainteresowanym.
Po to robi się tutaj "prostowanie" i straszenie, żeby nie wybrzydzały tylko spełniały swoją podrzędną rolę wobec mężczyzn i dzieci.  Bo tak podobno chciała natura.

Prasowanie?
Podrzędną?

LOL.

Chęć posiadania potomstwa (rozmnażania) jest naturalna dla każdej istoty żywej. I nikt tu nie pisze o obniżaniu standartów (wręcz przeciwnie), tylko o zmianie priorytetów. Bo facet do pogaduch o poezji to najczęściej nie jest materiał na męża i ojca dzieci. I jeśli ktoś priorytetowo stawia takie cechy i aspekty związku, to nie dojrzał do poważnego związku i macierzyństwa.

850

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Noble napisał/a:

Ale zważ też SmutnaDziewczyno, że Jack nie uwzględnia w ogóle, o czym była mowa, upływu czasu na kwestie poglądowe, a przecież nawet skała ulega erozji wskutek działania wody, czy wiatru. Ludzie też zmieniają poglądy, leczą się ze zdrad, są ostrożniejsi, ale to nie znaczy, że nie potrafią z czasem znowu zaufać. Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu? Tak, mnie z upływem czasu było coraz lepiej, osiągnęłam poziom życia sprzed rozstania gdy samodzielnie zatrudniłam sobie panią do sprzątania domu.Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi. Jestem ładna, wykształcona, zamożna, z fajną satysfkacjonującą pracą, z prawem jazdy i samochodem, mieszkam w zamożnej okolicy w pieknej willi, dzieci już mam, na majstra który mi zrobi remont łazienki mnie stać - po co mi facet?


Ale zważ na to co mówi Jack - że jeziorna się nie uczy, nie wyciąga wniosków i popełnia ciągle ten sam błąd: szuka psiapsi.


Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu?

Odpowiedź zasadnicza: nie tym z tego wątku. Jedna latami rozpisywała się o przykrych skutkach samotności i abstynencji seksualnej, a druga ma aż jedno i sumarycznie krótkie doświadczenie, po którym się leczyła, a teraz jest sama i otwarcie przyznaje, ze chciałaby własną rodzinę, bo jej nie ma, a to jest to, na czym jej zależało. To co piszesz to nie 'zmiana poglądów'. To po prostu umoszczenie się w dupie, bo ciągle nie mają tego, na czym naprawdę im zależy: bliskości z drugim człowiekiem i intymności bycia w związku.


Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi.

Jesteś z facetem, co się ciebie boi i podsumowujesz to pytaniem "po co mi facet?"

Czy taka relacja jest cokolwiek warta? I pomyśl jak zareagowałyby tu babki, gdyby napisał to samo facet: jestem z babką, która mnie podziwia i mnie się boi, ale w sumie nie wiem po co - w domyśle - zawsze mogę ją zastąpić inną. Czy to jest dla ciebie zdrowe?

851

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.

Ale dlaczego mamy się bać?

Autorka jest w takim wieku, że może i musi.
Musi znaleźć sobie stabilnego faceta, z którym będzie wspólnie iść przez życie i stworzy rodzinę.

Ale kryteria, które stosuje nie są odpowiednie, bo kieruje się nowoczesnymi standardami młodych kobiet, które jeszcze nie doświadczyły życia.

Fajnym tematem byłyby tzw. zielone flagi (green flags), w którym mężatki mogłyby opisać cechy faceta na dobrego męża.

852

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Chęć posiadania potomstwa (rozmnażania) jest naturalna dla każdej istoty żywej.

Co to za brednie, jeszcze na kobiecym forum? smile Wszystkiemu winna ta męska chuć. To ci źli mężczyźni robią dzieci kobietom. Nawet nie chce im się rodzic dzieci, tylko muszą to robić te biedne kobiety. Po zrobieniu dzieci upijają się, zapuszczają piwne brzuszki i całą robotą znowu muszą robić kobiety. A te śmierdzące lenie siedzą i rozmyślają jak tu robić dzieci innym biednym kobietom, które nie wiedzieć czemu dają się tak ogłupiać, że dają sobie te dzieci robić. Jedyną szansą jest to, że taki truteń jest zapuszczony, ma piwny brzuszek i januszową koronę i biedna kobieta na niego głowy nie straci. smile

853

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Fajnym tematem byłyby tzw. zielone flagi (green flags), w którym mężatki mogłyby opisać cechy faceta na dobrego męża.

A to akuratnie jest jasne: dobrze sytuowany, dobrze gdyby go można było odbić innej kobiecie, no i jeszcze wygląda atrakcyjnie.

854 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-11-25 10:34:21)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:
Farmer napisał/a:

Fajnym tematem byłyby tzw. zielone flagi (green flags), w którym mężatki mogłyby opisać cechy faceta na dobrego męża.

A to akuratnie jest jasne: dobrze sytuowany, dobrze gdyby go można było odbić innej kobiecie, no i jeszcze wygląda atrakcyjnie.

Akurat to,ze latwo go odbic innej kobiecie jest czerwona flaga,a nie zielona, bo oznacza,ze poleci do kazdej

855

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

Akurat to,ze latwo go odbic innej kobiecie jest czerwona flaga,a nie zielona, bo oznacza,ze poleci do kazdej

A co jeśli ta miłość jest wielka, niepowtarzalna i oswobadzająca z kajdan małżeńskich jak np. tu?
https://www.netkobiety.pl/t132399.html

856 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-11-25 11:40:59)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Akurat to,ze latwo go odbic innej kobiecie jest czerwona flaga,a nie zielona, bo oznacza,ze poleci do kazdej

A co jeśli ta miłość jest wielka, niepowtarzalna i oswobadzająca z kajdan małżeńskich jak np. tu?
https://www.netkobiety.pl/t132399.html

Wyjatki sie zdarzaja. Natomiast ja uwazam, ze facet,ktorego latwo odbic innej kobiecie moze byc tez latwo odbity mnie wystarczy ,ze natrafi na atrajcyjniejsza, bogatsza itp kobiete ode mnie to poleci do niej jak pies za kijem. Dlatego tez nigdy nie odbila bym faceta innej kobiecie,bo jezeli taki facet dalby sie odbic i zostawil zone,a czesto tez dzieci dla mnie to swiadczy tylko o jego paskudnym charakterku

857

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Chęć posiadania potomstwa (rozmnażania) jest naturalna dla każdej istoty żywej.

Co to za brednie, jeszcze na kobiecym forum? smile Wszystkiemu winna ta męska chuć. To ci źli mężczyźni robią dzieci kobietom. Nawet nie chce im się rodzic dzieci, tylko muszą to robić te biedne kobiety. Po zrobieniu dzieci upijają się, zapuszczają piwne brzuszki i całą robotą znowu muszą robić kobiety. A te śmierdzące lenie siedzą i rozmyślają jak tu robić dzieci innym biednym kobietom, które nie wiedzieć czemu dają się tak ogłupiać, że dają sobie te dzieci robić. Jedyną szansą jest to, że taki truteń jest zapuszczony, ma piwny brzuszek i januszową koronę i biedna kobieta na niego głowy nie straci. smile

Ha, ha, ha.. Legat jak zwykle w pełnej formie smile

858

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Staram się nadążać za tobą Salomonka. smile

Salomonka napisał/a:

Bo zdaje się, że wiele razy i z wielu kobiecych punków widzenia wygląda to tak:

Facet zrobił co mógł aby zdobyć kobietę, w końcu udało mu się. Zrobił jej dwójkę dzieci, ale w tym czasie zdziadział, nie robi nic oprócz wymagania seksu kilka razy w tygodniu, a to na nią spadają wszelkie domowe obowiązki, pranie, sprzątanie, doglądanie teściowej... Często też pracuje na cały etat oprócz tego. Dziwisz się, że facet który wcześniej wydawał jej się spełnieniem marzeń i wzbudzał dreszcz pożądania, teraz tylko irytuje gdy śmierdzący piwem wieczorem dobiera jej się do majtek?

859

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:

Staram się nadążać za tobą Salomonka. smile

Salomonka napisał/a:

Bo zdaje się, że wiele razy i z wielu kobiecych punków widzenia wygląda to tak:

Facet zrobił co mógł aby zdobyć kobietę, w końcu udało mu się. Zrobił jej dwójkę dzieci, ale w tym czasie zdziadział, nie robi nic oprócz wymagania seksu kilka razy w tygodniu, a to na nią spadają wszelkie domowe obowiązki, pranie, sprzątanie, doglądanie teściowej... Często też pracuje na cały etat oprócz tego. Dziwisz się, że facet który wcześniej wydawał jej się spełnieniem marzeń i wzbudzał dreszcz pożądania, teraz tylko irytuje gdy śmierdzący piwem wieczorem dobiera jej się do majtek?

Doceniam, doceniam big_smile

Miłego dnia smile

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jack ty jesteś tak głupi, ze ręce opadają. Mówisz zupelnie nie na temat.

861

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.

Ale dlaczego mamy się bać?

Autorka jest w takim wieku, że może i musi.
Musi znaleźć sobie stabilnego faceta, z którym będzie wspólnie iść przez życie i stworzy rodzinę.

a.

Nie. Najgłupsze co może zrobić, to się przestraszyć i brać  wszystko jedno kogo z łapanki.

862

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jack, to czym ty operujesz to tzw skąpstwo poznawcze. Nie chce mi się tłumaczyć, poczytaj.
Natomiast też trzeba się zgodzić, że są jakieś cechy które charakteryzują ludzi też po to aby łatwiej było wydawać diagnozy. Natomiast życie jest życiem, wydarzenia które nas spotkają na każdego różnie wpływają i gdyby, gdyby łatwo by było działać wg podanych reguł to nie byłoby tego forum. Biorąc pod uwagę zmieniające się kwestie w społeczeństwie, problemy, które stają sie wyzwaniem i nawet dla specjalistów to nie jest tak, że jedna rada uratuje dziesiątki samotnych kobiet, bo sobie wybiorą machlo. To jest orzyklad z tym macho.

863

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Salomonka napisał/a:
Legat napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Chęć posiadania potomstwa (rozmnażania) jest naturalna dla każdej istoty żywej.

Co to za brednie, jeszcze na kobiecym forum? smile Wszystkiemu winna ta męska chuć. To ci źli mężczyźni robią dzieci kobietom. Nawet nie chce im się rodzic dzieci, tylko muszą to robić te biedne kobiety. Po zrobieniu dzieci upijają się, zapuszczają piwne brzuszki i całą robotą znowu muszą robić kobiety. A te śmierdzące lenie siedzą i rozmyślają jak tu robić dzieci innym biednym kobietom, które nie wiedzieć czemu dają się tak ogłupiać, że dają sobie te dzieci robić. Jedyną szansą jest to, że taki truteń jest zapuszczony, ma piwny brzuszek i januszową koronę i biedna kobieta na niego głowy nie straci. smile

Ha, ha, ha.. Legat jak zwykle w pełnej formie smile

Też się pośmiałem big_smile

864 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-26 11:29:09)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Natomiast też trzeba się zgodzić, że są jakieś cechy które charakteryzują ludzi też po to aby łatwiej było wydawać diagnozy.

