A mnie dziwi filozofia Kalego, ktorą prezentujesz Farmer.
Więc jak ktoś ma depresję w związku, to oczywiście wina partnera.:)
W innym wątku piszesz, że ratowaleś w ten sposób kobietę i kopnęla Cię w tyłek.
Masz chyba wiele do przepracowaniu, bo znajdziesz taką samę babkę do ratowania jak miałeś.
Ona ma prawo domagać się zadośćuczynienie od męża, ale wątpię czy cokolwiek od niego uzyska.
Widać po zachowaniu że gość jest królem słońce, chwilowo w depresji.
Nadal podtrzymuję swoje zdanie, że dorosły człowiek w dzisiejszych czasach (statystycznie 30% małżeństw kończy się rozwodem) może mieć takie irracjonalne podejście do alimentów, czy tego co mu się należy od zdradzającego partnera. Tak na prawdę chyba tylko nastolatki żyjące w swojej wyidealizowanej bańce mogą uważać, że winny musi ponosi karę i staje się "bankrutem". To chyba jakiś zakłamany obraz z telewizji gdzie kobiety puszczają niewiernych z torbami.
Wyobrażenie o związku to jedno (każdy jakieś ma i chce szczęścia), ale racjonalne i zdroworozsądkowe myślenie to drugie. Nawet w krajach muzułmańskich przy rozwodzie dzielą się majątkiem "dorobkowym". Dlatego nie wiem skąd w ludziach przekonanie, że niewiernej/niewiernemu nic się nie należy jeśli sąd klepnie rozwód z jego winy.
Co do zawału to w rodzinie mam przypadek, że facet w wieku 40 miał zawał, też nikt się nie spodziewał (chłop zdrowy, wysportowany, jedynie palił + popijał 1 energetyka dziennie zamiast kawy). Po prostu pewnego dnia zaczęło go kłuć w klacie, a jako że jego ojciec przechodził kilka zawałów to wiedział jak postępował (normalny chłop by to bagatelizował, poszedł spać i jakoś by było). Polazł na sor, po 2h kolejki diagnoza - zawał. Na szczęście bez żadnych powikłań.
Autorce życzę najlepiej, ale wydaje się że jej mąż odpłynął gdzieś daleko i tylko z wygody/lenistwa tkwi w obecnej sytuacji (zapewne związek który planował na bazie romansu nie wypalił). Rad udzielać nie będę, bo byłem w podobnej sytuacji, to co napisali poprzdnicy to samo złoto . Też na początku mojej drogi nie docierały do mnie ich słowa, dopiero po czasie jak emocje opadną dostrzegam trafność tych wypowiedzi, nawet krytycznych wobec mojej osoby.
68 2023-02-09 09:48:44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-02-09 10:22:58)
Bo są emocje i jest ból i szok i na tym się autorka skupią.
Ale inne sprawy w tle się toczą.
Pamiętam jak w wątku Painisfinite autorka była na etapie szoku i bólu, a ex szykował się na zasiedlenie z kochanką ich nowego mieszkania i na forum popychalysmy ją by o to walczyła, a nie została skulona w kącie w mieszkaniu po rodzinie exa, do którego de facto nie miała żadnych praw.
Wiem ze autorka myśli jeszcze ze mąż chce coś ratować.
Mój też chciał za pierwszym razem. Bo tak mu się układało.
Ale szybko nastąpiła recydywa Bo tak zwykle się dzieje.
Więc wg mnie postaw go autorko pod ścianą.
Nie wie co czuje? Niech się wyprowadzi.
Wprowadźcie separację i rozdzielność majatkową.
Ja na Twoim miejscu poszłabym w sprzedaż domu i alimenty na dziecko.
Życie ma tyle spraw w których musisz się spinać, walczyć, a dom powinien być oazą spokoju i wsparcia.
Jedyna nadzieja w tym, że byłaś jakąś straszną zołzą, ale wątpię w to, bo takie piszą inne posty po zdradzie.
W stylu: wywalilam go, załatwię drania.
Więc jak ktoś ma depresję w związku, to oczywiście wina partnera.:)
Gdzie tak napisałem?
"Stres, zmęczenie, a może nawet długotrwała depresja." - gdzie wskazałem winę partnera?
Praca, sytuacja rodzinna, finansowa. Jeśli ma się wsparcie w partnerze, to jest dużo łatwiej.
Autorka nigdzie nie wspomniała jak to wyglądało.
Masz chyba wiele do przepracowaniu, bo znajdziesz taką samę babkę do ratowania jak miałeś.
Uczę się, wolno, ale się uczę
Ona ma prawo domagać się zadośćuczynienie od męża, ale wątpię czy cokolwiek od niego uzyska.
Widać po zachowaniu że gość jest królem słońce, chwilowo w depresji.
Zadośćuczynienia za co?
Rozbił rodzinę, to rozwód z orzeczeniem o winie (może trwać miesiącami) i podział majątku.
Proste.
Zadośćuczynienia za co?
Rozbił rodzinę, to rozwód z orzeczeniem o winie (może trwać miesiącami) i podział majątku.
Proste.
Rozwód z orzeczeniem to też jest, owszem, forma zadośćuczynienia, ale od strony prawnej, a tu chodzi o coś więcej.
Mi chodziło o pójście jej na rękę w podziale majątku. W żadną opiekę naprzemienną w jego przypadku nie wierzę, gość skupiony na sobie.
Co ma oznaczać pójście na rękę z podziałem majątku?
Co ma oznaczać pójście na rękę z podziałem majątku?
Zdarzają się tacy (zawzyczaj majętni) faceci którzy odchodząc od kobiety machną ręką na dom, samochód, domek letniskowy, jacht zostawiając wszystko żonie w ramach "zadośćuczynienia". Ale tak jak mówie to się zdarza zazwyczaj kiedy facet zaabia badzo dużo i nie problemem jest dla niego start od 0. Nigdy nie widziałem podobnej historii jak odchodziły kobiety...
Uważam że alimenty na małżonka, który jest dorosłym człowiekiem to jest absurd, tak samo jak na rodziców czy rodzeństwo.
Ale w przypadku zdrady, takie zadośćuczynienie powinno się należeć.
Choćby w procentach przy podziale majątku 80/20
75 2023-02-11 11:48:58 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2023-02-11 11:59:01)
Ale w przypadku zdrady, takie zadośćuczynienie powinno się należeć.
Choćby w procentach przy podziale majątku 80/20
Jasne, to może jeszcze tak 60/30, a i państwo weźmie pozostałe 10 w ramach podatku.....
