Witam! Z uwagi na duża ilość zainteresowanych wówczas chętnie podzielę się dalszym ciągiem wydarzeń.
Bylem zdradzany od kilku miesięcy, ona z gościem z pracy. Ze mnie doiła jak z bankomatu i perfidnie korzystała ze wszystkiego co mogła, płaciłem jej za mieszkanie w Krakowie(w ogóle o tym zapomniałem) płaciłem za wesela za chrzciny za
wakacje a ona prowadziła podwójne życie. W momencie aż zaczęła się mna mniej interesować a ja to zauważyłem i poza swoją świadomością ją bardziej zlewałem, więcej pracowałem i więcej ćwiczyłem to ją to wkurwiało i knuła swoją wizje zemsty i odjazdu z nowym boyem.
Doszło nawet do tego, ze sprawdziłem kamerę z monitoringu i po zerwaniu ze mną wsiadła prosto do samochodu nowego bolca. 4 dni po wspólnych wakacjach w hiszpani ze Mną, z gębą pełną mojej spermy poszla się walić z swoim romansem.
Nie wiem do końca za co i dlaczego, nigdy się nie dowiem, bo autentycznie wszystko jej dawałem i zawsze dla niej byłem. Czy to środowisko zawróciło jej w głowie, czy ktoś inny - na pewno miała w głowie od zawsze pierwiastek kurestwa, wyrachowania i zalążki poważnej choroby psychicznej.
Na samym końcu oczywiście ona była święta i najlepsza, a ja ten najgorszy co wpędził w depresje. Leki i terapia miały jej pomóc, żeby jakoś funkcjonować będąc taka dobra aktorka na co dzień i przyjmować dwa fiuty jeden po drugim.
Połączyłem wszystkie kropki, wszystko sie stało
Jasne. Kiedy nie miała humoru, kiedy musiała zostać w domu bo bolał brzuszek, albo kiedy musiała szybciej ode mnie jechać. Wyczekała mnie do końca żebym poplacil za wszystko, zawiózł i zapłacił za 3 wesela i chrzciny w tym roku, poczekała do swoich urodzin które bogato zorganizowałem i do wakacji w Hiszpani.
Chciała mnie zniszczyć. Każde moje zachowanie które jej nie odpowiadało, walka o siebie i o swoje zdanie, chęć poprawy sytuacji to był dla niej tylko kolejny powód, żeby swoje kurestwo usprawiedliwić.
Podczas zrywania płakała i zarzekała sie ze nie ma nikogo trzeciego, ze to terapia i leki. Potem wsiadła do auta pocieszyciela. 3 tygodnie po rozstaniu pojawiły sie zdjęcia w internecie z nowym boyem. Wszyscy gratulowali, motywowali. Nawet jej rodzina, wspólni znajomi. Jakby wszyscy od dawna wiedzieli, tylko nie ja. Ja z jej siostra pisałem o
Depresji niby w tajemnicy, a w rzeczywistości ona łamała się pod innym kutasem i mieli ze mnie niezły ubaw po drugiej stronie.Nie wiadomo czy depresja w ogóle była. Na pewno Choroba psychiczna i u niej i u niego, jest. Kto normalny bierze sie za związki z panna i obserwuje jak ta sie buja ze swoim chłopakiem, rucha sie z nim i jezdzi na wakacje a potem ją odbiera jako towar ekskluzywny. Hehe. On tez musiał zostać zmanipulowany, gdyż ze zwykłego romansiku, facet dodaje z nią foty i zdaje się maja świetny związek. Pocieszająca jest myśl o tym, że niezle ją zmasakrowałem fiutem w ostatni dzień, pewnie do dziś się im obojgu odbija moim smakiem.
Mój błąd polegał na mierzeniu jej swoją miara i patrzeniem przez pryzmat historii, sentymentu, faktu, ze sie od dzieciaka poniekąd znamy i byliśmy od „zawsze”. Patrzyłem na nia tak jak na siebie, kogoś lojalnego, wiernego, ufającego, kochającego.
Minęło już troche czasu. Ona nie wie, ze ja wiem. Może sie domyśla, ale na nic nie zareagowałem. Od tygodni nie mamy kontaktu, a ona zaczyna powoli go szukać. Znajomy podesłał mi, ze ona dodała kilka dni temu relacje z naszego wyjazdu do hiszpani, filmiki i zdjęcia które jej nagrywałem. Posklejala z wesoła muzyczka i dodała po 7 tygodniach jakby nigdy nic. Hehe. Nowego pewnie chuj strzela, ze przeciez taki towar sobie urobił, tak sie zaangażował a ją na wspominki z wakacji z byłym nabiera.
