Pure napisał/a:Dziękuję Szeptem za komentarz. Znamy się krótko. To fakt. Jesteśmy bardzo doświadczeni. On bardziej formalnie - ex żona. Od wielu lat związek. Ja miałam w życiu długoletnie związki. Nie wiem ile Ty masz lat.. napisałam ile ja mam lat wyżej. Jestem zdecydowana na podjęcie ryzyka - ze świadomością, że każdy związek może się zakończyć w najmniej oczekiwanym momencie. Życie jest nieprzewidywalne. Byłam w długich relacjach. Znam siebie. Decyzja o dziecku podyktowana była tym, ze obydwoje tego chcemy. Nie miałam podstaw dotychczas żeby myśleć inaczej. Rozmawiałam z jego mama. Jestem gotowa by zaryzykować i tak właśnie się stało. Nie jest moim pierwszym partnerem. Zdaje sobie sprawę z konsekwencji ewentualnego rozpadu związku - nawet z dzieckiem. Szukaliśmy przez ost. 2 miesiące wspólnego domu. On dom w którym mieszkał ze swoją ex. zona obecnie sprzedał. Ja mieszkam w swoim mieszkaniu. Drugie wynajmuje. Podjął decyzje, ze kupi po sprzedaży tamtego domu inna nieruchomość, w której zamieszkamy. Będzie to nasz wspólny kąt. Bez wspomnień i nowe życie.
Cały czas skupiasz się na kompletnie pomijalnych duperelach, on sprzedał, on kupił, planujemy, szukamy... to wszystko są nieistotne bzdety, które Ci przesłaniają rzeczywisty obraz sytuacji, a ta wygląda następująco: odszedł od żony (nieważne są powody, to tylko kolejne bicie piany o niczym tak naprawdę) związał się z Tobą (nieważne co tam sobie planujecie, znacie się kilka tygodni tak naprawdę i równie dobrze możecie planować podbój obcej planety) i dalej sprawy się toczą tak jak zwykle się toczą w podobnych przypadkach. Ty zaczynasz coraz mocniej się angażować, a w nim budzi się tęsknota i odżywają dawne uczucia do żony z którą przeżył całe swoje dorosłe życie. Nieistotne są teraz jej motywy, którymi też niepotrzebnie zaprzątasz sobie głowę, a po co, a dlaczego, ale się rozstali bo przecież dzieci, no a przecież ona nie może... Nie skupiaj się na detalach, o których wiesz tylko tyle, ile on Ci powiedział, bo nie znasz tego człowieka i nic o nim nie wiesz. Generalnie jedna z żelaznych zasad dotyczących relacji brzmi - to nie piękne słówka, tylko czyny mówią kurwa jak jest - co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi do tego co ktoś mówi, ale obserwować uważnie co ten ktoś robi, a wtedy kojarzenie pewnych faktów czy zdarzeń i łączenie kropek idzie znacznie szybciej.
Na koniec opowiem Ci trzy anegdoty z życia wzięte, a wnioski wyciągniesz sobie sama...
Osobiście znam faceta, dajmy na to Tomka, który po niemal 20 latach związku ze szkolną miłością w tym 12 jako małżeństwo, dowiedział się niechcący, że żona od lat notorycznie go zdradza z gachami poznawanymi w internecie. Rozwiedli się, ona poszła do kolejnego tam jakiegoś, a Tomek został sam. Po kilku miesiącach spotkał przypadkiem w pubie swoją nauczycielkę angielskiego, do której chodził na lekcje, żeby wyjechać za granicę i w pizdu zostawić za sobą wszystko. No i tak im się fajnie gadało, że niedługo potem mieszkali już razem, zakochani do szaleństwa. Nie minęło dużo czasu, kiedy wieści doszły do tej jego byłej żony z którą jeszcze miał różne sprawy, spotkali się raz u adwokata, potem drugi u notariusza, potem gdzieś tam po coś tam, a następnego dnia Tomek spakował wszystkie swoje rzeczy, które miał u tej nauczycielki (była wtedy w pracy) rzucił wszystko w jednej chwili dla tej szmaty z którą wcześniej się rozwiódł. Koniec.
