M!ri jak już babka w swoich oczach wykastruje swojego partnera, to praktycznie jest to nieodwracalne (bardziej to zależy od niej, niż od niego).
M!ri jak już babka w swoich oczach wykastruje swojego partnera, to praktycznie jest to nieodwracalne (bardziej to zależy od niej, niż od niego).
Autor zjebał i tylko on może próbować to naprawić
To był okres kiedy nie układało nam się najlepiej, kłóciliśmy się dosyć często, a ja zafiksowany na robieniu kariery nie dawałem Jej takiego wsparcia jakiego potrzebowała co zresztą niekiedy mi wypominała.
A jednocześnie
Wszystko zmieniło się po narodzinach syna, wtedy żona całkowicie poświęciła się dla domu i dziecka
Na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze i żona mogła wrócić do pracy. Po powrocie znalazła bardzo szybką nową dobrą pracę, ale od momentu narodzin wiele się zmieniło w naszym życiu. Żona całą swoją uwagę przeniosła na dziecko chyba kosztem naszego związku w zakresie zbliżeń czy też emocjonalnym.
Także wiesz, to niekoniecznie musi być jego wina. Bo jego zafiksowanie na punkcie pracy mogło być nie przyczyną, a skutkiem tego, że ona wcześniej zafiksowała się na dziecku.
A o reszcie zdania zapomniałeś?
Wszystko zmieniło się po narodzinach syna, wtedy żona całkowicie poświęciła się dla domu i dziecka, a ja pracy zawodowej.
Umówili się na tradycyjny podział ról podczas którego zaniedbał emocjonalnie żonę.
Jedno złe słowo w kłótni może zniszczyć uczucie, a co dopiero miesiące, lata zaniedbań i wrzasków.
70 2023-06-20 14:31:26 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-06-20 14:32:34)
Ale takie są konsekwencje takiego podziału ról. Nie da się zarabiać i rozwijać zawodowo, aby utrzymać żonę i dziecko, aby zabezpieczyć ich ekonomiczną przyszłość bez poświęcenia czasu rodzinnego.
No bo jak to sobie wyobrażasz? Zapierdalać na etacie, a po powrocie wykonywać jeszcze 50% obowiązków domowych, bo się księżniczce nie chce? Skoro mąż zapierdala w pracy, to żona zapierdala przy dziecku i w domu.
Ale takie są konsekwencje takiego podziału ról. Nie da się zarabiać i rozwijać zawodowo, aby utrzymać żonę i dziecko, aby zabezpieczyć ich ekonomiczną przyszłość bez poświęcenia czasu rodzinnego.
No bo jak to sobie wyobrażasz? Zapierdalać na etacie, a po powrocie wykonywać jeszcze 50% obowiązków domowych, bo się księżniczce nie chce? Skoro mąż zapierdala w pracy, to żona zapierdala przy dziecku i w domu.
Piękny cytat Warty zachowania.
Takie są realia. Dzielić się obowiązkami można jak obie strony pracują. W momencie jak facet zapitala zawodowo, a żona nie pracuje, to powinna zapitalać w domu. Związek i dobrobyt (w tym materialny) tworzą obie strony, a nie tylko jedna.
To nie jest tak, że układ tradycyjny zwalnia całkowicie z życia rodzinnego. Po prostu nie można oczekiwać, że facet po powrocie do domu będzie miał drugi etat z obowiązkami domowymi i dzieckiem.
Ale żona jak rozumiem to już może mieć etat 24h/dobę?
Czy Tobie się wydaje że dziecko po 8h już nie potrzebuje opieki?
Nie porównuj pracy na etacie z obowiazkami domowymi, bo to i śmieszne i niepoważne. Zakupy, sprzatanie czy gotowanie to są czynnosci, ktore ogarnia średnio rozwinięte dziecko jeszcze zanim wejdzie w okres dojrzewania.
Dlatego tez statystycznie kobiety żyją w lepszym zdrowiu i dłużej niż faceci.