Nie dalej jak wczoraj, zdecydowała sie odblokować mnie z socjali, wejść do mnie na profil i przewertować ostatnia aktywność - moje treningi, podróże i nowe zdjęcia, wiedząc ze dostanę powiadomienie ze to zrobiła. Na swój profil „odarchiwizowala” zdjęcia z przeszłości w których widnieją moje komentarze z serduszkami czy coś podobnego. Ktoś jej może powie, ze można to usunąć? Hehe. Szuka uwagi, szuka reakcji z mojej strony. Wkurwia ją to, ze rozmawiając z jej siostra mówiłem ze bede sie starał i próbował ja odzyskać, a od 6 tygodni nie zrobiłem nic i zniknąłem. Zaczyna ją boleć - czy cokolwiek jeszcze znaczy. za 8 dni mam urodziny i nie zdziwię sie jak wypali mi z życzeniami.
Nie mniej jednak. Do wszystkich którzy mnie wspierali - dziękuje. Ido wszystkich którzy mi zarzucali narcyzm i inne pojebane rzeczy, solidaryzując się z nikim innym jak zwykłą, niewyżytą manipulującą kurwą. Macie swoje zakończenie historii.
Na sam koniec, co u mnie?
Od tygodni pracuje nad sobą. Chodzę do psychologa i poczyniłem znaczny progress w rozumieniu sytuacji i siebie. Jestem zdrowy i nic mi nie dolega. Nie ma nic złego w kochaniu i ufaniu. Zawsze byłem sobą i zawsze chciałem dobrze. Zostałem wykorzystany i jedyne o co musze zadbać to to, by móc w przyszłości znów zaufać. To ona nie miała odwagi nawet powiedzieć, ze cały czas w tle był ktoś inny i kłamała mi w żywe oczy.
Praktycznie zamieszkałem na siłowni. Jeśli nie mam co zrobić z myslami Ide dwa razy dziennie, a jak bierze mnie na rozmyślenia Ide na rower albo spaceruje kilka kilometrow z psem. W biznesie idzie mi świetnie, w przyszłym roku zamierzam otworzyć druga firmę. Wyglądam dużo lepiej, zmieniłem fryzurę, zarost, mam nową garderobę i inne podejście do ludzi. Zarabiam dobre pieniądze, nie martwie sie już ze musze swojej królewnie szybko wybudować domek, bo depresji dostanie. Wszystko idzie w swoim tempie. Czytam literaturę ktorej nie tykalem od lat, poznaje nowych ludzi i inicjuje powoli kontakty z innymi kobietami. Chce przepracować rozstanie na tyle, żeby być pewnym, że osoby w następnym związku nie zranię i nie potraktuje jako pocieszenia.
Chce przestać czuć, pozytywnego nie czuje już nic. ale chce się wyzbyć nienawiści za ogranie mnie jak pionka i zmarnowanie wielu lat. Chce pozbyć się chęci powiedzenia jej, że wiem jaką jest szmatą i ze życzę jej jak najgorzej. Chętnie podsumował bym tez jej rodzine, ale powstrzymam się. Między bogiem a prawda, wiem, ze ona się odezwie. Mam już nawet w głowie scenariusz jak ten jej super romans się rozpada i wraca do mnie udając, ze już po depresji i chce przepracować co między nami było. Jej ruchy w socjalach postrzegam jako powolne zbliżanie się i sprawdzanie co u mnie. Nie wiadomo co przyniesie życie, ale wiem, ze bede gotowy by napluć jej w twarz i olać.
Wiem ze najlepszym wyjściem z sytuacji i żałoby ktorej nawet nie powinno być, jest rozwój osobisty ktory nieustannie kontynuuje, a moja doba trwa obecnie 25 godzin. Stanę się takim człowiekiem, jakim nigdy bym się nie stał, gdyby kiedyś jakaś kurwa nie dała mi życiowej lekcji, z której pobiorę nieograniczone pokłady motywacji, żeby udowodnić wszystkim jaka mam wartość.
Potraktujecie ten post jako domknięcie. I rozpoczęcie nowego, lepszego życia autora całego tematu.