To może coś z działu HR - znane jest ci zjawisko tworzenia profili psychologicznych kandydatów na określone stanowiska? Wiesz po co się to robi? No to tak pokrótce:

Profil psychologiczny kandydata tworzy się na podstawie analizy pracy. Żeby wiedzieć, kto będzie najlepiej wykonywał dane czynności, trzeba wiedzieć, jakich czynności dana praca wymaga. Dodatkowo, w jakim kontekście te czynności będą wykonywane.Analizę stanowiska pracy tworzy się na podstawie:

> umiejscowienia w strukturze organizacji,
> wykonywanych obowiązków,
> metod pracy i wykorzystywanych narzędzi,
> Warunków pracy



Stanowisko pracy: mąż i ojciec.

Czy osiedlowy ochlejus rokuje na dobrego tatę? Nie? No popatrz...

Czy mamałyga rokuje na dobrego męża? Nie? No popatrz....

Czy wyjątki mogą się zdarzyć? Oczywiście, że mogą. Ale czy będziesz szukać wśród ochlejusów i mamałyg? Nie? No popatrz....

865 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-26 13:29:56)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zajebiste rady od 40 letniego chłopa który cały weekend nie ma nic lepszego do roboty tylko spamuje na forum. dorośnij chłopie. masz 40 lat, chyba już pora odejsc od komputerka?
Masz tak zajebiste małżeństwo, że zamiast zjeśc z żona śniadanie, albo świrowac w łóżku od samego rana jesteś na forum. I to jest właściwie od początku założenia twojego konta. No bardzo ciekawe. Rozumiem że swoja żone też wybierałeś wg klucza: może być tępa, ważne że gospodarna i teraz siedzisz na forum godzinami spragniony rozmowy z obcymi ludzmi. Zauważ, ze laski które mają mężów wg innego klucza jakoś nie musza tu się produkowac i robić gównoburzy z dzieciakami o dekate młodszymi.

866

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Zajebiste rady od 40 letniego chłopa który cały weekend nie ma nic lepszego do roboty tylko spamuje na forum. dorośnij chłopie. masz 40 lat, chyba już pora odejsc od komputerka?

Ale co ciebie to obchodzi? smile

867

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Zajebiste rady od 40 letniego chłopa który cały weekend nie ma nic lepszego do roboty tylko spamuje na forum. dorośnij chłopie. masz 40 lat, chyba już pora odejsc od komputerka?

Ale co ciebie to obchodzi? smile

Typowe - jak brakuje argumentów to zaczynają się gadki albo o moim wzroście, albo coś o moim małżeństwie. Sporadycznie o wielkości przyrodzenia. Co śmieszne, najczęściej przez te same osoby, które mają problem z moim pasywno-agresywnym i buraczanym stylem pisarskim.


I owszem - każdy ma jakieś inne oczekiwania życiowe, inne gusta i tak dalej. Ale pewne schematy postępowania są po prostu uniwersalne: według innego klucza szuka się przyjaciela, a według innego kochanka do przygody, a według innego - męża i ojca dzieci. Toż to tajemnica okrutna, obrazoburcza i heretycka. Na pohybel archaicznym, szowinistycznym świniom!

868

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Nie. Najgłupsze co może zrobić, to się przestraszyć i brać  wszystko jedno kogo z łapanki.

Właśnie napisałem, że nie musi tego robić.

Skąd w ogóle taki wniosek?

869 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-11-26 20:25:49)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Legat napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Zajebiste rady od 40 letniego chłopa który cały weekend nie ma nic lepszego do roboty tylko spamuje na forum. dorośnij chłopie. masz 40 lat, chyba już pora odejsc od komputerka?

Ale co ciebie to obchodzi? smile

Typowe - jak brakuje argumentów to zaczynają się gadki albo o moim wzroście, albo coś o moim małżeństwie. Sporadycznie o wielkości przyrodzenia. Co śmieszne, najczęściej przez te same osoby, które mają problem z moim pasywno-agresywnym i buraczanym stylem pisarskim.


I owszem - każdy ma jakieś inne oczekiwania życiowe, inne gusta i tak dalej. Ale pewne schematy postępowania są po prostu uniwersalne: według innego klucza szuka się przyjaciela, a według innego kochanka do przygody, a według innego - męża i ojca dzieci. Toż to tajemnica okrutna, obrazoburcza i heretycka. Na pohybel archaicznym, szowinistycznym świniom!



Jacku widzę, że dalej w formie smile
Czyli kolejne osoby stwierdzają po jakimś czasie, że nie ma sensu z Tobą rozmawiać big_smile.
Jak dziewczyny zauważyły, zamęczasz rozmówce i Ty zawsze musisz mieć ostatnie zdanie i rację. No po prostu musisz i nie ma innej opcji. Nieważne na jaki temat (i czy w ogóle na temat) nieważne, jakie masz w nim doświadczenie. To bardzo przypomina wątek na tym forum, w którym wypowiadałeś się nie poddającym się żadnym argumentom tonem znawcy o sposobach opieki nad małymi dziećmi, pomimo że sam ich nie masz. I „uczyłeś” dziewczyny tutaj, jak to się powinno robić (chyba Lokę, jeżeli mnie pamięć nie myli). I że to jest „przecież takie proste” big_smile.

Z takimi osobami rzeczywiście ciężko się rozmawia, ponieważ to nie jest rozmowa.

Jack Sparrow napisał/a:

Typowe - jak brakuje argumentów to zaczynają się gadki albo o moim wzroście(...)

Temat Twojego wzrostu pojawia się ostatnio często, ale...w Twoich wypowiedziach wink. Myślę, że nie przepracowałeś swoich traum związanych m.in. z faktem ataków na Ciebie przez rówieśników w dzieciństwie, których genezą był właśnie Twój niski wzrost. I to wychodzi po latach, chociażby w sposobie komunikacji z Tobą na tym forum.

Jack Sparrow napisał/a:

(...) Sporadycznie o wielkości przyrodzenia (…)

Widzisz...to Ty się chwaliłeś tutaj wielkością swojego przyrodzenia. Musisz mieć niezłe kompleksy na tym polu, skoro jest to tak ważne dla Ciebie i musisz przekonywać o tym jakieś randomowe kobiety.
W internecie.
Na kobiecym forum.
lol

Z resztą, kolega klipozor podobnie, nawet w tym wątku musiał pochwalić się opiniami na temat tej swojej części ciała.

Po prostu lol

870

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jak, Ty jesteś strasznie męczący w rozmowie - masz argument/historię/teorię na każdy temat, zawsze masz rację, zawsze wiesz/widziałeś/byłeś, mega męcząco się z Tobą rozmawia...może Ty to odbierasz jako "wygrałem, zajebiście", ale mi się generalnie nie chce z Tobą już gadać i omijam Twoje wypowiedzi na tym forum (a jest ich zatrważająca ilośc w ostatnim czasie).

871

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jack nawet zawsze za wszystkich lepiej wie, co oni sami o sobie i swoim życiu myślą i jak czują w danym momencie.

872 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-26 21:50:36)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jack, mnie nie dziwi że ludzie którzy są sami mają czas na forum. Ale jak to możliwe że w weekend jako żonaty człowiek sukcesu nie idziesz nigdzie z żoną tylko zalegasz cały dzień z telefonem w łapie na forum?
Jak już pisałam, to kim jesteś ma wpływ na to jakie rady dajesz. Ja po twoim stylu życia: tysiące postów na forum, czas na gównoburze w każdym temacie nie widzę żebyś był zadowolonym z życia człowiekiem. Dlatego dziw mnie że udzielasz rad innym jak mają żyć. Jak jesteś takim człowiekiem sukcesu i masz żone, to czemu nie jedziesz z nią do waszego domku w gorach na weekend, albo nie idziecie do kina, albo jakąś impreze? Nawet jak ona ma jakieś weekendowe hobby to jakim cudem nie idziesz spotkać się z kumplem na rower, albo nie robisz teraz licencji na pilota śmigłowca? Nie znam ludzi z udanym życiem, którzy maja czas i ochote tak spamować w necie 24/7. Niekótrzy użytkownicy wrzucą kilka postów utrzymanych w kulturalnym tonie, a jak się robi spina to się ewakuują z tematu. Widać że są aktywni w jednym, dwóch wątkach. Ciebie wszędzie pełno. Męczysz wszystkim, również siebie swoimi swoją aktywnością na forum. Nie wolisz iść do sauny, albo na masaż tajski w sobote wieczór? Serio masz tak nudna żone i zycie że takie gównoburze są dla ciebie ciekawsze?
Jak będe miała wolną chwile zrobie ci wykresik analizy godzin twojej aktywności na formum. Z tego co widze cały piątek, sobote i niedziele siedzisz tutaj. No fajnie jak na "człowieka sukcesu"na którego się kreujesz, że nie stać cię nawet na jakieś hobby wekendowe XD

To jakim człowiekiem jesteś jest bardo wazne w kontekście rozmowy w której udzielasz porad jak mają i z kim mają żyć, więc nie to nie jest obelga a uzasadnione podważanie twoich kompetencji i sensowności twojej bytności na forum na którym nie ma moderatrow, wiedz nie ma kto przystopować twojego niszczącego wpływu na ogół społeczności. Z ciekawej rozmowy zrobiła się krucjata frustrata. Twój styl jest nad wyraz agresywny i natarczywy jak na osobę ze spełnionym życiem towarzyskim.

873

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Oho, widzę Sparrow, że nieco oberwałeś big_smile.