Kasę i miłość trzeba umieć oddzielić. Albo chcesz dawać wszystko drogiej polówce i twoja inwestycja na wkalkulowaną potencjalną stratę, albo robisz majątkowa rozdzielność przedmałżeńska i jako tako masz osobne finanse (bo zawsze przy podziale domu/mieszkania i tak musisz wziąć pod uwagę wkład drugiej osoby, choćby w partycypowaniu w koszta remontów, utrzymania).
76 2023-02-11 11:57:50 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-02-11 11:58:15)
lw przypadku zdrady, takie zadośćuczynienie powinno się należeć.
Choćby w procentach przy podziale majątku 80/20
W jakim ty świecie żyjesz? Masz nie wyleczone białorycerstwo. Jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem, gdy zdradzająca kobieta w ten sposób postępuje.
Legat, a gdzie ja napisałem że ma to dotyczyć tylko zdradzonych zon, że ty mi białorycerstwo imputujesz?
Moim zdaniem, zdrada swojego współmałżonka, powinna być sankcjonowana prawnie.
Na rożne sposoby.
choćby utrata majątku/alimentami/niemożnością zawarcia powtórnego małżeństwa.
Jeżeli komuś takie sankcje by przeszkadzały, to nie musi zdradzać swojego partnera, że o braniu ślubu nie wspomnę.
Moim zdaniem, zdrada swojego współmałżonka, powinna być sankcjonowana prawnie.
rozwód z orzeczeniem o winie
kamienowanie.
kamienowanie.
biorąc pod uwagę, że w przyczynach rozwodów zdrada ze strony kobiety jest dwukrotnie większa, to trzeba by było ukamienować z milion kobiet
Powiedziałam mu, że ze względu na mój stan psychiczny na skraju załamania chcę, żeby się wyprowadził.
Że widzę w tym też ostatnią szansę naprawy naszego związku, że odleglosc da nam na to spojrzeć z odleglosci, a nie tak jak teraz tylko napieta atmosfera narasta.
Najpierw się zgodził, w dniu wyprowadzki ze jednak nie, on musi to przemyslec.
Że skoro to mi jest źle to żebym ja się wyprowadziła...
Tak źle psychicznie jeszcze ze mną nie było, chcę tylko leżeć i płakać. Jestem bezsilna, nie mam na nic wpływu.
Nie wiem czego chcę, czy to ratować, czy się rozwieść, biorąc pod uwagę fakty i to że on mnie nie kocha i nie czuje do mnie pociągu.
Raczej chciałabym zrobić wszystko co się da, żeby spróbować nas uratować, tylko jak?
Nie wiem czy wytrzymam to psychicznie, boję się że dostanę udaru albo zawału, kiepsko się czuję..
Co mam robić?...
Nie myslałaś o wizycie u psychiatry i wspomaganiu farmakologicznym w tym trudnym okresie?
Załóz sprawę o rozwód i podział majątku, sąd na pewno da jemu nakaz wyprowadzki, nie Tobie z dzieckiem.
Korzystaj sama z terapii, nie masz tu czego ratować.
84 2023-02-21 11:27:56 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-02-21 11:34:38)
Powiedziałam mu, że ze względu na mój stan psychiczny na skraju załamania chcę, żeby się wyprowadził.
Że widzę w tym też ostatnią szansę naprawy naszego związku, że odleglosc da nam na to spojrzeć z odleglosci, a nie tak jak teraz tylko napieta atmosfera narasta.
Najpierw się zgodził, w dniu wyprowadzki ze jednak nie, on musi to przemyslec.
Że skoro to mi jest źle to żebym ja się wyprowadziła...Tak źle psychicznie jeszcze ze mną nie było, chcę tylko leżeć i płakać. Jestem bezsilna, nie mam na nic wpływu.
Nie wiem czego chcę, czy to ratować, czy się rozwieść, biorąc pod uwagę fakty i to że on mnie nie kocha i nie czuje do mnie pociągu.
Raczej chciałabym zrobić wszystko co się da, żeby spróbować nas uratować, tylko jak?
Nie wiem czy wytrzymam to psychicznie, boję się że dostanę udaru albo zawału, kiepsko się czuję..
Co mam robić?...
Idź do lekarza Twój stan psychiczny zaczyna mieć wpływ na ciało i zdrowie,teraz dobrze było by zaleczyć powstałe objawy ,wydaje się że możesz potrzebować leków,na razie zajmij się tym,wyżej na tę chwile się nie podskoczy,Twój jeszcze mąż z jakichś powodów przyjął strategię życia w rozdarciu,zawieszeniu,na wyczekanie,przeczekanie,w jakimś pozornym niezdecydowaniu,z wątpliwościami,wahaniami,ale to strategia raczej dla Ciebie jemu jest na rękę niestety chyba ma poczucie przewagi nad Tobą i Ciebie sprawdza testuje bada na co może jeszcze sobie pozwolić i do czego się posunąć,to nie jest miłość ani nawet jakaś przyzwoitość z sentymentu i ze względu na wspólną przeszłość to odstawił zdaje się do kąta teraz wykorzystuje jakąś wytwarzaną przewagę,na litość nie licz z jego strony i jakieś na razie ustępstwa
taki stan,co niestety może świadczyć o tym że zrobił się podły okrutny widać że jest bardzo uparty,ośmiela się na więcej roszczeń,wygląda też na to że chce wygrać coś,
utrzymując opór i nacisk widząc jak jego działanie wpływa na Ciebie może mieć poczucie władzy kontroli i panowania niebezpieczna to zabawa z ego zwłaszcza że jest jakby znieczulony,przymulony i na haju, to coś jak zmiękczanie,wymuszanie walka na wyczerpanie, presja żebyś to Ty zdecydowała i załatwiła za niego wszystko ustępując i robiąc to co on sobie umyślił pod jego dyktando,to co widzi też prawdopodobnie interpretuje jako presje zmuszanie go do czegoś przez Ciebie sytuacja robi się patowa, bo nikt nie chce ustąpić.
Widzi Ciebie w rozsypce co budzi w nim może coś jak niechęć i wstręt, bo to pomaga zagłuszyć jakiekolwiek resztki sumienia u niego.
