Mateuszface napisał/a:Prawda jest taka ze byłem bardzo zaangażowany w ten związek i traktowałem go jako coś pewnego. Że nie bede musiał już szukać dziewczyny, żony, że mogę zając się firmą, rozwojem osobistym, inwestycjami.
Nic nie jest w życiu pewne, a już na pewno nie relacja z innym człowiekiem. O związek trzeba dbać. A „miłość nie jest cennym i zawsze takim samym kamieniem, ale jest strumieniem wody, który może stać się rzeka albo zginąć na bagnach”. Miłość trzeba pielęgnować, podsycać. A druga osoba nie jest żadnym pewniakiem, który będzie stał w kacie i czekał, kiedy ty będziesz zajmować się firma, rozwojem osobistym i inwestycjami. I mniejsza o to, ze robiłeś to z myślą o wspólnej przyszłości. Od celu ważniejsza jest droga. To, żeby iść razem, a nie osobno, nawet jeśli osobno idzie się szybciej, bo idąc razem czasem trzeba zwolnić, dostosować się do tempa drugiej osoby. A czasem trzeba tez podać rękę przy większej przeszkodzie. Jeśli jedno idzie przodem, nie ma takiej szansy.
Mateuszface napisał/a: najbardziej wyjątkowe w tym związku było dla mnie to, ze oboje nie mieliśmy żadnej przeszłości, byliśmy swoimi pierwszymi miłościami i partnerami seksualnymi.
Słabe wasz związek miał podwaliny, jeśli fakt, ze inny jej nie dotykał, był dla ciebie najbardziej wyjątkowy i najbardziej atrakcyjny w tej dziewczynie. To może być urocze i może to być fajny bonus, ale na pewno nie jest to wartość sama w sobie.
Nie rozumiem tez dlaczego napisałeś, ze pojechaliście na wakacje do Hiszpanii (już pomijam, ze nazwy państw piszemy wielka litera). Czemu to miało służyć. Według Ciebie wakacje w np. Bieszczadach albo na Podlasiu są gorsze? Brzmisz tak, jakby tak właśnie było w Twoim przypadku. I nie mam na myśli tylko tego jednego zdania i tylko tego posta.
Poza tym w mojej ocenie brzmisz sensownie i przychylam się do zdania powyżej, ze to nie jest dziewczyna dla ciebie. Wielce prawdopodobne, ze będzie cię wbijała w poczucie winy za swoje niepowodzenia.
Przeraża mnie rada, której udzieliła ci tu niejedna osoba, żebyś oświadczał się dziewczynie ze zdiagnozowana depresja. Wyjdziesz nie tylko na desperata jakich mało, lecz przede wszystkim na człowieka ślepego na fakty, potrzeby, prośby, a przede wszystkim ślepego na jej stan i głuchego na jej słowa. W ten sposób pokażesz jej jedynie, ze wiesz lepiej, co jest dla niej dobre.
W równym stopniu śmieszą mnie i przerażają głosy, ze spóźniłeś się z oświadczynami. Ta dziewczyna dosłownie przed momentem skończyła studia, a ty także jesteś bardzo młody. Nie daj sobie wmówić, ze zawiniłes, bo czekałaś na moment, w ktorym będziesz w taki czy inny sposób gotowy. Za rok o tej porze przyznałabym osobom tak piszącym racje, ale nie dziś! I ta dziewczyna to była twoja partnerka, a nie córeczka, która miałeś niańczyć i zabierać z domu rodzinnego. To dorosła kobieta, a nie mała bezbronna dziewczynka, która spod skrzydeł rodzica musiała w trybie natychmiastowym przejść pod skrzydła partnera.
W tym momencie jest dorosła osoba w depresji, a nie świadoma siebie i stabilna emocjonalnie kobieta. To nie czas na oświadczyny i podejmowanie przez nią decyzji o przyszłości. Ona musi odbudować siebie i w tym na jej zasadach możesz próbować pomoc jako przyjaciel. Ale nic na sile. Skoro chcesz ja odzyskać, to poczekaj, aż przyjdzie na to odpowiedni czas, aż przestanie trawić ja choroba. „Miłość cierpliwa jest”…
„Jeśli coś kochasz, pość to wolno. Jeśli wróci, jest twoje, jeśli nie, nigdy tego nie było”.