Ludzie złoci - o jakich granicach Wy piszecie?
Przecież ona stawia te granice od dziecka i od dziecka są łamane. A teraz są łamane granice jej syna.
Może jako dziecko nie umiała tak dobrze się bronić, ale teraz z opisu wynika, że już nie daje sobą zbytnio rządzić - najlepszy przykład to nie pozwolenie na święcenie mieszkania.
Tu nie ma nic do rzeczy stawianie granic czy komunikacja, bo oni nie przyjmują do wiadomości jej odmowy ani żadnych tłumaczeń. Ona swoje a oni swoje, bo ma być tak jak chcą.
Oni mają misję, a raczej prowadzą krucjatę, i w ich pojęciu cel uświęca wszystkie środki. A cel jest jasny i "prawy" - ma chodzić do kościoła i już, bo tak ją wychowali! I nie spoczną dopóki nie osiągną celu, chociażby mieli o to walczyć do końca swoich dni. Bo tak im dopomaga Bóg!
Ja może dam przykład - dla niektórych może być nieadekwatny, mam jednak nadzieję, że niektórym przemówi do wyobraźni.
Przepraszam Świadków Jehowy, że posłużą mi za przykład, ale ludzie to znają i może lepiej zrozumieją.
Wyobraź sobie, ze przychodzi do Ciebie Świadek Jehowy i chce Cię zbawić. Odmawiasz grzecznie, bo jesteś innego wyznania/przekonania. Za dwa dni znowu puka i przychodzi z dobrą nowiną. Mówisz mu nie i zamykasz drzwi. Ale on nie ustępuje, bo wie, że robi najlepiej jak powinien - więc przychodzi znowu i znowu i znowu . Potem miesiąc przerwy i pukanie do drzwi - biegniesz i kogo widzisz - znowu on. I tak przez lata chce Cię zbawiać, bo jego wiara jest najlepsza na świecie a jego przekonania jedynie słuszne.
Jak często katolicy są odwiedzani przez Świadków Jehowy i jak szybko ludzie są wkurzeni, że ktoś chce ich nawracać czy uświadamiać? A oni tylko grzecznie pukają i starają się przekazać swoje święte przekonania żeby nam pomóc w zbawieniu. Są bardzo delikatni i przyjaźni a mimo to często budzą złość.
A teraz wyobraź sobie, że taki człowiek ma klucze do twojego mieszkania i wchodzi z pretensjami, że jeszcze nie robisz tego co dla ciebie dobre. Nie tłumaczy tylko żąda, nie zachęca tylko obraża. Masz przyjąć jego wiarę bo on wie lepiej co jest dla ciebie dobre i co należy robić. Włazi taki człowiek z butami w twoje prywatne życie i narzuca swoją wolę. I będzie tak robić dopóki nie staniesz się jednym z nich. I wcale nie interesuje go twoja odmowa ani twoje granice. Tak robi bo tak nakazuje mu Bóg.
Co byś zrobiła, żeby uwolnić się od takiego "zbawiania" ?
Autorka to bardzo dobra, ciepła osoba, która szanuje swoich rodziców. Pisze o nich dobrze, pomaga jak może, i tylko pyta jak się bronić. Mimo to jest atakowana w prywatnych wiadomościach, co normalnie w głowie się nie mieści.
Było tu pisane, że skazuje swoich rodziców na pracę przy niepełnosprawnym wnuku.
A jak tak przewrotnie zapytam - kto ją skazał na życie z niepełnosprawnym synem?