Zdecydowany krok w stronę prawnego uregulowania z Twojej strony może złamać jego "siłę" co nie znaczy że się od razu wyprowadzi,wyprowadzka mu nie na rękę i nie ma gdzie,nie opłaca mu się, a Ciebie ma za przeproszeniem gdzieś i się broni atakując
Nie daj się zniszczyć,najpierw lekarz,leki,potem prawnik daj spokój z tym naprawianiem,nawet jak jakimś cudem się zejdziecie a mężowi romans nie wypali to ciężko Ci będzie wybaczyć mu to co teraz robi,w jego mniemaniu prawdopodobnie jest super fair wobec Ciebie i nic złego nie robi to Ty histeryzujesz,jesteś niecierpliwa,przesadzasz,panikujesz tak chce Ciebie widzieć bo tak mu wygodnie i komfortowo jest się czuć on to zupełnie inaczej widzi niż Ty z innym egoizmem itp Jak na kogoś tak ciężko "chorego" jak on to nie źle mu idzie gnojenie Ciebie,z tą wyprowadzkę ciężka sprawa po dobroci na razie się nie da trzeba inaczej się przystosować i zmienić myślenie tymczasowo,nabrać sił i zdrowia dystansu,przeżyć żałobę i pogodzić się że to koniec,agresja i zemsta odwet na nim niezałatwianą sprawy będzie wrednie reagował,możesz potrzebować odreagowania gniewu,złości a on jest pod ręką, z drugiej strony tłumienie gniewu z rozpaczą powoduje większy smutek i przygnębienie co prowadzi do czegoś w rodzaju depresji.
Farmer napisał/a:Co ma oznaczać pójście na rękę z podziałem majątku?
Zdarzają się tacy (zawzyczaj majętni) faceci którzy odchodząc od kobiety machną ręką na dom, samochód, domek letniskowy, jacht zostawiając wszystko żonie w ramach "zadośćuczynienia". Ale tak jak mówie to się zdarza zazwyczaj kiedy facet zaabia badzo dużo i nie problemem jest dla niego start od 0. Nigdy nie widziałem podobnej historii jak odchodziły kobiety...
No to ja się zgłaszam. To ja odeszłam. Wszyscy myśleli, ze sobie kogoś znalazłam, a ja po prostu przestałam mieć ochotę udawać, że jestem szczęśliwa. Zostawiłam cały majątek, olbrzymie oszczędności i firmę, która budowaliśmy od podstaw. Zabrałam tylko swój samochód. Świadomie zrezygnowałam z wszyskiego, bo wiedziałam, że skończy się to walką na noże. A tego nie chciałam.
86 2023-02-21 11:47:47 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2023-02-21 11:56:00)
I to jest postępowanie rzadkie niestety, ale uczciwe i na miejscu. Szczególnie w przypadku poniżenia partnera zdradą. Niestety, w skrajnie trudnych sytuacjach objawia się cała prawda o człowieku jako takim. Poczucie przyzwoitości, zasady moralne robią się nieważne, bo to przecież " nasz wspólny dom".
Mąż rozpieprzył w drobny mak fundamenty tego, na czym ten dom powstał- związku, więc sprawa wyprowadzki powinna być jednoznaczna.
Ale nie, on się nie chce wynieść- bo to oznaczałoby poniesienie konsekwencji, a to już mu nie odpowiada.
87 2023-02-21 12:15:17 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-02-21 12:16:52)
Autorko przykro mi, że musisz przez to przechodzić ale tak jak już powiedziało wiele osób - tu nie ma czego ratować. Ratuj jedynie swoją godność, bo da się - nie daj się zdeptać jeszcze mężowi. Postaw mu się, rób swoje, bądź egoistką bo on taki jest, dlaczego Ty miałabyś iść mu na rękę skoro to ON rozwalił Wasze małżeństwo? Sąd też się do tego przychyli, tym bardziej że dziecko pewnie zostanie z Tobą, mąz pewnie nie będzie miał ochoty przejąć obowiązków, on przecież chce się bawić. Dlatego nie daj się, musisz być silna. Nie pokazuj mu słabości, nie płacz przy nim jeśli możesz, jego to tylko niestety nakręca. Najlepiej bądź zimna, zdystansowana, przyjmij strategię kamienia. Idź do prawnika i zacznij działać. Szkoda czasu, bo jest juz po Was. Idź też do lekarza po psychotropy, zadbaj o siebie. Dasz radę.
Autorko przykro mi, że musisz przez to przechodzić ale tak jak już powiedziało wiele osób - tu nie ma czego ratować. Ratuj jedynie swoją godność, bo da się - nie daj się zdeptać jeszcze mężowi. Postaw mu się, rób swoje, bądź egoistką bo on taki jest, dlaczego Ty miałabyś iść mu na rękę skoro to ON rozwalił Wasze małżeństwo? Sąd też się do tego przychyli, tym bardziej że dziecko pewnie zostanie z Tobą, mąz pewnie nie będzie miał ochoty przejąć obowiązków, on przecież chce się bawić. Dlatego nie daj się, musisz być silna. Nie pokazuj mu słabości, nie płacz przy nim jeśli możesz, jego to tylko niestety nakręca. Najlepiej bądź zimna, zdystansowana, przyjmij strategię kamienia. Idź do prawnika i zacznij działać. Szkoda czasu, bo jest juz po Was. Idź też do lekarza po psychotropy, zadbaj o siebie. Dasz radę.
+1
Nie łódź sie autorko.
Praktycznie w każdym poście masz ujęte zdanie "chciałabym to naprawić"
Naprawić oznacza przywrócenie do stanu sprzed zniszczenia.
Tylko tyle że:
1: On tego nie chce.
2: Stan sprzed zdrady nie było wymiarem w którym on cie kocham i pożądał.
Wiec twoja chce powrotu do "normalności" oznacza i tak powrót do czasu gdzie byłaś dla niego nikim
Chcesz byc nikim?
Czy chcesz do końca życia być nikim?
Czy chcesz zycia dla swojego dziecka w którym ojciec gadzi i nie kocha mamy?
Czy może chcesz po etapie rozwodu i zdrowienia znaleźć kogoś kto cie pokocha?
Tu nie ma czego ratować.
Ratować można tylko wtedy, kiedy obie strony tego chcą, tymczasem on ma na Ciebie tak wywalone, że aż przykro się to czyta.