Jeśli podział jest tradycyjny, to osoba zostająca w domu - zapierdala w domu. A osoba chodzaca do pracy - zapierdala w pracy. Oczywiscie drobna pomoc zawsze jest wskazana, bo jak pisalem wcześniej praca zarobkowa nie jest usprawiedliwieniem absencji, ale oczekiwanie, żeby jeszcze drugi etat wykręcać w domu jest zwyczajnie absurdalny.
Nie porównuj pracy na etacie z obowiazkami domowymi, bo to i śmieszne i niepoważne.
Gdzież bym śmiała, bo oczywiste jest że dziecko jest gorsze. Wolałabym już pracować w kamieniołomach (tak jak chyba z 90% facetów na forum pracuje skoro wracają tak baaardzo zmęczeni do domu).
Dlatego tez statystycznie kobiety żyją w lepszym zdrowiu i dłużej niż faceci.
A ja głupia myślałam że to przez chlanie i niedbanie o zdrowie. Wielkie dzięki za oświecenie.
Jack Sparrow napisał/a:Nie porównuj pracy na etacie z obowiazkami domowymi, bo to i śmieszne i niepoważne.
Gdzież bym śmiała, bo oczywiste jest że dziecko jest gorsze. Wolałabym już pracować w kamieniołomach (tak jak chyba z 90% facetów na forum pracuje skoro wracają tak baaardzo zmęczeni do domu).
Jack Sparrow napisał/a:Dlatego tez statystycznie kobiety żyją w lepszym zdrowiu i dłużej niż faceci.
A ja głupia myślałam że to przez chlanie i niedbanie o zdrowie. Wielkie dzięki za oświecenie.
Faceci nie zdają sobie sprawy, że kobiety w domu pracują na kilku etatach, ale te temperamentne, zawsze chętne trafiają czasem na facetów, którzy nie mogą im dorównać.
Dlatego wszystko zależy od natury człowieka, to nasze gadanie, to bicie piany
Jack Sparrow
Trochę odjechałeś.
Owszem, jeżeli facet pracuje zarobkowo, to kobieta powinna pracować w domu.
Ale opieka nad dzieckiem ZAWSZE, A TO ZAWSZE powinna być 50/50
Facet Kobieta
Praca zarobkowa 100% 0%
Obowiązki domowe 0% 100%
Opieka nad dzieckiem 50% 50%
Zgadza się? Zgadza.
Jeżeli kobieta wraca do pracy zarobkowej:
Praca zarobkowa 100% 100%
Obowiązki domowe 50% 50%
Opieka nad dzieckiem 50% 50%
Zgadza sie? Zgadza.
Dodatkowo nalezy pamiętać o zwykłej ludzkiej życzliwości, i nie traktować domu jak hotelu.
Nawet jeżeli kobieta pracuje w domu, to mąż tez powinien mieć jakiś jeden obowiązek domowy, który wykonuje on.
Natomiast w przypadku dziecka, to kobieta sama sobie owego dziecka nie zrobiła.
I opieka nad nim, spoczywa tak na matce, jak i na ojcu.
Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
I potem, gdy razem rozmawialiśmy, mówiły w prost, że zdecydowały sie na 2 koleinach dzieci, ponieważ w rodzicielstwie ojciec brał taki sma udział jak one, gdyby przyjął podstawę, ze dziecko to sprawa matki, to wszystko by sie zakończyło na tym jednym, o reszcie nie było by mowy.
Dlatego wszystko zależy od natury człowieka, to nasze gadanie, to bicie piany
Dokładnie tak.
Oczywiste jest że oboje skopali swoje małżeństwo.
Z tym że jej to chyba pasuje a jemu nie.
Chociaż...i on za bardzo nie protestuje.
Jeśli on jest taki przebojowy jak tutaj we własnym wątku...
Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
A facet dostawał czasem przepustkę?
Szeptuch napisał/a:Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
A facet dostawał czasem przepustkę?
Nie.
Popołudnie było dla żon.
Oni mogli wieczorami sobie wychodzić i organizować czas.
Oczywiście czasami składało sie podanie do zon w styli:
Ukochana żono, tego i tego dnia odbywa sie koncert, na który chce wyruszyć z moimi braćmi.
Czy mogę wyruszyć popołudniu, i wrócić następnego dnia?