874

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Jack, mnie nie dziwi że ludzie którzy są sami mają czas na forum. Ale jak to możliwe że w weekend jako żonaty człowiek sukcesu nie idziesz nigdzie z żoną tylko zalegasz cały dzień z telefonem w łapie na forum?
Jak już pisałam, to kim jesteś ma wpływ na to jakie rady dajesz. Ja po twoim stylu życia: tysiące postów na forum, czas na gównoburze w każdym temacie nie widzę żebyś był zadowolonym z życia człowiekiem. Dlatego dziw mnie że udzielasz rad innym jak mają żyć. Jak jesteś takim człowiekiem sukcesu i masz żone, to czemu nie jedziesz z nią do waszego domku w gorach na weekend, albo nie idziecie do kina, albo jakąś impreze? Nawet jak ona ma jakieś weekendowe hobby to jakim cudem nie idziesz spotkać się z kumplem na rower, albo nie robisz teraz licencji na pilota śmigłowca? Nie znam ludzi z udanym życiem, którzy maja czas i ochote tak spamować w necie 24/7. Niekótrzy użytkownicy wrzucą kilka postów utrzymanych w kulturalnym tonie, a jak się robi spina to się ewakuują z tematu. Widać że są aktywni w jednym, dwóch wątkach. Ciebie wszędzie pełno. Męczysz wszystkim, również siebie swoimi swoją aktywnością na forum. Nie wolisz iść do sauny, albo na masaż tajski w sobote wieczór? Serio masz tak nudna żone i zycie że takie gównoburze są dla ciebie ciekawsze?
Jak będe miała wolną chwile zrobie ci wykresik analizy godzin twojej aktywności na formum. Z tego co widze cały piątek, sobote i niedziele siedzisz tutaj. No fajnie jak na "człowieka sukcesu"na którego się kreujesz, że nie stać cię nawet na jakieś hobby wekendowe XD

To jakim człowiekiem jesteś jest bardo wazne w kontekście rozmowy w której udzielasz porad jak mają i z kim mają żyć, więc nie to nie jest obelga a uzasadnione podważanie twoich kompetencji i sensowności twojej bytności na forum na którym nie ma moderatrow, wiedz nie ma kto przystopować twojego niszczącego wpływu na ogół społeczności. Z ciekawej rozmowy zrobiła się krucjata frustrata. Twój styl jest nad wyraz agresywny i natarczywy jak na osobę ze spełnionym życiem towarzyskim.


Mi się wydaje, że tu na tym forum to raczej przesiadują głównie ludzie samotni i raczej nieszczęśliwi. Ale w głównej mierze samotni. Nikt kto ma kochająca rodzinę, partnera, wsparcie od innych nie zamienilby tego na jakieś forum z obcymi ludźmi, którzy tylko szukają okazji żeby pocisnąć innym. Także trudno mi uwierzyć, że spełnieni ludzie tu przychodzą, mówią że są szczęśliwi ale serio ?
ja do ubiegłego roku nie miałam pojęcia o istnieniu tego forum. Dopiero jak moja samotność weszła na level taki, że niedługo będę mówić do siebie to przychodze tu za często. I to nie tylko samotność bo nie ma chłopaka czy coś. Takie odspołecznienie spowodowane że wszystko się zmieniło.
Więc są tu nieszczęśliwi ludzie, samotni, chorzy i aspołeczni. I lubiący jechać po innych.

875

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Herne napisał/a:

Ty zawsze musisz mieć ostatnie zdanie i rację


Ależ to trudne, nie? Przyznać znaną każdemu prawdę, że inny set wymagań ma się szukając kolegi, inny szukając małżonka, a inny szukając kogoś do przygody. Niesamowite! NIKT O TYM NIE WIE.

A nie....

Czekaj...

To przecież prawda stara jak świat. Tylko czemu wytknięcie jej nagle jest takie bolesne?


I że to jest „przecież takie proste”

Bo jest. Ludzie to robią od początku istnienia i raptem to teraz jest taki problem.


Temat Twojego wzrostu pojawia się ostatnio często, ale...w Twoich wypowiedziac

Przestudiuj posty skierowane do mnie przez np. N_o, giaa czy parę innych osób....

i musisz przekonywać o tym jakieś randomowe kobiety.
W internecie.

Nic nie muszę. Po prostu w pewnym momencie to zaczyna bawić.

876

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

. Ja po twoim stylu życia: tysiące postów na forum

~4k postów na przestrzeni 13 lat - oszałamiająca ilość. Z czego faktycznie w ostatnim czasie więcej, bo akurat mam więcej czasu. SZOK.


ak jesteś takim człowiekiem sukcesu i masz żone, to czemu nie jedziesz z nią do waszego domku w gorach na weekend, albo nie idziecie do kina, albo jakąś impreze?

A skąd wniosek, ze tego nie robię? Ja nie jestem Shnigami, który potrzebuje godziny na wyprodukowanie posta

Jak będe miała wolną chwile zrobie ci wykresik analizy godzin twojej aktywności na formum. Z tego co widze cały piątek, sobote i niedziele siedzisz tutaj.

O tak. Proszę, BŁAGAM wręcz: zrób to. Przejrzyj moje posty z ostatniego ~pół roku, poddaj analizie daty publikacji i przelicz to uwzględniając statystyczną prędkość czytania i pisania. big_smile

877 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-27 09:09:09)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Mi się wydaje, że tu na tym forum to raczej przesiadują głównie ludzie samotni i raczej nieszczęśliwi.

Błąd. Zobacz ilu jest pośród choćby tylko stałych użytkowników, którzy nigdy nie założyli własnego tematu i generalnie nie piszą o własnych problemach. Po prostu wolą to niż jakąś sprawę dla reportera czy inny chłam tego typu. A są też tacy, którzy po prostu wrócili, bo x lat wcześniej, dzięki wytknięciu błędów przez innych, byli w stanie naprawić swoje życie.

A nawet jeśli jest tak jak piszesz, to skąd to przekonywanie mnie (nie tylko w tym wątku) o istnieniu 'szczęśliwych singielek' ? Skoro tutaj takich zatrzęsienie, to według tego co piszesz jednak są one samotne i nieszczęśliwe. Bo to jest jednak spora sprzeczność.


Także trudno mi uwierzyć, że spełnieni ludzie tu przychodzą, mówią że są szczęśliwi ale serio ?

A jednak. Są tacy. Obojga płci i w różnym wieku. Bo widzisz - ludzie są różni i mają różne motywy.


Dopiero jak moja samotność weszła na level taki, że niedługo będę mówić do siebie to przychodze tu za często. I to nie tylko samotność bo nie ma chłopaka czy coś. Takie odspołecznienie spowodowane że wszystko się zmieniło.

WRESZCIE to przyznałaś.

Popełniacie (bo i nie tylko ty) dokładnie ten sam problem co nasi forumowi incele. Zamiast posłuchać ludzi, którzy odnieśli jakiś tam sukces i są szczęśliwi, to negujecie mechanizmy ich działania, klucze podejmowania wyborów, bo...wiecie lepiej. Tylko czemu 'wiedząc lepiej', właśnie kończycie w taki sposób: turbo samotni i odspołecznieni?



Skoro jestem taki męczący, ograniczony to skąd potrzeba ciągłego 'prostowania' mnie, zamiast przejść nad moimi postami do porządku dziennego jak w przypadku np spamerów tabletek na damski wigor? Hę? Czy faktycznie dyskutujesz ze mną, o tym co piszę (a powtórzę dla jasności: według innego klucza szuka się znajomych, a według innego kochanka, a według innego - męża i przyszłego ojca dzieci)? Czy jednak doskwierają te emocje, które wzbudza mój STYL pisania, bo jednak gdzieś tam z tyłu głowy boli efekt ciągłego smakowania porażki samotności i odrzucenia? Tak w ramach prostego eksperymentu: zmienię styl. Ale nie zawartość merytoryczną. I tak samo jak przestaną moje słowa boleć, tak i zniknie potrzeba jakiejkolwiek analizy. Bo ty i ludzie tobie podobni nie działają na płaszczyźnie logicznej, a emocjonalnej. Nie chcecie się zmieniać. Chcecie jedynie utwierdzać się w przekonaniu, że to z wami jest OK, a reszta świata się myli. Tylko skoro tak jest, że jednak jesteś odspołeczniona i samotna do granic, to czemu przekonujesz mnie do słuszności swoich racji? Czemu przekonujesz mnie do słuszności klucza postępowania przy wyborze ludzi, którymi się otaczasz?

878

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Mi się wydaje, że tu na tym forum to raczej przesiadują głównie ludzie samotni i raczej nieszczęśliwi.

Błąd. Zobacz ilu jest pośród choćby tylko stałych użytkowników, którzy nigdy nie założyli własnego tematu i generalnie nie piszą o własnych problemach. Po prostu wolą to niż jakąś sprawę dla reportera czy inny chłam tego typu. A są też tacy, którzy po prostu wrócili, bo x lat wcześniej, dzięki wytknięciu błędów przez innych, byli w stanie naprawić swoje życie.

A nawet jeśli jest tak jak piszesz, to skąd to przekonywanie mnie (nie tylko w tym wątku) o istnieniu 'szczęśliwych singielek' ? Skoro tutaj takich zatrzęsienie, to według tego co piszesz jednak są one samotne i nieszczęśliwe. Bo to jest jednak spora sprzeczność.


Także trudno mi uwierzyć, że spełnieni ludzie tu przychodzą, mówią że są szczęśliwi ale serio ?

A jednak. Są tacy. Obojga płci i w różnym wieku. Bo widzisz - ludzie są różni i mają różne motywy.


Dopiero jak moja samotność weszła na level taki, że niedługo będę mówić do siebie to przychodze tu za często. I to nie tylko samotność bo nie ma chłopaka czy coś. Takie odspołecznienie spowodowane że wszystko się zmieniło.

WRESZCIE to przyznałaś.

Popełniacie (bo i nie tylko ty) dokładnie ten sam problem co nasi forumowi incele. Zamiast posłuchać ludzi, którzy odnieśli jakiś tam sukces i są szczęśliwi, to negujecie mechanizmy ich działania, klucze podejmowania wyborów, bo...wiecie lepiej. Tylko czemu 'wiedząc lepiej', właśnie kończycie w taki sposób: turbo samotni i odspołecznieni?



Skoro jestem taki męczący, ograniczony to skąd potrzeba ciągłego 'prostowania' mnie, zamiast przejść nad moimi postami do porządku dziennego jak w przypadku np spamerów tabletek na damski wigor? Hę? Czy faktycznie dyskutujesz ze mną, o tym co piszę (a powtórzę dla jasności: według innego klucza szuka się znajomych, a według innego kochanka, a według innego - męża i przyszłego ojca dzieci)? Czy jednak doskwierają te emocje, które wzbudza mój STYL pisania, bo jednak gdzieś tam z tyłu głowy boli efekt ciągłego smakowania porażki samotności i odrzucenia? Tak w ramach prostego eksperymentu: zmienię styl. Ale nie zawartość merytoryczną. I tak samo jak przestaną moje słowa boleć, tak i zniknie potrzeba jakiejkolwiek analizy. Bo ty i ludzie tobie podobni nie działają na płaszczyźnie logicznej, a emocjonalnej. Nie chcecie się zmieniać. Chcecie jedynie utwierdzać się w przekonaniu, że to z wami jest OK, a reszta świata się myli. Tylko skoro tak jest, że jednak jesteś odspołeczniona i samotna do granic, to czemu przekonujesz mnie do słuszności swoich racji? Czemu przekonujesz mnie do słuszności klucza postępowania przy wyborze ludzi, którymi się otaczasz?



