Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Temat: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Był już podobny temat, okazało się tam że ile ludzi tyle opinii.

Pytanie zasadnicze jak Ty się czujesz z wizją dokładania się do jej kredytu bo finalnie to Ciebie dotyczy ta sprawa.

3

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.


Ja bym się jedynie dokładała do rachunków, a nie do jej kredytu. Rozstaniecie się, ona zostanie z mieszkaniem z nadplaconymi ratami kredytu, a ty co z tego będziesz miał. Jak chce mieć je na własność, to sama niech spłaca kredyt. Ja to tak rozumiem, ale jak masz dużo kasy, to się najwyżej dołóż do kredytu, ale różnie w życiu bywa.

4

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

A jak nie będziesz partycypował w spłacaniu jej kredytu to co ?
To będzie jej mieszkanie więc docelowo będzie właścicielką,jeżeli uważa że od tego zbiednieje to znaczy że jej nie stać na to mieszkanie.
Cwana gapa,były faktycznie takie tematy jak Twój i od strony dziewczyn,którym partnerzy "nieśmiało sugerowali" wspólną spłatę kredytu i
od strony facetów,trudna próba dla związku,ale ważna nie samą miłością żyje człowiek okazuje się,życie życiem a płacić trzeba.
Z tego co pamiętam dwa tematy zakończyły się rozstaniem,a jeden nie.Opinie różne i komentarze jedni płać część kredytu bo musiałbyś płacić za wynajem,inni nie płać bo to nie Twój problem ten kredyt jeżeli chodzi o własność.
Kompromisowym rozwiązaniem byłby wspólny kredyt na coś większego,ale widać dziewczyna ostrożna i stawia jakieś warunki,ma oczekiwania
a co ma w zamian dla Ciebie za to finansowe wsparcie,co jeżeli się rozstaniecie zwróci Ci pieniądze i koszty poniesione np związane z wykończeniem mieszkania ? Trudny temat pieniędzy - choć nie wiem czemu w sumie.

5

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Ani to twoja zona ani narzeczona.
Niby  macie się przenieś, a co z tego będzie, to kompletnie nie wiadomo.
Fakt jest taki że na tym interesie ona zyskuje od groma, a ty tylko tracisz.
bo niby po co masz sie przenosić, skoro masz własne mieszkanie, i tam płacić pewnie docelowo połowę kredytu.
Na coś co nie będzie twoje.
Gdybyś sam musiał wynajmować mieszkanie,to w tedy taki układ byłby ok, bo połowę raty kredytu, to i tak mniej niż za wynajem.

Z tym wynajmem mieszkania to tez bym taki do przodu nie był, prawo w Polsce jest takie że wynajmiesz komuś mieszkanie, ktoś przestaje ci płacić, i przez 5 a nawet 10 lat ich z tego mieszkania nie eksmitujesz.
nie bodziesz miał ani pieniędzy,ani mieszkania, co więcej  to mieszkanie najprawdopodobniej będzie zniszczone.
I co zrobisz jak ci dziewczyna podziękuje za znajomość?
Skończysz jako bezdomny.

6 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-02-13 16:53:59)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Foxterier napisał/a:

Był już podobny temat, okazało się tam że ile ludzi tyle opinii.

Pytanie zasadnicze jak Ty się czujesz z wizją dokładania się do jej kredytu bo finalnie to Ciebie dotyczy ta sprawa.

Bingo.

Ja osobiście bym się nie dokładała do kredytu ani nie oczekiwala że mi się ktoś dołoży. A jeśli już, to zasadniczo należy Ci się część tego mieszkania. Można to zapewne z notariuszem jakoś załatwić, ale w Twojej sytuacji to chyba więcej szarpania się w przypadku ewentualnego rozstania niz pożytku.

7

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Jest jeszcze jedno rozwiązanie: ona bierze kredyt na siebie i sama go spłaca, sama oplaca czynsz w tamtym mieszkaniu, oddaje je pod wynajem, a Wy nadal mieszkacie w mieszkaniu po Twoich dziadkach. Dla Ciebie nic się nie zmienia, właściwie ona mogłaby zrobić coś takiego nawet bez Twojej wiedzy. Jak za kilka lat nadal będziecie razem to możecie renegocjować warunki.

8

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jeneste92 napisał/a:

Jest jeszcze jedno rozwiązanie: ona bierze kredyt na siebie i sama go spłaca, sama oplaca czynsz w tamtym mieszkaniu, oddaje je pod wynajem, a Wy nadal mieszkacie w mieszkaniu po Twoich dziadkach. Dla Ciebie nic się nie zmienia, właściwie ona mogłaby zrobić coś takiego nawet bez Twojej wiedzy. Jak za kilka lat nadal będziecie razem to możecie renegocjować warunki.

Albo bierzecie większe mieszkanie w kredyt wspólnie, a Ty swoją część po prostu byś sobie pokrywał z wynajmu mieszkania po dziadku. Dla niej będzie lżej, bo tylko połowa do spłacania, Tobie to codziennych finansów znacznie nie nadszarpnie, a w razie potencjalnego rozstania żadne z Was nie odchodzi z brakiem jakichkolwiek praw do nieruchomości, na którą latami łożyło. No, ale nie wiem czy jesteście na etapie wspólnego kredytu....

9

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jjbp napisał/a:
jeneste92 napisał/a:

Jest jeszcze jedno rozwiązanie: ona bierze kredyt na siebie i sama go spłaca, sama oplaca czynsz w tamtym mieszkaniu, oddaje je pod wynajem, a Wy nadal mieszkacie w mieszkaniu po Twoich dziadkach. Dla Ciebie nic się nie zmienia, właściwie ona mogłaby zrobić coś takiego nawet bez Twojej wiedzy. Jak za kilka lat nadal będziecie razem to możecie renegocjować warunki.

Albo bierzecie większe mieszkanie w kredyt wspólnie, a Ty swoją część po prostu byś sobie pokrywał z wynajmu mieszkania po dziadku. Dla niej będzie lżej, bo tylko połowa do spłacania, Tobie to codziennych finansów znacznie nie nadszarpnie, a w razie potencjalnego rozstania żadne z Was nie odchodzi z brakiem jakichkolwiek praw do nieruchomości, na którą latami łożyło. No, ale nie wiem czy jesteście na etapie wspólnego kredytu....

Ale wtedy Autor będzie nieproporcjonalnie i niesolidarnie "biedniał", nie równo jak dziewczyna - niesprawiedliwe smile

10

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
paslawek napisał/a:
jjbp napisał/a:
jeneste92 napisał/a:

Jest jeszcze jedno rozwiązanie: ona bierze kredyt na siebie i sama go spłaca, sama oplaca czynsz w tamtym mieszkaniu, oddaje je pod wynajem, a Wy nadal mieszkacie w mieszkaniu po Twoich dziadkach. Dla Ciebie nic się nie zmienia, właściwie ona mogłaby zrobić coś takiego nawet bez Twojej wiedzy. Jak za kilka lat nadal będziecie razem to możecie renegocjować warunki.