No i w tedy zony łaskawie udzielały dyspensy.
wieka napisał/a:Dlatego wszystko zależy od natury człowieka, to nasze gadanie, to bicie piany
Dokładnie tak.
Oczywiste jest że oboje skopali swoje małżeństwo.
Z tym że jej to chyba pasuje a jemu nie.
Chociaż...i on za bardzo nie protestuje.
Jeśli on jest taki przebojowy jak tutaj we własnym wątku...
Właśnie, żona myśli, mnie jest dobrze... on jakoś przeżyje, niech sobie sam radzi
A jak sam sobie radzi, to lament... On nie chce ze mną uprawiać seksu
Bo to tak jest, przekornie jakoś... Tym bardziej, jak byli pierwszymi partnerami, to nie ma porównania, brakuje wiedzy i doświadczenia...Tak źle i tak niedobrze
maku2 napisał/a:Szeptuch napisał/a:Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
A facet dostawał czasem przepustkę?
Nie.
Popołudnie było dla żon.
Oni mogli wieczorami sobie wychodzić i organizować czas.
Oczywiście czasami składało sie podanie do zon w styli:Ukochana żono, tego i tego dnia odbywa sie koncert, na który chce wyruszyć z moimi braćmi.
Czy mogę wyruszyć popołudniu, i wrócić następnego dnia?No i w tedy zony łaskawie udzielały dyspensy.
Dobre... koncert Jakieś luzackie te małżeństwa, może i dobre, bez spiny
maku2 napisał/a:Szeptuch napisał/a:Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
A facet dostawał czasem przepustkę?
Nie.
Popołudnie było dla żon.
Oni mogli wieczorami sobie wychodzić i organizować czas.
Oczywiście czasami składało sie podanie do zon w styli:Ukochana żono, tego i tego dnia odbywa sie koncert, na który chce wyruszyć z moimi braćmi.
Czy mogę wyruszyć popołudniu, i wrócić następnego dnia?No i w tedy zony łaskawie udzielały dyspensy.
Każde popołudnie dla żon...i dziwić się że faceci uciekają w pracę/robienie kariery...
85 2023-06-20 19:24:45 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-06-20 19:26:38)
Szeptuch napisał/a:maku2 napisał/a:A facet dostawał czasem przepustkę?
Nie.
Popołudnie było dla żon.
Oni mogli wieczorami sobie wychodzić i organizować czas.
Oczywiście czasami składało sie podanie do zon w styli:Ukochana żono, tego i tego dnia odbywa sie koncert, na który chce wyruszyć z moimi braćmi.
Czy mogę wyruszyć popołudniu, i wrócić następnego dnia?No i w tedy zony łaskawie udzielały dyspensy.
Każde popołudnie dla żon...i dziwić się że faceci uciekają w pracę/robienie kariery...
Nie zgodzę się z tobą.
Gdy ja do nich przyjeżdżałem, gdy mieli już po 3 dzieci, żeby pojechać razem dalej w trasę, czy to właśnie na jakiś koncert czy w góry czy na wyprawę rowerową.
To uważałem, i nadal tak uważam, ze te 3h które zony miały dla siebie, i tylko siebie, popołudniami, a ojcowie poświęcali czas dzieciom, sprawił, że teraz maja świetny kontakt z dziećmi, a żony w ogóle chciały tę trójkę dzieci, no i sex był/jest u nich codziennością, bo zony po prostu mogły sie zresetować i wyjść z tej roli matki 24h.
To uważałem, i nadal tak uważam, ze te 3h które zony miały dla siebie, i tylko siebie, popołudniami, a ojcowie poświęcali czas dzieciom, sprawił, że teraz maja świetny kontakt z dziećmi, a żony w ogóle chciały tę trójkę dzieci, no i sex był/jest u nich codziennością, bo zony po prostu mogły sie zresetować i wyjść z tej roli matki 24h.
No i nic dziwnego. Jak mężczyzna jest dobrej jakości to chce się z nim sexu.
Faceci nie zdają sobie sprawy, że kobiety w domu pracują na kilku etatach, ale te temperamentne, zawsze chętne
trafiają czasem na facetów, którzy nie mogą im dorównać.
