Czy to już fanatyzm? Co robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy to już fanatyzm? Co robić?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 81 z 81 ]

66

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
To_ja123 napisał/a:

Nagle skończą się telefony z pytaniami czy byłam w kościele? Przestaną stale podrzucać mi prasę katolicką? Jak przyjadą to przestaną zaglądać do garnków? Nie chcę zrywać z nimi kontaktu. Nieraz prosiłam żeby uszanowali moje poglądy, ale w odpowiedzi słyszę jedynie, że to nie poglądy tylko głupota, a ich obowiązkiem jest mnie nawrócić. Co dzisiaj zrobili? Przyjechali niby tylko na kawę, ale przyprowadzili ze sobą znajomego księdza żeby mieszkanie mi poświęcił. Jak się na to nie zgodziłam to wybuchła awantura i płacz, bo wstyd im przynoszę i oczywiście słynne "nie tak Cię wychowaliśmy". Ksiądz wyszedł zażenowany, mówiąc jedynie żebyśmy problemy rodzinne załatwili między sobą.

To, co mozna Ci poradzic, to po prostu popracowac nad stawianiem granic, i nauka asertywnosci. Jasno wyrazac swoje stanowisko, bronic swoich przekonań, itd. Przeciez siłą Cie do niczego nie zmuszą. "Dziękuję, mam swoje zdanie" "Dziękuję, nie potrzebuję". "Dziękuję, mam inne plany".
Znam to z doświadczenia, i powiem Ci, ze da się.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Ludzie złoci - o jakich granicach Wy piszecie?
Przecież ona stawia te granice od dziecka i od dziecka są łamane. A teraz są łamane granice jej syna.
Może jako dziecko nie umiała tak dobrze się bronić, ale teraz z opisu wynika, że już nie daje sobą zbytnio rządzić - najlepszy przykład to nie pozwolenie na święcenie mieszkania.
Tu nie ma nic do rzeczy stawianie granic czy komunikacja, bo oni nie przyjmują do wiadomości jej odmowy ani żadnych tłumaczeń. Ona swoje a oni swoje, bo ma być tak jak chcą.
Oni mają misję, a raczej prowadzą krucjatę, i w ich pojęciu cel uświęca wszystkie środki. A cel jest jasny i "prawy" - ma chodzić do kościoła i już, bo tak ją wychowali! I nie spoczną dopóki nie osiągną celu, chociażby mieli o to walczyć do końca swoich dni. Bo tak im dopomaga Bóg!


Ja może dam  przykład - dla niektórych może być nieadekwatny, mam jednak nadzieję, że niektórym przemówi do wyobraźni.
Przepraszam Świadków Jehowy, że posłużą mi za przykład, ale ludzie to znają i może lepiej zrozumieją.
Wyobraź sobie, ze przychodzi do Ciebie Świadek Jehowy i chce Cię zbawić. Odmawiasz grzecznie, bo jesteś innego wyznania/przekonania. Za dwa dni znowu puka i przychodzi z dobrą nowiną. Mówisz mu nie i zamykasz drzwi. Ale on nie ustępuje, bo wie, że robi najlepiej jak powinien - więc przychodzi znowu i znowu i znowu . Potem miesiąc przerwy  i pukanie do drzwi  - biegniesz i kogo widzisz - znowu on. I tak przez lata chce Cię zbawiać, bo jego wiara jest najlepsza na świecie a jego przekonania jedynie słuszne.
Jak często katolicy są odwiedzani przez Świadków Jehowy i jak szybko ludzie są wkurzeni, że ktoś chce ich nawracać czy uświadamiać? A oni tylko grzecznie pukają i starają się przekazać swoje święte przekonania żeby nam pomóc w zbawieniu. Są bardzo delikatni i przyjaźni a mimo to często budzą złość.
A teraz wyobraź sobie, że taki człowiek ma klucze do twojego mieszkania i wchodzi z pretensjami, że jeszcze nie robisz tego co dla ciebie dobre. Nie tłumaczy tylko żąda, nie zachęca tylko obraża. Masz przyjąć jego wiarę bo on wie lepiej co jest dla ciebie dobre i co należy robić. Włazi taki człowiek z butami w twoje prywatne życie i narzuca swoją wolę. I będzie tak robić dopóki nie staniesz się jednym z nich. I wcale nie interesuje go twoja odmowa ani twoje granice. Tak robi bo tak nakazuje mu Bóg.
Co byś zrobiła, żeby uwolnić się od takiego "zbawiania" ?