Albo bierzecie większe mieszkanie w kredyt wspólnie, a Ty swoją część po prostu byś sobie pokrywał z wynajmu mieszkania po dziadku. Dla niej będzie lżej, bo tylko połowa do spłacania, Tobie to codziennych finansów znacznie nie nadszarpnie, a w razie potencjalnego rozstania żadne z Was nie odchodzi z brakiem jakichkolwiek praw do nieruchomości, na którą latami łożyło. No, ale nie wiem czy jesteście na etapie wspólnego kredytu....

Ale wtedy Autor będzie nieproporcjonalnie i niesolidarnie "biedniał", nie równo jak dziewczyna - niesprawiedliwe smile

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

11

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

Z tym wynajmem mieszkania to tez bym taki do przodu nie był, prawo w Polsce jest takie że wynajmiesz komuś mieszkanie, ktoś przestaje ci płacić, i przez 5 a nawet 10 lat ich z tego mieszkania nie eksmitujesz.

Jest sposób prawny, żeby tego uniknąć. Dzisiaj można bez obaw wynajmować  mieszkanie, a kaucja pokryje ewentualne zniszczenia.

12

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jjbp napisał/a:

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

To niech ona kupi mieszkanie na kredyt i wprowadzi się do niego, drugi (i trzeci?) pokój wynajmie żeby lżej było jej spłacać ten kredyt, on też wynajmie pokój/pokoje w mieszkaniu po dziadku i wszyscy będą zadowoleni big_smile

13

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku?

Nie jest w porządku.

Zawsze ona może kupić sama mieszkanie i nowiutkie, wyremontowane wynajmować, a wy możecie dalej gnieździć się w małej klitce po dziadku. Razem przecież nic nie kupicie, bo nie jesteście małżeństwem, zresztą to kłopot przy rozwodzie, więc po co...

Czego właściwie oczekujesz od tej relacji? Jak tylko się zabawić - no to nie wchodź w to finansowo. Natomiast jeżeli myślisz o relacji poważnie - w pewnym momencie trzeba ją zacząć rozpatrywać w kategorii Wy. Co jest dla Was obojga lepsze. Dziewczyna chce wnieść lepsze, większe lokum. Jaki będzie Twój wkład?
Powinieneś wnieść połowę zysków z wynajmu Twojego mieszkania.

14

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

Myślę że to świetny test dla wasego związku. Nie rozumiem, czemu nie chcesz, żeby twoja dziewczyna się bogaciła? Jesteś zazdrosny? Teraz nie ma mieszkania, a za 30 lat będzie miała, dlaczego nie chcesz wspierać jej w realizacji marzeń?

15

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

https://www.netkobiety.pl/t122061.html

Jeden z takich tematów innych mi się nie chce szukać

16

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jeneste92 napisał/a:
jjbp napisał/a:

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

To niech ona kupi mieszkanie na kredyt i wprowadzi się do niego, drugi (i trzeci?) pokój wynajmie żeby lżej było jej spłacać ten kredyt, on też wynajmie pokój/pokoje w mieszkaniu po dziadku i wszyscy będą zadowoleni big_smile

Wszytkie mieszkania na wynajem, a on z dziewczyną do namiotu. Wszyscy się będą tylko bogacić big_smile

17

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Z tym wynajmem mieszkania to tez bym taki do przodu nie był, prawo w Polsce jest takie że wynajmiesz komuś mieszkanie, ktoś przestaje ci płacić, i przez 5 a nawet 10 lat ich z tego mieszkania nie eksmitujesz.

Jest sposób prawny, żeby tego uniknąć. Dzisiaj można bez obaw wynajmować  mieszkanie, a kaucja pokryje ewentualne zniszczenia.

Jeżeli masz na myśli najem okazjonalny, to niestety się mylisz.
mój znajomy buja się 3 rok po sądach, i nie wiadomo ile jeszcze przed nim.
Parka płaciła przed 4 miechy, zrobili sobie dziecko, i od tamtego czasu przestali płacić.

18

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jjbp napisał/a:
jeneste92 napisał/a:
jjbp napisał/a:

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

To niech ona kupi mieszkanie na kredyt i wprowadzi się do niego, drugi (i trzeci?) pokój wynajmie żeby lżej było jej spłacać ten kredyt, on też wynajmie pokój/pokoje w mieszkaniu po dziadku i wszyscy będą zadowoleni big_smile

Wszytkie mieszkania na wynajem, a on z dziewczyną do namiotu. Wszyscy się będą tylko bogacić big_smile

Doskonały pomysł! big_smile
Jeżeli oboje mają pracę zdalną to zimą mogą przenieść namioty na Teneryfę i tam spać w jaskiniach, widziałam mnóstwo takich obozów big_smile a Internet i prąd mogą "wynajmować" od miejscowych. To dopiero oszczędność big_smile

19 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-13 18:22:31)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Z tym wynajmem mieszkania to tez bym taki do przodu nie był, prawo w Polsce jest takie że wynajmiesz komuś mieszkanie, ktoś przestaje ci płacić, i przez 5 a nawet 10 lat ich z tego mieszkania nie eksmitujesz.

Jest sposób prawny, żeby tego uniknąć. Dzisiaj można bez obaw wynajmować  mieszkanie, a kaucja pokryje ewentualne zniszczenia.

Jeżeli masz na myśli najem okazjonalny, to niestety się mylisz.
mój znajomy buja się 3 rok po sądach, i nie wiadomo ile jeszcze przed nim.
Parka płaciła przed 4 miechy, zrobili sobie dziecko, i od tamtego czasu przestali płacić.

Do wynajmu okazjonalnego trzeba dodatkowo mieć :
1.podpisaną zgodę na eksmisję przez wynajmującego, oraz
2. notarialnie podpisane oświadczenie innej osoby( najlepiej ktoś z ich rodziny), ze przyjmie ich do siebie w razie zakończenia albo wypowiedzenia najmu.
Wtedy nie chodzisz po żadnych sądach.  Ze zgodą na eksmisję idziesz do komornika a on ich odstawia do osoby, która gwarantowała, że ich przyjmie  do swojego mieszkania.

20 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-02-13 18:38:58)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
M!ri napisał/a:
JpPiotrek30 napisał/a:

Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku?

Nie jest w porządku.

Zawsze ona może kupić sama mieszkanie i nowiutkie, wyremontowane wynajmować, a wy możecie dalej gnieździć się w małej klitce po dziadku. Razem przecież nic nie kupicie, bo nie jesteście małżeństwem, zresztą to kłopot przy rozwodzie, więc po co...

Czego właściwie oczekujesz od tej relacji? Jak tylko się zabawić - no to nie wchodź w to finansowo. Natomiast jeżeli myślisz o relacji poważnie - w pewnym momencie trzeba ją zacząć rozpatrywać w kategorii Wy. Co jest dla Was obojga lepsze. Dziewczyna chce wnieść lepsze, większe lokum. Jaki będzie Twój wkład?
Powinieneś wnieść połowę zysków z wynajmu Twojego mieszkania.

