Nigdy nie poszłabym na układ, żeby spłacać razem z kimś jego kredyt.
Kredyty są długoterminowe, a z miłością bywa różnie, choć termin
przydatny do używania określony nie jest.
Mieszkając u Ciebie, dziewczyna ma możliwość spokojnie kredyt spłacać,
bo jak sam zapodałeś, zarabia więcej od Ciebie, a dokłada tu kilka stówek .
Dobrze, że umiesz zadbać o swoje finansowe bezpieczeństwo, bo życie
nie raz pokazało, że zarówno kobiety jak i mężczyźni są bardzo pazerni,
a jedno z nich często budzi się z ręką w nocniku.
Najlepiej jak każda ze stron, pozostająca w luźnych związkach, zdrowo
trzyma łapki na swoich finansach.
66 2023-02-14 16:06:55 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2023-02-14 16:07:47)
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi i podrzucenie bliźniaczego wątku (tam jak zobaczyłem, niestety związek nie przetrwał). Uświadomiliście mnie, że jednak moje myślenie nie jest odosobnione, chociaż wśród niektórych moich znajomych utrzymuje się myślenie patriarchalne, tj że to facet ma utrzymywać kobietę a ona ma dbać o dom. Nawet byłbym to w stanie zrozumieć, kiedy dziewczyna jest w ciąży lub nie może pracować, ale akurat w naszym przypadku dziewczyna ma świetną pracę i zarabia więcej niż ja. Do tego wcześniej wynajmowała mieszkanie za ok 3.000 zł, kiedy tutaj dorzuca się parę stów. Dlatego też miałem pewne obiekcje do pomysłu z kredytem.
Zaproponuj jej jedyne w tej sytuacji rozsądne rozwiązanie, czyli dorzucasz się do kredytu w zamian za notarialne przepisanie na ciebie odpowiedniej części nowego mieszkania. Skoro i tak macie być razem, a w przyszłości tworzyć rodzinę, to nikomu nic nie ubędzie. A w razie rozstania nikt z nikogo nie zrobi jelenia. Jeśli dla partnerki będzie to nie do zaakceptowania, to masz czarno na białym, że wspólna przyszłość stoi dla niej pod znakiem zapytania, natomiast chętnie zmniejszy sobie ratę czyimś kosztem.
Zaproponuj jej jedyne w tej sytuacji rozsądne rozwiązanie, czyli dorzucasz się do kredytu w zamian za notarialne przepisanie na ciebie odpowiedniej części nowego mieszkania. Skoro i tak macie być razem, a w przyszłości tworzyć rodzinę, to nikomu nic nie ubędzie. A w razie rozstania nikt z nikogo nie zrobi jelenia. Jeśli dla partnerki będzie to nie do zaakceptowania, to masz czarno na białym, że wspólna przyszłość stoi dla niej pod znakiem zapytania, natomiast chętnie zmniejszy sobie ratę czyimś kosztem.
A po co komplikować - biorą wspólnie kredyt na nowe mieszkanie. I płacą wszystko po równo.
A jak nie, to każdy zajmuje się swoim mieszkaniem, a na dziś wynajmują wspólnie inne mieszkanie i ....też po równo.
Proste...
Kasssja napisał/a:Zaproponuj jej jedyne w tej sytuacji rozsądne rozwiązanie, czyli dorzucasz się do kredytu w zamian za notarialne przepisanie na ciebie odpowiedniej części nowego mieszkania. Skoro i tak macie być razem, a w przyszłości tworzyć rodzinę, to nikomu nic nie ubędzie. A w razie rozstania nikt z nikogo nie zrobi jelenia. Jeśli dla partnerki będzie to nie do zaakceptowania, to masz czarno na białym, że wspólna przyszłość stoi dla niej pod znakiem zapytania, natomiast chętnie zmniejszy sobie ratę czyimś kosztem.
A po co komplikować - biorą wspólnie kredyt na nowe mieszkanie. I płacą wszystko po równo.
A jak nie, to każdy zajmuje się swoim mieszkaniem, a na dziś wynajmują wspólnie inne mieszkanie i ....też po równo.
Proste...
Dla mnie skomplikowane
Jeszcze im się banknoty pomylą, te z wynajmu pójdą na prąd a z wypłaty na kredyt, i potem nie dojdziesz ile czego którego.
No i zobacz co się teraz dzieje z tego powodu.
Dziewczyny chcą ślubu a chłopaki nie, bo to zobowiązanie finansowe.
Spora grupa chłopaków korzysta z dochodzącego seksu, na miejscu też może być byle niczego nie musieli podpisywać, bo im papierek nie jest potrzebny, żeby ją kochać.
Wszyscy udają, że nie wiedzą o co chodzi, atak naprawdę wszystko rozbija się o kasę.
Dlatego kto nadmiernie kalkuluje na końcu nie wygrywa.
Kasssja napisał/a:Zaproponuj jej jedyne w tej sytuacji rozsądne rozwiązanie, czyli dorzucasz się do kredytu w zamian za notarialne przepisanie na ciebie odpowiedniej części nowego mieszkania. Skoro i tak macie być razem, a w przyszłości tworzyć rodzinę, to nikomu nic nie ubędzie. A w razie rozstania nikt z nikogo nie zrobi jelenia. Jeśli dla partnerki będzie to nie do zaakceptowania, to masz czarno na białym, że wspólna przyszłość stoi dla niej pod znakiem zapytania, natomiast chętnie zmniejszy sobie ratę czyimś kosztem.
A po co komplikować - biorą wspólnie kredyt na nowe mieszkanie. I płacą wszystko po równo.
A jak nie, to każdy zajmuje się swoim mieszkaniem, a na dziś wynajmują wspólnie inne mieszkanie i ....też po równo.
Proste...
Ok, źle przeczytałam i myślałam, że ten kredyt jest już wzięty i ona chce, żeby się dokładał. Rzeczywiście nie ma jeszcze kredytu, a pani jest tym bardziej cwana, że mu nie proponuje opcji wzięcia go razem. Czyli de facto organizuje sobie niskie raty w zamian za...nic.