Autorka to bardzo dobra, ciepła osoba, która szanuje swoich rodziców. Pisze o nich dobrze, pomaga jak może, i tylko pyta jak się bronić. Mimo to jest atakowana w prywatnych wiadomościach, co normalnie w głowie się nie mieści.
Było tu pisane, że skazuje swoich rodziców na pracę przy niepełnosprawnym wnuku.
A jak tak przewrotnie zapytam - kto ją skazał na życie z niepełnosprawnym synem?

68 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-12-29 21:27:30)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
Agnes76 napisał/a:

Ludzie złoci - o jakich granicach Wy piszecie?

Było tu pisane, że skazuje swoich rodziców na pracę przy niepełnosprawnym wnuku.
A jak tak przewrotnie zapytam - kto ją skazał na życie z niepełnosprawnym synem?

Niech autorka sama odpowie na to pytanie, ja pisałam tylko o jej rodzicach.
Ojciec dziecka zniknął jak sen złoty, ja tu bym raczej szukała pomocy.

Wielu rzeczy tutaj nie rozumiem, nie zostało tu wszystko od razu napisane, stąd taka moja ocena.

A do Świadków Jehowy bym tu nie porównywała, to są jednak Rodzice, którym autorka pomaga i chce utrzymywać kontakt pomimo wszystko.

69

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Tamiroo, przykład ma pokazać, jak można być umęczoną zmuszaniem do religii, bo tego głównie dotyczy wątek smile

70 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-12-29 22:03:46)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
Agnes76 napisał/a:

Tamiroo, przykład ma pokazać, jak można być umęczoną zmuszaniem do religii, bo tego głównie dotyczy wątek smile

I dalej sądzę, że to niewłaściwe porównanie. Pewnie nie wiesz, że Świadkowie dają sobie spokój, jak widzą, że nic z tego nie będzie.

Tutaj w wątku nawet było o poświęceniu mieszkania przez księdza. Jeśli autorka nie jest wierząca lub wyznaje inną wiarę, nie mogła się na to zgodzić. Czy rodzice się obrazili? Nie wiem. Wiem, że autorka się na to nie zgodziła.
W ogóle nie wiem, co było w tym mieszkaniu i tak wyprowadziło z równowagi Rodziców autorki, że aż sprowadzili księdza.

71

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Ale tutaj nic poza stawianiem granic nie da się więcej zrobić.

Autorka mogłaby zerwać kontakt z rodzicami, ale raczej to nie wchodzi w grę.
Mogłaby wyjechać, ale serio? Zmieniać kraj, język, zaczynać wszystko od nowa tylko po to żeby uciec od rodziców? Dlaczego to ona musi uciekać, skoro jest ofiarą w tym sporze? Dlaczego ona ma za to obrywać jeszcze bardziej?

Szkoda, że autorka tego księdza pogoniła, może był rozsądny i przy jego pomocy można by było wytłumaczyć, że prawdziwy chrześcijanin nie używa przemocy tylko kieruje się miłością. Może akurat ten ksiądz nie był zwariowany jak rodzice autorki.

A dziecko ma tylko sparaliżowane nogi. Umysł ma sprawny. Równie dobrze mogło stać się to przy porodzie. Albo mógł być wcześniakiem. Cokolwiek. Ja chciałabym żyć mimo takiej niepełnosprawności.

72 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-12-30 09:18:18)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
AnnieF napisał/a:

Szkoda, że autorka tego księdza pogoniła, może był rozsądny i przy jego pomocy można by było wytłumaczyć, że prawdziwy chrześcijanin nie używa przemocy tylko kieruje się miłością. Może akurat ten ksiądz nie był zwariowany jak rodzice autorki.

.

Ksiądz im powiedział, żeby załatwili to między sobą.