Tylko miri, dziewczyna "chce wnieść lepsze lokum", ale za jego pieniądze.
On ma mieszkanie,nie wynajmuje, jego koszty sa 0.
I kompletnie ich nic nie łączy, gdyby zaproponowała że dawaj bierzemy kredyt,RAZEM, na nowe mieszkanie, większe,lepsze, a spłacać go będziemy poprzez wynajem tego mieszkania po dziadkach, to jeszcze było by ok.
choc i na tym by ona więcej zyskiwała, bo miała by połowowe mieszkania,nijako za darmo.
To nie mzoe być tak że on będzie przepraszam za to że dostał spadek, i ma być równane w dół, to jej problem że nic nie ma.
Przypomnę , ani to żona, ani narzeczona.

A co sie stanie w sytuacji, kiedy ona mu podziękuje za znajomość, bo znajdzie np innego faceta do spłaty połowy kredytu?
To gdzie on pójdzie?
skoro swoje mieszkanie wynajmuje?

Na tej zabawie, on tylko traci, ona tylko zyskuje.
I dlaczego ona teraz nie dorzuca mu coś więcej, poza rachunkami?
Przecież gdyby nie mieszkała u niego, musiała by wynajmować.
Wiec udzielę takiej samej rady, jaką udzieliłem w innych takich tematach,gdy pleć autora była inna.
Powinien od tej dziewczyny domagać sie cos ekstra za mieszkanie u niego.
bo ani to żona ani narzeczona.

21

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Jest sposób prawny, żeby tego uniknąć. Dzisiaj można bez obaw wynajmować  mieszkanie, a kaucja pokryje ewentualne zniszczenia.

Jeżeli masz na myśli najem okazjonalny, to niestety się mylisz.
mój znajomy buja się 3 rok po sądach, i nie wiadomo ile jeszcze przed nim.
Parka płaciła przed 4 miechy, zrobili sobie dziecko, i od tamtego czasu przestali płacić.

Do wynajmu okazjonalnego trzeba dodatkowo mieć :
1.podpisaną zgodę na eksmisję przez wynajmującego, oraz
2. notarialnie podpisane oświadczenie innej osoby( najlepiej ktoś z ich rodziny), ze przyjmie ich do siebie w razie zakończenia albo wypowiedzenia najmu.
Wtedy nie chodzisz po żadnych sądach.  Ze zgodą na eksmisję idziesz do komornika a on ich odstawia do osoby, która gwarantowała, że ich przyjmie  do swojego mieszkania.

Masz racje.
Tyle teoria, niestety praktyka jest inna.
Jakis czas temu czytałem o sytuacji,gdzie na ogródek działkowy, włamała sie pewna rodzina z dziećmi , do domu była podprowadzona woda i prąd.
WŁAMALI SIE.
I co?
I nic, kobieta która jest właścicielka, musi im nawet prąd i wodę opłacać, żeby nie narazić sie na odpowiedzialność karną.

https://wykop.pl/wpis/68439881/dziki-lo … bieta-z-dz

22

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Myślimy, że nie ma mowy o płaceniu czyjegoś kredytu.

Jak w wątku podobnym, pary z UK..

Ktoś, kto uważa, że nic nie płacimy za mieszkanie u kogoś - to nie płacimy,
ani ona u Ciebie, ani Ty u niej.

Ja uważam, że powinno się płacić, za samo używanie,
wszystkie sprzęty i całe mieszkanie są używane i za to się płaci,
nie ważne czyje to jest.

To taki tzw. fundusz remontowy,
dokładasz się i jak coś się zużyje, czy zepsuje płaci właściciel, ale ma na to fundusze, również od drugiej osoby, która z nim mieszka..

Nie wyobrażam sobie, żeby mój facet mieszkał u mnie za friko, czy poł. rachunków i oczekiwał ode mnie, że kupię sama nową pralkę, kuchenkę, lodówkę, z których również korzystał, tylko dlatego, że jestem właścicielem...bez wcześniejszego dokładania się do zuuuuuużżżżżyyyyywwwwwaaaaania  tych sprzętów.

Wracając do autora wątku,
ona płaciła u Ciebie 1/2 rachunków,
Ty u niej płacisz też 1/2 rachunków,
a pogorszy się jej, tylko i wyłącznie z jednego powodu,
że mieszkała u kogoś za darmo,
a Tobie nie chce na to pozwolić.

Nieporozumienie jakieś.
Godziła się na taki układ, i ten fakt odbiera jej absolutnie prawo do innego traktowania Ciebie,
niż siebie samą !

23

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
logika napisał/a:

Myślimy, że nie ma mowy o płaceniu czyjegoś kredytu.

Jak w wątku podobnym, pary z UK..

Ktoś, kto uważa, że nic nie płacimy za mieszkanie u kogoś - to nie płacimy,
ani ona u Ciebie, ani Ty u niej.

Ja uważam, że powinno się płacić, za samo używanie,
wszystkie sprzęty i całe mieszkanie są używane i za to się płaci,
nie ważne czyje to jest.

To taki tzw. fundusz remontowy,
dokładasz się i jak coś się zużyje, czy zepsuje płaci właściciel, ale ma na to fundusze, również od drugiej osoby, która z nim mieszka..

Nie wyobrażam sobie, żeby mój facet mieszkał u mnie za friko, czy poł. rachunków i oczekiwał ode mnie, że kupię sama nową pralkę, kuchenkę, lodówkę, z których również korzystał, tylko dlatego, że jestem właścicielem...bez wcześniejszego dokładania się do zuuuuuużżżżżyyyyywwwwwaaaaania  tych sprzętów.

Wracając do autora wątku,
ona płaciła u Ciebie 1/2 rachunków,
Ty u niej płacisz też 1/2 rachunków,
a pogorszy się jej, tylko i wyłącznie z jednego powodu,
że mieszkała u kogoś za darmo,
a Tobie nie chce na to pozwolić.

Nieporozumienie jakieś.
Godziła się na taki układ, i ten fakt odbiera jej absolutnie prawo do innego traktowania Ciebie,
niż siebie samą !

bardzo dobrze napisane.

24

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Jeżeli masz na myśli najem okazjonalny, to niestety się mylisz.
mój znajomy buja się 3 rok po sądach, i nie wiadomo ile jeszcze przed nim.
Parka płaciła przed 4 miechy, zrobili sobie dziecko, i od tamtego czasu przestali płacić.

Do wynajmu okazjonalnego trzeba dodatkowo mieć :
1.podpisaną zgodę na eksmisję przez wynajmującego, oraz
2. notarialnie podpisane oświadczenie innej osoby( najlepiej ktoś z ich rodziny), ze przyjmie ich do siebie w razie zakończenia albo wypowiedzenia najmu.
Wtedy nie chodzisz po żadnych sądach.  Ze zgodą na eksmisję idziesz do komornika a on ich odstawia do osoby, która gwarantowała, że ich przyjmie  do swojego mieszkania.