Dodatkowo, zdrowa reakcja zdradzającego, który chce cokolwiek naprawiać - jest taka, że to on dokłada starań i wysiłku aby naprawić relację. Natomiast Ty, za zdradę i poniewieranie Ciebie, chcesz mu jeszcze dać nagrodę w postaci ratowania Waszego "związku". Dlaczego?
szeptem napisał/a:Autorko przykro mi, że musisz przez to przechodzić ale tak jak już powiedziało wiele osób - tu nie ma czego ratować. Ratuj jedynie swoją godność, bo da się - nie daj się zdeptać jeszcze mężowi. Postaw mu się, rób swoje, bądź egoistką bo on taki jest, dlaczego Ty miałabyś iść mu na rękę skoro to ON rozwalił Wasze małżeństwo? Sąd też się do tego przychyli, tym bardziej że dziecko pewnie zostanie z Tobą, mąz pewnie nie będzie miał ochoty przejąć obowiązków, on przecież chce się bawić. Dlatego nie daj się, musisz być silna. Nie pokazuj mu słabości, nie płacz przy nim jeśli możesz, jego to tylko niestety nakręca. Najlepiej bądź zimna, zdystansowana, przyjmij strategię kamienia. Idź do prawnika i zacznij działać. Szkoda czasu, bo jest juz po Was. Idź też do lekarza po psychotropy, zadbaj o siebie. Dasz radę.
+1
Nie łódź sie autorko.
Praktycznie w każdym poście masz ujęte zdanie "chciałabym to naprawić"
Naprawić oznacza przywrócenie do stanu sprzed zniszczenia.
Tylko tyle że:
1: On tego nie chce.
2: Stan sprzed zdrady nie było wymiarem w którym on cie kocham i pożądał.Wiec twoja chce powrotu do "normalności" oznacza i tak powrót do czasu gdzie byłaś dla niego nikim
Chcesz byc nikim?
Czy chcesz do końca życia być nikim?
Czy chcesz zycia dla swojego dziecka w którym ojciec gadzi i nie kocha mamy?Czy może chcesz po etapie rozwodu i zdrowienia znaleźć kogoś kto cie pokocha?
Nie chce być nikim... Ale nie umiem na ten moment podjąć decyzji, żeby złożyć pozew o rozwód.. Nie umiem przestać się łudzić, że może jeszcze jest o co walczyć. Nie mam wsparcia w rodzinie, oni są z tych żeby poczekać aż on wyszumi się i wróci... Ta niepewność tego czego chcę mnie dobija.
Chodzę na terapię, może kiedyś znajdę odpowiedzi.
Wasze posty zmotywowały mnie, żeby isć do psychiatry. Myślałam, że dam radę bez, ale czuję, że to już moment kiedy muszę się wspomóc.
Nie chce być nikim... Ale nie umiem na ten moment podjąć decyzji, żeby złożyć pozew o rozwód.. Nie umiem przestać się łudzić, że może jeszcze jest o co walczyć. Nie mam wsparcia w rodzinie, oni są z tych żeby poczekać aż on wyszumi się i wróci...
a nie, to luz. Jak chcesz czekać, to czekaj, w czym problem?
Wasze posty zmotywowały mnie, żeby isć do psychiatry. Myślałam, że dam radę bez, ale czuję, że to już moment kiedy muszę się wspomóc.
Dobra decyzja, pozostawanie bez leczenia w obecnej sytuacji życiowej to jak wstrzymywanie biegunki siłą woli. Nie da się. Po to są leki żeby je stosować jak trzeba.
Wizytę u lekarza psychiatry zdecydowanie polecam. Nie potrzebujesz skierowania. Dostaniesz odpowiednie leki, niekoniecznie antydepresanty, chociaż że co tym zdecyduje lekarz. Na spanie, na kołatanie serca, na to, żeby napięcie nieco złagodzić.
Niestety, nie na ból serca, ale fizyczne objawy ogromnego stresu wyniszczają również ciało - pomóż sobie na tyle, ile możesz.
Nie chce być nikim... Ale nie umiem na ten moment podjąć decyzji, żeby złożyć pozew o rozwód.. Nie umiem przestać się łudzić, że może jeszcze jest o co walczyć. Nie mam wsparcia w rodzinie, oni są z tych żeby poczekać aż on wyszumi się i wróci... Ta niepewność tego czego chcę mnie dobija.
Chodzę na terapię, może kiedyś znajdę odpowiedzi.Wasze posty zmotywowały mnie, żeby isć do psychiatry. Myślałam, że dam radę bez, ale czuję, że to już moment kiedy muszę się wspomóc.
Wizyta u lekarza to dobra decyzja.
Naprawdę super masz rodzinkę, zamiast cie wspierać w tej sytuacji,pomóc, i wzmocnić cie w tych okropnych okolicznościach to oni doradzają abyś dalej dawała się hańbić.
Nie wiem kto normalny może doradzać aby dalej dawać się poniżać.. w imię czego?
Pełnej "rodziny" ha ha ha
Wyszumieć sie to można na rowerze podczas jazdy w górach, a nie zdradzając swoją żonę.
Jak sama widzisz autorko, liczyć możesz tylko na siebie, wiec zadbaj o swoja niezależność finansowa i idź do przodu.
Sama zdecyduj czy za 5 lat chcesz byc w tym samym miejscu co dzisiaj: wystraszona/poniżona/zlękniona/wykończona
Czy np w objęciach nowego faceta który będzie cie kochał i szanował.
95 2023-02-21 16:07:47 Ostatnio edytowany przez bullet (2023-02-21 16:09:03)
wizyta u specjalisty oczywiście ale też u adwokata, który poradzi co zrobić w tej sytuacji.
...Zostawiłam cały majątek, olbrzymie oszczędności i firmę, która budowaliśmy od podstaw. Zabrałam tylko swój samochód. Świadomie zrezygnowałam z wszyskiego, bo wiedziałam, że skończy się to walką na noże....
Decyzję podjęłaś zapewne z dnia na dzień i nie przygotowałaś sobie środków na innym rachunku ani mieszkania ? Gratuluję.
96 2023-02-21 22:40:12 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2023-02-21 22:44:06)
titty ...a dziecko/ dzieci - oprócz samochodu - zabrałaś też ze sobą??
Zależy gdzie dom i jakie auto, i czy firma zadluzona:)
Ale jeśli oddałaś większą część majątku mężowi, to przynajmniej że sprawiedliwości 6.
Przebieg ostatniej terapii : Powiedziałam że na ostatniej terapii coś we mnie pękło. Że napisałam sobie co chce powiedziec, o części już rozmawialiśmy w pon ale czy mogę przeczytać mimo wszystko :
Ja już mam dość. Minęło pół roku, twoją odpowiedzią na większość nadal jest nie wiem - nie wiesz czego chcesz, nie wiesz czy mnie kochasz. Brak ruchów z twojej strony odbieram jako bierna agresję i nie mam zamiaru dłużej tego znosić, bo to mnie zniszczyło psychicznie. Mam poczucie że gardzisz miłością którą do ciebie czuje.
Jak nie wiesz czy mnie chcesz to idz i się zastanów. A ja też się w tym czasie zastanowię czy ciebie jeszcze chce.