Jeśli uczeń idzie do szkoły katolickiej, to nikt się nie dziwi, że się tam trzeba modlić.
A jeśli autorka daje pod opiekę rodzicom - ortodoksyjnym katolikom pod opiekę  niepełnosprawne dziecko, to jest krzyk, że oni każą jej żyć wg ich własnych zasad.
Sytuacja inaczej by wyglądała, gdyby autorka załatwiła inną opiekę nad synem. Wtedy, tak jak pisze Loka, autorka  byłaby usamodzielniona.
A tak to jest tak, że ja z wami jeżdżę do lekarza, a wy zajmijcie się czasem moim synem. Co z tego, że w niedzielę idziecie do kościoła, ja wam pomagam o każdej porze dnia i nocy.

73

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
Tamiraa napisał/a:
AnnieF napisał/a:

Szkoda, że autorka tego księdza pogoniła, może był rozsądny i przy jego pomocy można by było wytłumaczyć, że prawdziwy chrześcijanin nie używa przemocy tylko kieruje się miłością. Może akurat ten ksiądz nie był zwariowany jak rodzice autorki.

.

Ksiądz im powiedział, żeby załatwili to między sobą.

Jeśli uczeń idzie do szkoły katolickiej, to nikt się nie dziwi, że się tam trzeba modlić.
A jeśli autorka daje pod opiekę rodzicom - ortodoksyjnym katolikom pod opiekę  niepełnosprawne dziecko, to jest krzyk, że oni każą jej żyć wg ich własnych zasad.
Sytuacja inaczej by wyglądała, gdyby autorka załatwiła inną opiekę nad synem. Wtedy, tak jak pisze Loka, autorka  byłaby usamodzielniona.
A tak to jest tak, że ja z wami jeżdżę do lekarza, a wy zajmijcie się czasem moim synem. Co z tego, że w niedzielę idziecie do kościoła, ja wam pomagam o każdej porze dnia i nocy.

Ale głupoty. Po pierwsze jeśli ktoś posyła dziecko do katolickiej szkoły to robi to dlatego, że jest wierzący i chce żeby jego dziecko było w tej wierze wychowywane i godzi się na to świadomie. Rodzice Autorki wiedzą doskonale jakie jest jej podejście do tego tematu, a i tak na siłę starają się ją "nawrócić". Czy ktoś tu rozumie, że nie chodzi o opiekę nad dzieckiem, bo robią to niezależnie od opieki i nie interesują ich poglądy i sprzeciwy córki? Co się tak wszyscy uczepili tej opieki? Po drugie Autorka nie powiedziała, że mają się opiekować jej dzieckiem bo ona ich wozi. Robi to jak sama powiedziała żeby w jakiś sposób się odwdzięczyć za ich pomoc. I znowu kolejna osoba, która uważa, że skoro zajmują się kilka godzin w tygodniu jej dzieckiem to już wszystko im wolno. Ręce opadają

74 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-12-30 18:27:00)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
Majeczka_1234 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
AnnieF napisał/a:

Szkoda, że autorka tego księdza pogoniła, może był rozsądny i przy jego pomocy można by było wytłumaczyć, że prawdziwy chrześcijanin nie używa przemocy tylko kieruje się miłością. Może akurat ten ksiądz nie był zwariowany jak rodzice autorki.

.

Ksiądz im powiedział, żeby załatwili to między sobą.

Jeśli uczeń idzie do szkoły katolickiej, to nikt się nie dziwi, że się tam trzeba modlić.
A jeśli autorka daje pod opiekę rodzicom - ortodoksyjnym katolikom pod opiekę  niepełnosprawne dziecko, to jest krzyk, że oni każą jej żyć wg ich własnych zasad.
Sytuacja inaczej by wyglądała, gdyby autorka załatwiła inną opiekę nad synem. Wtedy, tak jak pisze Loka, autorka  byłaby usamodzielniona.
A tak to jest tak, że ja z wami jeżdżę do lekarza, a wy zajmijcie się czasem moim synem. Co z tego, że w niedzielę idziecie do kościoła, ja wam pomagam o każdej porze dnia i nocy.