Masz racje.
Tyle teoria, niestety praktyka jest inna.
Jakis czas temu czytałem o sytuacji,gdzie na ogródek działkowy, włamała sie pewna rodzina z dziećmi , do domu była podprowadzona woda i prąd.
WŁAMALI SIE.
I co?
I nic, kobieta która jest właścicielka, musi im nawet prąd i wodę opłacać, żeby nie narazić sie na odpowiedzialność karną.

https://wykop.pl/wpis/68439881/dziki-lo … bieta-z-dz

Nie wiem czy można wierzyć w teksty z wykopu....
Jak by to było możliwe, to wszystkie domki na działkach padły by łupem bezdomnych. No ale, nie będziemy się przegadywać.
Jeśli to jest możliwe to staliśmy się państwem bezprawia, niestety.

25

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Agnes, u nas jest żle.
Ale nie tak zle jak w Hiszpanii .
Polecam poczytać.

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Mafie- … 82156.html

26

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

No way. teraz jest fajnie, ale za rok może się okazać, ze w **uj dużo się kłócicie i chcecie się rozstać. I co wtedy? Zostaniesz sam z cudzym kredytem na głowie? Niech lepiej nie manipuluje Tobą, bo może się to zle skończyć. Możesz się przecież dopłacać do comiesięcznych rat, na to samo wyjdzie. A poza tym to jej pomysł z kupnem mieszkania. Przecież ty już swoje masz.

27

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

Nigdy nie inwestuj w nie swoje.
Jeśli planujecie przyszłość, to po ślubie spokojnie możecie wziąć kredyt na większe mieszkanie.
Na czym niby masz się wzbogacić, zarzut bez sensu, bo to przecież Twoja własność, jej nic do tego. Teraz też się wzbogaca Twoim kosztem, mieszkając w Twoim mieszkaniu wink

Jak chce mieć tylko swoje mieszkanie, może wziąć kredyt z rodzicami.

28 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-02-13 20:15:27)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Wspólny kredyt, to musiałoby być wspólne mieszkanie, a dziewczynie nie o to chodzi.

29

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
jjbp napisał/a:
paslawek napisał/a:
jjbp napisał/a:

Albo bierzecie większe mieszkanie w kredyt wspólnie, a Ty swoją część po prostu byś sobie pokrywał z wynajmu mieszkania po dziadku. Dla niej będzie lżej, bo tylko połowa do spłacania, Tobie to codziennych finansów znacznie nie nadszarpnie, a w razie potencjalnego rozstania żadne z Was nie odchodzi z brakiem jakichkolwiek praw do nieruchomości, na którą latami łożyło. No, ale nie wiem czy jesteście na etapie wspólnego kredytu....

Ale wtedy Autor będzie nieproporcjonalnie i niesolidarnie "biedniał", nie równo jak dziewczyna - niesprawiedliwe smile

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

Ależ to wyrachowane podejście- jakby nie mieszkała, to byç może nikt by nie mieszkał, bo facet nie chciałby, żeby jakieś obce typy mu się po domu kręciły. A tak , to ma połowę czynszu opłaconego, i jeszcze dziewczynę.

30

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Adela ja to akurat tak sobie sarkastycznie rzuciłam dla jajec w odpowiedzi do również sarkastycznego postu Paslawka smile

Akurat wyliczaniu się o każdy grosz co sie komubardziej opłaca jestem przeciwna smile

31

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:
jjbp napisał/a:
paslawek napisał/a:

Ale wtedy Autor będzie nieproporcjonalnie i niesolidarnie "biedniał", nie równo jak dziewczyna - niesprawiedliwe smile

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

Ależ to wyrachowane podejście- jakby nie mieszkała, to byç może nikt by nie mieszkał, bo facet nie chciałby, żeby jakieś obce typy mu się po domu kręciły. A tak , to ma połowę czynszu opłaconego, i jeszcze dziewczynę.

Tak też nie można patrzeć, bo jakby dziewczyna wynajmowała mieszkanie, wtedy by dopiero miała koszty.

32

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
M!ri napisał/a:
JpPiotrek30 napisał/a:

Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku?

Nie jest w porządku.

Zawsze ona może kupić sama mieszkanie i nowiutkie, wyremontowane wynajmować, a wy możecie dalej gnieździć się w małej klitce po dziadku. Razem przecież nic nie kupicie, bo nie jesteście małżeństwem, zresztą to kłopot przy rozwodzie, więc po co...

Czego właściwie oczekujesz od tej relacji? Jak tylko się zabawić - no to nie wchodź w to finansowo. Natomiast jeżeli myślisz o relacji poważnie - w pewnym momencie trzeba ją zacząć rozpatrywać w kategorii Wy. Co jest dla Was obojga lepsze. Dziewczyna chce wnieść lepsze, większe lokum. Jaki będzie Twój wkład?
Powinieneś wnieść połowę zysków z wynajmu Twojego mieszkania.

Chyba czegoś nie doczytałaś: mieszkanie ma być tylko jej. Logiczny układ to taki że połowa kredytu = połowa własności mieszkania. Ten układ pokazuje że panna szuka jelenia

33 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-13 21:21:29)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:
jjbp napisał/a:
paslawek napisał/a:

Ale wtedy Autor będzie nieproporcjonalnie i niesolidarnie "biedniał", nie równo jak dziewczyna - niesprawiedliwe smile

Teraz on "biednieje" bo ona aktualnie mieszka u niego "tylko" dorzucając się do rachunków, a jakby nie mieszkała, to mógłby pokój podnająć i mieć kasę od współlokatora wink

Ależ to wyrachowane podejście- jakby nie mieszkała, to byç może nikt by nie mieszkał, bo facet nie chciałby, żeby jakieś obce typy mu się po domu kręciły. A tak , to ma połowę czynszu opłaconego, i jeszcze dziewczynę.

Święte słowa! Facet powinien jej płacić za samo to że z nim jest i mieszka u niego. No inaczej po prostu być nie może! smile

34 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-13 21:45:49)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

Zasugeruj śmiało, że skoro miałbyś partycypować w jej kredycie to będziesz także partycypować we własności mieszkania wink.

35

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Jak na razie, to za nic jej nie płaci, a na bardzo poszkodowanego raczej nie wygląda.

36

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:

Jak na razie, to za nic jej nie płaci, a na bardzo poszkodowanego raczej nie wygląda.

Ona też jak na razie za nic mu nie płaci, tylko SWOJĄ część rachunków, śmiało znajdź gdzieś mieszkanie, gdzie będziesz opłacać tylko rachunki.
Wiec już tylko z tego faktu odłożyła sobie sporo kasy.
Wiec jak na razie to ona wykorzystuje jego dobroć.
ale w druga stronę to tak ma nie działać, on powinien jej się do mieszkania dokładać, tak?
Jak ona mieszka u niego za darmo to wszystko ok , BA powinien się cieszyć że dziewczyna z nim mieszka.
Jak on miałby u niej mieszkać, no to juz podły samiec wykorzystuje biedną dziewczynę?