Dlatego wszystko zależy od natury człowieka, to nasze gadanie, to bicie piany
To jest zwyczajny żart. Obowiązki domowe jest w stanie wykonać dziecko, więc nie pisz tu jakie to ciężkie.
Jack Sparrow
Trochę odjechałeś.
Owszem, jeżeli facet pracuje zarobkowo, to kobieta powinna pracować w domu.
Ale opieka nad dzieckiem ZAWSZE, A TO ZAWSZE powinna być 50/50
Facet Kobieta
Praca zarobkowa 100% 0%
Obowiązki domowe 0% 100%
Opieka nad dzieckiem 50% 50%Zgadza się? Zgadza.
Jeżeli kobieta wraca do pracy zarobkowej:
Praca zarobkowa 100% 100%
Obowiązki domowe 50% 50%
Opieka nad dzieckiem 50% 50%Zgadza sie? Zgadza.
Dodatkowo nalezy pamiętać o zwykłej ludzkiej życzliwości, i nie traktować domu jak hotelu.
Nawet jeżeli kobieta pracuje w domu, to mąż tez powinien mieć jakiś jeden obowiązek domowy, który wykonuje on.Natomiast w przypadku dziecka, to kobieta sama sobie owego dziecka nie zrobiła.
I opieka nad nim, spoczywa tak na matce, jak i na ojcu.Wśród moich przyjaciół i znajomych było to normą, że gdy ojciec wracał z pracy to popołudnie zajmował sie dzieckiem, a zona mogła pójść do kina/kawiarni SAMA, czy po prostu obejrzeć w spokoju serial.
I potem, gdy razem rozmawialiśmy, mówiły w prost, że zdecydowały sie na 2 koleinach dzieci, ponieważ w rodzicielstwie ojciec brał taki sma udział jak one, gdyby przyjął podstawę, ze dziecko to sprawa matki, to wszystko by sie zakończyło na tym jednym, o reszcie nie było by mowy.
Nie do końca się zgadza, ponieważ tu nie chodzi tylko o pracę i tylko o obowiązki domowe. Jak osoba zostająca w domu dziś akurat nie odkurzy, to się nic nie stanie. Jak obiad zrobisz na inną godzinę - to samo. Ale jest też coś takiego jak ciężar odpowiedzialności. Osoba, która zarabia (bo to nie znaczenia czy to kobieta, czy mężczyzna), odpowiada za WSZYSTKICH. Żeby mieli w co się ubrać, co do gara włożyć, żeby jednak mieć ten odkurzacz, żeby mieć na rachunki.
Tak udział w wychowaniu dziecka jest niezbędny, bo jak mówiłem, praca zarobkowa nie zwalnia z życia rodzinnego. Dalej się jest rodzicem. Ale nie można mieć pretensji, że osoba pracująca poświęca tego czasu mniej. Zwłaszcza jak się pracuje na wyższych stanowiskach, gdzie praca wymaga czegoś więcej niż 8h dziennie 5 razy w tygodniu.
wieka napisał/a:Faceci nie zdają sobie sprawy, że kobiety w domu pracują na kilku etatach, ale te temperamentne, zawsze chętne
trafiają czasem na facetów, którzy nie mogą im dorównać.
Dlatego wszystko zależy od natury człowieka, to nasze gadanie, to bicie piany
To jest zwyczajny żart. Obowiązki domowe jest w stanie wykonać dziecko, więc nie pisz tu jakie to ciężkie.
Ciekawe... wychowywać dzieci też mogą dzieci... super opieka.
Jakbyś tak miał pod opieką 2 lu 3, to dopiero byś wiedział co to są obowiązki "domowe".
maku2 napisał/a:Szeptuch napisał/a:Nie.
Popołudnie było dla żon.
Oni mogli wieczorami sobie wychodzić i organizować czas.
Oczywiście czasami składało sie podanie do zon w styli:Ukochana żono, tego i tego dnia odbywa sie koncert, na który chce wyruszyć z moimi braćmi.
Czy mogę wyruszyć popołudniu, i wrócić następnego dnia?No i w tedy zony łaskawie udzielały dyspensy.