Ale głupoty. Po pierwsze jeśli ktoś posyła dziecko do katolickiej szkoły to robi to dlatego, że jest wierzący i chce żeby jego dziecko było w tej wierze wychowywane i godzi się na to świadomie. Rodzice Autorki wiedzą doskonale jakie jest jej podejście do tego tematu, a i tak na siłę starają się ją "nawrócić". Czy ktoś tu rozumie, że nie chodzi o opiekę nad dzieckiem, bo robią to niezależnie od opieki i nie interesują ich poglądy i sprzeciwy córki? Co się tak wszyscy uczepili tej opieki? Po drugie Autorka nie powiedziała, że mają się opiekować jej dzieckiem bo ona ich wozi. Robi to jak sama powiedziała żeby w jakiś sposób się odwdzięczyć za ich pomoc. I znowu kolejna osoba, która uważa, że skoro zajmują się kilka godzin w tygodniu jej dzieckiem to już wszystko im wolno. Ręce opadają

Ja nie piszę, że wszystko im wolno, tylko, że oni tak to pojmują. A jaką ty masz radę dla autorki?

75

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Tamiro, na tych ludzi nie ma rady, to nie są ludzie wiary dlatego stosują terror wobec autorki. To żadni ortodoksyjni katolicy. Gdyby nimi byli, modliliby się o łaskę dla swojej córki, bo tylko ona może spowodować, że uwierzy w Pana. Ci ludzie nie znają Boga, świadczy o tym wszystko co robią. W tym wszystkim popełniają jeszcze jeden grzech, gdyż stawiają się na równi z Bogiem, uważając że tylko oni mają wpływ na jej nawrócenie. 

Gdyby jej rodzice byli prawdziwie wierzący wiedzieliby co robić i nie byłoby tego tematu.

Nadal uważam, że dobry kapłan móglby im to wytłumaczyć, gdyby tylko chcieli.

Sęk w tym, że rodzicom nie zależy żeby Autorka prawdziwie wierzyła, żeby poznała Prawdę, bo sami jej nie znają. 

Im chodzi o uprawianie obrządków, zachowanie tradycji, określonego ładu, bo tak są nauczeni, to im pasuje i czują, że dzięki temu są dobrymi ludźmi. Ważne jest dla nich żeby inni też to widzieli, ich zasługę w wychowaniu córki na porządną katoliczkę. 

Różnica między szkołą katolicką a katolickimi rodzicami jest taka, że szkołę można wybrać. Rodziców niestety nie.

76

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Tu się wszystko opiera na dwóch rzeczach.
1. Autorka i jej syn mają prawo do własnych wyborów.
2. Rodzice się nie zmienią, bo dla nich celem jest zbawienie córki i wnuka - coś, co będzie nadrzędne względem, powiedzmy, ich niezadowolenia itd.

A reszta to wybór autorki. Albo wysyła syna pod opiekę dziadków ze świadomością, co się tam będzie działo, albo szuka innej opieki. Albo odwiedza rodziców i znosi ich nawracanie, albo wychodzi po pierwszej próbie. Albo wpuszcza ich do domu i znosi grzebanie w kuchni i inne wyskoki, albo nie przyjmuje niezapowiedzianych wizyt.

Nie ma innej opcji, bo w tym układzie nikt swoich poglądów najwyraźniej nie zmieni. Najlepiej byłoby się w końcu pogodzić z tym, że rodzice nie dopuszczą, nie robić sobie nadziei na /ich/ zmianę i zgodnie z tym planować życie swoje i syna.

Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to dorwać wink księdza, najlepiej któregoś z tych zaprzyjaźnionych z rodzicami, opowiedzieć mu o sytuacji i poprosić o pomoc. Jego autorytet w takiej rozmowie na pewno przebije autorytet autorki.

77

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Z księdzem to bardzo dobry pomysł.
Zależy na jakiego się trafi.

78 Ostatnio edytowany przez chmurny (2022-12-31 16:41:13)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

Bezobiawowa wierząca, scedowała opiekę nad własnym dzieckiem na praktykujących dziadków i jeszcze ma pretensje że żyją jak chcą, szantażując ich konstytucją.

Tak, jest to fanatyzm i obawiam się  że do rodziców bardziej przemawia chrześciański obowiązek ewangelizacji niż konstytucyjne paragrafy.