37

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

On ma mieszkanie,nie wynajmuje, jego koszty sa 0.

Ktoś może zapytać po co w takim razie się ożeniłeś i dzielisz się swoją pensją. Przecież to dla Ciebie same straty... ?
Przede wątków autor powinien przemyśleć jakie ma plany w stosunku do dziewczyny. To raz. Ale po ślubie problem magicznie nie zniknie bo to nadal będzie jej mieszkanie, a jego mieszkanie jego. Z takim nastawianiem jak teraz mogą się rozejść od razu bo nic z tego nie będzie jeżeli każde będzie tylko liczyć swój zysk i pilnować aby nic nie stracić.

Szeptuch napisał/a:

Na tej zabawie, on tylko traci, ona tylko zyskuje.

Gdy wynajmie swoje mieszkanie to też będzie miał zysk. Proponuję jedynie aby podzielił się tym zyskiem z dziewczyną.

38

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
M!ri napisał/a:
JpPiotrek30 napisał/a:

Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku?

Nie jest w porządku.

Zawsze ona może kupić sama mieszkanie i nowiutkie, wyremontowane wynajmować, a wy możecie dalej gnieździć się w małej klitce po dziadku. Razem przecież nic nie kupicie, bo nie jesteście małżeństwem, zresztą to kłopot przy rozwodzie, więc po co...

Czego właściwie oczekujesz od tej relacji? Jak tylko się zabawić - no to nie wchodź w to finansowo. Natomiast jeżeli myślisz o relacji poważnie - w pewnym momencie trzeba ją zacząć rozpatrywać w kategorii Wy. Co jest dla Was obojga lepsze. Dziewczyna chce wnieść lepsze, większe lokum. Jaki będzie Twój wkład?
Powinieneś wnieść połowę zysków z wynajmu Twojego mieszkania.

Też tak uważam i zawsze tak piszę w podobnych tematach, gdzie jedno mieszka u drugiego w mieszkaniu na kredyt. Czyli: jej kredyt = jej sprawa, nie spłacasz go. Jednocześnie dzielisz się z nią tym, co zyskałeś (pieniądze z wynajmu własnego mieszkania albo te zaoszczędzone, jeśli dotąd to Ty mieszkałeś w wynajętym mieszkaniu), wprowadziwszy się do niej. Tak że uważam, że ona spłaca kredyt, a niezależnie od jego wysokości Ty dzielisz się z nią zyskiem z wynajmu.

39

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
SaraS napisał/a:
M!ri napisał/a:
JpPiotrek30 napisał/a:

Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku?

Nie jest w porządku.

Zawsze ona może kupić sama mieszkanie i nowiutkie, wyremontowane wynajmować, a wy możecie dalej gnieździć się w małej klitce po dziadku. Razem przecież nic nie kupicie, bo nie jesteście małżeństwem, zresztą to kłopot przy rozwodzie, więc po co...

Czego właściwie oczekujesz od tej relacji? Jak tylko się zabawić - no to nie wchodź w to finansowo. Natomiast jeżeli myślisz o relacji poważnie - w pewnym momencie trzeba ją zacząć rozpatrywać w kategorii Wy. Co jest dla Was obojga lepsze. Dziewczyna chce wnieść lepsze, większe lokum. Jaki będzie Twój wkład?
Powinieneś wnieść połowę zysków z wynajmu Twojego mieszkania.

Też tak uważam i zawsze tak piszę w podobnych tematach, gdzie jedno mieszka u drugiego w mieszkaniu na kredyt. Czyli: jej kredyt = jej sprawa, nie spłacasz go. Jednocześnie dzielisz się z nią tym, co zyskałeś (pieniądze z wynajmu własnego mieszkania albo te zaoszczędzone, jeśli dotąd to Ty mieszkałeś w wynajętym mieszkaniu), wprowadziwszy się do niej. Tak że uważam, że ona spłaca kredyt, a niezależnie od jego wysokości Ty dzielisz się z nią zyskiem z wynajmu.

SaraS i miri

W takim razie dlaczego ona nie dzieli sie z nim teraz tymi pieniędzmi zaoszczędzonymi na wynajmie?
Bo ona TERAZ mieszka u niego, a tak musiała by wynajmować.

Więc skoro ona tego nie robi, to dlaczego wymaga takiego zachowania od niego?

Miri
Po ślubie problem może magicznie zniknąć, bo można przepisać polowe mieszkania/domu na małżonka.
Tak jak np ja zrobiłem.
I nie miri, nie porównuj dziewczyny ( w tym przypadku bardzo cwanej) do żony.
Inny kaliber.

40

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Jak na razie, to za nic jej nie płaci, a na bardzo poszkodowanego raczej nie wygląda.

Ona też jak na razie za nic mu nie płaci, tylko SWOJĄ część rachunków, śmiało znajdź gdzieś mieszkanie, gdzie będziesz opłacać tylko rachunki.
Wiec już tylko z tego faktu odłożyła sobie sporo kasy.
Wiec jak na razie to ona wykorzystuje jego dobroć.
ale w druga stronę to tak ma nie działać, on powinien jej się do mieszkania dokładać, tak?
Jak ona mieszka u niego za darmo to wszystko ok , BA powinien się cieszyć że dziewczyna z nim mieszka.
Jak on miałby u niej mieszkać, no to juz podły samiec wykorzystuje biedną dziewczynę?

Gdzieś tak napisałam? On chyba chce z nią mieszkać? Czy czegoś nie rozumiem? Jeśli kasa jest ważniejsza, niech mieszkają osobno, nie będzie dylematów.

41

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Kredyt, to kredyt, bieżące koszty utrzymania związane z bieżącym użytkowaniem mieszkania, to bieżące koszty utrzymania, on jakoś od niej nie żądał aby płaciła mu za to że korzysta z jego własności, kiedy mieszkali w jego mieszkaniu.

42

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
KoralinaJones napisał/a:

Kredyt, to kredyt, bieżące koszty utrzymania związane z bieżącym użytkowaniem mieszkania, to bieżące koszty utrzymania, on jakoś od niej nie żądał aby płaciła mu za to że korzysta z jego własności, kiedy mieszkali w jego mieszkaniu.

Też tak myślę.
Gdyby wynajmowała mieszkanie musiałaby płacić odstępne. U niego tylko pokrywa połowę czynszu.
Dlaczego on nie może mieszkać u niej na takich warunkach jak ona mieszka u niego?

43

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Nie ma co za bardzo wybiegać do przodu, bo na razie ona wychodzi z założenia, że jak on ma mieszkanie to ona też chce. .. niczym rozkapryszone dziecko.
Przecież jeśli z nim planuje życie, to powinna myśleć o wspólnym mieszkaniu po ślubie, a nie bo ja chce swoje... Owszem, ale za swoje.

44

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Agnes76 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kredyt, to kredyt, bieżące koszty utrzymania związane z bieżącym użytkowaniem mieszkania, to bieżące koszty utrzymania, on jakoś od niej nie żądał aby płaciła mu za to że korzysta z jego własności, kiedy mieszkali w jego mieszkaniu.