Osobiście znam faceta, dajmy na to Pawła, który po dwóch rozwodach i zerwanych zaręczynach poznał sobie gdzieś tam w internetach śliczną Kasię, samotną mamę lat 40 po rozstaniu z jakimś patusem, pijakiem, ćpunem i nierobem, który wyjechał gdzieś niby za granicę niby do pracy i stwierdził, że ma wyjebane na nią oraz własne dzieci. Paweł i Kasia bardzo szybko i bardzo mocno się w sobie zakochali, zaczęli oficjalnie prowadzać się razem, poznali swoje dzieci, które były wszystkie w podobnym wieku i też szybko złapały kontakt, no i pojawiły się plany wspólnej przyszłości, kiedy nagle z dupy odezwał się do Kasi jej były z pretensjami i żalami, że jak to ... No i Kasia tak długo mu tłumaczyła jakim był dla niej chujem, a jeszcze gorszym ojcem dla dzieci, że po jakimś miesiącu tylko pisania ze sobą na odległość Kasia w końcu uznała, że jednak da mu szansę i do niego wróci, a Paweł no cóż... było miło, ale się skończyło. Koniec.
Osobiście znam faceta, dajmy na to Darka, który też po różnych tam przejściach poznał sobie na spacerze z psem Beatkę, drobniusieńką blondyneczkę w czapce z daszkiem, którą zaczepiała grupka osiedlowych lumpów, no i Darek jak to Darek, nie pierdoląc się w tańcu jednemu sprzedał liścia na ryj, drugiemu kopa w dupę, trzeciego już nie sięgnął, bo wszyscy uciekli. Tak, Darek to typ romantyka. Po szybkiej akcji oczyszczania dzielnicy ze śmieci wywiązała się rozmowa, podczas której Beatka coś tam mamrotała cichutko pod noskiem, że pokłóciła się ze swoim byłym partnerem, którego ma już dość, że się z nim męczy już prawie 20 lat, że praktycznie nie są już razem od trzech lat, ale on jest psychopatą i co jakiś czas do niej wydzwania, wypisuje. Darek jak to Darek, typ romantyczny, odprowadził dziewczynę pod dom i zostawił jej swój numer telefonu tak na w razie czego, gdyby czegoś potrzebowała może czy coś... Napisała jeszcze tego samego dnia wieczorem i tak się rozpoczyna historia wielkiej miłości, która rozwijała się w najlepsze, a że było lato, sam środek wakacji, to tym bardziej okoliczności przyrody sprzyjające. No i jakoś pod koniec sierpnia Beata dostała urlop, który postanowiła spędzić u znajomych w Hiszpanii. Darek jak to Darek, typ romantyczny, pisał do niej codziennie, ale jego Beatka milczała, co nie zaniepokoiło Darka jakoś specjalnie, gdyż w czwartek na pewno była zmęczona podróżą, piątek miała pewnie zajęty, odezwie się jak znajdzie wolną chwilę i rzeczywiście w sobotę w nocy dostał od niej wiadomość na mesendżera, napisaną i wysłaną... przez tego jej byłego z którym to nie utrzymuje kontaktu od trzech lat i teraz jakimś nieprawdopodobnym przypadkiem musiała go spotkać właśnie w Hiszpanii, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że do wiadomości były dołączone ich wspólne zdjęcia na hotelowym tarasie z zachodem słońca nad panoramą Madrytu w tle... Koniec.
Fajne historyjki? Myślisz może, że są zmyślone? No więc nie, nie są. Żadna nie jest zmyślona, wszystkie wydarzyły się naprawdę, a Tomek, Paweł i Darek, to jest jedna i ta sama osoba i tą osobą jestem ja sam. Także zanim zaczniesz planować cokolwiek z tym człowiekiem, a zwłaszcza wspólne dziecko, wspólny zakup mieszkania, samochodu czy cokolwiek innego, usiądź, ochłoń i przeczytaj jeszcze raz powoli to co napisałem, bo w 98 przypadkach na 100 tak to się właśnie kończy. Pozostałe 2 to błąd statystyczny. Osoby po zakończonych wieloletnich związkach, to jest grupa największego ryzyka, a szczególnie gdy do rozstania doszło stosunkowo niedawno i nieważne czego się nasłuchasz, od kiedy już się nie kochali, od kiedy ze sobą nie sypiali, ile czasu się nie widzieli czy nie rozmawiali, jak bardzo było źle, a potem jeszcze gorzej... Tylko ja jeden w swoim życiu nasłuchałem się tego tyle, że na grubą książkę by wystarczyło, sam nie raz i nie dwa opowiadałem podobne rzeczy myśląc całkiem co innego, dlatego dzisiaj mając 50 lat na karku, nawet nie ruszam lasek, za którymi się ciągną jakieś nieodcięte ogony z przeszłości, a pisanie z byłymi czy tym bardziej jakieś spotykanie się z nimi, nie pozostawia najmniejszych złudzeń, przynajmniej dla mnie, kto z kim i w co tutaj gra. Ty w tej grze jesteś tylko pionkiem, którego zmiecie z planszy, kiedy nadejdzie właściwy moment.