Każde popołudnie dla żon...i dziwić się że faceci uciekają w pracę/robienie kariery...
Nie zgodzę się z tobą.
Gdy ja do nich przyjeżdżałem, gdy mieli już po 3 dzieci, żeby pojechać razem dalej w trasę, czy to właśnie na jakiś koncert czy w góry czy na wyprawę rowerową.
To uważałem, i nadal tak uważam, ze te 3h które zony miały dla siebie, i tylko siebie, popołudniami, a ojcowie poświęcali czas dzieciom, sprawił, że teraz maja świetny kontakt z dziećmi, a żony w ogóle chciały tę trójkę dzieci, no i sex był/jest u nich codziennością, bo zony po prostu mogły sie zresetować i wyjść z tej roli matki 24h.
Czyli facet do roboty, facet z roboty zajmuje sie dzieckiem, później żoną, później spać i...kolejny dzień od nowa. Pytałem czy facet dostaje "przepustkę" zaprzeczyłeś. W przypadku Twojego znajomego to może działać ale każdy nawet ten nierób facet potrzebuje odpoczynku tak jak zarobiona żona.
Szeptuch napisał/a:maku2 napisał/a:Każde popołudnie dla żon...i dziwić się że faceci uciekają w pracę/robienie kariery...
Nie zgodzę się z tobą.
Gdy ja do nich przyjeżdżałem, gdy mieli już po 3 dzieci, żeby pojechać razem dalej w trasę, czy to właśnie na jakiś koncert czy w góry czy na wyprawę rowerową.
To uważałem, i nadal tak uważam, ze te 3h które zony miały dla siebie, i tylko siebie, popołudniami, a ojcowie poświęcali czas dzieciom, sprawił, że teraz maja świetny kontakt z dziećmi, a żony w ogóle chciały tę trójkę dzieci, no i sex był/jest u nich codziennością, bo zony po prostu mogły sie zresetować i wyjść z tej roli matki 24h.Czyli facet do roboty, facet z roboty zajmuje sie dzieckiem, później żoną, później spać i...kolejny dzień od nowa. Pytałem czy facet dostaje "przepustkę" zaprzeczyłeś. W przypadku Twojego znajomego to może działać ale każdy nawet ten nierób facet potrzebuje odpoczynku tak jak zarobiona żona.
Jeżeli ktoś jest z natury leniem to tak może to postrzegać. Dla normalnych ludzi zmiana zajęcia po 8h jest odpoczynkiem. Gdy po pracy lecę na kilka godzin na trening to jest to odpoczynek. Albo gdy dosiadam mopa bo trzeba mieszkanie posprzątać to też jest to odpoczynek bo robię coś innego niż przez cały dzień. Taki tatuś może z dzieciakami pograć w planszówki. To też będzie odpoczynek. Albo wyjść do parku. Albo poczytać książkę.
Czytaj dokładnie maku.
Popołudnia były dla zon, owszem, ale jak pisałem, mężowie mogli sobie wieczory organizować jak chcieli.
Chcieli sobie pograć/pojeździć na rowerze czy cokolwiek, to mieli taka możliwości.
I zazwyczaj jeden wieczór spędzali jak chcieli, a drugi z zoną.
Weekendy oczywiście rządziły sie swoimi prawami.
I nie w przypadku jednego przyjaciela, tylko trójki.
Po prostu gdy pierwszy doczekał sie dziecka, przyjęli z zona taki sposób funkcjonowania ich małżeństwa, a z racji że sie sprawdziło, to reszta zrobiła to samo.
Na podstawie moich obserwacji, mąż musi świeżo upieczonej mamie, pomóc w przywróceniu odpowiedniego funkcjonowania mózgu.
Wręcz siła ja z domu wyciągnąć.
Niech idź na koncert, do spa, knajpy czy gdzie chce.
I dać jej codziennie czas na pobycie samą.
maku2 napisał/a:Szeptuch napisał/a:Nie zgodzę się z tobą.
Gdy ja do nich przyjeżdżałem, gdy mieli już po 3 dzieci, żeby pojechać razem dalej w trasę, czy to właśnie na jakiś koncert czy w góry czy na wyprawę rowerową.