Też tak myślę.
Gdyby wynajmowała mieszkanie musiałaby płacić odstępne. U niego tylko pokrywa połowę czynszu.
Dlaczego on nie może mieszkać u niej na takich warunkach jak ona mieszka u niego?

bo kobiety są mądrzejsze od facetów.
I potrafią sie zatroszczyć o swój interes.

45

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kredyt, to kredyt, bieżące koszty utrzymania związane z bieżącym użytkowaniem mieszkania, to bieżące koszty utrzymania, on jakoś od niej nie żądał aby płaciła mu za to że korzysta z jego własności, kiedy mieszkali w jego mieszkaniu.

Też tak myślę.
Gdyby wynajmowała mieszkanie musiałaby płacić odstępne. U niego tylko pokrywa połowę czynszu.
Dlaczego on nie może mieszkać u niej na takich warunkach jak ona mieszka u niego?

bo kobiety są mądrzejsze od facetów.
I potrafią sie zatroszczyć o swój interes.

Tylko wiesz...chytry dwa razy traci.
Jak się za bardzo wejdzie w takie rozliczenia to potem każdy włos zaczyna się dzielić na pół. A potem zdziwko, że nic wspólnego nie ma.

46

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Też tak myślę.
Gdyby wynajmowała mieszkanie musiałaby płacić odstępne. U niego tylko pokrywa połowę czynszu.
Dlaczego on nie może mieszkać u niej na takich warunkach jak ona mieszka u niego?

bo kobiety są mądrzejsze od facetów.
I potrafią sie zatroszczyć o swój interes.

Tylko wiesz...chytry dwa razy traci.
Jak się za bardzo wejdzie w takie rozliczenia to potem każdy włos zaczyna się dzielić na pół. A potem zdziwko, że nic wspólnego nie ma.

Gdyby ona myślała w kategoriach perspektywicznych,na temat ich związku.
To poczekała by z tym pomysłem do ślubu, wzięli by kredyt na to mieszkanie, i spłacali go z wynajmu tego po dziadkach.
Wszyscy by zyskali.

47

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

SaraS i miri

W takim razie dlaczego ona nie dzieli sie z nim teraz tymi pieniędzmi zaoszczędzonymi na wynajmie?
Bo ona TERAZ mieszka u niego, a tak musiała by wynajmować.

Więc skoro ona tego nie robi, to dlaczego wymaga takiego zachowania od niego?

Miri
Po ślubie problem może magicznie zniknąć, bo można przepisać polowe mieszkania/domu na małżonka.
Tak jak np ja zrobiłem.
I nie miri, nie porównuj dziewczyny ( w tym przypadku bardzo cwanej) do żony.
Inny kaliber.

A skąd mam wiedzieć? wink Napisałabym, co ja bym zrobiła. I tak, gdybym nie miała gdzie mieszkać i wprowadziłabym się do partnera, to nie miałabym problemu, żeby się więcej dorzucać. Bo miałabym w pamięci, że inaczej mieszkalibyśmy na wynajmie, płacąc po połowie, a on mógłby czerpać zyski z własnego mieszkania. Z tym że to dla mnie czysta teoria, bo z partnerem od początku niczego sobie nie wyliczamy, kasa jest wspólna. Ale gdybym miała mieć wszystko osobno, to nie miałabym nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Tylko tego nie ma co porównywać. Bo dziewczyna wyraźnie chce, żeby on się dorzucał "do kredytu", a to dla mnie istotna różnica. To, co on mógłby dorzucać, nie powinno być zależne od wysokości kredytu, a od tego, co sam na tym zyskuje i jakie, powiedzmy, prawa miałby w domu dziewczyny.

48

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Cwana ta twoja dziewczyna.

ONA chce sobie kupić mieszkanie, a nie WY chcecie kupić mieszkanie.
Dobrze, że to widzisz, bo to czerwona flaga.

I kredyt niech sama spłaca, bo za miesiąc możesz być już byłym.

49

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Tu się zgadzam, cwaniara.

50

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

Miri
Po ślubie problem może magicznie zniknąć, bo można przepisać polowe mieszkania/domu na małżonka.
Tak jak np ja zrobiłem.

A on przepisze połowę swojego mieszkania na nią?
Czy będzie argument że "z jakiej racji"?
A następnie z jakiej racji on ma mieszkać w mieszkaniu za które ona płaci... Z jakiej racji ona ma mieszkać w jego mieszkaniu... Z jakiej racji...

Fakt ślubu w żaden sposób nie chroni Cię przed ryzykiem że któregoś dnia Twoja ślubna odejdzie z teraz już "swoją" częścią mieszkania.

51

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Cześć,
Mam pytanie (głównie do kobiet) dotyczące Waszego zdania w kwestii podziału wydatków w związku. Ogólnie sytuacja wygląda tak: po jakimś czasie związku postanowiliśmy z dziewczyną, że zamieszkamy razem w moim mieszkaniu, które mam po dziadku. Ustaliliśmy, że będziemy zrzucać się po połowie za rachunki. Nie tak dawno dziewczyna postanowiła, że chciałaby mieć też coś na własność. Chce wziąć kredyt i kupić swoje lokum. Ponieważ planowane mieszkanie ma być większe niż moje, domyślnie mamy tam się przenieść we dwójkę. No i tu się zaczyna problem, bo dziewczyna nieśmiało sugeruje, że poza opłatami, powinienem także partycypować w jej kredycie. Czy nie uważacie, że spłata czyjegoś kredytu (przypomnę, że ona będzie jedynym właścicielem mieszkania) nie jest do końca w porządku? Dziewczyna podnosi argument, że będę mógł wynająć swoje mieszkanie i się wzbogacę, a ona zbiednieje.

No to powiedz jej po co chce brać kredyt i zbiednieć, skoro teraz zarabia, bo nie płaci za najem. tongue big_smile Cwaniara to mało powiedziane, powiedz jej, że jak coś chce mieć na swoją własność to niech sobie sama płaci, czemu masz płacić na jej fanaberie i raty skoro masz mieszkanie?

52

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Może niejasno się wyraziłam.
Kwestii kredytu nie poruszałam, bo to jedna sprawa - wspólny jest kredyt, to powinno być wspólne mieszkanie, to jasne.
Ale to, że ona zarabia, bo nie wynajmuje? Takie teksty w związku są dla mnie nie na miejscu.

53

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:

Może niejasno się wyraziłam.
Kwestii kredytu nie poruszałam, bo to jedna sprawa - wspólny jest kredyt, to powinno być wspólne mieszkanie, to jasne.
Ale to, że ona zarabia, bo nie wynajmuje? Takie teksty w związku są dla mnie nie na miejscu.

Tylko, że autor wprost napisał, że mieszkanie będzie tylko dziewczyny... Nie ma tu w ogóle tematu wspólnego kredytu...

