Kobieta chce w spokoju spędzić urlop a autor nie daje jej spokoju. Niech wyobrazi sobie, że to on wyjechał na kilka dni z kolegami, powiedzmy, że na ryby (lub cokolwiek innego co lubi). Siedzą sobie w swoim gronie nad jeziorem, cisza, spokój, wędki zarzucone, piwo otworzone, ryba bierze. Zaczyna się powoli relaksować, ale nie może, bo... co chwilę przychodzą smsy hej, co słychać?, hej, jak jak się czujesz?, hej, co robisz?, hej, dlaczego nie odpisujesz?, hej, czy ja się tobie nie narzuca? (ps. kto pyta osoby z którą jest podobno w związku, czy się jej narzuca czy nie?), hej, nie będę Ci się już narzucała. I jeszcze to sprawdzanie kiedy jest się dostępnym i na jakim komunikatorze. Aż strach wziąć telefon do ręki i z niego korzystać mając takiego "partnera".