Ja pierdziele. Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek pisałam że samotnisc jest fajna a samotne singielki szczęśliwe. Nigdy, nigdzie. A jeśli tak, proszę zacytuj to.
Pisałam od samego początku nawet w tym temacie, że lepiej być w związku, dobrym niż samemu. I nie mówię, że jest inaczej. Uroisz sobie coś wobec jakiegoś użytkownika, kręcisz jakiś scenariusz dla tej osoby i tworzysz teorie na temat, tak jak my na twój że musisz być w ch nieszczęśliwy, nawet tekst w to że chcesz innym pomoc nie jest wiarygodny bo pomagasz niby poprzez poniżanie, robienie z innych debili. I nie wierzę, że jesteś altruista i kosztem fajnej niedzieli z żoną, sadzisz posty które mają na celu dojechać jak największą ilość kobiet, bo nie lubisz kobiet i taki jest mój wniosek, jak twój niewiadomo skąd wzięty, że kocham singielstwo.

879

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek pisałam że samotnisc jest fajna a samotne singielki szczęśliwe. Nigdy, nigdzie.

To skąd te nerwy? Skąd te emocjonalne reakcje na moje słowa o jednak...nieszczęśliwych singielkach?


tworzysz teorie na temat

Ale jaka to 'teoria', że mamy różne klucze poszukiwań w zależności do tego, czego się szuka? Co w tym takiego obrazoburczego, że trzeba drzeć o to szaty? Nie da się znaleźć partnera - męża i ojca szukając....przyjaciela. Owszem - partner ma być też przyjacielem. Ale to nie jest to samo. Dlatego istnieje 'friendzone' i dlatego tacy ludzie są w 99,99% aseksualni. Nie da się na czymś takim zbudować związku, gdzie obie strony mają zaspokojone podstawowe potrzeby związkowe.


I nie wierzę, że jesteś altruista i kosztem fajnej niedzieli z żoną

Nigdy nie twierdziłem, że jestem altruistą. Jestem przede wszystkim cynikiem. A niedziela to dla nas po prostu dzień tygodnia. Jestem tu w wymiarze, na jaki sobie mogę pozwolić. Nie mniej i nie więcej. Jak mi się znudzi - zniknę bez żalu. Nie szukam tu ani aprobaty, ani znajomych. Nie bez przyczyny mam zablokowaną możliwość kontaktu prywatnego.


sadzisz posty które mają na celu dojechać jak największą ilość kobiet

Ależ ja nikogo nie dojeżdżam. To, że czujesz/czujecie się dojechane to już wasz problem płaszczyzny emocjonalnej. Po prostu wskazuję dziury w 'logice' (sposobie postępowania). Już abstrahują od twojej sytuacji (bo nie wszystkie moje słowa skierowane do ciebie są o tobie), to nie da się prowadzić dyskusji o 'szczęśliwych singielkach' w momencie jak praktycznie każda zabierająca głos w dyskusji mówi o...smutnych konsekwencjach samotności czy o terapiach i latach leczenia złamanego serca. Czy lepiej być samemu niż w związku na siłę? Tak - to oczywiste. Ale jeśli to stanowi usprawiedliwienie do niepodejmowania prób, to jest to wymówka. I to słaba. Bo oparta na strachu przed porażką i odrzuceniem.

880

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Mi się wydaje, że tu na tym forum to raczej przesiadują głównie ludzie samotni i raczej nieszczęśliwi. Ale w głównej mierze samotni. Nikt kto ma kochająca rodzinę, partnera, wsparcie od innych nie zamienilby tego na jakieś forum z obcymi ludźmi, którzy tylko szukają okazji żeby pocisnąć innym. Także trudno mi uwierzyć, że spełnieni ludzie tu przychodzą, mówią że są szczęśliwi ale serio ?
ja do ubiegłego roku nie miałam pojęcia o istnieniu tego forum. Dopiero jak moja samotność weszła na level taki, że niedługo będę mówić do siebie to przychodze tu za często. I to nie tylko samotność bo nie ma chłopaka czy coś. Takie odspołecznienie spowodowane że wszystko się zmieniło.
Więc są tu nieszczęśliwi ludzie, samotni, chorzy i aspołeczni. I lubiący jechać po innych.


Ja tu jestem z nudow w pracy... big_smile

881

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Ja pierdziele. Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek pisałam że samotnisc jest fajna a samotne singielki szczęśliwe. Nigdy, nigdzie. A jeśli tak, proszę zacytuj to.
Pisałam od samego początku nawet w tym temacie, że lepiej być w związku, dobrym niż samemu. I nie mówię, że jest inaczej. Uroisz sobie coś wobec jakiegoś użytkownika, kręcisz jakiś scenariusz dla tej osoby i tworzysz teorie na temat, tak jak my na twój że musisz być w ch nieszczęśliwy, nawet tekst w to że chcesz innym pomoc nie jest wiarygodny bo pomagasz niby poprzez poniżanie, robienie z innych debili. I nie wierzę, że jesteś altruista i kosztem fajnej niedzieli z żoną, sadzisz posty które mają na celu dojechać jak największą ilość kobiet, bo nie lubisz kobiet i taki jest mój wniosek, jak twój niewiadomo skąd wzięty, że kocham singielstwo.

Popieram, czytałam wpisy Karmy i nie było w nich nic w stylu, że pisała, ze samotność jest fajna a samotne sa szczęśliwe z tego powodu, że samotne.
Pisała to samo co ja od lat, ze lepiej jest być w szczęśliwym związku niż samemu, ale to też żadna nowość, pisałam o tym już od lat (o dziwo własnie ileś lat temu była moda z tym twierdzeniem, ze facet szcześcia mi nie da i lepiej nauczyć się żyć samej ze sobą - z czym się nie zgadzałam, bo nie szukałam faceta by dał mi szczeście, tylko do  zycia, ale to nie ten wątek).
Karma i dziewczyny nie raz już tu pisały, ze jak sie ma do wyboru bycie samemu, a w beznadziejnym, nieudanym i nieszczęśliwym związku, albo związku z kimś na siłę aby tylko być - to wtedy jest lepiej być samej. Jak można na tej podstawie  wyciągnąc wnioski, że ktos pochwala singlostwo, które jest lepsze niż udany związek z ukochaną osobą? Chyba, z etu chodzi o celowe przekręcanie.

Poza tym to jest forum. Tu liudzie piszą tylko cześc informacji o sobie a inni lubią sobie tworzyć własne scenariusze co do danej osoby.

A teraz pytanie, autentyczna historia:
Poznaję mężczyzne , jest marzec czy kwiecień. Widujemy się czesto ze względu na dane miejsce wolnego spędzania czasu. Czesto rozmawiamy, na rózne tematy, ale takie neutralne. Meżczyzna zupełnie nie pociąga mnie fizycznie jest dla mnie jak brat, kolega, kuzyn. Nic a nic mnie nie pociąga.  Ja wolna on opowiada ze rozstał się z żoną,  żalił się, że to małzeństwo było pomyłką, nie dogadywał się z żoną, która miała ciężki charakter. I tak sobie rozmawiamy za każdym razem, ale głównie nie na osobiste tematy, tylko tak na luzie, ogólnie. Mija wiosna lato.. Nadal gadamy, nadal nie podoba ,nie pociąga mnie fizycznie. Ale zauważam, że z jego strony coś się zmienia. Dązy do kontaktu fizycznego, jakieś dotkniecie ramienia i tak dalej, wiecie, to sie wyczuwa. Jest spokojny, nieco wycofany, nie rzuca się w oczy.  Pewnego razu pod koniec wakacji chyba,  zaprasza mnie wprost na kawe  - ja nadal traktuje go jak kolege  - i odmawiam spotkania czując, ze byc może on oczekuje czegoś więcej, a ja chce zatrzymac znajomośc na stopie kolega koleżanka.

Teraz pytanie, czy zrobilibyście tak samo na moim miejscu, czy poszlibyście na spotkanie, próbowali się do niego przekonać także fizycznie?
I drugie pytanie czy wybrzydzam w tym momencie?

882

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Ja pierdziele. Czy kiedykolwiek, gdziekolwiek pisałam że samotnisc jest fajna a samotne singielki szczęśliwe. Nigdy, nigdzie. A jeśli tak, proszę zacytuj to.
Pisałam od samego początku nawet w tym temacie, że lepiej być w związku, dobrym niż samemu. I nie mówię, że jest inaczej. Uroisz sobie coś wobec jakiegoś użytkownika, kręcisz jakiś scenariusz dla tej osoby i tworzysz teorie na temat, tak jak my na twój że musisz być w ch nieszczęśliwy, nawet tekst w to że chcesz innym pomoc nie jest wiarygodny bo pomagasz niby poprzez poniżanie, robienie z innych debili. I nie wierzę, że jesteś altruista i kosztem fajnej niedzieli z żoną, sadzisz posty które mają na celu dojechać jak największą ilość kobiet, bo nie lubisz kobiet i taki jest mój wniosek, jak twój niewiadomo skąd wzięty, że kocham singielstwo.

Popieram, czytałam wpisy Karmy i nie było w nich nic w stylu, że pisała, ze samotność jest fajna a samotne sa szczęśliwe z tego powodu, że samotne.
Pisała to samo co ja od lat, ze lepiej jest być w szczęśliwym związku niż samemu, ale to też żadna nowość, pisałam o tym już od lat (o dziwo własnie ileś lat temu była moda z tym twierdzeniem, ze facet szcześcia mi nie da i lepiej nauczyć się żyć samej ze sobą - z czym się nie zgadzałam, bo nie szukałam faceta by dał mi szczeście, tylko do  zycia, ale to nie ten wątek).
Karma i dziewczyny nie raz już tu pisały, ze jak sie ma do wyboru bycie samemu, a w beznadziejnym, nieudanym i nieszczęśliwym związku, albo związku z kimś na siłę aby tylko być - to wtedy jest lepiej być samej. Jak można na tej podstawie  wyciągnąc wnioski, że ktos pochwala singlostwo, które jest lepsze niż udany związek z ukochaną osobą? Chyba, z etu chodzi o celowe przekręcanie.

Poza tym to jest forum. Tu liudzie piszą tylko cześc informacji o sobie a inni lubią sobie tworzyć własne scenariusze co do danej osoby.