A wg Ciebie teksty typu: "Postanowiłam, że chce mieć własne mieszkanie, niestety muszę kupić je na kredyt, dołożysz się do kredytu bo inaczej zbiednieje" są na miejscu?

Na bezczelne pytania są tylko bezczelne odpowiedzi...

54

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
M!ri napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Miri
Po ślubie problem może magicznie zniknąć, bo można przepisać polowe mieszkania/domu na małżonka.
Tak jak np ja zrobiłem.

A on przepisze połowę swojego mieszkania na nią?
Czy będzie argument że "z jakiej racji"?
A następnie z jakiej racji on ma mieszkać w mieszkaniu za które ona płaci... Z jakiej racji ona ma mieszkać w jego mieszkaniu... Z jakiej racji...

Fakt ślubu w żaden sposób nie chroni Cię przed ryzykiem że któregoś dnia Twoja ślubna odejdzie z teraz już "swoją" częścią mieszkania.

A dlaczego miałby przepisać?

Zwłaszcza w obecnych czasach małżeństwa kończą kończą się bardzo różnie: dawniej rozwody stanowiły jakiś tam procent, ale niezbyt wielki; dziś rozpada się co trzecie małżeństwo, podejrzewam że w ciągu kilkunastu lat może to już być nawet co drugie... i wtedy lepiej mieć własne mieszkanie. Dlatego nie twierdzę że dziewczyna nie patrzy perspektywicznie, bo patrzy; ale też i nie ma żadnego powodu by tę chatę finansował ktokolwiek oprócz niej samej.

55

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:

Może niejasno się wyraziłam.
Kwestii kredytu nie poruszałam, bo to jedna sprawa - wspólny jest kredyt, to powinno być wspólne mieszkanie, to jasne.
Ale to, że ona zarabia, bo nie wynajmuje? Takie teksty w związku są dla mnie nie na miejscu.

Też jestem zdania że jak się jest w związku, to takie teksty są nie na miejscu. Także ciągnięcie od partnera/partnerki ekwiwalentu za wynajem. I z tego też powodu jednocześnie uważam że nie na miejscu są i takie teksty jak zacytowany "argument" partnerki autora.

56

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Miri
Po ślubie problem może magicznie zniknąć, bo można przepisać polowe mieszkania/domu na małżonka.
Tak jak np ja zrobiłem.

A on przepisze połowę swojego mieszkania na nią?
Czy będzie argument że "z jakiej racji"?
A następnie z jakiej racji on ma mieszkać w mieszkaniu za które ona płaci... Z jakiej racji ona ma mieszkać w jego mieszkaniu... Z jakiej racji...

Fakt ślubu w żaden sposób nie chroni Cię przed ryzykiem że któregoś dnia Twoja ślubna odejdzie z teraz już "swoją" częścią mieszkania.

A dlaczego miałby przepisać?

Nie wiem. A dlaczego Szeptuch przepisał? Przecież to się zupełnie nie _kalkuluje_. Podobnie jak wspólnota majątkowa. Przecież ile byłby do przodu gdy miał kasę tylko dla siebie. A tak to baba zabierze połowę przy rozwodzie. Bez sensu...
A najlepiej mieć sex dochodzący. Nic się nie traci. Nic v się nie ryzykuje. Co nie?

57

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

No to, jeśli ona " nieśmiało daje do zrozumienia" , żeby się chłopina dorzucał, to niech chłopina ustawi priorytety w tym związku,  jasno postawi sprawę, i spyta wprost czy jej postępowanie jest w porządku.

58 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-14 09:51:36)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

A on przepisze połowę swojego mieszkania na nią?
Czy będzie argument że "z jakiej racji"?
A następnie z jakiej racji on ma mieszkać w mieszkaniu za które ona płaci... Z jakiej racji ona ma mieszkać w jego mieszkaniu... Z jakiej racji...

Fakt ślubu w żaden sposób nie chroni Cię przed ryzykiem że któregoś dnia Twoja ślubna odejdzie z teraz już "swoją" częścią mieszkania.

A dlaczego miałby przepisać?

Nie wiem. A dlaczego Szeptuch przepisał? Przecież to się zupełnie nie _kalkuluje_. Podobnie jak wspólnota majątkowa. Przecież ile byłby do przodu gdy miał kasę tylko dla siebie. A tak to baba zabierze połowę przy rozwodzie. Bez sensu...
A najlepiej mieć sex dochodzący. Nic się nie traci. Nic v się nie ryzykuje. Co nie?

No i zobacz co się teraz dzieje z tego powodu.
Dziewczyny chcą ślubu a chłopaki nie, bo to zobowiązanie finansowe.
Spora grupa chłopaków korzysta z dochodzącego seksu, na miejscu też może być byle niczego nie musieli podpisywać, bo im papierek nie jest potrzebny, żeby ją kochać.
Wszyscy udają, że nie wiedzą o co chodzi, atak naprawdę wszystko rozbija się o kasę.

Wspólnotę majątkową najlepiej tworzyć wspólnie przez lata.

59 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-02-14 10:33:26)

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
adela 07 napisał/a:

No to, jeśli ona " nieśmiało daje do zrozumienia" , żeby się chłopina dorzucał, to niech chłopina ustawi priorytety w tym związku,  jasno postawi sprawę, i spyta wprost czy jej postępowanie jest w porządku.

Oczywiście, że nie jest. Ale na tym polegają z reguły związki między kobietami i mężczyznami. Mężczyźni, nie podchodzą do tego tak jak kobiety, które nie poszły by na taki układ. Często, żeby to jakoś zagadać kobiety wyolbrzymiają to co robią. Dla przykładu są połowę życia w ciąży, a rodzą jedno dziecko. Wiecznie piorą - tak jakby nie wynaleziono pralek automatycznych. Z resztą każdy wie o co chodzi. Ale tu nie ma co się doszukiwać niesprawiedliwości w ujęciu ogólnym. Tak jest i tyle. Nie chcesz być wykorzystywany, to się nie żeń. Każdy w miarę rozgarnięty facet wie, że nie ma darmowego seksu. Trzeba płacić.
No właśnie jak poniżej:

Agnes76 napisał/a:

Spora grupa chłopaków korzysta z dochodzącego seksu, na miejscu też może być byle niczego nie musieli podpisywać, bo im papierek nie jest potrzebny, żeby ją kochać.

60

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi i podrzucenie bliźniaczego wątku (tam jak zobaczyłem, niestety związek nie przetrwał). Uświadomiliście mnie, że jednak moje myślenie nie jest odosobnione, chociaż wśród niektórych moich znajomych utrzymuje się myślenie patriarchalne, tj że to facet ma utrzymywać kobietę a ona ma dbać o dom. Nawet byłbym to w stanie zrozumieć, kiedy dziewczyna jest w ciąży lub nie może pracować, ale akurat w naszym przypadku  dziewczyna ma świetną pracę i zarabia więcej niż ja. Do tego wcześniej wynajmowała mieszkanie za ok 3.000 zł, kiedy tutaj dorzuca się parę stów. Dlatego też miałem pewne obiekcje do pomysłu z kredytem.