Mi już klapki z oczu spadły, widzę twoje egoistyczne zachowania i brak poczucia odpowiedzialności za cokolwiek, za twoje oszustwa, potajemne spotkania i pisania z innymi, za to że jesteś odpowiedzialny za rodzinę którą świadomie stworzyłeś, chyba liczysz ze wszystko się samo rozwiąże, tak to nie działa.
Żałuję że w momencie gdy się dowiedziałam o twoich zdradach nie wystawiłam ci walizek tylko jeszcze plaszczylam się przed tobą i obchodziłam jak z jajkiem.
Może jakaś osoba ci pokazała silne emocje jakie można do kogoś czuć na początku i to co jest po 11 latach związku już Ci nie wystarcza, to miej jaja i to przyznaj.
Zastanawiam się czy nasza terapia pary ma sens, myślę że bez zaangażowania i świadomości czego się chce to wyrzucanie pieniędzy. Ze w pon odpowiedź JM to była żeby sie rozejść i na tym stanęlo.
Terapeutka co on na to. Że bierze odpowiedzialnosc za rodzine bo inaczej by nie chodził na terapię. Ze rozmawialiśmy po znalezieniu dyktafonu i gps i w nim też wtedy pękło że jak ja po pół roku robię takie rzeczy to to nie ma sensu. Ja potem dodalam że 3 z tych 6 miesięcy mi w oczy kłamal że nie miał z nią kontaktu a miał. Ze uważa nadal żeby to skończyć.
Ja: liczyłam na decyzję że będziesz chciał się zaangażować w odbudowe nas ale rozum wiedział że tak nie będzie. Że po przemyśleniu wiem że nie mogę go zmusić do kochania a to próbowałam robić. I jakby on by się zmusił do innej decyzji to i tak by się nie udało, jeśli nie czuje do mnie miłości. Ze triche mi ulzylo że zawieszenia się skończy i poprawi się sytuacja bo ja przestanę się frustrować ze on nie chce spełniać moich potrzeb czułości i bliskości a on że nie będzie czuć presji.
Terapeutka przyznała ze terapia nie ma sensu jeśli obie strony nie są zaangażowane a u JM postawa była nie wiem i ona sugerowała żeby najpierw na indywidualnej terapii się dowiedzial czy mnie chce.
On chodzi juz do trzeciej teraprutki bo poprzednia mu powiedziała że ma narcystyczna osobowość a on zrobił sobie test i mu wyszło że nie.
Pytala czy chcemy rozwodu, Ustaliliśmy że chcemy najpierw separacji, JM poszuka mieszkania.
Poradziliśmy się jak rozmawiac o tym z synem.
Pod koniec podziękowałam mu za te lata, za syna i chwile z nim i we dwoje, za dobre wspomnienia których bylo więcej. Że nie żałuję że za niego wyszłam bo Nadal uważam że był idealnym kandydatem. Jeśli mogłam coś zrobić więcej żeby do tego nie dopuścić to przepraszam.
Płakaliśmy, przytulilismy się, terapeutka też płakała, potem się z tego śmialiśmy.
JM też mi podziękował ale powiedział że nie jest w stanie mówic więcej.
Czuje się ok. Dociera do mnie ze to koniec.. Dalej z tyłu głowy wątpliwości czy mogłam coś więcej lub mniej zrobić żeby do tego nie doszło.
Przed nami ustalenia z finansami, podziałem opieki.
Raczej robiłaś za dużo, być może dlatego, że usilnie nie chciałaś doprowadzić do rozpadu związku i w głowie siedziała Ci potencjalna zdrada, więc może byłaś nawet bluszczem.
Ale nie szukaj winy w sobie, bo ona i tak z reguły leży pośrodku.
Dobrze, że chociaż coś ruszyło do przodu i wiesz na czym stoisz, i daj spokój sobie z tym przepraszaniem... To on głównie nawalił.
100 2023-05-26 20:57:24 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-05-26 20:59:14)
Jest taki kanał na YT Autentyczny, polecam Ci.
Tylko wpisz autentyczny Narcyz, to wtedy wyskoczy Ci właściwy kanał, bo jeśli wpiszesz tylko Autentyczny, to będziesz miała masę różnych informacji od sasa do lasa.
Od jakiegoś czasu pewna grupa ludzi postawiła sobie za cel rozpowszechnić wiedzę na temat np narcyzmu, gdyż w szkole ani w mediach niczego na ten temat się nie dowiesz, a coraz więcej ludzi pada ofiarą różnej maści psychopatów.
Jest tak głównie dzięki mediom głównego ścieku i portalom społecznościowym, gdzie promuje się po prostu określony styl życia i sposób myślenia oraz postępowania.
Uważam, że to szlachetny cel, mam na myśli rozpowszechnianie wiedzy na temat realnych zagrożeń, jakie niesie ze sobą narcyzm.
Kanał ten różni się znacznie od innych stron traktujących o narcyzmie.
On chodzi juz do trzeciej teraprutki bo poprzednia mu powiedziała że ma narcystyczna osobowość a on zrobił sobie test i mu wyszło że nie.
lubię narcyzów, są tacy przewidywalni
Przygotuj się na batalię rozwodową.
foofajterka napisał/a:On chodzi juz do trzeciej teraprutki bo poprzednia mu powiedziała że ma narcystyczna osobowość a on zrobił sobie test i mu wyszło że nie.
lubię narcyzów, są tacy przewidywalni
Przygotuj się na batalię rozwodową.
Są bardzo przewidywalni i łatwo jest nimi sterować, jednak pod warunkiem, że posiada się wiedzę na temat tego, z czym masz do czynienia.
Gorzej gdy narcyz upatrzy sobie osobę, która pojęcia nie ma na temat takich ludzi, stanowi idealny materiał do obróbki i doprowadzenie swojej ofiary nawet na cmentarz.
Przebieg ostatniej terapii : Powiedziałam że na ostatniej terapii coś we mnie pękło. Że napisałam sobie co chce powiedziec, o części już rozmawialiśmy w pon ale czy mogę przeczytać mimo wszystko :
Ja już mam dość. Minęło pół roku, twoją odpowiedzią na większość nadal jest nie wiem - nie wiesz czego chcesz, nie wiesz czy mnie kochasz. Brak ruchów z twojej strony odbieram jako bierna agresję i nie mam zamiaru dłużej tego znosić, bo to mnie zniszczyło psychicznie. Mam poczucie że gardzisz miłością którą do ciebie czuje.
Jak nie wiesz czy mnie chcesz to idz i się zastanów. A ja też się w tym czasie zastanowię czy ciebie jeszcze chce.