To uważałem, i nadal tak uważam, ze te 3h które zony miały dla siebie, i tylko siebie, popołudniami, a ojcowie poświęcali czas dzieciom, sprawił, że teraz maja świetny kontakt z dziećmi, a żony w ogóle chciały tę trójkę dzieci, no i sex był/jest u nich codziennością, bo zony po prostu mogły sie zresetować i wyjść z tej roli matki 24h.Czyli facet do roboty, facet z roboty zajmuje sie dzieckiem, później żoną, później spać i...kolejny dzień od nowa. Pytałem czy facet dostaje "przepustkę" zaprzeczyłeś. W przypadku Twojego znajomego to może działać ale każdy nawet ten nierób facet potrzebuje odpoczynku tak jak zarobiona żona.
Jeżeli ktoś jest z natury leniem to tak może to postrzegać. Dla normalnych ludzi zmiana zajęcia po 8h jest odpoczynkiem. Gdy po pracy lecę na kilka godzin na trening to jest to odpoczynek. Albo gdy dosiadam mopa bo trzeba mieszkanie posprzątać to też jest to odpoczynek bo robię coś innego niż przez cały dzień. Taki tatuś może z dzieciakami pograć w planszówki. To też będzie odpoczynek. Albo wyjść do parku. Albo poczytać książkę.
Lenistwo nie ma tu nic do rzeczy.
Jeśli żona dostaje wolne popołudnie to pytanie dlaczego mąż takiego popołudnia dostać nie morze?
Nie bo nie?
94 2023-06-22 10:07:42 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-06-22 10:13:20)
Ciekawe... wychowywać dzieci też mogą dzieci... super opieka.
Jakbyś tak miał pod opieką 2 lu 3, to dopiero byś wiedział co to są obowiązki "domowe".
Zajmowałem się i dziećmi (i nie że przez kilka dni, bo to czas liczony w miesiącach) i osobami niepełnosprawnymi i niechodzącymi seniorami, którym trzeba zmieniać pieluchę. To nie jest fizyka kwantowa. Zachowujesz się, jakby taka rodzina żyła w odosobnieniu, w jakiejś głuszy gdzie trzeba walczyć o życie z dzikimi bestiami.
Jak sobie radzą żony pracowników platform wiertniczych? Jak sobie radzą żony żołnierzy, którzy jeżdżą na wielotygodniowe poligony czy zagraniczne misje? Jak sobie radzą żony kapinatów czy załogantów statków morskich kiedy są w oceanicznych rejsach? Jak sobie radzili ludzie w czasach powojennych?
Nie kłam, że odkurzasz każdego dnia, że każdego dnia myjesz podłogi, okna i ścierasz kurze....bo nikt ci w to nie uwierzy.
Obowiązki domowe, czy wychowywanie dzieci to tylko kwestia organizacji czasu i aktywizacji najmłodszych. Nauka poprzez zabawę. Jako przedszkolak ścieliłem łóżko, czy potrafiłem sobie zrobić kanapkę na śniadanie, bo tak zostałem wychowany. Tylko to były czasy, gdzie na podwórku grało się pikuty i 4-5latek z nożem w ręku nikogo nie dziwił. Ale podobne zasady serwuję siostrzenicom, bratankom, chrześniakom i innym pociotkom. Są aktywni cały dzień i zmęczeni padają o 19-20. A nie jak te gówniaki, co drą ryja o 23.45, że on na komórce chce pograć. Jest czas na obowiązki, jest czas na wspólną zabawę i jest czas do spędzenia samemu. Dzieci bardzo szybko się tego uczą. I dlatego też rodzina chętnie mi podrzuca swoje pociechy, a sami w tym czasie jadą na wakacje odpocząć od dzieci czy jadą za pracą na zlecenie/kontrakt dorobić.
Oprócz tego są sąsiedzi i ich dzieci. Wystarczy trochę się zorganizować z sąsiadami i jak jedno siedzi z kaszojadami w piaskownicy, to reszta może w tym czasie zrobić zakupy czy pójść sobie na kawę, herbatę czy do kina.
Serio, to nie jest fizyka kwantowa.