61

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Miri.
Zaznaczę tylko jakie JA mam podejście do tych spraw, nie oznacza to że każdy ma tak robić.

Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, powinien po ślubie przepisać jej połowę mieszkania, i razem powinni wziąć kredyt na kolejne, razem gospodarować swoimi zasobami, razem dbać o wspólne, i razem budować swoją przyszłość.

Co do reszty.
Twierdzisz że mi się to kompletnie nie kalkulowało.
Wiesz...
Ja nie wyobrażam sobie aby pod jednym dachem żyła rodzina gdzie każdy ma inne nazwisko, i jeden z współmałżonków jest w zasadzie gościem u drugiego. Ja zadałem po prostu sobie pytanie. Czy relacja w której zapraszam kobietę z dzieckiem do wspólnego życia, i ani się z nią nie żenię, i  nie zapewniam jej podstawowego poczucia bezpieczeństwa to zdrowa relacja. Moim zdaniem nie jest ani zdrowa ani perspektywiczna. No bo po co ona miała by się starać i dbać o ten dom, skoro to nie jest jej ?
Ja bardzo mocno rozróżniam poszczególne etapy relacji:

Radkowanie/związek/ małżeństwo.

Gdybyś była zemną na etapie Radkowania, to nawet na hotdoga z żabki nie miałabyś co liczyć.
Gdybyś była moja dziewczyna, no to ten zestaw z maca byś dostała.
Natomiast gdybyś została moja żoną, to jak byś potrzebowała, to wyrwał bym sobie serce i tobie ofiarował.

A tutaj mamy do czynienia z dziewczyną, tylko dziewczyna, i to bardzo cwaną

62

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

Gdybyś była zemną na etapie Radkowania, to nawet na hotdoga z żabki nie miałabyś co liczyć.

Takie podejście praktycznie niweluje jakiekolwiek randki do zera. Dziewczyny oczekują, że to facet stawia. I tak też się przecież przyjęło. Zapraszasz, to stawiasz. A że zwykle to facet proponuje spotkanie...

63

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
JpPiotrek30 napisał/a:

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi i podrzucenie bliźniaczego wątku (tam jak zobaczyłem, niestety związek nie przetrwał). Uświadomiliście mnie, że jednak moje myślenie nie jest odosobnione, chociaż wśród niektórych moich znajomych utrzymuje się myślenie patriarchalne, tj że to facet ma utrzymywać kobietę a ona ma dbać o dom. Nawet byłbym to w stanie zrozumieć, kiedy dziewczyna jest w ciąży lub nie może pracować, ale akurat w naszym przypadku  dziewczyna ma świetną pracę i zarabia więcej niż ja. Do tego wcześniej wynajmowała mieszkanie za ok 3.000 zł, kiedy tutaj dorzuca się parę stów. Dlatego też miałem pewne obiekcje do pomysłu z kredytem.

No i prawidłowo, że miałeś obiekcje, bo sorry, ale ta Twoja panna, to chyba frajera szuka, który będzie sponsorował jej nieruchomość :-/

W tej sytuacji, jeśli planujecie wspólne życie, to najlepiej wspólnie wybrać mieszkanie, wspólnie wziąć kredyt, wspólnie go spłacać, a nieruchomość też będzie wspólna.
My z mężem, jeszcze zanim zostaliśmy małżeństwem, to kupiliśmy działkę i w akcie notarialnym stało, że jest ona własnością każdego z nas w 50%, potem umówiliśmy się na równy wkład w budowę domu na tej działce. Akurat udało nam się bez kredytu, ale gdyby był konieczny, to też wzięlibyśmy go na spółkę. A to wszystko podczas gdy mieszkaliśmy w moim mieszkaniu, za które płaciliśmy wspólnie opłaty, a które teraz jest wynajmowane a dochód z niego jest mój, ale wiadomo, że po ślubie, co moje, to i Twoje.

64

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

"powinien po ślubie przepisać jej połowę mieszkania, i razem powinni wziąć kredyt na kolejne, razem gospodarować swoimi zasobami, razem dbać o wspólne, i razem budować swoją przyszłość."

Ale bez przesady, to mieszkanie to jest jego odrębny majątek, którym sam może dysponować.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wziąć kredyt po ślubie na większe nieszkanie, wtedy on może swoje mieszkanie wynająć, pieniądze z tego w rezultacie będą wspólne...bedzie wilk syty i owca cała.

65

Odp: Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?
Szeptuch napisał/a:

Miri.
Zaznaczę tylko jakie JA mam podejście do tych spraw, nie oznacza to że każdy ma tak robić.

Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, powinien po ślubie przepisać jej połowę mieszkania, i razem powinni wziąć kredyt na kolejne, razem gospodarować swoimi zasobami, razem dbać o wspólne, i razem budować swoją przyszłość.

Co do reszty.
Twierdzisz że mi się to kompletnie nie kalkulowało.
Wiesz...
Ja nie wyobrażam sobie aby pod jednym dachem żyła rodzina gdzie każdy ma inne nazwisko, i jeden z współmałżonków jest w zasadzie gościem u drugiego. Ja zadałem po prostu sobie pytanie. Czy relacja w której zapraszam kobietę z dzieckiem do wspólnego życia, i ani się z nią nie żenię, i  nie zapewniam jej podstawowego poczucia bezpieczeństwa to zdrowa relacja. Moim zdaniem nie jest ani zdrowa ani perspektywiczna. No bo po co ona miała by się starać i dbać o ten dom, skoro to nie jest jej ?
Ja bardzo mocno rozróżniam poszczególne etapy relacji:


Radkowanie/związek/ małżeństwo.

Gdybyś była zemną na etapie Radkowania, to nawet na hotdoga z żabki nie miałabyś co liczyć.
Gdybyś była moja dziewczyna, no to ten zestaw z maca byś dostała.
Natomiast gdybyś została moja żoną, to jak byś potrzebowała, to wyrwał bym sobie serce i tobie ofiarował.

A tutaj mamy do czynienia z dziewczyną, tylko dziewczyna, i to bardzo cwaną

Szeptuch, jak ktos jest naprawdę cwany, to układa taki plan że ofiara idzie nieświadomie jak owca na rzeź, a sam plan nie wygląda dla każdego na pierwszy rzut oka jak uszyty BARDZO grubymi nićmi. Ergo: dziewczynie jedynie WYDAJE SIĘ że jest cwana.

Co do etapów relacji, to też nie popadam w skrajności czyli z jednej strony nie stanowi mi jakiś hotdog, z drugiej strony jestem ostrożny z wyrywaniem sobie serca, bo mam tylko jedno. I do dziś się cieszę że miałem dość rozsądku by spuścić na drzewo pomysł byłej zakładający sprzedaż naszych mieszkań i kupienie za to domu za miastem... bo dziś mógłbym nie mieć własnego lokum albo do dziś bym się mógł szarpać o środki na to lokum.

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kredyt dziewczyny jako wspólne zobowiązanie - co myślicie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024