A teraz pytanie, autentyczna historia:
Poznaję mężczyzne , jest marzec czy kwiecień. Widujemy się czesto ze względu na dane miejsce wolnego spędzania czasu. Czesto rozmawiamy, na rózne tematy, ale takie neutralne. Meżczyzna zupełnie nie pociąga mnie fizycznie jest dla mnie jak brat, kolega, kuzyn. Nic a nic mnie nie pociąga.  Ja wolna on opowiada ze rozstał się z żoną,  żalił się, że to małzeństwo było pomyłką, nie dogadywał się z żoną, która miała ciężki charakter. I tak sobie rozmawiamy za każdym razem, ale głównie nie na osobiste tematy, tylko tak na luzie, ogólnie. Mija wiosna lato.. Nadal gadamy, nadal nie podoba ,nie pociąga mnie fizycznie. Ale zauważam, że z jego strony coś się zmienia. Dązy do kontaktu fizycznego, jakieś dotkniecie ramienia i tak dalej, wiecie, to sie wyczuwa. Jest spokojny, nieco wycofany, nie rzuca się w oczy.  Pewnego razu pod koniec wakacji chyba,  zaprasza mnie wprost na kawe  - ja nadal traktuje go jak kolege  - i odmawiam spotkania czując, ze byc może on oczekuje czegoś więcej, a ja chce zatrzymac znajomośc na stopie kolega koleżanka.

Teraz pytanie, czy zrobilibyście tak samo na moim miejscu, czy poszlibyście na spotkanie, próbowali się do niego przekonać także fizycznie?
I drugie pytanie czy wybrzydzam w tym momencie?


Ja nie spotykam sie z "kolegami"
Jesli szukam kogos do zwiazku, to nie marnuje czasu na pisanie/spotkania z kims kto mi sie nie podoba, nie pociaga mnie!

883

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Gosiawie napisał/a:

Ja nie spotykam sie z "kolegami"
Jesli szukam kogos do zwiazku, to nie marnuje czasu na pisanie/spotkania z kims kto mi sie nie podoba, nie pociaga mnie!

Dlatego odmówiłam. Znałam go około 3 miesięcy, jak na początku żadnego pociągu do Niego nie czułam tak po tym czasie częstego widywania nie poczułam. Ale chętnie chciałam zatrzymac znajomosć na poziomie kolegowania się, jak i z dziesięcioma innymi mężczyznami , których znam obecnie, a którzy sa kolegami.

884

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Jak można na tej podstawie  wyciągnąc wnioski, że ktos pochwala singlostwo, które jest lepsze niż udany związek z ukochaną osobą? Chyba, z etu chodzi o celowe przekręcanie.

Jeśli to aluzja do mnie - to źle skierowana, moje stanowisko jest niezmienne w tej materii:


Czy lepiej być samemu niż w związku na siłę? Tak - to oczywiste. Ale jeśli to stanowi usprawiedliwienie do niepodejmowania prób, to jest to wymówka. I to słaba. Bo oparta na strachu przed porażką i odrzuceniem.




Poznaję mężczyzne , jest marzec czy kwiecień. Widujemy się czesto ze względu na dane miejsce wolnego spędzania czasu. Czesto rozmawiamy, na rózne tematy, ale takie neutralne. Meżczyzna zupełnie nie pociąga mnie fizycznie jest dla mnie jak brat, kolega, kuzyn. Nic a nic mnie nie pociąga.  Ja wolna on opowiada ze rozstał się z żoną,  żalił się, że to małzeństwo było pomyłką, nie dogadywał się z żoną, która miała ciężki charakter. I tak sobie rozmawiamy za każdym razem, ale głównie nie na osobiste tematy, tylko tak na luzie, ogólnie. Mija wiosna lato.. Nadal gadamy, nadal nie podoba ,nie pociąga mnie fizycznie. Ale zauważam, że z jego strony coś się zmienia. Dązy do kontaktu fizycznego, jakieś dotkniecie ramienia i tak dalej, wiecie, to sie wyczuwa. Jest spokojny, nieco wycofany, nie rzuca się w oczy.  Pewnego razu pod koniec wakacji chyba,  zaprasza mnie wprost na kawe  - ja nadal traktuje go jak kolege  - i odmawiam spotkania czując, ze byc może on oczekuje czegoś więcej, a ja chce zatrzymac znajomośc na stopie kolega koleżanka.

Teraz pytanie, czy zrobilibyście tak samo na moim miejscu, czy poszlibyście na spotkanie, próbowali się do niego przekonać także fizycznie?
I drugie pytanie czy wybrzydzam w tym momencie?

Odpowiadając 'grzecznie' w ramach wspomnianego przeze mnie 'eskperymentu' przewagi formy nad treścią:


Wszystko zależy od perspektywy i twojego podejścia. Normalnej, statystycznej osobie powiedziałbym, że dobrze robi. rezygnując z tej kawy, bo po co robić komuś nadzieję? Bo jak od początku nie iskrzy, to raczej są marne szanse na cokolwiek i to wtedy częściej wygląda na szukanie na siłę jakiegoś punktu zaczepienia, co na dłuższą metę prawie nigdy się nie sprawdza. Ale w twoim konkretnym wypadku - uważam, że robisz źle. Bo sama wielokrotnie podkreślałaś, że aby ktoś zaczął cię kręcić to musisz się zbliżyć emocjonalnie. Musisz poznać. Więc 'uciekając' od tej kawy torpedujesz sama siebie, bo twoje stosunki z nim zawsze pozostaną neutralne, a z czasem ulegną osłabieniu. Bo jak bez tej 'kawy' chcesz się zbliżyć do kogoś? Jak bez tego komponentu randkowo-romantycznego chcesz nawiązać bliższą emocjonalnie relację? A w konsekwencji jak bez tej bliskości chcesz czuć podniecenie, skoro wielokrotnie podkreślałaś, że....ty po prostu tego potrzebujesz przede wszystkim?  Takie trochę błędne koło, nie uważasz?

885 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-11-27 12:58:00)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Ja nie spotykam sie z "kolegami"
Jesli szukam kogos do zwiazku, to nie marnuje czasu na pisanie/spotkania z kims kto mi sie nie podoba, nie pociaga mnie!

Dlatego odmówiłam. Znałam go około 3 miesięcy, jak na początku żadnego pociągu do Niego nie czułam tak po tym czasie częstego widywania nie poczułam. Ale chętnie chciałam zatrzymac znajomosć na poziomie kolegowania się, jak i z dziesięcioma innymi mężczyznami , których znam obecnie, a którzy sa kolegami.


Moze masz tych 10 kolegow, bo jestes sama, ale po co ci oni? Ja bym wolala kolezanki.
Nie wierze w przyjazn damsko-meska i wiem, ze w takiej relacji/znajomosci, jedna osoba chce cos wiecej od drugiej, np. sex czy ma nadzieje na zwiazek/cos wiecej.

886

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Gosiawie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Ja nie spotykam sie z "kolegami"
Jesli szukam kogos do zwiazku, to nie marnuje czasu na pisanie/spotkania z kims kto mi sie nie podoba, nie pociaga mnie!

Dlatego odmówiłam. Znałam go około 3 miesięcy, jak na początku żadnego pociągu do Niego nie czułam tak po tym czasie częstego widywania nie poczułam. Ale chętnie chciałam zatrzymac znajomosć na poziomie kolegowania się, jak i z dziesięcioma innymi mężczyznami , których znam obecnie, a którzy sa kolegami.


Moze masz tych 10 kolegow, bo jestes sama, ale po co ci oni? Ja bym wolala kolezanki.
Nie wierze w przyjazn damsko-meska i wiem, ze w takiej relacji/znajomosci, jedna osoba chce cos wiecej od drugiej, np. sex czy ma nadzieje na zwiazek/cos wiecej.

No mam. Przecież mam w pracy, w sklepie gdzie robie zakupy, w bloku, czy na angielskim - to są właśnie moi koledzy. przecież jak ich widzę, to nie odwrócę się na pięcie i nie będę udawać, ze ich nie widze. Porozmawiam. Ale nie umawiam się z nimi przecież sama na sam na piwo czy do kina czy nie wydzwaniamy i smsujemy do siebie. Z resztą większość ma już rodziny.

887

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Dlatego odmówiłam. Znałam go około 3 miesięcy, jak na początku żadnego pociągu do Niego nie czułam tak po tym czasie częstego widywania nie poczułam. Ale chętnie chciałam zatrzymac znajomosć na poziomie kolegowania się, jak i z dziesięcioma innymi mężczyznami , których znam obecnie, a którzy sa kolegami.


Moze masz tych 10 kolegow, bo jestes sama, ale po co ci oni? Ja bym wolala kolezanki.
Nie wierze w przyjazn damsko-meska i wiem, ze w takiej relacji/znajomosci, jedna osoba chce cos wiecej od drugiej, np. sex czy ma nadzieje na zwiazek/cos wiecej.

No mam. Przecież mam w pracy, w sklepie gdzie robie zakupy, w bloku, czy na angielskim - to są właśnie moi koledzy. przecież jak ich widzę, to nie odwrócę się na pięcie i nie będę udawać, ze ich nie widze. Porozmawiam. Ale nie umawiam się z nimi przecież sama na sam na piwo czy do kina czy nie wydzwaniamy i smsujemy do siebie. Z resztą większość ma już rodziny.

Nie no oczywiscie, ze przywitac sie nalezy. Myslalam, ze masz kolegow od "pisania" czy spotkan na kawe itp.

888

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Odpowiadając 'grzecznie' w ramach wspomnianego przeze mnie 'eskperymentu' przewagi formy nad treścią:


Wszystko zależy od perspektywy i twojego podejścia. Normalnej, statystycznej osobie powiedziałbym, że dobrze robi. rezygnując z tej kawy, bo po co robić komuś nadzieję? Bo jak od początku nie iskrzy, to raczej są marne szanse na cokolwiek i to wtedy częściej wygląda na szukanie na siłę jakiegoś punktu zaczepienia, co na dłuższą metę prawie nigdy się nie sprawdza. Ale w twoim konkretnym wypadku - uważam, że robisz źle. Bo sama wielokrotnie podkreślałaś, że aby ktoś zaczął cię kręcić to musisz się zbliżyć emocjonalnie. Musisz poznać. Więc 'uciekając' od tej kawy torpedujesz sama siebie, bo twoje stosunki z nim zawsze pozostaną neutralne, a z czasem ulegną osłabieniu. Bo jak bez tej 'kawy' chcesz się zbliżyć do kogoś? Jak bez tego komponentu randkowo-romantycznego chcesz nawiązać bliższą emocjonalnie relację? A w konsekwencji jak bez tej bliskości chcesz czuć podniecenie, skoro wielokrotnie podkreślałaś, że....ty po prostu tego potrzebujesz przede wszystkim?  Takie trochę błędne koło, nie uważasz?