Mi już klapki z oczu spadły, widzę twoje egoistyczne zachowania i brak poczucia odpowiedzialności za cokolwiek, za twoje oszustwa, potajemne spotkania i pisania z innymi, za to że jesteś odpowiedzialny za rodzinę którą świadomie stworzyłeś, chyba liczysz ze wszystko się samo rozwiąże, tak to nie działa.
Żałuję że w momencie gdy się dowiedziałam o twoich zdradach nie wystawiłam ci walizek tylko jeszcze plaszczylam się przed tobą i obchodziłam jak z jajkiem.
Może jakaś osoba ci pokazała silne emocje jakie można do kogoś czuć na początku i to co jest po 11 latach związku już Ci nie wystarcza, to miej jaja i to przyznaj.
Zastanawiam się czy nasza terapia pary ma sens, myślę że bez zaangażowania i świadomości czego się chce to wyrzucanie pieniędzy. Ze w pon odpowiedź JM to była żeby sie rozejść i na tym stanęlo.Terapeutka co on na to. Że bierze odpowiedzialnosc za rodzine bo inaczej by nie chodził na terapię. Ze rozmawialiśmy po znalezieniu dyktafonu i gps i w nim też wtedy pękło że jak ja po pół roku robię takie rzeczy to to nie ma sensu. Ja potem dodalam że 3 z tych 6 miesięcy mi w oczy kłamal że nie miał z nią kontaktu a miał. Ze uważa nadal żeby to skończyć.
Ja: liczyłam na decyzję że będziesz chciał się zaangażować w odbudowe nas ale rozum wiedział że tak nie będzie. Że po przemyśleniu wiem że nie mogę go zmusić do kochania a to próbowałam robić. I jakby on by się zmusił do innej decyzji to i tak by się nie udało, jeśli nie czuje do mnie miłości. Ze triche mi ulzylo że zawieszenia się skończy i poprawi się sytuacja bo ja przestanę się frustrować ze on nie chce spełniać moich potrzeb czułości i bliskości a on że nie będzie czuć presji.
Terapeutka przyznała ze terapia nie ma sensu jeśli obie strony nie są zaangażowane a u JM postawa była nie wiem i ona sugerowała żeby najpierw na indywidualnej terapii się dowiedzial czy mnie chce.
On chodzi juz do trzeciej teraprutki bo poprzednia mu powiedziała że ma narcystyczna osobowość a on zrobił sobie test i mu wyszło że nie.
Pytala czy chcemy rozwodu, Ustaliliśmy że chcemy najpierw separacji, JM poszuka mieszkania.
Poradziliśmy się jak rozmawiac o tym z synem.
Pod koniec podziękowałam mu za te lata, za syna i chwile z nim i we dwoje, za dobre wspomnienia których bylo więcej. Że nie żałuję że za niego wyszłam bo Nadal uważam że był idealnym kandydatem. Jeśli mogłam coś zrobić więcej żeby do tego nie dopuścić to przepraszam.
Płakaliśmy, przytulilismy się, terapeutka też płakała, potem się z tego śmialiśmy.
JM też mi podziękował ale powiedział że nie jest w stanie mówic więcej.
Czuje się ok. Dociera do mnie ze to koniec.. Dalej z tyłu głowy wątpliwości czy mogłam coś więcej lub mniej zrobić żeby do tego nie doszło.
Przed nami ustalenia z finansami, podziałem opieki.
Przykro się czyta takie tematy. Ludzie tacy jak Twój mąż totalnie nie rozumieją, że trudno znaleźć kogoś do normalnej relacji. On pewnie ma wizję, że coś cudownego go czeka na,, wolności,, że wielka miłość właśnie zamierza na niego wpaść za rogiem. Właśnie na niego. Zakładam, że jak trochę zderzy się z rzeczywistością, to pewnie będzie chciał wrócić. Mam nadzieję, że Ty wówczas bedziwsz w szczęśliwym związku.
Powodzenia.
Poczytałam o kobietach Bluszczach - to raczej nie ja, chociaż pewne cechy są. Raczej cechy osobowości zależnej - zapytam teraprutki co o tym myśli. Wszystko się sprowadza do niskiego poczucia własnej wartości...
Dzięki za polecajke na jutubie, będę słuchać..niestety na każdym kroku się teraz potwierdza że to narcyz. Czy tak długo się ukrywał czy ja byłam ślepa?
Przeczytałam wczoraj komentarz że mam się przygotować na batalię sądową - pomyślałam sobie Eee na pewno nie będzie tak źle, jakoś się dogadamy.. No a dziś Poruszyłam ten temat z nim - on nie zamierza się dokladac do kredytu, kosztów domu skoro chce się wyprowadzić, alimentow na dziecko też nie będzie płacił bo chce opieki 50/50... Teraz wielki tatuś a w ciągu całego tygodnia dziecko go widuje w sumie może 10 godzin się uzbiera... Boli mnie ze okazuje się takim człowiekiem, nawet płakał przy tej rozmowie! że go nie będzie stać?? Niby na co skoro nie zamierza na nic płacić... Wcale nie musi wynajmować mieszkania bo u teściów pół domu jest dostępne i syn czułby się bezpiecznie..
W trakcie tej rozmowy w ogóle sugerował że mi nie zależało na odbudowie małżeństwa, no ja prdl... Co ja mogłam jeszcze zrobić, prawie na kolanach byłam przed nim.. Raz nawet dosłownie jak myślałam że seks coś przełamie.
A potem pojechaliśmy na urodziny teściowej, on im nie mówił że się rozstajemy, wiedzą jedynie ze mamy "Kryzys" - pewnie się nie pochwalił ze zaczęło się od jego zdrady. I tam zachowanie jakby nigdy nic, żartowaliśmy, dzieliliśmy się jedzeniem jak zwykle, piękny teatr.. Ale mi to znowu przywołuje wspomnienia piękne
Kocham go i nienawidzę jednocześnie..
105 2023-05-27 21:25:47 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-05-27 21:30:14)
Dziel na pół, to co mówi.
Najwyżej sprzedacie ten dom, dom na pół to i kredyt na pół, tak działa wspólność, przecież razem braliście kredyt, banku nie interesuje, że się rozwodzicie. Dlatego musicie się dogadać.
Poradź się adwokata.
Witajcie.
Poczytałam trochę wątków na forum, przeraża mnie powtarzalność schematu zachowań u mężczyzn jak i kobiet...W skrócie - jesteśmy ze sobą 11 lat, mamy syna.