Na podstawie moich obserwacji, mąż musi świeżo upieczonej mamie, pomóc w przywróceniu odpowiedniego funkcjonowania mózgu.
Wręcz siła ja z domu wyciągnąć.
A - widzisz - tu jest pies pogrzebany. Spora część kobiet odpycha w tym czasie mężów i nie daje nic przy dziecku robić. Bo upuści, bo nie umie, bo ona lepiej zrobi. A potem drą ryja, że facet jej w niczym nie pomaga. No a ile można się kopać z koniem? Takich przypadków wśród znajomych mam na pęczki. Dopiero psycholog często był w stanie pomóc w takiej sytuacji.
wieka napisał/a:Ciekawe... wychowywać dzieci też mogą dzieci... super opieka.
Jakbyś tak miał pod opieką 2 lu 3, to dopiero byś wiedział co to są obowiązki "domowe".Zajmowałem się i dziećmi (i nie że przez kilka dni, bo to czas liczony w miesiącach) i osobami niepełnosprawnymi i niechodzącymi seniorami, którym trzeba zmieniać pieluchę. To nie jest fizyka kwantowa. Zachowujesz się, jakby taka rodzina żyła w odosobnieniu, w jakiejś głuszy gdzie trzeba walczyć o życie z dzikimi bestiami.
Jak sobie radzą żony pracowników platform wiertniczych? Jak sobie radzą żony żołnierzy, którzy jeżdżą na wielotygodniowe poligony czy zagraniczne misje? Jak sobie radzą żony kapinatów czy załogantów statków morskich kiedy są w oceanicznych rejsach? Jak sobie radzili ludzie w czasach powojennych?
Nie kłam, że odkurzasz każdego dnia, że każdego dnia myjesz podłogi, okna i ścierasz kurze....bo nikt ci w to nie uwierzy.
Obowiązki domowe, czy wychowywanie dzieci to tylko kwestia organizacji czasu i aktywizacji najmłodszych. Nauka poprzez zabawę. Jako przedszkolak ścieliłem łóżko, czy potrafiłem sobie zrobić kanapkę na śniadanie, bo tak zostałem wychowany. Tylko to były czasy, gdzie na podwórku grało się pikuty i 4-5latek z nożem w ręku nikogo nie dziwił. Ale podobne zasady serwuję siostrzenicom, bratankom, chrześniakom i innym pociotkom. Są aktywni cały dzień i zmęczeni padają o 19-20. A nie jak te gówniaki, co drą ryja o 23.45, że on na komórce chce pograć. Jest czas na obowiązki, jest czas na wspólną zabawę i jest czas do spędzenia samemu. Dzieci bardzo szybko się tego uczą. I dlatego też rodzina chętnie mi podrzuca swoje pociechy, a sami w tym czasie jadą na wakacje odpocząć od dzieci czy jadą za pracą na zlecenie/kontrakt dorobić.
Oprócz tego są sąsiedzi i ich dzieci. Wystarczy trochę się zorganizować z sąsiadami i jak jedno siedzi z kaszojadami w piaskownicy, to reszta może w tym czasie zrobić zakupy czy pójść sobie na kawę, herbatę czy do kina.
Serio, to nie jest fizyka kwantowa.
Ale Ty cały czas opierasz się na sobie... Ale sam wiesz, choć nie z autopsji, że dobrze jest odpocząć od dzieci, a są takie matki, które nie mają żadnej pomocy, mąż też nie pomaga i nawet nie pozwala zatrudnić pomocy.
/Zaznaczam, że nie mówię o sobie, bo ja zawsze sobie radzę /
97 2023-06-22 19:00:34 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-22 19:01:11)
Ta dyskusja jest bez sensu:
Bo większość kobiet wie jak to jest cieżKo pracować i jednocześnie zajmować się domem i dziećmi , a także jak to jest zajmować się całkowicie samodzielnie małymi dziećmi tygodniami.
Takie same doświadczenie ma niewielki procent mężczyzn, naprawdę niewielki.
Wiec teoretyzują Panowie, jak to dziecko może super wykonywać obowiązki domowe.