Zgodziłabym się, jakbym go widziała 3 razy na oczy i rozmawiała po 10 minut w tym czasie,
Jak pisze, widywałam Go bardzo często, praktycznie 3 razy w tygodniu, czasem cześciej, po przynajmniej godzinie, w czasie której rozmawialiśmy i tak dalej. Przez ten czas nawet przez myśl mi nie przeszło, ze chciałabym pójść z nim na kawe na bardziej prywatny grunt. Facet nie kręcił nie fizycznie na początku i nie zmieniło sie to po tygodniu, miesiącu, czy trzech czy czterwch kolejnych miesiącach.
Poszłabym na kawę i co dalej? Nie miałam z nim ochoty ość na kawe bo po co? Chyba, ze po koleżeńsku, ale z jego strony widziałam, ze to nie chodzi tylko o koleżeństwo.
To odmówiłam

889

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Gosiawie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Moze masz tych 10 kolegow, bo jestes sama, ale po co ci oni? Ja bym wolala kolezanki.
Nie wierze w przyjazn damsko-meska i wiem, ze w takiej relacji/znajomosci, jedna osoba chce cos wiecej od drugiej, np. sex czy ma nadzieje na zwiazek/cos wiecej.

No mam. Przecież mam w pracy, w sklepie gdzie robie zakupy, w bloku, czy na angielskim - to są właśnie moi koledzy. przecież jak ich widzę, to nie odwrócę się na pięcie i nie będę udawać, ze ich nie widze. Porozmawiam. Ale nie umawiam się z nimi przecież sama na sam na piwo czy do kina czy nie wydzwaniamy i smsujemy do siebie. Z resztą większość ma już rodziny.

Nie no oczywiscie, ze przywitac sie nalezy. Myslalam, ze masz kolegow od "pisania" czy spotkan na kawe itp.

Nie nie
Chyba, ze to takie pisanie w internecie - internetoew znakjomości.
Na żywo mam dużo kolegów ale to jako społeczeństwo, a nie kolegów, że chodze z nimi do kina czy na kawe, czy tam wydxwaniamy do siebie.

890 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-27 13:30:31)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Zgodziłabym się, jakbym go widziała 3 razy na oczy i rozmawiała po 10 minut w tym czasie,
Jak pisze, widywałam Go bardzo często, praktycznie 3 razy w tygodniu, czasem cześciej, po przynajmniej godzinie, w czasie której rozmawialiśmy i tak dalej. Przez ten czas nawet przez myśl mi nie przeszło, ze chciałabym pójść z nim na kawe na bardziej prywatny grunt. Facet nie kręcił nie fizycznie na początku i nie zmieniło sie to po tygodniu, miesiącu, czy trzech czy czterwch kolejnych miesiącach.
Poszłabym na kawę i co dalej? Nie miałam z nim ochoty ość na kawe bo po co? Chyba, ze po koleżeńsku, ale z jego strony widziałam, ze to nie chodzi tylko o koleżeństwo.
To odmówiłam


To czy widywałaś go często nie ma większego znaczenia - jak sama podkreśliłaś - wasze stosunki były 'neutralne'. I przy tych koleżeńskich pogaduchach nigdy nie wyszły ponad poziom grzecznościowej neutralności. Większość czasu w tym wątku podkreślałaś, że aby poczuć podniecenie (pociąg seksualny do faceta), to najpierw musisz mieć silną więź emocjonalną. Bo bez tego ani rusz i dlatego np nie rozumiesz jak seks może pojawić się tak szybko u innych ludzi. Ale w tej historii nie chcesz takowej więzi budować, bo....facet cię nie pociąga. To jest sytuacja bez wyjścia. Bo z jednej stronie nie zbudujesz więzi z kimś, kto cię nie pociąga, a z drugiej nie zacznie cię pociągać osoba, z którą nie nawiążesz bliższej relacji.

Generalnie szanuję decyzję i troskę o uczucia drugiej strony. Bo to ważne i to się ceni niezależnie od okoliczności. Ale mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że w ten sposób nie dajesz szansy sobie. W twoim konkretnym przypadku mogłabyś jednak spróbować wyjść na tą kawę czy nawet kilka i dopiero wtedy zadecydować czy jego umizgi mają jakiś efekt, czy nie. Bo jakaś dawna zdrowego egoizmu jednak musi być zachowana mimo wszystko.

891

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Zgodziłabym się, jakbym go widziała 3 razy na oczy i rozmawiała po 10 minut w tym czasie,
Jak pisze, widywałam Go bardzo często, praktycznie 3 razy w tygodniu, czasem cześciej, po przynajmniej godzinie, w czasie której rozmawialiśmy i tak dalej. Przez ten czas nawet przez myśl mi nie przeszło, ze chciałabym pójść z nim na kawe na bardziej prywatny grunt. Facet nie kręcił nie fizycznie na początku i nie zmieniło sie to po tygodniu, miesiącu, czy trzech czy czterwch kolejnych miesiącach.
Poszłabym na kawę i co dalej? Nie miałam z nim ochoty ość na kawe bo po co? Chyba, ze po koleżeńsku, ale z jego strony widziałam, ze to nie chodzi tylko o koleżeństwo.
To odmówiłam


To czy widywałaś go często nie ma większego znaczenia - jak sama podkreśliłaś - wasze stosunki były 'neutralne'. I przy tych koleżeńskich pogaduchach nigdy nie wyszły ponad poziom grzecznościowej neutralności. Większość czasu w tym wątku podkreślałaś, że aby poczuć podniecenie (pociąg seksualny do faceta), to najpierw musisz mieć silną więź emocjonalną. Bo bez tego ani rusz i dlatego np nie rozumiesz jak seks może pojawić się tak szybko u innych ludzi. Ale w tej historii nie chcesz takowej więzi budować, bo....facet cię nie pociąga. To jest sytuacja bez wyjścia. Bo z jednej stronie nie zbudujesz więzi z kimś, kto cię nie pociąga, a z drugiej nie zacznie cię pociągać osoba, z którą nie nawiążesz bliższej relacji.

Generalnie szanuję decyzję i troskę o uczucia drugiej strony. Bo to ważne i to się ceni niezależnie od okoliczności. Ale mam przypuszczenie graniczące z pewnością, że w ten sposób nie dajesz szansy sobie. W twoim konkretnym przypadku mogłabyś jednak spróbować wyjść na tą kawę czy nawet kilka i dopiero wtedy zadecydować czy jego umizgi mają jakiś efekt, czy nie. Bo jakaś dawna zdrowego egoizmu jednak musi być zachowana mimo wszystko.

Ale po co jak z nim nie miałam ochoty? Z nim chciałam się tylko kolegować. Przez te 3 miesiące slwidywania się regularnego nawet przez myśl mi nie przeszło, że chciałabym się z nim spotykać bardziej prywatnie. Miał cos takiego w sobie, że dla mnie był aseksualny.

892

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Ale po co jak z nim nie miałam ochoty? Z nim chciałam się tylko kolegować. Przez te 3 miesiące slwidywania się regularnego nawet przez myśl mi nie przeszło, że chciałabym się z nim spotykać bardziej prywatnie. Miał cos takiego w sobie, że dla mnie był aseksualny.

Bo z materiału na fajnego kolegę nie ma materiału na partnera. Ciekawe, nie?  smile

A wracając - nie odpowiedziałaś na moje pytanie - jak chcesz wyjść z tego błędnego koła, o jakim wspomniałem wcześniej? Brak zainteresowania romantycznego ze względu na brak emocjonalnej więzi i jednocześnie brak emocjonalnej więzi, bo jednak od samego początku facet ci się...nie podoba na płaszczyźnie seksualnej. Ja nie wiem jak to można pogodzić.

893 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-11-27 13:42:53)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ale po co jak z nim nie miałam ochoty? Z nim chciałam się tylko kolegować. Przez te 3 miesiące slwidywania się regularnego nawet przez myśl mi nie przeszło, że chciałabym się z nim spotykać bardziej prywatnie. Miał cos takiego w sobie, że dla mnie był aseksualny.

Bo z materiału na fajnego kolegę nie ma materiału na partnera. Ciekawe, nie?  smile

A wracając - nie odpowiedziałaś na moje pytanie - jak chcesz wyjść z tego błędnego koła, o jakim wspomniałem wcześniej? Brak zainteresowania romantycznego ze względu na brak emocjonalnej więzi i jednocześnie brak emocjonalnej więzi, bo jednak od samego początku facet ci się...nie podoba na płaszczyźnie seksualnej. Ja nie wiem jak to można pogodzić.

Po prostu w miarę poznawania go, nic się nie zmieniło. Poznałam go jako kolegę, jak innych kolegów, których znam I są tylko kolegami, co przecież normalne, wielu ma również żony i to też normalne.
Po co mam go bliżej poznać, jak mnie bliższa z nim znajomość w miarę upływu czasu nie interesowała?

894

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ale po co jak z nim nie miałam ochoty? Z nim chciałam się tylko kolegować. Przez te 3 miesiące slwidywania się regularnego nawet przez myśl mi nie przeszło, że chciałabym się z nim spotykać bardziej prywatnie. Miał cos takiego w sobie, że dla mnie był aseksualny.

Bo z materiału na fajnego kolegę nie ma materiału na partnera. Ciekawe, nie?  smile

ć.

On nie był fajnym kolegą On był kolegą .
Jest to jest nie ma go to go nie ma.

895 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-27 13:50:26)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Po prostu w miarę poznawania go, nic się nie zmieniło. Poznałam go jako kolegę, hak innych kolegów, których znam I są tylko kolegami, co przecież normalne, wielu ma również żony i to też normalne.
Po co mam go bliżej poznać, jak mnie bliższa z nim znajomość w miarę upływu czasu nie interesowała?

Ok. z jednej strony rozumiem, ale z drugiej powoduje to pewien zgrzyt logiczny. Sama napisałaś, że wasze relacje były neutralne i grzecznościowe. To o jakim poznawaniu może być mowa? Wiesz, ja na podobnej zasadzie mam wieloletnich sąsiadów, z którymi regularnie się widuję i rozmawiam, a jednocześnie......nie mam bladego pojęcia jak mają na imię (i odwrotnie). Bo to są takie neutralne i grzecznościowe spotkania i rozmowy w normalnej życzliwości sąsiedzkiej.

Deklarujesz, że wygląd i fizyczność ciebie nie kręcą. Że potrzebujesz komponenty emocjonalnej, aby to poczuć. Ale też jak widać po tym przykładzie, jak od początku cię facet nie pociąga, to tej relacji bliższej i głębszej nie nawiążesz. Czego zatem szukasz? Czego oczekujesz? Lub inaczej - jak sobie wyobrażasz start związku i z kim ?

On nie był fajnym kolegą On był kolegą .
Jest to jest nie ma go to go nie ma.