Myślałam że jesteśmy bratnimi duszami, nie kłociliśmy się, ostatni człowiek, którego podejrzewałabym, że jest skłonny do zdrady- klasyk.W grudniu dowiedziałam się, że mnie oszukał mówiąc gdzie był, pociągnęłam go za język i przyznał się, że spotyka się z kobietą od 3 miesięcy.
Podobno tylko spotkania i rozmowy, bez seksu.
Spytałam, czy się zakochał - nie wie co to jest, dobrze się rozumieją.
Czy mnie już nie kocha - to nie jest tak, że mnie nie kocha, ale jest inaczej.
Spytał jakby z nadzieją, czy ja też się z kimś innym spotykam, bo czuł, że jest mi obojętny.On twierdzi, że ma kryzys wieku średniego, jest rozczarowany życiem w wielu względach.
Chodzimy na terapię, z której na razie nic nie wynika.
Od lat rzadko się kochaliśmy, tylko ja to inicjowałam, on od lat ani razu, co odbierało mi ochotę.
On nie wie czy chce ze mną być, odpycha moje próby przytulania, pocałowania.
Nie robi nic, żeby się zbliżyć, przeprosić za zdradę.
Twierdzi, że ja wyolbrzymiam, bo dla niego to nie była zdrada, skoro sexu nie było.Czytając wątki zdołowałam się, że bez okazania skruchy i zabiegania o zdradzoną stronę raczej nic z tego nie będzie..
Co mam robić, jak się zachowywać względem niego?
Myślę, że już dość się upokorzyłam wyznaniami miłości, przytulaniem, mówieniem, że za nim tęsknię, próbą sexu,
teraz jesteśmy jak współlokatorzy...Dociera do mnie, że on mnie nie chce, co łamie mi serce.
Chciałabym, żeby się wyprowadził, chociaż "na próbę", bo ciężko mi psychicznie znosić nasze mijanie się.
Czy mam prawo go o to prosić, jeśli to nasz wspólny dom, w którym mieszkamy z synem?
Jak z nim porozmawiać?Będę wdzięczna za rady...
Przyznaję się bez bicia że przeczytałam tylko ten jeden post, nie wiem co było potem..
Ale ja takiego faceta przegoniłabym z domu i ze swojego życia w jasne pieruny!!!
A niech sobie idzie do tej swojej... z którą podobno nie spał. A tak przez ten cały czas to on sobie tak laczkiem między drzwiami dobrze robil?
Kobieto, ocknij się, masz do czynienia z kłamcą, podłym manipulantem, oszustem i wyrzuć padalca na zbity ryj ze swojego życia.
Przeczytałam wczoraj komentarz że mam się przygotować na batalię sądową - pomyślałam sobie Eee na pewno nie będzie tak źle, jakoś się dogadamy.. No a dziś Poruszyłam ten temat z nim - on nie zamierza się dokladac do kredytu, kosztów domu skoro chce się wyprowadzić, alimentow na dziecko też nie będzie płacił bo chce opieki 50/50... Teraz wielki tatuś a w ciągu całego tygodnia dziecko go widuje w sumie może 10 godzin się uzbiera... Boli mnie ze okazuje się takim człowiekiem, nawet płakał przy tej rozmowie! że go nie będzie stać?? Niby na co skoro nie zamierza na nic płacić... Wcale nie musi wynajmować mieszkania bo u teściów pół domu jest dostępne i syn czułby się bezpiecznie..
W trakcie tej rozmowy w ogóle sugerował że mi nie zależało na odbudowie małżeństwa, no ja prdl... Co ja mogłam jeszcze zrobić, prawie na kolanach byłam przed nim.. Raz nawet dosłownie jak myślałam że seks coś przełamie.
A potem pojechaliśmy na urodziny teściowej, on im nie mówił że się rozstajemy, wiedzą jedynie ze mamy "Kryzys" - pewnie się nie pochwalił ze zaczęło się od jego zdrady. I tam zachowanie jakby nigdy nic, żartowaliśmy, dzieliliśmy się jedzeniem jak zwykle, piękny teatr.. Ale mi to znowu przywołuje wspomnienia piękne
.
Nie przekupisz go i nie zjednasz, ulegając mu w ten sposób i spełniając jego życzenia, to z takimi osobami nie działa że coś za coś po równo, Ty musisz być przegrana, żeby on czuł się wygrany, to tak w znacznym skrócie i uproszczeniu, a i wszystko ma być zawoalowane niejawne w niejasnościach fasada na zewnątrz bierzesz udział w cyrku dziewczyno - nic nie zyskasz na tym a czkawką Ci się to odbije ,nie licz na wzajemność i wdzięczność bardzo,to co widzisz i współtworzysz to zasłona dymna, niestety na to wygląda ,to że to narcyz jest niespecjalnie istotne jest w stanie gdzie jego zdrada została wykryta i teraz jego celem jest przekonanie siebie że to nie żadna zdrada i on niewinny,usprawiedliwienie, wybielenie,relatywizowanie i racjonalizowanie w pokrętnej logice egoistycznej, stosując różne mechanizmy obronne takie jak właśnie obwinianie przerzucanie odpowiedzialności i tym podobne,nie ufaj mu i nie wierz w to co słyszysz i może zacznij się odcinać od niego odstawiać od narkotyku jakim dla Ciebie są emocje z nim związane>
Przeczytałam wczoraj komentarz że mam się przygotować na batalię sądową - pomyślałam sobie Eee na pewno nie będzie tak źle, jakoś się dogadamy..
Wkrótce zrozumiesz o czym piszę: WDEPNĘŁAŚ W GÓWNO.
https://magdalenabajsarowicz.pl/rozwod- … -narcyzem/
https://www.youtube.com/watch?v=x91EVlHJUNk
https://www.youtube.com/watch?v=D3zp60UtjOY
https://www.youtube.com/watch?v=bMuq2tsTEc4
https://www.youtube.com/watch?v=fN53QRYgfMM
No a dziś Poruszyłam ten temat z nim - on nie zamierza się dokladac do kredytu, kosztów domu skoro chce się wyprowadzić, alimentow na dziecko też nie będzie płacił bo chce opieki 50/50... Teraz wielki tatuś a w ciągu całego tygodnia dziecko go widuje w sumie może 10 godzin się uzbiera... Boli mnie ze okazuje się takim człowiekiem, nawet płakał przy tej rozmowie! że go nie będzie stać?? Niby na co skoro nie zamierza na nic płacić... Wcale nie musi wynajmować mieszkania bo u teściów pół domu jest dostępne i syn czułby się bezpiecznie..
Musisz być twarda jak skała, bez skrupułów.