To że ktoś umie ugotować zupę mają lat 10 nie znaczy że umie prowadzić dom.
Tak samo jak ktos kto umie upiec szarlotkę, niekoniecznie potrafi zarządzać całą cukiernią.
Kobiety robią to od tysięcy lat. Zarządzają domem.
Dziwi mnie też narzekanie Panow na ciężkość swojej pracy.
Oczy przecieram.
Jako kobieta która nie ma teraz macierzyńskich obowiązków powiem tam że praca nawet intensywna i wymagającą to przyjemność i powinna dawać powera, a gość powinien do domu przyjść i z chęcią pobawić się grzechotkami z niemowlakiem, bo to inny rodzaj zaangażowania w sumie.
A jak takie są potrzeby rodziny że trzeba siedzieć w pracy dłużej, to żona powinna to zrozumieć też.
Wiec teoretyzują Panowie, jak to dziecko może super wykonywać obowiązki domowe.
Ja to piszę z autopsji. I nie że super, ale że można to robić razem i uczyć poprzez zabawę. Płaczą nad ciężkością obowiązków i wychowania tylko te osoby, które nigdy nie powinny mieć dzieci, bo same są niedojrzałe i dorosłe życie ich przerasta. Płaczą też ci, co wykonują wszystko ZA własne dzieci czy za małżonków zamiast robić to razem z nimi.
Ile to jest sytuacji, że ktoś tam płacze, że druga osoba nawet nie pośmiga odkurzaczem? Ale też jak tamta osoba odkurza, to w akompaniamencie komentarzy, ze to źle, a tamto niedobrze.
Zmywanie naczyń czy kurzu? To samo. Z jednej strony marudzenie, a z drugiej co chwila "weź to zostaw, ja to zrobie".
Tu już nawet nie chodzi o role kobiety i mężczyzny, bo dla mnie to jest kwestia umowna i tak jak babka ma prawo być "mamą na cały etat", tak też facet ma prawo być "kogutem domowym". Ale jak ktoś chce dzielić w ten sposób role w związku, to moim zdaniem nie ma prawa narzekać na konsekwencje takiego podziału, bo one zawsze wyglądają tak samo: osoba pracująca musi pracować 2x więcej/ciężej i w związku z tym poświęca rodzinie 2x mniej czasu.
Oczy przecieram.
Jako kobieta która nie ma teraz macierzyńskich obowiązków powiem tam że praca nawet intensywna i wymagającą to przyjemność i powinna dawać powera,
Bo to wynika z różnicy płci. Dla ciebie praca nie jest obowiązkiem. Jest twoim prawem. Zawsze masz alternatywę w postaci macierzyństwa. W przypadku panów praca jest obowiązkiem. A mało który z nas ma szczęście faktycznie pracować w zawodzie, który szczerze lubi i daje mu spełnienie.
A i jeszcze jedna taka sprawa, odnośnie tego:
Kobiety robią to od tysięcy lat. Zarządzają domem.
Nope. Zarządzaniem domem (i nie tylko) historycznie było rolą mężczyzny. Albo głowy rodziny, albo zatrudnionego majordomusa czy innego zarządcy. Przez wieki rola kobiety ograniczała się jedynie do rodzenia. W kulturach przedchrześcijańskich najczęściej panowało partnerstwo, a podział obowiązków był związany z predyspozycjami i zdolnościami. Oczywiście od tej reguły było wiele wyjątków w zależności od stanu urodzenia, bo inny zestaw reguł obowiązywał chłopstwo, a inny mieszczan czy najbogatszą szlachtę.
Ale sam wiesz, choć nie z autopsji, że dobrze jest odpocząć od dzieci, a są takie matki, które nie mają żadnej pomocy, mąż też nie pomaga i nawet nie pozwala zatrudnić pomocy.
Oczywiście, że tak. Każdy ma prawo do odpoczynku, czy pomarudzenia czy cokolwiek. Ale nie dorabiajmy ideologii i nie róbmy z siebie męczenników. Sprzątanie, zakupy, gotowanie czy odchowanie potomka to jest zestaw czynności/umiejętności podstawowych.
Ciekawe co dziś się dzieje u Autora... zniknął z forum?