Trzeba wziąć opiekunkę z rynku (fachową, odpłatną znaczy) i uciąc wszelką zależność od rodziców. Nie masz obowiązku odbierać telefonów, czytać podrzucanych gazet i pozwalać zaglądać w gary że już o podstępnej kolędzie ze święceniem w pakiecie nie wspomnę.
Na płaszczyznie teologii nie dogadacie się nigdy a innej starzy nie znają. W imię czego chcesz te stosunki podtrzymywać takimi jakie są?

79

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
Socjallibertarianin napisał/a:

Niech zgadnę na kogo głosują na obecny rząd....

A ja jestem ateistą i też głosuję na PiS. Głupio ci teraz tuskowy oszołomie?

80 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-03 21:52:58)

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?

To że 2 razy w tygodniu  rodzice na parę godzin spędzają czas z własnym wnukiem to niektórzy nazywają scedowaniem opieki?
To w waszych domach jak sie mieszka w tym samym mieście, jak często się widuje z wnukami?
Przecież autorka napisała, że pomaga rodzicom, i jest na każde zawołanie.
Przecież jak ona im powie: od teraz nie widujcie  wnika w ogóle, to będzie ok?

81

Odp: Czy to już fanatyzm? Co robić?
To_ja123 napisał/a:

Jestem dorosła i pewnie nie powinnam przejmować się takimi sprawami, ale się przejmuję. Chodzi o moich rodziców. Są naprawdę bardzo dobrymi ludźmi i wiele mi pomogli. Sama wychowuję syna (jego ojciec nie interesuje się nim) i bardzo mi pomagają w opiece nad nim. Wiem, że w każdej sytuacji mogę na nich liczyć. Problem leży w religii. Wierzę w Boga, ale nie chodzę do kościoła w każdą niedzielę, właściwie jestem tam przy okazji świąt lub uroczystości takich jak ślub czy chrzciny. Odkąd pamiętam w moim domu rodzinnym wszystko kręciło się wokół kościoła. Rodzice zmuszali mnie do chodzenia na mszę, zmuszali do czynnego uczestniczenia w uroczystościach kościelnych (np. sypanie kwiatków podczas procesji Bożego Ciała), w całym domu porozwieszane były święte obrazy. Przepytywanie z modlitw, treści kazania i czytania podczas Mszy. Nie obchodziło ich, że ja nie chcę chodzić do kościoła, każda próba rozmowy kończyła się awanturą i słynnym "nie tak Cię wychowaliśmy". I tak jest do dziś. Codziennie chodzą do kościoła i stale zamawiają jakieś msze żeby tylko zmusić mnie do pójścia do kościoła. W każdej rozmowie z nimi zawsze pojawia się temat kościoła. Wszystko co złe mi się w życiu przytrafiło jest winą tego, że nie chodzę do kościoła. Jak się rozwiodłam to usłyszałam, że mają nadzieję, że już zawsze będę sama, bo tak nakazuje Bóg. Mój syn ma 15 lat i jak sam mówi nie wie czy wierzy w Boga czy nie, ale nie chce chodzić do kościoła. Ja nie widzę w tym nic złego, chcę żeby znalazł własną drogę. Moi rodzice tego nie rozumieją. Ciągle wyrzucają mu, że nie chodzi do kościoła, kiedy zostają z nim sami to zmuszają go żeby szedł z nimi na Mszę, bo musi chociażby z szacunku do nich. Nie ma dnia żebym nie słuchała od nich o kościele i Bogu. Próbowałam wiele razy z nimi rozmawiać, ale za każdym razem kończy się ich krzykami. Nie chcą słuchać moich argumentów, za każdym razem mówią, że głupia jestem i gadam bzdury, a ich obowiązkiem jest za wszelką cenę nas nawrócić. Usłyszałam nawet, że jestem opętana. Próbowałam przedstawić im paragrafy konstytucji, gdzie jest mowa o tym, że nie mogą nikogo zmuszać do praktykowania religii, ale nawet nie chcieli słuchać. Jak ostatnio w piątek zrobiłam sobie kanapkę z pasztetem to pół dnia była afera. Ich znajomi to w większości księża i zakonnice. Czy z ich strony to już fanatyzm? Czy ja wydziwiam? Co robić?

M

Posty [ 66 do 81 z 81 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy to już fanatyzm? Co robić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024