Jak to z kolegami czy znajomymi. To ich odróżnia od przyjaciół i rodziny. Jak są - to są. Jak ich nie ma, to ledwie to zauważamy.

896

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

A teraz pytanie, autentyczna historia:
Poznaję mężczyzne , jest marzec czy kwiecień. Widujemy się czesto ze względu na dane miejsce wolnego spędzania czasu. Czesto rozmawiamy, na rózne tematy, ale takie neutralne. Meżczyzna zupełnie nie pociąga mnie fizycznie jest dla mnie jak brat, kolega, kuzyn. Nic a nic mnie nie pociąga.  Ja wolna on opowiada ze rozstał się z żoną,  żalił się, że to małzeństwo było pomyłką, nie dogadywał się z żoną, która miała ciężki charakter. I tak sobie rozmawiamy za każdym razem, ale głównie nie na osobiste tematy, tylko tak na luzie, ogólnie. Mija wiosna lato.. Nadal gadamy, nadal nie podoba ,nie pociąga mnie fizycznie. Ale zauważam, że z jego strony coś się zmienia. Dązy do kontaktu fizycznego, jakieś dotkniecie ramienia i tak dalej, wiecie, to sie wyczuwa. Jest spokojny, nieco wycofany, nie rzuca się w oczy.  Pewnego razu pod koniec wakacji chyba,  zaprasza mnie wprost na kawe  - ja nadal traktuje go jak kolege  - i odmawiam spotkania czując, ze byc może on oczekuje czegoś więcej, a ja chce zatrzymac znajomośc na stopie kolega koleżanka.

Teraz pytanie, czy zrobilibyście tak samo na moim miejscu, czy poszlibyście na spotkanie, próbowali się do niego przekonać także fizycznie?
I drugie pytanie czy wybrzydzam w tym momencie?

Do tej pory robiłam tak, że jeśli w ogóle się nie widziałam w związku z danym kolegą i wiedziałam, że zdecydowanie to facet nie dla mnie, bo z jakiegos powodu mnie odrzucał lub za dużo nas róźniło i ciężko byłoby o kompromis, to wtedy odmawiałam grzecznie. Jeśli to był bliski kolega, to dodawałam, że widzę go tylko jako kolegę lub zgadzałam się po upewnieniu się, że to nie randka.

Jednakże, jeśli widziałam, że dana osoba wydaje się być w porządku, bo np. dobrze mi sie rozmawiało z tą osobą, to ja już takie zaproszenie zazwyczaj akceptowałam. Gdyby kolega dążył już do czegoś więcej, to traktuję to też dobry moment dla mnie, by wytłumaczyć, że potrzebuję czasu, że generalnie jestem otwarta na związki itd., ale dla mnie to za wcześnie na takie deklaracje, bo za słabo się znamy itd. To dobra okazja, by porozmawiać o tym, czego my szukamy w związku, czego oczekujemy od swojego partnera itp., jeśli wczesniej nie było takich rozmów. Różnie wychodziło, w większosci przypadków nic nie wychodziło z takiego spotykania się, ale byli też tacy, którzy chcieli dalej kontynuować.

Nigdy nie miałam tak, zeby jakiś zwykły znajomy ze sklepu czy angielskiego mnie pociągał romantycznie czy seksualnie, dlatego z reguły nie odrzucam takich zaproszeń, bo wiem, ze i tak nie spotkam kogos, kto by od razu mnie pociagał.

897

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Po prostu w miarę poznawania go, nic się nie zmieniło. Poznałam go jako kolegę, hak innych kolegów, których znam I są tylko kolegami, co przecież normalne, wielu ma również żony i to też normalne.
Po co mam go bliżej poznać, jak mnie bliższa z nim znajomość w miarę upływu czasu nie interesowała?

Ok. z jednej strony rozumiem, ale z drugiej powoduje to pewien zgrzyt logiczny. Sama napisałaś, że wasze relacje były neutralne i grzecznościowe. To o jakim poznawaniu może być mowa? Wiesz, ja na podobnej zasadzie mam wieloletnich sąsiadów, z którymi regularnie się widuję i rozmawiam, a jednocześnie......nie mam bladego pojęcia jak mają na imię (i odwrotnie). Bo to są takie neutralne i grzecznościowe spotkania i rozmowy w normalnej życzliwości sąsiedzkiej.

Deklarujesz, że wygląd i fizyczność ciebie nie kręcą. Że potrzebujesz komponenty emocjonalnej, aby to poczuć. Ale też jak widać po tym przykładzie, jak od początku cię facet nie pociąga, to tej relacji bliższej i głębszej nie nawiążesz. Czego zatem szukasz? Czego oczekujesz? Lub inaczej - jak sobie wyobrażasz start związku i z kim ?

On nie był fajnym kolegą On był kolegą .
Jest to jest nie ma go to go nie ma.

Jak to z kolegami czy znajomymi. To ich odróżnia od przyjaciół i rodziny. Jak są - to są. Jak ich nie ma, to ledwie to zauważamy.

Normalnie, jedni nas , gdy ich bliżej poznamy kręcą, inni nie, jeszcze innych poznajemy trochę i dalej nie chcemy ich bliżej poznać, więc moim zdaniem nic na siłę.
Na tyle co Go poznałam przez ten czas, nie chciałam go bliżej.poznac, nie byłam ciekawa.

898

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
rossanka napisał/a:

A teraz pytanie, autentyczna historia:
Poznaję mężczyzne , jest marzec czy kwiecień. Widujemy się czesto ze względu na dane miejsce wolnego spędzania czasu. Czesto rozmawiamy, na rózne tematy, ale takie neutralne. Meżczyzna zupełnie nie pociąga mnie fizycznie jest dla mnie jak brat, kolega, kuzyn. Nic a nic mnie nie pociąga.  Ja wolna on opowiada ze rozstał się z żoną,  żalił się, że to małzeństwo było pomyłką, nie dogadywał się z żoną, która miała ciężki charakter. I tak sobie rozmawiamy za każdym razem, ale głównie nie na osobiste tematy, tylko tak na luzie, ogólnie. Mija wiosna lato.. Nadal gadamy, nadal nie podoba ,nie pociąga mnie fizycznie. Ale zauważam, że z jego strony coś się zmienia. Dązy do kontaktu fizycznego, jakieś dotkniecie ramienia i tak dalej, wiecie, to sie wyczuwa. Jest spokojny, nieco wycofany, nie rzuca się w oczy.  Pewnego razu pod koniec wakacji chyba,  zaprasza mnie wprost na kawe  - ja nadal traktuje go jak kolege  - i odmawiam spotkania czując, ze byc może on oczekuje czegoś więcej, a ja chce zatrzymac znajomośc na stopie kolega koleżanka.

Teraz pytanie, czy zrobilibyście tak samo na moim miejscu, czy poszlibyście na spotkanie, próbowali się do niego przekonać także fizycznie?
I drugie pytanie czy wybrzydzam w tym momencie?

Do tej pory robiłam tak, że jeśli w ogóle się nie widziałam w związku z danym kolegą i wiedziałam, że zdecydowanie to facet nie dla mnie, bo z jakiegos powodu mnie odrzucał lub za dużo nas róźniło i ciężko byłoby o kompromis, to wtedy odmawiałam grzecznie. Jeśli to był bliski kolega, to dodawałam, że widzę go tylko jako kolegę lub zgadzałam się po upewnieniu się, że to nie randka.

Jednakże, jeśli widziałam, że dana osoba wydaje się być w porządku, bo np. dobrze mi sie rozmawiało z tą osobą, to ja już takie zaproszenie zazwyczaj akceptowałam. Gdyby kolega dążył już do czegoś więcej, to traktuję to też dobry moment dla mnie, by wytłumaczyć, że potrzebuję czasu, że generalnie jestem otwarta na związki itd., ale dla mnie to za wcześnie na takie deklaracje, bo za słabo się znamy itd. To dobra okazja, by porozmawiać o tym, czego my szukamy w związku, czego oczekujemy od swojego partnera itp., jeśli wczesniej nie było takich rozmów. Różnie wychodziło, w większosci przypadków nic nie wychodziło z takiego spotykania się, ale byli też tacy, którzy chcieli dalej kontynuować.

Nigdy nie miałam tak, zeby jakiś zwykły znajomy ze sklepu czy angielskiego mnie pociągał romantycznie czy seksualnie, dlatego z reguły nie odrzucam takich zaproszeń, bo wiem, ze i tak nie spotkam kogos, kto by od razu mnie pociagał.

To właśnie nie było od razu. Znałam go od kilku miesięcy i kontakt był bardzo częsty. Dla mnie to wystarczy, czy kogoś chce poznać bliżej czy wystarczy mi taka znajomość.

899

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Normalnie, jedni nas , gdy ich bliżej poznamy kręcą, inni nie, jeszcze innych poznajemy trochę i dalej nie chcemy ich bliżej poznać, więc moim zdaniem nic na siłę.
Na tyle co Go poznałam przez ten czas, nie chciałam go bliżej.poznac, nie byłam ciekawa.

Od czasów twojego było - czy ktokolwiek cię 'kręcił' ? I nie za sadzie, że wpadł ci w oko facet koleżanki, tylko tak faktycznie, że aż czułaś radość i ciepło pod skórą na myśl o spotkaniu?

900

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Normalnie, jedni nas , gdy ich bliżej poznamy kręcą, inni nie, jeszcze innych poznajemy trochę i dalej nie chcemy ich bliżej poznać, więc moim zdaniem nic na siłę.
Na tyle co Go poznałam przez ten czas, nie chciałam go bliżej.poznac, nie byłam ciekawa.

Od czasów twojego było - czy ktokolwiek cię 'kręcił' ? I nie za sadzie, że wpadł ci w oko facet koleżanki, tylko tak faktycznie, że aż czułaś radość i ciepło pod skórą na myśl o spotkaniu?

Tak poznałam, ale ja nie wzbudziłam zainteresowania.
To nie pisałam na forum bo nie było o czym.

Facet koleżanki - tu akurat i dziwo, na szczescie jeszcze mi się nie zdarzyło i niech tak zostanie.

901

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Tak poznałam, ale ja nie wzbudziłam zainteresowania.
To nie pisałam na forum bo nie było o czym.

Jeśli możesz policzyć takie sytuacje na palcach jednej ręki w ciągu swojego życia to tak - odpowiadając na twoje główne pytanie tej ostatniej historii - jesteś po prostu wybredna. I nie ma w tym nic złego (bo nie krzywdzisz tak nikogo i to twoje życie, niczyje inne, tylko twoje), o ile faktycznie jesteś zadowolona z podejmowanych przez siebie decyzji. Zwłaszcza patrząc na konsekwencje długoterminowe. Jeśli jednak nie jesteś - to znak, że pora zmienić sposób postępowania w tym temacie.