W trakcie tej rozmowy w ogóle sugerował że mi nie zależało na odbudowie małżeństwa, no ja prdl... Co ja mogłam jeszcze zrobić, prawie na kolanach byłam przed nim.. Raz nawet dosłownie jak myślałam że seks coś przełamie.
A potem pojechaliśmy na urodziny teściowej, on im nie mówił że się rozstajemy, wiedzą jedynie ze mamy "Kryzys" - pewnie się nie pochwalił ze zaczęło się od jego zdrady. I tam zachowanie jakby nigdy nic, żartowaliśmy, dzieliliśmy się jedzeniem jak zwykle, piękny teatr.. Ale mi to znowu przywołuje wspomnienia piękne
Manipulacja i "zachowanie" twarzy.
Kocham go i nienawidzę jednocześnie..
Po rozwodzie zaczniesz żyć, ale przedtem naprawdę przygotuj się na batalię.
109 2023-05-28 01:53:53 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2023-05-28 02:26:52)
Serio myślałaś, że wydębisz od faceta (jakąkolwiek nie byłby kreaturą) kasę na alimenty na siebie. Masz ręce to pracuj, tylko żony celebrytów i bardzo majętnych ludzi mogą na to liczyć.
Tak samo wspólny dom (czyli majątek dorobkowy) niby czemu miałby się Tobie najeźdźców. Co facet ma unieść się honorem i zostawić ci wszytko (choć i tak czasami się zdarza).Aż dziw, że dorośli ludzie nadal są tacy naiwni.
Tego to ja nie rozumiem. Ludzie zradzani powinni solidaryzować się z innymi zdradzanymi.
Farmer napisał/a:Co ma oznaczać pójście na rękę z podziałem majątku?
Zdarzają się tacy (zawzyczaj majętni) faceci którzy odchodząc od kobiety machną ręką na dom, samochód, domek letniskowy, jacht zostawiając wszystko żonie w ramach "zadośćuczynienia". Ale tak jak mówie to się zdarza zazwyczaj kiedy facet zaabia badzo dużo i nie problemem jest dla niego start od 0. Nigdy nie widziałem podobnej historii jak odchodziły kobiety...
A ja widziałem moja koleżanka ma biznes pewien czas pracowałem u niej jako dyrektor ale odszedłem ponieważ były głupie komentarze. Ludzie wiedzieli iż się kolegujemy. Ploty że po koleżeńsku ma fuchę. Ona zostawiła dom chamowi miał mało pieniędzy. Jej już ex nie mógł znieść swojego położenia. Czuł się nie męsko że ma mniej i ma jakieś obowiązki. A jej się wszystko udaje. Widziałem że to ona dawała 120% i on -20% Zaczął sięgać po alkohol później były awantury a na koniec posunął się do argumentów siłowych bo inne mu się wyczerpały. Wtedy zostawiła dom samochód. I kupiła daleko od niego dom gdzie też przeniosła firmę niestety ostało się 25% pracowników reszta odeszła dopiero po 2 latach malarycznej walki o byt wróciła na właściwe tory.
Kobieto nie bądź naiwna i uważaj jak dowiedziałem się historię wynalazczyni metody rewolucyjnej manipulacji genami (CrISSP) to aż mnie szlag trafił. Przydała by się aktualizacja filmu naukowego bełkotu o efekcie Matyldy. Kobieta wynalazła genialną metodę ale nie byłą pewna siebie i dała ją do recenzji staremu prykowi doktorowi który bez jej zwlekał jęczał jej że to nie zadziała a tym czasem be jej wiedzy pierwszy zgłosił wniosek o patent i teraz na tym zarabia krocie. I stał się znaną osobistością.
Picasso każdy zna ale mało kto wie że właściwie spora część jego obrazy to obrazy jego kochanek.
Kolejny przykłady Theano z Crotone filozofka i matematyczka przyćmiona przez męża Pitagorasa który wziął sobie wszystkie jej odkrycia.
A to tylko wierzchołek góry lodowej. Mogę jeszcze podać z 15 przykładów. Nie bądź frajerką wyrzuć go.
110 2023-06-09 17:35:24 Ostatnio edytowany przez Darcy (2023-06-09 17:40:17)
Poczytałam o kobietach Bluszczach - to raczej nie ja, chociaż pewne cechy są. Raczej cechy osobowości zależnej - zapytam teraprutki co o tym myśli. Wszystko się sprowadza do niskiego poczucia własnej wartości...
Dzięki za polecajke na jutubie, będę słuchać..niestety na każdym kroku się teraz potwierdza że to narcyz. Czy tak długo się ukrywał czy ja byłam ślepa?
Przeczytałam wczoraj komentarz że mam się przygotować na batalię sądową - pomyślałam sobie Eee na pewno nie będzie tak źle, jakoś się dogadamy.. No a dziś Poruszyłam ten temat z nim - on nie zamierza się dokladac do kredytu, kosztów domu skoro chce się wyprowadzić, alimentow na dziecko też nie będzie płacił bo chce opieki 50/50... Teraz wielki tatuś a w ciągu całego tygodnia dziecko go widuje w sumie może 10 godzin się uzbiera... Boli mnie ze okazuje się takim człowiekiem, nawet płakał przy tej rozmowie! że go nie będzie stać?? Niby na co skoro nie zamierza na nic płacić... Wcale nie musi wynajmować mieszkania bo u teściów pół domu jest dostępne i syn czułby się bezpiecznie..
W trakcie tej rozmowy w ogóle sugerował że mi nie zależało na odbudowie małżeństwa, no ja prdl... Co ja mogłam jeszcze zrobić, prawie na kolanach byłam przed nim.. Raz nawet dosłownie jak myślałam że seks coś przełamie.
A potem pojechaliśmy na urodziny teściowej, on im nie mówił że się rozstajemy, wiedzą jedynie ze mamy "Kryzys" - pewnie się nie pochwalił ze zaczęło się od jego zdrady. I tam zachowanie jakby nigdy nic, żartowaliśmy, dzieliliśmy się jedzeniem jak zwykle, piękny teatr.. Ale mi to znowu przywołuje wspomnienia piękne
Kocham go i nienawidzę jednocześnie..
Dosypuj trochę bromu, zmniejszyć efeky kryzysu średniego. Daj mu zajęcie nie miał czasu na pierdoły.
Święta nie jesteś zawsze można pisać o kimś, nie o sobie.
Wróci wszystko do normy. Przejdzie, pójdzie po rozum do głowy.
Foofajterko, minelo troche czasu. Jak sytuacja u Ciebie?