902

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak poznałam, ale ja nie wzbudziłam zainteresowania.
To nie pisałam na forum bo nie było o czym.

Jeśli możesz policzyć takie sytuacje na palcach jednej ręki w ciągu swojego życia to tak - odpowiadając na twoje główne pytanie tej ostatniej historii - jesteś po prostu wybredna. I nie ma w tym nic złego (bo nie krzywdzisz tak nikogo i to twoje życie, niczyje inne, tylko twoje), o ile faktycznie jesteś zadowolona z podejmowanych przez siebie decyzji. Zwłaszcza patrząc na konsekwencje długoterminowe. Jeśli jednak nie jesteś - to znak, że pora zmienić sposób postępowania w tym temacie.

Facet, przy poznawaniu go regularnie w neutralnej sytuacji, czyli jak najbardziej właściwie, po tym czasie gdy zaprosił mnie na kawę, mnic się nie zmieniło. nie miałam chęci. Co innego pogadać po koleżeńsku, a co innego spotkać się na spotkanie sam na sam. To nie był obcy facet, ale taki, którego znałam około 3 czy 4 miesięcy, regularnie spotykałam i przez ten okres  ani razu nie miałam mysli, ze aby go bliżej poznac, umówić się bradziej prywatnie.
Moim zdaniem to zdrowe podejście, że nie zgodziłam sie na kawe sam na am, skoro widziałam z jego strony jakies podchody. 10 lat temu nie potrafiłabym odmówić, bo się bałam ,z ę kogoś urażę odmową, albo bym i poszła na zasadzie, ze trzeba wykorzystać okazję i nie być wybrednym. Na szczęście zmądrzałam.

Ludzie zazwyczaj mają tak, ze wpada im w oko ktoś raz na jaki czas, a nie, ze w ciągu roku 10 chłopa czy kobiet? Przecież to normalne. Chyba, ze komuś chodzi tylko o seks.

903

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tak poznałam, ale ja nie wzbudziłam zainteresowania.
To nie pisałam na forum bo nie było o czym.

Jeśli możesz policzyć takie sytuacje na palcach jednej ręki w ciągu swojego życia to tak

w ciągu zycia, to nie, nie na palcach jednej ręki.
Ostatnio, po 40stce zwłaszcza. Po prostu jak kogoś lubie i mi sie podoba, staram się, zanim poczuję większa sympatie dowiedzieć się, czy facet ma żonę czy konkubinę. Jak okazuje się, ze zajęty i sie o tym dowiem, nie potrafię się wtedy zaangażować w taką znajomość.
Moze stąd dodatkowo taka mała liczba.

904

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Po prostu jak kogoś lubie i mi sie podoba,

Nie o taki stan pytałem. smile

905

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Po prostu jak kogoś lubie i mi sie podoba,

Nie o taki stan pytałem. smile

To jaki?

Jak z kimś się chce spotkać to przyjmuje zaproszenieo A jak nie chcę to nie przyjmuje To normalne postępowanie ludzi/

906

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Facet, przy poznawaniu go regularnie w neutralnej sytuacji, czyli jak najbardziej właściwie, po tym czasie gdy zaprosił mnie na kawę, mnic się nie zmieniło. nie miałam chęci. Co innego pogadać po koleżeńsku, a co innego spotkać się na spotkanie sam na sam. To nie był obcy facet, ale taki, którego znałam około 3 czy 4 miesięcy, regularnie spotykałam i przez ten okres  ani razu nie miałam mysli, ze aby go bliżej poznac, umówić się bradziej prywatnie.

Ale co to znaczy dla ciebie 'neutralna sytuacja' ? Bo wielu ludzi naprawdę dobrze rozgranicza role (społeczne) jakie wykonuje i inaczej zachowuje się w pracy, inaczej dla sąsiadów - a inaczej wobec bliskich.


Ludzie zazwyczaj mają tak, ze wpada im w oko ktoś raz na jaki czas, a nie, ze w ciągu roku 10 chłopa czy kobiet? Przecież to normalne.


W oko to wpada kilka osób dziennie, bo mija się ich setki lub wręcz tysiące na ulicy. Zwłaszcza w dużych miastach. Zwykła jazda metrem i w mogę wskazać babki, które 'wpadły mi w oko' w ilości przynajmniej tych kilku. Bo ma ładne rysy twarzy, zajebisty makijaż, ciekawy tatuaż lub świetnie zrobiony/dobrany piercing, wyjątkowo dobrze się prezentuje w danym ubiorze, ma świetną figurę, zgrabne łydki, niesamowicie się porusza. Normalnym jest się zadurzyć, poczuć fascynację od czasu do czasu, czy wręcz zakochać tylko kilka razy w życiu. Zwykłe 'wpadnięcie w oko' tym właśnie jest - błahostką, przez którą uznaliśmy danego człowieka za atrakcyjnego. To jest ta swoista gradacja atrakcyjności. Zachowanie odpowiedniej skali i proporcji intensywności uczucia.

Dlatego zapytałem ciebie o to swoiste ciepło pod skórą na myśl o spotkaniu z osobą dla nas atrakcyjną. Ale tak szczerze atrakcyjną, gdzie podniecenie odczuwa się z samego tylko tytułu obcowania z nią, gdzie serce bije tych kilka uderzeń szybciej pod wpływem barwy głosu. A to jeszcze i tak nie zakochanie. To tylko ogólna radość przebywania i interakcji z taką osobą.

907

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Facet, przy poznawaniu go regularnie w neutralnej sytuacji, czyli jak najbardziej właściwie, po tym czasie gdy zaprosił mnie na kawę, mnic się nie zmieniło. nie miałam chęci. Co innego pogadać po koleżeńsku, a co innego spotkać się na spotkanie sam na sam. To nie był obcy facet, ale taki, którego znałam około 3 czy 4 miesięcy, regularnie spotykałam i przez ten okres  ani razu nie miałam mysli, ze aby go bliżej poznac, umówić się bradziej prywatnie.

Ale co to znaczy dla ciebie 'neutralna sytuacja' ? Bo wielu ludzi naprawdę dobrze rozgranicza role (społeczne) jakie wykonuje i inaczej zachowuje się w pracy, inaczej dla sąsiadów - a inaczej wobec bliskich.


Że warunki sa neutralne, bez spiny, zachowujesz sie swobodnie w różnych sytuacjach z róznymi osobami.
Co innego jak sa radnku z internetu np z takiego Tindera. Spotykacie się na kawe (zakładam, ze oboje nie szukają tylko przelotnego seksu) - sytuacja jest sztuczna, dwie obce sobie osoby ida do kawiarni, on i ona chca kogos poznać i "strosż piórka" i wiadomo, ze każde chce się pokazać z jak najlepszej strony i to też jest zrozumiałe.

w neutralnej sytuacji, na przykład na jakiś cykliczynych zajęciach, kursach, każdy jest mniej więcej sobą. Bo nie myśli, aby sie komus przypodobac.

908

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Facet, przy poznawaniu go regularnie w neutralnej sytuacji, czyli jak najbardziej właściwie, po tym czasie gdy zaprosił mnie na kawę, mnic się nie zmieniło. nie miałam chęci. Co innego pogadać po koleżeńsku, a co innego spotkać się na spotkanie sam na sam. To nie był obcy facet, ale taki, którego znałam około 3 czy 4 miesięcy, regularnie spotykałam i przez ten okres  ani razu nie miałam mysli, ze aby go bliżej poznac, umówić się bradziej prywatnie.

Ale co to znaczy dla ciebie 'neutralna sytuacja' ? Bo wielu ludzi naprawdę dobrze rozgranicza role (społeczne) jakie wykonuje i inaczej zachowuje się w pracy, inaczej dla sąsiadów - a inaczej wobec bliskich.


Ludzie zazwyczaj mają tak, ze wpada im w oko ktoś raz na jaki czas, a nie, ze w ciągu roku 10 chłopa czy kobiet? Przecież to normalne.


W oko to wpada kilka osób dziennie, bo mija się ich setki lub wręcz tysiące na ulicy. Zwłaszcza w dużych miastach. Zwykła jazda metrem i w mogę wskazać babki, które 'wpadły mi w oko' w ilości przynajmniej tych kilku. Bo ma ładne rysy twarzy, zajebisty makijaż, ciekawy tatuaż lub świetnie zrobiony/dobrany piercing, wyjątkowo dobrze się prezentuje w danym ubiorze, ma świetną figurę, zgrabne łydki, niesamowicie się porusza. Normalnym jest się zadurzyć, poczuć fascynację od czasu do czasu, czy wręcz zakochać tylko kilka razy w życiu. Zwykłe 'wpadnięcie w oko' tym właśnie jest - błahostką, przez którą uznaliśmy danego człowieka za atrakcyjnego. To jest ta swoista gradacja atrakcyjności. Zachowanie odpowiedniej skali i proporcji intensywności uczucia.

.

Nie mam czegoś takiego. Czasem w sklepie mi jakiś facet wpadnie w oko, czasem przez trzy dni nikt.
A już aby pomysleć o jakimś obcym meżczyźnie dopiero co zauważonym na ulicy, ze chciałoby się iść z nim do łóżlka - to mi się nie zdarza.
Musze kogoś poznac trochę.
Tak jak tego faceta z przykładu.

909

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Że warunki sa neutralne, bez spiny, zachowujesz sie swobodnie w różnych sytuacjach z róznymi osobami.

Przy czym uczestnictwo w kursie to sporo osób ma taką spinę jak na randce (a często nawet większą) - bo nie chce się zbłaźnić przed grupą. Ale ok, rozumiem, że 'neutralny grunt' to dla ciebie po prostu nie radka. Dla innych może to wyglądać inaczej. I jak wspomniałem, wiele osób ma inne 'maski' w zależności od aktualnie wykonywanej roli społecznej.


Nie mam czegoś takiego. Czasem w sklepie mi jakiś facet wpadnie w oko, czasem przez trzy dni nikt.
A już aby pomysleć o jakimś obcym meżczyźnie dopiero co zauważonym na ulicy, ze chciałoby się iść z nim do łóżlka - to mi się nie zdarza.
Musze kogoś poznac trochę.
Tak jak tego faceta z przykładu.


Ok. No to współczuje, bo będzie ci szalenie trudno znaleźć kogokolwiek.

910

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Ok. No to współczuje, bo będzie ci szalenie trudno znaleźć kogokolwiek.

nie współczuj, akurat wiele kobiet tak ma, co nie przeszkadza im w wejsciu w związki w końcu z odpowiednią osobą.

Posty [ 846 do 910 z 976 ]

Strony Poprzednia 1 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024